Skocz do zawartości

Historia zatoczyła koło


PiotruH

Rekomendowane odpowiedzi

Ano dobre i bardzo rześkie i ... mokre :P

Cosme będzie w kolejnym poście, bo muszę załadować świeżego screena.

___________________________________________________________________________________________________________________________________________

 

10.12.2006

Serie C1/A [15/34]: [8] Cremonese-Legnano [1]

(Nowak- Seedorf, Lizarazo, Ferraro, Zanardo- Brini, Sestu, Guti- Salkic- Cosme, Hugo Carolo)

 

Po gładkiej wygranej nad jedną ze słabszych drużyn czekał nas dosyć trudny wyjazd do Cremonese czyli ekipy, która będzie z pewnością walczyć w tym sezonie o baraże promujące do Serie B. Przeciwnik wyszedł na nas ofensywnym ustawieniem 3-4-4, ale miało to też swoje wady, ponieważ byli oni narażeni na oskrzydlające ataki. Już w 25 sekundzie spotkania potwierdziła się moja teza na ten temat i po rajdzie lewą flanką Guti zagrał w pole karne, a tam z piłką obrócił się Salkic i wreszcie zdobył pierwszego gola w naszych barwach. W samą porę można powiedzieć, ponieważ zapewne w Styczniu przybędzie mu konkurent i jeśli rzekomo utalentowany Słoweniec chce na dłużej zagościć w wyjściowej jedenastce to potrzebna mu jest do tego dobra forma, ponieważ same umiejętności (co potwierdza przypadek Sundvalla) nie wystarczają by zachować nawet miejsce w drużynie! Gospodarze nie załamali się jednak szybko stracona bramką i ich ofensywne nastawienie przyniosło szybkie wyrównanie. W 12. minucie Coly zagrał prostopadle do Taddeiego, a ten bez zastanowienia skierował piłkę pod poprzeczkę bramki Nowaka. W 23. minucie ponownie składną akcją zaskoczyło nas Cremonese lecz tym razem Nowak z trudem zdołał zatrzymać uderzenie Caparelliego. Do końca pierwszej połowy nasze dobre akcje przeplatały się z próbami Cremonese, ale kolejne bramki nie padły co jeszcze bardziej rozbudziło apetyty miejscowych kibiców wobec drugiej połowy, ponieważ mocno oni wierzyli, iż ich ukochana drużyna będzie tą pierwszą, która pokona w lidze moją drużynę i to nie tylko w tym sezonie, ale w całej historii mojej kariery trenerskiej. Po zmianie stron tempo meczu nieco siadło, ale to nie znaczy, że nie było w nim walki. Właśnie taka walka do końca o piłkę w polu karnym zaowocowała strzałem Sesto, który został instynktownie obroniony, ale dobitka Cosme, który wyraźnie odżył w linii ataku była już nie do wybronienia. Przeciwnik próbował się odgryźć i w 73. minucie po raz kolejny tyłki uratował nam Nowak ponownie zatrzymując aktywnego Caparelliego. Końcówka meczu to już nasza przewaga, ale wyraźnie swojego dnia nie miał Hugo Carolo, który ewidentnie nie mógł się wstrzelić i pudłował nawet z bliskiej odległości co jest do niego niepodobne i ostatecznie ukończył on spotkanie z najniższą notą w zespole. Widać przesunięcie Cosme do ataku odcisnęło piętno na naszym najskuteczniejszym zawodniku. Trudny to był mecz, ale wywalczona wygrana zdecydowanie utrzymała świetne morale panujące w zespole.

 

Cremonese-Legnano 1:2 (1:1)

 

1’ Salkic (0:1)

12’ Taddei (1:1)

64’ Cosme (1:2)

 

Mom: Guti – 9 (Legnano)

Widzów: 3242

 

Odnośnik do komentarza

Wilberto Cosme

__________________________________________________________________________________________

17.12.2006

Serie C1/A [16/34]: [1] Legnano-Cittadella[7]

(Nowak- Seedorf, Lizarazo, Ferraro, Zanardo- Brini, Sestu, Guti- Salkic- Cosme, Hugo Carolo)

 

Goniący nas peleton jest bardzo spłaszczony i różnica pomiędzy 2, a 9 miejscem jest niewielka i dla drużyn znajdujących się w tej strefie każde spotkanie ma wielkie znaczenie. Można by powiedzieć, iż ekipa Cittadeli wdepnęła w niezłe kupsko, ponieważ muszą się z nami zmierzyć i to w meczu wyjazdowym, a jak widać gramy w tym sezonie kapitalnie i tak jak przed rokiem póki co nie znalazł się na nas żaden pogromca. Już w 42. sekundzie spotkania niewiele brakowało byśmy prowadzili kiedy Hugo Carolo urwał się pilnującemu go obrońcy i uderzył głową jednak kapitalna robinsonada bramkarza gości zapobiegła utracie gola. W 7. minucie broniący Menin ponownie nie wiem jakim cudem zastopował uderzenie głową Briniego i to z dwóch metrów! Nasz skrzydłowy był chyba najjaśniejszą postacią w drużynie w początkowych minutach i to po jego podaniu w 16. minucie, Hugo Carolo dopiął swego i spokojnym strzałem po długim słupku wyprowadził nas na liderowanie. Cztery minuty później sytuacja przyjezdnych jeszcze mocniej się skomplikowała, ale nie za sprawą drugiej straconej bramki lecz boisko za faul taktyczny opuścił Goretti. Moim zdaniem sędzia trochę na wyrost pokazał mu czerwony kartonik, ale z decyzjami arbitra się nie dyskutuje i lwią część spotkania mieliśmy grać w przewadze jednego zawodnika co praktycznie oznaczało koniec marzeń o chociażby jednym punkcie dla ekipy Cittadelli. W 24. minucie arbiter dla nas zagwizdał niekorzystnie, ponieważ nie uznał prawidłowo zdobytej bramki Cosme, który według niego znajdował się na pozycji spalonej. Przyjezdni jakimś cudem dotrwali z tym wynikiem do przerwy, ale nie było żadnych przesłanek ażeby po zmianie stron, obraz gry miał ulec zmianie. Cały czas nacieraliśmy lecz brakowało nam wykończenia, albo zwyczajnie mieliśmy pecha jak w 57. Minucie gdy Brini trafił w zewnętrzną krawędź słupka. W 72. minucie grający drugą połowę na pozycji rozgrywającego – Cosme, wypracował setkę Hugo Carolo, a Portugalczyk zmazał plamę po nieudanym dla niego, ostatnim spotkaniu. Nastepnie to już sam Kolumbijczyk próbował szczęścia, ale z bliska tylko trafił w Menina. Po ilości strzałów jakie oddaliśmy dziś na bramkę rywala, wygrana powinna być bardziej okazała, ale i tak cieszymy się z kolejnych trzech punktów, bo one jak każde następne, przybliżają nas do jak najszybszego awansu do Serie B. Urazu w tym spotkaniu nabawił się Seedorf, który nie zagra aż przez miesiąc, ale w Styczniu zapewne i tak usiadłby na ławce rezerwowych…

 

Legnano-Cittadella 2:0 (1:0)

 

16’ Hugo Carolo (1:0)

20’ (cz.k) Goretti (CIT)

72. Hugo Carolo (2:0)

 

Mom: Hugo Carolo – 9 (Legnano)

Widzów: 1608

Odnośnik do komentarza

23.12.2006

Serie C1/A [17/34]: [1] Legnano-Venezia [2]

(Nowak- Bretti, Lizarazo, Ferraro, Zanardo- Brini, Sestu, Guti- Salkic- Cosme, Hugo Carolo)

 

Pierwszą połowę sezonu kończymy spotkaniem z doskonale nam znanym rywalem, a mianowicie ekipą z Wenecji. Ileż to koneksji można wymieniać pomiędzy poprzednim, a obecnym sezonem. Podobnie jak przed rokiem to my jesteśmy liderami, a wenecjanie dzielnie siedzą nam na ogonie jednak mają sporą stratę do lidera. Mimo słabego początku sezonu w wykonaniu gości to nasze dwie drużyny postrzega się jako głównych pretendentów do awansu i na koniec mimo, że to my nie przegraliśmy w lidze, a tylko raz zremisowaliśmy to znowu w ekipie przyjezdnych upatruje się faworyta tego spotkania, a my musimy udowodnić ekspertom, że są w błędzie stawiając na wenecjan. Pierwszą groźną okazję stworzył sobie v-ce lider za sprawą mocnego i podkręconego strzału Incatasciato, który nieznacznie poszybował nad poprzeczką. Trzy minuty później ten sam napastnik z dziecinną łatwością przepchnął Lizarazo i kropnął ile fabryka dała, a sam Nowak pewnie nie wiedział jakim sposobem zdołał zapobiec utracie bramki. My swojego szczęścia próbowaliśmy głównie oddając strzały zza pola karnego, które niestety nie świeciły przykładem i były dalekie od ideału. Wreszcie inne rozwiązanie akcji toczonej na 30 metrze dało nam prowadzenie. Salkic popisał się ładnym no-look-passem, a Hugo Parolo z zabójczą precyzją trafił w okienko, a futbolówka odbiwszy się od poprzeczki trafiła do siatki. Minutę później było już 2:0 kiedy Salkic posłał zza szesnastki szczura, który zaskoczył Puggioniego. Świetny występ notował Słoweniec jakby przeczuwał, że w następnych tygodniach przybędzie mu konkurent na jego pozycję. Grając z takim rywalem nie mogliśmy osiąść na laurach jednak jak to w takim przypadku bywa moi zawodnicy zupełnie nie dostosowali się do wydanych komet i chwilę po zmianie stron, szczupak Buonagure dał kontaktową bramkę wenecjanom. Na całe szczęście sędzia dopatrzył się wątpliwego spalonego i ten nieuznany gol miał nam służyć jako bardzo poważne ostrzeżenie. Ten zawodnik gości w kolejnych minutach aż dwukrotnie chybiał o centymetry jakby był podrażniony niekorzystną decyzją arbitra, a moi defensorzy kompletnie nie mogli na niego znaleźć sposobu. W 67. minucie było już wszystko pozamiatane, ponieważ po długim podaniu, bramkę zdobył niezawodny Hugo Carolo i mimo dobrego rywala nic nie mogło złego w tym spotkaniu już się przytrafić. To kompletnie rozbiło rywala, który praktycznie się poddał, a my dzięki bramce Piovaccariego odnotowaliśmy wysoką wygraną nad v-ce liderem! Zanotowaliśmy prawie perfekcyjną połowę sezonu, ponieważ poza jednym nieszczęśliwym remisem, wygraliśmy wszystkie spotkania (!) i pewnie zmierzamy po awans.

