Czarls Napisano 15 Listopada 2011 Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 Tę bliską osobę można znaleźć w Bogu lub Chrystusie. Serio. Wtedy znacznie łatwiej będzie przebrnąć przez inne sprawy. Wytlumacz to ludziom, ktorzy w Boga lub Chrystusa nie wierza. Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 15 Listopada 2011 Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 Tę bliską osobę można znaleźć w Bogu lub Chrystusie. Serio. Wtedy znacznie łatwiej będzie przebrnąć przez inne sprawy. Nie sadze, u mnie to nie zadziala, swoje juz jesli o religijnosc chodzi przeszedlem, swoje przemyslalem w Boga nie uwierze, zbyt wiele rzeczy jest dla mnie totalnie nielogicznych w tej calej ukladance - zreszta ja potrzebuje interakcji, zycia codziennego. Na razie gadam sam ze soba - na glos - to mi wystarcza :P Cytuj Odnośnik do komentarza
Gabe Napisano 15 Listopada 2011 Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 @jmk - Nawet w Buddzie, Allahu czy Zaratusztrze? :> Czy ty zrozumiałeś, co napisałem - nie można nakazać ateiście wierzyć, ot tak. Tak jak nie nakażesz dorosłemu wierzyć w Mikołaja czy UFO (przesada, ale wyraźnie obrazuje to co chcę oddać), tak ktoś, kto nie wierzy (powtarzam, nie wierzy, a nie obraził się na Boga/Kościół), nie zacznie nagle wierzyć, bo uzna, że to mu pomoże... Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 15 Listopada 2011 Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 Gabe... Hmm... Ja tam wierze w jakas forme zycia po zyciu... Jak juz mowilem ociera sie to w wiare w duchy bardziej niz w Boga... Tak wiec - jestem typem ateisty, ktoremu logika nie pozwala uwierzyc w Boga... ale ratuje swoja watla psychike wiara w cos nie do konca sprecyzowanego, ale jestem daleki od tego, zeby tam szukac pocieszenia, czy wsparcia Cytuj Odnośnik do komentarza
Gabe Napisano 15 Listopada 2011 Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 No to jesteś bardziej agnostykiem niż ateistą ;) Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 15 Listopada 2011 Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 No to jesteś bardziej agnostykiem niż ateistą ;) Pewnie tak... Jak to bylo trudno nie wierzyc w nic ;)? Cytuj Odnośnik do komentarza
Icon Napisano 15 Listopada 2011 Autor Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 We wspólnocie miałbyś tę interakcję zapewnioną. Gabe - nadal nie rozumiesz. Nikt mu nie mówi, że ma zacząć wierzyć, a wgłębić się w nauczanie kościoła. W nauce Chrystusa poszukać odpowiedzi na swoje pytania, zmusić swój rozum do myślenia na trochę innej płaszczyźnie niż tylko poprzez pryzmat tego co można dotknąć, zmierzyć, obliczyć. Cytuj Odnośnik do komentarza
jmk Napisano 15 Listopada 2011 Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 Tę bliską osobę można znaleźć w Bogu lub Chrystusie. Serio. Wtedy znacznie łatwiej będzie przebrnąć przez inne sprawy. Nie sadze, u mnie to nie zadziala, swoje juz jesli o religijnosc chodzi przeszedlem, swoje przemyslalem w Boga nie uwierze, zbyt wiele rzeczy jest dla mnie totalnie nielogicznych w tej calej ukladance - zreszta ja potrzebuje interakcji, zycia codziennego. Na razie gadam sam ze soba - na glos - to mi wystarcza :P O widzisz, a to już jest niezły krok. Bo wierzący w pewnym sensie 'mówi do siebie' łącząc się duchowo/emocjonalnie w ten czas ze swoim Bogiem. Nie będę Cię przekonywał, bo to bez sensu, ale możesz próbować różnych rzeczy w życiu przecież. Najważniejsze jest pozytywne nastawienie, a nie zakładanie z góry 'nie to nie dla mnie'. Też przechodziłem kiedyś okres, kiedy odwróciłem się od wiary i tak dalej. @jmk - Nawet w Buddzie, Allahu czy Zaratusztrze? Pewnie. Dla mnie zawsze lepiej jest jak ktoś w coś/kogoś wierzy niż w nic, tylko w byt tu i teraz. Ale to tylko moje zdanie. Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 15 Listopada 2011 Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 We wspólnocie miałbyś tę interakcję zapewnioną. Gabe - nadal nie rozumiesz. Nikt mu nie mówi, że ma zacząć wierzyć, a wgłębić się w nauczanie kościoła. W nauce Chrystusa poszukać odpowiedzi na swoje pytania, zmusić swój rozum do myślenia na trochę innej płaszczyźnie niż tylko poprzez pryzmat tego co można dotknąć, zmierzyć, obliczyć. Widzisz Icon tylko,ze nauka Chrystua nauka Chrystusa, a mowienie, ze Pismo Swiete trzeba... nauczyc sie czytac. Niektorzy niewierzacy maja zakodowana niechec do koscioloa jako takiego... Mnie od wiary swego czasu bardzo, bardzo mocno odrzucilo to, ze ktos mi mowi, jak mam intepretowac Biblie, jak mam rozmawiac z Bogiem, jak obchodzic swieta i mam jakis obowiazek chodzenia co niedziele do wielkiego budynku i spedzac tam czas na sluchaniu ksiedza wyglaszajacego monotonnym glosem swoje tyrady. To dla mnie - wtedy dorastajacego dzieciaka - bylo jakims absurdem. Potem przyszlo calkowite odejscie do wiary, ale poczatki byly takie... Cytuj Odnośnik do komentarza
Gabe Napisano 15 Listopada 2011 Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 @jmk - Nawet w Buddzie, Allahu czy Zaratusztrze? Pewnie. Dla mnie zawsze lepiej jest jak ktoś w coś/kogoś wierzy niż w nic, tylko w byt tu i teraz. Ale to tylko moje zdanie. A czy ja temu przeczę? Ja tylko piszę, że wiara nie jest sterowana rozumem i że porada dla Dragona, który jest ateistą, żeby zaczął wierzyć i znalazł pocieszenie w Chrystusie jest zwyczajnie absurdalna. Cytuj Odnośnik do komentarza
Icon Napisano 15 Listopada 2011 Autor Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 Źle to odbierasz. Nikt Ci nie narzuca interpretacji, jednak musisz sobie uzmysłowić to, że NT jest napisany bardzo trudnym językiem, niedosłownym, pełnym ilustracji, które należy odpowiednio przeanalizować żeby je zrozumieć. W tej analizie właśnie pomagają wspólnoty odnowy. Masz wtedy okazję do dyskusji, przedstawienia tego jak Ty pojmujesz Pismo i skonfrontowania tego z poglądami innych, a na końcu masz okazję wysłuchać podsumowania przez osobę zwaną liderem grupy. To da Ci wielkie pole do przemyśleń, zmusi do konfrontacji swojej wizji z wizją innych. Uświadomi, że niekoniecznie Twój tok rozumowania pokrywa się z filozofią innych, a także udowodni, że wiele rzeczy interpretujesz tak samo, a może nawet głębiej. Pismo Święte nie ogranicza, bo daje możliwość konfrontowania poglądów. Ksiądz na ambonie nie wygłasza żadnych tyrad, po prostu tłumaczy słowa Pisma dla tych, którzy potrzebują tego tłumaczenia. Nie każdy po lekturze Pisma rozumie wszystkie przesłania jakie ze sobą niesie, dlatego potrzebuje pomocy kapłana. Z kolei we wspólnocie niekoniecznie liderem jest osoba duchowna. Zazwyczaj jest to ktoś, kto skończył studia teologiczne lub osoba, która długo współpracuje ze wspólnotami. Uprzedzenia często powodowane są jakimś złym nastawieniem wyniesionym przez doświadczenia z przeszłości. Po części winę za to ponoszą osoby, które powinny ułatwiać ewangelizację, ale nie mają do tego odpowiednim kompetencji. Bez winy nie są również ci, którzy zamiast poszukać innego wyjścia odwracają się od Boga, kościoła. Zdaję sobie sprawę z tego, że nauka Chrystusa wymaga wyrzeczeń, a dzisiejszemu społeczeństwu to nie odpowiada, bo jest moda na konformizm, konsumpcję, indywidualność. Tylko poprzez wyparcie się egoistycznego podejścia i stawiania samego siebie w centrum można dotrzeć do Boga. Bo to on stoi w centrum, na najwyższym miejscu, a nie człowiek. Wiele osób się z tym nie chce pogodzić, stawia siebie ponad Bogiem i uniemożliwia sobie poznania jego miłości. Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 15 Listopada 2011 Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 Ale ja mam pelne prawo przyjac, ze NT jest napisany przez prostych ludzi, prostym jezykiem. I takie mam podejscie - dla mnie Biblia to nie pismo do interpretacji. Dla mnie to cos co nalezy czytac w miare doslownie. Nijak mi nie udwodnisz, ze moje pojmowanie jest nieodpowiednie, tak samo, jak Ci nie udowodnie, ze Twoje jest zle. Ja po prostu ciezko znosze wspolnoty w ktorych ktos mi mowi co i jak mam robic albo usiluje korygowac moj sposob postrzegania. Dla mnie ludzie po studiach telogoicznych sa spaczeni, tak samo spaczeni, jak ludzie po studiach fotograficznych, czy muzycznych... Spaczeni w sposob narzucony przez wypracowane przez lata poglady i prawdy - z jednej strony jest to dobre, bo uczy podstaw, z drugiej zabija w duzej mierze ciekawosc i wlasne myslenie. Cytuj Odnośnik do komentarza
