Skocz do zawartości

Turystyka


Urbi

Rekomendowane odpowiedzi

 

Dzięki Jasonx, super opis.

tx. Jak się jest bez dziecka to pewnie można sobie zmieniać miejsca noclegowe, żeby tak nie robić po te kilkadziesiąt km dziennie. Ale z taką ilością toreb woleliśmy mieć jedną bazę wypadową.

Myślę, źe spora część z nas już się łapie do kategorii "z dziećmi". Ja w swoim aucie już wcale nie zdejmuje bagażnika dachowego...

Odnośnik do komentarza

To ja teraz trochę o naszej "wycieczce" do stolicy. Wreszcie miałem trochę czasu, bo właściwie 1,5 dnia, więc mogliśmy sobie coś zaplanować.

 

Przyjechaliśmy o 11 na Warszawę Centralną, do Hotelu, gdzie miałem mieć nagranie wywiadu dla IPOPI mieliśmy 15 minut pieszo, więc tak zdecydowaliśmy się iść, chociaż lekko kropiło, ale nie było zimno. Widać, że to miasto przyjezdnych, bo nikt prawie nie umiał nas pokierować, nawet pracownicy sklepików w tunelu... Niestety jak zwykle pogubiłem się w tych oznaczeniach podziemnych i wyjściach i poszedłem w drugą stronę, musieliśmy się wrócić i jeszcze raz w inną mańkę skręcić, tam też udało nam się znaleźć nawet miejsce z kuchnią polską, więc skosztowaliśmy ciepłej pomidorowej. Potem droga poszła już lekko, po nagraniu również pieszo, bo Z Golden Tulip do Muzeum Powstania Warszawskiego było także bardzo blisko. Niestety coś tam im nie działało i wywołało to mały chaos, nie mogliśmy zostawić plecaków z kurtkami, musieliśmy w skrytkach, które są tylko na 5zł, a nikt nie miał rozmienić nam papierkowych pieniędzy, a bilety nam zabrano wcześniej i myślałem, że zaraz nie wejdziemy, ale... udało się w końcu. Muszę przyznać, że ludzi było sporo, w każdym wieku i też sporo obcokrajowców. Samo muzeum robi wrażenie. Znam dość dobrze historię PW, przebieg, skutki, przyczyny i tak dalej, ale zobaczenie tych przedmiotów ich życia codziennego naprawdę porusza serce...myślę, że w miarę możliwości każdy Polak powinien się tam wybrać. Najdłużej czekaliśmy w kolejce do filmu lotu nad zniszczoną Warszawą w 3D, który trwał 5 minut i można było z góry obejrzeć skalę zniszczeń po PW. Spędziliśmy w muzeum kilka godzin, obeszliśmy wszystko. Niestety z tego wszystkiego aparat zostawiłem w skrytce w plecaku, a te z naszych telefonów nie porobiły zbyt dobrych zdjęć.

 

Po opuszczeniu muzeum chcieliśmy gdzieś zjeść, ale kierując się do naszego hotelu, gdzie mieliśmy nocleg - Ibis Centrum. Znaleźliśmy znowu jakąś kuchnię polską prowadzoną przez... jakiegoś imigranta, chyba z krajów arabskich ;) Za 20zł dostaliśmy duży talerz, na który mogliśmy nakładać "ile i co chcesz", więc najedliśmy się do syta. Jedzenie bardzo dobrze, ale nie pamiętam nazwy tego miejsca, więc nawet nie polecam ;) Co nas tu trafiło - w momencie, gdy jedliśmy minimum 15 razy ktoś używał klaksonu na skrzyżowaniu... masakra. A co się tam działo to istny armagedon :D. Mieliśmy podobne odczucia, mnóstwo ludzi, tramwaje, autobusy, pociągi, masa samochodów, hałas niemożliwy. W Szczecinie mamy zdecydowanie spokojniej, a już u rodziców mojej dziewczyny w miasteczku to już w ogóle, stąd może nasze dziwne samopoczucie w takiej sytuacji.

