Skocz do zawartości

Turystyka


Urbi

Rekomendowane odpowiedzi

Wybieram się na sobotę do Białegostoku. Co jest szczególnie warte zobaczenia w mieście i okolicach?

 

Zdefiniuj w jakim promieniu od miasta mają być te okolice i ile masz czasu ;) Co do miasta, to nasuwa się taka trasa spacerowa zaczynająca się od kościoła Św. Rocha i przebiegająca ulicą Lipową i Rynkiem Kościuszki. Po drodze mija się cerkiew Św. Mikołaja. Na jej końcu jest rynek z Ratuszem. Potem rzut beretem jest do Archikatedry, a następnie główna atrakcja miasta czyli Pałac Branickich ze swoimi ogrodami. Więcej atrakcji jest poza miastem.

Odnośnik do komentarza

Tama w Solinie. Mozna sie zamelinowac w Polanczyku gdzie jest sporo roznych pensjonatow do wynajecia, a nie ma takich tlumow, jak w samej Solinie. Na jeziorku warto wypozyczyc lodke / rower wodny i troche tam poplywac po okolicy.

No a poza tym to oczywiscie bardzo duzo efektownych widokowo tras spacerowych (obie poloniny, Tarnica, Rabia Skala), chociaz to juz zaleznie od kondycji (glownie dziecka).

Odnośnik do komentarza

Wreszcie byłem wczoraj w Heide Parku. Zbieraliśmy się długo, ale w końcu udało się mieć i pieniądze i czas. Wyjechaliśmy ze Szczecina o 5:30 rano, na miejscu byliśmy jeszcze przed 10, jak wchodziliśmy po środka (już po zakupie biletów) to była 10:10. Jechaliśmy w 9 osób, dwoma autami. Ja jechałem autem z piątką osób, więc wszystkie koszty były liczone na 5.

Wcześniej kupiliśmy na allegro te kupony rabatowe do heide parku, kosztują 10zł, dostaje się je mailem i drukuje. Daje to tyle, że zamiast za dwa bilety, płacisz za jeden, a dostajesz dwa. Bilet kosztował tego dnia 46 euro. Nie wiem czemu tyle, byłem przygotowany na 32 euro, ale dobrze, że mieliśmy zapasowe ojro. Kupony oczywiście działały. Brakującą osobę "do pary" znaleźliśmy na miejscu, ale był pewien kłopot, bo jednego biletu prawie nikt nie chciał ;) No i ... mało kto tam mówi po angielsku, dobrze, że znałem podstawy niemieckiego i szło się dogadać z młodą Niemką, której sprzedaliśmy bilet po 20 euro.

 

Najpierw powiem tak: przed wejściem do Heide nie jedliśmy za wiele :D I chyba dobrze zrobiliśmy, bo nikt z nas nie miał problemów potem ;). Pierwsza atrakcja na jaką weszliśmy to była dość nowa "Krake":

 

https://www.youtube.com/watch?v=rIl-gipQeAU

 

Muszę przyznać, że lubię adrenalinę, chociaż przed jej przepływem strasznie się denerwuję to tak jak tu wisiałem w tym powietrzu i to się zatrzymało to byłem przestraszony po raz pierwszy tego dnia :D Za mocno też napiąłem mięśnie karku i nawet teraz jeszcze mnie boli przy ruchu w dół czy górę głową. No, ale przeżycie niesamowite. Chcieliśmy potem tu wrócić, ale kolejki już był mega.

 

Właśnie kolejki: na początku nie staliśmy dłużej niż 15-20 minut, ale z czasem stawały się coraz dłuższe, ale mieliśmy też farta, najdłużej chyba staliśmy do Colossos - około 40 minut.

