Skocz do zawartości

Historia zatoczyła koło


PiotruH

Rekomendowane odpowiedzi

6.11.2005

Serie C2/A [10/34]: [17] Pergocrema-Legnano [1]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Bettini, McCall- Brini, Ze Fernandes, Epifani, D’Amico- Sundvall, Cosme)

 

Powracając na ligowy front gramy na wyjeździe z jedną ze słabszych ekip i nie musze mówić, że nadal liczę, że po tym spotkaniu będziemy niepokonani. Do składu wrócił D’Amico, a na ławce usiadł Kamata i w linii ataku ponownie wystawiłem Cosme. Z początku graliśmy niemrawo i bez polotu głównie uderzając bardzo niecelnie z dystansu w czym później zaczęła nam wtórować ekipa gospodarzy i w rezultacie do przerwy nie zobaczyliśmy żadnej bramki. W drugiej połowie chciałem podkręcić tempo, ale moi zawodnicy przeszli bokiem obok moich poleceń i ku mojemu rozczarowaniu zaledwie zremisowaliśmy z outsiderem. Cieszy gra na zero w defensywie choć w 78 minucie Crocetti o mały włos nie pokonał Nowaka, ale jeśli mamy rzeczywiście awansować to w starciach z takimi rywalami trzeba zdobywać komplet punktów.

 

Pergocrema-Legnano 0:0 (0:0)

 

Mom: Paolo Ardenghi – 7 (DC, Pergocrema)

Widzów: 172

 

 

 

9.11.2005

Puchar Serie C, runda kwalifikacyjna [2/2]: [C2A] Legnano-Taranto [C2C]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Bettini, McCall- Brini, Ze Fernandes, Epifani, D’Amico- Sundvall, Cosme)

 

Po cennej wygranej na wyjeździe w stosunku 2:1 byliśmy znacznie bliżej awansu, ale żeby tego dokonać trzeba było rozegrać jeszcze drugie 90 minut i rozegrać je na tyle dobrze by nie stracić tej zaliczki. Będąc jednak w obecnej formie czyli być niepokonanym od 15 spotkań nie martwię się o to zbytnio. Nasza sytuacja stała się bardzo szybko jeszcze bardziej komfortowa kiedy w drugiej minucie D’Amico wypracował rzut karny, który na bramkę zamienił Cosme. Zupełnie na luzie mogliśmy już poczuć się natomiast w 12 minucie kiedy to druga asysta D’Amico przyniosła kolejnego gola tym razem autorstwa Sundvalla. Ostatecznie praktycznie odpuszczając drugą połowę wygraliśmy 3:0 i pewnie awansowaliśmy do kolejnej rundy.

 

Legnano-Taranto 3:0 (3:0)

2’(k) Cosme (1:0)

12’ Sundvall (2:0)

43’ D’Amico (3:0)

 

Mom: Wilberto Cosme – 9 (Legnano)

Widzów: 327

 

Odnośnik do komentarza

16.11.2005

Puchar Serie C, I runda [1/2]: [C2A] Legnano-Pisa [C1B]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Bettini, McCall- Brini, Ze Fernandes, Epifani, Cosme- Sundvall, Kamata)

 

W kolejnej rundzie Pucharu Serie C mierzyliśmy się z występującą o jedną klasę rozgrywkową wyżej – Pisą, a więc siłą rzeczy mimo kapitalnej formy, nie poniesienia żadnej porażki nie jesteśmy stawiani w roli faworytów. Na atak wrócił Kamata, a za napastnikami ponownie ma operować Cosme. Już w 23 sekundzie spotkania Yllana swoim podkręconym strzałem zza pola karnego zmusił do największego wysiłku Nowaka, który z trudem wybronił to uderzenie. My odpowiedzieliśmy w 10 minucie. Lewa flanką popędził Kamata i ograł przed polem karnym Pintoriego po czym dograł w pole bramkowe do Sundvalla. Podanie było trochę za plecy dla rozpędzonego Szweda, ale zdążył on wyhamować, przyjął piłkę i szybko obróciwszy się na pięcie, pokonał Concettiego. W 16 minucie Szwed kolejnym mocnym i niesygnalizowanym strzałem zaskoczył bramkarza przyjezdnych i prowadziliśmy już dwoma bramkami. W 24 minucie po rzucie rożnym o mały włos nie dobilibyśmy ekipy Pisy, ale uderzenie głową Cosme zostało wybite z samej linii bramkowej. W 37 minucie Ze Fernandes przechwycił piłkę na własnej połowie boiska i dograł do Kamaty, a ten szybko zagrał długa piłkę do Sundvalla, który uderzeniem po długim rogu, skompletował klasycznego hat-tricka! Chwilę po zmianie stron kapitalna parada Concettiego po główce Briniego uratowała zespół gości od szybkiej utraty gola jednak mogą rozpędzona drużyna nie dawała za wygraną i po paru minutach Kamata z ostrego kąta podwyższył wynik spotkania po czym dostał owację na stojąco od miejscowej publiczności gdy schodził z murawy. To nie był jednak koniec popisu strzeleckiego moich podopiecznych i na listę strzelców po dośrodkowaniu Ze Fernandesa wpisał się jeszcze Brini. Rozgromiliśmy drużynę, która gra o stopień ligowy wyżej aż 5:0 więc uważam, że z całą pewnością zasługujemy na awans do Serie C gdzie po wzmocnieniu zespołu możemy stać się jedną z silniejszych ekip.

 

Legnano-Pisa 5:0 (3:0)

10’ Sundvall (1:0)

16’ Sundvall (2:0)

37’ Sundvall (3:0)

53’ Kamata (4:0)

78’ Brini (5:0)

 

Mom: Borje Sundvall – 10 (Legnano)

Widzów: 2006

 

Odnośnik do komentarza

20.11.2005

Serie C2A [11/34]: [1] Legnano-Montichiari [8]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Criaco, McCall- Brini, Ze Fernandes, Epifani, Cosme- Sundvall, Kamata)

 

Niemalże po 1/3 sezonu zostaliśmy z ligowego średniaka uznani za faworytów rozgrywek oprócz siedzącej nam na ogonie ekipy z Wenecji. Nie dziwi mnie to skoro jeszcze w tym sezonie nie przegraliśmy żadnego meczu o stawkę i nie inaczej miało być w dzisiejszym spotkaniu. Niestety na środku obrony zostaliśmy osłabieni na 2 tygodnie z powodu urazu Bettiniego, którego zastąpi nieograny Criaco. Przez całą pierwszą połowę mieliśmy przewagę jednak nasze strzały były albo niecelne, albo zbyt lekkie i nie sprawiały większych problemów bramkarzowi Montichiari. Bałem się, że moi podopieczni w meczu o Puchar Serie C się wystrzelali i ponownie w lidze stracimy punkty ze średniakiem co wykorzystałaby ekipa z Wenecji. Rozkaz bardziej ofensywnej gry na większym ryzyku przyniósł zamierzony efekt już cztery minuty po zmianie stron. Wtedy to z głębi pola na dłuższy słupek wrzucił Zanardo, a całą akcję skutecznie zamknął Brini. Następnie znowu świeciliśmy nieskutecznością aż do końcówki spotkania kiedy Sundvall mając dosyć swoich nieudanych prób podał do lepiej ustawionego Kamaty, a ten ustalił wynik spotkania.

