Skocz do zawartości

In dubio non pro reo


Willow

Rekomendowane odpowiedzi

wenger - krótka nazwa ruskiego zespołu to 999 - 1,5 szatana, więc "Rudy" nie był potrzebny :)

 

 

Sparingi szły nam jak po grudzie, w końcu żadne boisko nie miało podgrzewanej murawy. Graliśmy ze zmiennym szczęściem, a niespodziewane wyniki oraz faktyczne zaangażowanie piłkarzy były miłą odmianą po rundzie jesiennej. Moi gracze bardzo starali się o angaż do pierwszej 11-stki,w końcu system premiowania dawał największe profity gdy brało się czynny udział w uzyskiwaniu "konkretnego wyniku".

 

Wyniki sparingów:

 

02.02.2008

FMC Resita - FCM Resita U-19 3:0 (1:0)

- mieliśmy miażdżącą przewagę, ale dwie bramki strzeliliśmy dopiero w ostatnich 10 minutach. Pierwsze śliwki robaczywki.

06.02.2008

FCM Resita - FC Farul Constanta 1:1 (0:0)

- outsider z rumuńskiej pierwszej ligi bombardował nas przez całe spotkanie, ale to my strzeliliśmy bramkę w 81 minucie, niestety wyrównanie padło 7 minut później.

 

10.02.2008

Poli 1921 - FCM Resita 2:1 (0:1)

- tym razem mecz był wyrównany, znów to my objęliśmy prowadzenie, ale po przerwie dwie główki po rzutach rożnych w ciągu 5 minut dały zwycięstwo naszemu zespołowi patronackiemu

 

14.02.2008

FCM Resita - FK 999 Iżewsk 0:3 (0:0)

- blamaż, blamaż, blamaż. Amatorzy z Iżewska ograli nas jak dzieci, a na brak celnego strzału na bramkę gości spuszczę zasłonę milczenia

 

23.02.2008

FCM Bacau - FCM Resita 1:2 (0:1)

- kontrolowaliśmy całe spotkanie, rozważna gra, długie crossy na skrzydła i jeden błąd w obronie w ostatnich minutach meczu. Forma coraz wyższa...

 

 

 

___________________________________________________________________

 

 

W sparingach zaprezentowało się... siedmiu nowych graczy, których udało się znaleźć moim skautom - jednemu w Rumunii, a drugiemu w Serbii i na Białorusi. Poszukiwania na krajowym podwórku zostały brutalnie przerwane przez SC Vaslui, które ściągnęło naszego skauta do siebie płacąc nam za to 7 tysięcy odszkodowania. W klubie pojawili się:

 

Jewgienij Kurlovich ( P LŚ, 18 l, Białoruś) - za 1 tyś Euro z MTZ-Ripo. Młody, szybki, błyskotliwy i podobno utalentowany

Cristian Frunza (OP LŚ, 18 l, Rumunia) - za 7 tyś Euro z FC Otelul. Młody, z dużym potencjałem, szykowany na pozycję ofensywnego pomocnika

Nikola Eterovic (DP PŚ, 26 l, Serbia) - za darmo z FK Erdogilji Kragujewac. Bez większych atutów, przydatny rezerwowy

Ivan Mikic (O/WO L, 23 l, Serbia) - za darmo z FK Radnik Stary Tamisz. Szybki waleczny, ale bardzo słaby fizycznie

Miladin Miladinovic (O/WO P, 20 l, Serbia) - za darmo z FK Jednistvo Pirot. Bez większych atutów, będzie walczył na prawej stronie pomocy

Ademola Amunike (N, 20 l, Nigeria) - za darmo z Enugu Rangers. Silny "czarny Serb", wysportowany i szybki. Na 2 ligę może być całkiem niezły.

 

 

Pierwszy mecz rundy rewanżowej zbliżał się wielkimi krokami...

Odnośnik do komentarza

Wczoraj zapomniałem dopisać siódmego zakupionego gracza, a jest nim Vlad Iancu (BR, 30 l, Rumun), którego ściągnęliśmy za darmo z rynku, na którym przebywał już od prawie roku. Miał być zapchajdziurą i przez rundę wiosenną zapewniłem mu bluzę z nr 12.

 

 

Przed pierwszym meczem rundy rewanżowej z ISCT przeprowadziłem poważną rozmowę z Zimmermannem oraz Craciunescu, którzy to w pierwszym spotkaniu z tym rywalem dopuścili się rzeczy karygodnej i sprzedali mecz bez wiedzy reszty zespołu. Tym razem miało być uczciwie i gdy tylko wpłynęłaby stosowna oferta rada drużyny miała się o tym od razu dowiedzieć. Oferta nie wpłynęła choć liczyliśmy na nią bardzo, ponieważ ISCT zajmowało 15-ste, premiowane spadkiem miejsce... ale jak się okazało w klubie naszych przeciwników jeszcze nie podjęto decyzji czy inwestować w utrzymanie czy też zarobić na rozdawaniu punktów.