 

Legnano-Venezia 4:0 (2:0)

 

33’ Hugo Carolo (1:0)

34’ Salkic (2:0)

67’ Hugo Carolo (3:0)

83’ Piovaccari (4:0)

 

Mom: Guti – 10

Widzów: 1691

Odnośnik do komentarza

TABELA SERIE C1/A 2006/2007 - półmetek



| 1. | Legnano | 17 | 16 | 1 | 0 | 54 | 8 | +46 | 49 |


| 2. | Giulianova | 17 | 9 | 2 | 6 | 32 | 22 | +10 | 29 |


| 3. | Salernitana | 17 | 9 | 1 | 7 | 27 | 18 | +9 | 28 |


| 4. | Venezia | 17 | 9 | 1 | 7 | 30 | 26 | +4 | 28 |


| 5. | Spezia | 17 | 8 | 4 | 5 | 25 | 22 | +3 | 28 |


| 6. | San Marino | 17 | 8 | 2 | 7 | 24 | 17 | +7 | 26 |


| 7. | Cittadella | 17 | 8 | 2 | 7 | 29 | 27 | +2 | 26 |


| 8. | Cremonese | 17 | 7 | 4 | 6 | 25 | 22 | +3 | 25 |


| 9. | Ancona | 17 | 6 | 6 | 5 | 21 | 23 | -2 | 24 |


| 10.| Lumezzane | 17 | 6 | 5 | 6 | 32 | 33 | -1 | 23 |


| 11.| Padova | 17 | 6 | 4 | 7 | 24 | 32 | -8 | 22 |


| 12.| Monza | 17 | 5 | 6 | 6 | 24 | 26 | -2 | 21 |


| 13.| Ravenna | 17 | 4 | 8 | 5 | 21 | 23 | -2 | 20 |


| 14.| Fermana | 17 | 5 | 4 | 8 | 23 | 25 | -2 | 19 |


| 15.| Prato | 17 | 6 | 1 | 10 | 23 | 32 | -9 | 19 |


| 16.| Pavia | 17 | 5 | 3 | 9 | 18 | 31 | -13 | 18 |


| 17.| Sambenedettese | 17 | 4 | 3 | 10 | 18 | 35 | -17 | 15 |


| 18.| Pro Patria | 17 | 1 | 5 | 11 | 11 | 39 | -28 | 8 |

Odnośnik do komentarza

No Cosme jest mocnym zawodnikiem, ale mamy lepszych :P skoro jednak tak twierdzisz, że przerasta umiejętnościami III ligę to patrz jaki był Sundvall, który na tym poziomie ligowym mnie (oceny i statystyki miał niezłe) nie zadowalał.

__________________________________________________________________________________________

 

Wraz z nadejściem Nowego Roku zostało również otwarte okno transferowe. Do tego czasu zarówno ja jak i moi skauci (a przynajmniej część z nich) nie próżnowaliśmy dzięki czemu mając pokaźne jak na poziom trzecioligowy, środki finansowe mogliśmy pozyskać kilku zawodników. Kolonia Portugalczyków w zespole urosła do siły trzech kiedy zapłaciłem Olivais Moscavide 20.000€ za kartę zawodniczą Filipe Falardo, który mam nadzieję będzie rozwijał się w takim tempie jak jego rodacy, którzy mają najwyższą średnią ocen w lidze. Jeśli tak się stanie to już w Serie B powinniśmy mieć klasowego rozgrywającego. Transakcja ta oczywiście pozwoli Cosme regularnie występować w jego ulubionej linii ataku. W letnim okienku skauci polecili mi transfer Salkica, który rzekomo jest bardzo utalentowany, ale już po pół roku mnie nie przekonał i jeśli znajdzie się na niego chętny to z pewnością go sprzedamy. Dlatego też drugim zawodnikiem na pozycję rozgrywającego został Gianpietro Zecchin, który o dziwo nie łapał się w Padwie do wyjściowej jedenastki, a u mnie będzie często rotowany w zespole. Ten transfer był akurat moim pomysłem dlatego też biorę za niego odpowiedzialność zwłaszcza, że suma zakupu była zawrotna bowiem osiągnęła poziom 350.000€ i najwyższej tygodniówki w zespole, ale to akurat jest spowodowane tym, iż nie chciałem Gianpietro obiecywać gr w pierwszym składzie wobec czego musiałem zaproponować mu sporą gażę. Następnym moim pomysłem było odkupienie od czwarto ligowca Pro Vesto, Diego Di Gennaro. Ten gracz już w zeszłym sezonie wzbudził moje zainteresowanie, a nasz as Brini nie miał do tej pory żadnego zmiennika i ten nowy gracz ma go odciążyć od występów w każdym spotkaniu. Transfer ten wyniósł nas 85.000€. Najwięcej musieliśmy zapłacić za prawego defensora Kevina Debrisa z Ajaccio, bo aż 400.000€ co jest równoznaczne z klubowym rekordem. Boczni obrońcy zawsze sporo kosztują, ponieważ nie ma zbyt wielu dobrych na rynku w, a ta pozycja mocno u nas kuleje. Kevin po zastosowaniu odpowiedniego reżimu treningowego powinien stać się kluczowym zawodnikiem i teraz w lecie musimy koniecznie jeszcze wzmocnić lewą stronę defensywy. Kevin ma status kluczowego gracza jednak jeśli nadarzy się okazja zakupić kogoś lepszego na tę newralgiczną pozycję to bez mrugnięcia okiem posadzimy go na ławce bądź sprzedamy. Przed Styczniem za duże pieniądze udało się sprzedać Sundvalla dlatego też za małą kwotę (40.000€) do Bari sprzedałem Madsa Clausena (22, NOR, MC) –[32(6)/ 3/ 3/ 1/ 7.20], który nie miał szans na regularną grę.

Odnośnik do komentarza

7.1.2007

Serie C1/A [18/34]: [1] Legnano-Lumezzane [10]

(Nowak- Debris, Lizarazo, Marton, Zanardo- Brini, Sestu, Guti- Zecchin- Cosme, Hugo Carolo)

 

Drugą część sezonu rozpoczynaliśmy starciem z ekipą, która nie jest pewna tak naprawdę niczego, ponieważ mają oni małą stratę do baraży premiujących awansem, a także są blisko strefy spadkowej więc ważny jest dla nich każdy punkt niezależnie od celów jakie wyznaczył im zarząd. W wyjściowym składzie mamy dwóch debiutantów, a na środku obrony zagra Marton, który zastąpił leczącego się jeszcze Ferraro. Szybko zostaliśmy zaskoczeni kiedy Sinigaglia plasowanym strzałem po długim słupku zrobił użytek z długiej piłki od zawodnika, którego od dłuższego czasu obserwujemy – Rebecchiego. Na odpowiedź nie musieliśmy długo czekać, a dobre wejście w nowy zespół zaliczył Zecchin, który świetnie bije stałe fragmenty gry i właśnie po rzucie wolnym z ponad 20 metrów, strzałem w okienko doprowadził do remisu. Goście jeszcze nie zdążyli dojść do siebie po straconym golu, a bramkarz Lumezzane ponownie skapitulował. Sestu delikatnie podał do Cosme, a Kolumbijczyk bez zastanowienia uderzył z pierwszej piłki i prostym podbiciem szybko przywrócił nas na właściwe tory. Ta bramka wyraźnie ostudziła zapały obydwu ekip i do przerwy żadna z drużyn nie wykreowała sobie dobrej sytuacji. Drugą połowę goście na dodatek musieli grać bez kontuzjowanego asa, Rebecchiego co bardzo mocno osłabiło ich siłę rażenia. W drugiej połowie mecz się wyrównał, a dobrą okazję zmarnował Zecchin. Po wejściu na boisko dwukrotnie dobrą sytuację miał Filipe Falardo, ale w obydwu przypadkach zbyt wolno składał się do strzału w efekcie czego defensorzy gości zabierali mu piłkę. W 79. Minucie Lizarazo bezmyślnie faulował w polu karnym Taldo, a pewnym strzałem, Sinigaglia ponownie wpisał się na listę strzelców. Zagraliśmy dzisiaj bardzo słabo i oprócz gry Zecchina ciężko było doszukać się jakichkolwiek pozytywów dlatego też druga w tym sezonie strata punktów stała się faktem. Nie najlepiej wchodzimy w drugą połowę sezonu jednak nasza przewaga nadal jest ogromna i mam nadzieję, że to był tylko wypadek przy pracy, a nie zapowiedź dłuższego kryzysu.