jasonx Napisano 15 Listopada 2011 Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 Dla mnie ten luty bedzie ciezki - bo sie zrobi 30... I szczerze Ci powiem, ze zdaje sobie sprawa, ze bylbym w o wiele lepszej kondycji psychicznej gdyby udalo mi sie pare rzeczy w zyciu zmienic. Z czym mi sie kojarzy 30? Z jedna z lepszych imprez w moim zyciu Wiek jak kazdy inny ;) Nic sie nie zmieni, swiat nie zacznie sie krecic w druga strone. Ja sobie zalozyłem zone i dziecko przed 30 i.. wstrzelilem sie pod sam koniec (choc nie zrobilem tego z powodu zalozen, jakos samo wyszlo) Co do psychiatry to nie wydaje mi się aby to było rozwiązanie. Musisz zmienić swoje podejście i sposób myślenia. Psychiatra Ci w tym nie pomoże. Psychiatra moze nie, ale wizyta u psychologa nie boli :] Cytuj Odnośnik do komentarza
Icon Napisano 15 Listopada 2011 Autor Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 Ja po prostu ciezko znosze wspolnoty w ktorych ktos mi mowi co i jak mam robic albo usiluje korygowac moj sposob postrzegania. O to właśnie w tym wszystkim chodzi. Stawiasz swój tok rozumowania wyżej niż myślenie innych, uznajesz się za lepszego. Stawiasz siebie nad nauką Chrystusa. Z takim podejściem bardzo trudno pokłonić głowę przed Bogiem, powiem wręcz że takie podejście całkowicie to wyklucza. W tym wszystkim jest jedna ważna zasada - nikt siłą Cię nie zmusi do jakiegoś poglądu. Nawet jeżeli nie zgadzasz się do końca z jakimś fragmentem Pisma wcale nie znaczy, że to Cię wyklucza. Chrystus był otwarty na dyskusję, jednak w wielu kwestiach zachowywał wielką stanowczość. Są więc kwestie, których nie można podważać. Poza samą ewangelizacją wspólnoty umożliwiają Ci nawiązanie kontaktu z ciekawymi ludźmi, wcale nie spaczonymi i nie fanatykami. Cytuj Odnośnik do komentarza
Feanor Napisano 15 Listopada 2011 Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 Ja tam wierze w jakas forme zycia po zyciu... (...) jestem typem ateisty, ktoremu logika nie pozwala uwierzyc w Boga... Specjalna nagroda za koherencję poglądów ;) C`mon, albo jesteś ateistą gdyż istnienie Boga jest niesprawdzalne i odrzucasz w związku z tym całą metafizykę hurtem, albo nie mów, że nie wierzysz w Boga gdyż jest nielogiczny Mam taki termin, który chyba do Ciebie pasuje: ateista niepraktykujący ;) Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 15 Listopada 2011 Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 Ja tam wierze w jakas forme zycia po zyciu... (...) jestem typem ateisty, ktoremu logika nie pozwala uwierzyc w Boga... Specjalna nagroda za koherencję poglądów ;) C`mon, albo jesteś ateistą gdyż istnienie Boga jest niesprawdzalne i odrzucasz w związku z tym całą metafizykę hurtem, albo nie mów, że nie wierzysz w Boga gdyż jest nielogiczny Mam taki termin, który chyba do Ciebie pasuje: ateista niepraktykujący ;) Widzisz, ale ja nie wierze w stworzenie swiata przez jakas istote, nie wierze tez we wszechmoc tejze istosty, generalnie nie wierze w jedna istote, ktora jest Panem calego tego swiata... Bardziej w jakies zycie pozagrobowe w postaci blakajacych sie po swiecie dusz... Tylko, ze jak mowie - to jest takie bardziej uspokajanie swojego strachu niz silne przekonanie, ze to prawda. Bo dowodow na to zadnych nie mam - wiec na 99% i tak pojde do piachu i nic po mnie nie zostanie Cytuj Odnośnik do komentarza
