Skocz do zawartości

[FM2006] Guys in the red... are fighting for win...


Rekomendowane odpowiedzi

Luz, przecież to był tylko puchar :)

 

 

 

Specjalnie nikt w klubie się nie przejął odpadnięciem z Pucharu Ligi, skoro i tak już w zeszłym sezonie ten puchar zdobyliśmy. Teraz oczywiście najważniejszy był udany udział w rozgrywkach ligowych. Jedynie gracze rezerwowi, dla których krajowe puchary to szansa na pokazanie się, marudzili, bo wiedzieli, że oznacza to dla nich mniej okazji do występów w pierwszej drużynie. Teraz zaś w lidze podejmowaliśmy zawsze niewygodny dla nas Liverpool.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy– Brichkus, Morris, Lauridsen, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Od samego początku wzięliśmy się ostro do pracy. Moi podopieczni koniecznie chcieli to spotkanie wygrać, aby dać kibicom więcej okazji do radości, bowiem ostatnio ich wyraźnie nie rozpieszczali. W pierwszej akcji swojej bramkowej szansy nie wykorzystał Webb, a cztery minuty potem uderzenie Halla świetnie obronił powracający po kontuzji Curtis. Na tą akcję odpowiedzieliśmy rajdem Webba, którego jednak nie zakończył golem. W 11 minucie dość niespodziewanie straciliśmy jednak bramkę, kiedy rzut wolny perfekcyjnie wykonał Di Bari. Już jednak pięć minut potem Webb doprowadził do remisu, zabierając piłkę Reckowi pod bramką rywala i pokonując bramkarza. Sześć minut potem po akcji Brichkusa piłka dotarła do Lauridsena, który huknął ile tylko miał sił, ale minimalnie spudłował. Po chwili jednak po dość ciekawej akcji, w której Morris zamienił się pozycjami z Chibuze, Anglik wykończył dośrodkowanie nigeryjskiego napastnika z lewego skrzydła. Niemal natychmiast Morris miał kolejną okazję do zdobycia bramki, ale tym razem Anglik fatalnie spudłował. W 35 minucie padł trzeci gol dla gospodarzy. Tym razem to my zdobyliśmy gola ze stałego fragmentu, kiedy dośrodkowanie Wachowca na bramkę zamienił Youngjohns. Sześć minut potem na tą akcję goście odpowiedzieli szarżą Schumachera, ale jego strzał świetnie obronił Curtis. Jeszcze przed przerwą mieliśmy jedną okazję, tym razem jednak nie wykorzystał jej Chibueze. Po zmianie stron zaczęliśmy tak samo jak graliśmy w pierwszej. W 49 minucie kolejną okazję zmarnował Chibueze, a w 55 minucie uderzenie Webba obronił znakomicie Marazzo. Sześć minut potem okazji na swojego drugiego gola nie potrafił z kolei wykorzystać Di Bari, który fatalnie przestrzelił. Trzy minuty później Lauridsen ponownie uderzał z dystansu, ale i on spudłował. W 68 minucie genialna interwencja Wachowca, który wybił piłke z linii bramkowej, uratowała nas przed utratą gola po strzale Halla. Cztery minuty potem szansę miał znów Schumacher, ale i ten napastnik nie mógł się dziś wstrzelić w naszą bramkę. W 78 minucie również rezerwowy Marshall, który zastąpił Morrisa, mógł wpisać się na listę strzelców, ale jego strzał obronił Marazzo. Cztery minuty potem zrobiło się nerwowo, kiedy Schroer dobił strzał Sabatiniego po niepewnej interwencji Curtisa. Rywale mieli osiem minut, żeby wyrównać i bałem się, że im się to uda. Na szczęście w doliczonym czasie gry zabójcza kontra pozwoliła nam na spokój, gdy Webb zdobył swojego drugiego gola.

 

Premiership, 11/38, 29.10.2039

McCain Stadium, 22653 widzów

[5] Scarborough – [12] Liverpool, 4:2 (Di Bari ’11, WEBB ’16, MORRIS ’27, YOUNGJOHNS ’35, Schroer ’82, WEBB ‘90+3)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

 

 

W następnym tygodniu rozgrywane były mecze europejskich pucharów, ale my tym razem pauzowaliśmy. Pozwoliło to nam na odbycie dodatkowych sesji treningowych, a najlepszą wieścią, jaka mogła mnie spotkać, była wiadomość od fizjoterapeuty o powracającym do pełni treningów Cornejo. Z pewnością po tak ciężkiej kontuzji w meczu z Chelsea jeszcze nie zagra, ale cieszy mnie jego powrót do zdrowia, bowiem bardzo nam go brakowało.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy– Brichkus, Morris, Lauridsen, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Zaczęliśmy to spotkanie lepiej i powinniśmy wykorzystać zaspanie rywala w początkowej fazie, kiedy znakomitą sytuację Youngjohnsowi wypracował Chibueze, ale nasz defensywy pomocnik tej okazji nie wykorzystał. Po chwili kontuzji doznał Lauridsen i w jego miejsce musiałem wprowadzić na boisko Baileya. W 12 minucie szansę na gola bezpośrednio z rzutu wolnego miał Webb, ale uderzył minimalnie obok bramki. Cztery minuty potem rywale odpowiedzieli akcją Rodrigueza, który w pojedynkę rozmontował naszą obronę i zdobył bramkę. Już minutę później powinniśmy wyrównać, ale Youngjohns w sobie tylko wiadomy sposób spudłował. W 26 minucie z kolei strzał Chibueze wybronił znakomicie Lopes. Trzynaście minut potem Brichkus na spółkę z Webbem próbowali pokonać Lopesa, ale i we dwójkę im się to nie udało. W 43 minucie zaś szansę na drugiego gola dla gospodarzy zmarnował Rodriguez. W drugiej połowie Chelsea kontrolowała wydarzenia boiskowe, a w 55 minucie efektem tego był gol Walkera. Świetną akcją popisał się tu Viciguerra. Natychmiast jednak po akcji dwóch rezerwowych udało nam się strzelić gola kontaktowego, gdy dośrodkowanie Marshalla zamienił na bramkę Meijer. Gospodarzy to jednak nie zdeprymowało, a w 66 minucie nawet podbudowało, gdy Viciguerra zdobył swoją bramkę, potwierdzającą jego znakomitą dziś dyspozycję. Jeszcze jednak nie poddawaliśmy się, tworząc od czasu do czasu bramkowe okazje. W 72 minucie takiej szansy nie wykorzystał Hammani, który zapędził się pod bramkę rywala. Trzy minuty potem uderzenie rezerwowego Jonesa świetnie obronił Curtis. W 84 minucie udało się nam strzelić drugiego gola, którego znów wpisał na swoje konto Meijer po podaniu Webba, ale na więcej już nam brakło czasu.

 

Premiership, 12/38, 05.11.2039

Stamford Bridge, 42481 widzów

[11] Chelsea – [5] Scarborough, 3:2 (Rodriguez ’16, Walker ’55, MEIJER ’58, Viciguerra ’66, MEIJER ‘84)

MoM: Antonio Viciguerra (Chelsea Londyn)

Odnośnik do komentarza

Dnia 7 listopada 2039 roku wydarzyło się coś, co zszokowało wszystkich kibiców Scarborough. Mianowicie jeden z piłkarzy pierwszej drużyny, Robert Simpson, miał wypadek samochodowy, który niestety zakończył się dla niego tragicznie. Nasz boczny obrońca zginął na miejscu, co spadło na nas jak grom z jasnego nieba. Był to piłkarz, któremu wróżyłem wspaniałą karierę, a tymczasem już nigdy nie zobaczymy go na boisku. Na szczęście mieliśmy teraz przerwę na mecze reprezentacji, co pozwoliło graczom choć trochę dojść do siebie, choć na pewno długo jeszcze będziemy pamiętać o Robercie. Szefostwo Saint Ettienne zaś obiecało uczcić pamięć Roberta minutą ciszy przed meczem w Pucharze UEFA.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy– Brichkus, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Nie potrzeba nam było motywacji na to spotkanie. Wszyscy chcieli wygrać i strzelać gole dziś właśnie dla Roberta. Zaczęliśmy odważnie, ale pierwsza okazja Chibueze nie zakończyła się golem. Miał ją Chibueze. Pięć minut potem po dośrodkowaniu Morrisa z rzutu rożnego, głową strzelał Webb, ale niecelnie. Pięć minut potem Australijczyk miał kolejną szansę, ale znów nie popisał się Webb. Po jedenastu minutach jeszcze jedną okazję bramkową zmarnował Webb, a siedem minut potem doskonałą interwencją popisał się Howard, który w ostatnim momencie zabrał piłkę Robinowi. Wreszcie jednak w 35 minucie padł gol dla Scarborough, którego strzelił nie kto inny, jak Webb, po asyście Morrisa. Gospodarze jednak potrafili niemal natychmiast wyrównać, gdy cztery minuty później bramkę strzelił Robin. Jeszcze przed przerwą mogliśmy ponownie wyjśc na prowadzenie, ale szansy nie wykorzystał Chibueze. W drugiej połowie gospodarze zaczęli grać odważniej. W 51 minucie szansę bramkową zmarnował Dembele, który na boisku pojawił się po przerwie. Sześć minut potem daliśmy sobie wbić drugiego gola, gdy Lucas wykorzystał kapitalne podanie Robina. Na szczęście niemal natychmiast do remisu doprowadził oczywiście Webb, który pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Chibueze. Po chwili Australijczyk był o włos od zdobycia kolejnej bramki lecz tym razem spudłował, a w 71 minucie Webb nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy. Sześć minut potem wreszcie wyszliśmy na prowadzenie. Chibueze ściągnął na siebie uwagę obrońców, odegrał do rezerwowego Marshalla, a nasz skrzydłowy zdobył bramkę. Cztery minuty potem nieudana pułapka ofsajdowa gospodarzy sprawiła, że w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy znalazł się Webb i tej okazji już nie zmarnował, kompletując hattricka. Nie można jednak powiedzieć, żeby to odebrało rywalom chęci do gry. W 87 minucie Curtis świetnie obronił strzał Mary’ego, a dwie minuty potem Roche strzelił gola z rzutu wolnego. Na szczęście na więcej zabrakło rywalom czasu i zanotowaliśmy cenne zwycięstwo, zadedykowane Simpsonowi.

