Skocz do zawartości

Gry historyczne ze stajni Paradoxu


Rekomendowane odpowiedzi

Argentyna 1836-1935

 

Standardowo - podatki na full, by ludność zatęskniła za wolnorynkową gospodarką, wprowadzenie wyborów i demokratycznych reform w polityce, oraz po wygraniu pierwszych wyborów przez liberałów przekształcanie konserwatywnych rolników w myślących zazwyczaj liberalnie rzemieślników i urzędników (chyba inżynierowie było by dla nich lepszą nazwą...). Wszystko po to, by imigranci z Europy chętnie ściągali właśnie do nas. Przybywało ich całkiem sporo, i to głównie w Andy, do prowincji w której były kopalnie żelaza, podczas gdy do rolniczego w obszaru wokół stołecznego Buenos Aires ściągało imigrantów znacznie mniej. Kapitaliści budowali mi fabryki i koleje, pewnie bardziej rentowne niż gdybym stawiał je według własnego widzimisię, więc strumień pieniędzy z niskich podatków i tak płynął obficie, szybko rósł też dzięki inżynierom tworzonym z rolników nasz potencjał naukowy, rozwijałem sobie technologie "pokojowe" a militarne wymieniałem z przyjaźnie usposobioną Boliwią. No i skolonizowałem obecną południową część kraju, której w innych karierach AI jakoś często nie zajmowało, pozostawiając Patagonię dzikim krajem. W sumie nic na tych ogromnych terenach nie było, poza garstką ludności patagońskiej, traktowanej jako mniejszość, która to ludność zajmowała się hodowlą bydła i owiec, a nawet odkrycie w jednej z prowincji ropy nie wywołało tam boomu gospodarczego czy demograficznego.

 

Taka idylla trwała do końca XIX wieku, gdy zorientowałem się, że pewnego pułapu w ten sposób raczej nie przeskoczę. Zająłem więc szybciutko niewielki Urugwaj, a wcześniej od odpowiednio urobionych dyplomatycznie Brytyjczyków kupiłem leżącą na naszym kontynencie Gujanę, azjatycką wyspę Borneo z polami ropy naftowej, parę bezwartościowych wysepek na Pacyfiku pomiędzy Hawajami a Japonią, Bahamy i Jamajkę z kilkoma innymi wyspami na Karaibach, skrawek Nigerii z plantacjami kauczuku, skrawek Indii, oraz trzy prowincje w Egipcie wraz z gęsto zaludnionym Kairem. Jednak to wciąż mało, zaatakowałem więc Paragwaj, zamieszkały mniej więcej w połowie przez ludność o takiej samej kulturze co nasza, platinejska (druga połowa to Indianie Guarani). Zajęcie tego kraju jednak już nie przeszło bez konsekwencji, jak stało się to z anschlussem małego Urugwaju. W rolę "ręki sprawiedliwości" wcielić chciała się Brazylia, ale nasze nowoczesne wojska zatrzymały ich uderzenie na granicy, a przetransportowane do Ameryki Południowej posiłki z powołanych pod broń arabskich wojsk kolonialnych umożliwiły wyprowadzenie skutecznej kontrofensywy, co zmusiło Brazylijczyków do poproszenia o pokój i oddania nam dość sporych terenów na północ od Montevideo, a na południe od Rio.

 

Taka ekspansja z kolei nie spodobała się Holendrom, którzy z obszaru Surinamu zaatakowali nasze terytoria w Gujanie i na Karaibach, na szczęście nieskutecznie, a my z kolei wysadziliśmy desant w będącej holenderską kolonią Indonezji, po kilku latach zastoju zmuszając ich w końcu do podpisania pokoju na mocy którego oddali nam swoje tereny w Ameryce Płd. (Surinam, Curacao) oraz kilka wysp w rejonie Morza Jawajskiego.

