Skocz do zawartości

Reloaded


Rekomendowane odpowiedzi

Sezon już zakończyłem, więc atrybuty zawodników są mocno zaniżone (urlopy). W dodatku Stalmach nie pograł sobie w Arce i atrybuty bardzo mu spadły. U mnie szalał na lewej flance aż kurz szedł!

Jabłoński

Stalmach

---------------------

 

Większość transferów została zawarta w ostatnim tygodniu lutego i nie miałem nawet okazji wypróbować nowej podstawowej jedenastki. Dlatego rozegrane w tym miesiącu sparingi, choć zakończone pozytywnymi wynikami, niewiele wniosły w przygotowania i do rundy wiosennej przystępujemy z samymi znakami pytania. Co więcej, w styczniu i lutym przez nasz zespół przetoczyła się epidemia grypy i kilku ważnych zawodników przeleżało długie tygodnie w łóżku.

 

W meczach towarzyskich zwracały uwagę zwycięstwa nad największymi rywalami w lidze (Cracovią i Górnikiem) oraz I-ligowym Radomiakiem z Grześkiem Rasiakiem w ataku. Ostatni sparing z Lechią Gdańsk był festiwalem bramek niezwykłej urody – jeden gol piękniejszy był od poprzedniego, a że w sumie padło ich aż 9, zmarznięci kibice mieli na co popatrzeć.

 

 

Mecze towarzyskie w styczniu i lutym:

 

Ruch Chorzów – Śląsk 2:1 (0:1)

(Ankowski 66; 77 – Surdykowski 24)

 

Górnik Zabrze – Śląsk 1:4 (1:3)

(Spiżak 2 – Surdykowski 5; Scherfchen 29; Sierant 41; Garuch 55)

 

Śląsk – Radomiak 1:0 (0:0)

(Pluta 79)

 

Cracovia – Śląsk 2:4 (1:1)

(Kmiecik 44; Stolpa 90 – Florero 22; Kocharyan 62, 66; Surdykowski 73)

 

Śląsk – Lechia Gdańsk 6:3 (3:3)

(Stalmach 25; Veliev 35; Surdykowski 41; Maciejak 52, 72, 78 – Ilkow-Gołąb 5; Zawadzki 21; Majewski 45)

Odnośnik do komentarza

Wyprzedani przeze mnie piłkarze byli jednymi z najdroższych w lutowym okienku transferowym w Polsce. Najwięcej wydał lider Ekstraklasy Wisła Płock, któremu marzy się pierwsze w historii klubu mistrzostwo.

 

Sporo mówiło się o odejściu ze Znicza Pruszków Tomka Chałasa. Ten najskuteczniejszy w historii mazowieckiego klubu napastnik został w tym sezonie zepchnięty na boczny tor i umknął do szwedzkiego IFK Göteborg za marne 375 tys. euro. Przez 7 lat gry w Zniczu zdobył on 73 ligowe gole w 136 meczach oraz dodał do tego 47 asyst. Oby Tomek szybko wybił się w skandynawskim klubie i swoją grą wypromował się do czołowej ligi europejskiej. Życzę mu tego z całego serca, bo to był mój największy pupil za czasów prowadzenia przeze mnie Znicza.

 

W lutym kibice w Polsce emocjonowali się występami Groclinu w kolejnej rundzie Pucharu UEFA. Wielkopolski klub trafił na groźnego, ale możliwego do pokonania rywala. Piłkarze Adama Nawałki pokazali ambicję i wolę walki, stawiając na boisku twarde warunki tureckiemu Galatasaray. Niestety Groclin przegrał w dwumeczu 2:3, ale to był doskonały europejski epizod grodziskiego klubu.

 

Luty 2012

 

Bilans: -

II liga: 1. [+0], 57 pkt, 59:14

Puchar Polski: (1. runda – 2:3 z KSZO Ostrowiec)

Finanse: + € 8,21M (+ € 6,66M)

Budżet transferowy: € 6,35M (€ 696 tys.)