 

Puchar UEFA, Grupa C, 2/4, 24.11.2039

Stade Geoffroy Guichard, 25208 widzów

Saint Etienne – Scarborough, 3:4 (WEBB ’35, Robin ’38, Lucas ’57, WEBB (k) ’59, MARSHALL ’77, WEBB ’82, Roche ‘89)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

 

 

Zwycięstwo pozwoliło nam trochę otrząsnąć się z marazmu, w jakim od dwóch tygodni znajdowali się piłkarze. Już kilka dni potem czekał nas trudny wyjazd na Brunton Park. Również ten mecz rozpoczął się minutą ciszy ku czci Simpsona. A w składzie Scarborough na to spotkanie nie zaszła żadna zmiana.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy– Brichkus, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Podobnie jak poprzednie spotkanie, tak i to zaczęło się od naszych ataków, chociaż pierwsza akcja nie zakończyła się golem, a szansę tą miał Webb. Pięć minut potem to gospodarze zdobyli gola, kiedy znakomite podanie Ghezziego zakończył bramką Pereira. Dziewięć minut potem swoją szansę na gola po strzale z dystansu miał Ghezzi, ale świetnie obronił to uderzenie Curtis. W 24 minucie po akcji Webba piłka trafiła do Youngjohnsa, ale ten uderzył niecelnie, ale trzy minuty potem padł gol wyrównujący, którego strzelił Chibueze. W 36 minucie już prowadziliśmy, kiedy Webb dobił celnie strzał Chibueze, na co gospodarze odpowiedzieli uderzeniem Pereiry obronionym przez Curtisa. W 43 minucie Carlisle jednak zdołało wyrównać za sprawą gola Pedersena, który dobił piłkę wstrzeloną przez Pereirę. Ale na przerwę i tak schodziliśmy z prowadzeniem, gdy w ostatniej akcji po strzale Chibueze dobrze interweniował van der Laan, ale po odbiciu przez niego piłki ta trafiła w Goncalo i wpadła do siatki. Po zmianie stron spodziewałem się szaleńczych ataków gospodarzy i po chwili rzeczywiście tak było. W 46 minucie świetnej szansy nie wykorzystał Howard, na co cztery minuty potem odpowiedzieliśmy golem Webba. Jedenaście minut potem Australijczyk miał kolejną okazję do zdobycia gola, ale tej nie wykorzystał. Rywale jednak już nie potrafili nam się przeciwstawić. Tamta bramka Webba rozbiła Carlisle. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 77 minucie po akcji dwóch rezerwowych: Ebentsiego i Meijera, ten drugi strzelił bramkę. Dzieła zniszczenia dopełnił w 85 minucie Webb, który tym samym skompletował kolejnego hattricka w tym sezonie.

 

Premiership, 13/38, 27.11.2039

Brunton Park, 33628 widzów

[13] Carlisle – [8] Scarborough, 2:6 (Pereira ‘6, CHIBUEZE ’27, Pedersen ’43, WEBB ’36, Goncalo [og] ’45, WEBB ’50, MEIJER ’77, WEBB ‘85)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Ostatnio nasza forma ofensywna nie budzi zastrzeżeń, a nawet można powiedzieć, że gramy świetnie w ataku, ale w obronie jest fatalnie. Właściwie w każdym meczu tracimy po kilka bramek i gra w obronie to jest element, nad którym będziemy teraz najmocniej pracować. Teraz przed nami bardzo ważny mecz z Fenerbahce w Pucharze UEFA. Jeśli wygramy, znacząco przybliżymy się do awansu do fazy pucharowej. W składzie jedna zmiana. Miejsce kontuzjowanego Howarda zastąpił Morgan.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Morgan, Murphy– Brichkus, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Nie było chyba dla nikogo zaskoczeniem, że zaatakowaliśmy Turków od pierwszych minut. Już po chwili mieliśmy dwie szanse, najpierw uderzał Morris, a potem Chibueze, ale bramka jeszcze nie padła. W 9 minucie Webb nie wykorzystał błędu Silvy, któremu zabrał piłkę, ale nie strzelił celnie. Trzy minuty potem Williams fenomenalnie obronił kolejny strzał Webba, a w 17 minucie kolejny raz próbował Webb i znów bez spodziewanego efektu. W 23 minucie wreszcie padł gol dla gospodarzy, ale strzelił go nie Australijczyk, a Chibueze, ze znakomitego dośrodkowania Morrisa. Minutę potem znów szarżował Webb, ale znów nie trafił. Dziesięć minut zaś po pi erwsztm golu, padł drugi dla gospodarzy i znów strzelił go Chibueze, który w tym meczu przyćmiewa blask Webba. W 38 minucie Nigeryjczyk miał kolejną okazję, ale tej już wykorzystać nie potrafił, a dwie minuty potem jedynej szansy gości na gola w pierwszej połowie nie wykorzystał Nasuhoglu. W drugiej połowie zaraz na początku okazję w sytuacji sam na sam miał Chibueze, ale jej nie wykorzystał. Cztery minuty potem raz jeszcze spudłował Nigeryjczyk, a w 65 minucie znów z kontratakiem wyszli rywale lecz Vedatrix fatalnie spudłował. Trzy minuty potem jeszcze jedną okazję miał Vedatrix, ale tym razem nie pomogło mu szczęście, trafiając w słupek. W końcówce jeszcze jedną okazję bramkową miał Chibueze, który był naszym najaktywniejszym graczem w ofensywie, tej szansy nie wykorzystał, ale to już znaczenia nie miało.

 

Puchar UEFA, Grupa C, 3/4, 30.11.2039

McCain Stadium, 7767 widzów

Scarborough – Fenerbahce, 2:0 (CHIBUEZE ’23, CHIBUEZE ’34)

MoM: Chris Morgan (Scarborough)

 

 

Zwycięstwo sprawiło, że awansowaliśmy na drugie miejsce w grupie, ale nadal nie jesteśmy pewni awansu. Do tego potrzebować będziemy co najmniej jednego punktu w meczu z Kopenhagą albo w przypadku porażki liczyć na inne korzystne wyniki. Nikt jednak nie zakłada, że Duńczycy mogą nam zabrać punkty w tym ostatnim meczu. Teraz zaś czekał nas mecz ligowy z Derby.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Morgan, Murphy– Brichkus, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Dobra gra w poprzednich meczach zdawała się mieć przeniesienie również na dzisiejsze spotkanie. W 6 minucie powinniśmy już objąć prowadzenie, kiedy sędzia podyktował dla nas rzut karny, ale z jedenastu metrów nie potrafił bramkarza gości pokonać Wachowiec. Dwie minuty potem Fernandez fenomenalnie obronił uderzenie Chibueze, ale w 14 minucie bramkarz gości był bezradny, kiedy Bailey przechwycił podanie Bovo do Fernandeza i zdobył bramkę. Trzy minuty potem swoją okazje miał Webb, ale nie potrafił jej wykorzystać, a minute potem strzał Chibueze obronił Fernandez. W 29 minucie jednak dość niespodziewanie straciliśmy gola, kiedy Lamberti przeprowadził udaną akcję na skrzydle, dośrodkował w pole karne, gdzie akcję zakończył Kelly. Minutę potem rywale mogli nawet wyjść na prowadzenie lecz świetnej szansy nie wykorzystał tym razem Tolley. W 37 minucie jednak znów prowadziliśmy, kiedy dośrodkowanie Wachowca na bramkę zamienił Webb, a trzy minuty potem w kopii akcji lepiej zachował się bramkarz gości, który obronił strzał Australijczyka. W drugiej połowie zaraz na początku udało nam się zdobyć gola, którego strzelił Chibueze. To podcięło skrzydła rywalom. Niemal natychmiast nigeryjski napastnik miał okazję na kolejnego gola, ale świetnie w bramce zachował się Fernandez. W 57 minucie znów górą był bramkarz gości, broniąc strzał Youngjohnsa. Sześć minut potem jedną z nielicznych akcji ofensywnych przeprowadzili rywale lecz niecelnym strzałem zakończył ją Walker. W 70 minucie po akcji dwójki napastników, znakomicie zakończył ją Webb, a znów kapitalną asystę zaliczył Chibueze. Dwie minuty później zagraliśmy podobną akcję i tym razem to Chibueze wpisał się na listę strzelców. To już odebrało zupełnie rywalom ochotę do gry. W 85 minucie szansę miał jeszcze Webb, ale tej wykorzystać nie potrafił. Dwie minuty potem padł szósty gol dla gospodarzy, a strzelił go Youngjohns z podania rezerwowego Marshalla. Goście w doliczonym czasie potrafili już tylko zmniejszyć rozmiary porażki, gdy bramkę strzelił Orlandi. To już któryś mecz, który kończymy wygraną 6:2.

