Skocz do zawartości

Kącik złamanych serc


T-m

Rekomendowane odpowiedzi

Hmm. Jest tu sporo osób po przejściach, więc wyskoczę z takim oto pytankiem. Na obozie rekreacyjnym w Międzyzdrojach poznałem fajną dziewczyną i - jak się potem okazało - oboje się w sobie zakochaliśmy. Być może jest to tylko takie chwilowe zauroczenie, ale zgodnie twierdzimy, że uczucie to jest mocne. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie fakt, że dzieli nas ponad 300 km (Świdnica). Rozmawia się świetnie, nawet przez internet. Prawdopodobnie spotkamy się dopiero za rok. Oczywiście nie mam zamiaru zrywać kontaktu, bo niby z jakiego powodu, ale jestem ciekaw czy takie coś ma sens?

 

300 km? Stary. Ja jak miałem 18 lat miałem dziewczynę która miała 15 i mieszkała w innym kraju. Jeździłem do niej co parę miesięcy wydając wszystkie pieniądze jakie dostawałem od rodziców, jej rodzice pozwalali mi u nich nocować przez 2-3 tygodnie. Dla miłości nie ma barier. LOVE CONQUERS ALL jak spiewał Joe Lynn Turner. Zamiast marudzić że spotkacie się za rok wsiadaj w pieprzony pociąg/autobus/whatever i jedź do niej. I nie zastanawiaj się. Odległość może zabić związek tylko wteyd, kiedy na to pozwolisz. DBAJ O MIŁOŚĆ jak śpiewał Tadek Nalepa. Do dzieła!

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem to nie ma sensu. Jeśli są słabe widoki na wspólne spotkania to nie warto się pakować. Tym bardziej, że to początek związku a nie jakaś rozłąka ludzi z większym stażem. Przez internet ciężko podtrzymać intensywność związku i jakiekolwiek uczucie. Prędzej czy później któreś z was zatęskni za bliskością kogoś innego i ktoś zostanie zrobiony w ch.... . Nie wyklucza to natomiast tego, że już za rok jak się spotkacie to oboje będziecie wolni i może wtedy związek będzie miał przyszłość. Moja rada to się nie napalać.

Odnośnik do komentarza

Właśnie dlatego proszę o radę, bo mi jest ciężko trzeźwo myśleć. Chodzi mi głównie o to, że znam ją około dwa tygodnie i nie wiem czy nie jest za wcześnie na jakieś poważniejsze wypady etc. Czy muszę dłużej poczekać i sprawdzić czy jest po prostu sens. Tak jak wspomniałem w pierwszym poście, najbardziej boję się, że to tylko chwilowe zauroczenie. Jeśli cokolwiek to pomoże, mogę dodać, iż z nią w czerwcu zerwał chłopak.

Odnośnik do komentarza

Hmm. Jest tu sporo osób po przejściach, więc wyskoczę z takim oto pytankiem. Na obozie rekreacyjnym w Międzyzdrojach poznałem fajną dziewczyną i - jak się potem okazało - oboje się w sobie zakochaliśmy. Być może jest to tylko takie chwilowe zauroczenie, ale zgodnie twierdzimy, że uczucie to jest mocne. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie fakt, że dzieli nas ponad 300 km (Świdnica). Rozmawia się świetnie, nawet przez internet. Prawdopodobnie spotkamy się dopiero za rok. Oczywiście nie mam zamiaru zrywać kontaktu, bo niby z jakiego powodu, ale jestem ciekaw czy takie coś ma sens?

 

Nie ma. Owszem, Nalepa śpiewał o miłości bardzo dużo piosenek. Tylko zauroczenie to nie jest miłość. Znajdź sobie babkę na miejscu. Miałem dwie dziewuchy odległe o ok 400km - nigdy więcej czegoś takiego. Chyba, że zbudują kolej jeżdżącą 600km/h.

