Skocz do zawartości

[FM2006] Guys in the red... are fighting for win...


Rekomendowane odpowiedzi

Defensywni pomocnicy:

 

Jarnail Youngjohns (BAR, 29, 55A / 0G) – 22 / 1 / 6 / 0 / 7.00 – grał sporo na początku sezonu, kiedy był graczem podstawowego składu. Potem jednak wypadł z niego i stracił miejsce na rzecz Lauridsena. Wrócił pod koniec sezonu, kiedy potrzebowałem jego doświadczenia w trudnych chwilach. Generalnie rzecz biorąc, sezon może jak najbardziej zaliczyć do udanych, choć pewnie wolałby grać więcej.

 

Djordje Bosković (SRB, 24, 6A / 0G) – 11 / 1 / 3 / 0 / 7.27 – był naszym podstawowym środkowym pomocnikiem w rozgrywkach o Puchar Anglii i przede wszystkim Puchar Ligi. Jego doskonałe występy miały znaczący wpływ na wywalczenie przez nas tego trofeum. Zasłużył sobie na to, by w kolejnym sezonie dostać szansę również w Premiership oraz europejskich pucharach.

 

Henrik Lauridsen (DAN, 22, 15A / 1G) – 36 / 9 / 5 / 1 / 7.42 – jak na defensywnego pomocnika to Lauridsen ma znakomity bilans bramek i asyst, ale to głównie dlatego, że bardzo dobrze wykonuje stałe fragmenty i dość często to robi. Kilka bramek strzelił z rzutów karnych, a asysty to w głównej mierze dośrodkowania z rzutów wolnych. Piłkarz nieoceniony, ale chce odejść i nie wiem, czy uda mi się go zatrzymać.

 

 

Prawi skrzydłowi:

 

Serbe Ebentsi (KAM, 21, 5A / 0G) – 9 / 3 / 1 / 2 / 7.22 – kolejny piłkarz, który miał olbrzymi wkład w wywalczenie Pucharu Ligi. Grał głównie w tych rozgrywkach na prawym skrzydle i w ogóle nie odczuwaliśmy braku Brichkusa. Zastępował Litwina bardzo godnie, strzelając sporo bramek, a także notując asystę. Wywalczył już sobie miejsce w reprezentacji swojego kraju.

 

Egidijus Brichkus (LIT, 22, 14A / 1G) – 48 / 5 / 8 / 3 / 7.40 – w poprzednim sezonie narzekałem nieco, że za rzadko Brichkus włączał się udanie do akcji ofensywnych. W tym sezonie już takiego zarzutu wobec Litwina nie mogę wystosować. Osiem asyst i pięć goli to dobry dorobek jak na skrzydłowego i gra Egidijusa mnie zupełnie zadowala. Raczej nie będę tu szukał innych rozwiązań.

 

 

Lewi skrzydłowi:

 

Joel Martinez (PAN, 23, 27A / 1G) – 11 / 0 / 5 / 0 / 7.27 – był jedną z gwiazd drużyny, która wywalczyła Puchar Ligi. Rozgrywał znakomite mecze w tych rozgrywkach, czego efektem jest aż pięć asyst i zwycięstwo w klasyfikacji na najlepszych asystentów Carling Cup. W lidze niestety nie przekonał mnie do siebie, ale to dlatego, że miał wybornego rywala w walce o miejsce w składzie.

 

Joe Morris (ANG, 29, 3A / 0G) – 53 / 0 / 16 / 4 / 7.77 – absolutny lider drugiej linii i gwiazda tej drużyny. Szesnaście asyst to najlepszy wynik jeśli chodzi o Scarborough na przestrzeni ostatnich lat. Morris skolekcjonował w tym sezonie wiele wyróżnień, w tym m. in. dla najlepszego gracza Ligi Mistrzów oraz najlepszego gracza Premiership. Aż dziw, że nie ma pewnego miejsca w reprezentacji Anglii, ale może teraz to się zmieni.

 

 

Ofensywni pomocnicy:

 

Justin Bailey (ANG, 28, 1u21-A / 0G) – 36 / 2 / 1 / 1 / 6.97 – był pierwszym rezerwowym do zastąpienia na boisku Lauridsena, czy Cornejo. Cierpliwie znosi swoją rolę rezerwowego, nie buntuje się, a kiedy wchodzi na boisko, daje z siebie wszystko. Pod koniec rozgrywek częściej występował w pierwszym składzie. Nie zachwycił, ale też specjalnie nie rozczarował. Pamiętajmy, że to jego debiutancki sezon w barwach Scarborough.

 

Luis Cornejo (CHI, 23, 13A / 2G) – 38 / 9 / 7 / 3 / 7.42 – bardzo dobry sezon naszego głównego playmakera. Miał co prawda swoje gorsze mecze, ale było ich zdecydowanie mniej niż tych, które wygrywał nam niemal w pojedynkę. Równa i dobra forma sprawiła, że nie musiałem szukać dla niego alternatywy. Gdyby nie kontuzja pod koniec sezonu, kto wie, czy nie gralibyśmy w Lidze Mistrzów w kolejnym sezonie.

 

Paul Edwards (ANG, 22) – 12 / 1 / 3 / 1 / 7.17 – kluczowa postać drużyny, która zdobyła Puchar Ligi. Miał w tej ekipie pewne miejsce w składzie na środku pomocy obok Boskovicia. Wspólnie rządzili i dzielili w środku pola. Edwards jednak już od trzech lat prezentuje podobny poziom, a co za tym idzie, nie rozwija się on tak, jakbym tego od niego oczekiwał, więc możliwe, że znajdę mu nowego pracodawcę.

Odnośnik do komentarza

Napastnicy:

 

Craig Webb (AUS, 22, 30A / 12G) – 26 / 22 / 12 / 10 / 7.96 – gdyby nie obniżka formy po kontuzji, mógłbym powiedzieć, że Webb grał przez cały czas fenomenalnie. Miał kapitalny początek sezonu, kiedy przesunął w cień bohatera poprzednich rozgrywek, Chibueze. Potem jednak doznał kontuzji, a po jej wyleczeniu nie potrafił powrócić do tak wspaniałej formy, chociaż oczywiście był bardzo groźnym napastnikiem.

 

Abdulaziz Mohammed (KAT, 27, 39A / 18G) – 36 / 16 / 6 / 3 / 7.19 – obawiałem się, czy Mohammed po bardzo poważnej kontuzji, jakiej nabawił się już jakiś czas temu, będzie w stanie powrócić do gry na najwyższym poziomie. Ten sezon pokazał, że moje obawy okazały się płonne, bowiem Mohammed zanotował bardzo udany sezon. Świetnie zastępował Chibueze, czy Webba, a pod koniec sezonu był graczem podstawowym. Bardzo mnie cieszy jego powrót do pełni formy.

