Skocz do zawartości

490 dnia Marynia zastanawiała się nad wielkimi pytaniami


Hawkeye

  

61 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie oraz wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

 

A z jakiego powodu?

Po części zdrowotnego, po części "ideologicznego".

 

Masz spokojniejsze sumienie, że przez 2/7 tygodnia zwierzę nie wyląduje na Twoim talerzu?

 

Co do zdrowia - mięso (w tym ryby) to najzdrowsze, co może być.

Odnośnik do komentarza

u mnie bezmiesny piatek wystarczy, no ale u mnie 2 dni w tygodniu to musi być zupa. Na jutro mam plany na żurek, moze na środę zostanie :-k O ile moi lokatorzy się do niego nie dobiorą, bo im smakuje mój zurek :keke:

z tego co pamietam w kaszy/makaronie z cebula nie bylo miesa :/

Odnośnik do komentarza

No w sumie ciut spokojniejsze Arturze mam.

 

Jak na moje to takie trochę hipo hipo, ale jak Ci lepiej, to ok :*

Ja planuję zrobić sobie spaghetti z czosnkiem pieczonym i smażonym (coś a la ostatni Food Emperor, ale bez confitowanego), tylko jeszcze dokroję dużo chili. To będzie bezmięsny obiad. Ale wtedy pewnie wsunę na śniadanie wędzoną rybkę.

Odnośnik do komentarza

Jak byłem w szpitalu na diecie chyba dwa miesiące to mi się śniło mięso cały czas :D.


Stopniowo, stopniowo - na razie jeden, dwa dni bezmięsne, a może za jakiś czas 7 dni w tygodniu.

 

A taki z Ciebie porządny użytkownik był.

Odnośnik do komentarza

Tomek, a Ty myślisz, że ja nie chciałbym przytyć? ;)

Tylko ja się totalnie nie znam na tych wszystkich dietach, staram się te 2000kcal dziennie jeść, ale szczerze to nie liczę tego dokładnie. Dużo jem też śmieciowego żarcia jak McD's, pizze, kebaby, makarony z Piccolo, które tak bardzo tuczą podobno.

 

A co zjem, zaraz wysram :keke:

Jedzenie maków to nie jest ta droga :D. 2000kcal wcale nie musi oznaczać dla Ciebie tycia, prędzej w okolice 2500 bym celował. A znać się na niczym nie trzeba, po prostu dodajesz rzeczy, które jadłeś i widzisz cyferki, baza danych produktów jest gigantyczna, bo tworzona przez samych użytkowników, więc jest w zasadzie wszystko co w marketach i na rynkach (myfitnesspal.com). Nawet na upartego nie musisz ważyć żarcia, jak wiesz, że paczka makaronu ma 500g to jak se wsypiesz ~1/5 tego to wiesz, że masz ~100g makaronu. Do chudnięcia lepiej ważyć, ale jak masz tyć to hulaj dusza piekła nie ma. Albo jak masz pół kilo cyca kury i starcza dla Ciebie i powiedzmy dla mamy, dziewczyny czy siostry na dwa dni i powiedzmy druga osoba je nieco mniej, to też sobie na oko możesz wyliczyć ile zjadasz w porcji, jak nie jesteś pewny to zaokrąglaj w dół (w końcu chcesz tyć). Masz na ilewazy.pl jak rozne porcje różnych rzeczy wyglądają wagowo (nie wiem, schabowy czy kremówka), lepiej liczyć na oko niż wcale, bo wiesz na czym stoisz, oko potrafi cholernie mylić jeżeli chodzi o to ile się je.

To tylko brzmi jak tytaniczne nadgodziny wymagające specjalistycznej wiedzy, naprawdę to czynność, która na początku przy zapoznawaniu się z rzeczami (mówie o samym wpisywaniu) zajmuje 10 minut dziennie, potem 5, a potem można nie zapisywać bo wie się ile się zjadło. Jakbyś się jednak przekonał do spróbowania i miał pytania to wal czy na pejsie czy gdziekolwiek, warto, zwłaszcza, jeżeli podejrzewasz, że możesz mieć problem (zaniedbane makiem i syfem wpychanym byle utyć faktycznie mogą stać się w końcu źródłem problemu). Ryzykujesz parę minut dziennie a przynajmniej będziesz miał spokój ducha. Pomyśl, że np. jak kiedyś będziesz miał bachora to dzięki temu będziesz mógł znacznie lepiej dbać o jego zdrowie. Taka świadomość jedzeniowa to rzecz bardzo prosta do przyswojenia bez zagłębiania się w szczegóły, a cholernie użyteczna. Trochę rozumiem podchodzenie jak pies do jeża, bo też mi się wydawało, że to trzeba mieć rozszerzoną biologię na maturze, ale znaczną poprawę nawyków żywieniowych można osiągnąć bardzo małym nakładem pracy.