 

Legnano-Montichiari 2:0 (0:0)

49’ Brini (1:0)

77’ Kamata (2:0)

 

Mom: Alessandro Brini – 8 (Legnano)

Widzów: 1596

 

 

 

W rewanżu przeciwko teoretycznie lepszej ekipie z serie C1 w Pucharze Serie C wystawiłem co prawda najsilniejszy skład, ale jakoś specjalnie nie mobilizowałem swoich podopiecznych dając im wolną rękę co do działań na boisku także musiałem liczyć się z tym, że nasza seria meczów bez porażki może zostać właśnie przełamana. Fatalne zawody rozegrał nieograny Criaco, który zaliczył samobójcze trafienie, a także sprokurował rzut karny i to w głównej mierze przez niego po 17 meczach z rzędu bez porażki w końcu musieliśmy przełknąć jej gorycz. Na froncie ligowym, który jest najważniejszy jesteśmy jednak niepokonani, a po zwycięstwie 5:0 w pierwszym spotkaniu, pewnie awansowaliśmy do kolejnej rundy mimo porażki 1:3. Honorowe trafienie dla nas zaliczył Kamata, a ja czekałem na powrót pewnego Bettiniego i musiałem rozglądnąć się za jakimś przyzwoitym rezerwowym na pozycje środkowego defensora.

Odnośnik do komentarza

Za dużo szczęścia w losowaniu Pucharu Serie C to nie mieliśmy, ponieważ trafiliśmy na chyba najlepszą drużynę z Serie C1 – Genoę. Niewiele mi pomaga fakt, że jej najlepsi zawodnicy tacy jak Lavezzi czy Ze Elias są obecnie wypożyczeni do klubów grających na wyższym ligowym poziomie skoro reszta zawodników z Genoi przerasta nas poziomem. Na szczęście ten dwumecz będzie miał miejsce dopiero w Marcu, a teraz możemy się skupić na naszym zadaniu priorytetowym czyli walce na froncie ligowym.

 

 

 

27.11.2005

Serie C2A [12/34]: [3] Ivrea-Legnano [1]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Criaco, McCall- Brini, Ze Fernandes, Epifani, Cosme- Sundvall, Kamata)

 

Nad trzecią w tabeli Ivreą mamy pięć oczek przewagi więc nawet porażka nie pozwoli dzisiejszym gospodarzom nas wyprzedzić lecz z pewnością uczyniłaby to ekipa z Wenecji, której oddech czujemy na plecach. W lidze jesteśmy niepokonani od początku sezonu lecz ostatnio w starciu pucharowym ponieśliśmy pierwszą porażkę w meczu o stawkę od 17 spotkań i nieco osłabiło to nasze dotychczas doskonałe morale. Dodatkowo na środku obrony nadal musi grać nieograny Criaco, ponieważ Bettini jeszcze leczy skutki urazu. Szybko udało nam się wyjść na prowadzenie, bo już w 9 minucie Sundvall skutecznie dobił strzał Epifaniego. W odpowiedzi pięć minut później szarżującego Borneo w akcji sam na sam cudem zatrzymał Nowak co pokazało, że gospodarze będą chcieli nam napsuć dzisiaj sporo krwi. Chwilę później wyborną okazję spartaczył Piovani, który z kilku metrów nie trafił do naszej pustej bramki i mogliśmy mówić o wielkim szczęściu po tych dwóch dobrych dla Ivrei okazjach. W dalszej części połowy spotkanie było wyrównane i do szatni schodziliśmy z minimalnym prowadzeniem. W 57 minucie Sundvall ewidentnie faulował defensora rywali w ich polu karnym w walce w powietrzu, ale sędzia puścił grę co pozwoliło stanąć Kamacie oko w oko z bramkarzem gospodarzy, ale Francuz zaprzepaścił tę wyborną okazję. W tej połowie już nie daliśmy dojść do głosu gospodarzom i ostatecznie udało nam się wygrać 2:0, a kropkę nad „i postawił w doliczonym czasie gry, uderzeniem głową, Brini.

 

Ivrea-Legnano 0:2 (0:1)

9’ Sundvall (0:1)

90+4’ Brini (0:2)

 

Mom: Alessandro Brini – 10 (Legnano)

Widzów: 1336

 

Odnośnik do komentarza

4.12.2005

Serie C2A [13/34]: [1] Legnano-Bassano Virtus [11]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Criaco, McCall- Brini, Ze Fernandes, Epifani, D’Amico- Cosme, Kamata)

 

W meczu z ligowym średniakiem nie mogłem skorzystać ze swojego najlepszego klubowego strzelca –Sundvalla, który leczy dwutygodniowy uraz, ale w jego miejsce na atak wskoczy Cosme, który ostatnio nieco rzadziej strzela, a za plecami napastników ma operować D’Amico. Dodatkowym plusem jest powrót do składu Bettiniego, ale żeby nie było zbyt kolorowo to na początku tego miesiąca nasza sytuacja finansowa ponownie się znacznie pogorszyła i zadłużenie sięga już 400.000 Euro także nawet jeśli uda nam się awansować to możliwe, że będziemy musieli się pogodzić z sytuacją, iż sprzedamy najlepszych zawodników by nieco to zadłużenie zredukować. W pierwszych minutach koszmarnie pudłowali D’Amico i Epifani i dopiero uderzenie Kamaty z rzutu wolnego w 23 minucie prawie wpadło do bramki, ale na przeszkodzie Francuza stanął słupek. W końcu w 39 minucie Ze Fernandes wypatrzył w polu karnym urywającego się Cosme, a Kolumbijczyk po otrzymaniu futbolówki kropnął nie do obrony tuż przy słupku, zapewniając nam minimalne prowadzenie do przerwy. Początek drugiej połowy zaczął się dla nas wyśmienicie kiedy Zanardo dokładnie dośrodkował z rzutu wolnego na długi słupek, a dogranie te skutecznie wykończył Epifani. Dwubramkowe prowadzenie pozwoliło nam zwolnić tempo gry, która kontrolowaliśmy spokojnie do ostatniego gwizdka.