 

Ikechukwu Chibueze (NIG, 23, 16A / 10G) – 37 / 28 / 12 / 7 / 7.51 – nasz najlepszy strzelec w tym sezonie, ale już nie zdominował swoich kolegów napastników w Scarborough tak, jak to miało miejsce w poprzednich rozgrywkach. Strzelił sporo bramek i był postacią pierwszoplanową i pewnie gdyby nie kontuzja, której nabawił się pod koniec sezonu, strzeliłby więcej bramek i może nawet dałby nam prawo gry w Lidze Mistrzów.

 

Jaime Moreno (KOL, 22, 11A / 2G) – 13 / 5 / 0 / 1 / 7.08 – Jaime grywał głównie w Pucharze Ligi oraz Pucharze Anglii. Tam był postacią bardzo ważną i jego bramki znacząco przyczyniły się do wywalczenia przez nas Carling Cup. W lidze również dostał kilka szans, ale raczej rozczarował. Następny sezon będzie decydującym o jego przyszłości w klubie.

 

Juan Carlos Rodriguez (PER, 22, 19A / 12G) – 19 / 10 / 3 / 1 / 7.26 – talent Rodrigueza eksplodował w tym sezonie przede wszystkim w Lidze Mistrzów, gdzie w trzech meczach strzelił trzy bramki. Potem dostał swoje szanse w Premiership raz w krajowych pucharach. Ostatecznie skończył sezon z dziesięcioma golami na koncie, a miałby ich więcej, gdyby nie długa kontuzja, która wyeliminowała go z większości meczów drugiej części sezonu.

 

Andrey Kovalchyuk (BIA, 22, 9A / 1G) – 5 / 1 / 1 / 0 / 6.60 – dostał szansę pod koniec sezonu, kiedy kontuzje sprawiły, że nie było komu grać w linii ataku. W swoim debiucie w dorosłej drużynie Scarborough już potrafił strzelić gola i to przeciwko samej Chelsea! Potem jednak było już tylko gorzej i w efekcie gol przeciwko The Blues był jedynym strzelonym przez Białorusina w tym sezonie. Chociaż w rezerwach pokonywał bramkarzy rywala aż 22 razy w 24 występach.

 

Rob Meijer (HOL, 24, 3u21-A / 0G) – 20 / 5 / 5 / 0 / 7.05 – kolejny z napastników wprowadzonych do pierwszej drużyny w trakcie sezonu. W połowie rozgrywek dostał szansę i pokazał się z dobrej strony. To, co mi najbardziej imponuje w grze młodego Holendra, to przede wszystkim zespołowość. Efektem tego była sytuacja (bardzo długo się utrzymująca), gdy miał w swoim dorobku więcej asyst niż bramek. W efekcie skończył sezon z dziesięcioma punktami w klasyfikacji kanadyjskiej, co jest wynikiem zadowalającym jak na przedział czasowy, jaki spędził na boiskach Premiership i krajowych pucharów

 

 

Odnośnik do komentarza

W przerwie międzysezonowej okienko transferowe w Scarborough było bardzo ubogie. Druzynę zasilił tylko jeden piłkarz, którego jednak chciałem od dawna sprowadzić na McCain Stadium. Mowa o Brianie Marshallu (ANG, 27, 1u21-A / 0G), który na zasadzie prawa Bosmana dołączył do nas z Derby, gdzie w poprzednim sezonie rozegrał 27 meczów, strzelił jednego gola, zanotował dwie asysty i dwukrotnie był wybierany piłkarzem meczu. Zaletą tego piłkarza jest jego ogromna wszechstronność. Może on grać na każdej pozycji w ofensywnej pomocy, czyli zarówno jako rozgrywający, a także jako skrzydłowy, lewy bądź prawy. Na pewno doda on głębi naszemu zespołowi i pomoże w trudnych chwilach kontuzji, choć mam nadzieję, że takich nie będzie zbyt wiele.

 

Klub opuściło tylko dwóch juniorów, z którymi nie zamierzałem przedłużać kontraktu, bowiem nie widziałem w nich potencjału. Są to Steve Watts (ANG, 17, M C) oraz Danny Farrell (ANG, 17, M L). Obaj rozegrali w Scarborough jeden sezon w drużynie młodzieżowej, ale nie zachwycili asystenta i się rozstaliśmy.

 

Jeśli zaś chodzi o rozwój infrastruktury klubowej to wreszcie udało się zmusić zarząd do rozbudowy obiektów treningowych. Pozwoliło to na wybudowanie prawdziwej akademii piłkarskiej, w której będzie można szkolić młode talenty. Kto wie, może za parę lat na porządku dziennym do szkółki będą trafiać piłkarze o potencjale Edwardsa (który notabene ostatecznie klubu w tym okienku transferowym nie opuścił).

 

Niestety jednak nie udało się rozbudować stadionu w obliczu protestów lokalnych społeczności. Niestety ale Scarborough jest niewielką mieściną, a kolejna rozbudowa naszego obiektu zdecydowanie zniszczyłaby plany zagospodarowania przestrzennego, tak przynajmniej twierdzą lokalni fachowcy. Tym samym przynajmniej rok pomęczymy się na takim niezbyt okazałym obiekcie, ale może jak przyjdą sukcesy, to uda się przekonać kogo trzeba do rozbudowy obiektu. Trzeba sobie jednak otwarcie powiedzieć, że dwa lata temu stadion miał powierzchnię dziewięciu tysięcy miejsc, a teraz jest to ponad dwadzieścia dwa tysiące. To olbrzymi przeskok.

 

Otrzymaliśmy również solidne wypłaty od telewizji za prawa do transmitowania naszych meczów w Premiership oraz w europejskich pucharach. W sumie za poprzedni sezon otrzymaliśmy z tego tytułu około trzydziestu pięciu milionów euro. Tym samym dołączyliśmy do najbogatszych klubów w Anglii, a co za tym idzie, w całej Europie.

 

 

Odnośnik do komentarza

Screen Edwardsa był w podsumowaniu poprzedniego sezonu. Od tego czasu się wiele nie zmienił.

A Farnborough, z tego co kojarzę, ani razu nie awansowało choćby League Two.

 

 

Okres przygotowawczy do nowego sezonu został skrócony z powodu mojej walki o rozbudowę obiektu McCain Stadium, a także ponieważ rozbudowywane były nasze obiekty treningowe. Dlatego też na treningi i sparingi mieliśmy zaledwie nieco ponad miesiąc. W tym czasie jednak udało się zorganizować kilka sparingów oraz wyjechać na dwa tournee – po Niemczech oraz po Polsce. Niestety nie przewidziałem udziału polskich druzyn w początkowych fazach eliminacji do europejskich pucharów, co skutkowało odwołaniem dwóch z trzech sparingów: z Lechem Poznań oraz Wisłą Kraków.