 

Po podpisaniu pokoju z Holandią zaatakowała nas około 1920 roku Brazylia, chcąc odzyskać utracone poprzednio obszary. Tu jednak spotkała ich przykra niespodzianka, nasza armia była wtedy o wiele nowocześniejsza niż ich, miała świetnych dowódców, dysponowała też czołgami, przewagę liczebną zapewniały nam kolonialne dywizje z Egiptu czy Indii, a flota "Canarinhos" złożona z szybkich ale niezbyt groźnych rajderów nie miała szans w starciu z naszymi kilkoma potężnymi krążownikami. Szybko więc zajęliśmy gęsto zaludnione tereny nad Oceanem Atlantyckim wraz ze stołecznym Rio, które co prawda musieliśmy oddać przy podpisywaniu pokoju, ale za to po naszej stronie granicy znalazły się i tak inne wartościowe prowincje, oraz spora część amazońskiej dżungli =) Po podpisaniu pokoju z Brazylią zaatakowali nas pragnący rewanżu Holendrzy, ale skończyło się to ich prawie całkowitym wyparciem z Indonezji (ostała się im tylko wyspa Jawa i skrawek Celebes) oraz masakrą oddziałów próbujących wysadzić desant w pobliżu Buenos Aires. Tuż przed końcem gry zaatakowało nas jeszcze Chile, tradycyjnie posiadające dość liczną armię i nawet udało im się zająć południową, niemal bezludną część kraju, korzystając z zaskoczenia, ale gdy przerzuciliśmy w zagrożony rejon większe siły, to i z nimi sobie poradziliśmy, okrajając w rezultacie pokoju terytorium zachodniego sąsiada do trzech prowincji wokół stołecznego Santiago.

 

 

Ostatecznie finiszowałem na ósmym miejscu na świecie, ostatnim przeznaczonym dla wielkich mocarstw, terytoria naszego kraju zamieszkiwało ponad 80 milionów ludzi, a odkrycia technologiczne w końcu udało mi się zdobyć wszystkie dla wszystkich kategorii =)

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Haiti 1836-1935

 

Ech, znowu raj liberalny... Innej drogi jednak nie było, półmilionowa społeczność zacofanych analfabetów, zamieszkująca dwie prowincje i żyjąca tylko z uprawy tytoniu potrzebowała przede wszystkim imigrantów, aby choć trochę się rozwinąć. Wprowadziłem więc demokrację, uporałem się z zapisaną w kodzie gry rewoltą we wschodniej części kraju, następnie wysokimi podatkami skłoniłem ludzi do wyboru liberalnej partii rządzącej, i stało się. Fala mieszkańców Europy wędrująca za chlebem zalała moje wyspiarskie państewko. Przekonstruowałem w każdej prowincji po jednym "POPie" ludności na kapitalistów, którzy zaczęli uprzemysławiać kraj, a rzesze rolników, robotników, rzemieślników, urzędników, żołnierzy i oficerów (!) przybywały bez przerwy z Niemiec, Rosji, Irlandii, Wielkiej Brytanii, Włoch, Bałkanów oraz innych regionów Europy. Zabiegami dyplomatycznymi postarałem się powiększyć również nasze terytorium, podlizując się Brytyjczykom i Francuzom, by kupić od nich Jamajkę, Trynidad i Tobago, Wyspy Zawietrzne i Bahamy, a tuż przed końcem gry jeszcze Gujanę Brytyjską, położoną na kontynencie południowoamerkańskim, ale zamieszkałą cześciowo przez ludnosć Kreolską. Niestety, nie udało mi się połączyć wszystkich wysp karaibskich w jedno imperium, Kuba i Portoryko w wyniku wojny hiszpańsko-amerykańskiej stały się własnością USA, skąd szybko zaczęła na nie przybywać ludność jankeska, a kupienie terytorium zamieszkałego przez rdzenną ludność danego imperium jest już bardzo trudne. Może należało zacząć działania dyplomatyczne od zabiegów na dworze hiszpańskim, zanim Amerykanie odbiorą im te wyspy :-k

 

W każdym razie w 1919 roku Haiti zostało zaliczone do ósemki wielkich mocarstw, a na koniec gry, w 1935 roku było siódmym najpotężniejszym krajem świata, zamieszkałym przez 37 milionów ludności. Nasza nowoczesna marynarka wojenna, jak przystało na państwo wyspiarskie, jest piątą flotą świata, silniejszą niż niemiecka, włoska czy francuska, zaś posiadanie pod bronią 25 dywizji lądowych dało Haitańczykom dziewiąte miejsce na świecie.