 

Legnano-Bassano Virtus 2:0 (1:0)

39’ Cosme (1:0)

51’ Epifani (2:0)

 

Mom: Denis Zanardo – 8 (Legnano)

Widzów: 1742

 

Odnośnik do komentarza

11.12.2005

Serie C2A [14/34]: [12] Lecco-Legnano [1]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Criaco, McCall- Brini, Ze Fernandes, Epifani, Cosme- Sundvall, Kamata)

 

Dziś już mogłem skorzystać z najsilniejszego zestawienia także oczywiście liczyłem na wygrana i wyczekiwaną porażkę wenecjan, którzy cały czas utrzymywali dwupunktową stratę do nas. Siódmej minucie Marzio sprytnie obrócił się z piłką i oszukał Bettiniego jednak na nasze szczęście będąc sam przed Nowakiem, posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. My pierwszą okazję stworzyliśmy sobie dopiero po upływie dwóch kwadransów jednak kiedy już Kamata wyłuskał piłkę w środku boiska i uruchomił Sundvalla, a ten wyszedł z akcją sam na sam to mogliśmy cieszyć się z prowadzenia. Jeszcze przed przerwą swoje trzy grosze dołożył powracający na pozycję rozgrywającego, Cosme i będąc w tak zabójczej formie byliśmy praktycznie pewni kolejnego ligowego zwycięstwa już po jednej połowie spotkania. W drugiej połowie podobnie jak i w pierwszej to gospodarze pierwsi stworzyli sobie dogodna okazje do zdobycia bramki, ale po strzale Delpiano ponownie fatalnie dobijał Marzio i nadal byliśmy na prowadzeniu. Osobiście chciałem by moi podopieczni jeszcze ponękali rywala i wbili kolejnego gola, ale jak to mamy w zwyczaju prowadząc dwoma bramkami, moi zawodnicy wtedy zwalniają grę co wystarcza w zupełności na utrzymanie korzystnego rezultatu do końcowego gwizdka i pozostawienie większych zasobów siły na kolejne mecze.

 

Lecco-Legnano 0:2 (0:2)

29, Sundvall (0:1)

40’ Cosme (0:2)

 

Mom: Borje Sundvall – 8 (Legnano)

Widzów: 1932

 

Odnośnik do komentarza

18.12.2005

Serie C2A [15/34]: [1] Legnano-Biellese [9]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Bettini, McCall- Brini, Ze Fernandes, Epifani, Cosme- Sundvall, Kamata)

 

Od pierwszego gwizdka gra ewidentnie nam się nie kleiła I mieliśmy wyraźny problem z kreowaniem podbramkowych sytuacji. Taki obraz gry nie wietrzył nic dobrego i nie pomyliłem się, ponieważ w 27 minucie, Seedorf powalił we własnym polu karnym Piccolo, a sam poszkodowany podszedł do piłki ustawionej na jedenastym metrze by wykonać rzut karny. Napastnik ten potężnie uderzył futbolówkę, ale nie posłał jej w żaden róg bramki, a Nowak pozostał w środku wobec czego zwycięsko z tego pojedynku wyszedł nasz goalkeaper. Ta sytuacja podrażniła moich podopiecznych, ale dobrych okazji nie wykorzystał Cosme i Kamata także do przerwy bezbramkowo remisowaliśmy na własnym terenie z ligowym średniakiem. W przerwie wyraziłem swoje rozczarowanie grą zespołu i liczyłem, iż po zmianie stron zaprezentujemy się z lepszej strony. Różnica była widoczna, ponieważ z dużej przewagi w posiadaniu piłki mieliśmy teraz ogromną przewagę jednak nasze mocne strzały z dystansu nie wzruszały bramkarza gości. Ostateczne rozstrzygnięcie zapadło w 87 minucie kiedy Brini strącił piłkę głową do Sundvalla, a Szwed w sytuacji sam na sam na szczęście się nie pomylił i wymęczył dla nas komplet punktów.

 

Legnano-Biellese 1:0 (0:0)

87’ Sundvall (1:0)

 

Mom: Alessandro Brini – 8 (Legnano)

Widzów: 1740

Odnośnik do komentarza

23.12.2005

Serie C2A [16/38]: [7] Casale-Legnano [1]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Bettini, McCall- Brini, Ze Fernandes, Epifani, Cosme- Sundvall, Kamata)

 

Przed dwutygodniową przerwą w rozgrywkach musieliśmy uporać się jeszcze z dosyć mocnym rywalem jakim jest ekipa Casale by w spokoju i dobrych nastrojach udać się na regenerację sił. Gospodarze grają piątką pomocników więc z początku nie mogliśmy przenieść piłki do formacji ataku, ale wtedy z pomocą przyszły nam długie podania i dzięki temu w 12 minucie McColl dograł do Kamaty, a ten wykorzystując deficyt obrońców rywala podał do niepilnowanego Sundvalla, który z bliska otworzył rezultat spotkania. Niestety gdy gospodarze atakowali to z łatwością omijali naszych pomocników licznymi podaniami lecz ich strzały były dalekie od doskonałości. W 18 minucie głupi faul w środku pola popełnił Iuliano za co wyleciał z hukiem z boiska i teraz w środku pola mieliśmy identyczną liczbę graczy, a w ogólnym zestawieniu graliśmy w przewadze. W 25 minucie Coletto o mały włos nie zaskoczył Nowaka kiedy wrzucał piłkę prawie z połowy boiska, a ta poleciała za daleko i zamiast w polu karnym to spadła na poprzeczkę naszej bramki. W odpowiedzi po długim podaniu wyborną okazję zmarnował Kamata, który ma ostatnio zastój strzelecki i postanowiłem, że w przerwie usiądzie on na ławce. Chwilę później zmarnował on kolejną stuprocentową okazje czym przypieczętował swój los w dzisiejszym spotkaniu. W 52 minucie po zgraniu głową Sundvalla na strzał z pierwszej piłki zdecydował się Cosme i ta próba zakończyła się fantastycznym golem, a podkręcona piłka wpadła po długim rogu w samo okienko bramki Castagnone. W 75 minucie o mały włos nie straciliśmy bramki kiedy z kontratakiem wyszli gospodarze, ale strzał Fiore trafił w zewnętrzną krawędź słupka i piłka opuściła plac gry. W końcowych minutach działo się wiele, ponieważ najpierw za drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną na kolejny mecz osłabił nas McColl, a po chwili nasz kontratak zakończył się druga bramką Cosme, który pokazał, że może jednak powinienem wystawiać go w linii napadu, a nie za plecami napastników. Nasze nastroje poprawił nam wynik wenecjan, którzy tylko zremisowali i przewaga nad nimi wzrosła do czterech oczek.

 

Casale-Legnano 0:3 (0:1)

12’ Sundvall (0:1)

52’ Cosme (0:2)

90+5’ Cosme (0:3)

 

Mom: Chedric Seedorf – 9 (Legnano)

Widzów: 1463

 

Odnośnik do komentarza

W rewanżowym meczu z Pisą straciliśmy 3, ale jak pisałem, kompletnie odpuściliśmy rewanż. Za to w lidze na półmetku mamy stracone zaledwie 4 bramki, ale goniąca nas Wenecja też dzielnie radzi sobie w defensywie. Te dwie drużyny wyraźnie mają lepszych zawodników od reszty stawki, a u nas stało się to za sprawą świetnego treningu także teraz nie widzę innej możliwości aniżeli awans do Serie C1. Jedyne co mnie tu martwi (finanse naprawione) to możliwość sprowadzenia zaledwie 1 zawodnika non UE na rok co ogranicza mi pole manewru i już teraz mam dylemat czy wybrać defensora czy ofensywnego zawodnika w letnim okienku transferowym...

