Skocz do zawartości

[FM2006] Guys in the red... are fighting for win...


Rekomendowane odpowiedzi

Pechowy remis oznaczał, że nie wyprzedzimy w tabeli Londyńczyków na co była spora szansa. Może uda nam się to w następnej kolejce, w której wyjeżdżamy na mecz z Southampton. Mam nadzieję, że zgarniemy komplet punktów, bo nasza strata do czołowych miejsc jest duża i musimy walczyć o utrzymanie kontaktów z literującymi drużynami.

 

 

Cecchini – Ifil, Queudrue, Ferdinand, Zokora – Eagles, Farag, Sissoko, Torres – Danili, Manucharyan

 

Początek meczu dość niespodziewanie był na korzyść gospodarzy, którzy w 8 minucie mogli po strzale Davisa zdobyć bramkę, gdyby nie dobra interwencja Cecchiniego. Trzy minuty później jednak przeprowadziliśmy błyskawiczną kontrę, która zakończyła się bramką, a jej autorem został Danili, który zastępował kontuzjowanego Benjamina. Minęło dziewięć minut a Włoch po raz drugi wpisał się na listę strzelców, tym razem po podaniu od Queudrue. Po chwili okazję do pogromu rywali miał Manucharyan, ale uderzył niecelnie piłkę i bramka nie padła. Podobnie w 37 minucie Ormianin znów wypracował sobie sytuację, ale nie potrafił akcji wykończyć. Przed przerwą dużo krwi moim obrońcom napsuł bardzo aktywny Walcott, który chyba jako jedyny próbował coś zmienić w grze gospodarzy, ale na szczęście obrona grała pewnie i nie daliśmy się zaskoczyć nieszablonowym zagraniom tego utalentowanego skrzydłowego. Po przerwie już spokojnie kontrolowaliśmy przebieg meczu, przeciwnik nie mógł nas niczym zaskoczyć i tylko dążyliśmy jak najmniejszym kosztem sił do końcowego gwizdka. Dopiero w końcówce znów zaczęliśmy grać ofensywnie. Najpierw w 78 minucie bliski pokonania Lorenza był Eagles, pięć minut później w dogodnej sytuacji ni popisał się Manucharyan, ale po kolejnych dwóch minutach mogliśmy się cieszyć z trzeciego gola, którego strzelił będący w wybornej dyspozycji Danili.

Premiership, 29/38, 17.03.2012

St. Mary’s Stadium, 27496 widzów

[13] Southampton – [4] Carlisle, 0:3 (DANILI ’11, DANILI ’20, DANILI ’87)

MoM: Marco Danili (Carlisle United)

 

 

Dobrze się stało, bo w meczu tej kolejki Arsenal zgubił dwa punkty remisując tylko u siebie z Middlesbrough. Jeśli jeszcze w kolejnym meczu uda nam się wygrać z Aston Villą, a Londyńczycy znów stracą punkty to powinniśmy ich wyprzedzić w tabeli. Zdradzę jeszcze, że prowadzę negocjacje transferowe z kilkoma piłkarzami, ale nie chcę jeszcze opowiadać szczegółów.

 

 

Cecchini – Ifil, Queudrue, Ferdinand, Zokora – Eagles, Farag, Sissoko, Torres – Manucharyan, Danili

 

Wydawać by się mogło, że Aston Villa nie jest w stanie nam niczym zagrozić, ale gdy zobaczyłem ultradefensywne ustawienie gości to zmieniłem zdanie. W meczu tym trzeba będzie się mocno napocić, aby zdobyć punkty. W 8 minucie pierwszą okazję miał Farag, ale Sutton obronił to uderzenie. Później długo długo nic się nie działo, aż w 35 minucie goście przeprowadzili atak, Larsen zabrał piłkę Zokorze i oddał strzał, ale Cecchini dobrze się zachował broniąc kąśliwy strzał. W 44 minucie wreszcie po akcji Faraga lewym skrzydłem i dośrodkowaniu w pole karne, Danili pewnie wyskoczył w powietrze i mocnym strzałem zdobył bramkę. Po przerwie zaatakowaliśmy, żeby szybko zdobyć drugiego gola i spokojnie dogrywać mecz do końca. W 55 minucie groźny strzał oddał Eagles, ale obronił go Sutton. Trzy minuty później znów naszego włoskiego golkipera niepokoił Larsen. W 65 minucie doszło do tragedii na stadionie. Joosten centrował piłkę w kierunku Larsena, dośrodkowanie przeciął Ferdinand, ale uczynił to tak nieszczęśliwie, że skierował piłkę do własnej bramki, obok osłupiałego Cecchiniego. Ta bramka wyraźnie dodała przeciwnikowi wigoru. W 73 minucie Cecchini musiał obronić strzał Boumy z rzutu wolnego, a pięć minut później uratował drużynę, gdy znów uderzał Larsen. W samej końcówce jeszcze raz się dobrze spisał wybijając piłkę po ostrym dośrodkowaniu Murraya. My zaś nie byliśmy w stanie strzelić tutaj zwycięskiej bramki.

Premiership, 30/38, 24.03.2012

Brunton Park, 27530 widzów

[4] Carlisle – [7] Aston Villa, 1:1 (DANILI ’44, FERDINAND [og] ’65)

MoM: Federico Cecchini (Carlisle United)

Odnośnik do komentarza

Szkoda, że ten remis przyszedł akurat przed meczem Ligi Mistrzów z PSV. Morale w drużynie co prawda nie jest złe, ale gdybyśmy wygrali z Villą, to teraz grałoby nam się trochę łatwiej. Trochę niefajnie, że pierwszy mecz gramy na własnym stadionie, potem w razie czego będzie ciężko odrabiać straty, ale mam nadzieję, że nie będziemy musieli w Holandii gonić wyniku.

