Skocz do zawartości

Historia zatoczyła koło


PiotruH

Rekomendowane odpowiedzi

Ano się kręci, ale to i tak nie te wspomnienia co USA 94 czy France 98 :D

____________________________________________________________________________________________________________________________________

 

6.8.2006

Puchar Włoch, I runda kwalifikacyjna: [C1A] Legnano-Brescia

(Nowak- Seedorf, Lizarazo, Ferraro, Zanardo- Brini, Clausen, Ze Fernandes, Cosme- Sundvall, Hugo Carolo)

 

Bardzo szybko wchodziliśmy w nowy sezon meczem o stawkę, ponieważ graliśmy z mocniejszym rywalem w Pucharze Włoch, a mianowicie z Brescią i zaledwie trzy rozegrane mecze towarzyskie nie pozwoliły się do końca ograć i zgrać nowym zawodnikom z resztą paczki. Najważniejsze jest jednak to, że wszyscy są zdrowi, a my zdajemy sobie sprawę, że nasza przygoda z tym pucharem może zakończyć się po dzisiejszym spotkaniu, zresztą jak powtarzam to od początku mojej przygodny z klubem tak powtórzę jeszcze raz, że zawsze najważniejsze będą dla mnie rozgrywki ligowe i to na nich najmocniej się skupimy zwłaszcza, że zarząd postawił nam bardzo ambitny cel, a mianowicie szybki awans do Serie B. Tym razem w przeciwieństwie do poprzedniego sezonie nie skutkowały nasze ataki od początku meczu, a za to goście szybko pokazali nam miejsce w szeregu. W 12 minucie Possanzini wygrał walkę w powietrzu z Ferrero i z główki trafił w Nowaka lecz futbolówka wróciła pod jego nogi i napastnik Brescii z łatwością skierował ją obok leżącego bramkarza do siatki. Zaledwie 30 sekund później powinniśmy wyżej przegrywać kiedy Hugo Carolo wycofał za mocno piłkę do Ferraro, a widocznie nasz nowy obrońca nie miał swojego dnia i się poślizgnął na murawie dzięki czemu Bruno wyszedł z akcją sam na sam, ale na nasze szczęście musiał uznać wyższość Nowaka. My nie mieliśmy patentu na przedarcie się przez obronę gości, ale winę zwalam na krótki okres przygotowawczy i wiem, że za miesiąc będziemy już w wyższej dyspozycji, która mam nadzieję zapewni nam dobre występy w Serie C1. W drugiej połowie siłą rzeczy musieliśmy zaryzykować bardziej ofensywną grę i owszem uzyskaliśmy optyczną przewagę jednak więcej strzałów nadal oddawała drużyna przyjezdnych, a n nasze szczęście były one mocno niecelne. My jednak z rzadka strzelaliśmy, a jak się nie próbuje to przecież nie ma co liczyć na zdobycz bramkową. W 78 minucie byliśmy bliscy wyrównania kiedy Salkic stojąc tyłem do bramki uderzył głową, a piłka przeleciała nad bramkarzem i opadła na poprzeczkę. Niestety w ofensywie nie prezentowaliśmy się dzisiaj najlepiej i zgodnie z przewidywaniami nasz dziewiczy udział w Pucharze Włoch zakończyliśmy już na pierwszej rundzie tych rozgrywek. Mecz ten pokazał nam ile brakuje Legnano do poziomu Serie B (strzały 5-21).

Legnano-Brescia 0:1 (0:1)

12’ Possanzini (0:1)

 

Mom: Davide Possanzini – 8 (AMC, Brescia)

Widzów: 3260

 

Odnośnik do komentarza

TOW: Pavia-Legnano 1:2 (Sundvall)

TOW: Legnano-Panionios 0:2

 

 

 

Przed rozpoczęciem rozgrywek ligowych dobiegła jedna z dłuższych sag transferowych tego lata. Już pod koniec zeszłego sezonu Napoli przejawiało duże zainteresowanie naszym najlepszym asystentem – Ze Fernandesem, ale oferowali oni śmieszne pieniądze (nieco ponad milion Euro i to płacone w ratach) na co przystać nie chciałem i ustawiłem zaporową cenę w wysokości 4 milionów Euro, która za każdym razem działacze Napoli odrzucali. Kiedy jednak opuściłem nieco cenę to natychmiast byli gotowi przelać nam w całości pieniądze i tym samym ustanowiliśmy rekord w wysokości sprzedaży zawodnika, który wynosi teraz 3.800.000€ co jest iście potężnym zastrzykiem gotówki jak na tak mały klub z trzeciej ligi. To tez pokazało siłę finansową i sportową jaką dysponuje Napoli, które gra przecież również w trzeciej lidze, ale na szczęście dla nas w drugiej grupie.

 

Awans wymagał także rozbudowę i tak już sporego jak na tak mały klubik, sztabu szkoleniowego wobec czego do zespołu dołączyli: Massimo Perisco (47, ITA, trener, nieznany), za 60.000€ z Forli – Paolo Baffoni (56, ITA, trener, słabo znany), Yves Bare (67, BEL 21/0, skaut, słabo znany), Bob Pearson (45, ENG, skaut, słabo znany) i Giacomo Tafuro (41, ITA, trener, nieznany), Rik Op De Beeck (25, BEL, fizjoterapeuta, słabo znany) za 1.000€ z Kermt-Hasselt.

 

Ważniejsze było jednak dla mnie, że nasza tragiczna baza treningowa po rozmowie z zarządem, zostanie rozbudowana, ponieważ władze klubu jednogłośnie przyznały mi rację, że prezentujemy się mizernie na tle innych drużyn. Pewnie potrwa to trochę zanim będziemy mogli ćwiczyć na lepszych obiektach, ale warto chyba poczekać i miło patrzeć jak klub dąży do rozwoju, a nie stoi w miejscu.

 

Mając jeszcze środki ze sprzedaży naszego skrzydłowego postanowiłem zrobić z nich użytek i po namowie skauta, penetrującego włoski rynek przystałem na propozycję Olginatese, wynoszącą 95.000€ w 12 równych ratach za ponoć wielce utalentowanego Andrea Businaro, który nie powala umiejętnościami, ale po transferze jego wartość mocno wywindowała do góry więc przynajmniej nie powinniśmy na nim stracić zainwestowanej gotówki.