 

Zameldowaliśmy się w Hotelu, do którego również trafiliśmy bez problemu, było jakoś 17:30, do 18 zaliczyliśmy lekką drzemkę, zostawiliśmy nasze bagaże i udaliśmy się w kierunku Arkadii, gdzie mieliśmy rezerwację na film. Mieliśmy jechać nieszczęsnym tramwajem 33, ale... niby wszędzie mogliśmy nim dojechać, ale nie dane nam było dojrzeć jego przystanek. Ogólnie denerwowało nas to, że z daleka nie widać jakie linie obsługiwane są przez dany przystanek, trzeba do niego dojść, a zanim dojdzie przez światła to akurat ucieknie z drugiej strony... Połapać się ciężko, w którą stronę jechać, ale fajnie, że są mapy Warszawy w wiatach i można sobie wtedy spojrzeć. Brakowało też mi miejsc, gdzie mogłem kupić bilet, bo jak wsiedliśmy do tramwaju do kierowca miał tylko jeden typ biletu (droższy). Szczęśliwie jednak bodajże 24 lub 27 tramwajem dojechaliśmy na miejsce i tu kolejna atrakcja - Kino 4DX i film Legion Samobójców. Bilety strasznie drogie, bo po 46 złotych, jedzenie też... same nachosy po 20zł, gdzie u nas spokojnie za tyle będzie zestaw i zostanie ;). O ile dobrze pamiętam, bo rzadko tam jadam. Ogólnie o filmie - nam się podobał, a efekty też były tego warte, ruszanie się krzesła, przechylanie, wiatr, kropienie wodą + świst powietrza nad uchem przy strzelaniu pocisków - naprawdę fajnie zrobione, zwłaszcza przy takim filmie, kiedy te wszystkie efekty są w odpowiednim momencie. Byliśmy kiedyś w takim kinie, ale na filmiku kilkuminutowym, a tu to wszystko było ładnie zgrane z pełnometrażową produkcją. Polecam, ale szkoda, że bilety nie są powiedzmy po 35zł.

 

I to był koniec pierwszego dnia, spokojnie wróciliśmy do hotelu. Nazajutrz żyliśmy już tylko głównym kąskiem tej wycieczki, a więc Fly Spot, tunel aerodynamiczny. Około 11 ruszyliśmy z hotelu w kierunku Ożarowa Mazowskiego. Tutaj też mogliśmy jechać 33, ale znowu... nie znalazłem przystanku. Opowiedziałem pani w kiosku gdzie jadę i chcę takie bilety - no i dała mi 90 minutowe, bo mniejszych nie ma, a mieliśmy jechać 40-50 minut i dwa przystanki w 2 strefie. Pojechaliśmy tramwajem i wtedy szukałem autobusu 731, ale jak się okazało, pomyliłem z 713 na swojej kartce z planem podróży :D. W porę jednak się zorientowałem i ruszyliśmy w kierunku Mor (Morów?). Samo przeżycie w tunelu... kosmos! Za 470zł opłaciliśmy sobie loty po 2 razy 1,5 minuty, ale była jakaś promocja i dostaliśmy po trzy loty każde z nas. Najpierw jest nauka utrzymania się i koordynowania w locie, cały czas jest z nami trener, więc nie uciekniemy w górę i tam nie zostaniemy, naprawdę czuć tę lekkość, nieważkość... Niesamowite przeżycie, ciężko mi je opisać słowami. Byłem wyluzowany, a moja narzeczona spięta i mi lepiej szło, chociaż ona zawsze lepiej znosi te dawki adrenaliny niż ja (ja się zawsze przed stresuję:D). Kilka razy byłem nawet puszczany na swobodny lot (na chwilę), ale najlepsze było trzecie wejście, kiedy trener łapał nas i razem unosiliśmy się wysoko w górę i okręcaliśmy i znowu w dół i w górę, coś niesamowitego, a wszystko sterując ułożeniem nóg, rąk i brody. Szczerze? Heide Park przeżyłem i było fajnie, ale drugi raz zdecydowanie wolałbym przyjechać tutaj. Szkoda, że tak daleko mam, bo chyba jest to tylko w Wawie z Polski. Polecam, polecam, polecam. Zwłaszcza, że później można się już nauczyć faktycznie latania i różnych akrobacji, fikołków. Po wszystkim można zgrać sobie filmiki z lotami, wszystkie loty nagrywane są z czterech kamer - dwie boczne, góra i dół).