 

Premiership, 14/38, 04.12.2039

McCain Stadium, 22645 widzów

[6] Scarborough – [7] Derby, 6:2 (BAILEY ’14, Kelly ’29, WEBB ’37, CHIBUEZE ’48, WEBB ’70, CHIBUEZE ’72, YOUNGJOHNS ’87, Orlandi ‘90+1)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Już trzy dni później rozgrywaliśmy kolejne spotkanie ligowe. Na nasz obiekt tym razem przyjeżdżała drużyna Portsmouth, która początku sezonu nie może zaliczyć do udanych, choć niektórzy twierdzą, że trzynasta pozycja tego zespołu to i tak dobry wynik. Naszym zadaniem na to spotkanie to oczywiście wygrana. Mamy teraz lepszy okres naszej gry, forma zwyżkuje i trzeba to wykorzystywać.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Morgan, Murphy– Brichkus, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Początek spotkania był mało interesujący. Dopiero pod koniec pierwszego kwadransa stworzyliśmy sobie okazję do zdobycia gola, ale tej nie wykorzystał Webb. W 20 minucie znów uderzał Webb, który wcześniej ograł Edwardsa, ale nie potrafił uderzyć celnie. Pięć minut potem już udało się strzelić gola, gdy Brichkus ograł Fostera i dośrodkował w pole karne, gdzie celnie akcję zakończył Bailey. Pięć minut potem znów świetną akcję przeprowadził Brichkus, dośrodkował w pole karne, gdzie akcję kończył Chibueze, ale świetnie tym razem interweniował Ros. W 39 minucie pierwszy raz z odważnym atakiem wyszli rywale. Nie popisał się Morgan, który nie upilnował Gomeza, ale Argentyńczyk zmarnował wysiłek zespołu i spudłował. Trzy minuty potem aktywny tego dnia Bailey miał jeszcze jedną okazję, ale tej już nie wykorzystał. Po zmianie stron graliśmy spokojnie i robiliśmy swoje. W 51 minucie kolejną bramkową szansę miał Bailey, ale fatalnie spudłował. Dwie minuty potem obrońca gości, Edwards, zapędził się pod bramkę Curtisa, ale uderzył fatalnie. W 71 minucie zaś gospodarze strzelili drugiego gola, gdy po akcji rezerwowych celne dośrodkowanie Marshalla na bramkę zamienił Meijer. W końcówce rywale mieli okazję na gola honorowego lecz fatalnie w dobrej sytuacji zachował się rezerwowy Miller, który przestrzelił i zmarnował te szansę.

 

Premiership, 15/38, 07.12.2039

McCain Stadium, 21541 widzów

[3] Scarborough – [13] Portsmouth, 2:0 (BAILEY ’25, MEIJER ’71)

MoM: Patryk Wachowiec (Scarborough)

 

 

Minęły cztery dni i już graliśmy kolejne ligowe spotkanie. Tym razem czekał nas wyjazd do Londynu na mecz z Boltonem. W składzie nie przewidywałem żadnej rewolucji. Mieli zagrać ci sami piłkarze, którzy ostatnio dają nam zwycięstwa. Bolton zaś to drużyna, która w tym sezonie raczej nie będzie walczyć o europejskie puchary, choć walka o utrzymanie raczej też im nie grozi.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Morgan, Murphy– Brichkus, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Pierwszy kwadrans nie był zbyt ciekawy. Tylko w 12 minucie niegroźny strzał oddał Ferri, ale nie sprawił on żadnych kłopotów Curtisowi. Cztery minuty potem akcję ze skrzydła do środka złamał Brichkus i oddał strzał, minimalnie chybiony. W 24 minucie znów pokazał się Brichkus, tym razem popędził skrzydłem, dośrodkował w pole karne, gdzie akcję zamykał Chibueze, ale uderzył niecelnie. Trzy minuty potem mocny strzał z daleka Johnsona pewnie wyłapał Curtis. Osiem minut później mieliśmy kolejną okazję do zdobycia gola, tym razem jednak nie popisał się Bailey, który uderzył bardzo niecelnie. W 39 minucie znakomicie z kolei uderzenie Robina obronił Curtis. Obie drużyny zatem co chwila stwarzały sobie okazje bramkowe. Pierwsza połowa, na nasze nieszczęście skończyła się prowadzeniem gospodarzy, kiedy Ferri w doliczonym czasie pierwszej połowy wykorzystał dośrodkowanie Kaya. W drugiej połowie trzeba było zagrać skuteczniej, żeby nie dać sobie odebrać punktów. W 49 minucie po akcji w trójkącie Bailey-Webb-Chibueze strzelał Nigeryjczyk, ale bardzo niecelnie. W 55 minucie uderzenie Webba świetnie obronił Richards, a cztery minuty potem równie udanie strzał Jansena obronił nasz bramkarz, Curtis. W 65 minucie rezerwowy Ebentsi miał swoją szansę, gdy zabrał piłkę Hoggowi, ale nie potrafił celnie uderzyć. Wreszcie w 69 minucie do remisu doprowadził Webb, który wykorzystał rzut karny, podyktowany za faul Hogga na Chibueze. Dziewięć minut potem Bailey mógł dać nam prowadzenie, ale nieznacznie przestrzelił w dogodnej sytuacji. W końcówce zaatakowaliśmy walcząc o wygraną. W 85 minucie Richards jednak znakomicie obronił strzał Ebentsiego. Nasz upór znalazł jednak skutek, gdy w doliczonym czasie Chibueze zdobył zwycięskiego gola!

 

Premiership, 16/38, 10.12.2039

Reebok Stadium, 28707 widzów

[13] Bolton – [3] Scarborough, 1:2 (Ferri ‘45+1, WEBB (k) ’69, CHIBUEZE ‘90+2)

MoM: Ikechukwu Chibueze (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Seria ostatnich udanych meczów sprawiła, że powróciliśmy do walki o mistrzostwo. Aktualnie tracimy tylko cztery punkty do Tottenhamu i mamy tyleż samo punktów przewagi nad Manchesterem United. Tymczasem przed nami teraz decydujący mecz w Pucharze UEFA – wyjazd do Kopenhagi. Nie muszę dodawać, że jedziemy wygrać ten mecz. Niestety w składzie jedno osłabienie. Kontuzji doznał Morgan i zastąpi go Marshall.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Marshall, Murphy– Brichkus, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Od pierwszej chwili rzuciliśmy się do ataku, by ten mecz wygrać i nie musieć się oglądać na innych rywali. W 5 minucie już prowadziliśmy, kiedy bramkę strzelił Youngjohns, wykorzystując znakomite podanie od Morrisa. Już minutę potem okazję miał Chibueze, której jednak nie wykorzystał, bo piłkę z linii bramkowej wybił Dodds. W 9 minucie Webb strzelił drugiego gola dla Scarborough i zanosiło się na pogrom gospodarzy. W 14 minucie jednak błąd popełnił Marshall, ale na szczęście nie wykorzystał go Overgaard. Dwie minuty później również niecelnie uderzał Martins, a w 31 minucie Brichkus strzelił trzeciego gola dla gości, wykorzystując tragiczną interwencję Totha po strzale Chibueze. Trzy minuty potem szansę na gola miał Youngjohns, ale nie potrafił jej wykorzystać, ale na początku drugiej połowy i tak strzelił swojego drugiego gola, gdy wykorzystał podanie rezerwowego Andersona. W 58 minucie powinniśmy prowadzić wyżej, ale Webb fatalnie zepsuł podyktowany rzut karny, strzelając wprost w bramkarza gospodarzy. W 60 minucie Morris przeprowadził akcję indywidualną, ograł już Overgaarda, ale nie potrafił akcji zakończyć. W 74 minucie jeszcze jedną szansę miał Webb, ale uderzył niecelnie. Świetną akcją tym razem popisał się Wachowiec. W 83 minucie Toth niejako zrehabilitował się, broniąc w sytuacji sam na sam z Webbem, a w końcówce jeszcze mieliśmy okazje, której nie wykorzystał Rodriguez. Najważniejsze jednak, że jest wygrana i awans.

 

Puchar UEFA, Grupa C, 4/4, 14.12.2039

Parken, 19131 widzów

FC Kopenhaga – Scarborough, 0:4 (YOUNGJOHNS ‘5, WEBB ‘9, BRICHKUS ’31, YOUNGJOHNS ‘47)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

 

 

  | Pos   | Inf   | Team 	| Pld   | Won   | Drn   | Lst   | For   | Ag	| G.D.  | Pts   | 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 1st   | Q 	| Sampdoria	| 4 	| 3 	| 1 	| 0 	| 6 	| 1 	| +5    | 10	| 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 2nd   | Q 	| Scarborough  | 4 	| 3 	| 0 	| 1 	| 10	| 4 	| +6    | 9 	| 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 3rd   | Q 	| St. Etienne  | 4 	| 2 	| 0 	| 2 	| 9 	| 6 	| +3    | 6 	| 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 4th   |   	| FC København | 4 	| 1 	| 0 	| 3 	| 1 	| 10	| -9	| 3 	| 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 5th   |   	| Fenerbahçe   | 4 	| 0 	| 1 	| 3 	| 2 	| 7 	| -5    | 1 	| 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------------|   

 

 