Budżet płac: € 1,31M (€ 4,29M)

Nagrody: brak

 

Transfery (Polska):

Tomasz Karwan (Jagiellonia -> Wisła Płock) - € 2,4M

Adrian Gudewicz (Groclin -> Widzew) - € 2,1M

Grzegorz Kuźniak (Śląsk -> Górnik Zabrze) - € 2M

Paweł Stalmach (Śląsk -> Arka) - € 1,8M

Patryk Dworzański (Śląsk -> Cracovia) - € 1,8M

Robert Sierant (Śląsk -> Arka) - € 1,5M

....

Tomasz Chałas (Znicz Pruszków -> IFK Göteborg) - € 375 tys.

 

Transfery (świat):

Fabio Cardinio (Pro Patria -> Salernitana) - € 70 tys.

 

Ligi świata:

Anglia: Man Utd [+2]

Francja: Auxerre [+5]

Hiszpania: Betis [+1]

Niemcy: FC Bayern [+1]

Polska: Wisła Płock [+5]

Włochy: Lazio [+2]

 

Ranking FIFA:

1. Brazylia, 2. Francja, 3. Anglia, ..., 40. Bahrajn [+4],..., 51. Polska [-23]

Odnośnik do komentarza

Piłkarską wiosnę rozpoczynaliśmy trzema trudnymi i niezwykle istotnymi meczami. Na początek ważne dla układu tabeli oraz psychiki piłkarzy spotkania z drugą i trzecią ekipą II ligi. Gorszego terminarza nie mogliśmy trafić, bo przecież mój Śląsk został mocno przewietrzony, a nowi gracze mają za sobą ledwie kilka dni wspólnych treningów. Dlatego też z wielkimi obawami ruszyliśmy do drugiej części sezonu.

 

5 tysięcy kibiców powitało mnie wyjątkowo łaskawie. Nie było demonstracji niezadowolenia z powodu sprzedaży czołowych czterech graczy (trzech z nich grało w Śląsku od dłuższego czasu), czy też kupna kolejnych zawodników ze Znicza Pruszków (w sumie jest ich w kadrze już pięciu). Ciepło przyjęto też Patryka Dworzyńskiego – niedawny filar naszej defensywy zadebiutował w barwach Cracovii.

 

Tak więc początek spotkania był bardzo sympatyczny i nie zapowiadał prawdziwej katastrofy. Goście od samego początku dyktowali warunki gry i tylko dobra postawa Mujdzica powstrzymywała ich od objęcia prowadzenia. W końcu i nasz goalkeeper stracił pewność siebie i z czasem zaczął popełniać głupie błędy. Przyjezdni wyjątkowo łatwo stwarzali sobie sytuacje strzeleckie, wykorzystując bierność naszego bloku defensywnego. Prowadzenie Cracovii 1:0 do przerwy było dla naszych kibiców powodem do niepokoju, ale to co ujrzeli po zmianie stron, sprowokowało ich do głośnych gwizdów. Moi podopieczni postarali się co prawda zaatakować w drugich 45 minutach, ale ich próby przypominały szarże jeźdźca bez głowy – chaotyczne, szarpane, bez pomysłu. Gdy już udawało nam się wprowadzić piłkę w okolice pola karnego, nie potrafiliśmy oddać silnego i celnego strzału. Najczęściej na bramkę Misztala strzelał młodziutki Łukasz Pluta, ale suche statystyki nie oddadzą marnej jakości jego starań.

Przy tak słabo prezentującej się drużynie Śląska, goście z Krakowa mogli popisywać się składną i skuteczną grą. Wygrywając 3:0 w pełni zrehabilitowali się za porażkę jesienią 2:1. A pomyśleć, że raptem miesiąc temu pokonaliśmy ich w wyjazdowym sparingu aż 4:2.