Odnośnik do komentarza

A ja zacząłem grać w CK2 jednym z starszych chrześcijańskich królestw - Abisynią. Czas poczatkowy - 759 r.n.e,
Celem jest oczywiście odtworzenie Patriarchatu Aleksandryjskiego, proklamowanie królestwa Egiptu i co za tym idzie utworzenia cesarstwa etiopskiego
Już za pierwszego króla, Noszącego imię Oda Gosh podbiłem cześć terenów somalijskich, a także Godżam, bedący samodzielnym państwem plemiennym. Za jego syna Ayzura dokończyłem kwestię somalijską, a także w sposób pokojowy pozyskałem Sokotrę - wyspę na Oceanie Indyjskim.
Następnie przyszły czasy władcy, który zapisał się w historii Etiopii lekkomyślnością. A było mu na imię Rema Armah. Najpierw chciałem skorzystać z chaosu w sułtanacie Abbasydów, gdzie na tronie zasiadał 3-letni chłopiec. Przeliczyłem się jednak, gdyż Abbasydów wsparli iberyjscy Abbasydzi, którzy mnie zlali jak kwaśnie jabłko. Pozytywem było to że od Abbasydów odłączyła się Armenia (następnie wchłonięta przez Bizancjum), Emirat Szajbanidów w Beludżystanie i Emirat Szusztanidów w Basrze. Na wskutek osłabienia władzy monarszej po przegranej wojnie musiałem wprowadzić elekcyjność, oraz zgodzić się na samodzielność emirów Sokotry.
Po Remia Armahu, objął na rok władzę jego jedyny syn Benaim, człowiek słaby i wątły. Po roku na jego życie zaczaił się stryj Benaima Wedem Asfare z Aksumu, doświadczony i lubiany wojownik. Majac poparcie możnych po skrytobójstwie to on został królem. Na jego panowanie przypadają pierwsze wojny z monofizytami (a więc heretykami) z nubijskiej Makurii. Pierwszą woję wypowiedzieli Nubijczycy, ale przegrali ją z kretesem, gdyż nie docenili pojemności sakiewki ze złotem władców Abisynii.
Następnym królem był wywodzący się z bocznej linii dynastii salomońskiej Talatem II. Na jego panowanie przypadały częste bunty heretyków, a także ostatecznie rozprawienie się z monofizyckimi władcami Makurii. Co ciekawe udało mu się wynieść na tron jednego z czterech synów, Wededema. Wededem jest władcą roztropnym, a co mu czas przyniesie, to zobaczymy, bo jestem dopiero w trakcie rozgrywki.

Z ciekawszych wydarzeń na świecie warto odnotować:
- krótkotrwałe powstanie Imperium Wendyjskiego, utworzyli je Litwini, jednak z czasem imperium nie przetrwało. Co ciekawe w krajach rządzą jeszcze litwini
- Wyparcie chrześcijan z Iberii, następnie udana wyprawa Umajadów na Akwitanię, skąd wyparła ich wyprawa krzyżowa. W Akwitanii rządzą obecnie Joannici.
- Chazarzy przyjmują hinduizm, przy czym jednak zaczynają tracić terytorium. Jestem ciekaw czy ten dziwny twór przetrwa
- nie powstało cesarstwo frankijskie, dlatego w Europie mamy do czynienia z drobnym rozdrobnieniem.

kraj

szersza perspektywa

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...
  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

Ponieważ nie mogę grać wyłącznie w Wiedźmina (trochę za okrutny dla syna :) ), a czasu mam trochę więcej od kilku dni, wróciłem do Crusader Kings. Inspiracją był Steam i jego wyprzedaż: dokupiłem Sons of Abraham, Rajas, Charlemagne, Way of Life, a w rozpędzie nawet jakieś herby, facepacki i unit packi :) Zostawiłem moje Imperium Wenedyjskie w spokoju i rozpocząłem grę od nowa.

Wybrałem Irlandię. Oczywistym celem jest zjednoczenie wyspy, ale póki co, to przewodzę państewku plemiennemu Laigin. Przez jakiś bug w grze srodze się zawiodłem widząc mojego władcę: zamiast wodza w kwiecie wieku, moim oczom ukazał się zgrzybiały, 68-letni Diarmait. Bez żony, synów, córek, braci, ani nawet dalekich kuzynów. Dynastia Ua Cheinnsellaig miała przed sobą słabe perspektywy...

