Skocz do zawartości

Polacy za granicą


Rekomendowane odpowiedzi

Wygląda mi to na myk "na Andrzeja Dżonsona" :-k

Kto wie czy kolega klubowy mu nie wytłumaczył jak można się właściwie samemu powołać do reprezentacji Anglii :>

 

Różnica taka, że chłopak ma 18 lat i jeszcze ani razu nie zagrał w pierwszym zespole Evertonu, więc wątpię, by chciał sobie załatwić powołanie do reprezentacji Anglii :D. Powinno się go sprawdzić w U-21, imho, zwłaszcza że może również grać w reprezentacji Litwy i Irlandii, a zwłaszcza ta druga go nie przepuści, jeśli jest cokolwiek wart.

Odnośnik do komentarza

Oczywiście mi chodziło o autopowołaniu się do młodzieżówek angielskich :>

Wiadomo, że nic tak nie przyśpiesza powołania jak groźba gry dla innej reprezentacji :> Oczywiście nie mówię że tak jest, tylko mi to tak wygląda. A jeśli chłopak coś umie, to można by go powołać i na jakimś zgrupowaniu ocenić co umie.

 

Litwy, Irlandii, ke?

 

Taki nowy Kevin Kuranyi ;)

Odnośnik do komentarza

Ciekawy wywiad z Królem :>

 

Krzysztof Król, obrońca Realu Madryt B i młodzieżowej reprezentacji Polski, jest szcześliwy, że udało mu się wyrwać z polskiego piekiełka, w którym roi się od nieuczciwych menedżerów i pijanych działaczy - pisze DZIENNIK.

 

Ma pan zaledwie 20 lat. Nie czuł pana żalu tak szybko wyjeżdżając z ojczyzny?

Proszę nie żartować. Kiedy zobaczyłem jak wygląda jeden z najlepszych klubów na świecie, zacząłem żałować, że nie wyjechałem pięć lat wcześniej. W Polsce nie widziałem dla siebie żadnej przyszłości. Innym naszym zawodnikom doradzam to samo - jeśli tylko mogą, niech wyjeżdżają za granicę!

 

Ale wielu pana kolegów dałoby się pokroić, żeby grać w Legii lub Wiśle. Pan odrzucił oferty obydwu klubów. Nie było chwili zawahania?

Dyrektor sportowy Wisły Jacek Bednarz dzwonił do mnie po 20 razy dziennie. Chciał podpisać ze mną kontrakt na pięć lat. Powiedziałem mu: dasz pół miliona euro rocznie i dobry samochód, to podpiszę. Usłyszałem, że takich pieniędzy nie wydadzą i rozmowy szybko się skończyły. Z kolei, kiedy w Legii trenerem był Jacek Zieliński, nie chciałem zostać w stolicy. Ten szkoleniowiec po prostu nic nie wnosił do drużyny. Legia to moja ulubiona drużyna w Polsce i w obecnej, prowadzonej przez Jana Urbana, chętnie bym zagrał.

 

Co sądzi pan o polskich szkółkach piłkarskich? Miał pan okazję trenować w Wodzisławskiej Szkole Piłkarskiej, Wronkach i Grodzisku.

W Amice byłem pół roku i nie wspominam tego okresu najlepiej. Zresztą dłużej nie miałem siły się tam męczyć. Kiedyś, dzień przed meczem z Legią albo Górnikiem, przyszedł do mnie trener Maciej Skorża i mówi: „jutro zagrasz w pierwszym składzie”. Na drugi dzień okazało się jednak, że ktoś zapomniał... zgłosić mnie do rozgrywek. Z pobytu we Wronkach najbardziej zapamiętałem jednego z działaczy, który często przychodził do klubu pijany, stąd miał w drużynie pseudonim „seta”. W Grodzisku o wszystkim decydował Zbigniew Drzymała. Raz na trzy miesiące przychodził na trening, ale w przerwie meczu zawsze dzwonił do kierownika drużyny i dyktował, kto ma zagrać. Kierownik biegł do szatni, chował telefon i przekazywał tajne instrukcje Wernerowi Liczce. Trener głupiał, bo miał przygotowanych do zmiany kompletnie innych piłkarzy.

