Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Po meczu z Augsburgiem, kiedy wyszedłem z zakończonej konferencji, ze zdumieniem przechodziłem przez tunel z barierkami dla dziennikarzy, przy których zawodnicy opowiadali tymże, że są mi bardzo wdzięczni za moje ostre darcie mordy i tak zwane targanie koszul w przerwie, ponieważ kipiąca ze mnie energia bardzo im się udzieliła i zmotywowało ich to do wzmożonego wysiłku i odrobienia strat po przerwie. Sebastian Holzer stwierdził, że dosadnie wyrażona przeze mnie opinia na temat postawy zespołu zdziałała cuda, z kolei Charvet, wpuszczony na wznowienie gry, z wypiekami na twarzy opisywał zasłuchanym pismakom, jak wyglądała sytuacja w szatni, a on sam ponoć nie posądzał mnie o taką skalę głosu i niebanalne operowanie nim.

 

Gdy miesiąc dobiegł już końca, na pewno słowa "dobry humor" i "Keser" zestawione razem tworzyłyby oksymoron. Fatalna od jakiegoś czasu postawa naszego golkipera sprawiła, że tym razem Fiołki zajęły niechlubne miejsca w głosowaniu na Bramkę Miesiąca 2.Bundesligi jako klub, któremu najczęściej strzelano te gole, ponieważ wpuszczone przez Polata klopsy z dystansu dały Michaelowi Kesslerowi i Mateuszowi Cieluchowi odpowiednio 2. i 3. miejsce w wyróżnieniach. Nikt nie mógłby mieć pretensji, gdyby rzeczywiście były to strzały z gatunku tych nie do wyjęcia, ale skoro takimi nie były, a wynikały jedynie z nonszalancji i lenistwa Kesera...

 

 

 

Listopad 2014

 

Bilans (Osnabrück): 1-1-2, 6:7

2.Bundesliga: 4. [-3 pkt do Kaiserslautern, +0 pkt nad Köln] / jedno zaległe spotkanie

DFB-Pokal: 3. runda, 1:3 z Kickers Offenbach; out

Finanse: -3,41 mln euro (-125 tys. euro)

Gole: Lubomir Suchy (10)

Asysty: Sebastian Holzer (4)

 

Bilans (Polska): 1-1-0, 4:1

Eliminacje ME 2016: 2. [-2 pkt do Hiszpanii, +0 pkt nad Austrią], ósma grupa

Ranking FIFA: 8. [+1]

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: Arsenal Londyn [+2 pkt]

Austria: Austria Wiedeń [+2 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+13 pkt]

Hiszpania: Albacete [+0 pkt]

Niemcy: HSV Hamburg [+2 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+7 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [M]

Szwajcaria: FC Basel [+2 pkt]

Włochy: AC Milan [+3 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Wisła Kraków, gr. C, 1:1 u siebie z Manchesterem United

 

Puchar UEFA:

- Korona Kielce, gr. C, 1:1 na wyjeździe ze Sportingiem Braga, 0:2 u siebie z Panathinaikosem Ateny

 

Reprezentacja Polski:

- 08.11, mecz towarzyski, Włochy - Polska, 1:1

- 12.11, mecz towarzyski, Polska - Portugalia, 3:0

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1280], 2. Anglia [1211], 3. Francja [1143], ..., 8. Polska [903]

Odnośnik do komentarza

Grudzień przyszło nam otwierać przedostatnim meczem rundy jesiennej, jakim był trudny wyjazd z Kolonią, z którą mieliśmy małe rachunki do wyrównania. Nasi kibice po zwycięstwie nad Augsburgiem wyrażali nadzieje, że teraz odbijemy się od dna, a także liczyli na to, że będę dawał szanse Farinellemu, który zdawał się stać u progu sporej kariery; tego wieczoru jednak Andrea usiadł jeszcze na ławce, bowiem przynajmniej w tym spotkaniu chciałem wypróbować go ponownie jako jokera.