 

 

Cecchini – Ifil, Queudrue, Ferdinand, Zokora – Eagles, Boka, Berson, Torres – Benjamin, Danili

 

Chyba jednak byliśmy faworytami w tym dwumeczu I należało od samego początku pokazać, że nie jest przypadkiem, iż gramy az w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. W 7 minucie bramkarza gości mógł już pokonać zastępujący kontuzjowanego Faraga Boka. Minęło aż siedemnaście minut zanim kibice zobaczyli kolejną akcję ofensywną, tym razem pod drugą bramką i serce zabiło mi mocniej, gdy Hesselink oddał strzał, ale na szczęście był on minimalnie niecelny. Po chwili jednak objęliśmy prowadzenie za sprawą skutecznego uderzenia Daniliego. W 33 minucie groźnie na bramkę strzelał Baroni,ale Cecchini był na posterunku. Trzy minuty później zaś padła druga bramka dla Carlisle. Boka dośrodkował z lewego skrzydła, piłkę zgarnął w polu karnym Danili i mocnym strzałem z bliska nie dał szans goalie gości. Przed przerwą Cecchini pokazał klasę, wygrywając bezpośredni pojedynek z Hesselinkiem. Po przerwie znów Hesselink straszył naszą obronę, ale Holender był tego wieczora bardzo nieskuteczny. W 58 minucie jednak straciliśmy bramkę, gdy Arouca odegrał do Frenckena, a ten pokonał naszego bramkarza. Natychmiast wprowadziłem za bardzo zmęczonego Daniliego Manucharyana, żeby ożywić nasze poczynania w ataku. W 65 minucie bliski zdobycia gola był inny rezerwowy – Dervishi, który zastąpił bezbarwnego Eaglesa. Siedem minut później kolejną doskonałą okazję zmarnował Hesselink, a po kolejnych dziesięciu minutach bliski wyrównania był Arouca, ale i on nie trafił do siatki. Choć zwyciężyliśmy, to jednak styl nie powalał, ale pocieszam się tym, ze na wyjazdach gramy zazwyczaj lepiej niż u siebie więc powinniśmy wywalczyć sobie awans.

 

Liga Mistrzów, ćwierćfinał, 1 mecz, 28.03.2012

Brunton Park, 27478 widzów

[ANG] Carlisle – [HOL] PSV Eindhoven, 2:1 (DANILI ’29, DANILI ’36, Frencken ’58)

MoM: Artur Boka (Carlisle United)

 

 

Zaraz po spotkaniu z PSV trzeba było rozpocząć przygotowania do meczu z Crystal Palace. Przeciwnik to niezbyt wymagający, walczący w tym sezonie tylko o utrzymanie, ale właśnie z takimi koniecznie trzeba zdobywać punkty. Inaczej nie mamy szans na wejście na podium w lidze angielskiej, co stanowi teraz mó cel jeśli chodzi o walkę w Premiership.

 

 

Cecchini – Ifil, Queudrue, Ferdinand, Zokora – Eagles, Farag, Potter, Torres – Benjamin, Danili

 

Spotkanie rozpoczęło się dla nas fantastycznie – w 6 minucie Benjamin otworzył wynik meczu wykańczając akcję Daniliego. Minutę później było już 0:2, gdy Nigeryjczyk odegrał do wbiegającego Pottera, a Irlandczyk bardzo ładnie wypracował sobie pozycję i strzelił nie do obrony. Minęło raptem siedem minut, a po dośrodkowaniu Queudrue i strzale Daniliego padła kolejna bramka. Po chwili mogliśmy już zupełnie pogrążyć rywala, gdyby tylko Torres lepiej przymierzył strzelając z daleka. Trzy minuty później po raz drugi próbował Danili, ale tym razem nieskutecznie. W 36 minucie aktywny Benjamin mógł zdobyć drugiego gola, ale źle złożył się do strzału głową i piłka poleciała ponad poprzeczką. W 43 minucie z kolei znów okazję strzelecką miał Torres, ale on jednak nie jest piłkarzem od strzelania bramek – to widać. Po zmianie stron nadal kontrolowaliśmy przebieg meczu, przeciwnik był praktycznie niewidoczny. W 60 minucie faulowany w polu karnym przez Ujaha był Farag, a bramkę z jedenastu metrów strzelił etatowy wykonawca karnych – Queudrue. Osiem minut później znów uderzał na bramkę Danili, ale tym razem Harrisom był na posterunku i dobrze obronił strzał gracza Carlisle. Trzy minuty później ponownie był w tarapatach, gdy uderzał wprowadzony za Benjamina Manucharyan. Dwie minuty po tym wydarzeniu gola Ormianin jednak strzelił. W końcówce niepotrzebnie się rozluźniliśmy i straciliśmy bramkę, gdy na listę strzelców wpisał się najlepszy napastnik gospodarzy – Mantorras.

 

Premiership, 31/38, 31.03.2012

Selhurst Park, 18255 widzów

[16] Crystal Palace – [4] Carlisle, 1:5 (BENJAMIN ‘6, POTTER ‘7, DANILI ’15, QUEUDRUE (k) ’60, MANUCHARYAN ’73, Mantorras ’86)

MoM: Marco Danili (Carlisle United)

Odnośnik do komentarza

Marco Danili 2011 - dawałem niedawno, od tego czasu niewiele się zmienił

 

 

 

Już kilka dni później wyjeżdżaliśmy do Eindhoven na mecz ćwierćfinału Ligi Mistrzów. PSV wydawało się u siebie być drużyną bardzo mocną, ale my bardzo dobrze gramy w spotkaniach wyjazdowych, dlatego liczyłem na korzystny wynik. Dobrze dla nas, że w spotkaniu z nami nie zagra Arouca, który napsuł nam sporo krwi w pierwszym meczu. Po naszej stronie jednak też są straty – największe to brak Ferdinanda i Drogby.