 

Legnano-Lumezzane 2:2 (2:1)

 

11’ Sinigaglia (0:1)

20’ Zecchin (1:1)

23’ Cosme (2:1)

79’ (k) Sinigaglia (2:2)

 

Mom: Davide Sinigaglia – 8 (Lumezzane)

Widzów: 1601

Odnośnik do komentarza

Przed kolejną ligową kolejką stało się to o czym mówiono po cichu w kuluarach, a mianowicie sprzedaż Erika Salkica (19, SLO 9/0u-21, AM RC) - [7(7)/ 2/ 2/ 0/ 7.21] który według moich skautów jest szalenie utalentowany, ale na boisku wcale tego nie pokazywał i zaledwie po pół roku się z nim pożegnaliśmy. Nie przykładał się on zbyt solidnie do treningów i dlatego też przeniósł się do Arezzo. Zainkasowaliśmy na jego sprzedaży aż 1.600.000€ co jest imponującą kwotą jak na gracza, który nie spełnił oczekiwań, a dodatkowo nadal choć trochę wierzyłem opiniom moich skautów i zastrzegliśmy sobie 50% od kolejnego transferu tego gracza.

 

Z ruchów personalnych zatrudniłem jeszcze dwóch fachowców do i tak rozbudowanego już pokaźnie jak na warunku klubu III-ligowego, sztabu szkoleniowego i od dzisiaj pomagać nam będą:

· Hans Jorritsma (57, NED, trener, słabo znany)

· David Jarrett (24, ENG, skaut, lokalna)

· Ian Willcock (28, ENG, fizjoterapeuta, niesprawdzony) <- 1.000€ z Colwyn Bay

 

 

 

14.1.2007

Serie C1/A [19/34]: [8] San Marino-Legnano [1]

(Nowak- Debris, Lizarazo, Marton, Zanardo- Brini, Sestu, Guti- Zecchin- Cosme, Hugo Carolo)

 

Przeciwnik na nas wyszedł dzisiaj ustawieniem 3-5-2 chcąc zagęścić pole w środku boiska i muszę przyznać, że prze długi czas w tej strefie nie istnieliśmy, a z początku inicjatywa była po stronie gospodarzy. W 22. minucie jednak udało nam się przedrzeć pod pole karne i Hugo Carolo gdy wiedział, że strzał z ostrego kąta nie przyniesie spodziewanych efektów to wycofał piłkę na róg pola karnego, a tam naszedł na nią Guti i strzałem po długim słupku dał nam prowadzenie. Kilka minut później wykorzystaliśmy zamieszanie w polu karnym przeciwnika i Zecchin w swoim drugim występie po raz drugi wpisał się na listę strzelców czyli ma już tyle samo bramek co Salkic miał przez pół roku. Od czasu gdy prowadziliśmy 2:0 gra się mocno wyrównała, a Ciaci i Depetris siali spustoszenie w naszej defensywie lecz na szczęście ich próby nie odnosiły powodzenia. Sami też nie pozostawaliśmy dłużni jednak kapitalnie bronił Gaudino jak w 37 minucie kiedy z bliska obronił strzał Cosme, a leżąc na murawie zastopował jeszcze dobitkę Briniego. W drugiej połowie obraz gry był podobny, a mianowicie obydwie drużyny stawiały na ofensywną piłkę, a pierwsze skrzypce grali bramkarze. Zwłaszcza Gaudino pokazywał wysoki kunszt tego fachu kiedy w 58, 78 i 83. minucie bronił akcje sam na sam z moimi piłkarzami! Te niewykorzystane sytuacje musiały się w końcu zemścić i o ile w 84. minucie to poprzeczka nas uratowała po uderzeniu Gallucciego to minutę później Paolucci już znalazł sposób na Noaka i ambitnie grające San Marino miało jeszcze trochę czasu na poszukanie remisu w tym spotkaniu. Moi zawodnicy jednak wiedzieli, że w rachubę nie wchodzi druga strata punktów z rzędu i w 88. minucie z 40 metrów, z rzutu wolnego na bliższy słupek dośrodkował Debis, a Hugo Carolo urywając się pilnującemu go obrońcy, strzałem głową ustalił wynik spotkania na 3:1. Ten mógł być jeszcze bardziej okazały lecz Gaudino po raz kolejny w doliczonym czasie wygrał pojedynek sam na sam, a jego ofiarą był Zecchin.

 

San Marino-Legnano 1:3 (0:2)

 

22’ Guti (0:1)

30’ Zecchin (0:2)

85’ Paolucci (1:2)

88’ Hugo Carolo (1:3)

 

Mom: Kevin Debris – (Legnano)

Widzów: 321

 

 

Po tym spotkaniu przykry raport otrzymałem od swoich fizjoterapeutów, którzy stwierdzili, że skręcona kostka Salvatore Ferraro wykluczy naszego najlepszego defensora z gry na około miesiąc czasu co jest dla nas bolesną stratą. Niestety nasz rezerwowy bramkarz, Alessandro Boldrini również nabawił się identycznego urazu na treningu i przez miesiąc będziemy musieli modlić się o zdrowie Nowaka, ponieważ nie posiadamy w kadrze trzeciego goalkeapera. To nie był koniec prześladującego nas pecha i Kevin Debris nabawił się infekcji wirusowej przez co odesłałem go do domowego zacisza na aż 3 tygodnie.

Odnośnik do komentarza

22.1.2007

Serie C1/A [20/34]: [1] Legnano-Pro Patria[18]

(Nowak- Bretti, Lizarazo, Marton, Zanardo- Di Gennaro, Sestu, Guti- Filipe Falardo- Piovaccari, Hugo Carolo)

 

To jest pojedynek ligowego giganta z małą pchełką, ponieważ goście są niemalże pewnym kandydatem do spadku i do bezpiecznej strefy tracą aż 15 oczek. Mimo tego faktu, menedżer gości odgrażał się w prasie, że zamierzają nas dzisiaj ograć na wyjeździe co mnie mocno rozbawiło, ponieważ byłem przekonany o naszej wygranej nad czerwoną latarnią ligi dlatego też wystawiłem paru zmienników w wyjściowej jedenastce. Od pierwszych o dziwo słowa opiekuna Pro Patrii zdawały się jednak potwierdzać chociaż w połowie, bo o ile nie potrafili oni przedostać się pod nasze pole karne o tyle również sami świetnie wystrzegali się naszych ataków. Dopiero w 31. minucie mocne, podkręcone uderzenie z ponad 25 metrów Filipe Falardo sprawiło niemałe problemy goalkeaperowi rywala, a dobitka Di Gennaro była niestety niecelna. W szatni oczywiście nie szczędziłem słów opisujących moje rozczarowanie postawą drużyny, ponieważ bałem się, iż po końcowym gwizdku mogę wyjść na zarozumiałego bufona skoro zwiastowałem pewną wygraną swoich zawodników. Na szczęście już pierwsza akcja, a mianowicie kilka prostych podań zapewniło nam gola autorstwa Piovaccariego i wreszcie byliśmy na prowadzeniu. Pro Patria nie zdążyła się pozbierać do kupy, a Filipe Falardo zdobył swoją pierwszą bramkę w nowych barwach popisując się swoim znakiem rozpoznawczym czyli podkręconym uderzeniem z dalekiej odległości, a futbolówka nabrawszy niesamowitej rotacji, rogalem zakręciła przy słupku do bramki Arcariego co sprawiło, że teraz będę miał nie lada orzech do zgryzienia, na którego fantastycznego playmakera mam postawić (Zecchin-Filipe Falardo). Nie minęło kilkadziesiąt sekund, a znowu mieliśmy stuprocentową okazję. Mariani faulował w polu karnym Hugo Carolo i sędzia trochę pochopnie usunął go z boiska. Tuż przed spotkaniem nakazałem wykonywanie każdej jedenastki mojemu napastnikowi, a ten odwdzięczył się…strzałem w sam środek co nie stanowiło żadnych trudności dla stojącego jak wryty, Arcariemu. Oj coś ta druga połowa sezonu kiepsko rozpoczyna się dla naszego najlepszego zawodnika. W 55. minucie Piovaccario potwierdził swoje aspiracje do gry w pierwszym składzie, zdobywając kolejnego gola, ale ja i tak wolałem mieć w jego osobie pewnego dżokera, a posadzenie Cosme na ławce było tylko chwilowe. W 67. minucie kolejną setkę zaprzepaścił Hugo Carolo, który z raptem pięciu metrów ponownie trafił tylko w bramkarza lecz nie miałem odwagi posadzić swojego super-super strzelca na ławce. To była dobra decyzja o pozostawieniu Portugalczyka na boisku, ponieważ najpierw asystował on przy bramce swojego rodaka by po chwili wreszcie wpisać się na listę strzelców. Po słabej pierwszej połowie w drugiej wręcz roznieśliśmy w pył rywala, a potrząśnięcie zawodnikami w szatni odniosło oczekiwany skutek. O dziwo przed sezonem zespół Pro Patrii był uznawany jako kandydat do awansu, a tymczasem wszystko na to wskazuje, że z hukiem opuszczą ligowy byt i na pomeczowej konferencji nie stroniłem od puszenia się tą wysoką wygraną. Z reguły unikam takich wypowiedzi, ale skoro ktoś wchodzi ze mną na wojenną ścieżkę to nie będę mieć dla niego taryfy ulgowej.