 

 

Superpuchar Włoch: Juventus Turyn-Roma 0:1 (De Rossi)

 

Superpuchar Europy: Athletic Bilbao-Arsenal Londyn 1:2 (Yeste-Reyes, Henry)

Odnośnik do komentarza

27.8.2006

Serie C1A [1/34]: [-] Lumezzane-Legnano [-]

(Nowak- Seedorf, Lizarazo, Ferrero, Zanardo- Brini, Clausen, Guti, Cosme- Sundvall, Hugo Carolo)

 

Ligowy sezon rozpoczynamy od dwóch meczów wyjazdowych z rzędu dlatego tez będąc faworytem w starciu z Lumezzane pasowałoby dobrze wejść w nowe rozgrywki i wygrać zwłaszcza, że przecież zarząd oczekuje od nas awansu. Przeciwnik wyszedł na nas w bardzo ofensywnym ustawieniu, bo postanowił zaskoczyć nas grając aż czterema napastnikami w jednej linii pozostawiając ogromną dziurę w środku pola, którą miało załatać dwóch pomocników. Wszystko mogło się zacząć dla nas fatalnie kiedy gwiazda gospodarzy, Rebecchi dośrodkował w pole karne, a z impetem na piłkę naszedł Sinigaglia lecz na nasze szczęście Nowak nie dał się pokonać. My odpowiedzieliśmy strzałem Cosme, który zmienił tor lotu piłki po uderzeniu Clausena jednak jakimś cudem Brignoli wykazał się iście mistrzowskim refleksem i sparował futbolówkę na korner. W 13 minucie tercet moich napastników dokładnie rozegrał między sobą piłkę co zakończyło się trafieniem Sundvalla. Szczerze mówiąc myślałem, że Szwed jest na pozycji spalonej, ale boczny arbiter ani drgnął i bramka została zaliczona. W 18 minucie Sundvall zrobił to z czego słynął w poprzednim sezonie, a mianowicie zmarnował dogodną okazję, partacząc sytuacje sam na sam z bramkarzem. W 25 minucie sztuka ta udała się jednak Hugo Carolo, którego prostopadłym podaniem, doskonale obsłużył Cosme. W 42 minucie sprawę ułatwił nam Botti, który po przechwycie Sundvalla był ostatnim defensorem i powalił naszego napastnika za co z marszu wyleciał z boiska. W doliczonym czasie pierwszej połowy Hugo Carolo zaskakującym strzałem z 25 metrów obił jeszcze poprzeczkę i przed drugą odsłoną byliśmy w komfortowym położeniu. W drugiej połowie myślałem, iż przyciśniemy jeszcze osłabionego rywala i wbijemy bramkę lub dwie, ale moi zawodnicy mimo dokonanych zmian nie kwapili się do ataków i poza strzałem Salkica nie stworzyli sobie dobrej okazji, a inauguracja ligi zakończyła się naszym ulubionym wynikiem.

 

Lumezzane-Legnano 0:2 (0:2)

13’ Sundvall (0:1)

25’ Hugo Carolo (0:2)

42’(cz.k) Botti (LUM)

 

Mom: Alessandro Brini – 9 (Legnano)

Widzów: 603

 

Odnośnik do komentarza

10.9.2006

Serie C1A [2/34]: [11] Pro Patria-Legnano [5]

(Nowak- Seedorf, Lizarazo, Ferrero, Zanardo- Brini, Clausen, Guti, Cosme- Sundvall, Hugo Carolo)

 

W kolejnym wyjazdowym starciu nie byliśmy już uznawani za faworyta co na poziomie ligowym jest dla nas pewną nowością i będziemy chcieli odwrócić te notowania na naszą korzyść. Wyszło nam to bardzo szybki, bo już w czwartej minucie Guti zrobił sprytne kółeczko z piłką przed polem karnym po czym dostrzegł Hugo Carolo i dograł do niego piłkę, a Portugalczyk z pierwszej piłki uderzył precyzyjnie przy słupku. Po tej bramce nadal byliśmy w natarciu i na kolejne trafienie kibice czekali do 21 minuty kiedy to autor pierwszego gola dośrodkował do Sundvalla, a jego partner z ataku skutecznie tę akcję wykończył. Nim się obejrzeliśmy to w rolach głównych ponownie wystąpiła dwójka moich napastników i odegrali oni podobne role, a my prowadzą aż 3:0 mogliśmy odetchnąć z ulgą, że notowania ekspertów były mocno przesadzone. Do przerwy prowadziliśmy jednak aż 4:0, ponieważ jeszcze raz na listę strzelców wpisał się Hugo Carolo i schodząc do szatni wiedzieliśmy, że trzy oczka zostaną dopisane przy nazwie naszej drużyny. Tak wysokie i pewne prowadzenie sprawiło, że w drugiej połowie moi zawodnicy ponownie spuścili mocno z tonu i wynik z pierwszej części gry, utrzymał się także po końcowym gwizdku.

 

Pro Patria-Legnano 0:4 (0:4)

4’ Hugo Carolo (0:1)

21’ Sundvall (0:2)

25’ Sundvall (0:3)

38’ Hugo Carolo (0:4)

 

Mom: Hugo Carolo – 10 (Legnano)

Widzów: 2410

 

 

 

13.9.2006

Serie C1A [3/34]: [2] Legnano-San Marino [10]

(Nowak- Seedorf, Lizarazo, Ferrero, Zanardo- Brini, Clausen, Guti, Cosme- Sundvall, Hugo Carolo)

 

Z ekipą z San Marino miałem przyjemne skojarzenia, ponieważ przed rokiem ograliśmy ich w dwumeczu w Pucharze Serie C i to dosyć gładko dlatego też dzisiaj liczę na kolejną wygrana moich podopiecznych, którzy przecież grają w mocniejszym składzie aniżeli w poprzednim sezonie. Mecz mógł się zacząć dla nas fatalnie, ponieważ w szóstej minucie Fiore wypatrzył lukę między moimi defensorami i ładnie uruchomił Pieroniego lecz napastnik przyjezdnych fatalnie spudłował w akcji sam na sam. O tym, że niewykorzystane okazje lubią się mścić, rywale dowiedzieli się już w kolejnej akcji kiedy co prawda Sundvall trafił w bramkarza, ale dobitka Cosme do pustej bramki była już skuteczna. San Marino grało jednak ambitnie i w 18 minucie ponownie stanęli oko w oko z Nowakiem jednak tym razem to Alfano w dogodnej sytuacji nie zachował zimnej krwi. I na tę akcję błyskawicznie odpowiedzieliśmy i ponownie była to skuteczna riposta kiedy Zanardo miękko wrzucił na głowę Hugo Carolo, a nasz nowy killer pola karnego z zabójcza precyzją wykończył to dogranie zaliczając kapitalny początek w nowych barwach. Pierwsza połowa ostatecznie zakończyła się naszym trzybramkowym prowadzenie, ponieważ jeszcze jedno trafienie dołożył Cosme i wynik meczu był praktycznie przesądzony po pierwszych trzech kwadransach czyli identycznie jak w dwóch pierwszych kolejkach. Tym razem miałem jeszcze większą nadzieję, iż moi zawodnicy nie zadowolą się takim zwycięstwem i wreszcie ulegną moim namowom i przycisną mimo wszystko przeciwnika jeszcze w drugiej odsłonie. Na szczęście tym razem było inaczej gdyż już w pierwszej akcji po zmianie stron do meczowego protokołu wpisał się wprowadzony w przerwie Piovaccari. Ta bramka zadowoliła już niestety moich podopiecznych jednak i tak jest progres w porównaniu do poprzednich trzech spotkań kiedy to w drugiej połowie ani razu nie potrafiliśmy pokonać bramkarza przeciwnika. Notujemy bardzo dobry start w nowej lidze od trzech wygranych i czystego kotna w defensywie i kibice ćwierkają czy aby czasem nie jest to powtórka sprzed roku kiedy szło nam bliźniaczo podobnie. Nie miałbym nic przeciwko gdyby tak właśnie było.