 

 

Cecchini – Ifil, Queudrue, Ferdinand, Zokora – Eagles, Farag, Potter, Torres – Benjamin, Danili

 

Pierwsze minuty nie mogły nastrajać optymistycznie, bo choć przeciwnik nie atakował, to jednak miał przewagę w posiadaniu piłki I chciał nas “zabiegać”. Jednak w 12 minucie, gdy przeprowadziliśmy pierwszy groźny atak, od razu dał on nam prowadzenie, bo skutecznie akcję wykończył Benjamin. Pięć minut później wykazał się Cecchini, broniąc strzał Verbeeka. Siedem minut później już na pozycję sam na sam wychodził Benjamin, ale jednak Baroni zdążył wrócić i zabrać Nigeryjczykowi piłkę. W 33 minucie znów Benjamin strzelał na bramkę, ale tym razem jego uderzenie było bardzo niecelne. W 42 minucie gospodarze przeprowadzili jeden z nielicznych ataków i po podaniu od Franckena w dogodnej sytuacji znalazł się tak niemiłosiernie pudłujący w poprzednim meczu Hesselink, ale tym razem stanął na wysokości zadania i zdobył bramkę, która dała PSV remis aż do przerwy. Po przerwie natychmiast rzuciliśmy się do ataku, by szybko zdobyć bramkę i spokojnie dograć mecz do końca. W 49 minucie strzał z daleka oddał Torres, ale jego próba była bardzo niecelna. Minutę później bramkarz gospodarzy obronił strzał Daniliego, ale Włoch wpisał się na listę strzelców dziesięć minut później. Minęły raptem cztery minuty, a kolejnego gola strzelił Sissoko. Gospodarze byli już wyraźnie podłamani i już nic złego nam tutaj wydarzyć się nie mogło. Minutę później Danili po raz drugi pokonał bramkarza gospodarzy, wykorzystując bardzo dobre podanie od Benjamina. W 77 minucie drugiego gola mógł strzelić Sissoko, ale uderzył niecelnie. Była to ostatnia godna wzmianki akcja tego meczu. Meczu, który okazał się być sprawdzianem łatwiejszym, niż przypuszczaliśmy.

 

Liga Mistrzów, ćwierćfinał, 2 mecz, 04.04.2012

Phillips Stadium, 31867 widzów

[HOL] PSV Eindhoven – [ANG] Carlisle, 1:4 (BENJAMIN ’12, Hesselink ’42, DANILI ’60, SISSOKO ’64, DANILI ’65)

MoM: Marco Danili (Carlisle United)

 

 

W półfinale zmierzymy się z hiszpańskim Realem Madryt. Mam nadzieję, że ten dwumecz będzie podobny jak z Barceloną, którą ograliśmy na wyjeździe, a u siebie minimalnie polegliśmy grając rezerwowym składem. Tymczasem w lidze czekało nas teraz trudne zadanie. Na nasz stadion przyjeżdżał lider z Newcastle.

 

 

Cecchini – Ifil, Queudrue, Ferdinand, Zokora – Eagles, Farag, Potter, Torres – Benjamin, Danili

 

Ten mecz zaczął się dla nas fatalnie bo już w 2 minucie straciliśmy bramkę po celnym strzale głową najskuteczniejszego gracza Premiership, Postigi. Jednak już sześć minut potem Queudrue doprowadził do wyrównania, precyzyjnie uderzając z rzutu wolnego i nie dając Givenowi żadnych szans. Ale już minutę później goście mieli rzut karny, gdy piłkę w polu karnym ręką zagrał Zokora. Jedenastkę na bramkę zamienił środkowy pomocnik, Emre. Pięć minut później kolejnego gola mógł strzelić Farfan, ale uderzył niecelnie. Natomiast po kolejnych trzech minutach udało nam się doprowadzić do remisu, gdy na listę strzelców wpisał się Sissoko. W 30 minucie kontuzji doznał Postiga, co dla nas było bardzo dobrą wiadomością. Od tej pory jakbyśmy zaczęli grać lepiej. W 32 minucie po raz kolejny bliski pokonania Givena był Sissoko, ale tym razem Irlandczyk dobrze się zachował broniąc strzał. Po przerwie postanowiłem, że zaatakujemy jeszcze intensywniej i dlatego w miejsce niewidocznego Eaglesa wprowadziłem Dervishiego. W 57 minucie okazję strzelecką miał Benjamin, ale ją zmarnował. Pięc minut później ponownie Nigeryjczyk szukał szczęścia na boisku i znów nie znalazł. W 79 minucie już jednak nasz najlepszy napastnik strzelił bramkę, wykorzystując celne dośrodkowanie Queudrue. Końcówka meczu była bardzo nerwowa. Bałem się, że nie utrzymamy tego wyniku, ale gdy Taylor sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Benjamina to już wiedziałem, że nic złego nam się nie stanie. Obrońca gości obejrzał czerwoną kartkę, a po chwili Dervishi strzelił czwartego gola, ustanawiając wynik meczu.

Premiership, 32/38, 07.04.2012

Brunton Park, 27524 widzów

[4] Carlisle – [1] Newcastle, 4:2 (Postiga ‘2, QUEUDRUE ‘8, Emre (k) ‘9, SISSOKO ’17, BENJAMIN ’79, DERVISHI ‘90)

MoM: Juan Manuel Torres (Carlisle United)

Odnośnik do komentarza
Może jakaś tabelka dla ciekawskich? :>

ni bałdzo... :( W skrócie tym niemniej wygląda to tak, że Liverpool i Newcastle są poza naszym zasięgiem, a o trzecie miejsce będziemy toczyć walkę z Arsenalem do samego końca sezonu. Piąty Man Utd i szósta Chelsea traci już do nas sporo i jeśli nie wydarzy się żaden kataklizm, to nie powinny nas te drużyny przegonić.

 

 

 

 

Zwycięstwo z liderem znacznie poprawiło morale w zespole. To niezwykle ważne, bo przed nami teraz kolejny mecz z cyklu tych, które koniecznie musimy wygrać, bo jedziemy do Preston, która to drużyna walczy o utrzymanie i będzie gryzła trawę, żeby tylko pozbawić nas kompletu punktów. My musimy zrobić dokładnie to samo. Co do zmian kadrowych – skończyła się moja cierpliwość wobec Eaglesa – w jego miejsce pojawi się Potter.