 

Legnano-Pro Patria 5:0 (0:0)

 

45+1’ (knt.) Antonazzo (PRO)

46’ Piovaccari (1:0)

49’ Filipe Falardo (2:0)

52’ (cz.k) Mantoni (PRO)

53’ (n.k) Hugo Carolo (LEG)

55’ Piovaccari (3:0)

78’ Guti (4:0)

85’ Hugo Carolo (5:0)

 

Mom: Federico Piovaccari – 10 (Legnano)

Widzów: 1601

 

 

Jeszcze przed zamknięciem okienka transferowego udało mi się zwiększyć klubowe środki finansowe, a to za sprawą sprzedaży Andrea Businaro (22, ITA, MC) – [4(1)/ 0/ 0/ 0/ 7.20], który miał co by nie powiedzieć słabe umiejętności i za szczególnie nie pracował na treningach, a mimo to udało nam się go sprzedać raptem po pół roku za sumę 1 razy większą niż za niego zapłaciliśmy. Otrzymaliśmy więc zadowalające 1.500.000€ oraz zapewniłem sobie 50% wartości kolejnego transferu jeśli nagle miałby eksplodować jego talent. Kolejną wiadomością była sprzedaż 50% karty zawodniczej Salkica, który przecież raptem dwa tygodnie temu zasilił Arezzo, a teraz był bohaterem innej transakcji do Chievo. Drużyna z Werony zapłaciła za połowę praw do tego zawodnika ponad pół miliona Euro wobec czego dostaliśmy 250.000€. Klubowa kasa sięga teraz prawie 8 milionów Euro, a budżet transferowy mamy iście imponujący jak na trzecioligowca (7 milionów Euro).

Odnośnik do komentarza

28.1.2007

Serie C1/A [21/34]: [4] Spezia-Legnano [1]

(Nowak- Bretti, Lizarazo, Marton, Zanardo- Brini, Sestu, Guti- Zecchin- Cosme, Hugo Carolo)

 

Dziś ponownie gramy z drużyną, która według ekspertów powinna kandydować do awansu i inaczej niż w przypadku rywala z poprzedniej kolejki tak właśnie jest. Spezia ma do nas co prawda dużą stratę, ale to jedna z tych drużyn, która dałaby pewnie radę pokonać nas na swoim obiekcie. Dlatego też użyłem dzisiaj najsilniejszego możliwego zestawienia i tylko z pozycją rozgrywającego miałem duży kłopot, ale ostatecznie postanowiłem zaufać Zecchinowi. Pierwszy sygnał do ataku dała par moich napastników lecz Cosme nieznacznie się pomylił, a Hugo Carolo trafił w rozkraczonego Babbiniego. Bardzo szybko na nas się to zemściło i w siódmej minucie Alessi wyskoczył wyżej od aż dwóch kryjących go środkowych obrońców i głową posłał piłkę w samo okienko co było dla Nowaka niemożliwe do wybronienia. Na całe szczęście udało nam się szybko odpowiedzieć i w składnej akcji decydujące podanie należało do Zecchina, który odwdzięczył się za zaufanie i wyłożył piłkę jak na tacy Briniemu, a nasz skrzydłowy nie popełnił błędu Hugo Carolo i posłał „łaciatą” miedzy nogami Babbiniego. Chwilę później powinniśmy byli prowadzić lecz Hugo Carolo za bardzo wypuścił sobie piłkę do boku przy mijaniu bramkarza i posłał ją nad poprzeczką. Odpowiedź gospodarzy powinna być skuteczniejsza kiedy Guidetti potężnie strzelał z dobrej pozycji, ale na nasze szczęście trafił w sam środek. Następnie gra na dłuższy czas się uspokoiła co uśpiło zwłaszcza defensorów Spezii, którzy w 35. minucie jakby zapomnieli o kryciu Zecchina, ale nasz rozgrywający przegrał pojedynek sam na sam z Babbinim. W przerwie został on zmieniony, ponieważ nie chciałem ryzykować drugiej żółtej kartki, ale zanim udaliśmy się do szatni to sprawiająca ciut lepsze wrażenie Spezia ukąsiła jeszcze raz i za sprawą trafienia Grieco musieliśmy odrabiać straty. Drugi gol i drugi błąd Lizarazo, który dzisiaj grał wręcz katastrofalnie, a my mieliśmy trzy kwadranse by zapobiec pierwszej w mojej historii ligowej porażce. W drugiej połowie przeciwnik grał bardzo mądrze i dojrzale, a moje nawoływania o ofensywną grę, a nawet postawienie wszystko na jedną kartę w końcówce, spełzło na niczym i ostatecznie ponieśliśmy pierwszą za mojej kadencji ligową porażkę! W tej rundzie ewidentnie gramy poniżej oczekiwań, ale na szczęście ogromna przewaga jaką sobie wypracowaliśmy zapewne zapewni nam bezpośredni awans do Serie B. Mam nadzieję, że kolejnych wpadek już nie zaliczymy.

 

Spezia-Legnano 2:1 (2:1)

 

7’ Alessi (1:0)

13’ Brini (1:1)

44’ Grieco (2:1)

71’ (knt.) Foglio (SPE)

 

Mom: Cristian Lizzori – 8 (DC, Spezia)

Widzów: 2755

 

 

Dodatkową niemiłą informacją z jaką musieliśmy się zmierzyć oprócz porażki był uraz twarzy naszego asa Gutiego, który wyleciał z gry na 2 tygodnie, a zastąpi go nieograny Galasso.

Odnośnik do komentarza

Kiedyś to musiało nastąpić, ale szczerze mówiąc liczyłem na drugi sezon z rzędu bez porażki w lidze i poniesienie jej dopiero w Serie B :P

__________________________________________________________________________________________

 

4.2.2007

Serie C1/A [22/34]: [1] Legnano-Ancona [8]

(Nowak- Bretti, Lizarazo, Marton, Zanardo- Brini, Zecchin, Galasso- Filipe Falardo- Cosme, Hugo Carolo)

 

O tym, że druga część sezonu mimo, iż rozegraliśmy w niej ledwie cztery spotkania, jest trudniejsza aniżeli pierwsza, świadczą nasze wyniki i styl gry jaki prezentujemy. Jesteśmy świeżo po pierwszej porażce ligowej w mojej karierze przez którą to różnica punktowa nad v-ce liderem stopniała do 18 oczek. To nadal jest jednak gigantyczna przewaga, ale nie możemy pozwolić sobie na chwile słabości i nadal chcemy jak najszybciej zapewnić sobie awans do Serie B. W tym celu w pojedynku z Anconą, którą już trzykrotnie w tym sezonie ograliśmy, wystawiłem ofensywne zestawienie z Zecchinem na pozycji środkowego pomocnika, który w przeciwieństwie do Sestu ma być bardziej aktywny w ofensywie, a na pozycji rozgrywającego zagra od pierwszych minut Filipe Falardo. Już po paru sekundach mocno skopany został Brini, ale postanowiłem zaryzykować kolejną kontuję i potrzymać do przerwy naszego skrzydłowego. To właśnie Włoch w 10. minucie był bliski otarcia wyniku spotkanie lecz jego uderzenie z hukiem trzasnęło w poprzeczkę. Następnie na murawie zapanowała posucha dotycząca akcji ofensywnych i to obydwu drużyn, a pierwsza akcja warta uwagi miała miejsce w 36. minucie i natychmiast zakończyła się ona bramką. Nieograny Galasso wypatrzył w polu karnym Hugo Carolo, a Portugalczyk mimo asysty defensora gości nie dał się przepchnąć i wpakował piłkę do siatki. Utrata gola tak poddenerwowała zawodników Ancony, że ci zamiast myśleć o odrobieniu strat, myśleli o polowaniu na nogi moich zawodników wobec czego w przerwie musiałem również zrezygnować z usług Zecchina bojąc się, że i tak już szerokie grono kontuzjowanych graczy poszerzy się o kolejne dwa nazwiska. Chwilę po zmianie stron stuprocentową okazję miał strzelec pierwszego gola jednak przełożył sobie piłkę na swoją słabszą, lewą nogę i ostatecznie tylko trafił w słupek. Świetnie prezentował się natomiast wprowadzony Sestu udowadniając mi, że jednak w linii pomocy musimy mieć kogoś odpowiedzialnego za destrukcję, a nie tylko skupiać się na zadaniach ofensywnych. Ancona natomiast pierwszą ofensywną akcję wykreowała dopiero w 55. minucie, ale za to ten kontratak i dogranie od La Visty, bramką zwieńczył Marchesan co pokazało jak słabi w tej rundzie jesteśmy. Chwilę później znowu jednak byliśmy na prowadzeniu kiedy po odbiorze w środku pola Sestu, piłka trafiła do nóg filipe Falardo, a Portugalczyk zrobił użytek ze swojego firmowego zagrania i pięknym, podkręconym strzałem z 35 metrów, skierował piłkę w samo okienko bramki Ancony! Jego wyczyn również po odbiorze Sestu w 69. minucie próbował skopiować Cosme, ale uderzył on bez rotacji i bramkarz pewnie wyłapał tę próbę. W 74. minucie mieliśmy już bardziej komfortową sytuację kiedy po szybkim wznowieniu gry z rzutu wolnego, Filipe Falardo uruchomił prostopadłym podaniem swojego rodaka, a Hugo Carolo strzałem po długim słupki po raz drugi dzisiejszego popołudnia, wpisał się jako strzelec do meczowego protokołu. Dwójka Portugalczyków rozumiała się dzisiaj bez słów i w końcówce kolejne prostopadłe zagranie pomogło naszemu snajperowi w skompletowaniu hat-tricka i zmazaniu plamy po ostatnim bezbarwnym występie. Niewielkim plusem był fakt, iż tylko Bretti spośród trójki mocno poobijanych zawodników nabawił się 2-tygodniowego urazu, a reszta graczy może nas reprezentować w kolejnym spotkaniu.

