Skocz do zawartości

Nawalona Marynia pisze do swojego pracodawcy 567 nocnych maili o treści: "krzyhu gdezie jeste5"


krzysfiol

"krzyhu gdezie jeste5"  

43 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie oraz wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, Feanor napisał:

 Nie tylko Dziki Zachód był minarchistyczny. 

 

Wiem, że nie, ale chyba był najbliższy w pewnych względach wizji Vamiego niż południowe stany? 

No bo popatrzmy. Ziemia niczyja, organizująca się społeczność na danym terenie, powiedzmy że w pobliżu odnaleziono złoto, nie ma prawa, nie ma państwa, bo te jeszcze tutaj nie dotarło. Najważniejsza jest Twoja własność i Twoja wolność. Budujesz ten swój dom na zagarniętym kawałku ziemi albo saloon, albo inny sklep czy burdel. I ty jesteś Panem tego, Ty wyznaczasz reguły jak to działa i nikt Ci w to nie ingeruje, bo nie ma państwowej knagi. 

Także jeśli ktoś obcy ci wchodzi na Twoja posiadłość i nie chce jej opuścić pomimo Twoich ostrzeżeń - możesz go odstrzelić. Nie obsługujesz czarnych w swoim saloonie, bo masz taki kaprys, to możesz, go odstrzelić jeśli nie chce się do tego zastosować. 

Ktoś Ci coś kradnie z Twojego sklepu lub szpeci Twoje dziwki w burdelu, możesz klienta odstrzelić :)

To, że takim działaniem doprowadzisz do tego, że w niedługim czasie odstrzela i ciebie, to już inna sprawa. 

No i dziwnym przypadkiem ludzie woleli porzucic taka (nomen omen) wolnoamerykanke i żyć w jakiejś organizacji z odgornie narzucanymi prawami kosztem wolnosci, bo może jednak to nie było tak dobre ;)

 

(wiem, że masakryczne splycam zagadnienie :)) 

Odnośnik do komentarza
1 minutę temu, schizzm napisał:

Wiem, że nie, ale chyba był najbliższy w pewnych względach wizji Vamiego niż południowe stany? 

No bo popatrzmy. Ziemia niczyja, organizująca się społeczność na danym terenie, powiedzmy że w pobliżu odnaleziono złoto, nie ma prawa, nie ma państwa, bo te jeszcze tutaj nie dotarło. Najważniejsza jest Twoja własność i Twoja wolność. Budujesz ten swój dom na zagarniętym kawałku ziemi albo saloon, albo inny sklep czy burdel. I ty jesteś Panem tego, Ty wyznaczasz reguły jak to działa i nikt Ci w to nie ingeruje, bo nie ma państwowej knagi. 

Także jeśli ktoś obcy ci wchodzi na Twoja posiadłość i nie chce jej opuścić pomimo Twoich ostrzeżeń - możesz go odstrzelić. Nie obsługujesz czarnych w swoim saloonie, bo masz taki kaprys, to możesz, go odstrzelić jeśli nie chce się do tego zastosować. 

Ktoś Ci coś kradnie z Twojego sklepu lub szpeci Twoje dziwki w burdelu, możesz klienta odstrzelić :)

To, że takim działaniem doprowadzisz do tego, że w niedługim czasie odstrzela i ciebie, to już inna sprawa. 

No i dziwnym przypadkiem ludzie woleli porzucic taka (nomen omen) wolnaamerykanke i żyć w jakiejś organizacji z odgornie narzucanymi prawami kosztem wolnosci, bo może jednak to nie było tak dobre ;)

Zaznaczam, że mnie wizja umierającego Dzikiego Zachodu w eRDeeRach zasmuciła! :)
 

Co do ostatniego zdania, to nigdy nie będziemy mieć pewności, czy oni chcieli ją porzucić. Niektórzy tak, inni nie. Ciężko stwierdzić, czy więcej było Niektórych czy Innych.

z całą pewnością niechętnie przyjęli ją Indianie :)

Odnośnik do komentarza
13 minut temu, Feanor napisał:

Zaznaczam, że mnie wizja umierającego Dzikiego Zachodu w eRDeeRach zasmuciła! :)
 

Co do ostatniego zdania, to nigdy nie będziemy mieć pewności, czy oni chcieli ją porzucić. Niektórzy tak, inni nie. Ciężko stwierdzić, czy więcej było Niektórych czy Innych.

z całą pewnością niechętnie przyjęli ją Indianie :)

No tak, trochę się zapędziłem. Przede wszystkim to nie bardzo mieli wybór. 