 

 

Forster – Ifil, Queudrue, da Silva, Zokora – Potter, Farag, Sissoko, Torres – Benjamin, Danili

 

Zaatakowaliśmy od samego początku i już w 5 minucie Benjamin był bliski pokonania Turnera. Dziewięć minut później po jednej z niewielu groźnych akcji gospodarzy wykazać mógł się zastępujący kontuzjowanego Cecchiniego Forster. W 22 minucie objęliśmy prowadzenie, gdy perfekcyjnie akcję całego zespołu wykończył Danili. Dziewięć minut później Lopo uratował swój zespół przed klęską, bo piłka po strzale Pottera leciała w światło bramki, ale Hiszpan zdołał ją odbić nogą i ta poleciała na rzut rożny. W 37 minucie groźnie na bramkę gospodarzy uderzał Farag, ale piłka minimalnie przeleciała obok słupka. W 41 minucie po dośrodkowaniu Queudrue w pole karne, znalazł się tam Sissoko, który przyjął piłkę, obrócił się z nią i huknął jak z armaty, zdobywając gola. Trzy minuty później Farag oddał piłkę do wbiegającego z prawego skrzydła Pottera,a Irlandczyk już bardzo skutecznie zakończył akcję strzelając kolejnego gola. Zaraz po przerwie niestety kontuzji doznał Potter i w jego miejsce wprowadziłem Dervishiego. W 50 minucie znów cieszyliśmy się z bramki. Znów celnie podawał Queudrue, a akcję zakończył Mokoena, który w przerwie zastąpił Torresa w środku pola. Siedem minut później ostateczny cios mógł zadać Danili, ale uderzył niecelnie. W końcówce jeszcze raz Turnerowi zagroził Benjamin, ale bramka nie padła. I tak wygraliśmy pewnie to spotkanie.

 

Premiership, 33/38, 09.04.2012

Deepdale, 18729 widzów

[19] Preston – [4] Carlisle, 0:4 (DANILI ’22, SISSOKO ’41, POTTER ’44, MOKOENA ’50)

MoM: Mohammed Sissoko (Carlisle United)

 

 

W tej kolejce punkty stracił Liverpool, przegrywając swoje spotkanie I spadł od razu na trzecie miejsce, wyprzedził go Arsenal. W czołówce jest ciasno i jeszcze cudem możemy powalczyć o mistrza, ale już koniecznie musimy do końca sezonu wygrać wszystko. Nawet zbliżający się mecz z wciąż aktualnym mistrzem kraju – Manchesterem United.

 

 

Forster – Ifil, Queudrue, da Silva, Zokora – Eagles, Farag, Sissoko, Torres – Benjamin, Danili

 

Niestety źle zaczął się dla nas ten mecz, bo w 7 minucie już po zagraniu piłki ręką przez Sissoko w polu karnym sędzia podyktował jedenastkę, którą na bramkę zamienił Gentilini. Po chwili Forster znów był w opałach, ale tym razem obronił strzał Silvestre. W 22 minucie ponownie zaatakowali goście, Gentilini oddał kolejny strzał na bramkę, ale teraz uderzył niecelnie. Dziewięć minut później ponownie musieliśmy uważać w obronie, strzelał z dystansu Diego, piłka odbiła się od da Silvy i poleciała na rzut rożny. Po przerwie wreszcie zaczęliśmy atakować. W 50 minucie pierwszą dobrą okazję do zdobycia gola miał Danili,ale uderzył daleko od bramki. Niestety w 59 minucie po kombinacyjnej akcji Rooneya i Johnsona, Amerykanin strzelił bramkę i chyba pogrzebał nasze nadzieje na korzystny wynik. W 63 minucie byliśmy bliscy strzelenia gola kontaktowego, gdy z wolnego uderzał Queudrue, ale Krul obronił fantastycznie tą próbę Francuza. W 85 minucie ponownie Krul obronił strzał Queudrue, a dwie minuty później nie udało nam się nawet strzelić gola honorowego, bo w dogodnej sytuacji nie trafił Benjamin. Przegraliśmy mecz, który powinien był zakończyć się zupełnie innym wynikiem.

 

Premiership, 34/38, 12.04.2012

Brunton Park, 27528 widzów

[4] Carlisle – [5] Manchester United, 0:2 (Gentilini (k) ‘7, Johnson ‘59)

MoM: Rio Ferdinand (Manchester United)

Odnośnik do komentarza

Na nasze szczęście, nasi główni rywale w walce o czołowe pozycje również pogubili w komplecie punkty. Chyba tylko Arsenal zdołał zremisować. Liverpool i Newcastle swoje mecze przegrało. Ta kolejka była niedobra dla czołowych drużyn. Może następna będzie lepsza, przynajmniej dla nas. U siebie podejmujemy West Ham, który w tym sezonie będzie do samego końca walczył o utrzymanie.

 

 

Forster – Ifil, Queudrue, da Silva, Zokora – Eagles, Farag, Sissoko, Torres – Benjamin, Danili

 

Początek meczu był bardzo spokojny i dopiero w 12 minucie udało nam się stworzyć pierwszą groźną sytuację, gdy z rzutu wolnego uderzał Queudrue, ale jego próba była niecelna. Pięć minut później Roberts, bramkarz gości, obronił uderzenie Daniliego i nadal utrzymywał się remis. W 23 minucie Benjamin był sam na sam z Robertsem ale popełnił prosty techniczny błąd, uciekła mu piłka i zagrożenie się zredukowało do minimum. Sześć minut później Nigeryjczyk już nie miał problemów z umieszczeniem futbolówki w siatce po podaniu od Daniliego. Zaraz po zmianie stron ponownie Benjamin był w dogodnej sytuacji do zdobycia gola, ale tym razem uderzył niecelnie. Z kolei w 63 minucie na bramkę gości szarżował Danili, ale i on skutecznością w tym spotkaniu nie grzeszył. Po chwili jeszcze raz próbował Benjamin, ale Roberts nie dał się zaskoczyć. W 71 minucie goście przeprowadzili jeden z nielicznych ataków, zakończony niecelnym strzałem Fencha. Trzynaście minut później ponownie strzelał Benjamin, ale cały czas nie mógł, poza tym jednym golem, znaleźć sposobu na odczarowanie bramki gości. W końcówce mocniej przycisnęli rywale i wydawało się, że Gudjohnsen w końcu wciśnie gola wyrównującego, ale on, na szczęście, też skutecznością nie grzeszył.