 

Zimmermann - Badea, Craciunescu, Miculescu - Popovici, Soporan, Doana, Miladinovic - Straut - Martinescu, Amunike

 

 

W składzie zabrakło kontuzjowanego Ignatenki oraz Mikicia, Kurlovica i Eterovica, którzy ze względu na przepisy o max. 3 graczach spoza UE w składzie meczowym musieli zasiąść na trybunach. Sędzia prowadził spotkanie uczciwie, choć można było odnieść wrażenie, że lekko sprzyja nam, a to mogło oznaczać, że opłatę za uczciwość wnieśliśmy tylko my, ale nie była ona jakaś oszałamiająco wysoka.

 

Po 12 minutach powinniśmy prowadzić 2:0, niestety moi piłkarze wykazali się typową dla nich indolencją strzelecką, co mogło dziwić w przypadku nowego nabytku z Czarnej Afryki, ponieważ Amunike na treningach sytuacje, w której strzelił prosto w bramkarza, wykorzystywał nawet z zamkniętymi oczami. Do niecelnych strzałów na pustą bramkę Soporana zdążyłem się już przyzwyczaić. Gospodarze mogli zrobić nam krzywdę po raz pierwszy w 30 minucie. Mający coraz większe problemy z upilnowaniem swojej części boiska Popovici, puścił prawą stroną Freitę, a ten precyzyjnym dośrodkowaniem obsłużył Zelencza, ale ten przestrzelił z najbliższej odległości. Do przerwy ISCT przeprowadziło jeszcze 4 akcje prawą stroną boiska.

 

Na drugie 45 minut za Popovica wpuściłem Fabiana Teusana, który miał głównie za zadanie zaczopować prawe skrzydło gości. Bramka, jak to zwykle bywa w takich wyrównanych i uczciwych spotkaniach wpadła po stałym fragmencie gry i przypadkowym zagraniu... Z własnej połowy w pole karne gospodarzy dośrodkował nasz nowy nabytek Miladinovic, piłka zmierzała na głowę biegnącego na długi słupek Martinescu, widzał to bramkarz, który zamierzał przeciąć tą "zawiesinkę", ale nie wiedział, że tą samą "zawiesinkę" obserwuję Straut, który wyrósł przed Pulą jak z pod ziemi i umieścił piłkę w pustej bramce, obok zdezorientowanego bramkarza. W ciągu następnego kwadransa powinniśmy przynajmniej dwukrotnie podwyższyć wynik, ale gdy gospodarze zaczęli stwarzać groźne sytuacje po akcjach skrzydłami, nakazałem zespołowi uważną grę w obronie, a sędzia ostudził zapędy skrzydłowych obdarowując ich żółtymi kartkami... i rewanż za 0:1 w pierwszym meczu udał się nam znakomicie.

 

MoM - Bogdan Straut (8)

 

 

 

Rumuńska 2. Liga Grupa 2 (18/34)

01.03.2008 - Cimpia Turzii - 832 widzów

 

[15] ISCT - [6] FCM Resita 0:1 (0:0)

54. B. Straut 0:1

Odnośnik do komentarza

Następny mecz graliśmy u siebie z CS Jiul Petrosani. Goście byli typową drużyną środka tabeli. My, mimo 5 miejsca, mieliśmy podobne aspiracje, zatem znów nie było szans na dodatkowe pieniądze. I być może w jakiejś zachodniej lidze piłkarze gości pałaliby żądzą rewanżu za kompromitującą porażkę z rundy jesiennej, a moi piłkarze chcieliby pokazać, że z tym rywalem są w stanie wygrywać za każdym razem... tak, być może. Niestety dla wszystkich brak dodatkowej motywacji i nadprogramowego zarobku wyzuł z ambicji wszystkich graczy, którzy w tym dniu pojawili się na murawie i wszyscy kibice wynudzili się jak na mszy, a zegar stadionowy po 90 minutach wskazywał dostojne 0:0... Mieliśmy więcej klarownych sytuacji, utrzymywaliśmy się dłużej przy piłce, ale to było za mało do odniesienia zwycięstwa przed własną publicznością, co niestety powoli stawało się naszym znakiem firmowym. W 9 spotkaniach na własnych śmieciach zanotowaliśmy jak do tej pory bilans 3-3-3.