Feanor Napisano 15 Listopada 2011 Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 Widzisz, ale ja nie wierze w stworzenie swiata przez jakas istote, nie wierze tez we wszechmoc tejze istosty, generalnie nie wierze w jedna istote, ktora jest Panem calego tego swiata... ...ale jednoprocentowo wierzysz w mistyczne postacie ektoplazmatyczne które drwią z entropii i grawitacji OK, tylko nie podpieraj się logiką przy walce o swój ateizm ;) Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 15 Listopada 2011 Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 Widzisz, ale ja nie wierze w stworzenie swiata przez jakas istote, nie wierze tez we wszechmoc tejze istosty, generalnie nie wierze w jedna istote, ktora jest Panem calego tego swiata... ...ale jednoprocentowo wierzysz w mistyczne postacie ektoplazmatyczne które drwią z entropii i grawitacji OK, tylko nie podpieraj się logiką przy walce o swój ateizm ;) Fakt, tutaj podcinam galaz na ktorej siedze :P Moze faktycznie definicyjnie nie podpadam pod ateiste, moze to agnostycyzm, moze cos innego - dobrze mi z tym, a do jakiej szufladki wpadam to do konca nie wiem... Cytuj Odnośnik do komentarza
Vami Napisano 15 Listopada 2011 Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 Icon a ja się nie zgodzę z tym co piszesz do Henkla. Ja też mam tak samo jak Marcel, że nienawidzę zgromadzeń, grup i jakiegoś "lidera" który ma mną sterować. Stawianie paraleli do relacji z Bogiem jest moim zdaniem zbytnim uproszczeniem, choć pierwszym nasuwającym się na myśl. Mnie od życia że tak powiem "duszpasterskiego laikatu" odrzuca własnie ta masowość. Mi to się od razu kojarzy z komuną i z wyrzekaniem się siebie i przejmowanie czyjegoś sposobu myślenia. A takiemu czemuś mówię stanowcze NIE. Ja odnalazłem osobistą relację z Bogiem. Wiem, że dla hardkorowych katolików jestem uosobieniem Szatana i bałwochwalcą, ale bez przesady. Nie stawiam się ponad Bogiem. A że wiem, iż mam większe zdolności percepcji, wyższą inteligencję i parę innych przewag nad 98% społeczeństwa, nigdy nie pozwolę na to, by ktoś kto najprawdpodobniej jest głupszy ode mnie (a wszelkie wątpliwości rozwiewa po 5 minutach rozmowy) radził mi co mam robić. To też kojarzy mi się z moimi nadopiekunczymi rodzicami. Wiem, że jestem wystarczająco silny intelektualnie, by nie potrzebować żadnych wspólnot, doradców, psychologów i opiekunów. Wiem, że dla niektórych to jakiś narcyzm, megalomania czy coś, ale ja tylko obserwuję świat i wypowiadam swoje zdanie. Nie każdy musi się zgadzać. Ja w kościele na Mszy Świętej albo skupiam się na indywidualnej modlitwie albo się wkurwiam na to, co mówi ksiądz. Mam własną duchowość, własną religijność i własne zasady. I nie uważam, iż trzeba tracic coś najcenniejszego co mamy - SIEBIE - by być blisko Chrystusa. Są inne drogi. Cytuj Odnośnik do komentarza
Fubert Napisano 15 Listopada 2011 Udostępnij Napisano 15 Listopada 2011 Dobra mądralo, tylko że tu nie chodzi o tracenie siebie. Wręcz przeciwnie, chodzi o znalezienie kogoś, kto przywróci Ci wzrok, słuch i mowę i jeszcze raz nazwie rzeczy po imieniu. To jak chodzenie po lesie. Jeśli nie idziesz z dobrym przyrodnikiem nie zauważysz większości niezwykłych roślin i zwierząt, które warte są zauważenia. Będzie Ci towarzyszyło jedynie ogólne poczucie estetyczne. Dobry przewodnik, to ten, który potrafi otworzyć Twoje oczy na skarby słów i treści, których sam byś nawet nie zauważył. Nie chodzi więc o stworzenie sobie świata drugiego i alternatywnego, chodzi o rozumienie i przeżywanie świata realnego, w tym zwiększenie zdolności widzenia prawd nietrywialnych. Wątpię że samemu ze swoimi własnymi duchowościami, religijnościami i zasadami to osiągniesz, bo czas Twojego życia jest ograniczony. A poza tym, co ważniejsze, nasz obecny gust i wrażliwość są kształtowane hasłami, które w zderzeniu z tym co ważne i piękne, przynoszą chyba jedynie trud i upokorzenia. I zaraz rezygnujemy i wracamy do tego co łatwe, co rozumiemy bez trudu i postrzegamy jako przekaz "jasny" i "wyraźny". Bo tak jestesmy wykształceni i wychowani. Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.