Premiership, 35/38, 15.04.2012

Brunton Park, 19788 widzów

[4] Carlisle – [18] West Ham, 1:0 (BENJAMIN ’29)

MoM: Benjamin (Carlisle United)

 

 

Zwycięstwo przed samym meczem Ligi Mistrzów powinno okazać się bardzo przydatne. Real Madryt to już jednak nie przelewki. Czeka nas bardzo trudne zadanie, ale wierzę, że jesteśmy w stanie mu podołać. Jeśli zagramy na maksimum koncentracji to powinniśmy już w pierwszym meczu wywalczyć sobie w miarę korzystny wynik. Najbardziej obawiam się rozgrywającego Królewskich, Bruno – Brazylijczyka, którego od dawna próbowałem ściągnąć na Brunton Park. Dziś będzie on miał okazję tutaj zagrać.

 

 

Cecchini – Ifil, Queudrue, Ferdinand, Zokora – Eagles, Farag, Sissoko, Torres – Benjamin, Danili

 

W meczu tym nie wystąpił gracz, którego się najbardziej obawiałem (z nieznanych mi przyczyn). Goście wyszli na to spotkanie chyba za mało skoncentrowani albo po prostu nas zlekceważyli I szybko się to na nich zemściło, gdy w 3 minucie po dośrodkowaniu Eaglesa, piłkę do siatki skierował Benjamin. Cztery minuty później mogliśmy podwyższyć prowadzenie, gdy na bramkę uderzał Danili, ale jego próba okazała się niecelna. Po raz pierwszy Cecchini został zatrudniony w 15 minucie, gdy musiał obronić groźny strzał Essiena. Podobnie siedem minut później poradził on sobie z niewygodnym uderzeniem Joaquina. Dziesięć minut później to jednak Crespo był w opałach, gdy z trudem obronił strzał Faraga. W 42 minucie goście sami sobie utrudnili zadanie, a konkretnie Robinho, który otrzymał czerwoną kartkę. Po przerwie nie zamierzaliśmy odpuszczać. W 53 minucie ponownie Crespo obronił strzał Faraga, a dziesięć minut później hiszpańskiego bramkarza gości postraszył Benjamin. Gol jednak z tej akcji nie padł. W 67 minucie na listę strzelców mógł wpisać się Manucharyan, gdyby trochę mocniej kopnął piłkę, a tak to Crespo nie miał problemów ze złapaniem futbolówki. Trzy minuty później Benjamin chciał po raz drugi zapisać się w tym spotkaniu, ale i jemu się to nie udało. W 81 minucie groźny strzał w kierunku bramki Cecchiniego oddał Chamizo, ale piłka jednak poleciała pół metra od lewego słupka bramki włoskiego golkipera. W końcówce wspaniale obronił on jeszcze strzał Freda, po którym ja już widziałem piłkę w siatce.

 

Liga Mistrzów, półfinał, 1 mecz, 18.04.2012

Brunton Park, 27473 widzów

[ANG] Carlisle – [HIS] Real Madryt, 1:0 (BENJAMIN ’3)

MoM: Michael Essien (Real Madryt)

Odnośnik do komentarza

Przed rewanżem jestesmy w dość dobrej sytuacji, ale teraz moją głowę zaprzątają myśli związane z potyczkami ligowymi. Sytuacja obecnie wygląda bardzo ciekawie. Jeśli wygramy z Middlesbrough to wyprzedzimy w tabeli Arsenal, który ostatnio przegrał z Newcastle. Trzecie miejsce to realne maksimum, jakie możemy w tym sezonie osiągnąć. Szkoda, bo przez długi czas nawet byliśmy liderem.

 

 

Cecchini – Ifil, Queudrue, Ferdinand, Zokora – Eagles, Farag, Sissoko, Torres – Benjamin, Danili

 

Zaczęliśmy to spotkanie od intensywnych ataków i bardzo szybko gola mógł zdobyć Farag, ale uderzył trochę niecelnie. Cztery minuty później uderzenie Daniliego obronił Grohe. W 13 minucie ponownie brazylijski bramkarz wziął górę nad strzałem Daniliego. W 20 minucie już jednak Włoch nie miał problemów z pokonaniem golkipera i umieścił piłkę w siatce. Trzy minuty później umiejętności Brazylijczyka przetestował Queudrue, uderzając z dystansu. W 29 minucie Clichy oddał groźny strzał z rzutu wolnego, ale bardzo ładnie obronił go Cecchini, u którego po kontuzji już nie ma ani śladu. Dwie minuty później Grohe obronił strzał Benjamina, ale w 38 minucie był już wobec petardy Nigeryjczyka bezsilny. Po przerwie daliśmy się zepchnąć do defensywy i bardzo szybko bramkę mógł zdobyć Adebayor, ale uderzył on bardzo niecelnie. W 50 minucie zaś wprowadzony za zmęczonego Faraga Boka popisał się kapitalnym podaniem do Daniliego, a Włoch po raz drugi wpisał się na listę strzelców. W 57 minucie sam lewoskrzydłowy próbował strzelić gola, ale Grohe obronił uderzenie Iworyjczyka, podobnie jak pięc minut później we wspaniałym stylu poradził sobie z technicznym strzałem Benjamina. W 67 minucie ponownie Cechiniego postraszył Adebayor i tym razem zmusił Włocha do interwencji, która była jednak zupełnie poprawna. Przewaga gości jednak rosła. W 71 minucie bliski zdobycia gola był Yakubu, ale jeszcze minimalnie spudłował. Pod koniec jeszcze przycisnęliśmy rywala. W 85 minucie doskonałą okazję na przypieczętowanie swojego znakomitego występu zmarnował Torres, który uderzył prosto w bramkarza. W samej końcówce zaś daliśmy sobie wbić bramkę. Po dośrodkowaniu Downinga na listę strzelców wpisał się… mój podopieczny z reprezentacji Nigerii – Yobo.