 

II liga (23. kolejka) 03.03.2012

[1.] Śląsk – Cracovia [3.] 0:3 (0:1)

39’ Rozej 0:1

65’ Stolpa 0:2

89’ Moraca 0:3

 

MoM Rozej (ST, Cracovia) – 1 gol, nota 9

 

Widzów – 5001

Odnośnik do komentarza

Porażka z Cracovią nie wprowadziła nerwowej atmosfery w nasze szeregi. To prawda, że brutalnie zakończyła się nasza seria 14 kolejnych zwycięstw, ale biorąc pod uwagę poważne roszady w składzie, należało się liczyć ze słabszą grą na początku wiosny. Jednak następny mecz – spotkanie na szczycie z Górnikiem Zabrze – było w naszym wykonaniu po prostu tragiczne i zakończyło się najwyższą w historii klubu porażką ligową. Tego popołudnia moi piłkarze zostali wręcz upokorzeni, ulegając największemu rywalowi w tabeli aż 1:6.

 

Nic nie tłumaczy moich zawodników, choć należy przyznać, że wynik jest zbyt surowy. Statystyki nie pokazują aż takiej przewagi Zabrzan – w sumie oddali oni raptem o jeden celny strzał więcej. Różnica jest jednak taka, że z 8 celnych uderzeń aż 6 zostało zamienionych na bramki. Inna sprawa, że katastrofalnie zaprezentował się nasz bramkarz Mujdzic. Bośniak kompletnie stracił głowę i zawalił gole głównie brakiem wyjść na przedpole do szybujących po dośrodkowań piłek. Czarę goryczy przepełniła piąta stracona bramka, przy której nasz goalkeeper wręcz sam wepchnął sobie futbolówkę do siatki.

Katem Mujdzica oraz całego zespołu Śląska był tego popołudnia Michał Ilkow-Gołąb, który dwoma trafieniami dał Zabrzanom pewne prowadzenie do przerwy, zaś w ostatniej minucie meczu skompletował hat tricka. Wiele złego wyrządził nam też rumuński prawoskrzydłowy Ungureanu, który pięknymi strzałami z dystansu czarował wiwatującą publiczność na stadionie Ernesta Pohla. Jedyną dobrą dla mnie wiadomością był kontaktowy gol Michela Kocharyana, który powoli powraca do formy po niemal czterech miesiącach ciężkiej rehabilitacji po złamaniu nadgarstka i przedłużającej się grypie.

 

II liga (24. kolejka) 10.03.2012

[2.] Górnik Zabrze - Śląsk [1.] 6:1 (2:0)

30’ Ilkow-Gołąb 1:0

42’ Ilkow-Gołąb 2:0

47’ Kocharyan 2:1

58’ Ungureanu 3:1

62’ Ungureanu 4:1

85’ Spiżak 5:1

90’ Ilkow-Gołąb 6:1

 

MoM Ilkow-Gołąb (ST, Cracovia) – 3 gole, 1 asysta, nota 10

 

Widzów – 4589

Odnośnik do komentarza

No ładnie, znudziło się wygrywać, to teraz oberwałeś ostro po rzyci :P ale ponadto, "nic się nie stało, nic się nie stało..."

 

ten Ungueranu, to w FM07 jest czołowym rumuńskim skrzydłowym, jeśli mnie pamięć nie myli

 

chyba musisz kupić nowego bramkarza, to jest w sumie taka pozycja, na którą trzeba mieć pewnego piłkarza.

Odnośnik do komentarza

:/

----------------

 

W klubie i wokół niego zaczęło się robić bardzo nerwowo. Pismaki mądrzyli się, że wyprzedając 1/3 podstawowej jedenastki, zabiłem ducha zespołu, który w fantastycznym stylu kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa. Na pewno musiałem się z nimi zgodzić, że porażki na szczycie z największymi rywalami ponieśliśmy w obrzydliwym stylu. W dwóch meczach straciliśmy 9 bramek, czyli tylko o 5 mniej niż w poprzednich 22. Zawodnicy grali bez pomysłu i z zatrważającą niedokładnością. Trudno zrzucić wszystko na fakt pojawienia się w składzie nowych graczy, bo tych wprowadzam do zespołu powoli. Przecież nie tak dawno sparowaliśmy się z wymagającymi rywalami i zespół grał jak z nut. Jak mogliśmy tak szybko zapomnieć, jak się gra w piłkę?