 

Mimo że od początku uzyskaliśmy dość widoczną przewagę w posiadaniu piłki i rozgrywaniu jej w środku pola, to nie miało to zbyt wielkiego znaczenia, ponieważ zbliżenie się do szesnastki gospodarzy było ponad nasze siły, a przez pierwsze pół godziny nie oddaliśmy ani jednego strzału w kierunku zbliżonym do Nushiego. W zupełnej opozycji stali sami rywale, którzy z dziecinną łatwością wyprowadzali groźne kontry, raz po raz sprawdzając czujność Westberga. Po chwilowym zastanowieniu i to miało również niewielkie znaczenie, bo Quentin bronił pewnie, a w innych przypadkach wyręczali go napastnicy gospodarzy niecelnymi strzałami. Zawsze jednak znajdzie się ktoś, kto coś spieprzy, dlatego gdy w ostatniej akcji przed przerwą Gusinac ruszył naszą prawą flanką i objechawszy Lodę niczym kolumnę na potańcówce w wiejskiej remizie wpadł w pole karne, wiedziałem, że właśnie tracimy bramkę. Nie pomyliłem się – gdy zawodnik Köln przekroczył granicę szesnastki, moi geniusze gorliwie zrobili miejsce Rosemu na piętnastym metrze, przez co ten spokojnie wklepał piłkę do naszej bramki. Klasyczny Osnabrück, ot co.

 

W ostatnim czasie dwie zmiany przeprowadzane w przerwie stawały się u mnie chlebem powszednim – tym razem piasek w klepsydrze skończył się Dovecie, który znowu nie potrafił wykorzystać ani jednej znakomitej sytuacji i wszedł za niego Farinelli, a na prawej obronie na całej linii zawodził Johnson, będący tego dnia jak zalegający z czynszem lokator – ciężko było go zastać na swojej pozycji, wskutek czego zwykle hulał tam wiatr lub zawodnicy rywali. Miejsce Fabiana zajął dawno niewidziany Mörec.

 

Początek drugiej odsłony nie wskazywał na zmianę na lepsze. Nadal nie zagrażaliśmy przesadnie bramce Köln, sami gospodarze chyba widzieli nasz ostatni mecz, bo otaczali Farinellego szczególną opieką, a reszta naszych zawodników była dziwnie roztargniona, przez co na przykład zmuszony byłem ryknąć sarkastycznie "Mathias, k***a, nie w tę stronę!", gdy nasz skrzydłowy po odzyskaniu piłki zaczął groźnie szarżować w kierunku naszej bramki. W końcu jednak przyszła 65. minuta – Hoffmann wznowił grę z autu, po czym Iavarone posłał dochodzącą centrę na piąty metr, a tam Farinelli jak stary wyga przechytrzył obrońców i łagodną podcinką czubkiem głowy doprowadził do wyrównania. Kwadrans przed końcem nastąpił kluczowy moment meczu – Holzer przytomnym zagraniem na dobieg wypuścił na wolne pole Farinellego, a Andrea wykazał się inteligencją i widząc, że nie zdoła czysto strzelić na bramkę, dał się sfaulować Judtowi w polu karnym. Rzut karny nie był jedyną korzyścią, ponieważ obrońca Köln miał już na koncie żółtą kartkę, tak więc kończyć mieliśmy w przewadze, a dzięki jak zawsze zimnej krwi Mvuemby z jedenastu metrów, również prowadząc. W końcówce momentami było gorąco, ale nie pozwoliliśmy wydrzeć sobie kompletu punktów, dość niespodziewanie zostawiając zdziwionych gospodarzy z pustymi rękami.

07.12.2014, RheinEnergieStadion, Kolonia, widzów: 36 603

2BL (16/34) 1.FC Köln [7.] - VfL Osnabrück [6.] 1:2 (1:0)

 

45+3' A. Rose 1:0

65' A. Farinelli 1:1

76' J. Judt (FCK) czrw.k.

77' A. Mvuemba 1:2 rz.k.

 

VfL Osnabrück: Q.Westberg 8 – F.Johnson 6 (46' M.Mörec 7), R.Loda 7, S.Albert 7, V.Iavarone 8 – S.Holzer 7, A.Mvuemba 9, E.Tekkan 7, M.Hoffmann 8 – R.Doveta 6 (46' A.Farinelli 8), B.Oktay ŻK 7 (77' W.Wasiliew 6)

 

GM: Arnold Mvuemba (DP, VfL Osnabrück) - 9

Odnośnik do komentarza

@Brachu,

Doveta jest już prawie na wylocie. Bezproduktywny, leniwy pyszałek z rozregulowanym celownikiem.

 

@Maniek_ZKS,

Chyba naprawdę będzie z niego znakomity napastnik, skoro już jest uziemiony u fizjoterapeutów : )

 

-----------------------------------------------

 

Dwa świetne występy Farinellego oczywiście nie uszły uwadze sępów z całych Niemiec. Wiedziałem, że Włoch był podpatrywany już wtedy, gdy grał w rezerwach, ale teraz jego wartość błyskawicznie wzrastała z dnia na dzień, a na domiar złego musiałem już opędzać się od dziennikarzy, którzy pytali, w jakim klubie zobaczymy Andreę w przyszłym sezonie. Na wszystkie te rewelacje odpowiadałem w miarę kulturalną wersją twardego, niemieckiego "Aussteigen! Weg!". A kiedy już się uspokoiłem, do mojego gabinetu zawitał szef naszego pionu medycznego z informacją, że Farinelli właśnie wybił sobie palec na treningu i w tym roku już nie zagra. Uśmiechnąłem się do samego siebie, bo skoro nasz młodziak doznał kontuzji po zaledwie dwóch połówkach spotkań, bez wątpienia musi w nim tkwić niemały talent.