 

Premiership, 36/38, 22.04.2012

Brunton Park, 27515 widzów

[4] Carlisle – [11] Middlesbrough, 3:1 (DANILI ’20, BENJAMIN ’38, DANILI ’50, Yobo ‘89)

MoM: Didier Zokora (Carlisle United)

 

 

Niedługo potem udaliśmy się już do Madrytu. Czekało nas chyba najtrudniejsze zadanie w tym sezonie. Co prawda presja na drużynie była niewielka, bo właściwie od dawna jesteśmy skazywani na porażkę i nawet jeśli przegramy to i tak udział w tegorocznej Lidze Mistrzów, zakończony na półfinale, będzie wspaniałym osiągnięciem, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia…

 

 

Cecchini – Ifil, Queudrue, Ferdinand, Zokora – Eagles, Farag, Sissoko, Torres – Benjamin, Drogba

 

Podobnie jak w pierwszym meczu, tak I teraz przeciwnik wyszedł na spotkanie dziwnie rozkojarzony I bardzo szybko dał sobie wbić gola. Już w 2 minucie Benjamin ponownie upokorzył wielki Real zdobywając bardzo ładną bramkę z kapitalnego podania od Torresa. Ta bramka zadziała na gospodarzy jak sole trzeźwiące. Już w 11 minucie Cecchini musiał obronić groźny strzał Paulo, ale trzy minuty późnej gdyby nie dobra interwencja Crespo po strzale Faraga, to już by było pozamiatane. Minutę później zaś groźnie uderzał Queudrue, ale Crespo znów dobrze się zachował między słupkami. Poza tym pierwsza połowa to mecz walki, w której żadna z drużyn nie mogła się zdobyć na groźniejsze i bardziej kreatywne akcje podbramkowe. Po zmianie stron znów zaatakowaliśmy. W 56 minucie wprowadzony w przerwie za rekonwalescenta Drobę, Danili był bliski pokonania Crespo, ale minimalnie chybił. Gospodarze zaś chyba nie wyciągnęli wniosków z poprzedniego spotkania – w 63 minucie czerwoną kartkę obejrzał Marcelo, który przytrzymywał za koszulkę wychodzącego na czystą pozycję Eaglesa. Osłabieni gospodarze grali jeszcze gorzej i tylko przyjmowali nasze ofensywne próby, jak słaniający się na ringu bokser przyjmuje ciosy rywala. W 74 minucie ponownie Crespo uratował swoją drużynę, gdy uderzał Danili. W końcówce znów błyskawiczna kontra Anglików mogła okazać się zabójcza, gdyby Benjamin lepiej przymierzył. W 88 minucie jeszcze jedną okazję miał Danili, ale uderzył niecelnie. W końcówce rywal próbował coś zmienić, ale to my odnieśliśmy zwycięstwo.

 

Liga Mistrzów, półfinał, 2 mecz, 25.04.2012

Santiago Bernabeu, 68602 widzów

[HIS] Real Madryt – [ANG] Carlisle, 0:1 (BENJAMIN ‘2)

MoM: Benjamin (Carlisle United)

 

 

Awansowaliśmy! Sam jeszcze nie wiem jak to możliwe! A jednak. Kopciuszek, który w tym sezonie debiutuje w europejskich pucharach ma szansę sięgnąć po najważniejsze europejskie trofeum. Do tego będziemy potrzebowali zwycięstwa z niezwykle niewygodnym i trudnym rywalem, jakim niewątpliwie jest włoski Milan.

Odnośnik do komentarza

W lidze zaś na sam koniec sytuacja komplikowała się coraz bardziej. Co prawda Liverpool wygrał swoje spotkanie i zapewnił sobie tytuł mistrza kraju, ale przegrał zarówno Arsenal jak i Newcastle, co dla nas oznacza urealistycznienie walki nawet o drugą pozycję. Jeśli zagramy skutecznie w ostatnich dwóch meczach sezonu to powinno być dobrze.

 

 

Cecchini – Ifil, Queudrue, Ferdinand, Zokora – Eagles, Farag, Sissoko, Torres – Benjamin, Drogba

 

Udało nam się zamknąć rywala na jego połowie od samego początku. Stwarzaliśmy sobie też sytuacje podbramkowe, ale brakowało ich skutecznego wykończenia. W 11 minucie strzał oddał Drogba, ale piłka poszybowała ponad poprzeczką. Dwie minuty później doskonały strzał bardzo dobrze obronił Schmeichel. W 20 minucie Cecchiniego próbował zaskoczyć Francis, ale bez efektu, Włoch nie dał się nabrać i wbić sobie piłki za kołnierz. Trzy minuty później znów uderzał Farag, ale znów niecelnie, a po kolejnych dwóch minutach świetną okazję, zmarnowaną, miał Drogba. Ponownie w 31 minucie Iworyjczyk nie zdołał pokonać Schmeichela. Po przerwie duński bramkarz cały czas trzymał formę i nie dawał się niczym zaskoczyć, ratując raz za razem swoją drużynę, jak choćby w 59 minucie, kapitalnie broniąc strzał Drogby. Wreszcie w 67 minucie udało się przełamać duńskiego golkipera i zdobyć bramkę. Na listę strzelców wpisał się niezawodny Benjamin. W 82 minucie do wyrównania mógł doprowadzić Flood, ale tym razem świetnie obronił Cecchini. W doliczonym już czasie gry Farag zaś oddał kolejny już w tym meczu strzał z dystansu i tym razem znalazł drogę do siatki, potwierdzając nasze zwycięstwo.

 

Premiership, 37/38, 30.04.2012

City Of Manchester Stadium, 47604 widzów

[12] Manchester City – [3] Carlisle, 0:2 (BENJAMIN ’67, FARAG ‘90+1)

MoM: Achmed Samir Farag (Carlisle United)

 

 

Równo tydzień później na Brunton Park miał przyjechać sam mistrz. Na sam koniec rozgrywek ligowych kibice otrzymali niezły kąsek – pojedynek pomiędzy finalistą Ligi Mistrzów, a już nowym mistrzem Anglii. Wszyscy w obozie Carlisle byli jednak myślami przy meczu finałowym, który odbędzie się niebawem. Dlatego obawiam się o koncentrację moich podopiecznych.