 

Wbrew faktom, zapewniałem wszem i wobec, że wszytko jest pod kontrolą; że zespół doznał lekkiej zadyszki i wszystko wróci do normy (czyli zwycięstw). Potwierdzeniem mych słów miało być następne spotkanie u siebie z Polkowicami. Wierzyłem, że moi gracze wezmą się w garść i nie pozwolą na drugą z rzędu klęskę przed własnymi kibicami. Co więcej, powinniśmy być dodatkowo zmobilizowani chęcią odegrania się Polkowiczanom za porażkę 1:3 w rundzie jesiennej. To właśnie od meczu w 8. kolejce rozpoczął się nasz marsz od zwycięstwa do zwycięstwa, który trwał aż 14 kolejnych spotkań.

 

We wspomnianej serii zwycięstw graliśmy fantastyczną i skuteczną piłkę, a rywale jedynie miotali się po boisku bez pomysłu na grę. W drugim spotkaniu z Górnikiem Polkowice kibice obejrzeli taki właśnie mecz, ale w lustrzanym odbiciu. To nasi przeciwnicy grali jak z nut, a my waliliśmy głową w mur i biegaliśmy po boisku jak jeźdźcy bez głów. Cóż z tego, że oddaliśmy dwa razy więcej strzałów na bramkę niż Polkowiczanie, skoro po 90 minutach wynik brzmiał 0:3. Rywal zagrał z niezwykłą skutecznością – na jedyne 5 strzałów 3 były celne i wszystkie zamienione zostały na gole.

Mecz miał swojego bohatera i nieudacznika. Tym pierwszym był pomocnik z Polkowic Honorat Stróż, który w pierwszej połowie, uderzając piłkę głową po rzucie rożnym, wyprowadził gości na prowadzenie. W drugiej odsłonie meczu podwyższył na 2:0, ale nie mógłby się cieszyć z kolejnego trafienia, gdyby nie bramkarz Mujdzic. Bośniak skopiował kiks z ostatniego blamażu z Górnikiem Zabrze i interweniując sam wpakował sobie futbolówkę do siatki.

Żałosne show naszego goalkeepera trwało dalej. W końcówce meczu ruszył poza pole karne do wrzuconej z dystansu piłki, ale w kluczowym momencie stanął jak wryty i futbolówkę przejął Michał Czarnecki. W takich okolicznościach, napastnik przyjezdnych nie miał najmniejszych problemów z podwyższeniem na 3:0.

Gdy schodziliśmy z boiska nie towarzyszyły nam gwizdy naszych fanów. Było znacznie gorzej – martwa cisza.

 

II liga (25. kolejka) 17.03.2012

[1.] Śląsk – Polkowice [13.] 0:3 (0:1)

23’ Stróż 0:1

58’ Stróż 0:2

86’ Czarnecki 0:3

 

MoM Stróż (ST, Polkowice) – 2 gole, nota 10

 

Widzów – 4807

Odnośnik do komentarza

Nadal mam nadzieję, że się mylisz :zawstydzony:

-----------------

 

Tego było już dla mnie za dużo. Trzecia porażka z rzędu drużyny, która nagle zapomniała, jak składnie kopać piłkę. Nie poznawałem tych samych zawodników, którzy 3 miesiące temu szaleli po boisku i seryjnie zdobywali bramki.

 

Zespołowi potrzebny był wstrząs, bo przy takiej dyspozycji mogliśmy w mig stracić premiowane awansem miejsce. O mojej pomeczowej odprawie po spotkaniu z Polkowicami pewnie krążyć będą legendy, bo moje wykrzykiwane do zawodników żale i pretensje słychać było w całym budynku klubowym. Zaraz po meczu podjąłem decyzję o odwołaniu treningów na 3 dni. W tym czasie zawodnicy mieli przemyśleć swoją postawę, a ja mogłem po prostu odpocząć od ich twarzy, które w ostatnich 3 tygodniach zdążyły mi obrzydnąć.