 

Legnano-San Marino 4:0 (3:0)

8’ Cosme (1:0)

18’ Hugo Carolo (2:0)

22’ Cosme (3:0)

50’ Piovaccari (4:0)

 

Mom: Alessandro Brini – 9 (Legnano)

Widzów: 1604

 

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Słowem wstępu/powrotu. Udało się przywrócić sprawność gry na łatce 6.0.3, ale niestety na zdezelowanym laptopie, który znacząco obniża możliwość pisania (powyrywane klawisze i mała rozdzielczość ekranu więc po każdej akcji muszę minimalizować okno i przestawia się irytująco rozdzielczość (piszę w trakcie gry, a nie dopiero po rozegranym spotkaniu)). To sprawia, że wolno idzie mi pisanie, a że nie chcę obniżać jakości opka (chyba jest niezła skoro byłem laureatem nagrody za Sierpień) więc opisy spotkań będą się pojawiały rzadziej niż dotychczas, ale tak jak wspomniałem nie chcę rezygnować z ich jakości, żeby opisywać mecz drużyny, której przecież jestem trenerem :P w 3 zdaniach (dla mnie to zniewaga dla czytelnika). Będę się starał co dzień wrzucać 1-2-3 spotkania do opowiadania, ponieważ ta kariera bardzo mnie wciągnęła i nie chciałbym z niej rezygnować. Pragnę w szczególności podziękować administratorowi tego działu -MaKKowi za wszelką pomoc w rozwiązaniu problemu z grą.

 

____________________________________________________________________________________________

 

17.9.2006

Serie C1/A [4/34]: [1] Legnano-Spezia [2]

(Nowak- Seedorf, Lizarazo, Ferraro, Zanardo- Brini, Clausen, Guti- Cosme- Sundvall, Hugo Carolo)

 

Bardzo szybko w zmaganiach ligowych musieliśmy stawić czoła głównemu pretendenta do tytułu i bezpośredniego awansu czyli ekipie Spezii, która po pierwszych fantastycznych w naszym wykonaniu, trzech kolejkach, jak na faworyta rozgrywek przystało – siedzi nam na ogonie. My również mamy swoje ambicje, ponieważ jak wspomniałem, wyśmienicie weszliśmy w nowy sezon, który póki co jest bliźniaczy do poprzedniego, w którym to nie zaznaliśmy podczas całej kampanii ani jednej porażki. Zadanie czeka nas trudne lecz w obecnej dyspozycji i z obecną kadrą jestem pełen optymizmu. W czwartej minucie byliśmy bliscy objęcia szybkiego prowadzenia kiedy dośrodkowanie na krótki słupek od Gutiego przejął Hugo Carolo jednak instynktowna obrona Dantiego zapobiegła utracie gola przez gości, a my musieliśmy zadowolić się jedynie rzutem rożnym. W ósmej minucie gry jeszcze bliższy zdobycia bramki był Sundvall kiedy Brini przedłużył głową podanie i Szwed minął bramkarza, ale ostry kąt uniemożliwił mu oddanie celnego strzału. W 2 minucie nasze ataki wreszcie odniosły oczekiwany skutek, a Hugo Carolo pokazał swojemu partnerowi jak się strzela z ostrego kąta, posyłając piłkę pod poprzeczkę z bardzo niewygodnej pozycji i tym samym potwierdzając swój świetny początek w nowych barwach i słuszność tego transferu. Bramka ta mocno ostudziła nasze ofensywne zapędy przez co zwolniliśmy tempo gry. Pod koniec pierwszej polowy miała miejsce dla nas nieprzyjemna sytuacja, ponieważ ostro faulowany był nasz najlepszy defensor – Lizarazo po czym na noszach opuścił plac gry. Rywale grali bardzo agresywnie i w doliczonym czasie pierwszej połowy powalony w polu karnym Spezii był Sundvall, a jedenastkę potężną bombą w sam środek, wykorzystał Hugo Carolo. W drugiej połowie do gry zabrali się przyjezdni, którzy coraz śmielej poczynali sobie z moimi zawodnikami i efektem tego była kontaktowa bramka w 62 minucie. Co prawda Nowak sparował pierwszej uderzenie na słupek, ale wobec dobitki Verricchio do pustej bramki nie miał już nic do powiedzenia. Na tego gola moi podopieczni odpowiedzieli bardzo szybko i po kilku minutach, akcję składającą się z kilku dokładnych podań, sprytną podcinką wykończył Cosme. To trafienie ewidentnie załamało drużynę Spezii i dwie minuty później za faul na Sundvallu z boiska wyleciał Florindo, a że zagranie to miało miejsce w polu karnym to sędzia wskazał na wapno. Niestety i tym razem Hugo Carolo nie trudził się z wyborem zbędnego dla niego kierunku strzału i ponownie uderzył w sam środek jednak strzał nie był już na tyle silny i padł łupem Dantiego. Wynik spotkania w końcówce ustalił rezerwowy Piovaccari i wyraźnie wygraliśmy z teoretycznie najlepszą drużyną w lidze jasno pokazując kto chce bezpośrednio awansować do Serie B.

 

Legnano-Spezia 4:1 (2:0)

 

20’ Hugo Carolo (1:0)

41’ (knt.) Lizarazo (LEG)

45+1’ (k) Hugo Carolo (2:0)

62’ Varricchio (2:1)

66’ Cosme (3:1)

68’ (cz.k) Florindo (SPE)

70’ (n.k) Hugo Carolo (LEG)

84’ Piovaccari (4:1)

 

Mom: Hugo Carolo – 10 (Legnano)

Widzów: 1688

 

 

Po spotkaniu otrzymałem dwie niemiłe wiadomości od sztabu medycznego, a mianowicie Lizarazo i Zanardo będą musieli odpocząć od piłki przez dwa tygodnie co wyklucza ich z dwóch najbliższych ligowych pojedynków. O ile na środku defensywy mam jeszcze wartościowego zmiennika to na lewej jej stronie urodził nam się teraz spory problem.

Odnośnik do komentarza

20.9.2006

Serie C1/A [5/34]: [3] Ancona-Legnano [1]

(Nowak- Seedorf, Marton, Ferraro, Petitto- Brini, Clausen, Guti- Cosme- Sundvall, Hugo Carolo)

 

