Skocz do zawartości

In dubio non pro reo


Willow

Rekomendowane odpowiedzi

Szukając piłkarzy mogących wzmocnić naszą kadrę kierowałem się jedną, ale za to bardzo ważną dewizą - nowy piłkarz musiał umieć kopnąć prosto piłkę, przebiec 100 metrów w ciągu max. 20 sekund, a po 10 okrążeniach wokół stadionu musiał mieć nadal ochotę na fajkę. Znalazłem takich trzynastu, wszyscy oczywiście albo nie mieli klubu, albo nie mieli czego szukać w klubie. Oczywiście okazało się, że nazwa FCM Resita u ponad połowy wywołała uśmiech na twarzy. Jedni uśmiechali się z politowaniem i zdobywając się na grzeczność, kulturalnie odmówili, inni rechotali tak, że istniało ryzyko zejścia z tego świata, a opętańczy śmiech jeszcze innych długo było jeszcze słychać w korytarzu klubowego budynku. Na szczęście 6 wykazało zainteresowanie... od razu zacząłem się zastanawiać co jest nie tak z ich zdrowiem psychicznym.

 

 

1. Catalin Craciunescu - 29 lat - obrońca z bagażem doświadczeń z pierwszej ligi rumuńskiej, zna ponoć sporą grupę sędziów

 

2. Mircea Ciorea - 34 lata - środkowy pomocnik, również grał w pierwszej lidze, ostatni raz w sezonie 2001/2002, liczę na jego eee... agresję?

 

3. Constantin Nica - 30 lat - ofensywny pomocnik, wrócił na stare śmieci, po emocjonującej i długiej karierze w 3 lidze... my precious

 

4. Sorin Anghel - 28 lat - super snajper z wysp... owczych. W ciągu 5 lat gry w tamtejszej lidze nie strzelił ani jednej bramki. Pewnie dlatego, że nie zagrał w żadnym spotkaniu

 

5. Ciprian Brighiu - 23 lata - napastnik, który grał nawet jeden sezon w Finlandii... a grał tam rewelacyjnie - tak samo jak Anghel

 

6. Dimitriy Ignatenko - 18 lat - młody, białoruski napastnik. Ma rewelacyjną średnią bramek na mecz - 0,33. Do tej pory zagrał w trzech spotkaniach

 

 

I właśnie z takimi wzmocnieniami oraz starym/nowym składem oczekiwałem na pierwszy mecz w lidze, który graliśmy u siebie z FC Bihor Oradea. Liczyłem oczywiście na... prezesa i jego pieniądze, bo patrząc na umiejętności moich grajków mógłbym tylko gorzko zapłakać. Na szczęście dwa lata więzienia, oraz kilka sezonów w polskiej lidze nauczyły mnie, aby się nie załamywać przed pierwszym gwizdkiem sędziego, bo w moim życiu... cuda się zdarzały... dosyć często.

Odnośnik do komentarza

Na trybunach 5-tysięcznego stadionu położonego w śródmieściu Resity (o ile w wypadku tego miasta można mówić o śródmieściu) zasiadło 1376 widzów głodnych ustawionej, przeżartej przez korupcję i całkowicie przewidywalnej (dla wtajemniczonych) ligowej piłki. Oczywiście nie mogliśmy ich zawieść, ale widziałem po minach moich zawodników, że spodziewają się najgorszego... i wtedy zdarzyło się coś, co nawet w polskiej rzeczywistości nie mogłoby się chyba wydarzyć - w miejsce wyznaczonego na ten mecz arbitra z Bukaresztu, na spotkanie przyjechał sędzia z... Resity.