 

 

MoM - Ivan Mikic (8) - naszemu nowemu nabytkowi nawet chciało się biegać

 

 

 

Rumuńska 2. Liga Grupa 2 (19/34)

05.03.2008 - Colterm, Timisoara - 1809 widzów

 

[5] FCM Resita - [9] CS Jiul Petrosani 0:0

37. D. Bobos (ktz)

Odnośnik do komentarza

FC Bihor był outsiderem, klub ten zgromadził do tej pory zaledwie 13 punktów, wszyscy kupowali od nich mecze za bezcen. Bukmacherzy już dawno nie przyjmowali zakładów na spotkania z udziałem naszego rywala. Niestety nasz prezes musiał być mądrzejszy od wszystkich, pozjadał wszystkie rozumy i stwierdził, że punkty z takimi cieniasami wywalczymy na boisku... Szkoda tylko, że nie wziął pod uwagę faktu, że w drużynie z Oradei grali owszem sprzedajni, ale jednak piłkarze, którzy piłkę kopać potrafią. Dodatkowo zmotywowani przez brak dodatkowej premii usiedli na nas od początku spotkania.

 

Zimmermann - Badea, Miculescu, Craciunescu - Mikic, Soporan, Poparadu, Galan - Frunza - Dochita, Amunike

 

 

Przy ogłuszającym dopingu bez mała 500 widzów gospodarze w ciągu pierwszej połowy oddali w kierunku naszej bramki aż 8 strzałów, na nasze szczęście nad Oradeą przechodziła właśnie niesamowita wichura, która wszelkie próby uderzenia z dystansu (a tak głównie zagrażali nam gospodarze) były skazane na niepowodzenie. W przerwie bardzo dobitnie wskazałem moim piłkarzom gdzie ich mam i co z nimi zrobię jeśli nie zaczną grać, natomiast kierownik drużyny poszedł do pokoju sędziowskiego ustalić jakąś wersję wydarzeń. Niestety przysłowiową flaszkę przyniósł z powrotem, a to oznaczać mogło tylko kłopoty.

 

I faktycznie, gdy tylko przejęliśmy inicjatywę, sędzia swoimi decyzjami utrudniał nam prowadzenie gry i w pewnym momencie stał się bardziej uciążliwy od dudniącego wiatru. Bo jak inaczej nazwać wlepienie dwóch żółtych kartek moim piłkarzom za "symulowanie" faulu w polu karnym, po tym jak prawie pogubili buty po wejściach obrońców gospodarzy ? A tym bardziej nieuznanie prawidłowo strzelonej bramki po tym jak zmiennik Martinescu z najbliższej odległości wbił piłkę do bramki obok rozpaczliwie interweniującego obrońcy... Powód? Spalony! Nie wierzyłem własnym oczom i bezbramkowy, wstydliwy remis stał się faktem.

 

MoM - Andrei Lazea - FC Bihor (8) - bramkarz gospodarzy.

 

 

Rumuńska 2. Liga Grupa 2 (20/34)

08.03.2008 - Stadion Municipal, Oridea - 569 widzów

 

[18] FC Bihor Oradea - [4] FCM Resita 0:0

 

 

Tak to jest jak się jest kutwą i dusigroszem...

Odnośnik do komentarza

Serię spotkań z drużynami z dołu tabeli kończyliśmy meczem z FC Drobetą. Goście przyjechali z mocnym postanowieniem zdobycia kompletu punktów ponieważ zajmowali miejsce tuż nad strefą spadkową, z której się wydostali odnosząc trzy zwycięstwa z rzędu stając się głównym kandydatem do tytułu "Rycerza Wiosny".

 

Zimmermann - Badea, Miculescu, Craciunescu - Teusan, Soporan, Rada, Miladinovic - Straut - Martinescu, Amunike

 

Mecze rozgrywane co trzy dni nie sprzyjały zgrywaniu zespołu i stabilizacji formy poszczególnych zawodników, ale widok ledwo żywych pomocników, którzy po meczu nie mają siły wypić duszkiem nawet pół litra piwa bardzo szybko odstręczał mnie od pomysłu, aby wystawić ich w dwóch spotkaniach z rzędu. Nieziemska forma gości szybko się wyjaśniła. Przyjechali dwoma autokarami. W jednym jechała drużyna, w drugim towarzyszące zespołowi urodziwe panny...

Dwaj kapitanowie podali sobie dłonie na środku boiska:

Stary, ale wy macie szczęście, takie laski z wami jeżdżą. Chętne?

 

Człowieku, toć to one dla was przyjechały... My z tego nic nie mamy. Przegracie, są wasze.

 

A jak my wygramy, to wasze?

 

A gdzie tam... Prezes zatrudnił kilku takich silnorękich, to raz kilku naszych próbowało i do dziś leczą kontuzje...

 

To ja mam propozycję. My wygramy i fundujemy wam wizytę w najlepszym burdelu w Resicie...

 

A jak laski? Choć w połowie tak fajne jak te nasze?