 

O polskich menedżerach piłkarskich też nie ma pan najlepszego zdania?

To jedno wielkie bagno. Nieraz wydzwaniali do mnie Kołakowski, Kopiec, Kiłdanowicz. Jak grałem w Amice i miałem problem z mieszkaniem, zostałem zdany sam na siebie. Poprosiłem o pomoc, ale usłyszałem: „Jak Wisła albo Legia będą się tobą interesować, to coś się załatwi”. Teraz moim menedżerem jest Hiszpan, który załatwił mi transfer do Realu. Umowa obowiązuje na czas nieokreślony, mogę ją w każdej chwili rozwiązać i jestem z tej współpracy bardzo zadowolony.

 

Chce pan występować w reprezentacji do lat 21?

Nie interesuje mnie już gra w młodzieżówce. Poziom szkolenia jest tam naprawdę beznadziejny. Przed meczami w Kanadzie, gdzie grało się na sztucznej trawie, w ogóle nie mieliśmy zajęć na takiej nawierzchni. Turniej kwalifikacyjny w Jordanii rozgrywany był w najbardziej niewygodnym z możliwych terminie. Oglądałem kiedyś program o polskiej lidze, w którym Andrzej Strejlau powiedział: „Nie rozumiem, po co młodzi piłkarze jadą za granicę”. Jak słucham niektórych działaczy PZPN, to ręce mi opadają. Z mistrzostw świata w Kanadzie mam tylko jedno miłe wspomnienie. Tam poznałem Sonię, z którą od lipca mieszkam w Madrycie.

 

Ale podobno planuje pan przeprowadzkę?

W Realu droga awansu nie jest prosta. Na mojej pozycji (lewa obrona - przyp. red.) szkoleniowiec ma do dyspozycji Gabriela Heinze oraz Brazylijczyka Marcello. Jeśli ktoś ściąga do klubu piłkarza za kilka milionów euro, to normalne, że on będzie grał, a nie junior z drugiego zespołu. Na szczeście ja też mam oferty. Ostatnie z Newcastle United i Atalanty Bergamo.

 

Liga angielska to pańskie wymarzone rozgrywki?

Zdecydowanie! To najlepsza liga na świecie, w Hiszpanii zawodnicy za długo bawią się piłką. Poza tym w Newcastle miałbym pewne miejsce w składzie.

 

W Madrycie trzyma się pan razem z Jerzym Dudkiem?

Od początku pomagałem Jurkowi w aklimatyzacji. Kiedy przyjechał do Madrytu, nie potrafił powiedzieć po hiszpańsku ani słowa, nie wiedział, gdzie jechać na obiad. Od tamtej pory trzymamy się razem. Często jeździmy razem na golfa. Z reguły wygrywa Jurek, ale on uprawia ten sport od pół roku, a ja gram od niedawna.

 

Bariera językowa nie przeszkadzała panu zaraz po przeprowadzce do Madrytu?

Raczej nie. Przed wakacjami chodziłem do szkoły i teraz również wybieram się na intensywny kurs hiszpańskiego. Jestem tu już drugi sezon i potrafię się dogadać.

 

Z kim z madryckich szkoleniowców najlepiej się panu współpracowało?

Michel, który trenował nas, kiedy graliśmy w drugiej lidze to świetny trener. Ale zdecydowanie najlepszy był Abraham Garcia, który prowadził mnie w Realu C. To dzięki niemu awansowałem do Realu B i podpisałem trzyletni kontrakt. Opieprzał mnie przed każdym treningiem i dopiero wtedy przechodziliśmy do zajęć. Poskutkowało.

 

Czy trenerzy zorganizowali w pana drużynie system kar wzorem polskich drużyn?

Oczywiście. Głupia czerwona kartka to 600 euro, żółta - 150. Jak kogoś zabraknie na kolacji klubowej, to musi zapłacić 600 euro kary. Codziennie trzeba się ważyć, a jeśli nie... płaci się karę, tak jak mi się to ostatnio przytrafiło.

 

Jak spędza pan czas wolny?