 

Sędzia został opłacony za:

- gwizdanie spalonych przeciwnikom

- szansę na jednego karnego

- wykartkowanie przynajmniej jednego przeciwnika

 

Zimmermann - Craciunescu, Tanc, Scutaru - Teusan, Soporan, Ciorea, Popovici - Nica - Ignatenko, Anghel

 

 

Zaczęliśmy nawet dobrze, stworzyliśmy dwie groźne akcje po prostopadłych podaniach Ciorei, jednak w obu przypadkach Anghel sromotnie pudłował. W odpowiedzi goście nastraszyli nas wykonując serię rzutów rożnych, ale sprzyjało nam szczęście. Sędzia zaczął nam sprzyjać po 20 minutach - w ciągu kwadransa puścił dwie nasze akcje, przy których określenie "kilometrowy spalony" nabiera nowego znaczenia. Jednak nie skorzystaliśmy z prezentu, bo Ignatenko, wierząc chyba, że sędzia sprezentuje nam więcej takich sytuacji, raz strzelił obok chorągiewki, a raz wybił piłkę poza stadion. Do przerwy wynik nie uległ zmianie.

 

Drugie 45 minut było... ciekawe. Znów zaatakowaliśmy, znów stworzyliśmy dwie sytuacje, ale w obu znów zabrakło wykończenia, zwłaszcza w tej drugiej, gdy Nica strzelił z 10 metrów prosto w bramkarza. W 58 min. sędzia zrobił to co do niego należało - po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w polu bramkowym gości zrobiło się strasznie zamieszanie - sędzia gwizdnął i wskazał na 11 metr! Piłkarze gości natychmiast go otoczyli i dwóch z nich zobaczyło żółte kartki. Rewelacja. Do piłki podszedł Craciunescu i... strzelił... prosto w bramkarza. Sędzia spoglądając na mnie bezradnie rozłożył ręce.

 

Mecz pewnie skończyłby się bezbramkowym remisem, gdyby nie to, że (jak się później okazało) obrońca gości zainkasował przed meczem od naszego prezesa tysiąc dolarów i w 77 min. po oczywiście maksymalnie niecelnym strzale rezerwowego Dochity skierował piłkę głową do własnej bramki. I tym sposobem 3 punkty zostały w Resicie.

 

MoM - Mircea Ciorea (7)

 

 

Rumuńska 2. Liga Grupa 2 (1/34)

11.08.2007 - Colterm - 1376 widzów

 

[-] FCM Resita - [-] FC Bihor Oradea 1:0 (0:0)

59. C. Craciunescu (missed pen)

77. A. Gongolea 1:0 (sam)

Odnośnik do komentarza

W drugiej kolejce również graliśmy u siebie, tym razem podejmując Industria Sirmei Cimpia Turzii w skrócie ISCT. Ponieważ trzy następne mecze mieliśmy grać na wyjeździe, spotkanie to nabrało dużego znaczenia. Niestety wiedział też o tym sędzia, który zaśpiewał sobie za robienie "wałków" podwójną stawkę - No wiecie, goście też dużo dają, a wy będziecie grać następne mecze na wyjazdach, a tam pewnie przegracie...

 

Sędzia został opłacony, ale było widać, że możemy spodziewać się wszystkiego

 

 

Zimmermann - Craciunescu, Miculescu, Scutaru - Siminic, Soporan, Ciorea, Popovici - Straut - Dochita, Ignatenko

 

 

Mecz znów oglądało ponad 1300 widzów i znów zaczęliśmy od mocnego uderzenia - niestety najpierw Dochita stojąc na 7 metrze, mając przed sobą tylko bramkarza i piłkę na głowie, strzelił nad poprzeczką, a potem Ignatenko rewelacyjnie urwał się obrońcom, ale został "złapany na spalonym". W 13 min. coś mi brzydko zaśmierdziało... do bezpańskiej piłki w narożniku naszego pola karnego doszedł przez nikogo nieatakowany Craciunescu i lekko odegrał ją do bramkarza. Zimmermann stał jak wryty, patrzył jak piłka mija jednego naszego obrońcę, potem niego samego, a na koniec wchodzi na nogę napastnika gości... 0:1. Gol - kuriozum. Sytuację natychmiast zapisałem w notesie celem wyjaśnienia i wyciągnięcia ewentualnych konsekwencji. Natychmiast rzuciliśmy się do odrabiania strat, byliśmy lepsi, stworzyliśmy sobie cztery 100-procentowe sytuacje, ale wszystkie zmarnowaliśmy - prym w partoleniu całego dorobku drużyny wiódł Ignatenko.