 

Kolejny wstrząs miał miejsce przed meczem derbowym z Polarem. W wyjściowej jedenastce musiały nastąpić zmiany kadrowe. Przede wszystkim uziemiłem Armina „dziurawe ręce” Mujdzica, którego kiksy doprowadzały mnie do stanów przedzawałowych. Jego miejsce między słupkami zajął Tomasz Libera, który miał być numerem 1 w Śląsku na ten sezon, gdyby nie moje transfery dwóch goalkeeperów ze Znicza. Zrezygnowałem też ze stopera Dolińskiego, który najwyraźniej nie obudził się jeszcze z zimowego snu. Zmiany w ataku dotyczyły przede wszystkim pozycji ofensywnego pomocnika. Fenomenalny jesienią Surdykowski nagle zapomniał, jak się zdobywa gole i wspiera napastnika w grze ofensywnej. Teraz może sobie to przypomnieć, oglądając z ławki Mateusza Dobka. Na prawym skrzydle zawiódł mnie Azer Veliev, którego zastąpił Krzysiek Bąk.

 

Miałem wielką nadzieję, że moje zabiegi przyniosą pozytywny skutek. Czwarta kolejna porażka byłaby katastrofą i kto wie, czy zepchnięty pod ścianę prezes nie będzie chciał uratować awansu zmieniając szkoleniowca. Gdy po dwóch minutach gry Piotr Kobierecki wyprowadził Polar na prowadzenie, usiadłem zrezygnowany na ławce, podłamany takim początkiem. Na szczęście już po kilkudziesięciu sekundach swój show rozpoczął Mateusz Dobek, który zaliczając hat tricka poprowadził zespół Śląska do efektownego zwycięstwa. Dwa gole w pierwszej i trzeci w drugiej połowie zapewniły mu miano piłkarza wieczoru. Nie byłoby jego trafień, gdyby nie szalejący na prawej flance Krzysiek Bąk, który obsłużył kolegę dwiema asystami, a sam też zaliczył trafienie w 15 minucie. Swojego gola strzelił też Michel Kocharyan, czym na dobre potwierdził powrót do pełni formy po długotrwałej kontuzji. Wynik na 6:1 ustalił defensywny pomocnik Łukasz Jasiński, dla którego było to pierwsze trafienie w barwach Śląska.

Po końcowym gwizdku spadł mi z serca ciężki głaz.

 

II liga (26. kolejka) 25.03.2012

[15.] Polar - Śląsk [1.] 1:6 (1:4)

2’ Kobierecki 1:0

3’ Dobek 1:1

8’ Kocharyan 1:2

15’ Bąk 1:3

39’ Dobek 1:4

62’ Dobek 1:5

82’ Jasiński 1:6

 

MoM Dobek (AM C, Śląsk) – 3 gole, nota 10

 

Widzów – 888

Odnośnik do komentarza

Wreszcie moi piłkarze wygrali po zimowej przerwie, czym wielce mnie uradowali. Teraz nadszedł czas, aby udobruchać zawiedzionych kibiców, którzy zostali przez nas zmuszeni do płacenia za obejrzenie dwóch z rzędu żałosnych porażek 0:3. Okazją do tego było spotkanie z przedostatnim w tabeli Heko Czermno. Przeprosiny rozpoczął już w 2 min. Maciek Scherfchen, który uderzył celnie z 17 metrów z rzutu wolnego. Udokumentowaniem naszej dalszej przewagi był gol Krzyśka Bąka na 2:0 i wszystko było na najlepszej drodze do odniesienia zwycięstwa w komfortowych okolicznościach. Niestety tuż przed gwizdkiem na przerwę goście strzelili kontaktowego gola i znów musieliśmy mieć się na baczności.