Przez pierwsze miesiące w ogóle nie wychodziłem z domu. Trener powiedział mi kiedyś, że moim domem jest boisko. Wszystko dlatego, że nawet jak trening się skończył, zostawałem jeszcze pokopać piłkę. Ostatnio codziennie jeżdżę do salonu Audi. Mam 15% zniżki, bo to jeden z naszych sponsorów. Lada dzień odbieram sportowe Audi TT. Jeśli przeniosę się do Anglii, na pewno wezmę je ze sobą (śmiech).

[LINK]

 

Się chłopak wyrobił w tej Hiszpanii :>

Odnośnik do komentarza

Wygląda jakby sodówka mu strzeliła. Szczególnie o tym, że w "Poza tym w Newcastle miałbym pewne miejsce w składzie." Chyba, że chodziło mu o pierwszą drużynę, a nie pierwszą jedenastkę. I jeżeli chłopak myśli, że nie dostaje szansy w pierwszej drużynie dlatego, że Marcelo i Heinze przyszli za dużą kasę to jest coś z nim nie tak. Ale ważne, że będzie miał Audi bo ma 15% zniżki :keke:

Odnośnik do komentarza
W spotkaniu 11. kolejki francuskiej ekstraklasy AJ Auxerre pokonało na własnym stadionie Lorient 5:3. Polak, który na murawę wszedł w 71. minucie skompletował w tym spotkaniu hat-trick.

Po pierwszej połowie Auxerre przegrywało 0:1 po bramce Rafika Saifiego.

 

Jednak w drugiej części spotkania gospodarze zagrali koncertowo, w czym ogromny udział miał Ireneusz Jeleń.

W 55. minucie wyrównał Daniel Niculae, jednak zaledwie trzy minuty później goście ponownie prowadzili, po kolejnej bramce Saifiego.

 

W 71. minucie na boisku pojawił się Jeleń i zaledwie minutę później strzelił bramkę na 2:2, a trzy minuty później podwyższył na 3:2.

 

W 82. minucie wynik spotkania na 4:2 podwyższył Niculae.

 

W doliczonym czasie gry Polak skompletował hat-trick podwyższając na 5:2. Chwilę później wynik spotkania na 5:3 ustalił Bouhrani.

onet.pl

 

A co na to Leo?

Odnośnik do komentarza

W czym jest gorszy od Matusiaka, który od czasów Bełchatowa nie zagrał dobrego meczu? A od Żurawskiego, niegrającego w ogóle? :>

 

Szanuję Leo, ale w takich momentach jest niekonsekwentny. Powinien dać mu szansę choćby w towarzyskim- jak Brożkowi- który pokazał, że na reprezentację jest zwyczajnie w tym momencie za słaby. Nic by nie stracił, być może pokazał malkontentom takim jak ja, że ma większe doświadczenie w trenerce :P.

 

Poza tym, czy uważacie, że gra polskich napastników w ostatnich meczach (wyłączając Smolarka, który zresztą grał w pomocy) jest zadowalająca? Może warto poszukać nowych rozwiązań...

Odnośnik do komentarza
W czym jest gorszy od Matusiaka, który od czasów Bełchatowa nie zagrał dobrego meczu? A od Żurawskiego, niegrającego w ogóle? :>

 

W tym, że nie pasuje do koncepcji gry Leo. Leo wielokrotnie mówił, że każdy powoływany przez niego zawodnik musi dać coś ZESPOŁOWI, a nie tylko indywidualnie prezentować przyzwoitą formę. Nikt nie zaprzeczy, że wejście Żurawskiego z Kazachstanem odmieniło oblicze meczu, tego meczu :>.

Odnośnik do komentarza
"Jeleń się przebudził" - pisze francuski portal football365.fr o wyczynie polskiego piłkarza Auxerre Ireneusza Jelenia, który w meczu z Lorient w zaledwie 20 minut strzelił trzy gole. Jego zespół wygrał 5:3.

 

"To był prawdziwy pokaz fajerwerków tego popołudnia na l'Abbe Deschamps. Dzięki niesamowitej drugiej połowie i szczególnie wejściu na boisko Jelenia - autora hat-tricka - Auxerre zmieniło losy meczu i pogrążyło Lorient" - pisze dziennik "L'Equipe".