 

Świetnie funkcjonowanie tego typu społeczności oraz nastrojów związanych z wcieleniem do Stanów Zjednoczonych pokazuje jeden z moich ulubionych seriali "Deadwood" :)

 

A co do Indian... to już pisałem wcześniej. Chociażby dlatego jak zostali potraktowani przez Amerykanów powinno wyłączyć komuś myślenie o mitach wolności w kontekście USA ;)

 

 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, schizzm napisał:

co do Indian... to już pisałem wcześniej. Chociażby dlatego jak zostali potraktowani przez Amerykanów powinno wyłączyć komuś myślenie o mitach wolności w kontekście USA

Może dlatego ostatnim generałem CSA który się poddał był Indianin właśnie afaik :)

  • Uwielbiam 1
Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gacek napisał:

Super, że wrzucasz pedofilię do worka, ale nalegam, by trzymać się tematu. #metoo nie tyczyło się pedofilii i choć rozumiem, że chcesz zejść na wygodniejszy grunt, to jednak sugeruję, by tego nie robić.

Jak mówimy o przestępstwach seksualnych (gwałt, molestowanie) to pedofilię - chcąc nie chcąc - mamy w tym samym worku. Nie stawiam tu natomiast żadnego znaku równości.

3 godziny temu, Gacek napisał:

I sądzisz, że prokuratura go nie ma?

Przecież w #metoo nie chodzi o to, by wykreować pozycję "superświadka", którego zeznania (pod warunkiem posiadania waginy) przebijają zeznania innych świadków (nieposiadających wagin). Chodzi o to, by pokrzywdzonych płci żeńskiej zrównać procesowo (ale też społecznie) z pokrzywdzonymi płci męskiej.

Ten "przywilej", który się wytyka kobietom w kontekście tej akcji, to tak naprawdę wyrównanie sił w relacji kobieta-mężczyzna. Naprawdę ma to nas oburzać?

Ja tu żadnej równowagi nie widzę, biorąc pod uwagę, że praktycznie w każdym znanym mi przypadku (oczywiście wszystkich nie śledziłem) mężczyznę spotkały drastyczne konsekwencje społeczne, medialne i zawodowe znacznie przed tym jak jakikolwiek wyrok zapadł. Zresztą szczerze wątpię, czy mężczyzna zgłaszający gwałt, czy molestowanie przez kobietę zostanie potraktowany równie poważnie, jak kobieta. 

3 godziny temu, Gacek napisał:

A może tym uważniej trzeba wysłuchiwać ofiary (=/= wierzyć jej), że zgłasza takie przestępstwa pomimo faktu, że cała machina administracyjna, sądowa i społeczna jest przeciwko niej?

Mam wrażenie, że gdyby zamienić tu "kobietę" na "ofiarę pedofila" to uznałbyś, że ten tok rozumowania jest całkowicie prawidłowy, ale że w kontekście kobiet dotyka on Ciebie jako mężczyzny, to się burzysz. Mylę się?

Mylisz się. Zgadzam się z tym, że należy wysłuchać, ale nie wierzyć. Niestety tego typu publiczne oskarżenia działają zupełnie inaczej. Raczej właśnie ludzie wierzą kobiecie, bo ma waginę, co pokazuje właśnie chociażby reakcja na metoo. Rzekomego pedofila też nie linczuje się bez dowodów, aczkolwiek tych dowodów potrzeba mniej (dalej wyjaśnię dlaczego). 

3 godziny temu, Gacek napisał:

Ja o kozie, Ty o wozie.

Ja nie mówię o tym, że taki stan przywróci stan obiektywnej sprawiedliwości. Wskazuję, że jest on mu bliższy niż ten postulowany przez Ciebie, w którym dla uchowania od krzywdy jednego Dymka, który dał sobie z tym radę, skazujemy liczne kobiety na tłamszenie w sobie krzywd.

Skoro nie odpowiedziałeś na moje pytanie o to, ile kobiet jest wartych zignorowania w imię uniknięcia winy przez jednego niewinnego, to postawię inne pytanie: na jakiej podstawie oceniasz, że uniknięcie kary przez jakiegokolwiek sprawcę w imię uniknięcia skazania niewinnego (a tym samym pogłębienie krzywdy ofiary) jest bardziej sprawiedliwe niż skazanie niewinnego?

Skazując niewinnego mnożysz ofiary. Co się stało, to się nie odstanie niezależnie od wyroków, linczów i innych kar. Łamanie życia kolejnej niewinnej osobie niczego nie poprawia i tutaj też rozciągnę to na inne przestępstwa, bo nie ma dla mnie znaczenia, czy chodzi o mordercę, złodzieja, gwałciciela, czy oszusta. Brak skazania winnego uważam za porażkę. Skazanie niewinnego za największą kompromitację państwa i wymiaru sprawiedliwości. Poza tym brak skazania jest odwracalny. Zawsze mogą pojawić się nowe okoliczności, nowe dowody, nowy świadek. Skazanie niewinnego ma charakter ostateczny - nawet jak się go wypuści wcześniej z więzienia (bo się okaże niewinny), nawet jak wypłaci mu się wielomilionowe odszkodowania, to straconego życia mu się nie odda. 