Losowanie fazy pucharowej było dla nas średnio udane. Co prawda w 1/16 zagramy ze Spartą Praga, którą powinniśmy raczej bez problemów ograć, ale jeśli to nam się uda to zagramy ze zwycięzcą dwumeczu Wisła Kraków – Barcelona. Najprawdopodobniej zatem zagramy z Dumą Katalonii o awans do ćwierćfinału i to już mogą być dla nas schody. Ale do tego meczu jeszcze bardzo dużo czasu, a teraz skupiamy się na meczu ligowym przeciwko spisującemu się zaskakująco dobrze w Premiership Leicester.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Marshall, Murphy– Brichkus, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Fatalnie rozpoczął się dla nas ten mecz, bo już w pierwszej akcji straciliśmy gola, którego strzelił Biondi. Rywale pokonali nas naszą bronią, czyli ofensywnym startem spotkania od pierwszych chwil. Już minutę potem mogliśmy wyrównać, ale świetnie strzał Webba obronił Vos. W 9 minucie z kolei holenderski bramkarz gospodarzy znakomicie obronił strzał Lauridsena z półwoleja. W 21 minucie jednak udało nam się wyrównać, kiedy Hammani dośrodkował z rzutu wolnego, a akcję zakończył golem Webb. Już po chwili Webb miał kolejną szansę, ale znów świetnie interweniował Vos. Siedem minut potem uderzał na naszą bramkę Valdelli, ale Marshall zablokował uderzenie i Curtis nie miał kłopotów z obroną. W 32 minucie raz jeszcze świetnie interweniował Vos, tym razem po strzale Chibueze, a trzy minuty potem znów atakowali gospodarze, strzelał Matera ale dobrze bronił Curtis. W 43 minucie Webb miał kolejną szansę na gola, ale i tej wykorzystać nie potrafił, a po chwili z rzutu wolnego trafił wprost w Vosa. W drugiej połowie niewiele się zmieniło na boisku. W 49 minucie Chibueze strzelał, a Vos obronił jego uderzenie. Dwie minuty potem to Curtis obronił strzał Biondiego, a w 59 minucie znów górą był Vos po strzale nigeryjskiego napastnika. W 67 minucie jednak znów przegrywaliśmy, kiedy swojego drugiego gola w tym spotkaniu strzelił Biondi, wykorzystując podanie Giordano. Cztery minuty potem uderzał Matera, ale nie miał kłopotów z interwencją Curtis. W 75 minucie Marshall stracił piłkę, ta trafiła pod nogi Bartoliniego, ale rezerwowy napastnik gospodarzy nie wykorzystał tej szansy. Cztery minuty potem udało nam się wyrównać, kiedy rezerwowy Rodriguez zabrał piłkę obrońcom gospodarzy i strzelił gola wyrównującego. Kiedy wydawało się, że ten gol doda nam animuszu i woli walki o zwycięstwo, gospodarze natychmiast strzelili trzeciego gola, gdy podanie Bartoliniego na bramkę zamienił Esposito. Jeszcze mieliśmy szansę wyrównać, ale okazji ku temu nie wykorzystał Chibueze i ostatecznie polegliśmy.

 

Premiership, 17/38, 17.12.2039

Walkers Stadium, 31239 widzów

[5] Leicester – [2] Scarborough, 3:2 (Biondi ‘1, WEBB ’21, Biondi ’67, RODRIGUEZ ’79, Esposito ‘80)

MoM: Richard Vos (Leicester)

Odnośnik do komentarza

Porażka przyszła chyba w najgorszym momencie, bowiem może to zepsuć nasze morale przed arcy ważnym spotkaniem ligowym z Tottenhamem w zbliżającej się kolejce. Tottenham gra fenomenalnie w tym sezonie i już teraz tracimy do lidera aż dziesięć punktów. Jednak nasze zwycięstwo pozwoliłoby właśnie trzy oczka odrobić.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Marshall, Murphy– Brichkus, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Mecz rozpoczął się od ataków gospodarzy, ale strzał Sanza z 2 minuty był bardzo niecelny. Cztery minuty potem niecelnie uderzał napastnik gości, Howard, a dopiero po trzech minutach pierwszy raz pokazał się z ofensywnej strony Webb. W 16 minucie znakomicie Curtis obronił strzał Turkcu, a osiem minut potem Webb strzelał z rzutu wolnego, ale De Francesco znakomicie obronił. W 29 minucie raz jeszcze górą był bramkarz gości, który obronił strzał Chibueze, a minutę potem znów pokazał się Webb, ale fatalnie spudłował. Siedem minut potem swoją szanse miał z kolei Morris, chociaż nie potrafił oddać celnego strzału. Do przerwy Tottenham właściwie nie istniał, ale brakowało potwierdzenia tego z naszej strony. Ale po przerwie już udało się to potwierdzić. W 47 minucie Ebentsi, który na boisku pojawił się w przerwie, otworzył wynik meczu. Jedenaście minut potem po akcji dwójki napastników, Webb odegrał do Chibueze, a ten podwyższył nasze prowadzenie. W 74 minucie De Francesco fenomenalnie obronił strzał Webba, a sześć minut potem obronił też uderzenie Chibueze. Ostatnie dziesięć minut to jednak najgorszy fragment Tottenhamu, który już chciał zejśc z boiska i zgubił koncentrację. To się skończyło dla nich fatalnie, bowiem w tym czasie strzeliliśmy trzy gole. Najpierw Chibueze, potem Rodriguez, a zakończył ten popis Bailey. Chyba nikt się nie spodziewał takiego rezultatu!

 

Premiership, 18/38, 26.12.2039

McCain Stadium, 22615 widzów

[3] Scarborough – [1] Tottenham, 5:0 (EBENTSI ’47, CHIBUEZE ’58, CHIBUEZE ’83, RODRIGUEZ ’85, BAILEY ‘90+1)

MoM: Paul Murphy (Scarborough) :o

 

 

To zwycięstwo odbiło się szerokim echem w futbolowym światku w Anglii. Dzięki niemu nie tylko udało się odrobić trzy punkty z dziesięciu do Tottenhamu, ale także drużyna bardzo podbudowała swoje morale. W zbliżającym się spotkaniu z Sunderlandem trzeba było wykorzystać zwyżkę formy i zanotować kolejne zwycięstwo, a także liczyć na to, że Tottenham będzie przegrywał kolejne spotkania.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Marshall, Murphy– Brichkus, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Gospodarze szybko zdobyli bramkę, którą w 2 minucie strzelił Coscia, ale nie uznał jej arbiter, twierdząc, że napastnik Sunderlandu był na spalonym. Dwie minuty potem odpowiedzieliśmy akcją Chibueze, której niestety nie zakończył celnie. Dwie minuty potem znakomicie uderzał Brichkus, ale fenomenalnie obronił to uderzenie Collins. W 16 minucie po rajdzie Morrisa na skrzydle dośrodkował on w pole karne, gdzie strzałem akcję zakończył Webb, ale uderzył niecelnie.W 20 minucie fenomenalnie kolejny strzał Chibueze obronił Collins, a w 31 minucie w boczną tylko siatkę trafił Morris. W doliczonym czasie pierwszej połowy przed szansą stanął jeszcze Webb, ale napastnik był na spalonym i nic z tego nie wyszło. Po zmianie stron trzeba było na pewno poprawić skuteczność i miał w tym pomóc wprowadzony na boisko Rodriguez, gdy w 56 minucie otworzył wynik meczu. Trzy minuty potem Chibueze podwyższył prowadzenie i ten gol już niemal rozwiązał sprawę zwycięstwa w tym meczu, zwłaszcza, że po chwili fenomenalnie strzał Rodrigueza obronił Collins, który miał najwięcej pracy. Dziewięć minut potem gospodarze szukali gola kontaktowego lecz uderzenie Millera bez problemów obronił Curtis. W 73 minucie po akcji Leandro piłka trafiła do Johnsona, a ten uderzył mocno i znalazł drogę do siatki. To oznaczało, że końcówka może być nerwowa. Ruszyliśmy do ataków, aby tej nerwowej końcówki uniknąć. W 79 minucie uderzał Rodriguez, ale świetnie znów interweniował Collins, podobnie było dwie minuty później, ale końcówka w naszym wykonaniu znów, podobnie jak przed kilkoma dniami, była piorunująca. W doliczonym czasie strzeliliśmy dwie bramki i znów wygrywamy bardzo przekonywująco.

 

Premiership, 19/38, 28.12.2039

Stadium of Light, 42457 widzów

[19] Sunderland – [2] Scarborough, 1:4 (RODRIGUEZ ’56, CHIBUEZE ’59, Johnson ’73, RODRIGUEZ ’88, CHIBUEZE ‘90+2)

MoM: Brian Marshall (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Wspaniałe zwycięstwo z liderem! Sądziłem, że szanse na tytuł w tym sezonie straciłeś przez słaby początek. A tu proszę - jesteś już drugi!

 

Co takiego zrobił Paul Murphy, że zasłużył na MVP meczu ze Spurs? Bo nie widzę go wśród strzelców goli, a w tekście nie widnieje jako asystent. Aż tak przykozaczył w obronie?

Odnośnik do komentarza

łaziii, 1) ja po pierwszych kilku kolejkach też już czułem, że kolejny sezon będzie stracony, ale świetna gra w listopadzie i grudniu pozwoliła nam powrócić od walki o mistrzostwo :)

2) właśnie nie wiem, co takiego uczynił Murphy, stąd właśnie moje zdziwienie, rzadko mi się zdarza, żeby środkowy obrońca został graczem meczu, gdy jego drużyna wygrywa tak efektownie, a on sam nie ma bezpośredniego udziału przy żadnej z bramek :-k

 

 

| Pos   | Team      	| Pld   | Won   | Drn   | Lst   | For   | Ag	| G.D.  | Pts   |   
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 1st   | Tottenham 	| 19    | 13	| 4 	| 2 	| 36	| 18	| +18   | 43	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 2nd   | Scarborough | 19    | 11	| 3 	| 5 	| 56	| 28	| +28   | 36	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 3rd   | Arsenal   	| 19    | 9 	| 6 	| 4 	| 25	| 16	| +9    | 33	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 4th   | Newcastle 	| 18    | 8 	| 6 	| 4 	| 33	| 24	| +9    | 30	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 5th   | Leicester 	| 19    | 8 	| 6 	| 5 	| 25	| 23	| +2    | 30	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 6th   | Man Utd   	| 18    | 9 	| 2 	| 7 	| 24	| 14	| +10   | 29	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 7th   | Everton   	| 18    | 7 	| 8 	| 3 	| 22	| 16	| +6    | 29	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 8th   | Portsmouth	| 19    | 7 	| 8 	| 4 	| 22	| 23	| -1    | 29	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 9th   | Carlisle  	| 19    | 7 	| 7 	| 5 	| 23	| 22	| +1    | 28	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 10th  | Chelsea   	| 19    | 7 	| 5 	| 7 	| 20	| 23	| -3    | 26	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 11th  | Derby 	| 19    | 7 	| 4 	| 8 	| 26	| 31	| -5    | 25	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 12th  | Bolton    	| 19    | 5 	| 7 	| 7 	| 20	| 20	| 0 	| 22	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 13th  | Liverpool 	| 19    | 6 	| 4 	| 9 	| 27	| 32	| -5    | 22	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 14th  | Mansfield 	| 19    | 5 	| 7 	| 7 	| 21	| 27	| -6    | 22	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 15th  | Nottm Forest| 19    | 6 	| 4 	| 9 	| 30	| 37	| -7    | 22	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 16th  | Aston Villa | 18    | 5 	| 6 	| 7 	| 24	| 28	| -4    | 21	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 17th  | Man City  	| 19    | 3 	| 8 	| 8 	| 19	| 33	| -14   | 17	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 18th  | Middlesbrough| 19	| 4 	| 4 	| 11	| 22    | 34	| -12   | 16    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 19th  | Sunderland	| 19    | 4 	| 4 	| 11    | 21	| 35	| -14   | 16	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 20th  | Q.P.R.    	| 19    | 3 	| 5 	| 11    | 16	| 28	| -12   | 14	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------|

Odnośnik do komentarza

Rundę jesienną zakończyliśmy efektownie i na daną chwilę tracimy do lidera siedem punktów. Niestety Tottenham szybko się pobierał po tamtej porażce i ostatni mecz wygrał pewnie 3:0. Rundę wiosenną, a przy okazji nowy rok rozpoczynaliśmy meczem z Evertonem. Na pewno liczymy na zwycięstwo, ale ekipa z Goodison jest dla nas bardzo niewygodnym rywalem.W meczu tym zabraknie kontuzjowanego Curtisa i zastąpi go Sanchez.