 

Legnano-Ancona 4:1 (1:0)

 

36’ Hugo Carolo (1:0)

55’ Marchesan (1:1)

60’ Filipe Falardo (2:1)

74’ Hugo Carolo (3:1)

87’ Hugo Carolo (4:1)

 

Mom: Hugo Carolo – 10 (Legnano)

Widzów: 3593

Odnośnik do komentarza

11.2.2007

Serie C1/A [23/34]: [12] Padova-Legnano [1]

(Nowak- Debris, Lizarazo, Marton, Zanardo- Brini, Sestu, Galasso- Filipe Falardo- Cosme, Hugo Carolo)

 

Tym razem w drużynie gospodarzy nie ma już Zecchina, którego musielibyśmy się obawiać, ale i w naszej jedenastce nie wystąpi on od pierwszych minut, ponieważ uznałem, iż muszę mieć człowieka w drugiej linii, który skupi się głównie na zadaniach defensywnych i utrzymaniu równowagi pomiędzy obroną, a atakiem, a na pozycji rozgrywającego wystąpi świetnie wchodzący do zespołu Filipe Falardo, który dodatkowo coraz lepiej rozumie się z naszym najlepszym strzelcem. Spotkanie mogło się dla nas rozpocząć fatalnie, gdyż Beuzer po niespełna dwóch minutach stanął oko w oko z Nowakiem i na nasze szczęście to nasz bramkarz wyszedł z tej rywalizacji obronną ręką. My odpowiedzieliśmy niemalże identyczną sytuacją, ale efekt był ten sam i Filipe Falardo musiał uznać wyższość Sereny. Każdy zapewne myślał, że te dwie setki już w pierwszych minutach będą odzwierciedlały przebieg spotkania jednak od trzeciej minuty aż do przerwy na murawie nie działo się nic ciekawego i godnego odnotowania i po nudnym widowisku wszyscy czekali na bardziej interesującą drugą odsłonę. Dopiero w 61. minucie wreszcie ekipa gospodarzy zazębiła akcję i strzał Leslaniego z linii bramkowej wybił Debris. To wybicie zainicjowało nasz kontratak i w decydującej jego fazie Cosme ograł Pucillo i gdy wychodził sam na sam z goalkeaperem z Padwy to został podcięty od tyłu. Sędzia w tej kwestii nie miał najmniejszych wątpliwości i usunął spóźnionego defensora z boiska dając nam prawie pół godziny gry w przewadze. Mimo liczebnej przewagi to gospodarze częściej próbowali strzelać, a w 79. minucie ofiarny wślizg Lizarazo wybił piłkę Zerbinieu z futbolowej „patelni” i mogliśmy mówić o wielkim szczęściu. Znowu w meczu wyjazdowym spisaliśmy się grubo poniżej oczekiwań, ale przynajmniej nie przegraliśmy i po bardzo mizernym występie musimy zadowolić się dosyć szczęśliwym jednym punktem.

 

Padova-Legnano 0:0 (0:0)

 

61’ (cz.k) Pucillo (PAD)

 

Mom: Wilson Lizarazo – 7 (Legnano)

Widzów: 6209

Odnośnik do komentarza

18.2.2007

Serie C1/A [24/34]: [1] Legnano-Fermana [10]

(Nowak- Debris, Lizarazo, Marton, Zanardo- Brini, Sestu, Guti- Filipe Falardo- Cosme, Hugo Carolo)

 

Po kolejnym słabym w naszym wykonaniu wyjazdowym spotkaniu powracamy na własny teren gdzie styl i gra jest zdecydowanie lepsza w wykonaniu moich zawodników i oczywiście dzisiejszym celem w starciu z ligowym średniakiem jest zdobycie kompletu punktów. Do składu powraca przebojowy rekonwalescent Guti co zwiększy naszą jakość w ofensywie. Po kwadransie gry bliski zdobycie bramki był Filipe Falardo, który w swoim stylu huknął podkręconą piłką z dystansu, ale bramkarz gości wykazał się najwyższym kunsztem bramkarskim i musieliśmy zadowolić się tylko kornerem. W 27. minucie na potężny wolej zdecydował się Cosme, ale jak nie idzie to nie idzie i Kolumbijczyk chybił ciągle nie mogąc przełamać strzeleckiego impasu. Może posadzenie najlepszego strzelca w historii klubu na ławce nieco nim potrząśnie i zacznie lepiej się spisywać? W 40. minucie Filipe Falardo zawalił stuprocentową okazję kiedy Hugo Carolo wyprowadził mu akcję sam na sam, a portugalski rozgrywający mając futbolówkę przygotowaną na swojej mocnej lewej nodze trafił tylko w Amodio. Ofiarą rozczarowującej gry w pierwszej odsłonie zgodnie z przewidywaniami stał się Cosme i zastąpił go Piovaccari. Jeśli Włoch spisze się co najmniej poprawnie to Kolumbijczyk w meczach z mocniejszymi rywalami usiądzie na ławce. W jego przypadku nie postąpię jednak jak z Sundvallem i nie zamierzam go pochopnie sprzedawać, zwłaszcza, że musimy cenić zawodników bez paszportu UE skoro tylko jednego takiego na rok możemy pozyskać według włoskich regulacji transferowych. Piovaccari doskonale wiedział więc o co gra i już pierwszy jego kontakt z piłką zaowocował zdobycie bramki. Hugo Carolo strącił mu głowa piłkę, a nasz dżoker uderzył nie do obrony od słupka. To rozwiązało worek z bramkami i w kolejnej akcji z 25 metrów podkręcony strzał nie dał szans Amodio na skuteczną interwencję. O dziwo nie uderzał Filipe Falardo, a wspaniałą techniką popisał się nasz środkowy defensor, Lizarazo, dla którego to była pierwsza bramka w naszych barwach. W 82. minucie bliski szczęścia zza pola karnego był Sestu lecz futbolówka tylko obiła słupek bramki Fermany. Chwilę potem tym samym odpowiedział Scarlato. W dosłownie ostatniej akcji meczu, Piovaccari zdobył swojego drugiego gola dzięki czemu przynajmniej w kolejnym spotkaniu zacznie od pierwszej minuty, a Cosme może się obawiać miejsca w pierwszym składzie.

 

Legnano-Fermana 3:0 (0:0)

 

49’ Piovaccari (1:0)

53’ Lizarazo (2:0)

61’ (knt.) Sorrentino (FER)

80’ (knt.) Mammarella (FER)

90+5’ Piovaccari (3:0)

 

Mom: Federico Piovaccari – 10 (Legnano)

Widzów: 3621

Odnośnik do komentarza

25.2.2007

Serie C1/A [25/34]: [1] Legnano-Giulianova [2]

(Nowak- Debris, Lizarazo, Marton, Zanardo- Brini, Sestu, Guti- Filipe Falardo- Piovaccari, Hugo Carolo)

 

Dzisiaj czekał nas pojedynek z v-ce liderem, Giulianovą, która to jeszcze się łudzi, iż może zniwelować naszą ogromną przewagę punktową i powalczyć o bezpośredni awans. Są oni uznawani za faworytów tego spotkania. My ostatnio nie spisujemy się zbyt dobrze, a na pewno nie tak jak byśmy chcieli i jak są przyzwyczajeni kibice. Ze Spezią, która nas również goni, przegraliśmy, a drużyna Giulianovy posiada o wiele lepszy atak aniżeli ekipa, która jako jedyna nas ograła dlatego te mimo przewagi własnego obiektu musi się nieco obawiać. Do wyjściowego składu wskoczył za Cosme, Piovaccari, który świetnie prezentuje się w roli dżokera i miałbym nadzieję, że grając w pierwszym składzie nie zgubi fory jak to uczynił król strzelców z poprzedniego sezonu. Od pierwszego gwizdka mecz był bardzo wyrównany co było zresztą do przewidzenia, a nawet posiadanie piłki było idealnie równe. Po kwadransie gry udało nam się jednak ugryźć rywala. Z rzutu rożnego na piąty metr dośrodkował Guti, a Sestu z bliska trafił w Ivaldiego jednak dobitka Hugo Carolo była już niemożliwa do zatrzymania i to goście musieli odrabiać straty. Nie zdążyli oni się jeszcze odpowiednio ustawić kiedy musieli przełknąć kolejną gorycz po akcji naszego portugalskiego trio między, którym piłka wędrowała jak po sznurku, a tym razem w roli asystenta wystąpił nasz rozgrywający i Hugo Carolo z zimną krwią zmusił Ivaldiego do kapitulacji. Następnie przewaga zarysowała się po stronie przyjezdnych i o ile z łatwością dochodzili oni przed nasze pole karne to gdy już tam dotarli nie mogli sforsować naszej twardo grającej defensywy i posiłkowali się uderzeniami zza pola karnego, które były dalekie od ideału. Ofensywna taktyka Giulianovy stworzyła nam sposobność do kontrataków i właśnie taki z 44. minuty zakończył się skompletowaniem klasycznego hat-tricka przez portugalskiego snajpera, który zmieścił piłkę po długim rogu, strzelając praktycznie z zerowego kąta! Nasi kibice liczyli zapewne, że w drugiej odsłonie dobijemy konającego rywal, ale tak się niestety nie stało i poza uderzeniem Poliego, które zmusiły Nowaka do instynktownej obrony, w tej części meczu wiało nudą i spotkanie mogło się zakończyć po pierwszych trzech kwadransach. Nie taki straszny wilk jak go malują i pokazaliśmy aspirantowi do pierwszej lokaty, że ona jest zaklepana w tym sezonie dla Legnano. Blado wypadł Piovaccari, który wyraźnie lepiej czuje się w roli wchodzącego z ławki i tak chyba musi pozostać. Nasza przewaga nad drugą Salernitaną wynosi 20 oczek dzięki czemu mamy już pewny udział w barażach, ale teraz musimy się sprężyć żeby jak najszybciej przypieczętować bezpośrednią promocję do Serie B.