 

Po przerwie, w której zagrzałem piłkarzy do walki, znów zaatakowaliśmy z animuszem. Szkoda tylko, że celowniki mieliśmy dziś tak rozregulowane, że sędzia nie mógł pewnie uwierzyć w tak łatwo zarobione pieniądze - dlatego do końca mecz zachował pozory uczciwości. My atakowaliśmy, goście groźnie kontrowali, ale gdy dochodziło do jakichś spięć podbramkowych, to gwizdane były one na korzyść gości. Jeszcze w 94 min. mogliśmy doprowadzić do remisu, ale Dochita po położeniu bramkarza zbyt długo zwlekał ze strzałem i obrońcy gości zdołali wybić mu piłkę. Przegraliśmy na własne życzenie, bo goście stworzyli 3 groźne sytuacje, a my przynajmniej 10. I nawet gdybyśmy odjęli część, którą uwaliłby sędzia, to i tak minimum powinniśmy zdobyć punkt. Na takie coś jest tylko jedno określenie - frajerstwo.

 

MoM - Tiberiu Zelencz (ISCT) - 8

 

 

Rumuńska 2. Liga Grupa 2 (2/34)

15.08.2007 - Colterm - 1365 widzów

 

[6] FCM Resita - [8] ISCT 0:1 (0:1)

13. T. Zelencz 0:1

 

 

Po meczu spotkałem się z Craciunescu i Zimmermannem i w męskich słowach wyjaśniliśmy sobie, że nie życzę sobie, aby sprzedawali mecze bez mojego udziału

Odnośnik do komentarza

Kolejny mecz graliśmy na wyjeździe z ostatnim w tabeli CS Jiul Petrosani. Nasi rywale okupywali to zaszczytne miejsce ponieważ udowodniono im, że w zeszłym sezonie kupili sobie zwycięstwa w dwóch spotkaniach. Kara była adekwatna do udowodnionej winy i "bardzo dotkliwa" - odjęto im 5 punktów. Oczywiście tajemnicą poliszynela był fakt, iż "zakrojona na szeroką skalę" akcja walki z korupcją była ustawiona przez prezesów klubów, którzy pilnowali całej sprawy i puszczali kontrolowane przecieki do zaprzyjaźnionych prokuratorów. Jeden, podobno nieprzekupny i zbytnio dociekliwy prokurator zajął się - jak to sam lubił się chwalić w mediach - "wyjaśnieniem udziału grona sędziowskiego w tym całym szlamie..." - i nawet coś wywęszył, ale wtedy przyszedł rozkaz z samej góry, który oddelegował wścibskiego delikwenta do małego miasta w Karpatach, aby wyjaśnił pewną niecierpiącą zwłoki sprawę... zwłoki odnaleziono tuż przed startem nowego sezonu.

 

Sędzia został opłacony, ale fakt iż drugi raz z rzędu prowadził spotkanie naszych rywali nie wróżył nic dobrego.

 

Zimmermann - Craciunescu, Miculescu, Scutaru - Teusan, Soporan, Rada, Popovici - Nica - Anghel, Igantenko

 

 

 

Początek meczu mógł nastawiać optymistycznie. Broniliśmy się skutecznie w czym pomagał stan murawy - było grząsko, mokro i nierówno. Frazesy o tym, że warunki są identyczne dla obu zespołów można było zachować dla prasy, ponieważ radziliśmy sobie w nich lepiej niż gospodarze. W ciągu 30 minut gry stworzyliśmy sobie 3 klarowane sytuacje, oczywiście zmarnowane, a sędzia starał się nie mieszać w bieg wydarzeń. Z jednej strony trochę mnie to martwiło, bo coś czułem, że bez jego pomocy nie strzelimy bramki, a z drugiej cieszyło, bo pewnie przegrywalibyśmy już 0:3, gdyby chciał pomagać naszym przeciwnikom.