 

08.07.2039, FC Bayern – Scarborough, 4:2 (Lauridsen, Webb)

10.07.2039, Leverkusen – Scarborough, 4:1 (Bailey)

12.07.2039, Stuttgart – Scarborough, 1:0

 

16.07.2039, Sunderland – Scarborough, 0:1 (Chibueze)

 

23.07.2039, Lincoln – Scarborough, 0:0

 

30.07.2039, Legia Warszawa – Scarborough, 0:2 (Chibueze x2)

 

01.08.2039, Swansea – Scarborough, 0:3 (Webb, Chibueze x2)

 

 

Widzimy wyraźnie, że im później, tym lepiej sobie radziliśmy. Na początku okresu przygotowawczego drużyna chyba była jeszcze myślami na krótkich wakacjach, jakie miała w tym roku i dlatego w Niemczech spisywaliśmy się fatalnie. Potem już jednak było znacznie lepiej. W czterech pozostałych spotkaniach odnieśliśmy trzy zwycięstwa i jeden bezbramkowy remis. Dobrą formę strzelecką cały czas prezentuje podstawowa dwójka napastników – Webb oraz Chibueze, co mnie bardzo cieszy.

Odnośnik do komentarza

Na inaugurację sezonu już kibice dostawali pierwsze danie, jeśli można tak nazwa mecz ze świeżo koronowanym Mistrzem Anglii, Manchesterem United. W tym meczu nie mogą zagrać kontuzjowani Curtis i Cornejo, którzy opuszczą jeszcze kilka spotkań, bowiem ich urazy potrwają około miesiąca. Dlatego też na bramce stanie Sanchez, a w środku pomocy obok Lauridsena będzie grał Bailey.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy– Brichkus, Morris, Bailey, Lauridsen – Chibueze, Webb

 

Od pierwszych chwil meczu staraliśmy sobie wypracować przewagę i faktycznie już w 5 minucie swoją pierwszą okazję do zdobycia bramki miał Webb, ale bramkarz znakomicie obronił jego uderzenie. Cztery minuty potem strzał D’Amico z ostrego kąta świetnie obronił z kolei Sanchez. W 15 minucie po akcji dwójki napastników, piłka trafiła do Wachowca, który znalazł się na skrzydle i zacentrował w pole karne. Do piłki wyskoczył Webb i strzałem głową umiescił ją w siatce, dając nam prowadzenie. Ten gol sprawił, że zaczęło nam się grać łatwiej, a rywal nie miał pomysłu, jak doprowadzić do wyrównania. Dopiero w 40 minucie kibice zobaczyli kolejną akcję ofensywną, ale znów w wykonaniu gospodarzy. Tej jednak nie potrafił wykończyć Chibueze. W drugiej połowie zaczęliśmy od szarży Ebentsiego, który pojawił się na boisku po przerwie, zastępując Brichkusa. Kameruńczyk dośrodkował w pole karne. Do piłki dopadł Chibueze, ale uderzył niecelnie. W 58 minucie Townsend znakomicie obronił strzał Webba z rzutu wolnego. Dwanaście minut potem swoją kolejną okazję zmarnował Chibueze, który ewidentnie nie miał dziś swojego dnia. Gdy w 74 minucie dostał żółtą kartkę miałem wystarczający powód, by go zmienić. Na boisku pojawił się Mohammed, który rozruszał przednie formacje Scarborough, a w efekcie nawet strzelił bramkę w doliczonym czasie, ustalając wynik tego spotkania.

 

Premiership, 1/38, 13.08.2039

McCain Stadium, 22597 widzów

Scarborough – Manchester United, 2:0 (WEBB ’15, MOHAMMED ‘90+3)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

 

 

Zwycięstwo pozwoliło nam po pierwszej kolejce zajmować trzecie miejsce w ligowej tabeli. W drugim meczu zaś czekał na wyjazd na trudny dla nas obiekt Goodison, by zmierzyć się z Evertonem. W składzie zaszła jedna zmiana. W miejsce kontuzjowanego Lauridsena do składu wskoczył Youngjohns, robiąc miejsce Boskoviciowi na ławce rezerwowych.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy– Brichkus, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Podobnie, jak w poprzednim meczu, tak i w tym zaczęliśmy nieźle, stwarzając sobie sytuację już w 4 minucie, ale nie wykorzystał jej Webb. W19 minucie ostro bitą piłkę z rzutu rożnego w wykonaniu Morrisa musiał wybijać w bramce Smith. Trzynaście minut potem objęliśmy prowadzenie, kiedy akcję Webba zakończył precyzyjnym strzałem Chibueze. Nie cieszyliśmy się jednak długo z tego prowadzenia, bowiem trzy minuty potem Ferreira wykorzystał sytuację sam na sam i mieliśmy remis. Jeszcze przed przerwą Ferreira potrafił po raz drugi pokonać naszego bramkarza, tym razem otrzymując bardzo dobre podanie od Stahla. W przerwie Brichkus narzekał na uraz, dlatego zmieniłem go, wprowadzając na boisko Ebentsiego. W drugiej połowie grało nam się ciężko. Everton wyraźnie kontrolował boiskowe wydarzenia. W 50 minucie szansy na kolejnego gola dla gospodarzy nie wykorzystał Alexander, a pięć minut potem odpowiedzieliśmy niecelnym strzałem wprowadzonego również po przerwie Boskovicia. W 57 minucie Smith fenomenalnie obronił strzał Chibueze, ale po chwili z kontuzją bramkarz gospodarzy opuścił boisko, a zastąpił go Vandendriessche. Już w 72 minucie belgijski bramkarz gospodarzy mógł się wykazać, broniąc strzał Boskovicia z rzutu wolnego. Na ostatni kwadrans zdecydowałem się na ofensywny wariant z trzema napastnikami, ale kolejne minuty pokazały, że nie był to dobry wybór. W 77 minucie Richards wykorzystał dośrodkowanie Morrisa i strzelił trzeciego gola. Próbowaliśmy zmniejszyć stratę, gdy w 85 minucie sytuację sam na sam miał Chibueze, ale trafił tylko w bramkarza. W ostatnich minutach zas rywale zadali ostatni, decydujący cios. Hattricka skompletował Ferreira. Dramat.

 

Premiership, 2/38, 20.08.2039

Goodison Park, 39369 widzów

[14] Everton – [3] Scarborough, 4:1 (CHIBUEZE ’32, Ferreira ’35, Ferreira ’44, Richards ’77, Ferreira ‘90+1)