 

 

Sanchez - Hammani, Wachowiec, Marshall, Murphy– Brichkus, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Pierwszy groźny atak w tym meczu przeprowadzili nasi rywale, gdy w 5 minucie mocno uderzał Crespo, ale doskonale ten strzał obronił Sanchez. Pięć minut potem odpowiedzieliśmy podobnym strzałem Brichkusa, ale i Smith dobrze ten strzał obronił. Trzy minuty potem już jednak był bezradny, kiedy znakomite podanie Lauridsena dotarło do Chibueze, a ten strzelił bramkę. Trzy minuty potem Nigeryjczyk miał kolejną okazję, ale tej nie potrafił zamienić na gola. W 18 minucie z kolei uderzał Webb, ale znakomicie obronił tę próbę Smith. W 36 minucie o mały włos straciliśmy gola, jednak Sanchez kapitalnie obronił uderzenie Stahla, który już zdążył zgubić obrońcę. Przed przerwą jeszcze Durand miał okazję do wyrównania, ale jej nie wykorzystał. Po zmianie stron szybko udało się strzelić drugiego gola, a znów na listę strzelców wpisał się Chibueze. Dwie minuty po tej bramce Smith świetnie obronił uderzenie Webba, a w 67 minucie obronił też próbę Youngjohnsa. Dwie minuty potem jednak Chibueze zdobył trzeciego gola, kompletując hattricka i potwierdzając, jak ważnym graczem jest dla Scarborough. W 72 minucie świetnie czujność zachował Sanchez i nie dał się pokonać Durandowi. Trzy minuty potem okazję strzelecka zmarnował Richards, a dwie minuty potem raz jeszcze świetnie interweniował Sanchez. Dzięki temu zakończyliśmy ten mecz z czystym kontem.

 

Premiership, 20/38, 02.01.2040

McCain Stadium, 22624 widzów

[2] Scarborough – [7] Eveton, 3:0 (CHIBUEZE ’13, CHIBUEZE ’48, CHIBUEZE ’69)

MoM: Ikechukwu Chibueze (Scarborough)

 

 

Dzień potem sfinalizowaśmy transfer Vincenta, który nie może się przebić do pierwszej drużyny i za cztery miliony euro trafił on do Middlesbrough. Tymczasem mecz Pucharu Anglii z West Bromwich w III rundzie został nam dwukrotnie przełożony i zagramy go dopiero po tym meczu ligowym z Queens Park Rangers. W tym meczu zabraknie kontuzjowanego Chibueze, którego zastąpi Meier, bowiem zarówno Rodriguez jak i Mohammed są na zgrupowaniach swoich reprezentacji.

 

 

Sanchez - Hammani, Wachowiec, Marshall, Murphy– Brichkus, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Było jasne, że przyjechaliśmy tutaj walczyć o wygraną, dlatego już w 8 minucie pierwszą okazje do zdobycia bramki miał Youngjohns, ale uderzył niecelnie. Minutę potem gospodarze odpowiedzieli akcją Torre, ale on również nie potrafił jej udanie zamknąć. W 10 minucie swoją pierwszą bramkową okazję miał Webb lecz i on nie zdobył gola w tej akcji. Siedem minut potem już spisał się znacznie lepiej, udanie dobijając strzał Meijera. Cztery minuty potem tylko interwencja Colwilla uratowała gospodarzy przed utratą drugiej bramki, gdy indywidualnej akcji spróbował Webb. W 31 minucie po raz drugi na listę strzelców wpisał się Webb, zabierając piłkę Burke’owi i samotnie kończąc tę akcję. Cztery minuty potem jednak rywale zdobyli gola kontaktowego, gdy po akcji Radeva zakończył ją Campbell. W 39 minucie Webb dopiął swego i skompletował hattricka, znów dając nam dwubramkowe prowadzenie. Po chwili znakomicie strzał Mullera obronił Sanchez, ratując nas przed utratą drugiego gola. W drugiej połowie nadal kontynuowaliśmy, a właściwie to Webb kontynuował, ostrzeliwanie bramki gospodarzy. W 47 minucie Australijczyk strzelił swojego czwartego gola w tym spotkaniu, tym razem zabierając pod bramką rywala piłkę Thomasowi. Minutę potem uderzenie rezerwowego Marshalla obronił świetnie Burke, ale w 60 minucie znów padł gol dla gości i znów strzelił go Webb, tym razem wykorzystując dośrodkowanie Hammaniego. Australijski napastnik był tego dnia nie do zatrzymania. Dziewięć minut potem kontuzji doznał rezerwowy Kovalchyuk, a ponieważ wcześniej dokonałem trzech zmian, mecz ten kończyliśmy w dziesiątkę. To stworzyło pewną szanse dla rywali, ale ani Machacek w 77, ani Torre w 81 minucie nie potrafili pokonać dobrze dysponowanego Sancheza. Sześć minut potem uderzał jeszcze Torre, który szukał swojego gola, ale chybił celu. W doliczonym czasie Sanchez jeszcze fenomenalnie obronił strzał Thomasa z rzutu wolnego. Była to ostatnia ciekawa akcja tego spotkania.

 

Premiership, 21/38, 14.01.2040

Loftus Road, 12544 widzów

[19] Queens Park Rangers – [2] Scarborough, 1:5 (WEBB ’17, WEBB ’31, Campbell ’35, WEBB ’39, WEBB ’47, WEBB ‘60)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Bardzo dobre wieści napłynęły z Manchesteru, gdzie Tottenham przegrał drugie z rzędu spotkanie, tym razem z United (a tydzień temu z Boltonem). To sprawiło, że mamy cztery punkty straty do lidera, ale jeden mecz mniej rozegrany. Tymczasem teraz wreszcie zainaugurujemy rozgrywki Pucharu Anglii. Naszym pierwszym rywalem jest grające w Championship West Bromwich, będące na najlepszej drodze do spadku do League One. Skład rezerwowy i bardzo eksperymentalny.

 

 

Rodriguez – Magnusson, Djokić, Cevallos, Morgan – Ebentsi, Martinez, Bosković, Edwards – Meijer, Cunningham

 

Zaczęło się dla nas całkiem dobrze, bo już w 5 minucie debiutujący w pierwszej drużynie Scarborough Djokić strzelił gola z rzutu karnego, podyktowanego za faul Browna na Ebentsim. Pięć minut potem sam poszkodowany w tamtej sytuacji mógł zdobyć teraz gola, ale fatalnie spudłował. W 21 minucie po akcji Murraya piłka dotarła do Millera, ten przymierzył, ale nieznacznie spudłował, dzięki czemu nadal prowadziliśmy. Pięć minut potem po akcji Martineza na lewym skrzydle i dośrodkowaniu piłka trafiła na głowę Cunninghama, ale ten uderzył niecelnie. On już chyba zbyt długo nie grał w pierwszej drużynie Scarborough. W 36 minucie z rzutu wolnego uderzał Bosković, ale jego strzał bez kłopotów obronił Borelli. Jeszcze przed przerwą rywale mieli jedną okazję do zdobycia bramki, ale nie wykorzystał jej Di Bari, a po chwili jego kolejne uderzenie świetnie obronił Rodriguez. W drugiej połowie ataki zaczęliśmy od szansy, jaką w 48 minucie miał Cunningham, ale ją fatalnie zmarnował. Po chwili swojego drugiego gola w tym meczu strzelił Djokić, znów wykorzystując rzut karny, tym razem podyktowany za faul na wprowadzonym w przerwie kolejnym debiutancie, Rouxie. W 74 minucie padł trzeci gol. Strzał Edwardsa odbił Borelli, ale wobec dobitki Meijera był bezradny i mogliśmy się cieszyć z trzeciej bramki. Po chwili rywale mieli szansę na gola honorowego, ale ostatecznie Brown nieznacznie się pomylił. W doliczonym zaś czasie gry szansy na czwartego gola dla gospodarzy nie wykorzystał Roux, któremu jednak zostanie to wybaczone.