 

W przerwie meczu odbyła się oczywiście zwyczajowa "cicha licytacja", do której dochodziło zawsze, gdy wynik był remisowy, a poczynania sędziego nie wskazywały na to, aby którejś z drużyn udało się wkupić w jego łaski. Dwie koperty trafiły do pokoju sędziowskiego. W tym wypadku można powiedzieć, że były to zmarnowane pieniądze, ponieważ piłkarze obu drużyn nie mieli ochoty taplać się w błocie i drugą połowę po prostu sobie przetruchtali. W takim wypadku obowiązek rozgrzania zmarzniętej i coraz bardziej wkurzonej publiczności wziął na siebie sędzia, który najpierw nie podyktował oczywistego karnego po faulu Scutaru na Apetrim (chłopakowi aż but spadł), a w chwilę później bez wahania wskazał na "wapno" po fantastycznym nurku Ignatenki - gdyby na stadionie były kamery, na pewno wyłapały by fakt, że najbliżej padającego na murawę Białorusina był obrońca gospodarzy stojący bezczynnie w odległości jednego metra. Tym razem do piłki podszedł Scutaru... i strzelił prosto w bramkarza... piłka spadła pod nogi pechowego strzelca, ale ten poślizgnął się (sic!) i nie trafił na pustą bramkę... Remis...

 

MoM - Cristian Zimmermann (8)

 

 

Rumuńska 2. Liga Grupa 2 (3/34)

18.08.2007 - Jiul, Petroszany - 7438 widzów

 

[18] CS Jiul Petrosani - [9] FCM Resita 0:0

82. C. Scutaru (missed pen)

Odnośnik do komentarza

@Diego44 - w klubowej kasie jest ponad 1 mln, tak samo jak klubowej "kasie" :)

 

 

 

Tymczasem w wielkim świecie forrunda do preeliminacji Ligi Mistrzów i Pucharu UEFA wchodziła w decydującą fazę. Oczywiście najbardziej interesowały mnie wyniki polskich drużyn, które... były nadspodziewanie dobre. Najgorzej wypadło Zagłębie Lubin. Mistrz Polski nie dał rady w dwumeczu Besiktasowi (1:1 i 0:2) i pożegnał się z pucharami. Tymczasem w pucharze dla biedaków...

 

Pierwsza runda eliminacyjna

 

GKS Bełchatów - MKT Araz 2:0 i 3:0

FC Ameri Tibilisi - Groclin 0:2 i 1:3

 

Druga runda eliminacyjna

 

GKS Bełchatów - Valerenga Oslo 3:1 i 1:1

BK Hacken - Groclin 0:1 i 2:2

 

 

A my w tak zwanym międzyczasie jechaliśmy na nasz drugi z rzędu mecz wyjazdowy i czwarty mecz w ogóle w ciągu 11 dni. Naszym przeciwnikiem była mierząca w awans FC Dorobeta. Tempo było zawrotne, piłkarze przemęczeni ciągłą jazdą zdezelowanym, klubowym autokarem, a żeby tego mało przez Rumunię przetaczała się niespotykana od dziesięcioleci fala upałów, która przyniosła ze sobą bardzo obfite opady deszczu.

 

Zimmermann - Craciunescu, Miculescu, Scutaru - Siminic, Rada, Ciorea, Popovici - Nica - Dochita, Ignatenko

 

 

Od pierwszych sekund gospodarze zagrali bardzo brutalnie - Igantenko został skoszony w piątej minucie i musiał opuścić boisko, sędzia patrzył wtedy w inną stronę. W 10 minucie po akcji "na granicy" spalonego gospodarze objęliby prowadzenie gdyby nie Zimmermann. Sytuacja powtórzyła się w 19 i 25 minucie i znów nasz bramkarz wykazał się bramkarskim kunsztem. W ostatnim kwadransie pierwszej połowy gospodarze mieli 3 doskonałe okazje na strzelenie bramki, po precyzyjnie wykonywanych rzutach wolnych bitych przez Pirvu z okolic 20-25 metra, ale nasz bramkarz miał dziś dzień konia.