 

Taa... w tej dolnej na pewno.

 

No to zgoda! Panowie... zmiana stron, przegraliśmy rzut monetą

 

 

Pierwsza połowa była nawet wyrównana, obie ekipy snuły się po boisku, obie myślały o panienkach, a że nasz kapitan nie zdradził reszcie drużyny, że w razie odpowiedniego wyniku chłopaki mogliby sobie poużywać, to nikt nawet specjalnie się nie podkładał. Goście znali ciężar gatunkowy spotkania i zaraz po przerwie obrońcy gości dosłownie zamknęli oczy, gdy z piłką mijał ich rekonwalescent Ignatenko, a bramkarz tuż przed strzałem padł na murawę i rozstawił szeroko nogi... Bóg jeden raczy wiedzieć o czym wtedy myślał. Po tej bramce na boisku absolutnie nic się nie działo. Po murawie biegały 22 pały, które nie wiedziały co ze sobą zrobić. Musiałem interweniować i nakazałem "kibickom" przyjezdnych ponowne założenie górnej części przyodzienia Na 2:0 podwyższyliśmy po golu Dariusa Badei, który dość przypadkowo uderzył piłkę głową po dośrodkowaniu Miladinovica z rzutu rożnego...

 

MoM - Darius Badea FCM Resita (8)

 

 

Rumuńska 2. Liga Grupa 2 (21/34)

12.03.2008 - Colterm, Timisoara - 2200 widzów

 

[5] FCM Resita - [14] FC Drobeta 2:0 (0:0)

47. D. Ignatenko 1:0

84. D. Badea 2:0

 

 

I wszyscy byli zadowoleni... piłkarze gości, bo spędzili miły wieczór. Piłkarze gospodarzy, bo byli nieświadomi tego, co ich ominęło, sędziowie, bo zjedli sobie suty obiad w towarzystwie naszego prezesa, no i ja, bo awansowaliśmy znów na 4 pozycję.

Odnośnik do komentarza

Domowy mecz z sąsiadem w tabeli - CSM Vilcea był doskonałą okazją, aby zarobić dodatkowe pieniądze. Goście, jak wieść gminna niosła, chcieli za wszelką cenę dostać się do baraży, aby tam zgarnąć niezłą pulę, bo jak było wiadomo, outsiderzy pierwszej ligi płacili kosmiczne stawki za utrzymanie. Niestety prezesowi włączyła się nutka rywalizacji i megalomanii, bo stwierdził, że opłaci tylko sędziego, ponieważ zaczął poważnie myśleć o awansie... Jak? Przecież trzonem zespołu byli piłkarze wypożyczeni, a zaledwie na kilku pozycjach grali piłkarze "nasi", którzy, nie obrażając nikogo, umiejętności mieli z dupy. No, ale grać trzeba było... i to jak!

 

Zimmermann - Badea, Miculescu, Craciunescu - Siminic, Doana, Rada, Miladinovic - Frunza - Brighu, Amunike

 

 

W tym meczu było absolutnie wszystko. Szybka wymiana piłki, długie crossowe przerzuty, mierzone podania, zaskakujące strzały, parady bramkarzy, słupki i poprzeczka, gapiostwo obrońców, rażące błędy, fantastyczne rajdy, chwile przestoju, momenty miażdżącej przewagi jednej z drużyn, burdy na trybunach, awaria oświetlenia (na szczęście mecz graliśmy o 15, więc tylko w kiblu trochę przeszkadzało) i bramki.

 

Pierwszą zdobyliśmy po golu naszej "przyszłej" (oby) Czarnej Perły. Ademola Amunike wreszcie się przełamał i w piątym meczu w barwach swojego nowego klubu i po zmarnowaniu 3 stuprocentowych sytuacji w tym spotkaniu wreszcie popisał się znakomitym przyspieszeniem i atomowym strzałem nad wybiegającym z bramki Colceagiem. Bramkę numer 2 zawdzięczaliśmy kolektywowi. Akcję rozpoczął Amunike, który przedarł się lewą stroną, zagrał przed pole karne do Rady, ten zamarkował strzał, zagrał w uliczkę do Frunzy, który z klepki wypuścił Cipriana Brighiu... nasz "z zasady" rezerwowy napastnik, lekkim muśnięciem piłki zmylił bramkarza i podwyższył wynik. Na 3:0 podwyższył również Brighiu, ale tym razem nie obyło się bez pomocy sędziego, który w ostatnim kwadransie pilnował, aby nie stała się nam krzywda - zatrzymał dwie bardzo groźnie zapowiadające się kontry rywali, a w 84 min. nie uznał za stosowne usłuchać sędziego bocznego i puścił grę po dwumetrowym spalonym. W końcu boczny sędzia może tylko "sugerować" rozwiązanie głównemu arbitrowi. Mecz był niezwykle zacięty, wyrównany, ale to my w kluczowych momentach zachowaliśmy zimną krew, no i mieliśmy po swojej stronie pana w czarnej sotni.