 

FA Cup, III runda, 18.01.2040

McCain Stadium, 3772 widzów

[P] Scarborough – [C] West Bromwich, 3:0 (DJOKIĆ (k) ‘5, DJOKIĆ (k) ’54, MEIJER ‘74)

MoM: Rob Meijer (Scarborough)

 

 

W czwartej rundzie zagramy z Charltonem, ale teraz wszyscy myślą nie o tym rywalu, a o zbliżającym się meczu ligowym, w którym podejmujemy na Old Trafford Manchester United. Ten mecz może nam odpowiedzieć na wiele pytań dotyczących możliwości Scarborough w tym sezonie. Czerwone Diabły radzą sobie zupełnie dobrze i aktualnie zajmują piąte miejsce. Pamiętamy też, że nie tak dawno drużyna ta pokonała Tottenham, więc musimy się mieć na baczności.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy– Brichkus, Morris, Lauridsen, Cornejo– Rodriguez, Webb

 

Mecz zaczął się dla nas wyśmienicie, od strzelonej w 2 minucie bramki przez Webba. Znakomitą czterdziestometrową asystą popisał się Hammani. W 21 minucie bliski zdobycia drugiej bramki był Morris, ale minimalnie spudłował, a cztery minuty potem zareagowali gospodarze, gdy uderzał van den Broeck, ale świetnie interweniował Curtis. Siedem minut potem rywale doprowadzili do remisu. Howard wybił spod nóg piłkę Carlssonowi, ale ta trafiła z kolei pod nogi Owena, który nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. W 44 minucie Czerwone Diabły miały kolejną okazję do zdobycia gola lecz tym razem niecelnie uderzał Carlsson, któremu zabrakło zimnej krwi pod bramką przeciwnika. W drugiej połowie zaczęło się od czerwonej kartki dla van den Broecka, który sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Meijera, za co obejrzał z automatu czerwoną kartkę. Po chwili staraliśmy się to wykorzystać, ale uderzenie Webba świetnie obronił Townsend. W 69 minucie z kolei to grający w osłabieniu gospodarze zagrozili naszej bramce, ale na szczęście Curtis świetnie obronił strzał Albertiego. Była to, jak się potem okazało, ostatnia ciekawa akcja tego nieciekawego generalnie spotkania. Remis nie jest jednak złym wynikiem.

 

Premiership, 22/38, 25.01.2040

Old Trafford, 75229 widzów

[5] Manchester United – [2] Scarborough, 1:1 (WEBB ‘2, Owen ’32)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Remis pozwolił nam zachować drugie miejsce, ale nawet ostatnie dobre wyniki nie pozwoliły nam odskoczyć rywalom z grupy pościgowej. Arsenal traci do nas zaledwie dwa punkty i nie możemy sobie pozwolić na zbyt wiele strat punktowych. Tymczasem już teraz rozgrywaliśmy mecz IV rundy Pucharu Anglii. Znów rezerwowy skład miał udowodnić swoją przydatność w starciu z Charltonem. Ten mecz jest najprawdopodobniej meczem pożegnania dla Ebentsiego, który jest o krok od odejścia do Chelsea.

 

 

Rodriguez – Magnusson, Cevallos, Marshall, Morgan – Ebentsi, Martinez, Bosković, Edwards – Rodriguez, Moreno

 

Już od pierwszych sekund ruszyliśmy do ataków, a szczególną ku temu ochotę wykazywał Rodriguez, który miał pierwszą okazję, ale jej nie wykorzystał. Sześć minut potem również drugi z napastników nie potrafił zdobyć bramki, a minute potem gospodarze odpowiedzieli strzałem Biondiniego, który świetnie obronił drugi z Rodriguezów. W 16 minucie z dobrej strony pokazał się Ebensti, którzy przeprowadził indywidualną akcję i chciał zakończyć ją również sam, ale w tym momencie to był zły wybór – uderzył niecelnie. W 30 minucie dobry wykop Harpera sprawił, że do piłki dopadł Chiapetta, ale na szczęście nasi obrońcy nie dali mu uciec z piłką. Trzy minuty potem znów w roli głównej występował Harper, ale tym razem broniąc strzał Boskovicia z rzutu wolnego. Po chwili obronił on też kolejny strzał Rodrigueza. Dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy Moreno zdołał umieścić piłkę w siatce i dał nam prowadzenie. W drugiej odsłonie nadal graliśmy swoje, choć dobre interwencje Harpera uniemożliwiały nam podwyższenie prowadzenia. Tak było na przykład w 51 minucie, kiedy obronił on kolejny strzał Ebentsiego, a pięć miut potem również i Moreno. W 74 minucie nieudana pułapka ofsajdowa gospodarzy sprawiła, że w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy znalazł się Meijer, ale nie potrafił go pokonać. Po chwili raz jeszcze próbował Ebentsi, ale efekt był taki sam jak przy okazji poprzednich prób. Ostatecznie mecz zakończył się naszym skromnym zwycięstwem, choć gdyby nie Harper, byłoby ono bardziej okazałe.

 

FA Cup, IV runda, 28.01.2040

The Valley, 17434 widzów

[C] Charlton – [P] Scarborough, 0:1 (MORENO ‘45+1)

MoM: Jaime Moreno (Scarborough)

 

 

W piątej rundzie Pucharu Anglii zmierzymy się na Reebok Stadium z Boltonem. Dzień po tamtym spotkaniu udało się sfinalizować transfer Ebentsiego, który za 24,5 miliona euro trafił do Chelsea. Jest to najwyższy transfer ze Scarborough pod moją wodzą. Kibice zaś mnie jeszcze bardziej pokochali za ten ruch, twierdząc, że Kameruńczyk nie pasował do koncepcji drużyny.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy– Brichkus, Morris, Lauridsen, Youngjohns– Chibueze, Webb

 

Bardzo szybko mogliśmy objąć prowadzenie, kiedy w pierwszej ofensywnej akcji szarżował Brichkus, którego strzał jednak okazał się niecelny. W 9 minucie kolejne uderzenie Australijczyka znakomicie obronił Thijssen, ale trzy minuty potem już był wobec akcji australijskiego napastnika bezradny. Minutę potem znakomita interwencja Wachowca uratowała nas przed utratą gola po strzale Andersona. W 22 minucie po akcji Clarke’a piłka trafiła do Robinsona, a ten huknął ile miał sił, minimalnie pudłując. Sześć minut potem świetnie uderzał Andersen, ale jeszcze lepiej interweniował Curtis. Sześć minut później po akcji Hamaniego piłka trafiła w pole karne, gdzie wyskoczył do niej Webb, ale uderzał niecelnie. W 41 minucie pod bramką przeciwnika pokazał się Murphy, który dostał piłkę od Lauridsena i oddał strzał, ale chybił celu. Jeszcze w pierwszej połowie, w doliczonym czasie, rywale potrafili wyrównać, a uczynił to niezawodny Andersen. Oznaczało to dla nas, że w drugiej połowie znów musimy walczyć o gola. W 56 minucie miał ku temu szansę Webb, ale w ostatniej chwili piłkę spod nóg wybił mu Clarke. Dwie minuty potem gospodarze odpowiedzieli akcją i strzałem Taylora, który znakomicie obronił Curtis. W 64 minucie Andersen znów wpisał się na listę strzelców, ale tym razem szczęście nam dopomogło, bo sędzia bramki nie uznał, dopatrując się pozycji spalonej duńskiego napastnika. Naszą reakcją na to była akcja i strzał Meijera w 74 minucie, który o mały włos zakończyłby się golem. Dwie minuty potem gospodarze odpowiedzieli niecelnym uderzeniem Taylora, a po chwili próbował również McLaughin. W końcówce znów jednak udowodniliśmy, że potrafimy wykorzystać uśpienie rywala. W 88 minucie szybko rozegrana akcja przez Webba i podanie do Meijera otworzyły Holendrowi drogę do bramki i on tę szansę wykorzystał. Po chwili Meijer odwdzięczył się kapitalnym podaniem do Webba, a Australijczyk strzelił swojego drugiego gola. Mieliśmy jeszcze jedną okazje, ale Webb nie wykorzystał rzutu karnego i tym samym nie mógł zanotować kolejnego hattricka. Tymczasem rywale jeszcze zadali jeden cios, gdy w ostatniej akcji meczu Andersen zmniejszył rozmiary porażki.

 

Premiership, 23/38, 01.02.2040

Villa Park, 40780 widzów

[14] Aston Villa – [2] Scarborough, 2:3 (WEBB ’12, Andersen ‘45+1, MEIJER ’88, WEBB ’89, Andersen ‘90+3)

MoM: Jacob Andersen (Aston Villa)

Odnośnik do komentarza

Po tygodniowej przerwie, jaka została zarządzona na mecze towarzyskie reprezentacji, czekało nas ligowe starcie z Mansfield, gdzie ostatnio nie dzieje się dobrze. Ostatnimi czasy zarówno Castelli, jak i Morris publicznie zastanawiali się nad swoją przyszłością, w której nie było miejsca dla klubu z Field Mill. To na szczęście nie nasz problem. My mamy inny. Jest nim kontuzja Curtisa, którego w bramce zastąpi Sanchez.