___________________________________________________________________________________________________________________________________

 

Przed pierwszym spotkaniem w nowym roku przybył do nas Mads Clausen, którego transfer sfinalizowaliśmy jeszcze w Sierpni ubiegłego roku jednak w niższych klasach rozgrywkowych okienko transferowe we Włoszech jest otwarte zaledwie do końca Lipca. Warto też wspomnieć, że był to jeden z pierwszych pomysłów mojego skauta, który operuje w Skandynawii także mam nadzieję, że będzie choć w połowie tak dobry jak mój transfer ze Skandynawii – Sundvall. Za jego kupno zapłaciliśmy amatorskiej drużynie Follo, 4.000 Euro.

 

 

 

8.1.2006

Serie C2A [17/34]: [1] Legnano-Sanremese [12]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Criaco, Bettini- Brini, Ze Fernandes, Clausen, Cosme- Sundvall, Kamata)

 

Po nieco ponad dwóch tygodniach przerwy wracaliśmy do zmagań ligowych. Swoją szansę w pierwszym składzie dostanie mający braki kondycyjne Clausen, ale kiedyś musi się on z nami ograć. Kto wie czy to nie ostatni mecz dla klubu Kamaty dlatego też mimo słabszej dyspozycji strzeleckiej pozwoliłem mu dzisiaj zagrać. Od pierwszego gwizdka nacieraliśmy na rywala, ale nie potrafiliśmy skutecznie zakończyć kilku akcji. Dopiero w ostatnim kwadransie pierwszej odsłony dwie bramki Sundvalla zapewniły nam świetne nastroje przed zejściem do szatni. W drugiej odsłonie mieliśmy jeszcze większą przewagę niż podczas pierwszych trzech kwadransów, ale ponownie mieliśmy spory problem z wykończeniem akcji. Ostatecznie wygraliśmy pewnie i gładko 3:0, a przeciwnika w końcówce dobił Cosme. Radość po meczu była podwójna, ponieważ Wenecja zanotowała drugi z rzędu remis i teraz mamy nad nimi sześć oczek przewagi na półmetku rozgrywek.

 

Legnano-Sanremese 3:0 (2:0)

36’ Sundvall (1:0)

40’ Sundvall (2:0)

89’ Cosme (3:0)

 

Mom: Ze Fernandes – 8 (Legnano)

Widzów: 1729

 

Odnośnik do komentarza

TABELA SERIE C2/A - półmetek



| 1. | Legnano | 17 | 14 | 3 | 0 | 37 | 4 | +33 | 45 |


| 2. | Venezia | 17 | 12 | 3 | 2 | 35 | 8 | +27 | 39 |


| 3. | Portosummaga | 17 | 10 | 4 | 3 | 28 | 19 | +9 | 34 |


| 4. | Ivrea | 17 | 10 | 3 | 4 | 24 | 13 | +11 | 33 |


| 5. | Jesolo | 17 | 9 | 4 | 4 | 20 | 10 | +10 | 31 |


| 6. | Valenzana | 17 | 9 | 3 | 5 | 23 | 15 | +8 | 30 |


| 7. | Montichiari | 17 | 7 | 3 | 7 | 18 | 21 | -3 | 24 |


| 8. | Alto Adige | 17 | 6 | 6 | 5 | 21 | 17 | +4 | 24 |


| 9. | Biellese | 17 | 7 | 2 | 8 | 18 | 20 | -2 | 23 |


| 10.| Casale | 17 | 6 | 4 | 7 | 28 | 23 | +5 | 22 |


| 11.| Bassano Virtus | 17 | 6 | 3 | 8 | 18 | 20 | -2 | 21 |


| 12.| Cuneo | 17 | 4 | 6 | 7 | 19 | 26 | -7 | 18 |


| 13.| Sanremese | 17 | 4 | 5 | 8 | 21 | 28 | -7 | 17 |


| 14.| Pro Vercelli | 17 | 4 | 4 | 9 | 20 | 25 | -5 | 16 |


| 15.| Lecco | 17 | 3 | 6 | 8 | 12 | 23 | -11 | 15 |


| 16.| Carpenedolo | 17 | 2 | 5 | 10 | 14 | 30 | -16 | 11 |


| 17.| Pergocrema | 17 | 1 | 7 | 9 | 10 | 27 | -17 | 10 |


| 18.| Olbia | 17 | 2 | 3 | 12 | 9 | 46 | -37 | 9 |

Odnośnik do komentarza

Pozyskując nowego pomocnika mogliśmy sobie pozwolić na odciążenie budżetu płacowego poprzez sprzedaż Carmine Giordano do Oggiono za 50.000 Euro jednak prawdziwą bombą transferową byłą sprzedaż naszego najlepszego asystenta w obecnym sezonie, a mianowicie Pedro Kamaty, który zasilił mocną Genoę występującą w Serie C1. Francuz jeżeli genueńczycy awansują będzie miał jednak ciężko o miejsce w składzie, ponieważ tam aż roi się od gwiazd. Na razie jednak powinien w Serie C1 grać i może wystąpi przeciwko nam w Pucharze Serie C. Musimy więc szybko rozglądnąć się za jakimś napastnikiem na drugą część sezonu, a środków ku temu mamy sporo, ponieważ na sprzedaży tego zawodnika zarobiliśmy rekordowe dla klubu 1.400.000 Euro i to płatne z góry! Dzięki tej sprzedaży pozbyliśmy się opiewającego na ponad pół miliona Euro, zadłużenia. Obecnie na transfery możemy wydać 30% tej sumy także jest to pokaźna kwota jak na VI-ligowca. Szkoda tylko, że do Lipca nie mogę kupić nikogo bez paszportu UE więc pole manewru mam mocno zawężone by znaleźć kogoś wartościowego z europejskim paszportem.

 

 

 

15.1.2006

Serie C2A [18/34]: [1] Legnano-Carpenedolo [16]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, McColl, Bettini- Brini, Ze Fernandes, Clausen, D’Amico- Sundvall,Cosme)

 