 

Ku przestrodze:

Odnośnik do komentarza

Zależy jakim jesteś typem, czy romantyk czy raczej trzeźwo stąpasz po ziemi.

Jak romantyk to raczej odradzam, bo potem możesz leczyć obolałe serce. Jeśli nie, to świruj sobie z laseczkami u siebie, a za rok jak oboje będziecie chcieli to przecież możecie się spotkać i coś pomyśleć poważniejszego, przez ten czas chociaż trochę lepiej ją poznasz.

Odnośnik do komentarza

Może zapytam ostatni raz od innej strony. Czy jest możliwość upewnienia się - jeśli tak to można nazwać - że jest to miłość, a nie zwykłe zauroczenie na odległość. Po prostu nie chcę się - hmm - sparzyć. Oczywiście przebycie tych kilkuset kilometrów nie byłoby problemów,m bardzo chętnie, pytam tylko z czystej ciekawości.

Odnośnik do komentarza

Może zapytam ostatni raz od innej strony. Czy jest możliwość upewnienia się - jeśli tak to można nazwać - że jest to miłość, a nie zwykłe zauroczenie na odległość. Po prostu nie chcę się - hmm - sparzyć. Oczywiście przebycie tych kilkuset kilometrów nie byłoby problemów,m bardzo chętnie, pytam tylko z czystej ciekawości.

Nie ma mozliwosci upewnienia sie, ze to jest milosc, bo nie definicji milosci i testow na to czy ktos jest zakochany... Masz sile i ochote walcz, kombinuj - przejdzie Ci sila i ochota na widywanie sie z nia albo na angazowanie sily w to zeby sie z nia zobaczyc to znaczy to nie bylo to...

 

Proste.

Odnośnik do komentarza

Może zapytam ostatni raz od innej strony. Czy jest możliwość upewnienia się - jeśli tak to można nazwać - że jest to miłość, a nie zwykłe zauroczenie na odległość. Po prostu nie chcę się - hmm - sparzyć. Oczywiście przebycie tych kilkuset kilometrów nie byłoby problemów,m bardzo chętnie, pytam tylko z czystej ciekawości.

 

Jak się boisz zaryzykować to nie jesteś zakochany. Jak człowiek jest zakochany to ma w DUPIE wszystko. I jest gotów UMRZEĆ dla miłości.

Odnośnik do komentarza

Ja mam trochę trudniejszą sytuację niż Marcin22. Od dwóch lat znam się z dziewczyną spod Warszawy. Dzieli nas ok. 200 km (dla ścisłości, jestem spod Torunia). Rozmawiamy raz, dwa razy w tygodniu, z reguły po 2-3 godziny. Dogadujemy się jak nikt, mam wrażenie, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Kocham Ją, jestem tego pewny.

Problem niestety jest taki, że Ona ma chłopaka. Dopóki miała iść na studia do Bydgoszczy, czyli stosunkowo niedaleko mnie, jakoś sobie radziłem, pocieszałem się, że niedługo będziemy się widzieć i może coś drgnie. Zwłaszcza, że do Bydgoszczy miała iść dla mnie, chciała być bliżej mnie. Niestety się nie dostała, podejmie płatne studia w W-wie, a ja od tego czasu ledwie sobie radzę.

Jest jeszcze coś. Jestem poważnie chory, mam raka wątroby. Zostało mi stosunkowo niewiele czasu, maksymalnie kilka lat, Rak jest złośliwy. I z jednej strony chciałbym, żeby wiedziała o tym co do Niej czuję, z racji że jestem chory i nie chciałbym, aby Ona o mojej miłości nie wiedziała. Z drugiej strony nie chcę wszystkiego niszczyć. Zastanawiam się co robić i nie mam bladego pojęcia. Może Wy coś jesteście w stanie doradzić?