 

 

Sanchez - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy– Brichkus, Morris, Lauridsen, Youngjohns– Chibueze, Webb

 

Ten mecz rozpoczął się bardzo nie po naszej myśli. Bardzo szybko stracona bramka po strzale Grandiego sprawiła, że musieliśmy od samego początku gonić wynik. Cztery minuty po tamtej sytuacji już doprowadziliśmy do remisu, ale tego gola nie uznał sędzia, dopatrując się faulu Chibueze w walce o górną piłkę. Trzy minuty potem po dośrodkowaniu Youngjohnsa znów uderzał Chibueze, ale tym razem niecelnie. Cztery minuty później mocno z daleka uderzał Youngjohns, również nieudanie, a trzy minuty potem gospodarze odpowiedzieli kontratakiem, który kończył Grandi, ale Sanchez stanął na wysokości zadania i obronił strzał włoskiego napastnika. Wreszcie w 24 minucie udało się wyrównać za sprawą Webba, który dobił strzał Chibueze. Nie minęły dwie minuty, a już prowadziliśmy. Druga bramka padła w bardzo zbliżonych okolicznościach. Tyle, że tym razem strzał Webba dobijał Chibueze. W 34 minucie Australijczyk miał swoją kolejną okazję lecz tym razem fantastycznie interweniował Gomes. Po chwili z kolei Chibueze nie wykorzystał stuprocentowej okazji, uciekając obrońcom i bramkarzowi, ale nie trafiając w bramkę. W 42 minucie jeszcze jedną szansę miał Webb, ale przed przerwą więcej bramek nie padło. W drugiej połowie rywale próbowali nas z początku zaskoczyć ofensywną grą. W 46 minucie dobrą szansę miał były gracz Scarborough, Morris, ale uderzył niecelnie. Siedem minut potem odpowiedzieliśmy uderzeniem Morrisa z rzutu wolnego, które znakomicie obronił Gomes. Po chwili gospodarzy osłabił Martin, otrzymując czerwoną kartkę za faul taktyczny na wychodzącym na czystą pozycję Chibueze. Gra w przewadze sprawiła, że rywal już praktycznie nie angazował się w akcje ofensywne, a my mogliśmy grać swoje. W 64 minucie szansy na kolejnego gola nie wykorzystał nigeryjski napastnik, a po chwili niecelnie uderzał i Lauridsen. W 71 minucie powinniśmy prowadzić wyżej, ale Gomes wyczekał Chibueze w sytuacji sam na sam i nie dał się pokonać. Jedenaście minut potem znów strzelał Chibueze, ale i tym razem świetnie zachował się w bramce Gomes. Doskonałą akcją na skrzydle popisał się rezerwowy Marshall. W końcówce mieliśmy jeszcze kilka bramkowych okazji, ale więcej goli w tym meczu nie padło.

 

Premiership, 24/38, 11.02.2040

Field Mill, 32959 widzów

[10] Mansfield – [2] Scarborough, 1:2 (Grandi ‘2, WEBB ’24, CHIBUEZE ’26)

MoM: Patryk Wachowiec (Scarborough)

 

 

Zwycięstwo pozwoliło nam się zbliżyć do Tottenhamu, bowiem lider poległ na Goodison z Evertonem 3:1 i teraz tracimy cztery punkty, ale mamy dwa mecze w zapasie. Tymczasem z zimowego snu budziły się rozgrywki europejskie, co dla nas oznaczało dwumecz ze Spartą Praga. W pierwszym meczu miał zagrać Cornejo, który zastąpił kontuzjowanego Youngjohnsa.

 

 

Sanchez - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy– Brichkus, Morris, Lauridsen, Cornejo – Chibueze, Webb

 

Podobnie jak poprzedni mecz, tak i ten zaczęliśmy od szybko straconej bramki. Chyba trzeba będzie popracować nad mentalnością piłkarzy, a zwłaszcza ich koncentracją w początkowych fragmentach meczów. Na szczęście niekorzystny stan nie trwał długo. W 15 minucie do remisu doprowadził Webb i mecz zaczynał się od początku, choć to rywale byli już w lepszej sytuacji, bowiem zdołali strzelić gola na wyjeździe. Cztery minuty po bramce swoją okazję miał rekonwalescent Cornejo, ale jego uderzenie obronił Hrudec. Dziesięć minut potem rywale odpowiedzieli akcją i uderzeniem Nemeca, które było bardzo niecelne. Dwie minuty później uderzał też Cerny, ale i on fatalnie spudłował. Trzy minuty potem swoją okazję w tym spotkaniu miał również Chibueze, tyle że i on nie potrafił celnie uderzyć. Po chwili znów próbował Nemec, ale mimo wielu szans, połowa zakończyła się remisem. W drugiej odsłonie, co ciekawe, to goście dyktowali warunki. W 48 minucie groźnie uderzał Vyskocil, a pięć minut potem tylko szczęście nas uratowało po strzale Cernego w słupek. Potem mecz znacznie bardziej się wyrównał. Ostatecznie skończyło się na remisie, co dla nas jest z pewnością wynikiem niesatysfakcjonującym.

 

Puchar UEFA, 1/16 finału, 1 mecz, 16.02.2040

McCain Stadium, 7014 widzów

Scarborough – Sparta Praga, 1:1 (Cerny ‘3, WEBB ’15)

MoM: Radek Hrubec (Sparta Praga)

 

 

Wisła Kraków sensacyjnie pokonała Barcelonę 3:1 i jest duża szansa, że to z Mistrzami Polski zagramy o ćwierćfinał!

Odnośnik do komentarza

Tydzień później rozgrywaliśmy mecz rewanżowy, bowiem w międzyczasie nie rozgrywana była kolejka ligowa za sprawą terminów meczów VI rundy Pucharu Anglii. My mieliśmy ten mecz przełożony. Jeśli zaś wygramy z Boltonem, to w VI rundzie zmierzymy się z Queens Park Rangers. W rewanżowym meczu ze Spartą nie mogłem skorzystać z usług kontuzjowanych Cornejo (znów!) i Hammaniego oraz Webba, który rozgrywał z reprezentacją Australii mecze w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata.

 

 

Sanchez - Murphy, Wachowiec, Howard, Morgan – Brichkus, Morris, Lauridsen, Bailey – Chibueze, Rodriguez

 

Znów mogliśmy szybko stracić gola i znów bliski jego strzelenia był Cerny, ale tym razem drzemkę obrony naprawił Sanchez. W 7 minucie z kolei Brichkus oddał podkręcony mocno strzał, ale Hrubec nie dał się zaskoczyć. W 24 minucie Rodriguez, zastępujący Webba, miał swoją szanse po dośrodkowaniu Murphy'ego lecz minimalnie spudłował. Cztery minuty potem już jednak padł gol, a jego autorem został niezawodny Chibueze. W 41 minucie po akcji Nigeryjczyka piłka trafiła do Rodrigueza, ten oddał strzał, ale Kucera zdążył z interwencją. Przed przerwą jeszcze jedną okazję miał Chibueze lecz nie potrafił jej wykorzystać. Po zmianie stron trochę oddaliśmy pole gry rywalom, a ci to wykorzystali w 59 minucie, kiedy Pospisil wykorzystał rzut karny podyktowany za faul Howarda na Tomanie. Był to dla nas sygnał, że awans wymyka nam się z rąk. Natychmiast moi podopieczni wzięli się do pracy i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 69 minucie Rodriguez strzelił gola, dającego nam prowadzenie, a po chwili Brichkus wykorzystał rzut karny, jaki sędzia przyznał tym razem gościom i ostatecznie udowodnił, że awans nam się należy. W końcówce jeszcze świetną szansę na pogrążenie rywali miał Morris, ale jego uderzenie znakomicie obronił Hrubec.

 

Puchar UEFA, 1/16 finału, rewanż, 23.02.2040

T. Arena, 5087 widzów

Sparta Praga – Scarborough, 1:3 (CHIBUEZE ’28, Pospisil (k) ’59, RODRIGUEZ ’69, BRICHKUS (k) ’77)

MoM: Justin Bailey (Scarborough)

 

 

W meczu rewanżowym Wisła Kraków nie potrafiła utrzymać przewagi w pierwszego spotkania i przegrywając 2:0 odpadła z dalszych gier, a my zmierzymy się w walce o ćwierćfinał właśnie z Dumą Katalonii. Chociaż jestem fanem tej drużyny, na boisku nie będzie miejsca na sentymenty. Tymczasem w lidze czekał nas teraz trudny mecz przeciwko Arsenalowi. W składzie zabrakło zawieszonego za kartki Howarda, którego zastąpił Marshall, robiąc na ławce miejsce Vazquezowi, który niedawno otrzymał angielski paszport.

 

 

Sanchez - Murphy, Wachowiec, Marshall, Morgan – Brichkus, Morris, Lauridsen, Bailey – Chibueze, Rodriguez

 

Od pierwszych minut udało nam się narzucić nasz styl gry, ale brakowało skuteczności. W 5 minucie niecelnie uderzał Bailey, mimo dobrej sytuacji, jaką sobie wypracował. Siedem minut potem uderzenie Lauridsena świetnie obronił Tonelli, a dwie minuty potem dał on sobie również rade po strzale Rodrigueza. W 29 minucie dość niespodziewanie straciliśmy gola, kiedy pierwszy wypad gości pod naszą bramkę zakończył celnym strzałem Valencia. Był to dla nas sygnał do ataku. Na odpowiedź kibice nie czekali długo. Jeszcze przed przerwą do wyrównania doprowadził Rodriguez, a przy golu asystował Chibueze. W drugiej połowie kontuzji nabawił się w 64 minucie Wachowiec, co było dla mnie niemałym kłopotem, bowiem nie miałem na ławce żadnego bocznego obrońcy, dlatego z przymusu na tej pozycji zagrał Vazquez. Przez większą cześć tej odsłony nie działo się nic ciekawego. Dopiero w ostatnich dziesięciu minutach podkręciliśmy tempo i chociaż w 80 minucie Chibueze gola nie strzelił, mecz udało się wygrać, gdy w 88 minucie Rodriguez strzelił zwycięskiego gola.

 

Premiership, 25/38, 26.02.2040

McCain Stadium, 22665 widzów

[2] Scarborough – [5] Arsenal, 2:1 (Valencia ’29, RODRIGUEZ ’41, RODRIGUEZ ’89)

MoM: Ikechukwu Chibueze (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Niestety do piątku nie mam dostępu do save'a, więc może być z tym problem.

 

 

W doskonałych nastrojach po pokonaniu jednego z kandydatów do mistrzostwa Anglii przystępowaliśmy do meczu z Boltonem w ramach V rundy Pucharu Anglii. Wiemy już, że jeśli wygramy z Londyńczykami, to w następnej rundzie już na nas czeka Queens Park Rangers. Chociaż wystawiłem skład rezerwowy, nakazałem moim podopiecznym gryźć trawę, bo FA Cup w Scarborough jeszcze nie zdobyłem.