MoM: Thiago Ferreira (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Od początku sezonu musimy się borykać z kontuzjami. Do wyeliminowanych Curtisa i Cornejo dołączyli teraz Brichkus, Rodriguez oraz Murphy. Oznacza to, że w meczu ligowym przeciwko Queens Park Rangers zagra na środku obrony Morgan, natomiast na prawym skrzydle Ebentsi. Bramkarzem na ławce rezerwowych będzie Sveinsson.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Morgan– Ebentsi, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Mecz zaczął się dokładnie tak samo jak dwa poprzednie od okazji strzeleckiej Webba w pierwszych minutach. Tym razem próbował bramkarza drużyny przeciwnej pokonać ze stojącej piłki, z rzutu wolnego. Siedem minut potem mocno z daleka uderzył Bailey, po tym jak piłkę dostał od Youngjohnsa, ale fatalnie spudłował. W 18 minucie szansę mieli goście, kiedy z rzutu wolnego strzelał Thomas lecz uderzył daleko obok bramki. W 23 minucie po szarży Ebentsiego prawym skrzydłem i dośrodkowaniu na Webba, Australijczyk oddał strzał, ale obronił go Burke. W 26 minucie dość niespodziewanie straciliśmy gola, kiedy szybki kontratak drużyny gości zakończył się trafieniem do siatki autorstwa Campbella. Ruszyliśmy do odrabiania strat, ale ewidentnie nam nie szło. W 42 minucie minimalnie spudłował Webb, a dwie minuty potem strzał głową Chibueze świetnie obronił Burke. Jeszcze w pierwszej połowie jedną szansę miał Webb, ale znów górą był bramkarz gości. W drugiej połowie od razu wzięliśmy się do ataków. Pierwszej szansy nie wykorzystał Webb, a osiem minut potem niecelnie uderzał Ebentsi. W 57 minucie śwetnie uderzenie Wachowca obronił Burke, a osiem minut potem sędzia nie uznał bramki strzelonej przez Chibueze, dopatrując się spalonej pozycji nigeryjskiego napastnika. Na to rywale odpowiedzieli akcją, którą kończył Machacek, ale też fatalnie tego dnia Czech pudłował. Wreszcie w 83 minucie udało się doprowadzić do remisu. Gola na wagę jednego punktu strzelił Webb, wykorzystując asystę… Sancheza. To tylko pokazuje jak wielki mamy problem z konstruowaniem akcji ofensywnych…

 

Premiership, 3/38, 24.08.2039

McCain Stadium, 8890 widzów

[10] Scarborough – [19] Queens Park Rangers, 1:1 (Campbell ’26, WEBB ‘83)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

 

 

Poznaliśmy już naszego rywala w pierwszej rundzie Pucharu UEFA. Będzie to szkocki zespół Hibernian. Tymczasem w kolejnym meczu ligowym jechaliśmy na Riverside, skąd w ostatnich latach mamy raczej negatywne wspomnienia, ale patrząc na formę moich podopiecznych trudno wierzyć, że tym razem będzie inaczej. Do zdrowia wrócił już skrzydłowy Marshall, ale na to spotkanie jeszcze w kadrze meczowej się nie znalazł.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Morgan– Ebentsi, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Jest już tradycją, że zawsze bardzo ofensywnie rozpoczynamy mecze. Nie inaczej było tym razem, choć na pierwszą akcję kibicom przyszlo poczekać nieco dłużej. W 11 minucie zobaczyli jednak wspaniały rajd Ebentsiego zakończony golem strzelonym przez niego samego. Akcja naprawdę jakiej nie powstydziłby się choćby grający po drugiej stronie Morris. W 26 minucie sprawa nam się skomplikowała bowiem kontuzji doznał Sanchez, a na ławce miałem „tylko” Sveinssona, którego też wprowadziłem. W 30 minucie Harrison uderzał z rzutu wolnego, ale bardzo niecelnie. Po chwili ruszyliśmy z kontratakiem który zakończył się golem Chibueze, któremu piłkę doskonale dogrywał Morris. Niemal natychmiast gospodarze stworzyli sobie szansę na gola kontaktowego, ale ze znakomitej strony pokazał się Sveinsson, broniąc strzał White’a. cztery minuty potem Lee uderzał z rzutu wolnego, niecelnie. W 39 minucie znakomicie kolejne uderzenie Ebentsiego obronił Fontaine. W drugiej połowie nadal graliśmy swoje, a gospodarze niemal nie istnieli na boisku. Efektem tego był trzeci gol, którego w 50 minucie strzelił Bailey. Pięć minut potem faulowany w szesnastce gospodarzy był Chibueze, a gola z karnego strzelił Webb. Middlesbrough było na kolanach, a zemsta smakowała niezwykle słodko. Cztery minuty po tamtej akcji okazji na kolejnego gola nie wykorzystał Bailey, a dwie minuty później z bliska spudłował Chibueze. W 63 minucie jeszcze raz pokazał się z dobrej strony Ebentsi, strzelając ponownie na bramkę, choć chybiąc celu. Była to ostatnia ciekawa akcja tego meczu. Potem już nie forsowaliśmy tempa, bo i nie było takiej potrzeby.

 

Premiership, 4/38, 27.08.2039

Riverside Stadium, 32243 widzów

[17] Middlesbrough – [10] Scarborough, 0:4 (EBENTSI ’11, CHIBUEZE ’30, BAILEY ’50, WEBB (k) ‘55)

MoM: Serge Ebentsi (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Dwa tygodnie przerwy na spotkania reprezentacji w ramach eliminacji do Mistrzostw Europuy dobrze zrobiły moim podopiecznym. Większość z kluczowych graczy w tych spotkaniach nie grała, dzieki czemu nabierali oni świeżości przed kolejnymi meczami ligowymi. Zaraz po ich powrocie rozpoczałem przygotowania do meczu z pierwszym beniaminkiem w tym sezonie, Aston Villą.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Morgan– Ebentsi, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Mecz zaczął się dla nas udanie. W 8 minucie Wachowiec popędził lewym skrzydłem i dośrodkował w pole karne, gdzie do piłki wyskoczył Chibueze i zakończył akcję golem. Sześć minut potem rywale odpowiedzieli indywidualną akcją i strzałem McLaughina, ale próba była nieudana. W 24 minucie Webb uderzał na bramkę gości, ale świetnie obronił ten strzał Thijssen, który jednak przy interwencji nabawił się kontuzji i musiał opuścić boisko. Jego miejsce zajął Parry. Młody bramkarz nie radził sobie z presją i w 33 minucie Webb strzelił drugiego gola dla gospodarzy. Już minutę potem szansę na kolejnego gola miał Chibueze, ale trafił tylko w boczną siatkę. Sześć minut potem mocno z daleka uderzał Youngjohns, ale jego próba była niecelna. W drugiej połowie rywale próbowali zaatakowac, ale pierwszy strzał Probsta bez problemów obronił Sanchez. Działo się to w 47 minucie. Trzy minuty potem świetne podanie w poprzek boiska Ebentsiego dotarło do Morrisa, a ten płaskim strzałem w długi róg nie dał szans bramkarzowi gości. W 60 minucie wreszcie Parry coś obronił, a był to niegroźny strzał Webba. Dwie minuty potem poradził sobie znacznie lepiej, broniąc uderzenie Chibueze. Po chwili okazji na kolejnego gola nie wykorzystał Ebentsi, uderzając w boczną siatkę z ostrego kąta. W 78 minucie Kameruńczyk przeprowadził jednak kolejną doskonałą akcję. Tym razem dośrodkował w pole karne, a do piłki doskoczył rezerwowy Mohammed, strzelając czwartego gola i ustalając wynik meczu.