 

MoM - Ciprian Brighiu (9) - gdyby nie to, że gramy co 3 dni, to tym występem zapewniłby sobie miejsce w pierwszej jedenastce na kilka najlbliższych spotkań

 

 

Rumuńska 2. Liga Grupa 2 (22/34)

15.03.2008 - Colterm, Timisoara - 2069 widzów

 

[5] FCM Resita - [6] CSM Vilcea 3:0 (1:0)

37. A. Amunike 1:0

50. C. Brighiu 2:0

84. C. Brighiu 3:0

Odnośnik do komentarza

Trenerze... jesteśmy na fali, wygrywamy, nie tracimy bramek, a przecież nie kupujemy pewnych zwycięstw!? Boimy się w drużynie, że prokuratura się do nas przyczepi i tak sobie myślimy, że skoro i tak będziemy mieli z nimi na pieńku po tym jak znajdą jakieś nasze mniejsze grzeszki to...

 

No???

 

To może odpuśćmy, co? Nasz następny rywal daje niezłą kasę, buki mają ciekawy kurs, bo nikt jeszcze nie wie, że może zmienimy nasze plany co do hm... "zwyciężania za wszelką cenę". A i jeszcze przez przypadek awansujemy? I co wtedy? Kto wtedy będzie grał? Będziemy pośmiewiskiem całej Rumunii, a może co gorsza, ktoś lepszy przyjdzie na nasze miejsce, aby zapewnić utrzymanie...

 

No tak... Wiecie co wam powiem... przecież was gówno obchodzi jakie jest moje zdanie i jeśli będziecie chcieli puścić ten mecz to i tak to zrobicie, a ja h**a dostanę za to. A poza tym jak możecie być tacy krótkowzroczni? Przecież pierwsza liga to dopiero raj...

 

Trenerze, trener nie za bardzo się orientuje się w tutejszej sytuacji...

 

Zdążyłem ją poznać wystarczająco i podejrzewam, że druga liga to przedpiekle pierwszej...

 

Ależ skąd?! Tam to dopiero pilnują, prześwietlają, sprawdzają. Kamery na meczach, naloty na biura, badania krwi i kału. PIP praktycznie codziennie sprawdza warunki pracy. My nie chcemy do pierwszej ligi...

 

 

Gospodarze zagrali dobrze, my źle. Oni strzelali, my nie. Sędzia gwizdał dla gospodarzy, a nam wiał wiatr w oczy, czego najlepszym dowodem był kuriozalny gol z 43 min. gdy napastnik gospodarzy Andrei Ernescu uderzał z rzutu karnego, a piłka po jego strzale odbiła się od stojącego na środku bramki Zimmermanna i spadła jakieś pół metra od słupka, a pierwszy dopadł do niej niefortunny strzelec, bo nasz bramkarz jak stał, tak stał i nawet nie spojrzał w kierunku wybitej piłki. Był chyba zbyt zaskoczony obrotem sprawy... Dodatkowo wielomiesięcznych kontuzji doznali Ivan Mikic (2 miesiące) i Mircea Ciorea (1-2 miesiące).

 

 

MoM - Binaware Ajuwa (8) - FCM Tirgoviste

 

 

 

Rumuńska 2. Liga Grupa 2 (23/34)

22.03.2008 - Stadion Eugena Popescu, Trigoviste - 3095 widzów

 

[14] FCM Trigoviste - [4] FCM Resita 2:0 (2:0)

33. B. Ajuwa 1:0

38. I. Mikic (ktz)

43. A. Ernescu (missed pen)

43. A. Ernescu 2:0

61. M. Ciorea (ktz)

 

 

Chyba pierwsza 7-dniowa przerwa między spotkaniami mocno nam zaszkodziła, bo gra zupełnie nie wyglądała tak jak w pierwszych 4 meczach rundy wiosennej... Czy to kryzys, czy też wypadek przy pracy?

Odnośnik do komentarza

Dwa następne spotkania miały ze sobą mnóstwo wspólnego... Można by powiedzieć nawet, że były bliźniaczo podobne. W obu wypadkach przyjmowaliśmy przed własną publicznością drużyny teoretycznie słabsze, drużyny środka tabeli, które przed meczami z nami zajmowały 13 pozycję. W obu spotkaniach nie dopisała pogoda, padał rzęsisty deszcz i murawa nie nadawała się do gry szybką i techniczną piłką, co akurat nam nie przeszkadzało, bo grać tak nie potrafiliśmy. W obu meczach to goście mieli optyczną przewagę, utrzymywali się dłużej przy piłce, próbowali konstruować akcje zaczepne i byli zainteresowani naszą bramką, natomiast my schowani za podwójną gardą tylko im się odgryzaliśmy... Zarówno w pierwszym meczu jak i tydzień później pierwszoplanowymi postaciami byli piłkarze, którzy wracali do składu po długotrwałych kontuzjach oraz... jakżeby inaczej, sędziowie. No i nawet kibiców było praktycznie tyle samo.