 

Legnano-Giulianova 3:0 (3:0)

 

15’ Hugo Carolo (1:0)

17’ Hugo Carolo (2:0)

44’ Hugo Carolo (3:0)

 

Mom: Hugo Carolo – 10 (Legnano)

Widzów: 3986

 

 

Odnośnik do komentarza

4.3.2007

Serie C1/A [26/34]: [14] Ravenna-Legnano [1]

(Boldrini- Debris, Lizarazo, Marton, Zanardo- Brini, Sestu, Guti- Filipe Falardo- Cosme, Hugo Carolo)

 

Naprawdę nie rozumiem czasami notowań „ekspertów”, którzy po raz drugi z rzędu uznali nas za gorszych od ligowego przeciwnika. Zdaję sobie sprawę, że mamy tę rundę słabszą i gramy na wyjeździe, ale do jasnej cholery, przecież jesteśmy liderami z ogromną przewagą, a drużyna Ravenny znajduje się w strefie barażowej…ale tej oznaczającej spadek. Owszem w lidze jest ciasno, a różnice punktowe są niewielkie, ponieważ z baraży spadkowych po dwóch wygranych można wywindować do baraży, ale tych oznaczających batalię o awans. Chcemy pokazać tym „ekspertom”, że są w błędzie, ale na dzień dobry musiałem zrezygnować z Nowaka, który wybił palec, a zastąpi go utalentowany lecz zupełnie nieograny Boldrini. Do wyjściowej jedenastki powraca natomiast Cosme, który jest w strzeleckim impasie i jeśli ponownie mnie zawiedzie to liczę na Piovaccariego, który znacznie lepie radzi sobie w roli dżokera niż podstawowego zawodnika. W 5. minucie mogliśmy mówić o dużej dozie szczęścia kiedy Palumbo z paru metrów huknął z woleja, ale uderzenie przeleciało nad naszą bramką. Na tę groźną akcję odpowiedzieliśmy natychmiast. Brini podał do Cosme, a Kolumbijczyk nie szukał siłowych rozwiązań tylko zaryzykował lob z trudnej pozycji, a futbolówka ku uciesze nielicznych, przyjezdnych kibiców, zatrzepotała w siatce. Widać poprzednie spotkanie kiedy Cosme zameldował się na murawie tylko na końcowe minuty, podrażniły jego ambicję i wyszła na wierzch sportowa złość. Dwie minuty później po drugiej stronie boiska kolejne dobre dośrodkowanie od Regi na nasze szczęście zmarnował Lorenzi, ale była to już druga akcja w zaledwie 10 minut, która powinna skończyć się golem dla gospodarzy. Ponoć do trzech razy szczęście, ale dziś to powiedzenie się nie spełniło i w 13. minucie koszmarne uderzenie Lodi Rizziniego przeszło daleko obok słupka. Trzeba było sobie jasno powiedzieć, że to Ravenna grała lepsze zawody, a w 17. minucie po raz czwarty zabrakło im wykończenia. Lizarazo poślizgnął się we własnym polu karnym, tracąc piłkę na rzecz Lorenziego, który ponownie nie nastroił celownika. Niewykorzystane okazje nie zemściły się na gospodarzach w 18. minucie, ponieważ zabrakło nam raptem kilku centymetrów, a zamiast poprzeczki to Sestu utonąłby w ramionach kolegów. W 20. minucie Murriero wykazał się ogromnymi umiejętnościami bramkarskimi kiedy w przeciągu zaledwie kilkudziesięciu sekund aż trzykrotnie zatrzymywał moich zawodników w akcji sam na sam! Spotkanie toczyło się w szaleńczym tempie, akcja za akcję i to po obydwu stronach boiska. W końcu Ravenna dopięła swego i w 23. Minucie napastnicy gospodarzy rozklepali naszą defensywę, a trzecia próba Lorenziego powędrowała już do naszej bramki. Przed przerwą dał znać o sobie jeszcze Hugo Carolo lecz i jego próby w iście imponującym stylu, obronił Murriero. Druga połowa zapowiadała się pasjonująco, a kibice byli świadkami chyba najlepszego meczu w tym sezonie. Pytanie tylko brzmiało czy gracze poradzą sobie z takim tempem i nie opadną z sił, bo przecież jesteśmy na poziomie trzecioligowym. W 54. minucie Rega wybił piłkę z linii bramkowej po uderzeniu Lizarazo, które zmierzało prosto do siatki, a my musieliśmy obejść się smakiem. Tempo może nie było tak szalone jak podczas pierwszych trzech kwadransów, ale spotkanie było nadal wyrównane i obydwie drużyny w kolejnych minutach zaprzepaściły po jednej dobrej okazji do objęcia prowadzenia. W 69. minucie kilka dokładnych podań wystarczyło by bohater z poprzedniej kolejki wyszedł sam na sam z Murriero, ale i tym razem bramkarz Ravenny wyszedł obronną ręką ze starcia z najskuteczniejszym napastnikiem ligi. W ostatnich minutach osiągnęliśmy większą przewagę jednak i rezerwowy Zecchin nie znalazł patentu na bezdyskusyjnego bohatera spotkania – Murriero. Świetne widowisko zakończyło się remisem, a brakarz gospodarzy zasłużył na wszelkie pochwały co oddaje statystyka strzałów (8-29) na naszą korzyść).

 

Ravenna-Legnano 1:1 (1:1)

 

7’ Cosme (0:1)

23’ Lorenzi (1:1)

 

Mom: Marco Murriero – 8 (GK, Ravenna)

Widzów: 2546

 

 

Fatalne wieści otrzymałem od swoich fizjoterapeutów, ponieważ zarówno Zanardo jak i Ferraro doznali kontuzji, które wyklucza ich z gry na miesiąc czasu. Za Zanardo zagra nieograny Petitto, natomiast Ferraro dopiero co się wykurował z również długiego urazu po czym doznał kolejnego i prawie połowę sezonu, nasz najlepszy defensor spędzi na leczeniu.

Odnośnik do komentarza

11.3.2007

Serie C1/A [27/34]: [2] Salernitana-Legnano [1]

(Nowak- Debris, Lizarazo, Marton, Pettito- Brini, Sestu, Guti- Filipe Falardo- Cosme, Hugo Carolo)

 

Po raz trzeci z rzędu jesteśmy skazywani na porażkę w meczu ligowym jednak w tym wypadku jest to podparte mocnymi argumentami. Gray z v-ce liderem, który znajduje się w dobrej dyspozycji, gramy na wyjeździe gdzie licznie przychodzą kibice wspierać swoich ulubieńców, a Salernitana to bodaj jedyny zespół, którego umiejętności zawodników są zbliżone do graczy jakich ja trenuję. Szybko, bo już w 11. Minucie wyszliśmy na prowadzenie. Brini zagrał do Cosme przed pole karne, a Kolumbijczyk kompletnie zaskoczył Pipolo¸ który spodziewał się szarży sam na sam, a tymczasem Kolumbijczyk podkręconym strzałem, wpakował futbolówkę za kołnierz bramkarzowi gospodarzy. Niestety zbyt długo nie nacieszyliśmy się prowadzeniem, ponieważ chwilę później Sestu niedokładnie zagrywał do tyłu, a piłka padła łupem Fariny, który mimo obstawy składającej się z aż trzech naszych zawodników, zdołał spokojnie pokonać Nowaka. 26 minuta to masa szczęścia, które nam towarzyszyło kiedy z kilku metrów Di Vicino zaledwie trafił w Nowaka zamiast skierować piłkę w któryś z dostępnych rogów bramki. W 36. Minucie Nowak uratował nas po kapitalnym strzale z rzutu wolnego Yatorno by po chwili zatrzymać również próbę Mendila. Więcej z gry mieli gospodarze dlatego też wynik remisowy, który utrzymał się do przerwy był dla nas szczęśliwym rezultatem. Po przerwie dopiero w 63. Minucie doczekaliśmy się dobrej sytuacji, ale ponownie uratowało nas szczęście, a Farina o centymetry chybił. Kilka minut później w jeszcze lepszej sytuacji spudłował Faneli i wydawało się, że bramka dla Salernitany jest tylko kwestią czasu. W 71. minucie Polak znowu zaszalał między słupkami, broniąc w wydawać by się mogło, beznadziejnej sytuacji. Po serii zmarnowanych, doskonałych okazji wyprowadziliśmy zabójczy kontratak, a w roli asystenta ponownie wystąpił Brini, a skutecznym wykończeniem, ponownie zaimponował Cosme, który chce się pokazać z jak najlepszej strony po tym jak posadziłem go na ławce przed dwoma kolejkami. W 86. Minucie Guti nie trafił na pustą bramkę, ale na całe szczęście nie zaważyło to na końcowym rezultacie i dosyć niezasłużenie, wywieźliśmy komplet punktów z trudnego terenu. Nasza przewaga nad v-ce liderem wzrosła do 21 oczek, a więc jeśli w kolejnym spotkaniu przynajmniej zremisujemy to wywalczymy sobie bezpośrednią promocję do Serie B i do ostatnich kolejek będziemy mogli przystąpić rozluźnieni bez presji wyniku.