3 godziny temu, Gacek napisał:

Jestem pewien, że wszyscy ci sprawcy przemocy domowej, którzy przez lata lali swoje kobiety pałką przez poduszkę, czytając to uśmiechnęliby się pod wąsem.

Odejdźmy na moment od karnistyki - kobieta odchodzi od męża, bo ten ją lał. Nie ma dowodów, bo w domu się nie nagrywa zazwyczaj bliskich. Komu wierzysz? Zachowujesz dystans uznając, że zapewnienia o niewinności od męża są tyle samo warte co zdanie kobiety, która zdecydowała się na tak drastyczny krok motywując to przemocą domową?

Jeżeli stałoby się to nagle, bez żadnych innych wcześniejszych wskazówek, to zdecydowanie zachowałbym dystans i sprawdził najpierw potencjalne motywy - może kwestia podziału majątku, może walka o dzieci, może zemsta. Sytuacja wygląda inaczej, gdyby np. byli świadkowie, którzy słyszeli coś przez ściany, albo notatki z policji z wcześniejszych interwencji. Jeżeli mamy tylko słowo przeciwko słowu, to jednak domniemuję niewinność. 

3 godziny temu, Gacek napisał:

Ale wiesz, że tu (w PL i w USA, case Weinsteina) nie obowiązuje odwrócony ciężar dowodu i to nie sprawca ma przedstawić dowody niewinności, lecz prokuratura dowody winy?

Wiem, ale nie dotyczy to ostracyzmu społecznego. Jeżeli potencjalny sprawca ma jakiekolwiek dane to może się bronić również medialnie. Jak nie ma to powraca schemat z bardzo głośnymi oskarżeniami i cichutkimi przeprosinami, o których nikt nie wie i nikt nie zwraca uwagi.

3 godziny temu, Gacek napisał:

To czemu czynić zarzut kobietom, że po latach wychodzą z takimi pretensjami?

Przecież to nie tak, że one się trzydzieści lat temu zmówiły "Trump zostanie prezydentem i dorwiemy samców". Po prostu wiatr historii otworzył im okno, a one z tego korzystają. To sąd, prokuratura, a w przypadku tematów poddanych pod dyskusję medialną - opinia publiczna oceni wiarygodność dowodów.

Nikt tu nie postuluje, że należy skazywać bez dowodów, walczysz z chochołem.

Jak wyżej. Sądy to jedno, a społeczeństwo nie potrzebuje żadnych dowodów do skazania. 

3 godziny temu, Gacek napisał:

Byłbym daleki od absolutów w tym kontekście. W temacie Dymka było sporo wątpliwości - a był on najgłośniejszym z tematów. Miał wielu obrońców, nie tylko napastników. Finalnie od początku było wiadomo - co się potwierdziło - że ta sprawa czyni więcej szkody całemu ruchowi #metoo niż pożytku.

Całkowicie nie rozumiem założenia, że en masse kobiety będą tego prawa nadużywać i mężczyźni będą musieli się tłumaczyć. W myśl identycznego w sensie, ale przeciwnego w zwrocie, rozumowania Ty jesteś gwałcicielem, bo przecież faceci mają penisy i czasem gwałcą.

Czy to samo rozumowanie "ludzie nieskrzywdzeni będą korzystać z okazji i oskarżać bezpodstawnie niewinnych" stosujesz względem ofiar księży pedofilów?

Nie?

To dlaczego nie?

W przypadku oskarżeń, które pojawiają się znikąd po wielu latach zachowuję taki sam sceptycyzm, jak w przypadku oskarżeń o gwałt. Nie oznacza to oczywiście, że nie należy sprawy uczciwie zbadać, ale uważam, że brak dowodów zawsze należy interpretować na korzyść oskarżonego. Natomiast gdy o takim gwałcie mówi dziecko w czasie, który umożliwia znalezienie materiału dowodowego to jest to sytuacja dużo łatwiejsza, niż w przypadku dorosłego człowieka z prostego powodu. Dziecko dużo łatwiej złapać na kłamstwie, bo nie potrafi przewidzieć ruchów dorosłych. Z dzieckiem wystarczy porozmawiać i dowiesz się, kiedy ściemnia. 

Odnośnik do komentarza

Stany Zjednoczone nadal zachowały pewne cechy land of freedom w tym sensie, że ich system cały czas promuje (a w zasadzie bardziej - nie przeszkadza w działaniach) najzdolniejszych, najzaradniejszych i najbardziej pracowitych. Pod tym względem widzę dużą różnicę wobec chociażby polskiego systemu, który mocno rzuca kłody pod nogi tym bardziej przedsiębiorczym. Tak przynajmniej mi się wydaje po prawie dwóch latach pracy z amerykańcami.

Inną sprawą jest to, że inwigilacja jest nie do porównania z tą w Polsce :D ale to też wynika z innej kultury, no i z imperializmu amerykańskiego.

Odnośnik do komentarza
  • Hajd zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...