Skocz do zawartości

Pięć - sześć - cztery, szepcze Marynia numery, układając kolejne szydery (wzbudzając podziw nieszczery)


Feanor

Wybierz mądrze  

46 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie oraz wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

35 minut temu, SZk napisał:

No nie wiem czy uda Wam sie obu mnie przebic w temacie myslenia o zyciu, zwlaszcza ze Wy juz zrobiliscie konkretne zyciowe kroki typu rodzina, ktore w jakims stopniu odpowiadaja na pytanie o sens. Jak na razie mnie nachodza rozne mysli, z tego co tu czytalem, to @Pereza rowniez. U mnie na kazdym polu lezy motywacja.

Zgoda, na pewno zycie prywatne mam poukladane bardzo dobrze, teraz tylko glowie sie nad zyciem zaowodowym i jak polaczyc to najlepiej z zyciem prywatnym. Taka sama rozkmine ma zona, ktora na pewno nie chce wracac do swojej roboty (po 3 latach przerwy) i w ogole nie wyobraza sobie sytuacji, ze codziennie wraca do domu o 18 i tak naprawde jest czas tylko nakarmic, wykapac i pospac dzieci. Bo troche to chory system, gdzie z 7 dni tygodnia, masz zaledwie 2 na spedzanie z dziecmi. I wiem, ze tak caly swiat funkcjonuje, ale nie oznacza to, ze musimy sie na to zgadzac, jesli tylko bedziemy miec mozliwosc ulozyc sobie zycie inaczej.

Odnośnik do komentarza
13 minut temu, Reaper napisał:

Bo troche to chory system, gdzie z 7 dni tygodnia, masz zaledwie 2 na spedzanie z dziecmi. I wiem, ze tak caly swiat funkcjonuje, ale nie oznacza to, ze musimy sie na to zgadzac, jesli tylko bedziemy miec mozliwosc ulozyc sobie zycie inaczej.

Jak na bardzo progresywną osobę, to marzy Ci się (Wam) bardzo konserwatywne podejście do życia rodzinnego - mąż zarabia na rodzinę, a żona dogląda dzieci :)

Odnośnik do komentarza
1 minutę temu, Pulek napisał:

Może czegoś nie skumałem, ale kolega @Reaper w ogóle czegoś takiego nie napisał :-k 

Może zbyt pochopne wnioski wyciągnąłem, ale tak odebrałem tego posta. Zrozumiałem, że Pani Reaperowa nie chce wrócić do pracy, a Reaper no siłą rzeczy będzie musiał utrzymać rodzinę, teraz tylko wymyślić jak nie wpaść w typowy kierat 9-17 w robocie.

Odnośnik do komentarza
9 minut temu, me_who napisał:
12 minut temu, Pulek napisał:

Może czegoś nie skumałem, ale kolega @Reaper w ogóle czegoś takiego nie napisał :-k 

Może zbyt pochopne wnioski wyciągnąłem, ale tak odebrałem tego posta. Zrozumiałem, że Pani Reaperowa nie chce wrócić do pracy, a Reaper no siłą rzeczy będzie musiał utrzymać rodzinę, teraz tylko wymyślić jak nie wpaść w typowy kierat 9-17 w robocie.

Nie no, myślę, że chodziło o to, że oboje rodziców nie powinno spędzać w czasie po 8 godzin :-k tylko jakoś bardziej tym wszystkim zarządzać, a w przypadku Pani Reaperowej to mogłaby być jakaś praca typu 4-5h NA PRZYKŁAD z domu, czy coś. Takie ja odniosłem wrażenie, no i dodatkowo bym się z tym w 100% zgadzał. No ale to niech sam Pan zainteresowany nam wyjaśni.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
19 godzin temu, Perez napisał:

 

Widzę ostro cisną tę wersję :D. No i git, promo fajne, chociaż tu widzę gimnastyka wyższego poziomu. @wwosik daj jakieś swoje niemieckie dane, to zamówię drugą taniej, a tę droższą ode mnie odkupisz, OK? ;). 

Haha. Ja to jednak czekam na kolejną generację.

Odnośnik do komentarza

Nie chodziło mi o model tata praca, mama dom, a raczej obydwoje rodziców trochę praca, dużo dom :) Moja żona też chce wrócić do pracy, ale nie tej samej (bo tam nadgodziny to był wymagany standard, a nie jakieś pojedyncze przypadki), więc tu też zagwozdka, gdzie i co mogłaby robić. Ja nie mam problemu być głównym żywicielem rodziny w sensie finansowym, o ile będę też w stanie to pogodzić z normalnymi godzinami pracy.

 

I rozumiem dokładnie co Panowie powyżej napisali, chociaż też nie rozumiem ;) Bo dzieciaki to jest ciężka robota, nikt mi nie musi tego mówić, bo już od 4 miesięcy nie chodzę do pracy i codziennie siedzę z nimi w domu i udaje mi się tylko wyrwać na te 2-3h do pracy, a tak to razem z żoną się nimi zajmujemy. I tak jak jest to męczące, tak w życiu nie zamieniłbym teraz tego na system: zjedzenie rano wspólnego śniadania, wypad do pracy, powrót a dzieciaki pospane. No nie, przecież przegapiam ich całe życie i jasne, że w weekendy nadrabiam, ale czy to nie jest chore, że mam 2 na 7 dni w tygodniu dla rodziny? 