 

Salernitana-Legnano 1:2 (1:1)

 

11’ Cosme (0:1)

15’ Farina (1:1)

75’ Cosme (1:2)

 

Mom: Wilson Lizarazo – 9 (Legnano)

Widzów: 7726

 

 

Wracaliśmy również do rozgrywek o Puchar Serie C meczem z Carrarese. Jesteśmy obrońcami tego trofeum jednak nie zależy nam na nim za specjalnie i w tych rozgrywkach stawiam na zmienników. Kłopot jest tylko ten, że zmiennicy dawno nie grali i do tego meczu przystępują nieograni, ale liczę, że ambicja ich poniesie i uda im się osiągnąć dobry rezultat. Niestety nie mogę skorzystać z Di Gennaro i Zecchin, a więc dobrych rezerwowych, ponieważ reprezentowali oni barwy innych drużyn w tym pucharze w tym sezonie. Brak tych dwóch zawodników plus kilka kontuzji sprawiło, że do tego meczu przystępujemy w dosyć mocnym zestawieniu. Dzięki temu udało się ograć wysoko przeciwnika 4:1 (Piovaccari 2, Galasso, Cosme- Boshnjaku), a zwycięstwo mogło być jeszcze bardziej okazałe gdyby tylko Cosme wykorzystał rzut karny. Ta wygrana u siebie stawia nas w bardzo dobrej pozycji przed meczem rewanżowym.

Odnośnik do komentarza

18.3.2007

Serie C1/A [28/34]: [1] Legnano-Prato [12]

(Nowak- Debris, Lizarazo, Marton, Pettito- Brini, Di Gennaro, Guti- Filipe Falardo- Piovaccari, Hugo Carolo)

 

Grając u siebie z jedną ze słabszych drużyn, wystarczał nam zaledwie jeden punkt by zapewnić sobie bezpośredni awans do Serie B na kilka kolejek przed końcem i to założenie chcieliśmy dzisiaj zrealizować by w ostatnich spotkaniach podejść już na luzie, a po nich udać się na zasłużone urlopy, a ja do penetrowania rynku transferowego, który i tak jest przeze mnie dogłębnie analizowany na bieżąco. W składzie dokonałem małych zmian, ponieważ od pierwszych minut zagrają Di Gennaro, Zecchin i Piovaccari. To właśnie nasz rezerwowy zazwyczaj napastnik w siódmej minucie ładnie wypatrzył Zecchina przed polem karnym jednak strzał rozgrywającego tylko trafił w boczną siatkę. Goście odpowiedzieli w 13. minucie i niestety dwójkowa klepka napastników zakończyła się bramką Desiderio, który mając przed sobą tylko Nowaka ze stoickim spokojem go oszukał i zmuszeni byliśmy do odrabiania strat. Po stracie tej bramki momentalnie uzyskaliśmy wyraźną przewagę lecz nie mogliśmy udokumentować jej wyrównaniem, ponieważ brakowało nam klarownych sytuacji strzeleckich. W końcu w 39. minucie dokładnie z rzutu wolnego, bitego z 25 metrów, przymierzył Zecchin, a piłka ku uciesze naszych fanów zakręciła w okienko bramki Prato. To dodało nam potrzebnego animuszu i jeszcze w doliczonym czasie gry za sprawą Hugo Carolo, wyszliśmy na prowadzenie. Chwilę po zmianie stron Portugalczyk ponownie wpisał się na listę strzelców, a w 49. minucie przy próbie lobowania, niewiele zabrakło by skompletował on hat-tricka. Na uzyskanie tego wyczynu portugalski goleador musiał się wstrzymać do 85. minuty kiedy to pokonał bramkarza gości strzałem z bardzo ostrego kąta. W ostatnich minutach wyraźnie odpuściliśmy będąc pewnymi awansu dlatego też chwilę rozluźnienia wykorzystali napastnicy rywala, aplikując nam szybkie dwie bramki. To nam jednak nie popsuło wyśmienitych humorów i mimo, iż do końca sezonu pozostało jeszcze sześć kolejek to już mogliśmy myśleć o grze na wyższym szczeblu, a w ostatnich spotkaniach sezonu nie zamierzaliśmy specjalnie się sprężać.

 

Legnano-Prato 4:3 (2:1)

 

13’ Desiderio (1:0)

21’ (knt.) Marton (LEG)

39’ Zecchin (1:1)

45+1’ Hugo Carolo (2:1)

48’ Hugo Carolo (3:1)

85’ Hugo Carolo (4:1)

87’ (kar.) Panza (4:2)

88’ Desiderio (4:3)

 

Mom: Hugo Carolo – 10 (Legnano)

Widzów: 4024

 

 

Do grona kontuzjowanych dołączył kolejny defensor a mianowicie wstrząśnienie mózgu Imre Martona, wyłączyło z gry Węgra na 2 tygodnie jednak grając już praktycznie o nic w kolejnych spotkaniach, dosłownie spłynęło to po mnie bez wzruszenia.

Odnośnik do komentarza

KOŃCÓWKA LIGI

 

Po zapewnieniu sobie pierwszego miejsca na koniec sezonu, pozostało nam jeszcze dograć ostatnie sześć kolejek. W meczu z przedostatnią Pavią mimo to postanowiłem wystawić najsilniejszy skład oprócz przetrzebionej kontuzjami formacji defensywnej. Mimo silnego zestawienia moi piłkarze rozegrali fatalną pierwszą połowę. Wiem, że już o nic nie walczymy, a gospodarze musieli gryźć trawę, bo dla nich jest ważny każdy punkt, ale żeby w pierwszej połowie to gospodarze mieli inicjatywę było nie do pomyślenia. Na szczęście w drugiej odsłonie szybko dwukrotnie ukąsiliśmy Pavię i mimo zdobycia kontaktowego gola na długo przed końcowym gwizdkiem, zwycięstwo powędrowało do mojego zespołu, a jego rozmiary w końcówce zwiększył jeszcze nasz najlepszy strzelec (Varonese-Piovaccari, Hugo Carolo 2).

 

W spotkaniu z Monzą już unikałem eksperymentów i na ligowym froncie chciałem zapewnić naszym kibicom dobre widowisko więc wystawiłem najsilniejsze możliwe zestawienie, pomijając tylko ciągle kontuzjowanego Ferraro. Dziś niewidoczny był nasz najlepszy strzelec Hugo Carolo, ale zastąpił go jego rodak Filipe Falardo, a skutecznością błysnął jego partner z ataku. W obronie szło nam już nieco gorzej i popełniliśmy sporo błędów jednak tylko jeden zakończył się straconą bramką i ostatecznie ograliśmy rywala w stosunku 3:1 (Filipe Falardo, Cosme 2-Auriemma). W tej kolejce pierwszym pewnym baraży o awans została drużyna Salernitany, która moim zdaniem ma największe szansę ich wygrania, ponieważ mają bardzo mocny kadrowo zespół.

 

Teraz w lidze czekały nas aż trzy wyjazdowe spotkania z rzędu, a pierwszym rywalem miało być słabe w tym sezonie Sambenedettese. W pierwszej połowie gospodarze zupełnie nie przypominali zespołu, który znajduje się na jednej z ostatnich pozycji i stworzyli sobie oni kilka dogodnych sytuacji. My też mieliśmy swoje szanse, ale Zecchin nie potrafił trafić nawet do pustej bramki z kilku metrów. Na całe szczęście wyręczył go Cosme i do szatni schodziliśmy z niewielkim prowadzeniem. W drugiej połowie już zdominowaliśmy podmęczonego przeciwnika jednak nie mogliśmy się kompletnie wstrzelić i Hugo Carolo drugi mecz z rzędu zakończył bez bramki na koncie. W końcówce przeciwnika dwukrotnie dobił Zecchin, a my pewnie wygraliśmy 3:0. Dwutygodniowego urazu doznał Nowak więc nasz rezerwowy bramkarz będzie musiał go zastąpić przynajmniej podczas jednej kolejki.

 

Kolejne wyjazdowe spotkanie nie zapowiadało się już na spacerek, ponieważ jechaliśmy do doskonale znanego nam rywala czyli Venezii, która to nadal dzielnie walczyła o możliwość gry w barażach promocyjnych, a więc dla nich stawka była ogromna. Sam mecz zgodnie z zapowiedziami był ofensywnym widowiskiem i warto było się na niego wybrać. My zagraliśmy lepiej w pierwszej połowie okraszając ją jednobramkowym prowadzeniem. Niestety w drugiej odsłonie, gospodarze rzucili wszystko na jedną szalę co się im opłaciło, ponieważ doprowadzili do naszej dopiero drugiej porażki w tym sezonie ligowym. Można było jej uniknąć, ale w końcówce sezonu zabójczą formę zgubił Hugo Carolo i ponownie zaliczył bezbarwny występ, a my przegraliśmy 1:2 (Incatasciato 2- Piovaccari).