Po zmianie stron uporczywie szukaliśmy podwyższenia wyniku, aby uniknąć blamażu z jedną z najgorszych drużyn ligi. Najlepsze ku temu okazje miał wprowadzony w 66 min. Ernesto Florero. Argentyńczyk ładnie urywał się spod opieki obrońców i trzy razy stanął „oko w oko” z bramkarzem Heko. Dawid Bułka za każdym razem wychodził z tych pojedynków obronną ręką i pozyskany ze Znicza Latynos będzie musiał jeszcze poczekać na swoje premierowe trafienie w Śląsku. Florero został wyręczony w 85 min. przez Romana Maciejaka, który kilka minut wcześniej zameldował się na boisku za Michela Kocharyana.

 

II liga (27. kolejka) 31.03.2012

[1.] Śląsk – Heko Czermno [17.] 3:1 (2:1)

2’ Scherfchen 1:0

21’ Bąk 2:0

42’ Stachyra 2:1

85’ Maciejak 3:1

 

MoM Scherfchen (M C, Śląsk) – 1 gol, nota 8

 

Widzów – 4783

Odnośnik do komentarza

To był niezwykle trudny miesiąc. Rozpoczynaliśmy go w blasku ekipy nie pokonanej od 14 spotkań, a wiosnę zainaugurowaliśmy trzema kolejnymi porażkami w łącznym rozmiarze 1:12. To cud, że ten koszmar skończył się dla nas bez większych konsekwencji. Otóż w ostatnich dwóch kolejkach zgarnęliśmy komplet punktów, zaś nasi najpoważniejsi rywale przegrywali i odzyskaliśmy 12-punktową przewagę w tabeli, z którą ruszyliśmy w marcu do drugiej rundy sezonu.

 

 

Marzec 2012

 

Bilans: 2-0-3; 10:14

II liga: 1. [+0], 63 pkt, 69:28

Puchar Polski: (1. runda – 2:3 z KSZO Ostrowiec)

Finanse: + € 8,29M (+ € 91 tys.)

Budżet transferowy: € 6,35M (€ 696 tys.)

Budżet płac: € 1,31M (€ 4,29M)

Nagrody: Piłkarz Miesiąca: Mateusz Dobek (3.)

 

Transfery (Polska):

Sebastian Białas (Amica -> Al-Sadd) - € 210 tys.

 

Transfery (świat):

Milos Stojcev (Al-Ahli -> Rosenborg) - € 2,2M

Matías Cahais (Banfield -> Lokomotiw Moskwa) - € 575 tys.

Kabamba Musasa (Montpellier -> IFK Göteborg) - € 230 tys.

 

Ligi świata:

Anglia: Man Utd [+5]

Francja: Auxerre [+2]

Hiszpania: Betis [+1]

Niemcy: Werder Brema [+6]

Polska: Wisła Płock [+4]

Włochy: Lazio [+3]

 

Ranking FIFA:

1. Brazylia, 2. Francja, 3. Anglia, ..., 40. Bahrajn [+4],..., 51. Polska [-23]

Odnośnik do komentarza

Moja przygoda z reprezentacją Bahrajnu miała mi pomóc wypromować się w szerokim piłkarskim świecie, co w przyszłości miało zaowocować propozycją jednego z klubów mocnej ligi zagranicznej. Mecze towarzyskie były całkiem udane, ale gdy tylko zaczęły się spotkania o stawkę, piłkarze Bahrajnu grali fatalnie. Inauguracja eliminacji do MŚ2014 wypadła pechowo, bo przegraliśmy na wyjeździe z Afganistanem, który jedyny celny strzał zamienił na zwycięską bramkę.

 

Na początku kwietnia ponieśliśmy drugą wyjazdową porażkę w eliminacjach. Reprezentacja Kataru nie dała nam na boisku większych szans i już po 18 min. prowadziła 2:0. Moi podopieczni mieli wielkie problemy ze skonstruowaniem składnej akcji ofensywnej, czego wynikiem były ledwie dwa celne strzały na bramkę gospodarzy.