 

Z drugiej strony zaraz przedszkole i szkoła, ale one też nie są po to, żeby wychowywać mi dzieciaki, tylko żeby rozwijać je i zajmować się w czasie mojej pracy. Ale najchętniej to bym odstawiał je do przedszkola o tej 8-9 i o 15-16 odbierał, żeby mieć z nimi jeszcze całe popołudnie i kawałek wieczoru zanim pójdą spać. To moim zdaniem jest całkiem zdrowy model.

  • Lubię! 8
Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, SZk napisał:

No nie wiem czy uda Wam sie obu mnie przebic w temacie myslenia o zyciu, zwlaszcza ze Wy juz zrobiliscie konkretne zyciowe kroki typu rodzina, ktore w jakims stopniu odpowiadaja na pytanie o sens. Jak na razie mnie nachodza rozne mysli, z tego co tu czytalem, to @Pereza rowniez. U mnie na kazdym polu lezy motywacja.

 

Wszystko kwestia ludzi, że tak walnę banałem :). Np. od 2 miechów chodzę na angielski i mam tak fantastyczną babeczkę, że się nie mogę doczekać kolejnych zajęć :D. Dla odmiany w pracy już 10 lat, z czego 8 lat gierki i jest totalne zmęczenie materiału, tyle że paradoksalnie wreszcie osiągnąłem niezłe proporcje pracy do kasy i ciężko ruszyć dupę. No ale, znowu, ludzie - ciągle to samo towarzystwo, te same rozmowy, te same problemy i już absolutnie zero frajdy, a kiedyś bywało, że nawet jarałem się zamykaniem numeru do 3. rano. Plus o ile sama praca jest już po prostu raczej nudna, to inną rzeczą są właśnie relacje z ludźmi, które - mam wrażenie - coraz bardziej wpływają na zdrowie. I w moim przypadku to chyba robi się największą rozkminą, jak to ogarnąć :). 

Odnośnik do komentarza

No widzisz, ja tez lubie poznawac nowe babeczki nowych ludzi pod pretekstem samorozwoju, np. na impro. :)

 

U nas w pracy oprocz tego, co piszesz (Dzien Swistaka) dochodzi temat zmian korporacyjnych, ktore wiaza sie m.in. z odchodzeniem fajnych ludzi (i de facto koncem pozytywnych relacji, nawet jesli glownie sluzbowych), przychodzeniem srednio fajnych ludzi i atmosfera ciaglego zaskoczenia nowymi znakomitymi, kompletnie nieprzystosowanymi do polskich warunkow pomyslami. Ale sam widzisz, jak dobre proporcje pracy do kasy potrafia rozleniwic - w koncu najbardziej plodny jest artysta glodny.

Odnośnik do komentarza
10 minut temu, Reaper napisał:

Nie chodziło mi o model tata praca, mama dom, a raczej obydwoje rodziców trochę praca, dużo dom :) Moja żona też chce wrócić do pracy, ale nie tej samej (bo tam nadgodziny to był wymagany standard, a nie jakieś pojedyncze przypadki), więc tu też zagwozdka, gdzie i co mogłaby robić. Ja nie mam problemu być głównym żywicielem rodziny w sensie finansowym, o ile będę też w stanie to pogodzić z normalnymi godzinami pracy.

 

I rozumiem dokładnie co Panowie powyżej napisali, chociaż też nie rozumiem ;) Bo dzieciaki to jest ciężka robota, nikt mi nie musi tego mówić, bo już od 4 miesięcy nie chodzę do pracy i codziennie siedzę z nimi w domu i udaje mi się tylko wyrwać na te 2-3h do pracy, a tak to razem z żoną się nimi zajmujemy. I tak jak jest to męczące, tak w życiu nie zamieniłbym teraz tego na system: zjedzenie rano wspólnego śniadania, wypad do pracy, powrót a dzieciaki pospane. No nie, przecież przegapiam ich całe życie i jasne, że w weekendy nadrabiam, ale czy to nie jest chore, że mam 2 na 7 dni w tygodniu dla rodziny? 

 

Z drugiej strony zaraz przedszkole i szkoła, ale one też nie są po to, żeby wychowywać mi dzieciaki, tylko żeby rozwijać je i zajmować się w czasie mojej pracy. Ale najchętniej to bym odstawiał je do przedszkola o tej 8-9 i o 15-16 odbierał, żeby mieć z nimi jeszcze całe popołudnie i kawałek wieczoru zanim pójdą spać. To moim zdaniem jest całkiem zdrowy model.

 

No, ale to banał. Nie mam dzieci, a też bym chciał mało pracy, żona mało pracy, dużo kasy i dużo czasu spędzanego wspólnie albo na swoje sprawy.

 

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
1 minutę temu, jmk napisał:

No, ale to banał. Nie mam dzieci, a też bym chciał mało pracy, żona mało pracy, dużo kasy i dużo czasu spędzanego wspólnie albo na swoje sprawy.

No ok, ale co z tego, że to banał? Zresztą jak się nie ma dzieci, to ten czas po pracy daje naprawdę sporo godzin razem. Dzieciaki chodzą spać o tej 19-20, więc jak ktoś wraca do domu o 18, to niewiele zostaje. Banałem jest wizja tego, ale dążenie do tego już nie jest takie oczywiste, bo większość ludzi z różnych względów wpada jednak w ten tryb. 

Odnośnik do komentarza
  • Reaper zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...