Na ligowym rozkładzie ledwie trzy dni po szlagierowym spotkaniu ze Spezią musimy zmierzyć się z kolejną mocną jak na warunki trzecioligowe drużyną, która jest dobrze znana szerszemu gronu kibiców we Włoszech. Dzisiaj w defensywie mamy poważne ubytki i o ile Marton spisuje się nieźle na treningach i w niego wierzę to osoba Petitto na lewej stronie obrony czyli zawodnika, którego nie udało się pozbyć i przebywa u nas bez kontraktu, budzi we mnie spory niepokój. Chciałem trochę rozkojarzyć przeciwnika składając ofertę za ich największą gwiazdę 27-letniego Giorgio La Vistę, który optymistycznie zapatrywał się na transfer do Legnano i mam nadzieję, że wpłynie to negatywnie na jego dzisiejszą dyspozycję. Raptem po 18 sekundach gry powinniśmy byli prowadzić lecz Hugo Carolo z kilku metrów, mając do wyboru każdy możliwy kierunek, posłał piłkę w sam środek, która trafiła w bramkarza… Portugalczyk zrehabilitował się w 10 minucie kiedy z lewej flanki ściął do środka i podał do swojego rodaka Gutiego, a ten z pierwszej piłki zagrał do Sundvalla i Szwed otworzył wynik spotkania. W 16 minucie strzał Briniego z linii bramkowej wybił Santibanez chroniąc tym samym Anconę od utraty kolejnego gola, a chwilę później bramkarz Ancony zastopował w akcji sam na sam strzelca pierwszego gola i nadal prowadziliśmy jedną bramką. Następnie spotkanie nabrało rumieńców, ponieważ do głosu doszli gospodarze lecz główne role w tym spektaklu odgrywali bramkarze. Zarówno Bonnefoli jak i Nowak trzykrotnie bronili w niemalże stuprocentowych sytuacjach i do przerwy po bardzo dobrym dla oczu widowisku byliśmy w lepszej sytuacji, ale przecież nic nie było jeszcze rozstrzygnięte. Kwadrans po zmianie stron wywalczyliśmy rzut wolny w okolicach pola karnego, z którego dobrze w pole karne wrzucił Guti. Tam najbardziej czujny był rezerwowy Sestu, który notuje kolejne bardzo dobre wejście z ławki, zdobywając pierwszą bramkę w nowych barwach i zapewne w najbliższym spotkaniu wygryzie już Clausena z podstawowego składu. Dziesięć minut później włoski pomocnik jednak się nie popisał kiedy to podszedł do wywalczonego przez Sundvalla rzutu karnego i uderzył w sam środek co padło łupem Bonnefoiego. Trzecią bramkę jednak udało nam się zdobyć praktycznie w ostatniej ofensywnej akcji i po dograniu Briniego na listę strzelców z bliskiej odległości wpisał się świetnie grający od początku sezonu Guti, który pokazał, że nie mamy co tęsknić za Ze Fernandesem, bo być może trafił nam się ktoś lepszy! To nie był koniec naszych popisów, ponieważ w dosłownie ostatnich sekundach do meczowego protokołu wpisał się jeszcze niewidoczny dzisiaj Hugo Carolo i efektowna wygrana stała się faktem.

 

Ancona-Legnano 0:4 (0:1)

 

10’ Sundvall (0:1)

59’ Sestu (0:2)

69’ (n.k) Sestu (LEG)

90’ Guti (0:3)

90+4’ Hugo Carolo (0:4)

 

Mom: Alessandro Brini – 10 (Legnano)

Widzów: 2134

Odnośnik do komentarza

24.9.2006

Serie C1/A [6/34]: [1] Legnano-Padova [6]

(Nowak- Seedorf, Marton, Ferraro, Petitto- Brini, Sestu, Guti- Cosme- Piovaccari, Hugo Carolo)

 

Początek sezonu jest dla nas wręcz wyborny do złudzenia przypominający poprzedni idealny sezon, a przecież w początkowych kolejkach mierzymy się z bardzo mocnymi jak na trzecią ligę zespołami i nie inaczej jest dzisiaj kiedy to podejmujemy ekipę z Padwy. Po raz pierwszy w wyjściowym składzie wystąpi dobrze spisujący się Sestu, a i w ataku postanowiłem dać szansę od pierwszych minut Piovaccariemu. Już w drugiej minucie zdawała się potwierdzać słuszność moich roszad w składzie, ponieważ akcja, która przebiegła przez każdą naszą formację została zatrzymana przez Rubina na szesnastym metrze. Jako, że Piovaccari wychodził sam na sam z Mesenem to obrońca przyjezdnych bardzo szybko zakończył swój udział w tym spotkaniu. Do stałego fragmentu gry podszedł Sestu lecz Mesen cudowną robinsonadą odroczył wyrok na swojej drużynie. Wyrok ten został odroczony o raptem 5 minut kiedy to ponownie w głównej roli wystąpił Piovaccari który zdecydował się oddać strzał z bardzo ostrego kąta, a futbolówka po drodze jeszcze odbiła się od golenia defensora z Padwy i bramka została zaliczona jako gol samobójczy. W 16 minucie było już 2:0 dla nas kiedy dośrodkowanie Gutiego na bramkę zamienił Cosme, który to sprytnie przedłużył to zagranie na długi słupek. W takiej sytuacji byliśmy pewni kolejnej wygranej będąc w zabójczej dyspozycji i nie forsowaliśmy tempa co nie znaczyło, że nie polowaliśmy na okazje do zdobycia kolejnych bramek potwierdzających tezę, iż dysponujemy najlepszą ofensywą w lidze. Ostatecznie zaaplikowaliśmy jeszcze osłabionemu rywalowi trzy bramki lecz skazą na naszej wygranej była stracona bramka pod koniec pierwszej połowy, ale i tak nie popsuło nam to wspaniałych humorów z odniesienia kolejnego zwycięstwa.

 

Legnano-Padova 5:1 (3:1)

 

2’ (cz.k) Rubin (PAD)

7’ (sam.) Galli (1:0)

16’ Cosme (2:0)

30’ Guti (3:0)

40’ Nassi (3:1)

47’ (knt.) Salkic (LEG)

47’ Hugo Carolo (4:1)

80’ Hugo Carolo (5:1)

 

Mom: Hugo Carolo – 10 (Legnano)

Widzów: 1816

 

 

Niestety po meczu dotarła do mnie kolejna przykra wiadomość o stanie zdrowia Erika Salkica, który zagrał niecałe półtorej minuty po czym skręcił kostkę, która wykluczy go z gry i treningów na najbliższy miesiąc co mocno komplikuje sprawę rozwoju jego umiejętności na treningach. Nasz najdroższy nabytek dosyć odstaje od grupy na treningach, a przecież skauci wróżą mu wielką karierę więc także moje wymagania co do jego osoby są spore.

Odnośnik do komentarza

1.10.2006

Serie C1/A [7/34]: [15] Fermana-Legnano [1]

(Nowak- Seedorf, Lizarazo, Ferraro, Petitto- Brini, Sestu, Guti- Cosme- Sundvall, Hugo Carolo)

 