 

 

Cecchini – Elliott, Queudrue, Ferdinand, Zokora – Eagles, Farag, Sissoko, Torres – Benjamin, Drogba

 

W tym meczu zależało mi bardziej na tym, by drużyna dobrze się zaprezentowała, niżeli żeby koniecznie wygrać. Do przeskoczenia Newcastle potrzebowaliśmy zwycięstwa oraz farta, bo inaczej nie można nazwać porażki Srok na własnym stadionie ze zdegradowanym już Ipswich. Ale i tak zagraliśmy od początku całkiem nieźle. W 2 minucie dogodną sytuację już miał Farag, ale piłkę po jego strzale odbił Reina. Po piętnastu minutach goście przeprowadzili pierwszy groźny atak, ale na posterunku był Cecchini. Sześć minut potem po akcji Gerrarda i Cisse znów miałem mokro w gaciach, ale Cecchini cudem wyszedł obronną ręką z całej sytuacji. W 29 minucie strzeliliśmy bramkę, a jej autorem został niezawodny Benjamin, który właśnie z francuskim napastnikiem gości rywalizuje o koronę króla strzelców. W 35 minucie właśnie Cisse miał świetną sytuację, ale niemiłosiernie spudłował. W 43 minucie jeszcze raz popisał się Cecchini, broniąc mocny strzał Carraghera. Po przerwie w wyniku błędu Cecchiniego Gerrard przechwycił piłkę i strzelił do pustej bramki. Był to chyba pierwszy tak poważny błąd Włocha w całej jego karierze w Carlisle. Dwie minuty później świetną okazję do ponownego wyprowadzenia nas na prowadzenie zmarnował Queudrue, uderzając w środek bramki. W 60 minucie niespodziewanie straciliśmy drugiego gola. Aythami odegrał do Moore’a, a Anglik strzelił bardzo mocno, nie dając naszemu włoskiemu goalie żadnych szans. Pięć minut później ten sam gracz mógł po raz drugi wpisać się na listę strzelców, ale tym razem już Cecchini bardzo ładnie obronił strzał. W końcówce jeszcze kilkakrotnie Cecchini ratował nam skórę, ale nam nie udało się nawet doprowadzić do wyrównania i na zakończenie ligowego sezonu ponieśliśmy ligową porażkę, która jednak niczego nie zmienia w kwestii naszego końcowego położenia.

 

Premiership, 38/38, 06.05.2012

Brunton Park, 27518 widzów

[3] Carlisle – [1] Liverpool, 1:2 (BENJAMIN ’29, Gerrard ’47, Moore ’60)

MoM: Federico Cecchini (Carlisle United)

Odnośnik do komentarza

Gratulacje. Ja z moją Jeną doszedłem do finału LM, ale nie miałem na swojej drodze tak trudnych przeciwników. W finale grałem z... Interem, który jednak okazał się silniejszy :)

 

Mam nadzieję, że uda Ci się wygrać. Może Cecchini będzie miał swoją noc w "Stambule"? :)

Odnośnik do komentarza
| Pos   | Inf   | Team		   | Pld   | Won   | Drn   | Lst   | For   | Ag	| G.D.  | Pts   | 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 1st   | C	 | Liverpool	  | 38	| 25	| 9	 | 4	 | 63	| 24	| +39   | 84	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 2nd   |	   | Newcastle	  | 38	| 24	| 7	 | 7	 | 68	| 35	| +33   | 79	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 3rd   |	   | Carlisle	   | 38	| 22	| 8	 | 8	 | 88	| 44	| +44   | 74	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 4th   |	   | Man Utd		| 38	| 21	| 9	 | 8	 | 70	| 43	| +27   | 72	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 5th   |	   | Arsenal		| 38	| 20	| 10	| 8	 | 66	| 39	| +27   | 70	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 6th   |	   | Chelsea		| 38	| 18	| 13	| 7	 | 54	| 31	| +23   | 67	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 7th   |	   | Aston Villa	| 38	| 16	| 13	| 9	 | 52	| 46	| +6	| 61	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 8th   |	   | Bolton		 | 38	| 13	| 13	| 12	| 45	| 47	| -2	| 52	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 9th   |	   | Tottenham	  | 38	| 13	| 11	| 14	| 58	| 54	| +4	| 50	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 10th  |	   | Man City	   | 38	| 12	| 14	| 12	| 47	| 44	| +3	| 50	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 11th  |	   | Leicester	  | 38	| 13	| 11	| 14	| 46	| 50	| -4	| 50	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 12th  |	   | Middlesbrough  | 38	| 13	| 9	 | 16	| 62	| 64	| -2	| 48	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 13th  |	   | Southampton	| 38	| 10	| 15	| 13	| 50	| 58	| -8	| 45	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 14th  |	   | Everton		| 38	| 12	| 8	 | 18	| 59	| 65	| -6	| 44	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 15th  |	   | Blackburn	  | 38	| 8	 | 17	| 13	| 33	| 39	| -6	| 41	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 16th  |	   | Crystal Palace | 38	| 9	 | 6	 | 23	| 44	| 69	| -25   | 33	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 17th  |	   | Derby		  | 38	| 6	 | 13	| 19	| 29	| 64	| -35   | 31	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 18th  | R	 | Preston		| 38	| 5	 | 12	| 21	| 28	| 69	| -41   | 27	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 19th  | R	 | Ipswich		| 38	| 6	 | 9	 | 23	| 26	| 73	| -47   | 27	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 20th  | R	 | West Ham	   | 38	| 5	 | 11	| 22	| 24	| 54	| -30   | 26	| 
| -----------------------------------------------------------------------------------------------|

Odnośnik do komentarza

Do zakończenia sezonu pozostał nam jeden jedyny mecz. Najważniejsze spotkanie prawdopodobnie w całej mojej karierze. Chyba nikt nie przypuszczał, że drużyna debiutująca w europejskich pucharach zagra w Rotterdamie o to najważniejsze trofeum w europejskiej piłce. Tak się jednak stało. Choć od samego początku rozgrywek w Lidze Mistrzów gramy bez praktycznie żadnego obciążenia psychicznego, to jednak moi podopieczni czują na sobie ciężar tego spotkania. Łatwe ono nie będzie bo Milan ma w swoich szeregach graczy wybitnych. Na pewno, moim zdaniem, Mediolańczycy mają większe indywidualności, niż my, ale naszą siłą jest przede wszystkim drużyna.

