Skocz do zawartości

Marynia zapomina wpłacić 543 złotych ośrodkowi na Zlot CeeManiaków i jest zmuszona zaprosić wszystkich do Mrągowa


krzysfiol

Jak zakończy się tegoroczny zlot?  

53 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie oraz wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

11 godzin temu, beeres napisał:

Chyba zaczynam mocno odczuwać swój tryb życia. Zawsze jak planowałem jakieś wyjazdy to starałem się, aby były one z rodzaju tych aktywnych: cały Bornholm na rowerze, Bieszczady (moje ulubione), Madera, mały Eurotrip (7 miast w 18 dni), czy nawet Nowy Jork.
 

Jednak w tym roku coś innego strzeliło mi do głowy i będzie już inaczej: słońce, plaża, zimne drinki w Grecji. I coś przeczuwam, że kilka dni na leżaku może się przydać :P

Ja jutro lecę do Tromso :) W końcu koniec upałów, słońca, potu! 15 stopni i deszcz. Ideał.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, wojt3k napisał:

Gorzej - w tej pracy szybciej połapali się, że jestem do bani. Zazwyczaj zajmowało to kolo roku, tutaj wystarczyły 2 miesiące ?

Poczytaj sobie o "impostor syndrome": https://pl.wikipedia.org/wiki/Syndrom_oszusta i przestań pierdolić ;) Jak coś to każdy to ma w jakimś stopniu, u mnie jedna dyrektora napisała cały artykuł o tym jak to sama to odczuwa/odczuwała i ostatnio nasz CEO ją cytował w tym temacie. Normalna rzecz, więc nie pierdol, tylko bierz się za siebie ;) 

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza
6 minut temu, Reaper napisał:

Poczytaj sobie o "impostor syndrome": https://pl.wikipedia.org/wiki/Syndrom_oszusta i przestań pierdolić ;) Jak coś to każdy to ma w jakimś stopniu, u mnie jedna dyrektora napisała cały artykuł o tym jak to sama to odczuwa/odczuwała i ostatnio nasz CEO ją cytował w tym temacie. Normalna rzecz, więc nie pierdol, tylko bierz się za siebie ;) 

Popieram, na palcach jednej ręki drwala mógłbym policzyć prawników, którzy przy rozluźnieniu nie powiedzą, że ich to spotyka, choć do swojej obecnej pozycji doszli latami egzaminów i ciężkiej pracy. A im wyżej postawiony gość, tym chętniej się przyznaje do tego, że może i ciężko pracował, ale to jest jego zdaniem zonk i lol, że trafił tak wysoko, bo na to nie zasługuje. I w mojej ocenie to nie jest kokieteria, tylko właśnie syndrom oszusta. Znając to, co potrafimy, nie potrafimy złapać dystansu do tego ile to jest warte, bo nam to przychodzi naturalnie - podczas gdy dla innych, również i decydentów co do naszej pracy, może to być warte o wiele więcej niż sami to wyceniamy.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Ja uważam, że ogólnie zdolności i skille mam słabe, ale doszedłem tu gdzie jestem przede wszystkim determinacja. W szkole nie wróżono mi przyszłości, nie dosc że leniwy to rzadko bywa w szkole. W domu rodzice też tym bardziej, że siostra była wzorowa uczennica, gdzie 4 to był dramat, a dla mnie sukces, wróżyli mi bycie wikliniarzem, bo taka była zawodówka u nas. Ja się uczyłem tego co lubiłem - historia, czytałem co mi pasowało z polskiego. Z drugiej strony zazwyczaj nie miałem zagrożeń. Testy do gimnazjum zdalem na tyle, że dostałem. Się do klasy dwujęzycznej (były takie dwie), potem do lepszego liceum w mieście. Poszedłem na politologię, bo w więcej nie wierzylem, że osiągnę. Zderzyłem się z rzeczywistością, brak kasy, przyszłości plus choroba. Zacząłem dorabiać i zaocznie zrobiłem technikum informatyczne, na praktykach uwierzył we mnie opiekun i powiedział że dam radę na studiach spokojnie. No i zaryzykowałem, skończyłem studia, napisałem gierkę i obroniłem inżyniera. Kiedyś chciałbym się pochwalić tym wszystkim co kładli krzyżyk, ale dziś nie utrzymuje z nimi kontaktu. Mimo wszystko wiem, że to nie koniec moich ambicji, chociaż powoli to idzie to jeszcze nie skończyłem swojej ścieżki edukacyjnej i zawodowej.