 

Potem mieliśmy problem z powrotem... Nie było żadnej tabliczki z odjazdami 713, a on nie jechał i nie jechał, a korki coraz większe. Próbowaliśmy łapać stopa, ale nikt nie jechał w naszą stronę. W końcu po 20-30 minutach nadjechał i wróciliśmy sobie do Fortu Woli, potem przesiadka w tramwaj i jakoś znaleźliśmy się w okolicy Ronda Daszyńskiego. Swoją drogą też mnie dziwią ronda ze światłami ;). Stamtąd też już szliśmy w stronę dworca/Pałacu Kultury i szukaliśmy jakiejś knajpki. No, ale nie znaleźliśmy. Doszliśmy do dworca, kupiliśmy bilety powrotne na 19 i mogliśmy szukać dalej jedzenia. Zdecydowaliśmy się w końcu na Sfinksa w Złotych Tarasach. Zostało nam jeszcze trochę czasu, ale nie za wiele, żeby gdzieś jechać, musieliśmy pozwiedzać coś na miejscu, więc udaliśmy się jednak do wystawy Titanica w Pałacu Kultury i Nauki. Zdziwiła mnie masa ludzi siedząca na jego schodach (Pałacu) grająca... w Pokemony. Niestety nie mieliśmy tyle czasu (90minut), że całą wystawę obejrzeć wraz z audio-komentarzem, który dostawaliśmy w cenie biletu, doszliśmy do 27 zdjęcia, a było ich koło 50. Wtedy musieliśmy przyspieszyć i tylko oglądać eksponaty. Dla mnie było ok, ale moja narzeczona była zafascynowana, ale ona jest wielką fanką tej historii i Titanica (filmu), więc była w 7-niebie. Zdecydowaliśmy się też na wspólne zdjęcie niczym Rose i Jack na statku ;). Zdążyliśmy kupić jeszcze coś do picia i na pociąg i to była dobra decyzja, bo wyjątkowo nie działał wars, dostaliśmy w ramach rekompensaty od PKP... butelkę wody mineralnej, dobre i to. O 24:04 wylądowaliśmy w Szczecinie ;) kilkanaście minut później byliśmy już w domu. Wreszcie, wypad można zaliczyć do udanych.

 

PS. Film, do którego nagrywałem wywiad prawdopodobnie ukaże się do końca roku.

Odnośnik do komentarza

Odnośnie hałasu itd to kwestia przyzwyczajenia. Ja mieszka w sumie na obrzeżach Wawy (Bielany), a i tak jestem do tego przyzwyczajony- ot duże miast, dużo wszystkiego ;) Nie zwraca się później na takie rzeczy uwagi. No chyba, że wracam z działki w lesie po dwóch tygodniach, to przez pierwsze minuty muszę przywyknąć ponownie.

Nieszczęsny tramwaj 33... no teraz jest, ciężko się nie zgodzić, zwłaszcza iż w połowie trasy zmienia sobie numer na podaj 26 :keke:

z dedykacją ;) :

https://www.youtube.com/watch?v=LPeTJ8niau4

Odnośnik do komentarza

Makk, hah to może dlatego :D.

 

Reaper, u nas też są ronda z tramwajami, ale wtedy jest pulsacyjne (ostrzegawcze), a czasem czerwone po prostu tylko przy wjeździe na tory. Ogólnie tramwaj na naszych rondach ma pierwszeństwo zjeżdżając z ronda, a wjeżdżając już nie. Wydaje mi się, że przy naszych rozwiązaniach jazda jest bardziej płynna :-k Nie mamy też tych ciągłych linii i pasów ruchu na rondach.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...
  • 3 miesiące później...

Moje górsko-turystyczno-wspinaczkowe podsumowanie 2016 roku:

 

  • Liczba dni spędzonych w górach: 30
  • Liczba dni spędzonych w skałach: 6
Zdobyte szczyty Korony Gór Europy:
  • Zugspitze (Niemcy, 2968 m)
  • Grossglockner (Austria, 3798 m)
  • Triglav (Słowenia, 2867 m)
Zdobyte szczyty Korony Gór Azji:
  • Aragac (Armenia, 4090 m)
Zdobyte szczyty Korony Gór Polski (niezdobyte wcześniej):
  • Jagodna (Góry Bystrzyckie, 977 m)
Inne zdobyte (niepolskie) szczyty:
  • Pradziad (Czechy, 1491 m)
  • Kazbek (Gruzja, 5047 m)
  • Somo (Hiszpania, 1720 m)

 

Odwiedzone ferraty:

 

Austria:

  • Klettersteig Galugg ( C )
  • Geierwand Klettersteig ( C )

Niemcy:

  • Hollental Klettersteig ( B )

Słowenia:

  • Tominskova Pot ( B/C )
  • Prag ( B )

Hiszpania:

  • Via Ferrata de la Hermida ( C )
  • Via Ferrata de Camaleno ( C )
  • Via Ferrata el Risco ( C )

 

 

Teraz jedziemy z 2017 ;)

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...