 

 

Milan: Mantovanelli – Marzoratti, Lima, Felipe, Dervite – Pirlo – Bonna, Siguera – Jara – Flavi, F. Torres

 

Carlisle: Cecchini – Ifil, Queudrue, Ferdinand, Zokora – Eagles, Farag, Torres, Sissoko – Drogba, Benjamin

 

Początek meczu wskazywał na to, że gracze Milanu nie zapoznali się z taśmami video z naszego dwumeczu z Realem Madryt. Otóż wiadomo, że lubimy nacierać od samego początku i udaje nam się szybko zdobywać bramki. Tak samo było i w finale. Już w 5 minucie bowiem ten niesamowity Benjamin strzelił pierwszą bramkę tego finału. Najpierw strzał oddał Farag, Mantovanelli odbił piłkę, ale dopadł do niej jako pierwszy Benjamin i strzelił do pustej bramki. Trzy minuty później akcja przeniosła się pod drugą bramkę. Siguera oddał groźny strzał na bramkę, ale Cecchini stanął na wysokości zadania. Później obie drużyny zaczęły grać trochę bardziej ostrożnie, ale każdy mógł stwierdzić, że to angielska drużyna miała przewagę. W 22 minucie Sissoko przejął piłkę w środkowej strefie, pobiegł z nią w kierunku bramki i oddał mocny strzał, nie dając bramkarzowi Milanu najmniejszych szans. Angielska część stadionu De Kuip oszalała z radości, a włoscy kibice przecierali oczy ze zdumienia. Jedynym Włochem, który cieszył się z obrotu wydarzeń był chyba tylko Cecchini. Pięć minut później blisko zdobycia bramki był również Benjamin, ale jego uderzenie obronił Mantovanelli. W 32 minucie po raz kolejny zaatakowali Włosi, ale strzał Siguery był bardzo niecelny. W przerwie od razu zrobiłem dwie zmiany, ściągając z boiska skrzydłowych, którzy mieli na swoim koncie żółte kartki. W ich miejsce pojawili się Dervishi i Boka. Po zmianie stron wcale nie odpuściliśmy, wręcz przeciwnie. Atakowaliśmy ze wzmożoną siłą. Już w 49 minucie Benjamin mógł po raz drugi wpisać się na listę strzelców. Cztery minuty później swój kunszt pokazał Cecchini, fantastycznie broniąc strzał Flaviego. Dziesięć minut później poszła kolejna akcja Carlisle. Queudrue przejął piłkę i podał do Boki, Iworyjczyk przedryblował Pirlo (jak dziecko) i będąc sam na sam z Mantovanellim nie dał mu żadnych szans. Zapowiadało się na prawdziwy pogrom w finale Ligi Mistrzów! Minęła dopiero godzina gry, a już Milan był zdeklasowany. Trzeba było jednak uważać, bo Włosi potrafią się w każdej chwili obudzić. W 72 minucie wyszli oni z groźnym atakiem i po kombinacyjnej akcji Torresa i rezerwowego Kaki, Brazylijczyk był bliski pokonania Cecchiniego. Sześć minut później Mantovanelli uratował znów swój zespół, gdy obronił strzał Benjamina. W 83 minucie jeszcze jeden strzał oddał Sissoko, to nic, że niecelny. Ważne, że robiliśmy z Milanem, co chcieliśmy. Włosi, zamiast się podnieść, jeszcze bardziej się pogrążali i z każdą minutą ich gra wyglądała coraz gorzej. Na pewno mieli zamiar już zapaść się pod ziemię i nie doświadczać tego wstydu. W 85 minucie ponownie Mantovanelliego ostrzeliwał Boka, ale tym razem bez konsekwencji. W ostatniej akcji meczu po świetnym strzale Pirlo, po którym powinien paść gol honorowy, Cecchini wyciągnął się jak struna i nie dał się pokonać. Była to ostatnia akcja meczu. Po chwili pan Franz Xavier Wack zagwizdał po raz ostatni.

 

Liga Mistrzów, finał, 16.05.2012

De Kuip, 51169 widzów

[WŁO] Milan – [ANG] Carlisle, 0:3 (BENJAMIN ‘5, SISSOKO ’22, BOKA ’63)

MoM: Mohammed Sissoko (Carlisle United)

 

 

To co wydarzyło się bezpośrednio po meczu jest trudne do opisania. Piłkarze Carlisle wcale nie rozpoczęli szaleńczej radości od specjalnych gestów i innych objawów radości, ale wpierw podbiegli do mnie, wyszarpnęli wręcz na boisko, unieśli w górę i razem ze mną zaśpiewali:

 

 

I've paid my dues -

Time after time -

I've done my sentence

But committed no crime -

And bad mistakes

I've made a few

I've had my share of sand kicked in my face -

But I've come through

 

We are the champions - my friends

And we'll keep on fighting - till the end -

We are the champions -

We are the champions

No time for losers

'Cause we are the champions - of the world -

 

I've taken my bows

And my curtain calls -

You brought me fame and fortuen and everything that goes with it

-

I thank you all -

 

But it's been no bed of roses

No pleasure cruise -

I consider it a challenge before the whole human race -

And I ain't gonna lose -

 

We are the champions - my friends

And we'll keep on fighting - till the end -

We are the champions -

We are the champions

No time for losers

'Cause we are the champions - of the world –

 

 

Oczywiście, Włosi jak to mają w zwyczaju, nie wytrzymali nerwowo i kibice wszczęli burdy na stadionie, ale sprawnie zarządzona akcja pacyfikacyjna dość szybko stłamsiła zamieszki. Tiffosi pojechali do domu bez trofeum, Carlisle zaś świętowało historyczny sukces przez wiele, wiele godzin.

 

 

Ale trener angielskiej drużyny, pomimo ogromnej euforii, jaka go przepełniała, czuł pewną pustkę. Ogarniała go myśl, czy znajdzie on w sobie motywację do pracy z drużyną jeszcze w przyszłym roku. Czy ten sukces nie przewróci w głowie jego podopiecznym i czy drużyny nie dotknie syndrom "drugiego sezonu", jak zwykłem to nazywać. Pytań wiele, odpowiedzi brak...

 

Tego dnia jednak postanowiłem się cieszyć, odkładając na bok troski i zmartwienia.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...