Rundę rewanżową rozpoczynamy domową potyczką z broniącym się przed spadkiem Carpenedolo. Na ataku wystąpi dzisiaj Cosme, a za plecami jak na początku sezonu będzie operował D’Amico. Nie wiem czy taki stan rzeczy utrzyma się do końca sezonu, a wszystko to zależy czy znajdziemy wartościowego napastnika zamiast sprzedanego Kamaty. Pierwsza połowa nie napawała mnie optymizmem, ponieważ ciężko było nam wykreować groźną sytuację. Dopiero w końcówce tej odsłony z rzutu wolnego bitego tuż sprzed pola karnego bramkę mógł zdobyć Cosme, ale w momencie strzału poślizgnął się na murawie i posłał futbolówkę wysoko nad poprzeczką. W kolejnej akcji osaczony Clausen, zdołał oddać strzał, a piłka tylko trafiła w poprzeczkę i wyszła w pole. W drugiej odsłonie już mocniej nadepnęliśmy na rywala jednak nasze uderzenia były niecelne. W 62 minucie na niesygnalizowane uderzenie z prawie 45 metrów zdecydował się Cosme, a piłka zaledwie trafiła w poprzeczkę. W 71 minucie zdobyliśmy co prawda gola jednak w trakcie tej akcji popełniliśmy aż dwa przewinienia, ponieważ Seedorf faulował bramkarza, a pakujący piłkę do pustej bramki Sundvall był na pozycji spalonej i mimo, iż sędzia faulu nie zauważył to pozycję spaloną naszego napastnika owszem i w rezultacie nadal mieliśmy bezbramkowy remis. Wreszcie w 82 minucie dopięliśmy swego i tym razem rzut wolny bity z 25 metrów został fantastycznie wykonany przez Cosme, a piłka zrywając pajęczynę w okienku bramki Fagone, wpadła do siatki. Nie minęło kilkadziesiąt sekund, a skruszony mur obronny gości padł doszczętnie kiedy podkręconym strzałem zza pola karnego popisał się Ze Fernandes. Po długich męczarniach, ostatecznie wywalczyliśmy komplet punktów notując nasz ulubiony rezultat w tym sezonie, a więc stosunek 2:0.

 

Legnano-Carpenedolo 2:0 (0:0)

82’ Cosme (1:0)

84’ Ze Fernandes (2:0)

 

Mom: Ze Fernandes – 9 (Legnano)

Widzów: 1747

Odnośnik do komentarza

22.1.2006

Serie C2/A [19/34]: [3] Jesolo-Legnano [1]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, McColl, Bettini- Brini, Ze Fernandes, Clausen, D’Amico- Sundvall, Cosme)

 

Ponownie za plecami napastników będzie operował D’Amico i prawdopodobnie taki stan rzeczy utrzyma się do końca sezonu, ponieważ napastnicy, których chciałem pozyskać nie chcą do nas przyjść także drugą połowę sezonu musimy zagrać tym co mamy. Wielu może teraz kwestionować sprzedaż najlepszego asystenta Kamaty, ale takiej oferty w naszej sytuacji finansowej nie mogliśmy odrzucić, a wydaje mi się, że jesteśmy na tyle mocni, iż uda nam się bez niego awansować. W weryfikacji tego założenia pomogą na pewno najbliższe dwa spotkania, ponieważ dzisiaj gramy na wyjeździe z trzecim Jesolo, a już w kolejnej kolejce czeka nas szlagierowa potyczka z v-ce liderem z Wenecji. Zaczęło się dla ans dobrze, ponieważ po upływie kwadransa dośrodkowanie od Zanardo tak niefortunnie przeciął Pastrello, że kompletnie zmylił swojego bramkarza i zaliczył samobójcze trafienie. Jesolo zostało tą pomyłką mocno podrażnione i nie zamierzało nam ułatwiać dzisiaj zadania lecz do przerwy mimo ich sporej przewagi prowadziliśmy jednym golem, a to dzięki wspaniałym interwencjom Nowaka, który zatrzymywał Pangraziego. W drugiej połowie zaostrzyliśmy pressing i nie dopuściliśmy do sytuacji, iż to gospodarze prowadzili grę. Sami też śmielej poczynaliśmy sobie w ofensywie jednak kapitalne obrony Furlana skutecznie zatrzymały próby moich zawodników. W ostatnich sekundach spotkania wynik spotkania płaskim strzałem w długi róg, został ustalony przez Briniego i ponownie wygraliśmy 2:0. W pełni zasłużona, bardzo cenną wygrana, dzięki czemu losy bezpośredniego awansu rozstrzygną się zapewne między nami a wenecjanami, których to podejmiemy już w kolejnej kolejce.

 

Jesolo-Legnano 0:1 (0:1)

14’(og) Pastrello (0:1)

 

Mom: Claudio Furlan – 9 (GK, Jesolo)

Widzów: 1597

Odnośnik do komentarza

Przed szlagierową potyczką z Wenecją udało mi się dopiąć pozyskanie napastnika na drugą połowę sezonu. Tym wybrańcem jest Marco Danili (17, ITA, ST) z Mantovy, ale niestety nie jest to transfer definitywny, a półroczne wypożyczenie. Inni zawodnicy o których się starałem wybrali zdecydowanie lepsze i wyżej płatne miejsca płacy niż Legnano więc musimy się cieszyć, że mamy chociaż młodego i dosyć mocnego gracza na pół roku.

 

 

 

29.1.2006

Serie C2/A [20/34]: [1] Legnano-Venezia [2]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, McColl, Bettini- Brini, Ze Fernandes, Clausen, D’Amico- Sundvall, Cosme)

 

Obecnie nad goniąca nas Wenecją mamy sześć oczek przewagi, ale ten mecz zdecydowanie jest najważniejszym ligowym spotkaniem w tym sezonie, ponieważ jeśli wygramy to sądzę, że przy obecnej dyspozycji nie damy się już wyprzedzić. Obydwie ekipy cechują się najlepszym atakiem i najlepszą defensywa w lidze także zainteresowanie tym spotkaniem jak na małą mieścinę jaką jest Legnano jest bardzo duże. Od początku zdała się zarysowywać nasza przewaga w posiadaniu piłki jednak nasze ataki były skutecznie rozbijane poprzez pressing rywala na 30-35 metrze i pierwszą groźną okazję popisali się właśnie przyjezdni. Na całe szczęście mocne uderzenie głową Rubino nieznacznie minęło prawy słupek bramki Nowaka. W odpowiedzi na bramkę przeciwnika szarżował D’Amico, ale odkąd ma pewne miejsce w pierwszym składzie po sprzedaży Kamaty jest kompletnie niewidoczny i nawet w niezłej okazji popełnił kilka błędów i ostatecznie jego niestety źle przygotowana próba spełzła na niczym. W 27 minucie dośrodkowanie z rzutu wolnego Manniniego o mały włos nie zaskoczyło naszego goalkeapra jednak Nowak pozostał w bramce i to była dobra decyzja gdyż dośrodkowanie przerodziło się w groźny bezpośredni strzał, który został odbity na rzut rożny. W 40 minucie Cosme kompletnie zaskoczył Paolettiego kiedy bez przyjęcia oddał mocny, podkręcony strzał z ponad 30 metrów, a piłka po nabraniu świetnej rotacji wkręciła się tuż przy słupku do bramki gości. Już w kolejnej akcji Cosme znowu grał pierwsze skrzypce kiedy Zanardo dograł mu piłkę do nogi w pole karne, a Kolumbijczyk sprytnie oparł się plecami o Sarniego, który lekko pociągnął go za koszulkę, a nasz napastnik momentalnie wykorzystał ten ruch i teatralnym upadkiem wymusił wręcz na arbitrze podyktowanie rzutu karnego. Cosme sam postanowił wymierzyć sprawiedliwość i mimo, że kierunek strzału wyczuł Paoletti to Kolumbijczyk mógł się cieszyć ze swojego drugiego gola w tym szlagierowym spotkaniu. W przerwie spotkania uczulałem swoich podopiecznych by nie osiedli na laurach i grali tak dobrze jak do tej pory, ale już pierwsza akcja w drugiej części meczu sprowadziła nas na ziemię i po przegranej walce Seedorfa w powietrzu tym razem nie pomylił się Rubino. Minutę później powinno być już 2:2, ale Nowak instynktownie wybronił strzał Melucciego, a nasza defensywa ewidentnie nie radziła sobie z górnymi piłkami adresowanymi do zawodników z Wenecji. W 55 minucie znowu na wysokości zadania stanął Nowak kiedy piękna paradą obronił strzał Rubino z rzutu wolnego, który zmierzał prosto pod poprzeczkę. Niestety już minutę później dała o sobie znać nasza dzisiejsza bolączka, a mianowicie walka o górne piłki. Po rzucie rożnym w walce o futbolówkę, rywala faulował Clausen, a rzut karny z zimną krwią na bramkę zamienił Iodice i wszystko zaczynało się od nowa jednak to przyjezdni byli teraz w gazie, a my mieliśmy podłamane morale. Po utracie tego gola chciałem by moi zawodnicy spróbowali jeszcze ofensywnego zrywu, ale ambitnie grający goście na niewiele nam pozwalali. Trzeba było więc szukać niekonwencjonalnego rozwiązania i o dziwo na takie zdecydował się Sundvall, który raczej stroni od uderzeń ze znacznej odległości, a tym razem spróbował w końcówce szczęścia, potężnie podkręcając piłkę z aż około 40 metrów, a ta ku uciesze naszych fanów z impetem wpadła do siatki! Ależ to byłą bramka, stadiony świata! Goście wiedząc, że szansa na bezpośredni awans wymyka im się z rąk, a raczej z nóg już w 20 kolejce, rzucili się do rozpaczliwych ataków jednak zostali szybko skarceni przez nastolatka, który debiutował w naszych barwach – Daniliego. 4:2 z v-ce liderem i aż 9 punktów przewagi to zaliczka, której po prostu nie możemy już roztrwonić!