 

Premiership, 5/38, 10.09.2039

McCain Stadium, 13178 widzów

[5] Scarborough – [4] Aston Villa, 4:0 (CHIBUEZE ‘8, WEBB ’33, MORRIS ’50, MOHAMMED ‘78)

MoM: Serge Ebentsi (Scarborough)

 

 

Przekonywujące zwycięstwo pozwoliło z optymizmem przygotowywać się do pierwszego meczu w Pucharze UEFA. W pierwszej rundzie czekał nas mecz ze szkockim Hibernian, a zatem rywalem, który w zupełności jest w naszym zasięgu. Niestety dobre nastroje zepsuło powołanie na mecze reprezentacji dla Webba oraz Boskovicia, których w tym meczu zabraknie.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Morgan– Ebentsi, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Mohammed

 

Spotkanie od pierwszych minut układało się po naszej myśli. Szybko udało nam się zepchnąć rywala do defensywy, zmuszając go wyłącznie do neutralizowania naszych akcji ofensywnych. W 8 minucie swoją pierwszą bramkową okazję tego dnia miał Youngjohns, ale Henderson świetnie obronił jego strzał. W 19 minucie błędu Kelly’ego nie wykorzystał Mohammed, który zabrał piłkę obrońcy, ale nie potrafił pokonać bramkarza w sytuacji sam na sam. Dwie minuty potem dość niespodziewanie gospodarze zdołali objąć prowadzenie w pierwszej groźniejszej akcji. Wszystko za sprawą znakomitego uderzenia Younga bezpośrednio z rzutu wolnego. Natychmiast ruszyliśmy do odrabiania strat, ale strzał Mohammeda w 26 minucie obronił Henderson. Dziewięć minut potem nie miał on jednak nic do powiedzenia, kiedy z najbliższej odległości pokonał go Chibueze, wykorzystując dośrodkowanie Morrisa. Niemal natychmiast Nigeryjczyk miał kolejną okazję, ale tej już wykorzystać nie potrafił. W 43 minucie jednak już wyszliśmy na prowadzenie, kiedy bramkę strzelił Ebentsi, dobijając uderzenie Youngjohnsa. Niestety nie udało nam się utrzymać do przerwy prowadzenie, bo w doliczonym czasie Morrison doprowadził do remisu. W drugiej połowie musieliśmy zagrać przede wszystkim uważniej w defensywie, bo jak na razie wszystkie akcje ofensywne gospodarzy kończyły się golami. Tę odsłonę zaczęliśmy od gola, gdy w 46 minucie podanie Baileya wykorzystał Ebentsi, strzelając swojego drugiego gola. Cztery minuty potem kolejną szansę miał Chibueze, ale nie potrafił jej wykorzystać. Sześc minut później Henderson znakomicie obronił kolejny strzał Chibueze, ale po chwili rezerwowy Edwards potrafił znaleźć drogę do siatki i prowadziliśmy już dwoma golami. Gospodarze się wyraźnie rozsypali, co skrzętnie wykorzystaliśmy. W ciągu ostatniego pół godziny udało się jeszcze dwukrotnie pokonać bramkarza gospodarzy, a bramki Chibueze i Morrisa dały nam bardzo przekonywujące zwycięstwo.

 

Puchar UEFA, 1 runda, 1 mecz, 15.09.2039

Easter Road Stadium, 8016 widzów

Hibernian – Scarborough, 2:6 (Young ’22, CHIBUEZE ’35, EBENTSI ’43, Morrison ‘45+2, EBENTSI ’46, EDWARDS ’60, CHIBUEZE ’86, MORRIS ‘90+1)

MoM: Joe Morris (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

A kto ich nie lubi? :>

 

 

Te dwa ostatnie udane mecze przesłoniły trochę nasze problemy z defensywą. W ostatnim spotkaniu z Hibernianem straciliśmy dwie bramki, a na tym etapie rozgrywek europejskich pucharów nie powinniśmy grać aż tak nonszalancko w obronie, bo potem będzie na pewno tylko trudniej. Gra defensywna na pewno wymaga poprawy w naszej drużynie i mam nadzieję, że skutki tego zobaczymy już w zbliżającym się meczu z Nottingham Forrest.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Morgan– Ebentsi, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Mohammed

 

Od pierwszych minut obie drużyny nastawiły się na wymianę ciosów, ale pierwsze próby, czy to Farrella w drużynie gospodarzy, czy naszego Youngjohnsa nie zakończyły się golami. W 5 minucie po akcji Fusiego przed szansą stanął Hughes, ale i on uderzył niecelnie. W 10 minucie już gospodarze zagrali dobrą akcję. Podanie Fusiego dotarło do Iglesiasa, a Hiszpan znakomitym strzałem zdobył bramkę. Już minutę potem mieliśmy szansę wyrównać lecz strzał Chibueze obronił Allison. Sześć minut potem swoją okazję do ustanowienia remisu zmarnował Ebentsi, na co gospodarze zareagowali drugim golem, gdy w 21 minucie ponownie naszego bramkarza pokonał Iglesias. Dwanaście minut potem napastnik gospodarzy dopełnił dzieła zniszczenia, gdy skompletował klasycznego hattricka, a ja przecierałem oczy ze zdumienia. Przed przerwą mieliśmy co prawda dwie szanse na zdobycie gola kontaktowego, ale zarówno Chibueze, jak i Ebentsi fatalnie spudłował. Nie miałem pomysłu, co zmienić w drużynie, aby ta zaczęła grać po przerwie. Ale na boisku zameldowali się od razu Edwards, który zastąpił Chibueze na szpicy obok Chibueze i ta zmiana była trafieniem w dziesiątkę, bowiem w 51 minucie właśnie nasz wychowanek strzelił gola kontaktowego po akcji rozegranej z drugim z napastników. Trzy minuty potem Morris był o włos od zdobycia drugiej bramki, ale minimalnie chybił, a dziewięć minut potem jeszcze jednej szansy nie potrafił wykorzystać Chibueze. W 66 minucie Ebentsi ponownie pokazał się z dobrej strony, ale znów nie potrafił akcji zakończyć dobrym strzałem lub choćby dośrodkowaniem. Ewidentnie zabrakło mu zimnej krwi. W 78 minucie udało się strzelić drugiego gola, a strzelił go wreszcie Chibueze, który miał dziś wiele szans. Przy tej bramce asystował mu Edwards, który oddał Nigeryjczykowi to, co mu ten wypracował przy pierwszej bramce. Ten gol wlał w moich podopiecznych nowe siły. Ostatnie dziesięć minut to zmasowane ataki moich podopiecznych, a rywale zaczynali się coraz częściej gubić. Cel udało się zrealizować. W ostatniej akcji meczu rezerwowy Marshall strzelił gola wyrównującego, wykorzystując świetne dośrodkowanie Morrisa z rzutu rożnego.