Na szczęście, od razu na wstępie poczułem moc DLC Way of Life. Czym prędzej wybrałem mojemu staruszkowi najbardziej lubieżny styl życia i poszukałem mu małżonki. Jakimś cudem na mariaż zgodziła się jedna z licznych córek króla Lombardii (Longobardów cholera, Longobardów!) Dezyderiusza: Anserperga. Nie wiem co kierowało jej ojcem: celtofilia, demencja lub desperacja (Italia szykowała się już na wojnę ze wschodzącą gwiazdą Charlemagne`a). Zanim udał się do domu Ojca, Diarmait zdołał spłodzić dwóch synów: Diarmaita (u Celtów było słabo z kreatywnością) i Gillę-Patraica (no dobra, czasem kreatywność wracała). W 774 roku ten pierwszy odziedziczył władzę po ojcu.

19 lat później jest constans, jak to czasem bywa z takimi małymi państewkami. Mozolnie zmierzam ku feudalizmowi, z niepokojem przyglądając się konsolidacji plemion Ulsteru. Moje ambicje na razie zamykają się na podporządkowaniu sobie Osraige, co pozwoliłoby mi na proklamowanie Księstwa Leinsteru, ale... brak casus belli :/ W dodatku moi dyplomaci są idiotami, w odróżnieniu od Osraige które ma kilku sojuszników. Być może więc sejw umrze równie szybko, jak pierwszy z Diarmaitów :)

Na świecie rosną Abbasydzi, a Omajjadzi przekroczyli Pireneje odbierając Frankom tereny mniej więcej do Loary. Karol trochę to sobie zrekompensował podbijając Bawarów i Sasów.

Odnośnik do komentarza

Ja również skorzystałem z promocji i dokupilem brakujące dlc z muzykami i aktualnie czekam na nowy dodatek A w międzyczasie kończę rozgrywkę imperium wenedyjskim (zostało mi około 150 lat gry)

 

Wysłane z mojego SM-T230 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza

W 790 roku Diarmait poślubił Williswinthe, hrabinię Loon w królestwie Franków, damę należącą do rosnącego w znaczenie rodu Kapetyngów. Szybko okazała się być bardzo płodna: w ciągu 9 lat urodziła pięcioro dzieci: Feanora (miał być Diarmait, ale miałem dość tej monotaksonomiczności), Airfhinnana, Talana, Finarfina (tak, to też moja interwencja :) ) i dziewczynkę Samthann. Gavelkind machał mi zza rogu wieszcząc kłopoty.

Zanim one jednak nadeszły, Diarmait zrealizował swoje marzenie. W ostatnim roku VIII stulecia mój nieudolny kanclerz wygenerował wreszcie casus belli przeciw Osraige. Poczekałem rok: szczęście mi sprzyjało, gdyż wódz plemienia Osraige, Canann, wplątał się w międzyczasie w krucjatę przeciw katarom, którzy pojawili się wśród Piktów. Canann miał kilku sojuszników, ale wojna piktyjska szła źle, w związku z czym jego wykrwawione siły wróciły do ojczyzny. Wtedy uderzyłem. Jego 300 wojów nie sprostało 450 wojownikom Diarmaita, w dodatku Canann dostał się do niewoli. Wojna skończyła się po kilku tygodniach, Osraige zostało zaanektowane, a Diarmait proklamował utworzenie Królestwa Laigin. Był 801 rok po Chrystusie.

Na świecie nihil novi poza tym, że rosnący w siłę Frankowie zajęli... Prusy.

Odnośnik do komentarza

Ja w 849 zjednoczyłem Irlandię. Dokonał tego Król Ailbrend :) Ze względu na moją rozległą politykę dynastyczną mam solidny sojusz z Piktami (królem jest mój bratanek) oraz....Karyntią (tutaj hrabią jest syn czy wnuk, nie pamiętam :D) Teraz trzeba wymyślić jakie kroki powinny być następne.

Odnośnik do komentarza

W 829 roku królestwem Laigin nadal rządzi Diarmait Sprawiedliwy. Granice się nie zmieniły, ewolucję przeszedł za to ustrój: Laigin przyjęło feudalizm, a później primogeniturę. Wkurzyło to nieco młodszych synów króla (miał ich już więcej, doszedł jeszcze jeden, Diarmait), ale nie na tyle, by sprawili kłopoty. Rozwijała się przy okazji infrastruktura stołecznej prowincji.

