Skocz do zawartości

Griżdża


Feanor

Rekomendowane odpowiedzi

Bracia bić i zabijać się będą,

 

Dzieci sióstr rodzonych związki krwi kalają,

 

Czasy szaleństwa, bezwstydu, cudzołóstwa,

 

Wiek topora, wiek miecza i tarcz strzaskanych,

 

Wiek zamieci wilczych nim świat w przepaść runie.

 

 

Zimno.

Pieprzone eufemizmy. Gdy wylatywał z Poznania było 35 stopni. Z tej liczby została tu ta ostatnia piątka. Tutejszy lipiec nie miał nawet krzty przyzwoitości.

Podobnie jak tutejsze słońce. Północ minęła kilka minut temu. Już czas na ciebie!

Wkurzony? Nie, w tym słowie jest zdecydowany deficyt adrenaliny. Ta wizyta była katastrofą. Katastrofą, która w gigantycznym tempie zmierzała do swego grand finale.

Rolę napisów końcowych w tej opowieści spełnić miał za moment jakiś dwumetrowy, wytatuowany neandertalczyk z pałką w dłoni. Musiał pić duuuużo mleka.

Jego ruda broda związana była w dwa niechlujne warkocze. Spomiędzy nich wystarczały jakieś podłużne, pożółkłe przedmioty podejrzanie przypominające kości jakiegoś ssaka.

- Holmganga! - wycharczało monstrum. Kilkunastu otaczających ich, podobnych mu brodaczy zareagowało entuzjastycznym rykiem.

Marcin uśmiechnął się nerwowo i pomachał. Już nie był wkurzony. Oj nie. Oj nie.

Odnośnik do komentarza

Katastrofa rozpoczęła się pół roku temu. Wraz z eksplodującym oknem sali nr 15 w chodzieskim Miejskim Gimnazjum.

Eksplodujące okno to oczywiście taka sobie metafora mająca udramatycznić senną fabułę. Okna rzadko eksplodują, a już niemal nigdy nie robią tego samoistnie. Tak było i tym razem. Rolę katalizatora gwałtownego procesu odegrał 15-letni Gorgoniusz S. Okno eksplodowało, gdyż znalazło się na drodze jego lotu.

Sprawcą lotu Gorgoniusza nie była nagła mutacja ani radioaktywny komar. Sprawcą był Marcin Tomasz Stróżyna.

Gdy uczeń kapotażował na dziedzińcu, skończyła się jego nauczycielska kariera.

Ojciec dotkliwie potłuczonego Gorgoniusza nie wniósł sprawy. "Nie wierzę w żaden pierdolony sąd. Sam dopadnę skurwysyna" powiedział dziennikarzowi lokalnego tygodnika. Coś takiego musiało znaleźć się na pierwszej stronie (z dopiskiem: Franciszek (38)). Gdy nocami pod jego oknami płonąć zaczęły kosze na śmieci, Stróżyna uznał iż okolica przestała być przyjazna.

Miesiąc temu okrutny los postawił na jego drodze starego przyjaciela.

"Ty znasz trochę norweski, prawda? Super! Ojciec montuje jakąś halę w Norwegii. Jesteś zainteresowany?"

To były ostatnie sekundy przed zsunięciem się w otchłań Nilfheimu.

Odnośnik do komentarza

Lofoty...

I on myślał, że Chodzież to dziura.

Lofoty były cywilizowane. Gdzieniegdzie. W mieście w którym się znalazł, Svolvaer, cywilizacja reprezentowana była przez przyczepione kurczowo do kilku wysepek czerwone i białe domki, hordę łodzi rybackich i statków wycieczkowych oraz figury trolli, które tu były substytutem krasnali ogrodowych. Wszystko to niknęło pod szaro-zielonymi masywami gór. Idealne miejsce dla wewnętrznej emigracji. Przez kilkanaście pierwszych dni Marcin był zadowolony, pomijając irytujące słońce które zapomniało którędy schodzi się z nieboskłonu.

Trzy dni temu firma montująca halę splajtowała i eksnauczyciel znalazł się na dnie głębokiej, ciemnej jak cholera egzystencjalnej studni.

Odnośnik do komentarza
  • 5 tygodni później...
  • 2 tygodnie później...

Co zapędziło go na miejscowy stadion?*

Nuda.

Niekończący się dzień potrafi mocno przetestować możliwości znajdowania sobie rozrywki bezrobotnego Polaka. Szczególnie w Svolvaer. Nieliczni znajomi obłożyli Marcina towarzyskim ostracyzmem, uznając najwyraźniej bezrobocie za szczególnie zjadliwą chorobę zakaźną. Odbiornik TV popsuł się dzień po wylocie z pracy. Portfel popsuł się symultanicznie z telewizorem.

Życiowy optymizm umarł jeszcze szybciej. A woda mineralna** pita do lustra jest średnim znieczulaczem zniechęcenia.

Więc może wycieczka na stadion?*

Najbardziej idiotyczne pomysły zawsze rodzą się z nudy.

 

 

 

_____________________________

 

* licentia poetica; "ubite pole" pasowałoby zdecydowanie bardziej. Owijanie w bawełnę jest jednak drugą naturą polskich nauczycieli.

** nakłady na inne trunki skończyły się już w Dniu W (W jak Wyrzucenie).

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...