 

Premiership, 6/38, 18.09.2039

The City Ground, 29647 widzów

[3] Nottingham Forrest – [2] Scarborough, 3:3 (Iglesias ’10, Iglesias ’21, Iglesias ’33, EDWARDS ’51, CHIBUEZE ’78, MARSHALL ‘90+2)

MoM: Javier Iglesias (Nottingham Forrest)

 

 

Strata punktów spowodowała spadek o jedno miejsce w ligowej tabeli, ale i tak mimo średniego początku, trzymamy się dzielnie czołówki. Tymczasem poznaliśmy naszego rywala w III rundzie Pucharu Ligi. Będzie nim drużyna Srok, z którą zmierzmy się na stadionie rywala. W kolejnym zaś meczu ligowym naszym rywalem jest drużyna Mansfield, która nieudanie rozpoczęła kolejny sezon, czego efektem już było zwolnienie Gutiego z posady szkoleniowca.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Morgan– Ebentsi, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Mohammed

 

Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze, bowiem już w 5 minucie po dośrodkowaniu Morrisa na listę strzelców wpisał się Mohammed, a już dwie minuty potem katarski napastnik był o włos od zdobycia drugiej bramki. W 12 minucie znakomicie w sytuacji sam na sam z Chibueze zachował się Silva, który wyczekał naszego napastnika. Dwanaście minut potem fenomenalnie uderzenie Fernandeza obronił Curtis, który uratował nasz zespół. Cztery minuty potem zaś ostre dośrodkowanie Ebentsiego wybił, piąstkując, Silva. W 41 minucie jeszcze raz drużynę gości ratował Silva, tym razem broniąc strzał Chibueze, który ewidentnie nie radzi sobie z bramkarzem Mansfield. Na początku drugiej połowy stało się to, co na początku pierwszej – padł gol, ale dla gości. Mecz zaczął się od początku. Bramkę strzelił Blanco, który po chwili, podobnie jak my na początku pierwszej połowy, miał swoją drugą okazję do zdobycia bramki, ale nie potrafił jej zakończyć celnie. Ten gol sprawił, że rywale cofnęli się do defensywy, bo dla nich remis na McCain Stadium to dobry wynik. Zagęszczenie środkowej strefy uniemożliwiło nam rozgrywanie piłki. Boczni pomocnicy, Morris i Ebentsi, zostali odcięci od podań, co sprawiło, że nie mogliśmy stworzyć żadnej ciekawej sytuacji. Dopiero w ostatnim kwadransie coś się zaczęło dziać na boisku. W 77 minucie znów szarżował Ebentsi, ale po minięciu Castelliego nie potrafił pokonać bramkarza gości. Była to ostatnia ciekawa akcja tego spotkania i mecz zakończył się remisem.

 

Premiership, 7/38, 24.09.2039

McCain Stadium, 22603 widzów

[3] Scarborough – [17] Mansfield, 1:1 (MOHAMMED ‘5, Blanco ’48)

MoM: Abdulaziz Mohammed (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Niestety nie moge odpowiedz na to pytanie, jak i nie moge dodac nowych czesci, bo pisalem opka na kompie stacjonarnym do ktorego mam dostep tylko w weekendy, a poniewaz pakowalem sie w pospiechu, zapomnialem sobie zgrac plik z kariera na pendriva albo chocby na maila :/ epic fail, dlatego macie cztery dni przerwy (do piatku) od moich wypocin

Odnośnik do komentarza

| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 195th                	| Djibouti  | 166  | 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 196th                	| Malawi  | 166 | 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 197th                	| Cambodia | 165  | 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 198th                	| The Philippines  | 153 | 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 199th                	| Guinea-Bissau  | 152 | 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 200th                	| Bangladesh  | 145  | 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 201st                	| Turks and Caicos Islands | 133  | 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 202nd                	| Bhutan  | 117 | 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 203rd                	| Pakistan | 117                  	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 204th                	| Central African Republic  | 34 | 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 205th                	| São Tomé and Principe  | 29 | 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 

 

 

 

Mecz z Mansfield powinien był zakończyć się naszym zwycięstwem, ale nic takiego nie miało miejsca. Ważne jednak, że cały czas trzymamy kontakt z czubem tabeli. Co prawda teraz wyprzedziło nas w tabeli Carlisle, ale tylko zrównując się z nami ilością punktów. Teraz zaś przed nami rewanż w Pucharze UEFA z Hibernian, który powinien być tylko formalnością.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Morgan– Ebentsi, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Mohammed

 

Trudno było oczekiwać, że Szkoci będą w stanie na wyjeździe odrobić czterobramkową stratę. Zwłaszcza, że moi podopieczni wcale nie zamierzali przespacerować tego spotkania i zaatakowali od pierwszych chwil. W 8 minucie wynik spotkania otworzył Mohammed, wykorzystując dośrodkowanie Wachowca z lewego skrzydła. Trzy minuty potem po krótkotrwałym oblężeniu bramki rywala, Bailey strzelił drugą bramkę po asyście Youngjohnsa. Minutę potem goście mogli strzelić gola kontaktowego, ale najpierw Young, a potem Marshall nie potrafili wykorzystać dogodnych okazji. W 19 minucie z rzutu wolnego uderzał Youngjohns, ale bardzo niecelnie, a dwie minuty później również Chibueze się nie popisał, fatalnie pudłując. W 25 minucie Bailey potrafił po raz drugi pokonać bramkarza gości i strzelił swojego drugiego gola. Po chwili padł kolejny gol, którego strzelił Chibueze i po pół godzinie goście już byli zniszczeni. W pierwszej połowie już więcej bramek nie padło, chociaż sam Youngjohns miał przynajmniej dwie doskonałe szanse. Po zmianie stron graliśmy spokojnie i konsekwentnie, od czasu do czasu stwarzając sobie okazje podbramkowe. W 60 minucie jedną z takich okazji wykorzystał Morris. Henderson w bramce gości dwoił się i troił, ale w pojedynkę nie był w stanie powstrzymać Scarborough, a obrońcy wyraźnie mu nie pomagali. Ostatni cios zadaliśmy w 87 minucie, kiedy dośrodkowanie Morrisa z lewego skrzydła przeciął tak niefortunnie obrońca gości, Kelly, że piłka wpadła do siatki obok zaskoczonego bramkarza gości.

 

Puchar UEFA, 1 runda, rewanż, 29.09.2039

McCain Stadium, 3749 widzów

Scarborough – Hibernian, 6:0 (MOHAMMED ‘8, BAILEY ’11, BAILEY ’25, CHIBUEZE ’29, MORRIS ’60, Kelly [og] ‘87)

MoM: Patryk Wachowiec (Scarborough)

 

 

W kolejnej fazie trafiliśmy do bardzo wyrównanej, silnej grupy. Zagramy na jesień z Sampdorią, Fenerbahce, Saint Ettienne i FC Kopenhagą. Pierwszy mecz zagramy właśnie z włoską drużyną, ale zanim to nastąpi, czekają nas jeszcze dwa mecze ligowe. Najpierw zmierzymy się na Emirates Stadium z Arsenalem, a potem czeka nas ligowa potyczka przeciwko Newcastle.