 

Mimo wszystko najgorsze w tym wszystkim są .. pieniądze, bo choroby i inne przeszkody mnie tylko wstrzymują. A hajs odcina skrzydła, kiedy masz mnóstwo pomysłów i energii ale środków brak. Po ślubie chcielibyśmy polecić do Barcelony na kilka dni chociaż, później gdziekolwiek gdzie ciepło, ale ceny, koszty. A budżet przez problemy z pozwoleniem malał. Zostało tyle, co nic i wtedy zarezerwowałem ten Kołobrzeg, właśnie pisze z plaży;) Oczywiście nie lezymy 4 dni na plaży, zwiedziliśmy wszystkie ciekawe miejsca, muzea itp, hajs leci jak woda z kranu. Śniadania i kolacje jemy w wynajętym mieszkaniu, ale obiady :D Pierwszy dzień wyszło nam 50 zł, a wczoraj zaszalelismy i jedliśmy w pięknym 'Domu Kata' no i tam już stówka poszła. Myślę, że poszło nam za całość już tysiąc, półtora kafla. 15 minut przejażdżki pontonem z silnikiem....60zl za osobę. Rejs okrętem torpedowym 35 za osobę :D To i tak mniej niż sama wycieczka za granicę. W sumie to taka nasza pierwsza wspólna wyprawa, nie bo ktoś jechał i razem, nie bo coś było do załatwienia w danym mieście itp. więc nie mamy co dziadowac;) ale jednak budżet bez dna też nie jest. Ale się rozpisalem :D

 

Także tego, Wojtek łeb w górę :D

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza
1 hour ago, Reaper said:

Poczytaj sobie o "impostor syndrome": https://pl.wikipedia.org/wiki/Syndrom_oszusta i przestań pierdolić ;) Jak coś to każdy to ma w jakimś stopniu, u mnie jedna dyrektora napisała cały artykuł o tym jak to sama to odczuwa/odczuwała i ostatnio nasz CEO ją cytował w tym temacie. Normalna rzecz, więc nie pierdol, tylko bierz się za siebie ;) 

 

Dobre to jest :D też miałem takie odczucia w stylu:

 

I-Have-No-Idea-What-Im-Doing-30.jpg

 

ale z czasem mi przeszło. Taka pewność siebie przychodzi najczęściej z kolejnymi rozwiązanymi problemami, gdzie widząc coś po prostu wiem co trzeba zrobić, żeby to naprawić :) Na początku każdy rozwiązany problem to był haj porównywalny do trafienia czwórki w totolotku :kekeke: 

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
52 minuty temu, jmk napisał:

Mimo wszystko najgorsze w tym wszystkim są .. pieniądze, bo choroby i inne przeszkody mnie tylko wstrzymują. A hajs odcina skrzydła, kiedy masz mnóstwo pomysłów i energii ale środków brak.

 

 

No to jest true. Dotychczas miałem leciutkie zawirowania finansowe z którymi sobie radziłem. Ale od kiedy wróciłem z Iranu i się okazało, że się pokłóciłem z byłym szefem i mam dosyć spory dług, który muszę spłacić do września to już tak wesoło nie jest. Od marca nigdzie nie byłem :| a i tak brakuje $$ i jeżeli sie okaże, że mi Pan bank nie pożyczy pieniążków (a się nie zapowiada) to chyba kurwa sprzedam nerke :keke: Przy okazji złożyłem papiery na prace weekendową w Macu więc zrobi się pewnie dodatkowy dług bo to ja będę musiał im płacić :D 

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
  • lad zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...