Leon Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 I chyba właśnie to jest ta różnica Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 Niech ktoś mi napisze, że tak jest łatwiej i bla bla bla to go perfidnie wyśmieje... ale prosze Cie bardzo - mozesz mi sie smiac w twarz tylko jeszcze powiedz czemu ja sobie nie wyobrazam bycia kolega dla mojej bylej w momencie kiedy cztery lata po rozstaniu robi mi sie cos jak ja widze - nie zebym ja ciagle kochal, ale tysiac mysli mi przebiega przez glowe i raczej nie jestem soba... po co mam sie pakowac w kolezenstwo wlasnie z nia skoro tyle ludzi jest na swiecie? Cytuj Odnośnik do komentarza
SZk Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 Popieram Henia, zwlaszcza po dlugich zwiazkach jest to godne rozwazenia rozwiazanie. Po prostu jesli jest sie z kims powiedzmy 2,5 roku, to sila rzeczy ma sie mase wspomnien z wielu miejsc czy sytuacji - i dziwnie jest, gdy po kilku latach wchodzisz w taka sytuacje z ta sama osoba, ale w zupelnie innej relacji. Tu nie chodzi o bycie obrazonym - tu chodzi o niedokladanie sobie problemow psychicznych. Cytuj Odnośnik do komentarza
Reaper Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 Tak jest łatwiej. Chorym na głowę trzeba być, żeby nadal nadskakiwać pannie, która po prostu kogoś olała. Chyba, że ktoś masochista i lubi tego typu klimaty. A jak powiesz mi Żyłek, że na niespełnioną miłość można patrzeć jak na byle koleżankę, to ja wyśmieję perfidnie Ciebie. No ja utrzymuje kontakty z ex-dziewczynami, bo nie pamiętam jakieś sytuacji z mojego życia, gdzie mógłbym powiedzieć o dziewczynie: "niespełniona miłość" Znaczy nigdy zakochany nie byłeś (no może poza teraźniejszą sytuacją ). Zresztą z tego co mówiłeś to chyba Ty zawsze rzucałeś dziewczyny, a nie one Ciebie. Cytuj Odnośnik do komentarza
Brachu Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 Tak jest łatwiej. Chorym na głowę trzeba być, żeby nadal nadskakiwać pannie, która po prostu kogoś olała. Chyba, że ktoś masochista i lubi tego typu klimaty. A jak powiesz mi Żyłek, że na niespełnioną miłość można patrzeć jak na byle koleżankę, to ja wyśmieję perfidnie Ciebie. No ja utrzymuje kontakty z ex-dziewczynami, bo nie pamiętam jakieś sytuacji z mojego życia, gdzie mógłbym powiedzieć o dziewczynie: "niespełniona miłość" Z wywodu Zimnego wynika, że nie jest jego ex. Cały czas coś do Niej czuje. Lepiej będzie, żeby nie utrzymywał kontaktu przez dłuższy czas. Ja z czasem dojrzałem do tego, aby móc rozmawiać z moją niespełnioną miłością. Co do spotykania się z ex, wszystko zależy od okoliczności rozstania oraz od naszej indywidualnej psychiki. Jednemu jest łatwiej innemu trudniej. Ja nie potrzebuję rozmawiać z Kasią, bo to nie mam sensu, tym bardziej teraz. Cytuj Odnośnik do komentarza
jasonx Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 Podejscie Zylka jest mozliwe, gdy miedzy dwoma osobami nie ma chemii, co najwyzej sympatia.. W sytuacji zimnego, to bylby masochizm.. Nie bylby w stanie sobie ulozyc normalnie zycia, bo kazde takie "przyjacielskie spotkanie" wzbudzaloby w nim nadzieje.. A znajac baby, to nie daj boze mialaby "chwile slabosci" i Zimny nie potrzebnie by sie ciagle nakrecal.. Urwac kontakt, skasowac z GG i zyc swoim zyciem.. Moze sie baba namysli, a jak nie, to nie warto zaprzatac sobie glowy.. Zyj i pozwol zyc innym.. Cytuj Odnośnik do komentarza