 

 

Sanchez - Hammani, Wachowiec, Howard, Morgan– Edwards, Morris, Bailey, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Pierwsze dziesięć minut nie przyniosło żadnych ciekawych sytuacji podbramkowych, ale w 11 minucie Youngjohns miał już swoją okazję, jednak jego strzał świetnie obronił Tonelli. Dwie minuty potem gospodarze odpowiedzieli akcją i strzałem Chambersa, ale bardzo nieudanym. W 18 minucie niestety straciliśmy bramkę, kiedy właśnie Chambers znakomicie asystował przy bramce Valencii. To właśnie Anglikowi należy przypisać większość zasług za tego gola. W 24 minucie rezerwowy bramkarz Sanchez świetnie obronił z kolei uderzenie Donatiego, a pięć minut potem poradził sobie on również z uderzeniem Valencii, tym razem nie dał się zaskoczyć. W 35 minucie swoją okazję na gola wyrównującego miał Chibueze, ale nie potrafił jej zakończyć golem, na co rywale pięć minut potem odpowiedzieli drugim golem, którego znów strzelił Valencia. Jeszcze przed przerwą szansę na gola miał powracający po meczach reprezentacji Webb, ale fatalnie spudłował. W drugiej połowie nasza gra specjalnie się nie odmieniła. W 54 minucie Carr uderzał na naszą bramkę, ale minimalnie chybił, na co odpowiedzieliśmy strzałem Webba, który świetnie obronił Tonelli. Jedenaście minut potem jeszcze jedną szansę miał Webb, ale po powrocie z Australii nie potrafi odnaleźć formy strzeleckiej. W 70 minucie rezerwowy Mohammed też miał swoją bramkową szansę, ale znów znakomicie w bramce zachował się Tonelli. Sześć minut potem rezerwowy w Arsenalu Bates odpowiedział na naszą ofensywną grę swoją akcją i strzałem, który obronił bez kłopotów Sanchez. W końcówce mieliśmy jeszcze dwie okazje rezerwowych, ale ani Mohammed, ani wprowadzony później Anderson nie potrafili strzelić bramki.

 

Premiership, 8/38, 03.10.2039

Emirates Stadium, 59267 widzów

[6] Arsenal – [5] Scarborough, 2:0 (Valencia ’18, Valencia ’40)

MoM: Andy Howard (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Ponieważ tabela jest bardzo spłaszczona, porażka z Kanonierami sprawiła, że spadliśmy z hukiem aż o sześć pozycji w ligowej tabeli. Teraz jednak gramy z Newcastle, które ma problemy na początku nowego sezonu. Nowym trenerem tej ekipy jest Guti, który nie tak dawno pożegnał się z posadą szkoleniowca Mansfield, a przy okazji jest moim byłym podopiecznym z początków mojej pracy w Carlisle. Na ten mecz do składu powrócili Ebentsi na prawe skrzydło i Murphy do środka obrony,

 

 

Sanchez - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy– Ebentsi, Morris, Lauridsen, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

O pierwszych sekund goście zaczęli grać bardzo agresywnie i ofensywnie. Mach był o włos od zdobycia bramki już w pierwszej akcji, ale na wysokości zadania stanął Sanchez, broniąc jego uderzenie. W 8 minucie nasz bramkarz z kolei znakomicie obronił strzał Joao Carlosa, a dwie minuty potem to my strzeliliśmy gola, tyle że sędzia go nie uznał, dopatrując się, wątpliwego moim zdaniem, spalonego. Pięć minut potem po akcji Macha i podaniu do środka pola przed szansą stanął Cook, ale uderzył niecelnie. W 20 minucie świetny strzał Webba jeszcze ładniej obronił mój były piłkarz Scarborough, Promes. Cztery minuty potem Mach potrafił wpisać się na listę strzelców, ale okupił to kontuzją po zderzeniu ze słupkiem i zaraz po tej bramce musiał opuścić boisko. W 34 minucie po akcji koreańskiego pomocnika Kyoo znów przed szansą stanął Cook, ale i tym razem uderzył niecelnie. Trzy minuty potem uderzenie Sabatiniego znów obronił Sanchez. Ale nasza gra była daleka od optymalnej. Gdyby nie argentyński bramkarz, byłoby z nami źle. W 41 minucie mogliśmy wyrównać, ale uderzenie Webba świetnie obronił Promes. W drugiej połowie chciałem zobaczyć ofensywie grające Scarborough i rzeczywiście tak zaczęliśmy tą odsłonę. W 47 minucie groźnie, acz niecelnie uderzał Bailey, a po chwili również i Chibueze wypracował sobie sytuację, którą potem z gracją zmarnował. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 54 minucie Cook strzelił drugiego gola dla Srok i nasza sytuacja stała się bardzo trudna. Zwłaszcza, że niemal natychmiast Cook strzelił swojego drugiego gola i przegrywaliśmy już trzema golami. Moi podopieczni jednak nie przestawali próbować. W 56 minucie szansę miał Chibueze lecz jej na gola nie zamienił, podobnie jak Ebentsi cztery minuty potem. W 65 minucie uderzenie rezerwowego Meijera nie sprawiło problemów jego rodakowi w bramce Newcastle, a jedenaście minut potem również i Youngjohns mimo dobrego strzału, nie zdobył gola. Dopiero w samej końcówce już zupełnie rozluźnieni goscie pozwolili sobie na wbicie dwóch bramek, obie autorstwa Chibueze, ale to było za mało, aby wywalczyć choćby punkt i w minorowych nastrojach opuszczaliśmy stadion.

 

Premiership, 9/38, 06.10.2039

McCain Stadium, 22015 widzów

[11] Scarborough – [16] Newcastle, 2:3 (Mach ’24, Cook ’54, Cook ’55, CHIBUEZE ’87, CHIBUEZE ’89)

MoM: Joao Carlos (Newcastle United)

 

 

Dwie porażki sprawiły, że nasza seria meczów bez wygranej urosła do niepokojących rozmiarów określanych w liczbie czterech. Teraz jednak nadszedł czas na rozpoczęcie zmagań w fazie grupowej pucharu UEFA. jeśli udałoby się wygrać z Sampdorią, na pewno morale w zespole uległoby podwyższeniu i moglibyśmy na nowo próbować nawiązywać do czołówki Premiership.