 

Druga była jakaś kolejka demoniczna, powiem Wam, że strasznie bujało, w górę, w dół, do góry nogami, wyrywało :D No, ale też spoko, potem łaziliśmy. Moim znajomym bardzo podobał się Limit, gdzie w pewnym momencie stajesz w pionie... do góry nogami, ale ja mając jakieś problemy z błędnikiem - nie ryzykowałem :D

 

Potem poszliśmy do wzbudzającej największy chyba strach u wszystkich... Scream:

 

https://www.youtube.com/watch?v=LcYO_nmEMfk

 

Będąc tam na górze widzisz wszystkich malutkich :D Jesteś 70 metrów nad ziemią i nie wiesz w której chwili się spierdolisz z prędkością 100m/s. Odlot. To była moja druga ulubiona atrakcja tego dnia. Kolejek tutaj chyba jednak nigdy nie ma wielkich :D. Dla bardziej bojaźliwych jeszcze mały scream, odpowiednio mniejszy. Odwiedzaliśmy kolejne atrakcje, wszystkie były bardzo fajne, zaskakiwały nagłym przyspieszeniem, ciemnością, zwrotem itp. Były też relaksujące i chłodzące jak spływ czymś ala kanu lub też pontonami w wodzie.

 

Moim numerem trzy był Desert Race:

 

https://www.youtube.com/watch?v=GEgjnsdTKzM

 

Ja pierdziele, ta prędkość startu WGNIATA w fotel, nie możesz nawet złapać oddechu :D. Mega, mega, trochę buja na boki, ale przede wszystkim prędkość! To było coś wyjątkowego...

 

No i moja najlepsza atrakcja, KOLOS. Chyba największa w Europie kolejka górska w całości z ... DREWNA. A wszystko trzeszczy, nie wygląda nawet super solidnie, ludzie piszczą. Najwyższy punkt to 60 metrów, a potem spad no i dość długi przejazd... no patrzcie:

 

https://www.youtube.com/watch?v=Tl-Vbcrj6QM

 

Nie wiedziałem, że potrafię tak głośno i dużo kląć, a ręce to mnie się trzęsły jeszcze po wyjściu z wagonika :D. Kilka razy stojąc w kolejce miałem wątpliwości czy nie rezygnować, jak wsiadłem do wagonika to byłem obsrany, jak wjeżdżałem na górę to oddychałem głęboko... WOW :D. Takich przeżyć się nie zapomina.

 

Było też kilka mniejszych, ale również ciekawych atrakcji, ale te wzbudziły na mnie największe emocje. Są też atrakcje dla lubiących bardziej się pokręcić niż szybkość, więc każdy coś tu znajdzie.

 

Jedzenie? Jak już pisałem, nie jedliśmy za wiele przed wejściem. Ja głód poczułem dopiero koło 15-16 (ale też było strasznie gorąco), kupiłem sobie za 7 euro zestaw - 0,3 cola, frytki, sześć kawałków kurczaka coś w stylu KFC. Kawa z automatu 3,5 euro ;). Kupowaliśmy też jakieś picie na miejscu, bo zabraliśmy z samochodu za mało, a nie chciało nam się wracać. Łącznie w Niemczech straciliśmy (we dwójkę) 70 euro, w tym 6 euro zrzutki na paliwo (wystarczyło nam zatankować w Niemczech za 25 euro mimo, że litr ropy tak kosztuje 1.22 euro to i tak dla Polaków taniej jest tankować w Polsce...) + bilet parkingowy (kosztuje 6 euro). Oprócz tego (we dwoje) 120zł za paliwo, które tankowaliśmy w Polsce. Wyszło około 250 złotych na osobę co nie wydaje mi się jakimś wielkim wydatkiem jak na tyle przeżyć, tyle dawki adrenaliny, ale emocji w jeden dzień :D.

 

Byliśmy tam do końca, 17:45 albo 17:50 wyszliśmy z ostatniej atrakcji (po raz drugi pontony, aby się ochłodzić przed wyjściem i zrelaksować). Cześć drogi jechaliśmy szybciej, potem jednak już stałym tempem 120-130 na godzinę, bo droga jest prosta i monotonna, cały czas autostradą (?). Łatwo też do Heide trafić, są oznaczenia odpowiednio wcześniej jak już się skręci. Po 23 byliśmy w domu. Na pewno zmęczeni, trochę obolali (ja przez swoje małe płytki), ale na pewno szczęśliwi, więc jak ktoś lubi takie klimat, chce poczuć trochę adrenaliny to śmiało polecam.