 

Legnano-Venezia 4:2 (2:0)

40’ Cosme (1:0)

44’(k) Cosme (2:0)

47’ Rubino (2:1)

56’(k) Iodice (2:2)

86’ Sundvall (3:2)

90+1’ Danili (4:2)

 

Mom: Borje Sundvall – 9 (Legnano)

Widzów: 1727

 

 

________________________________________________________________________________________________________________________________________

O tym jakie bramki załadowaliśmy Wenecji świadczy TEN screen :D

Odnośnik do komentarza

5.2.2006

Serie C2/A [21/34]: [14] Pro Vercelli-Legnano [1]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, McColl, Bettini- Brini, Ze Fernandes, Clausen, Cosme- Sundvall, Danili)

 

Podbudowani fantastycznym zwycięstwem nad Wenecją jechaliśmy zmierzyć się z Pro Vercelli I tym razem dam 17-letniemu Daniliemu zagrać od pierwszej minuty, a ponownie za plecy napastników wraca Cosme mimo, że na ataku spisywał się bardzo dobrze. Już w 46 sekundzie Nowak wszedł doskonale w mecz świetną paradą przy jeszcze lepszym uderzeniu Serrapicy, który chciał zaskoczyć naszego goalkeapera podkręconym uderzeniem z 25 metrów. My na tą akcję odpowiedzieliśmy jeszcze lepiej. Clausen dostrzegł na lewej flance Ze Fernandesa, a nasz najlepszy asystent dopisał jeszcze jedno końcowe podanie do swoich sezonowych statystyk, wykładając piłkę jak na tacy Sundvallowi. W 25 minucie Clausen wyraźnie podrażniony ostatnim słabszym występem zainicjował kolejną bardzo dobrą akcję, ale tym razem Brini nie dał rady jej skutecznie zakończyć. Przed przerwą jeszcze oddaliśmy sporo prób by powiększyć prowadzenie, głównie były to strzały głową, ale dobrze spisywał się bramkarz gospodarzy. W 49 minucie Cosme mimo, że do bramki miał bardzo ostry kąt, zdecydował się na zaskakujący strzał i gdyby piłka była posłana kilka centymetrów niżej to oglądalibyśmy kolejną piękną bramkę tego zawodnika, a tak to tylko uderzyła w poprzeczkę. W 63 minucie agresywnie grający pressingiem gospodarze zaskoczyli moich obrońców i McColl musiał wycofywać do bramkarza. Niestety jego podanie było bardzo mocne i Nowakowi przy przyjęciu piłka odskoczyła na metr co natychmiast wykorzystał Corradi, doprowadzając do remisu. W odpowiedzi mocno z dystansu huknął Cosme, ale ten zawodnik ewidentnie nie miał dzisiaj szczęścia i po raz drugi w tym spotkaniu obił poprzeczkę. W 78 minucie Ze Fernandes dograł do wbiegającego w pole karne Briniego i nasz prawo skrzydłowy stanął oko w oko z Pavesim jednak fatalnie skiksował posyłając futbolówkę dobre kilka metrów od lewego słupka. Wreszcie nasz napór się opłacił w 81 minucie. Z rzutu wolnego na długi słupek dośrodkował McColl czyli winowajca straconej bramki, a tan walkę w powietrzu wygrał wieżowiec Danili strącając ją na ósmy metr gdzie znalazł się niepilnowany Clausen, który zdobył pierwszego gola w naszych barwach. Niestety nie dane było nam dzisiaj wygrać, ponieważ w doliczonym czasie gry kolejny katastrofalny w skutkach błąd popełnił McColl pakując piłkę do własnej siatki i straciliśmy punkty z bardzo przeciętną drużyną. Dodatkowo w ostatnich dwóch spotkaniach straciliśmy aż cztery bramki czyli tyle samo ile wcześniej straciliśmy w…19 spotkaniach…Na całe szczęście Wenecja sensacyjnie u siebie zremisowała z Alto Adige i ciągle przewaga nad nimi wynosiła dziewięć oczek.

 

Pro Vercelli-Legnano 1:2 (0:1)

6’ Sundvall (0:1)

63’ Corradi (1:1)

81’ Clausen (1:2)

90+2’(og) McColl (2:2)

 

Mom: Ze Fernandes – 8 (Legnano)

Widzów: 1037

 

Odnośnik do komentarza

12.2.2006

Serie C2/A [22/34]: [7] Valenzana-Legnano [1]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, McColl, Bettini- Brini, Ze Fernandes, Clausen, Cosme- Sundvall, Danili)

 