 

Druga połowa zaczęła się dość niespodziewanie, a biorąc pod uwagę dotychczasowe decyzje sędziego, wręcz sensacyjnie - w 47 min. na linii pola karnego w walce o górną piłkę zderzył się Dochita i Poenaru, a sędzia podyktował jedenastkę! Do piłki podszedł Nica i tym razem mogliśmy cieszyć się z "pomyłki" sędziego. Zarządzone przeze mnie na treningu wykonanie 200 rzutów karnych przyniosło wreszcie skutek. Szans na zadanie decydującego ciosu nie wykorzystał Cojacaru wprowadzony za kontuzjowanego Dochitę (dostał "za swoje", a sędzia znów patrzył w inną stronę). Ostatnie 20 minut należało do gospodarzy, ale z ich optycznej przewagi nic nie wynikało... do 82 min. gdy moi piłkarze doznali zbiorowego zaćmienia i przy rzucie rożnym 9 na 10 z nich poszło w pole karne przeciwnika. Kontra była szybka, skuteczna i zabójcza. Dodatkowo strzał życia z 20 metrów oddał Boboescu i wygrany już mecz skończył się remisem...

 

MoM - Cristian Boboescu (8)

 

 

Rumuńska 2. Liga Grupa 2 (4/34)

22.08.2007 - Municipal - 475 widzów

 

[9] FC Drobeta - [10] FCM Resita 1:1 (0:0)

5. D. Ignatenko (ktz)

47. C. Nica 0:1 (kar)

57. F. Dochita (ktz)

82. C. Boboescu 1:1

90. I. Paun (ktz)

Odnośnik do komentarza

W piątej kolejce mieliśmy zmierzyć się z trzecim w tabeli CSM Vilcea. Tuż przed meczem rozeszła się fama, że kapitan naszych przeciwników dzwonił do Leontina Donoany (naszego kapitana). Szczegóły zostały dograne w przeciągu kwadransa, wystarczyło zrobić tylko zrzutę na dwie skrzynki wódki, z którymi starszyzna powędrowała do szatni gospodarzy na godzinę przed meczem. Byłem dobrej myśli, bo na kwadrans przed meczem z szatni sędziego wyszły dwie piękne panny, które dałbym głowę, widziałem w Resicie jakiś czas temu. Niestety kontuzja wykluczyła z gry Ignatenkę, który zbyt długo patrzył się na owe panny...

 

Zimmermann - Craciunescu, Miculescu, Scutaru - Siminic, Rada, Ciorea, Galan - Nica - Axente, Anghel

 

 

Spotkanie zaczęło się sensacyjnie, mimo iż w przedmeczowych opiniach byliśmy skazani na pożarcie, to właśnie my objęliśmy prowadzenie. W 4 minucie nastąpiły dwie niespodziewane rzeczy - najpierw Rada błysnął niekonwencjonalnym, prostopadłym podaniem do Axente, a później adresat podania przebiegł z piłką jakieś 30 metrów nieatakowany i oddał mocny i precyzyjny strzał pod poprzeczkę. Brak reakcji obrońców mógłby szokować... mógłby. Niestety w przedmeczowym układzie nie brali udziału napastnicy gospodarzy, którzy w 15 minucie, po doskonałej, dwójkowej akcji, doprowadzili do wyrównania, a szczęśliwym strzelcem bramki był Zoicas. Przed przerwą wynik meczu próbowali zmienić Nica i Axente oraz sędzia, ale nie wykorzystaliśmy rzutu wolnego, podyktowanego na 20 metrze, na wprost bramki.

 

W przerwie meczu do szatni sędziego znów powędrowały dwie urocze damy...

 

W drugich 45 minutach na boisku mieliśmy istny spektakl... pomyłek, partactwa i frajerstwa w najgorszym wydaniu. No bo jak inaczej nazwać sytuację z 47 min. gdy Martinescu strzelił z 3 metrów w słupek? Albo z 54 min. gdy do zbyt krótko podanej przez naszych obrońców piłki doszedł Popescu, ale poślizgnął się tuż przed oddaniem strzału? Inaczej niż pomyłką nie można nazwać też decyzji sędziego z 61 min. gdy po zamieszaniu w polu karnym gospodarzy zagwizdał faul na Martinescu i wskazał na 11 metr. Do piłki znów podszedł Nica i... strzelił swoją 25 bramkę ligową w karierze. W ostatnich 30 minutach powinniśmy postawić kropkę nad "i", bo obrona gości była dziś dziurawa jak ser szwajcarski i hojna jak Mikołaj na święta, ale nasza skuteczność wołała o pomstę do nieba.