 

 

Sanchez - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy– Ebentsi, Marshall, Lauridsen, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Od samego początku udało nam się narzucić nasz styl gry. Już w 5 minucie Berti musiał interweniować po strzale Webba zza pola karnego, ale uczynił to bardzo pewnie. Czternaście minut potem Australijczyk miał kolejną szanse, ale tym razem minimalnie spudłował. Pięć minut potem próbował on raz jeszcze, tym razem po dośrodkowaniu Wachowca lecz efekt był podobny do poprzednich. W 29 minucie z kolei swoją okazję miał Marshall, który na lewym skrzydle zastępował kontuzjowanego Morrisa, ale i jego strzał był niecelny. Tymczasem w doliczonym czasie gry pierwszej połowy pomocnik gości, Pagliuca potrafił strzelić gola w tak właściwie jedynej akcji gości niosącej znamiona ofensywnej. Dlatego mimo oblężenia bramki rywala, do przerwy przegrywaliśmy. Po zmianie stron rywale na chwilę przejęli inicjatywe, a efektem tego była akcja indywidualna i strzał Guidolina, na szczęście daleko obok bramki. W 55 minucie rezerwowy Rodriguez również nie potrafił pokonać bramkarza gosci mimo dobrego dośrodkowania od Wachowca. W 60 minucie przed szansą stanął Anderson, uderzając z dystansu, ale ten wprowadzony chwilę wcześniej młody defensywny pomocnik uderzył nieczysto. Po chwili w krótkim odstępie czasu okazje bramkowe mieli Joe Marshall (wprowadzony po przerwie za Howarda) i Ebentsi, ale gol nie padł. Bramka gości była jak zaczarowana. Właściwie w odstępach dwuminutowych działo się coś groźnego pod bramką Bertiego, ale ten bronił jak w transie i nie robiło mu różnicy czy uderzał Chibueze, czy Marshall, czy Rodriguez. Na takim ostrzeliwaniu bramki rywala minęła cała druga połowa, ale gol nie padł.

 

Puchar UEFA, Grupa C, 1/4, 20.10.2039

McCain Stadium, 7364 widzów

Scarborough – Sampdoria, 0:1 (Pagliuca ‘45+1)

MoM: Luca Berti (Sampdoria Genua)

 

Statystyka strzałów: 21/8 – 3/1 …

Odnośnik do komentarza

Fatalna forma w poprzednich meczach sprawiła, że zaczął mi się palić grunt pod nogami. Co prawda nadal mogłem cieszyć się ogromnym poparciem zarządu, który twierdził, że jestem najlepszym kandydatem na zajmowane stanowisko, ale kibice coraz bardziej się niecierpliwili. Dlatego mimochodem czułem, że najbliższe mecze mogą być decydujące. Nie miałem jednak pomysłu, jak odmienić, choćby personalnie, oblicze drużyny, dlatego z Manchesterem City zagrałem tak, jak z Sampdorią.

 

 

Sanchez - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy– Ebentsi, Marshall, Lauridsen, Youngjohns – Chibueze, Webb

 

Mecz rozpoczął się od ataków gospodarzy, którzy wyczuli, że jesteśmy w kryzysie i chcieli szybko ten mecz przeważyć na swoją korzyść. Już w pierwszej akcji świetna interwencja Sancheza uratowała nas przed utratą gola po strzale Babayaro. W 10 minucie przeprowadziliśmy pierwszą akcję ofensywną i od razu zakończyła się ona golem, gdy świetną akcję indywidualną zakończył pewnym strzałem Webb. Już minutę później mogliśmy prowadzić dwoma golami, ale tym razem uderzenie Chibueze było minimalnie chybione. Sześć minut potem po kolejnej akcji naszych napastników w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy znalazł się Webb, ale jego uderzenie obronił Izzo. Cztery minuty później raz jeszcze górą nad Australijczykiem był włoski bramkarz gospodarzy. W 25 minucie padł jednak drugi gol dla Scarborough, a strzelił go Chibueze, dobijając strzał Lauridsena. Gospodarze zostali zupełnie stłamszeni, a my mieliśmy pełną kontrolę nad przebiegiem spotkania. Po chwili doskonałej okazji na kolejnego gola znów nie wykorzystał Webb, a w 40 minucie mocno lecz obok bramki uderzał Lauridsen. Trzy minuty potem obrońcom urwał się Chibueze i oddał strzał lecz za słaby, by pokonać Izzo. W drugiej połowie nadal graliśmy swoje. Zaraz na jej początku doskonałą okazje miał Marshall po podaniu Wachowca, ale nie potrafił jej zakończyć celnym strzałem. W 50 minucie Webb już nie miał problemów, by trzeciego gola dla gości strzelić. Rozbici gospodarze już nie potrafili walczyć. Dwanaście minut potem Webb zadał kolejny cios, kompletując hattricka. Świetną asysta przy tej bramce popisał się Chibueze. W 73 minucie po dośrodkowaniu Wachowca z lewego skrzydła do piłki doskoczył Webb, który wygrał pojedynek główkowy z Shalą, ale uderzył niecelnie. Siedem minut potem wykorzystał on jednak długie i precyzyjne podanie Howarda, zdobywając swojego czwartego gola i ustalając wynik spotkania.

 

Premiership, 10/38, 23.10.2039

City of Manchester Stadium, 47514 widzów

[13] Manchester City – [12] Scarborough, 0:5 (WEBB ’10, CHIBUEZE ’25, WEBB ’50, WEBB ’62, WEBB ‘80)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

 

 

O tym, jak bardzo spłaszczona jest tabela świadczy fakt, że ta wygrana pozwoliła nam awansować z dwunastej na piątą pozycję w ligowej tabeli. Tymczasem kilka dni później rozpoczynaliśmy walkę w Pucharze Ligi, którego to pucharu, jak wiadomo, broniliśmy. W pierwszym meczu III rundy czekał nas pojedynek z Newcastle, na który, oczywiście, wystawiłem rezerwowy skład.

 

 

Sanchez – Magnusson, Cevallos, Vazauez, Morgan – Ebentsi, Martinez, Bosković, Edwards – Rodriguez, Moreno

 

O pierwszej połowie tego spotkania można by napisać tylko tyle, że w ogóle się odbyła. Żadna z drużyn nie stworzyła w niej choćby jednej ciekawej akcji podbramkowej, dlatego gdy sędzia gwizdał na przerwę, kibice na St. James’ Park odetchnęli z ulgą, licząc na lepsze widowisko po przerwie. Takowe faktycznie było, a co najważniejsze, z bramkami. Już w 48 minucie bowiem Colombo dośrodkował precyzyjnie na głowę Macha, a czeski napastnik umieścił piłkę w siatce. Osiem minut potem uderzenie Kyoo znakomicie obronił nasz bramkarz Sanchez, ale w 59 minucie Mach strzelił swojego drugiego gola w tym spotkaniu, tym razem dobijając uderzenie Kyoo. Sytuacja zatem stawała się trudna, ale jeszcze nie rezygnowaliśmy z walki. W 72 minucie świetną akcją indywidualną popisał się rezerwowy Rodriguez, ale nie potrafił jej zakończyć celnym strzałem. Siedem minut potem gospodarze odpowiedzieli na to akcją Kyoo, który również na listę strzelców się nie wpisał. Po chwili po akcji Cevallosa piłka dotarła do Boskovicia, a ten uderzył mocno i zmieścił piłkę między słupkiem, a bramkarzem, dając nam gola i nadzieję na ostatnie chwile meczu. Niestety mimo szans, które mieli Martinez i po raz drugi Bosković, nie udało się doprowadzić do remisu i odpadamy z Pucharu już na starcie.

 

Puchar Ligi, III runda, 26.10.2039

St. James’ Park, 25280 widzów

[P] Newcastle – [P] Scarborough, 2:1 (Mach ’48, Mach ’59, BOSKOVIĆ ‘82)

MoM: David Mach (Newcastle United)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...