Żyłek Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 Tak jest łatwiej. Chorym na głowę trzeba być, żeby nadal nadskakiwać pannie, która po prostu kogoś olała. Chyba, że ktoś masochista i lubi tego typu klimaty. A jak powiesz mi Żyłek, że na niespełnioną miłość można patrzeć jak na byle koleżankę, to ja wyśmieję perfidnie Ciebie. No ja utrzymuje kontakty z ex-dziewczynami, bo nie pamiętam jakieś sytuacji z mojego życia, gdzie mógłbym powiedzieć o dziewczynie: "niespełniona miłość" Znaczy nigdy zakochany nie byłeś (no może poza teraźniejszą sytuacją ). Zresztą z tego co mówiłeś to chyba Ty zawsze rzucałeś dziewczyny, a nie one Ciebie. Ja sądzę, że mimo ogromnych emocji zawsze warto twardo stąpać po ziemi. Teraz to oczywiście, że jestem zakochany bo już ponad rok związku, a ja nadal chodzę 30 cm ponad chodnikami ;] I proszę nie robić ze mnie kogoś kto zostawia dziewczyny ;] Takich sytuacji było mało, bardzo mało. To one mnie zostawiały Cytuj Odnośnik do komentarza
jasonx Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 No dobra Zylek, wiec wyobraz sobie sytuacje - S. z Toba zrywa dla innego i mowi "zostanmy przyjaciolmi".. Zgodzilbys sie? Dalej bys nad chodnikami latał? Cytuj Odnośnik do komentarza
Fikander Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 Tak jest łatwiej. Chorym na głowę trzeba być, żeby nadal nadskakiwać pannie, która po prostu kogoś olała. Chyba, że ktoś masochista i lubi tego typu klimaty. Widzę, że szybko się poddajesz - raz mnie olała, nie chcę już jej znać. Jakże to męskie, strzelić focha. A jak powiesz mi Żyłek, że na niespełnioną miłość można patrzeć jak na byle koleżankę, to ja wyśmieję perfidnie Ciebie. To wyśmiej i mnie, proszę Cię uprzejmie - tylko, że to sobie wystawiasz opinię, nie mnie. Z co najmniej dwiema 'niespełnionymi' mam dobre/b.dobre stosunki, w tym jedną poważną (cztery lata (z przerwami ) ślinienia się), i bardzo sobie te znajomości cenię. w ogóle, ja kurka doskonale rozumiem, że są sytuacje, w których zerwanie kontaktu jest działaniem pozytywnym - niemniej jednak, ja kopuluję, czytać tego tematu się nie da od nagromadzenia kretyńskich stereotypów. Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 chcesz indywidualnie rozpatrywac kazdy problem? toc to jasne, ze tu sie operuje stereotypami i pewnymi modelami zachowan. inaczej sie nie da. spytano o kontakty z byla - odpowiedzialem jakie mam, z innymi dziewczynami z ktorymi cos tam sie dzialo, ale nie byla to milosc spotykam sie do dzis i rozmawiam bez problemu... z kims kto mnie porzucil po paru latach, gdy bylem zakochany po uszy - potem przez pare tygodni musialem wracac do zywych i uczyc sie od nowa normalnie funkcjonowac - utrzymywac kolezenskich stosunkow nie potrafie. i nie chce, bo jak sobie przypomne to wszystko to mam ochote takiej osobie zrobic cos niemilego. i tyle. Cytuj Odnośnik do komentarza
meyde Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 czytać tego tematu się nie da od nagromadzenia kretyńskich stereotypów. chyba największym - że tak to ujme - stereotypem jaki tu sie pojawia to jest to, że kobiety/dziewczyny są niemal zawsze be. Naprawdę, aż chce się poczytać wypowiedzi tych wszystkich 'złych' dziewczyn, które ranią delikatnych mężczyzn, oddających się całym sercem związkowi. Kiedyś traktowałem ten temat jako 'kącik złamanego penisa', gdzie mężczyźni się tylko żala, ale na dłuższa metę robi się to męczące. Tyle ode mnie ;P. Cytuj Odnośnik do komentarza
Fikander Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 toc to jasne, ze tu sie operuje stereotypami i pewnymi modelami zachowan. inaczej sie nie da. To temat można zamknąć, bo jest bezużyteczny. Wszystkie stereotypy zostały już tu przewałkowane na miliony sposobów. Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 chyba największym - że tak to ujme - stereotypem jaki tu sie pojawia to jest to, że kobiety/dziewczyny są niemal zawsze be. Naprawdę, aż chce się poczytać wypowiedzi tych wszystkich 'złych' dziewczyn, które ranią delikatnych mężczyzn, oddających się całym sercem związkowi. Kiedyś traktowałem ten temat jako 'kącik złamanego penisa', gdzie mężczyźni się tylko żala, ale na dłuższa metę robi się to męczące. Tyle ode mnie ;P. bo jak komus jest dobrze to tu nie przychodzi - a ze kobiet mamy tu jak na lekarstwo to jest to co jest... chcielibyscie z tego kacika zrobic poradnie psychologiczna czy jak? Fika: ok, zrob liste, powiesi sie i zamknie temat, okej? Cytuj Odnośnik do komentarza