 

W meczu z Mureul Deva kibicowskie serca zabiły mocniej raptem 4 razy. W pierwszej połowie, gdy zmarnowaliśmy dwie idealne sytuacje sam na sam z bramkarzem gości, oraz gdy napastnik Devy Alin Bitis strzelając na pustą bramkę po tym jak Zimmermann obronił jego pierwsze uderzenie, poślizgnął się tuż przed tym jak kopnął piłkę i na nasze szczęście trafił w boczną siatkę. Drugie 45 minut było nudne aż do 60 minuty, wtedy to wychodzącego na czystą pozycję Cipriana Brighiu wyciął równo z trawą Lacatus i sędzia podyktował rzut karny. Gdyby na meczu była telewizja, na powtórkach można by było zobaczyć, że obrońca gości nawet nie dotknął naszego sprytnego napastnika. "Sprawiedliwość" wymierzył Constantin Nica, dla którego był to 7 gol dla klubu i gdyby nie długa i poważna kontuzja miałby tych bramek pewnie dwa razy więcej. Goście po tym ciosie się nie pozbierali i dowieźliśmy cenne zwycięstwo do końca.

 

MoM - Constantin Nica (8)

 

 

Rumuńska 2. Liga Grupa 2 (24/34)

29.03.2008 - Colterm, Timisoara - 1835 widzów

 

[5] FCM Resita - [13] Mureul Deva 1:0 (0:0)

61. C. Nica 1:0

 

 

 

 

W drugim meczu, tym razem z FC Caracal znów goście mieli przewagę optyczną, z której nic nie wynikało, a groźne kontrataki raz po raz rozrywały obronę naszych przeciwników. Raz w 41 min. gdy znakomitym podaniem w uliczkę popisał się Straut, a uderzeniem po długim rogu Brighiu, a drugi raz w 55 min. gdy Miladinovic wybił rozpaczliwie, ale zarazem szczęśliwie, piłkę z naszego pola karnego w okolice środka boiska. Tam zabrał się z nią Ignatenko, który przebiegł 30 metrów, zamarkował wbiegnięcie między dwóch obrońców, minął ich z prawej, a piłkę posłał w lewy róg bramki. Cud, miód, ultramaryna. I tyle. No, można jeszcze wspomnieć o dwóch nieuznanych bramkach dla gości, ale kto by się zajmował takimi pierdołami...

 

MoM - Dimitriy Ignatenko (8) - to już 8 bramka tego 18-letniego białoruskiego napastnika

 

 

 

Rumuńska 2. Liga Grupa 2 (25/34)

02.04.2008 - Colterm, Timisoara - 1843 widzów

 

[3] FCM Resita - [13] FC Caracal 2:0 (1:0)

41. C. Brighiu 1:0

55. D. Ignatenko 2:0

 

 

 

Awansowaliśmy na drugie miejsce - bezpośrednio premiowane awansem. O co chodzi???

Odnośnik do komentarza

Po awansie na miejsce premiowane awansem coś w nas pękło. Początkowo nie wiedziałem co jest przyczyną dziwnych nastrojów mojego zespołu. Porobiły się grupki, zaczęły kłótnie w szatni i brutalne wejścia na treningach. Czeski film. Moi gracze zachowywali się dokładnie odwrotnie niż oczekiwała tego od nich sytuacja i wszyscy byli wściekli na wszystkich tak, jakbyśmy właśnie spadli na ostatnie miejsce w tabeli.

 

Po trzech kolejnych spotkaniach już wiedziałem co w nas pękło... silna wola w oganianiu się przed wszelkiego rodzaju propozycjami korupcyjnymi. Byliśmy na 2 miejscu, naszymi najbliższymi przeciwnikami były drużyny, które zajmowały odpowiednio 17, 18 i 16 miejsce w tabeli i wszystkie potrzebowały punktów. Nic nie byłem w stanie poradzić na złą grę podopiecznych. Bo nawet najlepszy plan, najlepsza strategia gówno da jeśli jej wykonawcy grają, jakby piłka im przeszkadzała, boisko było położone na stoku (obie połówki grane oczywiście pod górę), słońce im zasłaniało, a wiatr wiał zawsze w złym kierunku... To był dramat w trzech aktach...

