meyde Napisano 18 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 18 Listopada 2007 Wiesz, bo ja o dziwo wychodzę z założenia 'nie czyń nikomu tego, co tobie nie miłe". Nigdy bym nie chciał się znaleźć w takiej sytuacji, dlatego również nigdy nie mógłbym czegoś takiego zrobić. A na wojnie tez powinny byc jakieś zasady. Cytuj Odnośnik do komentarza
Feanor Napisano 18 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 18 Listopada 2007 Jak kocha to poczeka. Tym sie różnimy od zwierzaków. to jest wojna - na wojnie sa ofiary. przedkladanie swojego szczescia nad szczescie obcego faceto to przesadny altruizm albo wrecz masochizm. Eee, ja nie chciałbym inkorporować terytorium, które zrobiło w konia swego poprzedniego alianta. Jeśli bowiem używasz wojennej retoryki, to znaczy że atakować można w każdym momencie, czy poprzedni związek się rozpada czy też nie ("nie bądźmy przesadnymi altruistami"). Zresztą, nawet jeśli się rozpada, ważne są okoliczności (nie rozpocznę ewentualnej inwazji jeśli "ten drugi" nie zachowuje się po prostu źle). Nigdy tego nie zrobiłem i nie chcę zrobić (inna sprawa, czy któraś niewiasta chciałaby porzucić swego eks dla mnie ) Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 18 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 18 Listopada 2007 Feanor: ale z takimi zalozeniami to generalnie powinnismy sie wiazac w pary raz na cale zycie - ja wiem, ze to szczytne, ale raczej niewykonalne Cytuj Odnośnik do komentarza
Feanor Napisano 18 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 18 Listopada 2007 Feanor: ale z takimi zalozeniami to generalnie powinnismy sie wiazac w pary raz na cale zycie - ja wiem, ze to szczytne, ale raczej niewykonalne Primo: tak właśnie podchodzę do każdego związku (inna sprawa, że nie miałem ich zbyt wiele, 2,5 powiedzmy ). Secundo: przecież samotnych niewiast jest dużo, wystarczy się rozejrzeć Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 18 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 18 Listopada 2007 Feanor: ale z takimi zalozeniami to generalnie powinnismy sie wiazac w pary raz na cale zycie - ja wiem, ze to szczytne, ale raczej niewykonalne Primo: tak właśnie podchodzę do każdego związku (inna sprawa, że nie miałem ich zbyt wiele, 2,5 powiedzmy ). Secundo: przecież samotnych niewiast jest dużo, wystarczy się rozejrzeć wiesz jesli jestem z kims to wiadomo, ze zakladam, iz to jest wlasnie to cos na cale zycie. mowilem raczej z pozycji tego, ktory ma nie starac sie podbijac zajete juz serca. jesli o zajetosc chodzi to jest sporo nie zajetych, ale im czlowiek sie robi starszy tym sie ich jakos robi mniej no i te nie zajete wydaja sie jakies takie male interesujace czasami. w koncu nie bez powodu sa wolne (teraz to sam pod soba dolek wykopalem ) Cytuj Odnośnik do komentarza
jasonx Napisano 18 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 18 Listopada 2007 Wiesz, bo ja o dziwo wychodzę z założenia 'nie czyń nikomu tego, co tobie nie miłe". Nigdy bym nie chciał się znaleźć w takiej sytuacji, dlatego również nigdy nie mógłbym czegoś takiego zrobić. A jesli bys sie znalazl w takiej sytuacji? Robilbys fochy do swojej partnerki, ze ktos do niej podbija? Kwestia nie jest w tym, ze Timon czy kto inny podbija do cudzej laski. Problemem jest, ze ta laska nie da jasno do zrozumienia, ze nie jest zainteresowana. Cytuj Odnośnik do komentarza
meyde Napisano 18 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 18 Listopada 2007 A jesli bys sie znalazl w takiej sytuacji? Robilbys fochy do swojej partnerki, ze ktos do niej podbija? Kwestia nie jest w tym, ze Timon czy kto inny podbija do cudzej laski. Problemem jest, ze ta laska nie da jasno do zrozumienia, ze nie jest zainteresowana. Mam wrażenie, że o czymś innym mówimy . To jak ta dziewczyna się zachowuje to inna sprawa. Cytuj Odnośnik do komentarza