Po sześciu kolejnych zwycięstwach jedziemy na mecz ze słabą w tym sezonie Fermaną. Drużyna ta o dziwo posiada całkiem przyzwoitych zawodników, a sam klub wspiera spora ilość fanów jak na poziom trzecioligowy. Dodatkowo posiadają oni zadowalające obiekty treningowe co przy naszych tragicznych jest sprawą do pozazdroszczenia. Od początku mocno nastąpiliśmy na rywala lecz pierwszą dogodną okazję stworzyli sobie gospodarze. Mammarella dośrodkował z lewej flanki w pole karne gdzie piłkę opanował Scarlato, ale w sytuacji sam na sam musiał on uznać wyższość naszego bramkarza. Kolejne akcje to popis umiejętności bramkarskich Scottiego, który wybronił stuprocentowa okazję Hugo Carolo i dwa precyzyjne i groźne strzały Cosme. Nasza przewaga była wyraźna, ale sprawy skomplikowały się w 18 minucie. Wtedy to bezsensowny faul popełnił Petitto, który od razu opuścił plac gry. Przed tym spotkaniem w pełni zdrowia był już Zanardo, ale chciałem być fair wobec nieposiadającego umowy z klubem Petitto, który zaliczył dwa bardzo dobre występy i dałem mu kolejną szansę, którą tym razem zaprzepaścił mocno komplikując nam sytuację. Nawet w obecnej formie w jakiej się znajdujemy gra prawie całe spotkanie na wyjeździe w osłabieniu nie jest czymś przyjemnym. Mimo to nadal mieliśmy przewagę, ale raz po raz kapitalnymi interwencjami popisywał się Scotti. Przed przerwą gospodarze wyprowadzili groźny kontratak i z bliskiej odległości Scarlato co prawda trafił w poprzeczkę, ale dobitka z bliskiej odległości Smerilliego była już nie do obrony. W drugiej połowie musieliśmy zabrać się do roboty żeby nie przegrać pierwszego za mojej kadencji meczu ligowego, ale i tym razem powtarzał się scenariusz z pierwszej części gry. Stwarzaliśmy sobie dobre okazje, ale albo brakowało wykończenia, albo jakimś cudem zatrzymywał nas Scotti. Wreszcie w 75 minucie wprowadzony za bezbarwnego Sundvalla, Piovaccari strącił piłkę głową do Cosme, a Kolumbijczyk w akcji sam na sam nie sprostał Scottiemu, ale tym razem to by popisaliśmy się szybką i skuteczną dobitką, a trafienie zaliczył nie kto inny jak Hugo Carolo. W końcówce dwie dobre okazje miał jeszcze Guti lecz nie trafiał on w światło bramki i spotkanie zakończyło się wynikiem remisowym. Nadal za mojej kadencji jeszcze w lidze nie ponieśliśmy porażki, ale ta strata punktów zbliżyła peleton pościgowy na odległość trzech oczek.

 

Fermana-Legnano 1:1 (1:0)

 

18’ (cz.k) Petitto (LEG)

37’ Smerilli (1:0)

75’ Hugo Carolo (1:1)

 

Mom: Francesco Scotti – 8 (GK, Fermana)

Widzów: 4878

 

Odnośnik do komentarza

15.10.2006

Serie C1/A [8/34]: [1] Legnano-Ravenna [12]

(Nowak- Seedorf, Lizarazo, Ferraro, Zanardo- Brini, Sestu, Guti- Cosme- Sundvall, Hugo Carolo)

 

Po ostatniej ligowej wpadce I przerwie na mecze eliminacyjne do Euro, powracamy na front ligowy by podjąć ligowego średniaka. Ważne jest byśmy powrócili na zwycięskie tory, ponieważ już w kolejnej kolejce jedziemy na stadion v-ce lidera. Do składu powrócił Zanardo, który zastąpił pauzującego za kartki Petitto. Zgodnie z przewidywaniami szybko przejęliśmy inicjatywę nad wydarzeniami panującymi na murawie, ale mimo licznych prób w pierwszych trzech kwadransach nie potrafiliśmy pokonać Murriero, ponieważ praktycznie go nie zatrudniliśmy, a nasze strzały były w większości niecelne. W szatni trochę wstrząsnąłem swoimi podopiecznymi, który zobaczyli, że jestem mocno rozczarowany wynikiem i miałem nadzieję, że w drugiej połowie może nie ulegnie zmianie obraz gry, ale nasza skuteczność, która wymagała poprawy. Już w 53 minucie przekonałem się, że idzie nam lepiej kiedy Sestu przytomnie zamiast uderzać głową to strącił ją w pole bramkowe gdzie nasz najlepszy napastnik nie miał problemów z otwarciem wyniku spotkania. Niestety już dwie minuty później pierwsza warta uwagi ofensywna akcja przyjezdnych dała im sensacyjne wyrównanie kiedy to Rega zagrywając pomiędzy dwójkę moich stoperów, wykreował wyborną sytuację Lorenziemu, która niestety została zamieniona na bramkę. Wynik ten zadowalał gości, którzy skutecznie przez kilkadziesiąt najbliższych minut oddalali grę od własnego pola karnego. W 86 minucie miała miejsce kuriozalna sytuacja kiedy to bramkarz Ravenny przy wybijaniu piłki z rzutu wolnego nabawił się lekkiego urazu przez co piłka dotarła zamiast do gracza gości pod nogi Briniego. Ten natychmiast wypuścił z akcją sam na sam Piovaccariego, a mój dżoker nie zmarnował akcji sam na sam. Dwie minuty później wyprowadziliśmy kontratak, w którym to dwójka moich napastników stanęła naprzeciwko opuszczonego bramkarza i Piovaccari zachował się koleżeńsko podając do Hugo Carolo, ale Portugalczyk za długo zwlekał z oddaniem strzału i futbolówka padła łupem powracającego obrońcy. Ostatecznie po średnim w naszym wykonaniu spotkaniu z trudem zgarniamy komplet punktów.

 

Legnano-Ravenna 2:1 (0:0)

 

53’ Hugo Carolo (1:0)

55’ Lorenzi (1:1)

86’ Piovaccari (2:1)

 

Mom:Alessandro Brini – 8 (Legnano)

Widzów: 1436

 

Odnośnik do komentarza

22.10.2006

Serie C1/A [9/34]: [2] Giulianova-Legnano [1]

(Nowak- Seedorf, Lizarazo, Ferraro, Zanardo- Brini, Sestu, Guti- Cosme- Sundvall, Hugo Carolo)

 

W dzisiejszym spotkaniu na szczycie tabeli nie jesteśmy stawiani w roli faworyta. Mimo słabszej gry w ostatnich dwóch spotkaniach to przecież my nadal jesteśmy liderem, jeszcze nigdy za mojej kadencji nie przegraliśmy pojedynku ligowego (!) i w ostatniej kolejce dzisiejszy gospodarz uległ wysoko, bo aż 1:4, czerwonej latarni ligi. W pierwszych pięciu minutach chyba znaleźliśmy sposób na defensywę gospodarzy, która ewidentnie nie radziła sobie z długimi górnymi podaniami, ale z kolei z wykończeniem akcji nie radziła sobie para moich napastników. Następnie przez około 20 minut mieliśmy przestój i gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. To uśpiło zawodników Giulianovy, którzy zaspali przy długim podaniu Ferraro do przodu. Piłkę przed szesnastką opanował Hugo Carolo, przełożył ją sobie na prawą nogę i podkręconym uderzeniem wpisał się na listę strzelców w kolejnym meczu z rzędu. Chwilę później nasz bramkostrzelny napastnik został mocno skopany, ale na własne życzenie zdecydował się kontynuować grę. Mocno poturbowany Portugalczyk pewnie dlatego nie wygrał pojedynku sam na sam w 35 minucie z Visim i kiedy za daleko wypuścił sobie piłkę to nie dał rady już do niej dobiec. W 40 minucie wreszcie obudził się niewidoczny od paru spotkań Sundvall, który przedarł się przez zasieki obronne i mimo asysty trzech rywali wyszedł z akcją sam na sam po czym wreszcie wpisał się do meczowego protokołu. Do przerwy więc mieliśmy niezły wynik, ale nie mogliśmy spocząć na laurach, ponieważ rywal pokazał w trakcie tej odsłony, że potrafi atakować tylko brakuje im wykończenia. Po zmianie stron szybko ostudziliśmy ofensywne zapędy gospodarzy i po uderzeniu Cosme zza pola karnego piłka poszybowała na niskiej wysokości i obok słupka wpadła do siatki. W odpowiedzi bardzo groźnie strzelał Antenucci lecz wyciągnięty jak struna Nowak zdołał zapobiec utracie bramki i nadal zachowywał czyste konto. My już nie forsowaliśmy tempa i bezpiecznie dowieźliśmy korzystny rezultat do końcowego gwizdka, który umocnił nas na czele ligowej stawki.