 

Akt I

 

W pierwszym meczu przeszkodził nam sędzia, który samobójczą decyzją z 88 min. nie uznał prawidłowo zdobytej bramki przez FC Corvinul 2005 i mecz mimo, że graliśmy jak ostatnie cipki, zakończył się zwycięskim remisem...

 

Rumuńska 2. Liga Grupa 2 (26/34)

05.04.2008 - Stadion im. Michała Kleina, Hunedoara - 800 widzów

 

[17] FC Corvinul 2005 - [2] FCM Resita 0:0

 

 

 

Akt II

 

Następny w kolejce był outsider FC Unirea Alba Iulia i tym razem w osiągnięciu odpowiedniego dochodu (eee... wyniku) przeszkodziły nam naprawdę dramatycznie słabe umiejętności naszych przeciwników. W jaki sposób żaden z 17 strzałów, żadna z sześciu 100% sytuacji nie zakończyła się bramką nie wiem do tej pory... Większego psikusa mógł nam sprawić Ademola Amunike, który nie znał ani jednego słowa w jakimkolwiek europejskim języku, więc nie było jak go wtajemniczyć w plan. Nigeryjczyk pod koniec meczu minął na pełnej szybkości całkowicie zaskoczonych obrońców gospodarzy, położył bramkarza i strzelił obok bramki z około 8-9 metrów...

 

Rumuńska 2. Liga Grupa 2 (27/34)

12.04.2008 - Stadion Cetate, Alba Iulia - 525 widzów

 

[18] FC Unirea Alba Iulia - [3] FCM Resita 0:0

 

 

 

Akt III

 

Jak to mówią, do trzech razy sztuka. Co się nie udało z żenującym Corvinulem i jeszcze słabszą Unireą, osiągnęliśmy z Minerul Lupeni grając przed własną publicznością. Aby przypadkiem nic nie wymknęło się z pod kontroli Siminic, jedyny w kadrze meczowej lewy pomocnik, zasymulował kontuzję, więc musiał tam z musu zagrać prawy pomocnik. W 24 min. wbiliśmy sobie bramkę, którą RZPN zaliczył jednak na konto niezwykle tym zaskoczonego Andreia Apostola, który tym samym strzelił pierwszą bramkę od 4 lat. Potem, gdy po kilku zasymulowanych atakach i strzałach na wiwat o mało co nie wyrównaliśmy, brutalnym faulem popisał się Darius Badea i mecz wreszcie zakończył się naszą porażką. Darius trochę przegiął, zagrał na swoją niekorzyść, bo nie miałem zamiaru bronić jego głupoty, a RZPN dołożył mu dodatkowe 5 meczów kary, aby trochę ochłonął. Urwaną nogę napastnika przeciwników na szczęście udało się amputować zanim wdała się gangrena...

 

Rumuńska 2. Liga Grupa 2 (28/34)

19.04.2008 - Colterm, Timisoara - 2287 widzów

 

[5] FCM Resita - [16] Minerul Lupeni 0:1 (0:1)

15. G. Siminic (ktz)

24. A. Apostol 0:1

63. D. Badea (czerw/k)

 

 

 

Spadliśmy na 6 miejsce...

Odnośnik do komentarza

Profesorze - tak to już jest, gdy ambicję awansu ma tylko trener i od czasu do czasu prezes, który raz mówi, że jest super i walczmy o każdy punkt, a kiedy indziej przypomina mi, że zaraz wylecę jak nie zmniejszę budżetu płacowego, który przekraczamy o 8 tyś euro...

 

 

Do końca sezonu zostało 6 kolejek, w których naszymi przeciwnikami były albo drużyny topowe, z pierwszej czwórki, albo zespoły z górnej połówki tabeli i wbrew pozorom w tym upatrywałem naszej szansy na punkty. Mimo zdobycia zaledwie 1 punktu w ostatnich 3 meczach nasza strata do miejsca premiowanego awansem wynosiła zaledwie 3 punkty i najbliższą okazją do jej zniwelowania był mecz z CF Liberty Salonta - gospodarze tego spotkania zajmowali 3 miejsce w tabeli i również wyprzedzali nas o 3 oczka.