jasonx Napisano 18 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 18 Listopada 2007 Mam wrażenie, że o czymś innym mówimy . To jak ta dziewczyna się zachowuje to inna sprawa. Tzn z tego co zrozumialem, nie chcialbys po stronie faceta, ktoremu ktos obrabia panne? Czy na miejscu panienki bys nie chcial? Cytuj Odnośnik do komentarza
kubasa Napisano 18 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 18 Listopada 2007 Feanor, Ty to masz żonę, jesteś szczesliwy i stary . Ale takie myślenie jak Twoje gubi masę sensownych chlopców. Ja generalnie jestem niski, niespecjalnie przystojny i mam lekką nadwagę, ale od jakiegoś czasu nie mam problemów ze śmiałością i w sumie wychodze na tym dobrze. Cytuj Odnośnik do komentarza
meyde Napisano 18 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 18 Listopada 2007 Mam wrażenie, że o czymś innym mówimy . To jak ta dziewczyna się zachowuje to inna sprawa. Tzn z tego co zrozumialem, nie chcialbys po stronie faceta, ktoremu ktos obrabia panne? Czy na miejscu panienki bys nie chcial? na miejscu dziewczyny ciężko byłoby mi być, nieprawdaż ? Cytuj Odnośnik do komentarza
jasonx Napisano 18 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 18 Listopada 2007 na miejscu dziewczyny ciężko byłoby mi być, nieprawdaż ? no to czyli mowimy o tym samym w takim razie.. To, ze Twoja Pania zainteresuja sie inni faceci, to nic strasznego.. W sumie moze mile lechtac proznosc meska I jesli jej ufasz i czujesz sie w zwiazku pewnie, to chyba nie powinienes sie tym faktem wkurzac, czy nie Do cholery nie zyjecie na bezludnej wyspie.. A do bycia razem przez cale zycie obligowac moze malzenstwo.. A to, ze ktos ze soba jest razem teraz, nie znaczy, ze bedzie tak przez cale zycie.. Co szara rzeczywistosc potwierdza.. Cytuj Odnośnik do komentarza
meyde Napisano 18 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 18 Listopada 2007 na miejscu dziewczyny ciężko byłoby mi być, nieprawdaż ? no to czyli mowimy o tym samym w takim razie.. To, ze Twoja Pania zainteresuja sie inni faceci, to nic strasznego.. W sumie moze mile lechtac proznosc meska I jesli jej ufasz i czujesz sie w zwiazku pewnie, to chyba nie powinienes sie tym faktem wkurzac, czy nie Do cholery nie zyjecie na bezludnej wyspie.. A do bycia razem przez cale zycie obligowac moze malzenstwo.. A to, ze ktos ze soba jest razem teraz, nie znaczy, ze bedzie tak przez cale zycie.. Co szara rzeczywistosc potwierdza.. No ale dalej mówimy o czymś innym. Ja wspominałem o postawie faceta - według mojej opinii nie powinno sie 'ruszać' osób zajętych bo.. są zajete właśnie. Ot, taka niepisana zasada. A o moim zachowaniu w takiej sytuacji sie nie wypowiem bo - z całym szacunkiem dla tego topiku - to moja prywatna sprawa . Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 18 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 18 Listopada 2007 No ale dalej mówimy o czymś innym. Ja wspominałem o postawie faceta - według mojej opinii nie powinno sie 'ruszać' osób zajętych bo.. są zajete właśnie. Ot, taka niepisana zasada. tylko, ze o tej zajetosci trzeba wiedziec - jesli flitruje z dziewczyna, wykazuje ona zainteresowanie moja osoba, a potem dowiaduje sie, ze jest zajeta (nie od niej) to moga z tego wynikac dwie rzeczy - albo ma taki charakter i zwyczajnie nie jest zbyt stala w uczuciach, albo jej obecny zwiazek nie spelnia jej wymagan. jesli wszystko jest ok w jej zwiazku to w pewnym momencie kobieta (facet zreszta tez) powinna zdecydowanie powiedziec, ze jest zajeta i tyle. i generalnie to jest w sumie tylko i wylacznie jej sprawa, a nie sprawa jej faceta - facet moze sie wtracac jesli ktos zaczal by sie kobiecie narzucac. Cytuj Odnośnik do komentarza
Feanor Napisano 18 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 18 Listopada 2007 jesli o zajetosc chodzi to jest sporo nie zajetych, ale im czlowiek sie robi starszy tym sie ich jakos robi mniej Do pewnego momentu to prawda, ale gdzieś tak od końcówki trzeciej dekady życia znowu robi się ich więcej Feanor, Ty to masz żonę, jesteś szczesliwy i stary . Ale takie myślenie jak Twoje gubi masę sensownych chlopców. Ja generalnie jestem niski, niespecjalnie przystojny i mam lekką nadwagę, ale od jakiegoś czasu nie mam problemów ze śmiałością i w sumie wychodze na tym dobrze.No jasne, przecież ja nie mówię o współczynniku efektywności Cytuj Odnośnik do komentarza