Odnośnik do komentarza

hmmm, 200 km to wcale nie tak tragicznie dużo. Ja od dłuższego czasu jestem z dziewczyną, która mieszka ode mnie w odległości 70 km. Na początku myślałem, że to nie będzie miało sensu, ale z czasem, kiedy uczucie dojrzewało odległość przestała mieć jakiekolwiek znaczenie. Nie spotykamy się kilka razy w tygodniu, zazwyczaj to ja do niej jadę w weekend, jestem u niej cały dzień i generalnie to jest moim zdaniem bardzo zdrowy układ, ostatnio nawet ona zaczęła do mnie przyjeżdżać. Cały dzień to dużo żeby nacieszyć się sobą, a tydzień to wystarczająco żeby się za sobą stęsknić, ale nie do tego stopnia żeby się męczyć ;) tak jak Ci napisał kkamillo - jeżeli będą chęci spotykania się z obydwu stron, to nawet jedno-dwa spotkania w miesiącu starczą żeby podtrzymywać uczucie. Ja bym na Twoim miejscu spróbował, ale musicie się spotykać IRL. Przez neta to sobie możesz na kurniku w literaki grać ;) jeżeli po jakimś czasie stwierdzisz, że tylko Ty się angażujesz, a ona ani razu nie chce do Ciebie przyjechać to wtedy dopiero bym się zastanawiał czy jest sens kontynuowania tego.

 

Ile masz lat? 17? Więc chyba masz możliwość aby wsiąść w pociąg/autobus i przynajmniej raz w miesiącu się u niej pojawić. Jeżeli dziewczyna jest rozsądna to doceni to, że jedziesz przez pół Polski dla niej ;)

Odnośnik do komentarza

Ja mam trochę trudniejszą sytuację niż Marcin22. Od dwóch lat znam się z dziewczyną spod Warszawy. Dzieli nas ok. 200 km (dla ścisłości, jestem spod Torunia). Rozmawiamy raz, dwa razy w tygodniu, z reguły po 2-3 godziny. Dogadujemy się jak nikt, mam wrażenie, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Kocham Ją, jestem tego pewny.

Problem niestety jest taki, że Ona ma chłopaka. Dopóki miała iść na studia do Bydgoszczy, czyli stosunkowo niedaleko mnie, jakoś sobie radziłem, pocieszałem się, że niedługo będziemy się widzieć i może coś drgnie. Zwłaszcza, że do Bydgoszczy miała iść dla mnie, chciała być bliżej mnie. Niestety się nie dostała, podejmie płatne studia w W-wie, a ja od tego czasu ledwie sobie radzę.

Jest jeszcze coś. Jestem poważnie chory, mam raka wątroby. Zostało mi stosunkowo niewiele czasu, maksymalnie kilka lat, Rak jest złośliwy. I z jednej strony chciałbym, żeby wiedziała o tym co do Niej czuję, z racji że jestem chory i nie chciałbym, aby Ona o mojej miłości nie wiedziała. Z drugiej strony nie chcę wszystkiego niszczyć. Zastanawiam się co robić i nie mam bladego pojęcia. Może Wy coś jesteście w stanie doradzić?

 

Masz dwa wyjscia: albo cieszyc sie z jej szczescia z innym, albo pozyc te pare lat pelnia zycia, pierdolic innych i isc za glosem serca, rozpierdolic jej zwiazek i sprobowac z nia... Obejrzyj sobie "Szkole uczuc", moze czeka was taka milosc, tylko w odwrotnych rolach? Powodzeina.

Odnośnik do komentarza

Marcin - może jestem nieczułym chujem, ale jak dla mnie to na taki związek szkoda młodości. Jest bardzo niewielka szansa, że coś takiego przetrwa nawet ten rok, a w pobliżu jest pełno innych kobiet ;) Jednak to musi być wyłącznie Twoja decyzja, więc jeśli chcesz ryzykować to życzę powodzenia. Ja bym się nigdy na coś takiego nie pisał :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...