 

Trzeci z rzędu wyjazdowy mecz w lidze miał być podobny do tego ostatniego, przegranego z wenecjanami, ponieważ drużyna Cittadelli również walczy o baraże promocyjne lecz miałem taką nadzieję, iż tym razem unikniemy porażki i zagramy dobre spotkanie. Sam nie wiem jakim cudem przetrwaliśmy nawałnicę gospodarzy w pierwszej połowie, ponieważ mieliśmy ogromny problem z wyjściem z własnej połowy. Na szczęście podczas drugiej odsłony, obraz gry obrócił się o 180 stopni i to my wygraliśmy skromnie 2:0 (Piovaccari, Sestu), a Hugo Carolo zaliczył kolejny bezbarwny występ. Chyba Portugalczyk nie może się zmobilizować na spotkanie kiedy gra się praktycznie o nic.

 

W ostatniej kolejce żegnaliśmy się z sezonem kolejnym trudnym starciem, ale tym razem na własnym obiekcie. Rywalem jest Cremonese, które do ostatniej kolejki bije się o baraże promocyjne. Miałem nadzieję, że po wielu meczach impasu strzeleckiego dzisiaj Hugo Carolo wpisze się do meczowego protokołu i przypieczętuje swój tytuł króla strzelców. Portugalczyk przebdił się w doskonałym momencie kiedy po wyrównującej bramce, przewagę zyskiwali przyjezdni, ale dwie bramki naszego snajpera skutecznie ostudziły ich zapały i ładnie zakończyliśmy ligowy sezon wygraną 3:1 (Piovaccari, Hugo Carolo 2-Marchesetti).

 

 

 

KOŃCÓWKA PUCHARU SERIE C

 

O awans do ćwierćfinału w dwumeczu z Carrarese byliśmy praktycznie pewni po pierwszym wygranym (4:1) spotkaniu więc tradycyjnie już wystawiłem w tych rozgrywkach rezerwowe ustawienie. Mimo, iż pierwsi straciliśmy bramkę to jeszcze przed przerwą udało się wyjść na prowadzenie, a w defensywie graliśmy na tyle pewnie, że wykluczyliśmy możliwość straty aż pięciu bramek także w zasadzie jeszcze przed drugą odsłoną czekaliśmy na ćwierćfinałowego rywala. Ostatecznie powtórzyliśmy wynik z pierwszego spotkania i ponownie ograliśmy Carrarese w stosunku 4:1 (Cosme 2, Piovaccari, Filipe Falardo-Boshnjaku).

 

W ćwierćfinale tych rozgrywek nie trafiliśmy najgorzej, bowiem mamy zmierzyć się z IV-ligową Igeą Virtus jednak w pierwszym spotkaniu mimo, że prezentowaliśmy ofensywny futbol to moi zmiennicy nie dali rady pokonać szalejącego między słupkami bramkarza gospodarzy i musieliśmy zadowolić się bezbramkowym remisem. Jednak patrząc na ten wynik w perspektywie meczu rewanżowego, który przecież rozegramy na własnym obiekcie możemy czuć się pewnie i mieć optymistyczne nastawienie, ponieważ własne ściany zazwyczaj pomagają skuteczności.

 

Mimo, iż pierwszy mecz zaledwie zremisowaliśmy to jednak byliśmy w nim stroną dominującą i po prostu brakowało nam szczęścia w wykończeniu akcji dlatego też moi zmiennicy mieli się w rewanżu postarać o to by uniknąć nerwówki i pewnie awansować do półfinału. Już w pierwszej połowie dublet Piovaccariego odarł ze złudzeń IV-ligowca, który nie potrafił znaleźć sposobu na odwdzięczenie się nam kontaktowym golem. W drugiej odsłonie swoje słowo wypowiedział jeszcze Cosme i pewnie awansowaliśmy do półfinału. Jesteśmy obrońcami tego trofeum jednak nawet moi rezerwowi podchodzili do tych rozgrywek nieco lekceważąco, a tymczasem czeka nas dwumecz w półfinale.

 

W półfinale czekał nas zdecydowane najłatwiejszy przeciwnik jakim jest IV-ligowe Benevetto, a drugą parę tworzą groźne Bari i Salernitana, które w przeciwieństwie do nas w tych rozgrywkach wystawiają najmocniejszy skład. Już po trzech minutach wyjazdowego spotkania prowadziliśmy po bramce Cosme co zwiastowało dla nas nietrudne spotkanie. Szybko stracony gol mobilizująco podziałał na outsidera, który w pierwszej połowie już nie stracił więcej bramek. Po zmianie stron zdobyli oni kontaktowego gola, którego sędzia jednak nie uznał i wtedy drużyna Benevetto zwątpiła w możliwość wywalczenia korzystnego wyniku co szybko zamieniliśmy na wygraną 3:0 (Cosme, Sestu, Piovaccari). Ten mecz kosztował Cosme wiele zdrowia przez co nie zgra on przez najbliższy miesiąc czyli dla niego sezon się już zakończył. Rewanż był tylko formalnością, w której to ograliśmy skromnie rywala, a jedyna bramka była autorstwa Galasso.

 

Końcowy dwumecz tego sezonu rozgrywaliśmy w finale Pucharu Serie C. Przed rokiem zdobyliśmy to trofeum w rezerwowym zestawieniu i w tym roku ponownie doszliśmy do finału, ale tym razem musiałem zawieść zmienników, ponieważ chciałem utrzeć nosa Salernitanie, która była tuż za nami w lidze i chciałem by również w tych rozgrywkach uznali naszą wyższość. Przeciwnik również wystawił najcięższe działa i już po kwadransie u siebie przegrywaliśmy 0:2! Do gry zabraliśmy się między 34, a 38 minutą kiedy to zdobyliśmy aż trzy gole. W drugiej połowie podłamana Salernitana tylko była dla nas tłem i ostatecznie rozgromiliśmy ich aż 5:2! (Piovaccari 2, Hugo Carolo). W rewanżu szło nam nieźle i gdy co prawda do przerwy przegrywaliśmy jedną bramką, nadal nie myśleliśmy, że możemy ten dwumecz przegrać…W przerwie musiałem zmienić poobijanego Nowaka, a rezerwowy bramkarz nie pograł zbyt długo, ponieważ doznał kontuzji, która natychmiast wykluczyła go z gry! Trzeciego bramkarza nie mamy w kadrze, a nawet jeśli byśmy go mieli to zapewne nie pojechałby na to spotkanie. Grając ze środkowym defensorem między słupkami gracze Salernitany robili z nami co chcieli przez co wygrana 4:1 (Fanelli, Mendil 2, Di Vicino-Hugo Carolo) zapewniła im tryumf w tym pucharze. Dla nas dojście do finału rezerwowymi zawodnikami to i tak wielki sukces, a puchar z pewnością byłby nasz gdyby nie przykry chichot losu. Tak czy siak kończymy ten kapitalny sezon wykonaniem zadania postawionego przez zarząd czyli AWANSEM DO SERIE B!

Odnośnik do komentarza

SERIE C1/A - 2006/2007

| 1. | M | Legnano | 34 | 28 | 4 | 2 | 97 | 24 | +73 | 88 |

| 2. | | Salernitana | 34 | 22 | 2 | 10 | 59 | 27 | +32 | 68 |

| 3. | A | Venezia | 34 | 17 | 7 | 10 | 56 | 39 | +17 | 58 |

| 4. | | Giulianova | 34 | 17 | 6 | 11 | 58 | 41 | +17 | 57 |

| 5. | | Lumezzane | 34 | 14 | 10 | 10 | 56 | 53 | +3 | 52 |

| 6. | | Padova | 34 | 14 | 9 | 11 | 43 | 48 | -5 | 51 |

| 7. | | Cittadella | 34 | 14 | 8 | 12 | 52 | 46 | +6 | 50 |

| 8. | | Cremonese | 34 | 14 | 8 | 12 | 53 | 46 | +7 | 50 |

| 9. | | Ancona | 34 | 13 | 10 | 11 | 45 | 45 | 0 | 49 |

| 10.| | San Marino | 34 | 14 | 5 | 15 | 43 | 39 | +4 | 47 |

| 11.| | Spezia | 34 | 13 | 7 | 14 | 48 | 52 | -4 | 46 |

| 12.| | Ravenna | 34 | 10 | 14 | 10 | 42 | 43 | -1 | 44 |

| 13.| | Monza | 34 | 9 | 13 | 12 | 41 | 47 | -6 | 40 |

| 14.| | Prato | 34 | 11 | 6 | 17 | 45 | 57 | -12 | 39 |

| 15.| S | Fermana | 34 | 10 | 7 | 17 | 41 | 54 | -13 | 37 |

| 16.| | Sambenedettese | 34 | 8 | 6 | 20 | 34 | 64 | -30 | 30 |

| 17.| S | Pavia | 34 | 6 | 8 | 20 | 34 | 75 | -41 | 26 |

| 18.| S | Pro Patria | 34 | 3 | 8 | 23 | 24 | 71 | -47 | 17 |

 

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...