Feanor mac Diarmait już nie żyje. Kilka lat przed śmiercią najstarszy królewski syn został kanclerzem i zginął przy próbach sfabrykowania casus belli w jednym z irlandzkich księstw. Nowy następca tronu, Airfhinnan, zapowiadał się niestety słabiej, ale kompletnie głupi nie był. Najmłodszy z synów (Diarmait) został zaś królem - mężem królowej Asturii, co dynastii Ua Cheinnsellaig zwiastowało przejęcie drugiej korony (aczkolwiek jak na razie Diarmait płodzi tylko córki co sprawia, że następcą tronu jest nadal kto inny).

Odnośnik do komentarza

W matrylinearne oczywiście nie wchodzę. Nie lubię w ogóle ich istnienia w CK2, one były ekstremalnie rzadkie, w średniowieczu w ogóle sobie ich nie przypominam (w sumie, to tak na szybko przypominam sobie Marię Teresę i Romanowów w XVIII wieku (aczkolwiek w ich przypadku matrylinearność pojawiła się już post factum)). Pewnie jakieś przypadki były skoro umieścili to w grze, ale niereprezentatywne dla epoki. W grze matrylinearnych mariaży jest za dużo, dużo za dużo.

Odnośnik do komentarza

Dzieki Feanor za Twój post, bo tak nie obczaiłbym tej obtanki :D Kupiłem więc wszystkie DLC i odkrywam tą gre na nowo. Rozpocząłem kampanie Małopolanami, obecnie na początku XI wieku mam bardzo duże państwo (od Wielkipolski do Mołdawii), feudalizm i zreformowana religie Słowian. Po reformacji jednak mam obecnie dużo mnie wojsk do dyspozycji, i ciągle mnie atakują Bułgarzy i ich wołoscy wasale. Jeśli w tym samym momencie zaatakuja np. Wielkomorawianie lub Niemcy to nie mam szans. Jakieś porady?

Odnośnik do komentarza

Zaczalbym od aresztowania wszystkich wasali, wygnania ich, z kasy którą dostaniesz wynajmujesz najemników, po wojnie rozbudowujesz infrastrukturę, a zanim rozdasz tytuły podnosisz prawa.

i wojna domowa w powietrzu.

Lepiej utrzymywać dobre kontakty z własnymi wasalami (zwłascza największymi), jak masz 2 tytuły królewskie, to paradoksalnie przy słabej władzy podzielenie nie jest złym pomysłem.

Odnośnik do komentarza

 

Zaczalbym od aresztowania wszystkich wasali, wygnania ich, z kasy którą dostaniesz wynajmujesz najemników, po wojnie rozbudowujesz infrastrukturę, a zanim rozdasz tytuły podnosisz prawa.

i wojna domowa w powietrzu.

Lepiej utrzymywać dobre kontakty z własnymi wasalami (zwłascza największymi), jak masz 2 tytuły królewskie, to paradoksalnie przy słabej władzy podzielenie nie jest złym pomysłem.

Nie, jak się aresztuje wszystkich naraz to wojny nie będzie, bo nowi o tym nie wiedzą i nie dostaną kary za aresztowania.
Odnośnik do komentarza

Cudowny drobiażdżek z 831 roku: właśnie zginął mi następca tronu, książę Airfhinnan (nowy następca tronu to jego jedyny legalny syn, Duiblesc). Spoglądam na przyczynę śmierci: zginął w pojedynku ze swym młodszym bratem, Talanem. WTF, myślę... i patrzę na kolejny komunikat: Catriona, małżonka Talana otrzymała właśnie przydomek "Niewierna". Heh :)

Odnośnik do komentarza

 

 

Zaczalbym od aresztowania wszystkich wasali, wygnania ich, z kasy którą dostaniesz wynajmujesz najemników, po wojnie rozbudowujesz infrastrukturę, a zanim rozdasz tytuły podnosisz prawa.

i wojna domowa w powietrzu.

Lepiej utrzymywać dobre kontakty z własnymi wasalami (zwłascza największymi), jak masz 2 tytuły królewskie, to paradoksalnie przy słabej władzy podzielenie nie jest złym pomysłem.

Nie, jak się aresztuje wszystkich naraz to wojny nie będzie, bo nowi o tym nie wiedzą i nie dostaną kary za aresztowania.

 

Realizm 21

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...