W drugiej części sezonu więcej spotkań gramy na wyjazdach dlatego też w kolejnej kolejce udajemy się na starcie z Valenzaną I po ostatnim remisie w roli faworyta, eksperci upatrują gospodarza. Nasza defensywa ostatnio szwankuje, bo cztery bramki stracone w dwóch meczach nie wróżą nic dobrego, a przecież by tyle bramek nam strzelić, potrzebne było wcześniej aż 19 spotkań! W dziewiątej minucie powinniśmy byli już prowadzić kiedy pięknie w uliczkę Daniliego wypuścił Ze Fernandes, ale nasz wypożyczony młodzian w akcji sam na sam posłał piłkę dobre kilka metrów obok bramki. W odpowiedzi z rzutu wolnego z 25 metrów strzelał Ferronato i jego uderzenie było na tyle silne, że Nowak z trudem uratował nas od utraty gola. W 24 minucie objęliśmy prowadzenie, a stało się to za sprawą przedłużenia wysokiego podania przez Sundvalla co zaskoczyło defensywę gospodarzy kiedy zza pleców ostatniego obrońcy wyskoczył Cosme, lekko trącił sobie piłkę w bok omijając tym samym ostatnią przeszkodę czyli bramkarza po czym posłał ją do pustej bramki. Tym razem nie chcieliśmy prowadzić tylko jedną bramką schodząc na przerwę by nie powtórzyła się sytuacja sprzed tygodnia kiedy po zmianie stron w nasze poczynania wtargnęła niedokładność i jeszcze przed zejściem na odpoczynek ponownie Sundvall świetnie wypatrzył Cosme, a nasz cofnięty napastnik tylko dołożył nogę i było 2:0. Po zmianie stron gospodarzom wystarczyło zaledwie 20 sekund by Bongiovanni miał stuprocentową okazję, którą na nasze szczęście zaprzepaścił, ale ta sytuacja tylko pokazała, że nadal nie wychodzimy w pełni skoncentrowani na drugie połowy. W 57 minucie ten sam napastnik o centymetry się pomylił i bramka dla Valenzany wisiała wprost na włosku. Dobrze grający przeciwnik dopiął swego w 74 minucie kiedy jednym prostym podaniem, Bello wywiódł całą naszą defensywę w pole, a świetnej okazji nie zmarnował Roncarati. To jest więc nasz trzeci mecz z rzędu ze straconą bramką i na kwadrans przed końcem jeszcze nie wiemy czy zgarniemy komplet punktów. Po starcie tej bramki w przeciągu dwóch minut aż trzykrotnie groźnie strzelaliśmy jednak fantastycznymi robinsonadami popisywał się De Carolis przedłużając szansę swojej ekipy na korzystny rezultat. W 82 minucie znowu dał o sobie znać błyskotliwy Bongiovanni, który urwał się po kontrataku Bettiniemu, ale i tym razem pomylił się w akcji sam na sam. Jego wyczyn minutę później skopiował Cosme i nadal nie zapadło ostateczne rozstrzygnięcie w tym spotkaniu. W końcu w 85 minucie po asyście Kolumbijczyka, wynik meczu ustalił Sundvall i mogliśmy się cieszyć z trzech oczek dopisanych na nasze konto chociaż gdyby Bongiovanni wykorzystał choć jedną ze swoich aż czterech setek pewnie nie byłoby nam do śmiechu. Ostatnio gramy słabo w defensywie i mam nadzieję, że z czasem wyeliminujemy ten defekt i będziemy grać tak pewnie w obronie jak to miało miejsce do 20 kolejki.

 

Valenzana-Legnano 1:3 (0:2)

24’ Cosme (0:1)

40’ Cosme (0:2)

74’ Roncarati (1:2)

85; Sundvall (1:3)

 

Mom: Wilberto Cosme – 9 (Legnano)

Widzów: 311

 

Odnośnik do komentarza

19.2.2006

Serie C2/A [23/34]: [1] Legnano-Alto Adige [6]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, McColl, Bettini- Brini, Ze Fernandes, Clausen, Cosme- Sundvall, Danili)

 

Na swój stadion wracaliśmy zmierzyć się z walczącym o udział w barażach o awans – Alto Adige. Cel na ten mecz był jasno określony. Jako, że w ostatnich trzech spotkaniach traciliśmy bramki to w pierwszej kolejności chciałem zadbać o grę w defensywie i zachować czyste konto, ponieważ w ataku sądzę, że coś powinno wpaść. W pierwszej połowie pierwsze skrzypce dla nas grał Danili, który zdobył dwie bramki i obydwie po stałych fragmentach gry, które sam sobie wypracował. Strzelił on gola z ponad 2-0 metrów z rzutu wolnego by następnie wywalczyć rzut karny i pewnie pokonać bramkarza. Jedno trafienie po akcji skrzydłowych dołożył Ze Fernandes i po trzech kwadransach mogliśmy być praktycznie pewni zwycięstwa. Na drugą odsłonę nie wyszedł mocno poobijany Sundvall, a jego miejsce w linii ataku zajął Cosme, ponieważ na placu gry pojawił się rozgrywający D’Amico. Najlepszym zawodnikiem przyjezdnych był niewątpliwie Nardi, który dwukrotnie wybijał piłkę z linii bramkowej i to dzięki niemu Alto Adige przegrywało tylko trzema golami. Menedżer gości nie chciał większej kompromitacji i w drugiej odsłonie nakazał defensywną grę co zdało egzamin, ponieważ więcej bramek nie udało nam się zdobyć i na dobrą sprawę mecz mógł się skończyć już po pierwszej odsłonie. Do końca jednak zadowolony być nie mogłem, ponieważ w samej końcówce straciliśmy bramkę i jest to nasz czwarty mecz z rzędu ze straconą bramką, a moi obrońcy chyba zapomnieli jak dobrze potrafią grać w destrukcji, ponieważ obecnie pozwalają na zbyt dużo zawodnikom rywali.

 

Legnano-Alto Adige 3:1 (3:0)

18’ Danili (1:0)

33’(k) Danili (2:0)

43’ Ze Fernandes (3:0)

90+2’ Bechlechner (3:1)

 

Mom: Ze Fernandes – 8 (Legnano)

Widzów: 1582

 

Odnośnik do komentarza

26.2.2006

Serie C2/A [24/34]: [13] Cueno-Legnano [1]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, McColl, Bettini- Brini, Ze Fernandes, Clausen, Cosme- Sundvall, Danili)

 