Fikander Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 chyba największym - że tak to ujme - stereotypem jaki tu sie pojawia to jest to, że kobiety/dziewczyny są niemal zawsze be. indeed. przypisywanie celowości (a przynajmniej świadomości) każdemu raniącemu faceta zachowaniu jest tak żałosne, że brak mi słów. bo jak komus jest dobrze to tu nie przychodzi wypraszasz mnie? Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 bo jak komus jest dobrze to tu nie przychodzi wypraszasz mnie? nie - usiluje Ci powiedziec, ze to jest temat do wygadania sie i poklepania po ramieniu tego kto wlasnie cierpi... ewentualnie podparcia sie czyims doswiadczeniem przy rozwiazaywaniu swoich problemow, ale ze swiadomoscia, iz operujemy tu pewnymi schematami i nalezy je przemyslec, a nie bezrozumnie przenosic na swoje zycie. obiektywizm mozesz tu wrzucic do kosza. Cytuj Odnośnik do komentarza
meyde Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 bo jak komus jest dobrze to tu nie przychodzi - a ze kobiet mamy tu jak na lekarstwo to jest to co jest... Bzdura, kiedyś tu wypowiadała się jedna kobieta (nie mogę sobie przypomnieć nicku, przepraszam), to zaraz pojawiły sie jakieś negatywne cytaty 'że jak to', to ma być męski kącik. Co do poradni - ja tylko i wyłącznie proponuje szersze spojrzenie na pewne sprawy, nie tylko z męskiej perspektywy. Bo na dzień dzisiejszy każda historia opiera się na schemacie 'bo to zła kobieta była, a ja taki dobry' itd. Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 byla - masserat wieki temu. ja nigdy nie mowilem, ze to ma byc meski kacik... nie mowilem tez, ze tylko nas rania - sam zranilem pare kobiet i nie mowie, ze jestem swiety. ergo - teraz Ty uogolniles. Cytuj Odnośnik do komentarza
Żyłek Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 No dobra Zylek, wiec wyobraz sobie sytuacje - S. z Toba zrywa dla innego i mowi "zostanmy przyjaciolmi".. Zgodzilbys sie? Dalej bys nad chodnikami latał? no dobra miś. na tą chwilę ciężko mi sobie to wyobrazić bo powiem teraz "a", a gdyby się tak stało to postąpię zupełnie inaczej. na początku na pewno byłoby ciężko, ale jakby się sytuacja po kilku dniach wyklarowała i uspokoiła to czemu nie? w końcu jest tego warta meyde - święte słowa. KZS jest jednym z najbardziej hmm dziwnych tematów. Wypowiadają się tutaj ludzie, którzy sami mają problemy emocjonalne, którzy nie mają kontaktów z kobietami itd. Wczoraj to powiedziałem do meyde, że jedyną osobą, której posty traktuje tutaj poważnie to T-m, który zachowuje obiektywizm (jak dla mnie) i ma coś serio poważnego do napisania (powtarzam - jak dla mnie ). Cytuj Odnośnik do komentarza
Fikander Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 nie - usiluje Ci powiedziec, ze to jest temat do wygadania sie i poklepania po ramieniu tego kto wlasnie cierpi... ale jeśli poklepanie po ramieniu ma polegać na utwierdzaniu i wpajaniu błędnych schematów, to jest to po prostu niedźwiedzia przysługa. iz operujemy tu pewnymi schematami i nalezy je przemyslec, a nie bezrozumnie przenosic na swoje zycie. A jak powiesz mi Żyłek, że na niespełnioną miłość można patrzeć jak na byle koleżankę, to ja wyśmieję perfidnie Ciebie - ale przemyśl to jeszcze. No kurka, henkel, litości. Właśnie o to chodzi, że coniektórzy radzący traktują swoje słowa jak prawdy objawione. Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 9 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2007 Fik to czego oczekujesz? obiektywnych rozwazan? awykonalne, musielibysmy siedziec w czyjejs glowie. zamkniecia tematu? pewnie do zrobienia. no kurka - Leon uwaza tak, jak uwaza - mam sie za niego tlumaczyc? czy ja mowie, ze to poglad wszystkich samcow na tej planecie ? Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.