 

Giulianova-Legnano 0:3 (0:2)

 

25’ Hugo Carolo (0:1)

40’ Sundvall (0:2)

54’ Cosme (0:3)

 

Mom: Hugo Carolo – 10 (Legnano)

Widzów: 1307

Edytowane przez MaKK
Zmiana miejsca na [1]
Odnośnik do komentarza

Delikatna pomyłka. Oczywiście jesteśmy liderami :)

____________________________________________________________________________________________________________________________________

 

29.10.2006

Serie C1/A [10/34]: [1] Legnano-Salernitana [3]

(Nowak- Seedorf, Lizarazo, Ferraro, Zanardo- Brini, Sestu, Guti- Cosme- Sundvall, Hugo Carolo)

 

Trwa dalszy ciąg trudnego terminarza, ponieważ po pojedynku z v-ce liderem i jego ograniu czas zmierzyć się z kolejną ekipą wyraźnie aspirującą do awansu czyli Salernitaną. Już w ósmej minucie akcja Hugo Carolo zapewniła nam bramkę chociaż lwią część tego gola wypracował Guti, który po otrzymaniu podania od naszego najlepszego strzelca sprytnie wykorzystał fakt, iż był pociągany za koszulkę i jak długi wyłożył się w polu karnym gości co było równoznaczne z otrzymaniem rzutu karnego. Intencje naszego strzelca zostały odczytane przez Chimentiego, ale strzał Portugalczyka był na tyle precyzyjny, że mogliśmy się cieszyć z szybkiego prowadzenia. W 18 minucie powinno się zacząć wszystko od nowa jednak Mendil w akcji sam n a sam przegrał pojedynek z Nowakiem trafiając prosto w naszego goalkeapera. W 26 minucie do rzutu wolnego bitego z ponad 20 metrów podszedł Guti i świetnym rogalem skierował piłkę praktycznie w okienko bramki Chimentiego, ale bramkarz Salernitany stanął na wysokości zadania i świetną robinsonadą zapobiegł utracie bramki. W pierwszej odsłonie mieliśmy nieco więcej z gry niż przeciwnik, ale i tak sytuacji pod obydwoma bramkami było jak na lekarstwo i z minimalnym prowadzeniem schodziliśmy do szatni. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie i przez długi czas poza nielicznymi niecelnymi strzałami nie działo się nic ciekawego. W 75 minucie padła bramka praktycznie z niczego, ponieważ Brini przechwyciwszy zbyt krótkie wybicie z „piątki” zagrał do Hugo Carolo, a ten nie zwykł się mylić w takich sytuacjach i powiększył swój strzelecki dorobek. Graliśmy dzisiaj mocno przeciętnie lecz tak niskim nakładem sił udało się ograć przeciwnika, którego trochę się obawiałem lecz stało się to przez to, iż rywal jakby przeszedł obok spotkania nie wierząc w wywalczenie korzystnego rezultatu.

 

Legnano-Salernitana 2:0 (1:0)

 

8’ (k) Hugo Carolo (1:0)

75’ Hugo Carolo (2:0)

 

Mom: Salvatore Ferraro - 9 (Legnano)

Widzów: 1640

 

 

 

W zeszłym sezonie wygraliśmy Puchar Serie C co bardzo zadowoliło klubowy zarząd lecz w tym roku po wygraniu tych rozgrywek nie myśleliśmy o tym pucharze zbyt poważnie i w dwumeczu z Anconą chciałem dać szanse zmiennikom, którzy w lidze muszą ustąpić podstawowej jedenastce gdyż dla mnie zawsze będą najważniejsze rozgrywki ligowe. Ostatni nasz wyjazdowy mecz z Anconą zakończył się pogromem gospodarzy 4:0, ale dzisiaj nikt nie oczekiwał powtórzenia tego rezultatu w takim składzie. O dziwo zagraliśmy dobre spotkanie, ale takie też zagrali gospodarze z Ancony jednak to my byliśmy ciut skuteczniejsi i wykorzystaliśmy chociaż jedną z kilku sytuacji, a autorem zwycięskiego gola był Cosme, który w tym meczu wystąpił na swojej ulubionej pozycji czyli z prawej strony ataku, a nie za napastnikami jak to ma miejsce w lidze. Skromna wygrana stawia nas w znacznie lepszym położeniu przed meczem rewanżowym i jeśli tego nie zepsujemy to moi zmiennicy będą mieli jeszcze kilka szans na zaprezentowanie swoich umiejętności.

Odnośnik do komentarza

5.11.2006

Serie C1/A [11/34]: [11] Prato-Legnano [1]

(Nowak- Seedorf, Lizarazo, Ferraro, Zanardo- Brini, Sestu, Guti- Cosme- Sundvall, Hugo Carolo)

 

Przed rewanżowym spotkaniem z Anconą i przerwą na spotkania reprezentacyjne musieliśmy jeszcze zmierzyć się na wyjeździe z ligowym przeciętniakiem, ekipą Prato I oczywiście nikt nie wyobrażał sobie innego scenariusza aniżeli nasza kolejna wygrana. Nasza spora przewaga wcale nie przekładała się na sytuacje bramkowe i w pierwszych minutach największe zagrożenie stworzył Cosme uderzając mocno z dalekiego dystansu. Dopiero po upływie prawie pół godziny gry Kolumbijczyk świetnie wypatrzył wbiegającego w pole karne Sundvalla, a ten po rękawicach bramkarza, wpakował piłkę do siatki. W drugiej połowie z początku obraz gry nie ulegał zmianie czyli nasza przewaga, ale brak bramkowych sytuacji. W 60 minucie za drugą żółta kartkę z boiska wyleciał zawodnik gospodarzy i miałem nadzieję, że grając w przewadze wskoczymy na właściwe tory. Już minutę później zrobiliśmy użytek z większej ilości zawodników i w akcji sam na sam po raz drugi nie zawiódł Sundvall. Nasz styl pozostawiał jednak bardzo wiele do życzenia i w końcówce meczu gospodarze potrafili nawet zdobyć kontaktowego gola, na którego na szczęście szybko odpowiedzieliśmy trafieniem Cosme. Najważniejsze jest wywalczenie bezpośredniego awansu do Serie B i nie potrzebujemy do tego pięknej gry, ale miło oglądać swoich podopiecznych ładnie grających, a z tym mamy ostatnio problem. Gramy jednak tak skutecznie jak w poprzednim sezonie nie ponosząc porażek i idziemy jak burza po upragniony awans.