T-m Napisano 18 Listopada 2007 Autor Udostępnij Napisano 18 Listopada 2007 Hola hola. O czym wy w ogóle prawicie. Skoro laska ma faceta (młodzieńca raczej) i jest z nim nie dla szpanu, tylko czuje jakąś młodzieńczą miętę i koniec. Laska mu powiedziała, że Timek ją rozumie, jak mało ludzi na świecie, ale a) czy jest pewien, że ten tekst "sprzedała" tylko jemu? b) nie mówi tego swojemu facetowi? c) nie mówi tego, bo traktuje go jak geja-przyjaciela, który wczuwa się jak może, ale z każdym jednym wspólnym podejściem do różnych kwestii kopie sobie głębszy grób? Po cholere tłuczecie kolesiowi do głowy, że na bank musi walczyć, że ma se żyły po przecinać, nogi połamać, ale ma walczyć do końca świata i o jeden dzień dłużej. Timek - odpowiedź sobie na kilka kwestii, które tutaj padły dyskusji na Twój temat. Ale nie odpowiadaj sobie tak, jakbyś chciał usłyszeć, że jest, tylko tak, jak to widzą ludzie patrzący z boku i sam dojdziesz do jakiś wniosków. To nie my z nią rozmawiamy, to nie my ją znamy, to nie my wiemy dokładnie co tam jest w ich związku. I jeśli wyjdzie Ci, że laska jest ze swoim facetem szczęśliwa i nie chce go zmieniać, to ... no dokładnie. Wiesz co :-) Cytuj Odnośnik do komentarza
Joszi Napisano 19 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 19 Listopada 2007 Heh, głupio trochę się czuję, otwierając się na forum, na którym nawet nikt mnie nie zna, ale mam nadzieję, że choć trochę mi ulży Byłem z dziewczyną przez 1,5 roku. Jednak ze wzgl na to, iż Ona mieszka w Poznaniu, ja w Krakowie, spotykaliśmy się jedynie w weekendy, średnio 2 razy na miesiąc. Od początku nie było jednak różowo, Jej rodzice znielubili mnie od pierwszego wejrzenia i non-stop truli Jej, że powinienem być jedynie kolegą To doprowadzało do kolejnych kryzysów.. Co gorsza, przez to wszystko zaczynała wątpić czy naprawdę mnie kocha, skoro nie potrafi sobie poradzić z presją rodziny... Mimo wszystko udało Nam się przetrwać niemal cały rok, kiedy w maju stwierdziła, że nic do mnie nie czuje, nie chce mnie wykorzystywać, ani nic, więc musi to skończyć... Powiedziała mi to w oczy, a ja.. Cóż, po prostu się załamałem Miałem zamiar od razu pojechać do Krka, jednak nie potrafiłem, a i Ona nie chciała tego. Zostałem więc na kolejne 2 dni w czasie których jakby wszystko odżyło, odnaleźliśmy się na nowo. I choć nikt nic nie mówił o tym, wiedzieliśmy, że znowu jesteśmy razem Cała ta sytuacja trwać miała do lutego 2009, kiedy miałem przenieść się na pół semestru do Poznania, abyśmy mogli sprawdzić, czy mamy jakieś szanse. Jedynym "haczykiem" było to, że jeśli któreś z Nas pozna interesującą osobę z którą zechce być, to drugie nie będzie robiło problemów... I wszystko było super do zeszłego weekendu... Poszła wtedy na zlot graczy z pewnej sieciówki RPG i praktycznie zamilkła na półtorej doby Odezwała się dopiero w niedzielę wieczorem i od razu wyczułem, że coś jest nie tak... (tu należy nadmienić, iż mieliśmy się spotkać u mnie tydzień po tamtym weekendzie) Nie myliłem się. Stwierdziła, iż doszła do wniosku, że to nie ma dalej sensu, że nic do mnie czuje i nigdy nie poczuje, jednak że nadal chce przyjechać. Rozmawialiśmy jeszcze chwilkę, w czasie której powiedziałem, że nie widzę sensu dla Jej przyjazdu, a kilka minut później rozłączyła się i całkowicie wyłączyła telefon. Byłem tak zszokowany i załamany. Nie potrafiłem uwierzyć w to co mówiła, bo żadnym gestem, żadną sytuacją ani słowem nie dała wcześniej nawet cienia znaku, że coś jest nie tak Nie potrafiłem odezwać się aż do czwartku. Zadzwoniłem wtedy spytać, o której mam wyjść po Nią na dworzec. Odpowiedziała tylko, że