 

Eliminacje MŚ2014 (grupa 3, mecz 2/6) 04.04.2012

[3.] Katar – Bahrajn [4.] 2:0 (2:0)

7’ Mahmood 1:0

18’ Al-Nasser 2:0

 

MoM Mohammed (AM L, Katar) – 6 rajdów, 5 kluczowych podań, nota 9

 

Widzów – 37 733

 

 

Jeszcze jedna porażka i zapewne będę musiał pożegnać się z krainą szejków.

Odnośnik do komentarza

Z Kataru wróciłem w fatalnym nastroju, który miałem nadzieję poprawić sobie w najbliższym meczu ligowym Śląska. Spotkanie wyjazdowe z KSZO miało dać osąd, czy mój zespół na dobre odnalazł jesienną formę, zaś moi zawonicy zgrali się w nowym składzie.

 

Spotkanie rozstrzygnęło się w pierwszej połowie, kiedy gospodarze mieli sporo szczęścia, zaś my raziliśmy nieskutecznością. Żaden z siedmiu oddanych przez nas strzałów nie zmusił do interwencji bramkarza Ryłkę. Zawodnicy KSZO natomiast już pierwsze uderzenie zamienili na gola i szybko objęte prowadzenie bardzo ułatwiło im spokojnie bronić z góry upatrzonych pozycji. Drugi raz szczęście uśmiechnęło się do miejscowych w doliczonym czasie pierwszej połowy. Sędzia już miał gwizdnąć na przerwę, kiedy Kamil Konieczny zdecydował się na rajd w pole karne, w którym został powalony przez Roberta Arzumanyana. Sam poszkodowany skutecznie wyegzekwował „jedenastkę” i gospodarze zeszli do szatni z dwubramkowym prowadzeniem.

W drugiej części gry zagraliśmy bardzo ofensywnie i udało nam się zepchnąć rywali do obrony. Cóż z tego, skoro znów szwankowała skuteczność i minął kwadrans, zanim Kocharyan zdobył kontaktową bramkę po wrzutce Dobka. To trafienie powinno dać nam wiatru w żagle, ale to stało się dopiero w ostatnich 10 minutach. Wówczas to stworzyliśmy sobie trzy dogodne sytuacje do strzelenia gola, ale niestety Kamil Ryłka dokonywał cudów między słupkami i musieliśmy się pogodzić z trzecią porażką na wiosnę.

 

II liga (28. kolejka) 07.04.2012

[8.] KSZO Ostrowiec - Śląsk [1.] 2:1 (2:0)

8’ Sikora 1:0

45’+2’ Konieczny 2:0

60’ Kocharyan 2:1

 

MoM Ryłka (GK, KSZO) – 4 obronione strzały, nota 9

 

Widzów – 4044

Odnośnik do komentarza

Porażka z KSZO była już 7. w sezonie, ale w tabeli nadal mieliśmy komfortową przewagę nad rywalami. Ten stan rzeczy zawdzięczamy zerowej liczbie remisów, które innym pretendentom do awansu urwały mnóstwo punktów.

 

Pierwszy raz podzieliliśmy się punktami dopiero w 29. kolejce. Podejmowaliśmy ŁKS Łódź, który w tym sezonie nie musiał już martwić się o spadek, ani też emocjonować się walką o awans. Przyjezdni najwyraźniej marzą już o zakończeniu rozgrywek, bo we Wrocławiu zaprezentowali wyjątkowo pasywną postawę, ograniczając się do ledwie 4 strzałów. Moi piłkarze atakowali znacznie częściej i za styl gry na pewno należą im się pochwały. Niestety kiepska skuteczność i mało 100-procentowych sytuacji sprawiło, że Przemek Norko nie musiał wyciągać piłki z siatki.

II liga (29. kolejka) 11.04.2012

[1.] Śląsk – ŁKS Łódź [7.] 0:0 (0:0)

 

MoM Galiński (D C, ŁKS) – 11 przechwytów, 10/11 pojedynki główkowe, nota 8

 

Widzów – 4857

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...