 

Prato-Legnano 1:3 (0:1)

 

29’ Sundvall (0:1)

60’ (cz.k) Dal Pozzo (PRA)

62’ Sundvall (0:2)

90+1’ Sangiovanni (1:2)

90+3’ Cosme (1:3)

 

Mom: Wilberto Cosme – 10 (Legnano)

Widzów: 608

 

 

 

W rewanżowym spotkaniu Pucharu Serie C ponownie dałem zagrać swoim rezerwowym, którzy zagrali ładne dla oka spotkanie i na boisku rywala osiągnęli bardzo dobry rezultat zapewniając sobie małą przewagę przed meczem u siebie. Mimo, iż ponownie mieliśmy przewagę na boisku to do przerwy przegrywaliśmy 0:1 po bramce z rzutu wolnego, który był praktycznie nie do obrony dla każdego bramkarza na świecie. Wszystko zaczynało się więc od nowa i miało rozstrzygnąć w drugiej połowie. Nie graliśmy źle, ale mimo wszystko w szatni powiedziałem, iż jestem rozczarowany postawą swoich podopiecznych co niestety strasznie negatywnie wpłynęło na Petitto, który w 49 minucie zawalił rzut karny trafiając prosto w bramkarza. Miał on jednak na tyle duże jaja, że minutę później ponownie podszedł do kolejnej jedenastki i tym razem już się nie pomylił. Chwilę potem goście trafili w poprzeczkę, a przecież kolejna bramka by ich premiowała awansem. Tę jednak zdobyliśmy my w 76 minucie, a na listę strzelców ładnym strzałem po długim rogu, wpisał się Piovaccari. W końcówce kibice zobaczyli jeszcze jeden rzut karny tym razem podyktowany dla Ancony, ale nasz młody bramkarz poradził sobie z tym wyzwaniem i mecz zakończył się naszą jednobramkową wygraną i awansem do kolejnej runy, w której to też dam szanse swoim rezerwowym.

Odnośnik do komentarza

Da się zrobić :) chociaż nie wiedziałem, że pisałem dotychczas z błędem, bo w każdej karierze nigdy nie dawałem kropki. Do Serie A jeszcze dalekoooooo, ale z taką grą, awans do Serie B powinien być formalnością :)

A i dzięki za edycję miejsca parę postów wyżej :)

__________________________________________________________________________________________

 

17.11.2006

Serie C1/A [12/34]: [1] Legnano-Pavia [11]

(Nowak- Seedorf, Lizarazo, Ferraro, Zanardo- Brini, Sestu, Guti- Cosme- Sundvall, Hugo Carolo)

 

Kolejna kolejka przynosiła nam starcie z ligowym przeciętniakiem, który to powinien się w lidze utrzymać, ale o wyższych celach nie miał raczej co marzyć. Ostatnio nasz styl pozostawia wiele do życzenia dlatego też chciałbym by udało nam się dzisiaj zagrać także przyjemnie dla oczu. Pierwszą bardzo dobrą okazję stworzył Cosme naszemu najlepszemu strzelcowi czyli Hugo Carolo, który wychodził oko w oko z Avitbile jednak zamiast podbiec z piłką kilka metrów to uderzył nie wiem czemu z pierwszej piłki zza pola karnego, a ta zeszła mu z buta i strzał powędrował w sporej odległości od bramki Pavii. Dopiero w 30. minucie oddaliśmy kolejny strzał, ale ładne uderzenie z dystansu Cosme niestety nie sprawiło większych trudności Avitabilemu. W 34. minucie wreszcie wepchnęliśmy piłkę do siatki gości i to dosłownie, ponieważ w zamieszaniu w polu karnym siłowe rozwiązanie okazało się być najlepsze i z bliska Sestu ulokował futbolówkę w bramce. Do przerwy oddaliśmy jeszcze kilka strzałów, ale próby te były oddawane z nieprzygotowanych pozycji i z nikłym prowadzeniem schodziliśmy do szatni. Na drugą połowę nie wyszedł niewidoczny Sundvall, którego t posadzenie na ławce, a nawet sprzedaż coraz to mocniej rozważałem. W 53. minucie potężnym półwolejem popisał się Hugo Carolo, ale futbolówka o centymetry minęła bramkę rywala. W kolejnych minutach nasza duża przewaga na nic się zdawała i nie stwarzaliśmy sobie dobrych okazji aż pod koniec spotkania wreszcie się obudziliśmy i po kontrataku Piovaccari w dobrym momencie dograł do Hugo Carolo, a Portugalczyk ładnym lobem ustalił wynik spotkania na 2:0.

 

Legnano-Pavia 2:0 (1:0)

 

34’ Sestu (1:0)

87’ Hugo Carolo (2:0)

 

Mom: Salvatore Ferraro – 8 (Legnano)

Widzów: 1636

 

 

To spotkanie kosztowało sporo zdrowia Seedorfa, który prawie cały mecz grał z urazem pięty i teraz będzie musiał odpocząć od futbolu przez dwa tygodnie.

 

W Pucharze Serie C przeciwko Frosinone tak jak zapowiedziałem, konsekwentnie będę dawał szansę zmiennikom, którzy świetnie spisali się wcześniej eliminując Anconę. Widowisko nie było tak porywające jak dwumecz we wcześniejszej rundzie, ale uzyskana przewaga na murawie zapewniła nam wygraną 2:0 (Bruno (sam.), Sundvall) i przed rewanżem na własnym boisku moi zmiennicy są bardzo blisko awansu.

Odnośnik do komentarza

26.11.2006

Serie C1/A [13/34]: [10] Monza-Legnano [1]

(Nowak- Bretti, Lizarazo, Ferraro, Zanardo- Brini, Sestu, Guti- Cosme- Piovaccari, Hugo Carolo)

 