Teraz w terminarzu mamy kilka meczów wyjazdowych także będzie ciężko zachować upragnione czyste konto w defensywie przy obecnej dyspozycji mojej linii obrony, która od kilku spotkań gra nonszalancko w porównaniu do tego co prezentowała w pierwszej części sezonu. W 9 minucie Seedorf wykonał penetrujące podanie w pole karne i piłkę po chwili otrzymał Sundvall jednak pressing defensora gospodarzy był na tyle agresywny, że nasz napastnik fatalnie spudłował. W 11 minucie wyszliśmy z kontratakiem i w decydującym momencie Brini świetnie dograł na głowę Daniliego, a ten zrobił użytek ze swojego wzrostu i wpakował piłkę do siatki tyle tylko, że przy wyskoku oparł się na barku rywala i sędzia odgwizdał faul. W 14 minucie Sundvall o mały włos nie zaskoczył Mandrelliego finezyjnym uderzeniem piętą, ale bramkarz gospodarzy wybronił ten strzał jednak wobec dobitki Cosme był już bezradny. Minutę później Danili strzelał głową i tym razem nie faulował, ale Mandrelli w ekwilibrystyczny sposób zdołał przenieść piłkę nad poprzeczką. W 23 minucie nasze ataki po raz drugi w tym spotkaniu przyniosły nam gola, a w rolach głównych wystąpili nasi skrzydłowi. Po raz kolejny w tym sezonie Ze Fernandes przerzucił grę na prawą flankę, a całą akcję skutecznie zakończył Brini. Przed przerwą rywala ukąsił jeszcze Sundvall i przed drugą odsłoną byliśmy praktycznie pewni wygranej, ale ja chciałem by moi zawodnicy nie odpuszczali i jeżeli nie powiększą rozmiarów zwycięstwa to niech zachowają czyste konto. Chwilę po zmianie stron bramkarz gospodarzy znowu zatrzymał strzał głową Daniliego jednak znowu na dobitkę tylko czyhał już Cosme, który dopisał kolejną bramkę do swoich statystyk. Następnie nadal byliśmy w natarciu lecz dobrą okazję zmarnował m.in. Sundvall, który wyraźnie nie miał swojego dnia podobnie jak Danili. Wypożyczony napastnik dopiął jednak swego w 80 minucie kiedy podszedł do rzutu karnego wywalczonego przez Briniego i tym samym ustalił wynik spotkania na efektowne 5:0, a co ważniejsze w tym meczu w końcu udało nam się nie stracić bramki.

 

Cueno-Legnano 0:5 (0:3)

14’ Cosme (0:1)

23’ Brini (0:2)

35’ Sundvall (0:3)

47’ Cosme (0:4)

80’(k) Danili (0:5)

 

Mom: Alessandro Brini – 9 (Legnano)

Widzów: 194

 

Odnośnik do komentarza

5.3.2006

Serie C2/A [25/34]: [1] Legnano-Portosummaga [4]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, McColl, Bettini- Brini, Ze Fernandes, Clausen, Cosme- Sundvall, Danili)

 

Drużyna dzisiejszych gości prezentuje się w tym sezonie bardzo dobrze i zapewne wystąpi w barażach o awans więc chcą zająć jak najlepszą pozycję w lidze by trafić na teoretycznie łatwiejszego rywala i dzisiaj będą chcieli sprawić sensację i stać się pierwsza drużyną, która nas pokona w tym sezonie w lidze w co szczerze mówiąc powątpiewam. Swojej pewności nie pokazuję zawodnikom by w ich szeregi nie wdarło się rozluźnienie i póki nie mamy pewnego awansu to mamy grać w każdym spotkaniu na sto procent. W 12 minucie Zane przepchnął ciałem ostatniego obrońcę jakim był Zanardo i stanął oko w oko z Nowakiem, ale na nasze szczęście seria zwodów nie nabrała naszego goalkeapera, który wybronił tę sytuację, a goście musieli się zadowolić tylko rzutem rożnym. My odpowiedzieliśmy główką Sundvalla z kilku metrów lecz piłkę z linii bramkowej zdołał wybić Fanna. Następnie bramkarz rywala bronił mocne strzały Cosme i Clausena, a pod koniec połowy Sundvalla i do przerwy mimo naszej wyraźnej przewagi mieliśmy bezbramkowy remis. Kiedy w 48 minucie bramkarz Portosummagi wybronił potężny wolej Ze Fernandesa myślałem, że jest dzisiaj nie do pokonania lecz już w kolejnej akcji po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wprowadzonego Andorno, skapitulował kiedy głową trafił Clausen. W 65 minucie Cosme obił słupek i nadal nie mogliśmy być pewni zwycięstwa. W 69 minucie po raz kolejny w tym meczu mogliśmy mówić o dużej dozie szczęścia kiedy podczas jednej akcji moi boczni obrońcy aż dwukrotnie wybijali piłkę z linii bramkowej. W 70 minucie błąd popełniła defensywa gości, która zbyt krótko wycofała piłkę do bramkarza, a tę na 45 metrze przechwycił Sundvall po czym skierował ją do opuszczonej bramki. W doliczonym czasie gry mieliśmy niemalże kopię tej sytuacji, ale tym razem w bramce stał już bramkarz i Sundvall ostatecznie przestrzelił więc wygraliśmy 2:0 co jest naszym najczęstszym rezultatem w tym sezonie.

 

Legnano-Portosummaga 2:0 (0:0)

50’ Clausen (1:0)

70’ Sundvall (2:0)

 

Mom: Ze Fernandes – 9 (Legnano)

Widzów: 1746

Odnośnik do komentarza

12.3.2006

Serie C2/A [26/34]: [18] Olbia-Legnano [1]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, McColl, Bettini- Brini, Ze Fernandes, Clausen, Cosme- Sundvall, Danili)

 

Przed pucharowym spotkaniem z Genoą jechaliśmy jeszcze na kolejny mecz ligowy z czerwoną latarnią ligi, drużyną Olbii. Mecz mógł się rozpocząć sensacyjnie kiedy w 5 minucie gospodarze wywalczyli rzut wolny przed polem karnym i bardzo szybko go rozegrali, a piłka trafiła do nieobstawionego Martelossiego, który kropnął niczym z armaty, a piłka na nasze szczęście trafiła w Nowaka, który nie ryzykował jej łapania. Ta po chwili spadła pod nogi Mancy, ale i ten strzał został obroniony przez naszego goalkeapera. O dziwo w pierwszych kilkunastu minutach więcej z gry mieli skazywani na pożarcie gospodarze, którzy stworzyli sobie jeszcze jedną dobra okazję lecz Zentilin fatalnie przestrzelił. Gdy rywal nieco opadł z sił zadaliśmy bolesny cios, ponieważ już pierwszy celny nasz strzał, oddany co prawda dopiero w 28 minucie, przyniósł nam gola, a autorem trafienia był Clausen, który ładnie przymierzył zza pola karnego. Jak się okazało było to jedyne trafienie przed przerwą i schodziliśmy do szatni z dosyć niezasłużonym prowadzeniem. Druga połowa zaczęła się spokojnie i to widocznie uśpiło zawodników Olbii, którzy po kwadransie stracili piłkę, a my wyszliśmy z kontratakiem aż pięcioma zawodnikami co przy zaledwie dwóch defensorach rywala stworzyło nam idealną sytuację. Zmarnował ją Sundvall, ale miałem kilku zawodników, którzy mogli pośpieszyć z dobitką, a tak też zrobił Cosme, który podreperował swój strzelecki dorobek. Ta bramka kompletnie rozbiła przeciwnika, który nie stawiał nam już większego oporu i ostatecznie udało nam się jeszcze za sprawą Daniliego, powiększyć rozmiary zwycięstwa. Wygrana ta zapewniła nam pewny start w barażach o awans na osiem kolejek przed końcem jednak każdy wie, że celujemy w pierwsze miejsce i zapewnienie sobie promocji bez dodatkowych spotkań.

 

Olbia-Legnano 0:3 (0:1)

28’ Clausen (0:1)

61’ Cosme (0:2)

84’ Danili (0:3)

 

Mom: Ze Fernandes – 8 (Legnano)

Widzów: 916

 

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...