Odnośnik do komentarza

 

No i moja najlepsza atrakcja, KOLOS. Chyba największa w Europie kolejka górska w całości z ... DREWNA. A wszystko trzeszczy, nie wygląda nawet super solidnie, ludzie piszczą. Najwyższy punkt to 60 metrów, a potem spad no i dość długi przejazd... no patrzcie:

 

https://www.youtube.com/watch?v=Tl-Vbcrj6QM

 

Nie wiedziałem, że potrafię tak głośno i dużo kląć, a ręce to mnie się trzęsły jeszcze po wyjściu z wagonika :D. Kilka razy stojąc w kolejce miałem wątpliwości czy nie rezygnować, jak wsiadłem do wagonika to byłem obsrany, jak wjeżdżałem na górę to oddychałem głęboko... WOW :D. Takich przeżyć się nie zapomina.

 

Colossos do dzisiaj sni mi sie po nocach :D Mialem tak samo jak Ty - juz przy wsiadaniu do wagonika zastanawialem sie czy to dobry pomysl a przy wjezdzie na gore, gdyby ktos mi zaproponowal, najchetniej wrocilbym na dol. MA-SA-KRA. Ponoc bylem blady jak sciana. Jednak dopiero po kilku dniach uswiadomilem sobie co jest takiego strasznego w tej kolejce (oprocz drewnianych, trzeszczacych wagonikow i strasznej wysokosci) - trzymanie. Tam nie ma sie czego trzymac. Masz tylko rame na udach i koniec - rece sa swobodne. Jezeli jeszcze kiedys pojade do Heide Parku to na Colossosa juz mnie nikt nie namowi :D

Odnośnik do komentarza

No widziałem osoby co mają foty (fotoradary są w pewnym miejscach ;)) jak normalnie pozują albo puszczają się i ręce do góry, a ja spięty ściskam co się da :D. Niby ogarniasz, że fizyka i nie ma prawa Cię wyrzucić, ale coś w dołku gniecie, jednocześnie to straszne i fajne. Ja też bym wolał mimo, że są niepotrzebne to jednak jakieś zapięcia, żeby czuć się pewnie :D. Na motolotni miałem to samo - tylko jeden pas na brzuchu i to dość luźny i koniec.

Odnośnik do komentarza

Ja sobie zapozowalem do tego zdjecia pod koniec kolejki (wiedzialem wczesniej gdzie jest fotokomorka) z mina na "wyluzowanego Ryśka" ale to tylko dlatego, ze odzyskalem przytomnosc umyslu kilka sekund wczesniej :D Oczywiscie chcialem na chama zrobic sobie pozniej "zdjecie zdjecia" ale babka z obslugi mnie zauwazyla i kazala wszystko usunac :/

Odnośnik do komentarza

Ja sobie zapozowalem do tego zdjecia pod koniec kolejki (wiedzialem wczesniej gdzie jest fotokomorka) z mina na "wyluzowanego Ryśka" ale to tylko dlatego, ze odzyskalem przytomnosc umyslu kilka sekund wczesniej :D Oczywiscie chcialem na chama zrobic sobie pozniej "zdjecie zdjecia" ale babka z obslugi mnie zauwazyla i kazala wszystko usunac :/

Odzyskanie usunietego zdjecia z karty pamieci to chwilka roboty ;)
Odnośnik do komentarza

 

Ja sobie zapozowalem do tego zdjecia pod koniec kolejki (wiedzialem wczesniej gdzie jest fotokomorka) z mina na "wyluzowanego Ryśka" ale to tylko dlatego, ze odzyskalem przytomnosc umyslu kilka sekund wczesniej :D Oczywiscie chcialem na chama zrobic sobie pozniej "zdjecie zdjecia" ale babka z obslugi mnie zauwazyla i kazala wszystko usunac :/

Odzyskanie usunietego zdjecia z karty pamieci to chwilka roboty ;)

 

ZTCP to z karty pamieci nie ma problemu, ale z pamieci telefonu juz tak.