W wyjściowym składzie po raz pierwszy w lidze w tym sezonie zrezygnowałem z Sundvalla, który w zeszłym sezonie był naszą główną strzelbą, ale na wyższym poziome ligowym nie prezentuje już tego czego bym po nim oczekiwał chociaż umiejętności na tle rywali ligowych nadal ma ogromne i świetnie pracuje na treningach, ale na murawie tego nie pokazuje. Monza kojarzy się wszystkim głównie z wyścigami Formuły 1 i dzisiaj równie szybko jak jeżdżą tam bolidy tak gospodarze nas szybko zaskoczyli bramką. W 14. minucie Varutti ryzykownie wybiegł do dośrodkowania w pole karne i nie straszne były mu wyprostowane ręce Nowaka ułożone do piąstkowania i zawodnik Monzy był o ułamek sekundy szybszy od naszego goalkeapera, a to oznaczać mogło tylko jedno…musimy odrabiać straty. W 18. minucie Cosme huknął zza pola karnego i piłka już wpadała za kołnierz bramkarzowi gospodarzy, ale ostatecznie tylko trafiła w poprzeczkę. W 20. minucie powinien być wynik remisowy jednak Hugo Carolo nie wiedzieć czemu w akcji sam na sam odszedł za bardzo w prawą stronę przez co dogoniło go aż dwóch powracających defensorów i presja jaką wywarli na naszym snajperze przyczyniła się do oddania niecelnego strzału. Trzy minuty później dopięliśmy jednak swego, ale działo się to troszkę nieuczciwie, ponieważ w moim mniemaniu sędzia liniowy nie dostrzegł minimalnego spalonego Hugo Carolo, a ten tym razem w akcji sam na sam okiwał bramkarza i powiększył swój imponujący dorobek strzelecki. Już minutę później ponownie dał o sobie znać nasz napastnik, ale tym razem w pojedynku oko w oko górą był wychodzący z bramki Amendola. W 27. minucie nasze szaleńcze ataki przyniosły nam drugiego gola, a Hugo Carolo tym razem nie zdecydował się na strzał z ostrego kąta tylko wyłożył piłkę po linii Piovaccariemu, który z bliska tylko dopełnił formalności. Drużyna Monzy była w głębokiej defensywie i w ich szeregach mnożyła się ilość popełnianych błędów. O jednym z takich baboli (zbyt lekkie odegranie głową do bramkarza), Piovaccari zamienił na kolejnego łatwego gola i pokazał mi, że powinienem stawiać na niego aniżeli Sundvalla. Reprezentant Szwecji mimo urazu Hugo Carolo nie zameldował się w przerwie na murawie, ponieważ postanowiłem wprowadzić Salkica, a Cosme został przesunięty do linii napadu. Ta roszada szybko przyniosła Kolumbijczykowi gola, który to ustalił wynik meczu na 4:1, ponieważ później nie forsowaliśmy już tempa, ale wreszcie zagraliśmy na miarę moich oczekiwań czyli ofensywnie i ładnie dla oka.

 

Monza-Legnano 1:4 (1:3)

 

14’ Varutti (1:0)

23’ Hugo Carolo (1:1)

27’ Piovaccari (1:2)

37’ Piovaccari (1:3)

54’ Cosme (1:4)

 

Mom: Wilberto Cosme – 9 (Legnano)

Widzów: 1134

 

 

Przed rewanżowym spotkaniem z Frosinone w ramach pierwszej rundy Pucharu Serie C, którego to trofeum bronimy, sprzedałem do Al-Ajin naszego napastnika Borje Sundvalla [25, SWE 3/0, ST] - (55(5)/ 40/ 17/ 6/ 7.56). Nadal prezentował on wielkie umiejętności i pod ich względem był chyba najlepszy w lidze jednak nie pokazywał ich na murawie, a ja potrzebowałem skuteczniejszych napastników skoro najprawdopodobniej za rok zagramy w Serie B. Wynegocjowana kwota 2.200.000 Euro w pełni mnie zadowoliła i już teraz reprezentant Szwecji przeszedł do nowego zespołu, a ja miałem miesiąc czasu by znaleźć napastnika, który dołączy do nas w styczniowym okienku transferowym choć jeśli Salkic wreszcie wypali i go nie sprzedam to na ataku ponownie przecież może też grać Cosme, który w zeszłym sezonie grając ponad połowę sezonu na tej pozycji został królem strzelców. Zrobiliśmy więc kapitalny biznes, ponieważ Borje przyszedł do klubu za zaledwie tysiąc Euro!

 

Moi podopieczni natomiast po raz kolejny dobrze się spisali i ponownie rezerwowym składem ograli Frosinone 2:0 (Piovaccari, Zaccagnini (sam.)) dzięki czemu meldujemy się w kolejnej rundzie Pucharu Serie C.

Odnośnik do komentarza

3.12.2006

Serie C1/A [14/34]: [1] Legnano-Sambenedettese [17]

(Nowak- Bretti, Lizarazo, Ferraro, Zanardo- Brini, Sestu, Guti- Salkic- Cosme, Hugo Carolo)

 

Dziś podejmujemy jedną z najsłabszych ligowych drużyn i jednego z kandydatów do spadku. Do linii napadu po raz pierwszy w tym sezonie dokooptowałem Cosme, który zastąpił mojego dżokera Piovaccariego, a za plecami napastników ma operować utalentowany Salkic, który póki co nie spełnia pokładanych w nim nadziei, a kto wie czy za miesiąc nie przybędzie mu konkurent na tę pozycję. Słoweniec bardzo szybko powinien był się wpisać do meczowego protokołu jednak już w drugiej minucie jego uderzenie z dobrej pozycji, poszybowało obok bramki. W 11. minucie Cosme pokazał, że gra dzisiaj na swojej ulubionej i nominalnej pozycji, która przed rokiem zapewniła mu tytuł króla strzelców. Pokazał i to jak, ponieważ dostał piłkę nieco za plecy od Brettiego lecz nic sobie z tego nie robił i świetnie złożył się do ekwilibrystycznej przewrotki, która przełamała rękawice Dazziego! Raptem cztery minuty później po szarży Hugo Carolo na lewym skrzydle nasz Kolumbijczyk tylko musiał dostawić nogę w odpowiednim momencie do dokładnego podania i było już 2:0. Kolumbijczyk skompletował klasycznego hat-tricka w 22 minucie kiedy to przejął dalekie podanie od swojego bramkarz i sprytną podcinką pokazał, że to w ataku czuje się najlepiej. W 43 minucie ponownie przypomniał o sobie Salkic, ale jego strzał ponownie nie znalazł drogi do bramki jednak i na drugą połowę postanowiłem go zatrzymać na boisku. Chyba niepotrzebnie pochwaliłem swoich zawodników w szatni, ponieważ już pierwsza ofensywna akcja gości po zmianie stron przyniosła im kontaktowego gola, a moja defensywa kilkoma podaniami dała ograć się jak dzieci. W 60. minucie pojedynek sam na sam z Dazzim przegrał Hugo Carolo jakby był przyćmiony tym, iż pierwsze skrzypce w ataku gra kto inny aniżeli on. W 66. minucie ponownie we znaki rywalowi dał się Cosme, ale jego uderzenie z ostrego kąta zatrzymało się na słupku. Kilkadziesiąt sekund później nasz napastnik jednak wywarł taką presję na zawodniku gości, że ten skiksował, a piłka wpadła do jego własnej bramki. 81. minuta to kolejny nasz gol, a Cosme tym razem wystąpił w roli asystenta, a upragnionego gola w stuprocentowej sytuacji, zdobył Hugo Carolo. To nie był jednak koniec dewastacji słabego przeciwnika i chwilę później po rzucie rożnym Guti zaskoczył wszystkich dogrywając przed pole karne gdzie z impetem na piłkę naszedł Brini, a podkręcona futbolówka z impetem wpadła pod poprzeczkę. Zagraliśmy drugi z rzędu mecz w lidze w stylu jakiego oczekuję od swoich podopiecznych i świetnego humoru nie jest w stanie popsuć nawet stracona bramka.

 

Legnano-Sambenedettese 6:1 (3:0)

 

11’ Cosme (1:0)

16’ Cosme (2:0)

22’ Cosme (3:0)

49’ Parentela (3:1)

68’ (sam.) Melunovic (4:1)

81’ Hugo Carolo (5:1)

84’ Brini (6:1)

 

Mom: Wilberto Cosme – 10 (Legnano)

Widzów: 1590

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...