Odnośnik do komentarza

Stopniowo, stopniowo - na razie jeden, dwa dni bezmięsne, a może za jakiś czas 7 dni w tygodniu.

 

[*] zjem w Twej intencji bekon

 

 

Plymouth - QPR 1:1 (H`Meidat)

 

Wciąż niepokonani. Nawet najbogatsza drużyna nie zdobyła Home Park.

Odnośnik do komentarza

 

Tomek, a Ty myślisz, że ja nie chciałbym przytyć? ;)

Tylko ja się totalnie nie znam na tych wszystkich dietach, staram się te 2000kcal dziennie jeść, ale szczerze to nie liczę tego dokładnie. Dużo jem też śmieciowego żarcia jak McD's, pizze, kebaby, makarony z Piccolo, które tak bardzo tuczą podobno.

 

A co zjem, zaraz wysram :keke:

Jedzenie maków to nie jest ta droga :D. 2000kcal wcale nie musi oznaczać dla Ciebie tycia, prędzej w okolice 2500 bym celował. A znać się na niczym nie trzeba, po prostu dodajesz rzeczy, które jadłeś i widzisz cyferki, baza danych produktów jest gigantyczna, bo tworzona przez samych użytkowników, więc jest w zasadzie wszystko co w marketach i na rynkach (myfitnesspal.com). Nawet na upartego nie musisz ważyć żarcia, jak wiesz, że paczka makaronu ma 500g to jak se wsypiesz ~1/5 tego to wiesz, że masz ~100g makaronu. Do chudnięcia lepiej ważyć, ale jak masz tyć to hulaj dusza piekła nie ma. Albo jak masz pół kilo cyca kury i starcza dla Ciebie i powiedzmy dla mamy, dziewczyny czy siostry na dwa dni i powiedzmy druga osoba je nieco mniej, to też sobie na oko możesz wyliczyć ile zjadasz w porcji, jak nie jesteś pewny to zaokrąglaj w dół (w końcu chcesz tyć). Masz na ilewazy.pl jak rozne porcje różnych rzeczy wyglądają wagowo (nie wiem, schabowy czy kremówka), lepiej liczyć na oko niż wcale, bo wiesz na czym stoisz, oko potrafi cholernie mylić jeżeli chodzi o to ile się je.

To tylko brzmi jak tytaniczne nadgodziny wymagające specjalistycznej wiedzy, naprawdę to czynność, która na początku przy zapoznawaniu się z rzeczami (mówie o samym wpisywaniu) zajmuje 10 minut dziennie, potem 5, a potem można nie zapisywać bo wie się ile się zjadło. Jakbyś się jednak przekonał do spróbowania i miał pytania to wal czy na pejsie czy gdziekolwiek, warto, zwłaszcza, jeżeli podejrzewasz, że możesz mieć problem (zaniedbane makiem i syfem wpychanym byle utyć faktycznie mogą stać się w końcu źródłem problemu). Ryzykujesz parę minut dziennie a przynajmniej będziesz miał spokój ducha. Pomyśl, że np. jak kiedyś będziesz miał bachora to dzięki temu będziesz mógł znacznie lepiej dbać o jego zdrowie. Taka świadomość jedzeniowa to rzecz bardzo prosta do przyswojenia bez zagłębiania się w szczegóły, a cholernie użyteczna. Trochę rozumiem podchodzenie jak pies do jeża, bo też mi się wydawało, że to trzeba mieć rozszerzoną biologię na maturze, ale znaczną poprawę nawyków żywieniowych można osiągnąć bardzo małym nakładem pracy.

 

 

Wyjdę z pomocną dłonią.

Hawkeye chciał Ci po prostu polecić stronę MyFitnessPal. Również polecam. Jest bardzo intuicyjna i szybko się w niej połapiesz. :)

Drugi akapit jest o tym, że dieta może być przyjemnością.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...