 

Zimmermann - Craciunescu, Miculescu, Scutaru - Teusan, Doana, Soporan, Miladinovic - Straut - Brighiu, Ignatenko

 

 

W pierwszej połowie był to typowy mecz walki o każdy metr boiska. Żadna z drużyn nie chciała odpuścić, żadna też nie zaproponowała jakiejś wystrzałowej sumy za odpowiednią grę i prezesi tym razem skupili się na ustaleniu premii dla własnych piłkarzy, co zdarzyło się u nas pierwszy raz od niepamiętnych czasów. Klarownych sytuacji było niezwykle mało, większość akcji kasowali dobrze dysponowani obrońcy, albo marnowali, nieznający się albo znający się słabo na piłkarskim rzemiośle, napastnicy. Tego nie można jednak powiedzieć o naszej młodej gwieździe - Dimitriu Ignatenko, który w 34 min. dostał podanie w uliczkę od Poparadu (zastąpił kontuzjowanego na 2 miesiące Soporana), mając mnóstwo miejsca po prawej stronie pola karnego, zamarkował wbiegnięcie w obręb 16-stki, przełożył piłkę na lewą nogę, zostawił dwóch rozpaczliwie interweniujących obrońców po prawej stronie i huknął jak z armaty w okienko... to przy bliższym słupku. Po przerwie działo się znacznie więcej - w ciągu kilku minut powinniśmy strzelić na dwa i trzy do zera, a tymczasem w 52 min. gospodarze strzelili wyrównującą i chyba maksymalnie farciarską bramkę. Zanim piłka wpadła do siatki, odbiła się od 4 zawodników i dopiero dobitka Furdeana była skuteczna... Potem obie drużyny mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale rewelacyjnie między słupkami spisywali się obaj bramkarze i mecz zakończył się nikogo niesatysfakcjonującym remisem.

 

MoM - Petre Petrescu - Liberty S. - 8

 

 

Rumuńska 2. Liga Grupa 2 (29/34)

23.04.2008 - Stadion Liberty, Oradea - 980 widzów

 

[3] CF Liberty Salanta - [6] FCM Resita 1:1 (0:1)

10. R. Soporan (ktz)

32. G. Korudzhiev (ktz)

34. D. Igantenko 0:1

52. V. Furdean 1:1

 

 

Nasza strata wzrosła do 5 punktów... ale awansowaliśmy na 5 miejsce.

Odnośnik do komentarza

W 30 kolejce podejmowaliśmy CFR Timisoarę, zespół, który mimo wielkich ambicji awansu ostatecznie odpadł z rywalizacji przegrywając w poprzedniej kolejce z FC Bihor i tracił już do nas 7, a do drugiego miejsca 12 punktów. My podjęliśmy ostatnią próbę utrzymania kontaktu z czołówką, co akurat nie było trudne bo Sorina Mariana Uticę, sędziego wyznaczonego na nasze spotkanie, znaliśmy nad wyraz dobrze.

 

Zimmermann - Craciunescu, Miculescu, Scutaru - Matei, Straut, Doana, Popovici - Nica - Amunike, Ignatenko

 

 

Zespół przetrzebiły kontuzje. Wystarczy powiedzieć, że nie miałem zdrowego i w pełni sprawnego lewego pomocnika, a w środku pola mógł grać tylko jeden nominalny pomocnik - leciwy, bo 38-letni Leontin Doana. Obok niego wystąpił z musu Bogdan Straut, który zdecydowanie lepiej spisywał się do tej pory w rolach bardziej ofensywnych. Na szczęście do składu wrócił Constantin Nica, który robił bardzo dużo zamieszania w szeregach obronnych gości. Choć mecz mógł się ułożyć zupełnie nie po naszej myśli, bo w ciągu pierwszego kwadransa daliśmy się zepchnąć do głębokiej defensywy, a sędzia jakoś markotnie nam pomagał, to na przerwę schodziliśmy prowadząc. Jedyną groźną akcję w pierwszych 45 minutach przeprowadził Ignatenko, który przebiegł z piłką przez 2/3 boiska, wykorzystując swoją szybkość minął trzech obrońców, ale na pokonanie bramkarza zabrakło mu sił... na szczęście jak cień podążał za nim ciemnoskóry Amunike, który wepchnął do bramki wyplutą przez golkipera piłkę.

 

Po przerwie goście ostrzelali oba nasze słupki, zmusili Zimmermanna do trzech niemożliwych wręcz interwencji, ale bramki nie zdobyli i nasz cel osiągnęliśmy. Znów byliśmy drużyną gorszą, ale mając rewelacyjnego bramkarza, solidną obronę, furę szczęścia i sędziego po swojej stronie, wszystko jest możliwe i powiedzenie "do póki piłka w grze..." nabiera nowego znaczenia.

 

MoM - Ademola Amunike - FCM Resita - (8)

 

 

Rumuńska 2. Liga Grupa 2 (30/34)

26.04.2008 - Colterm, Timisoara - 2119 widzów

 

[5] FCM Resita - [9] CFR Timisoara 1:0 (1:0)

35. A. Amunike 1:0

 

 

Strata do drugiego miejsca zmniejszyła się znów do 3 punktów, ale w następnym meczu graliśmy z FC Arges, liderem, który w ostatnich 5 meczach zgromadził 15 punktów nie tracąc ani jednej bramki...

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...