 

Rodriguez – Magnusson, Djokić, J. Marshall, Morgan – B. Marshall, Martinez, Bosković, Edwards – Rodriguez, Moreno

 

Rywale nie chcieli nam łatwo oddać pola gry i to oni jako pierwsi groźnie zaatakowali, ale strzał Robertsa z 2 minuty fenomenalnie obronił Sanchez. Odpowiedzieliśmy błyskawicznie, gdy trzy minuty potem Moreno dał nam prowadzenie. Siedem minut później Lehmann miał swoją szansę, by dać gospodarzom wyrównanie, ale uderzył niecelnie. Pięć minut potem z rzutu wolnego uderzał B. Marshall, ale minimalnie spudłował. Sześć minut później padł drugi gol dla gości, a strzelił go Rodriguez. Gospodarze nie robili nic, żeby nas pokonać i awansować do kolejnej rundy. W 34 minucie, po błędzie Magnussona, jeszcze jedną szansę miał Lehmann, ale i tej nie wykorzystał. W 41 minucie okazję do zdobycia gola też zaprzepaścił najlepszy napastnik gospodarzy, Ferri. W drugiej połowie tempo meczu znacznie siadło. My nie musieliśmy go forsować, a rywal też specjalnie się nie starał. W 59 minucie z daleka próbował uderzać Edwards, a w 78 minucie niecelnie uderzał Bosković. W tych dwóch akcjach można zamknąć opis całej drugiej połowy i w efekcie meczu.

 

FA Cup, V runda, 29.02.2040

Reebok Stadium, 24416 widzów

[P] Bolton – [P] Scarborough, 0:2 (MORENO ‘5, RODRIGUEZ ‘22)

MoM: Jaime Moreno (Scarborough)

 

 

Za awans do kolejnej rundy otrzymaliśmy skromne sto siedemdziesiąt tysięcy euro, ale już godzinę po meczu nikt go nie rozpamiętywał. Wszyscy przygotowywali się bowiem do kolejnej bardzo trudnej ligowej przeprawy. Po bojach z Arsenalem, teraz nadszedł czas na wyjazd na St. James Park, by mierzyć się z Newcastle.W składzie jest kilka zmian, bowiem nadal kontuzjowany jest Curtis (zagra Sanchez), Wachowiec (debiut ligowy Djokicia) i Cornejo oraz Youngjohns (zagra Bailey)/

 

 

Sanchez - Murphy, Djokić, Marshall, Morgan – Brichkus, Morris, Lauridsen, Bailey – Chibueze, Rodriguez

 

Ten mecz, w odróżnieniu od kilku poprzednich, to my zaczęliśmy od mocnego uderzenia, kiedy w 4 minucie Chibueze dał nam prowadzenie. Cztery minuty potem po akcji nigeryjskiego napastnika piłka trafiła pod nogi Webba, a ten wiedział jak akcję zakończyć. Już minutę potem bliski strzelenia gola kontaktowego był McMahon, który uciekł obrońcom, ale nie potrafił opanować futbolówki. W 11 minucie tymczasem padł trzeci gol dla gości i zanosiło się na pogrom Srok. Po raz drugi na listę strzelców wpisał się Chibueze. Pięć minut potem jego kolejny strzał tym razem świetnie obronił Promes, a trzy minuty później próbę Cooka wybronił Sanchez. W 27 minucie po akcji McMahona i podaniu do Pritcharda, ten drugi uderzył niecelnie na naszą bramkę. Po chwili Promes zaś świetnie obronił strzał Morrisa. Z dobrej strony w tej akcji pokazał się Djokić. Jeszcze przed przerwą, w 41 minucie, Promes raz jeszcze ratował swój zespół, tym razem po strzale Baileya. W drugiej połowie nie było sensu forsować tempa, a na boisku pojawili się rezerwowi napastnicy, aby i oni mogli się pokazać, ale ani Meijer, ani Rodriguez nie mieli swojego dnia. W 57 minucie uderzał niecelnie Peruwiańczyk, a dziewięć minut potem strzał jego kolegi z linii ataku obronił jego rodak, Promes. W samej końcówce jeszcze jedną okazję do zdobycia gola miał Brichkus, który urwał się obrońcy na skrzydle i zagiął akcję do środka po czym oddał strzał, minimalnie jednak chybił.

 

Premiership, 26/38, 03.03.2040

St. James Park, 52366 widzów

[7] Newcastle – [2] Scarborough, 0:3 (CHIBUEZE ‘4, WEBB ‘8, CHIBUEZE ’11)

MoM: Andy Howard (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Już mamy trzy punkty przewagi nad drugim Tottenhamem przy dwóch meczach ligowych rozegranych mniej. Teraz jednak przed nami mecz w VI rundzie Pucharu Anglii. Naszym rywalem jest drużyna Queens Park Rangers, która w zeszłym sezonie bardzo udanie radziła sobie w Premiership, ale w tym zaledwie walczy o utrzymanie.

 

 

Sanchez – Magnusson, Acevedo, J. Marshall, Morgan – B. Marshall, Martinez, Bosković, Edwards – Rodriguez, Moreno

 

Bardzo dobrze zaczął się dla nas ten mecz, gdy w 3 minucie Martinez przechwycił wybitą piłkę, podbiegł w kierunku bramki po czym dośrodkował w pole karne, a tam do piłki najwyżej wyskoczył Moreno i celnym strzałem głową umieścił futbolówkę w siatce. W 16 minucie akcją ofensywną na lewym skrzydle popisał się Acevedo, dośrodkował w pole karne, ale Rodriguez uderzył za słabo. Trzy minuty potem goście przeprowadzili swój pierwszy atak. Groźnym strzałem kończył go Woods, ale na posterunku był Sanchez. Po chwili znów z dobrej strony pokazał się Moreno, ale choć wypracował sobie pozycję do oddania strzału, samo uderzenie było fatalne. Dwie minuty potem znów próbował nas zaskoczyć Woods, ale i on nie miał dobrze tego dnia ustawionego celownika. W 38 minucie padł wreszcie drugi gol dla gospodarzy, a strzelił go niezawodny w pucharach Moreno. Asystę przy bramce zapisał Rodriguez. Niestety jeszcze przed przerwą straciliśmy bramkę kontaktową, kiedy gola z bliskiej odległości zdobył Machacek. Gol ten obciąża konto stoperów, którzy dopuścili napastnik gości do takiej sytuacji. W drugiej połowie tempo meczu było słabsze. W 58 minucie niegroźnie uderzał Muller, a sześć minut potem również i strzelec pierwszego gola dla gości miał szansę doprowadzić do remisu lecz fatalnie spudłował. W 75 minucie z kolei Burke uratował gości przed utratą trzeciego gola, gdy znów uderzał Moreno. W 79 minucie czerwoną kartkę, jako drugą żółtą obejrzał Martinez i mecz kończyliśmy w dziesięciu, a co więcej na skrzydłach to spotkanie kończyli Meijer z Moreno. Ten eksperymentalny skład nie przeszkodził nam w odniesieniu wygranej. Co prawda zapowiadało się na nerwową końcówkę. W 81 minucie Mohammed strzelił na 3:1, ale goście zaraz odpowiedzieli uderzeniem Simka. Do nas jednak należało ostatnie słowo, kiedy w doliczonym czasie gry Meijer ustalił wynik spotkania.

 

FA Cup, VI runda, 21.03.2040

McCain Stadium, 4924 widzów

[P] Scarborough – [P] Queens Park Rangers, 4:2 (MORENO ‘3, MORENO ’36, Machacek ’43, MOHAMMED ’81, Simr ’89, MEIJER ‘90+3)

MoM: Jaime Moreno (Scarborough)

 

 

Za awans do półfinału zgarnęliśmy ponad czterysta tysięcy euro. Naszym rywalem w walce o finał będzie drużyna Leicester, największe pozytywne zaskoczenie ligi tego sezonu. W drugim półfinale zmierzą się Middlesbrough z Carlisle. Tymczasem w kolejnym meczu ligowym podejmowaliśmy Chelsea i ten mecz może mieć fundamentalne znaczenie w kontekście walki o mistrzostwo. Cieszę się, że w związku z tym do składu powracają kluczowi gracze: Curtis, Hammani oraz Murphy.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Murphy, Marshall– Brichkus, Morris, Lauridsen, Youngjohns – Chibueze, Mohammed

 

Na początku meczu trochę przespaliśmy i mogło się to dla nas źle skończyć, kiedy w 5 minucie szarżował Roberts i oddał strzał, ale świetnie w bramce zachował się Curtis. Osiem minut potem znakomitą interwencją Murphy’ego uratowała nas przed utratą gola, kiedy w znakomitej sytuacji znalazł się Cap. W 21 minucie goście jednak dopięli swego i objęli prowadzenie, a gola strzelił Roberts. Siedemnaście minut potem ten sam piłkarz miał doskonałą okazje na podwyższenie prowadzenia, ale znów świetnie w bramce zachował się nasz golkiper. W 43 minucie udało się wyrównać. Świetną akcję na prawym skrzydle przeprowadził Brichkus, dośrodkował w pole karne, a tu do piłki doskoczył Mohammed i strzelił bramkę. W drugiej połowie goście mieli przewagę, ale nie potrafili tego wykorzystać. W 54 minucie Curtis znakomicie obronił strzał De Crescenzo, na co sześć minut potem odpowiedzieliśmy niecelnym strzałem rezerwowego Baileya. Trzy minuty potem znów próbował Justin i znów bez spodziewanego efektu. W 83 minucie świetną szansę na zapewnienie gościom wygranej miał Esposito, ale uderzył wysoko ponad bramką, za co dostał burę od kolegów. Ostatecznie mecz zakończył się takim wynikiem, jaki widniał na tablicy wyników już w przerwie.

 

Premiership, 29/38, 24.03.2040

McCain Stadium, 22667 widzów

[1] Scarborough – [6] Chelsea, 1:1 (Roberts ’21, MOHAMMED ‘43)

MoM: Claudio Suardi (Chelsea Londyn)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...