Odnośnik do komentarza
Jeśli ktoś planuje w najbliższym czasie rodzinny urlop, a nie ma pomysłu gdzie pojechać, oto pomysł który udało mi się ostatnio zorganizować (żona i 6 letnia córka były zadowolone).
Jako bazę wypadową zarezerwowałem sobie agroturystykę w Stryszawie (pod Suchą Beskidzką)
Bardzo miła właścicielka, fajny pensjonat, ceny znośne (40 zł od dorosłego, 20 od dziecka). pokoje z łazienkami, jedyny minus (a może plus?) to brak zasięgo na komórkach. Ale wifi działało znośnie ;)
Poniedziałek
Wyjazd z rana i zatrzymanie się po drodze w Pszczynie. Muzeum zamkowe warte odwiedzenia, ale już sam park świetny. Warto też skoczyć do Zagroda Wsi Pszczyńskiej.
Kolejny nasz punkt po drodze to było Muzeum Browaru w Żywcu, niestety zamknięte z powodu remontu. Ale można się napić piwka w restauracji browarnej. Obiad też tam można wszamać, ale nie polecam.
Potem dojazd do pensjonatu i zwiedzanie okolicy. Z dzieciakiem warto w Stryszawie skoczyć do Beskidzkiego Centrum Zabawki Drewnianej
Wtorek
Wycieka na Jałowiec. Bardzo urokliwa trasa spacerowa na kilka godzin. Dziecko spokojnie daje radę. Na górze ładne widoki. Ae w drodze powrotnej nie polecam zatrzymywać się w schronisku na jedzenie. Pani z wielkim fochem, a na talerz żurku chyba z 1,5h czekałem. Ewentualnie na piwko i dalej w drogę. Po południu moża sobie zrobić grilla pod ośrodkiem - cały sprzęt do dyspozycji gości.
Środa/Czwartek
Coś dla dziecka, ale nie tylko ;) InwałdPark http://www.inwaldpark.pl/Bilet kupuje się na 2 dni (nie można tylko zdejmować bransoletki). Jest co tam robić przez cały dzień. Warto skoczyć do średniowiecznej krainy, dzieciaki mogą postrzelać z łuku, wykuć podkowę czy zrobić sznur.
Piątek
Wycieczka na Babią Górę. Startowaliśmy z Przełęczy Krowiarki (można podjechać autem), potem przez Sokolnik i Kępę. Byłem zauroczony trasą i widokami. Wracaiśmy tak samo, ale przed Sokolnikiem odbiliśmy na zielony szlak. Zajebista trasa w dół po kamiorach. Na obiad wracając skoczyliśmy do Pizzeri Sorento w Zawoi. Super pizza i zimne piwko. Wieczorem skoczyliśmy sobie na basen w Suchej Beskidzkiej. Ceny przystępne i fajna zjeżdżalnia http://www.basen-sucha.pl/
Sobota
Wycieczka po okolicznych zabytkach. Zamek Lipowiec http://zamek-lipowiec.republika.pl/, urokliwe ruiny Zamku Tenczyn (warto być właśnie w sobote, w cenie biletu jest wtedy przewodnik) a następnie Klasztor Karmelitów w Czernej. Warto się tam zatrzymać na obiad w przyklasztornej restauracji. Za danie dnia zapłaciłem 14 zł (zupa, syte drugie danie i kompot). Bardzo klimatyczne (ale malutkie) mają tam też muzeum.Po obiedzie skoczyliśmy jeszcze na Zamek Ogrodzieniec http://www.zamek-ogrodzieniec.pl/ (nie wiem, czemu google twierdziło, że w sobotę jest nieczynny, ale to nieprawda). Jak komuś starczy czasu, to wracając może odwiedzić po drodze Pustynie Błędowską.
Niedziela
Zawijka do domu, można po drodze skoczyć do Zabrza do Muzeum Górnictwa.

W razie niepogody, można w jakiś dzień podskoczyć do Wieliczki do kopalni soli.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...