nie ma zamiaru przyjeżdżać, skoro ja tego nie chciałem, że oboje potrzebujemy spokoju i wyciszeniai. Probowałem Ją jakoś przekonać, ale nic to nie dało, rozłączyła się. Ostatnia rozmowa miała miejsce w piątek. Było miło i w ogóle, wspominki etc ale czułem, że coś nie gra Nie myliłem się... W pewnym momencie spytałem wprost czy jest inny... Usłyszałem pokrętną odp, że "nikt inny nie miał wpływu na moją decyzję", co średnio donosiło się do pytania. W końcu wykrztusiła, że tak - jest ktoś, kogo poznała na zlocie (wcześniej ledwo znali się z gg i z tego co mówiła,średnio za nim przepadała), czuję się nim zainteresowana i musi zniknąć, aby móc budować nowy związek. Od tamtej pory minęły dwa masakryczne dni Również chciałem zniknąć z Jej życia, ale nie potrafię, tak bardzo Ją kocham, że Jej spowodował zbyt dużą pustkę Dlatego napisałem do Niej na gg, wiedząc, że robię źle już w chwili wysyłania wiad Ale po prostu nie potrafię się pogodzić z tym, że Jej już nie ma, że pewnie spędza czas z kimś innym... Najgorsze jest, że jestem totalnie aspołeczny, praktycznie nie mam znajomych, tylko bardzo wąskie grono przyjaciół, ale żadne z nich nie studiuje w kraku.. Tutaj nie znam praktycznie nikogo, mieszkam sam i zupełnie nie potrafię poradzić sobie z dołami, z powstrzymywaniem się od napisania do Niej, czy choćby myślenia o Niej. Nie jem niemal nic od tamtej niedzieli, sypiam po 2-3h dziennie kiedy padam ze zmęczenia, na uczelni nie byłem przez cały tydzień... Czuję się zupełnie rozbity i pozbawiony jakichkolwiek sił czy chęci do życia i nie mam pojęcia jak z tym walczyć.. Strasznie długie mi wyszło, ale przynajmniej czuję choć niewielką ulgę.. Pozdrawiam serdecznie Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość MikeMitnick Napisano 19 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 19 Listopada 2007 Joszi musisz zapomniec. Przynajmniej sie postarac. Wroc do "normalnego" (o ile mozna tak to nazwac) zycia w miare mozliwosci. Co do zwiazkow na odleglosc...to ja ze swoja W. spotykalismy sie raz na 3-4 miesiace przez bity rok. Od roku jestesmy juz duuuzo blizej i mozemy stworzyc normalny zwiazek. Raz jest lepiej, raz jest gorzej ale jakos to ciagniemy...wczoraj minely 2 lata Moze i nie jest idealna, czasami bardzo podnosi mi cisnienie swoim zachowaniem ale...ciezko by bylo bez Niej, ojj ciezko Cytuj Odnośnik do komentarza
ubu Napisano 19 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 19 Listopada 2007 przejdzie ci. twoja aspołeczność spowoduje, że będzie to trwało dłużej, ale przejdzie. idź na uczelnię. nie ma sensu zawalać studiów z powodu kobiety, a poza tym będziesz coś robił zamiast siedzieć w domu i się nakręcać. w ogóle "robić coś" jest dobrym pomysłem. jeśli nie pracujesz, to pomyśl o wolontariacie. zacznij biegać. cokolwiek. tylko rób coś. i nie kontaktuj się z nią. czyste cięcie. Cytuj Odnośnik do komentarza
Reaper Napisano 19 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 19 Listopada 2007 Jeżeli ona się z Tobą nie próbuje kontaktować, to Ty na pewno tego nie rób. Co dla mnie jest najtrudniejsze w leczeniu złamanego serca, to nie pozwolenie osobie, którą kocham (powiedzmy...) kontaktować się ze mną, kiedy mnie o to prosi. Jeśli ona nie podejmuje takich prób to się ciesz i tak jak ubu napisał zajmij się czymś, bo siedzenie przy kompie i rozmyślanie nic nie da, a raczej pogorszy sytuację. Zacznij uprawiać jakieś sporty, wtedy jak wrócisz do domu to będziesz tak zmęczony, że pójdziesz od razu do łóżka i dostaniesz swoje 7h snu. Cytuj Odnośnik do komentarza
Manort Napisano 19 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 19 Listopada 2007 Krakow to podobno duze miasto i daje duze mozliwosci na rozwijanie kontaktow wiec w weekend polecam jakies wyjscie na impreze, do baru. Sam sie nie spostrzezesz jak sie ktos inny pojawi . Najwieksza glupota jaka mozna zrobic to kochac za dwoje. Nie warto.. Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.