 

MoM - Constantin Nica (8)

 

 

Rumuńska 2. Liga Grupa 2 (5/34)

25.08.2007 - Zavoi - 3221 widzów

 

[3] CSM Vilcea - [9] FCM Resita 1:2 (1:1)

4. M. Axente 0:1

15. L Zoicas 1:1

61. C. Nica 1:2 (kar)

Odnośnik do komentarza

Brakuje mi tylko jednego, że sędzia jest uczciwy

"Ja jestem uczciwy. Zapłacili za 3:0, będzie 3:0" - "Piłkarski Poker" i nieśmiertelny Henryk Bista :]

Najbardziej mi się podobają opis procesu korumpowania sędziów.

Jedziesz dalej i się nie poddajesz :kutgw:

BTW.

OT: Gratuluję zostania ojcem. Niech chowa się zdrowo i kolorowo. Pozdrów Mamę : OT

Odnośnik do komentarza

Brachu - dziękiuję, mama pozdrowiona :)

 

wenger - trzeba było sobie jakoś radzić ;P

 

 

Sierpień zamykaliśmy meczem w pierwszej rundzie pucharu Rumunii. Spotkanie z Textilą Timisoarą było jak ożywczy powiew morskiej bryzy, który na chwilę odświeżał smród zepsutej do szpiku kości ligowej piłki. Na mecz zabrałem kilku zawodników, którym nie zdążyłem przyjrzeć się jeszcze w trakcie meczu, a okazja ku temu była dobra - nasz 5-ligowy przeciwnik nie był raczej wymagającą przeszkodą w walce o 2 rundę pucharu Rumunii.

 

Zimmermann - Craciunescu, Bors, Tanc - Teusan, Doana, Poparadu, Galan - Straut - Cojocaru, Anghel

 

 

Mecz miał dużo niższą rangę, więc i sędzia zmniejszył wymagania - zadowolił się biletami na najnowszy koncert Bukaresztańskiej Orkiestry Symfonicznej - dla małżonki. Dzięki temu uroczemu podarkowi nie mogła się nam stać krzywda - wystarczyło tylko wypunktować przeciwnika. Gospodarze jednak dość długo stawiali opór sędziemu i nie dawali mu okazji do interwencji. Dopiero w 33 min. udało nam się stworzyć groźną sytuację i od razu ją wykorzystaliśmy. Do prostopadłej piłki zagranej na wolne pole przez Galana wystartowali Anghel i Macavel, z pojedynku zwycięsko wyszedł nasz napastnik (można było odgwizdać faul) i umieścił piłkę w bramce.

 

Po przerwie gospodarze zagrali z ambicją i z zębem. Walczyli jak lwy, dwukrotnie byli bliscy wyrównania i gdy wydawało się, że dopną swego... sędzia wyrzucił ich obrońcę z boiska. Od tego momentu przejęliśmy inicjatywę, której owocem była jeszcze jedna bramka Anghela, oraz słupek i poprzeczka po strzałach z rzutów wolnych Tanca. Z rezerwowych zawodników swoją szansę wykorzystał tylko Straut, który kilkoma zagraniami pokazał, że Nica ma godnego konkurenta na pozycji ofensywnego pomocnika.

 

MoM - Sorin Anghel - (8) - pierwsze bramki od... początku kariery

 

 

Puchar Rumunii (1 runda)

28.08.2007 - stadion Textila - 234 widzów

 

[5L] Textila Timisoara - [2L] FCM Resita 0:2 (0:1)

33. S. Anghel 0:1

64. V. Ciobanu (czerw/k)

74. S. Anghel 0:2

 

 

W drugiej rundzie odwiedzimy Bukareszt, by zmierzyć się z tamtejszym Juventusem.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...