 

Polski zawodnik był bohaterem spotkania, choć grał tak krótko, że nawet nie został oceniony przez tą prestiżową gazetę. Ale pieją nad nim z zachwytu kibice Auxerre. "Irek is Back", "Jeleń w podstawowym składzie na następny mecz!", "Szczególne gratulacje dla Iré i Daniel (Niculae)".

 

Polak wszedł na boisko w miejsce lewego obrońcy Jean-Sebástien Jauresa przy stanie 1:2. "Fernandez postawił wszystko na jedną kartę" - napisało "L'Equipe". Do tej pory Jeleń nie dawał jednak trenerowi Jeanowi Fernandezowi powodów do obdarzenia go szczególnym zaufaniem. W tym sezonie były zawodnik Wisły Płock nie strzelił jeszcze gola w lidze, podczas gdy w poprzednim - debiutanckim - zdobył ich 10. Po siedmiu meczach w podstawowym składzie Jeleń trafił na ławkę rezerwowych. W ostatnich spotkaniach zaliczył parę minut w Ligue 1. Był w dołku.

 

W sobotę przeciw Lorient już pierwszy kontakt z piłką Jelenia zapewnił Auxerre wyrównanie. Po podaniu z rzutu rożnego Thomasa Kahlenberga polski napastnik strzelił gola głową. Następny na 3:2 padł po szkolnej akcji piłkarzy Auxerre - Jeleń trafił praktycznie do pustej bramki Bretończyków. W doliczonym czasie gry 26-letni napastnik ograł bramkarza Fabien Audarda.

 

Na klubowych forach internetowych znalazły się też takie opinie, że Polak zrobił po prostu to, co do niego należało, wykończył akcje kolegów.

 

Na konferencji prasowej trener Fernandez nie podkreślał specjalnych zasług polskiego piłkarza. Ale fakt jest faktem, Jeleń zaliczył pierwszego hat-tricka w lidze francuskiej.

:o

Oby to nie byl jednorazowy wysrzal z kapiszona :>

Odnośnik do komentarza
Grzegorz Szamotulski, nazywany w Szkocji "zwariowanym Mnichem", nadal robi furorę w tamtejszej lidze. Bramkarz Dundee United w ostatnim meczu ligowym zobaczył jednak pierwszy czerwony kartonik w karierze.

Polak, którego obserwowało wielu menedżerów, w wygranym 3:1 meczu z Hearts of Midlothian, w pierwszej połowie meczu ujrzał żółta kartkę, a drugą - i w konsekwencji czerwoną - zobaczył w 90 minucie.

 

Tym samym nie zagra za tydzień w meczu przeciwko Glasgow Rangers.

 

 

Wie ktoś za co Szamo zgranął te kartki? I jak się poza tym incydentem sprawował w tym meczu?

Odnośnik do komentarza

A Boruc znowu zaszalał podczas derby Glasgow, tym razem odmawiając podania ręki trzem piłkarzom Gers, m. in. kapitanowi ekipy z Ibrox - Fergusonowi. Zapewne miało to związek z burdą z 87 minuty gdzie całe drużyny rzuciły się sobie do gardeł - ale to tak tylko mi się wydaje.

Podobno - jest zapis na monitoringu - Boruc ponownie przeżegnał się przed kibicami Gers, co doprowadziło ich do furii. Wygląda na to, że Holy Goalie znowu będzie miał kłopoty :-k

 

PS - ciekawe kiedy kibice w Bundeslidze zaczną się skarżyć na modlącego się co mecz Ribery'ego :-k

Odnośnik do komentarza
Zawodnik austriackiego Linzer ASK Tomasz Wisio strzelił gola w zremisowanym 4-4 meczu z Rapidem Wiedeń. Polak wpisał się na listę strzelców w 81. minucie gry. Jest to drugi gol polskiego obrońcy w sezonie.

 

26 października 2007, 20:30 - Wiedeń

SK Rapid Wiedeń 4-4 Linzer ASK

Martin Hiden 38, Andreas Dober 57, Veli Kavlak 69, Jürgen Patocka 83 - Christian Mayrleb 47, 66 (k), Tomasz Wisio 81, Michael Baur 90

 

sędziował: Stefan Messner.

widzów: 14 900.

 

No Wisio ważnego gola na 3-3 strzelił.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...