 

W międzyczasie zostałem zaskoczony faksem z FIFA-y, wypluwającym terminarz turnieju, który odbędzie się w czerwcu w Chinach. Zdziwiłem się niesamowicie, ale było to tylko chwilowe, bo kompletnie zapomniałem o Pucharze Konfederacji, w którym z Polską jako mistrzowie świata mieliśmy wystąpić. Znaleźliśmy się w grupie A wraz z Brazylią (1.), Meksykiem (21.) i gospodarzem turnieju, Chinami (43.).

 

Puchar Konfederacji 2015, grupa A:

– Brazylia;

– Chiny;

– Meksyk;

– Polska.

 

 

 

Rundę jesienną formalnie zamykaliśmy wyjazdowym spotkaniem z liderującym Wolfsburgiem, mimo że 17 grudnia mieliśmy jeszcze nadrobić ligowe zaległości przeciwko Bochum. Uwzględniając brak Farinellego, który w ostatnim czasie chyba jako jedyny próbował strzelać bramki rywalom, nie spodziewałem się, byśmy mieli chociaż raz pokonać golkipera gospodarzy.

 

I tradycyjnie doskonale wszystko przewidziałem, udowadniając, że nie jestem typem menedżera, który tylko stoi przy linii bocznej, ale który ma coś na wzór trenerskiego nosa. W naszym zespole z pełnym zaangażowaniem grał właściwie tylko Westberg, zatrzymując tyle groźnych strzałów, że można byłoby nimi obdzielić całą rundę, za to obrona popełniała szkolne błędy, z kolei Doveta rozgrywał swój ostatni na jakiś czas – a może i w ogóle – mecz w barwach Fiołków. Argentyńczyk tym razem nie zmarnował ani jednej okazji, ponieważ... po prostu ich nie miał, a tylko snuł się biernie w okolicach linii środkowej, rażąc swoją biernością i udowadniając, że jest piłkarskim eunuchem, ponieważ przyjmując piłkę, od razu oddawał ją najbliższemu rywalowi, dając się odpychać niczym firana kijem w oknie.

 

Jak wspomniałem, gospodarze nie potrafili znaleźć recepty na Westberga – któremu należały się gromkie brawa, bo gdyby nie on, nasza wysoka porażka nie byłaby wynikiem niesprawiedliwym, – toteż na boisku nie działo się nic szczególnego. Cały czas z kartkami niczym kot z pęcherzem latał sędzia Schalk, będący jedną ze słabszych stron tego marnego widowiska, szkoda wobec tego, że ani trochę nie pomogła nam druga żółta kartka dla Krutscha, którą ten obejrzał w 83. minucie. Bliżej zdobycia gola był jak na ironię Wolfsburg, którego niebezpieczny kontratak zainicjował ospały Hoffmann; na szczęście i tym razem uratował nas Westberg. A w ostatniej minucie doliczonego czasu, kiedy przeprowadzaliśmy naszą jedyną obiecującą akcję, a Oktay kiwnął ostatniego obrońcę i już urywał się sam na sam z bramkarzem, sędzia Schalk ostatecznie się ośmieszył, kończąc w tej samej chwili mecz...

14.12.2014, Volkswagen-Arena, Wolfsburg, widzów: 27 624

2BL (17/34) VfL Wolfsburg [1.] - VfL Osnabrück [3.] 0:0

 

83' M. Krutsch (W) czrw.k.

 

VfL Osnabrück: Q.Westberg 8 – F.Johnson ŻK 7, R.Loda ŻK 6 (46' M.Charvet 7), S.Albert 7, V.Iavarone 7 – S.Holzer ŻK 6, A.Mvuemba 8, E.Tekkan ŻK 7 (77' J.Blondel 6), M.Hoffmann 7 – R.Doveta 6 (70' F.Kacik 6), B.Oktay 7

 

GM: Quentin Westberg (BR, VfL Osnabrück) - 8

Odnośnik do komentarza

Roberto Dovetę czekały ciężkie chwile w Osnabrücku. Po całej serii porażająco bezbarwnych w jego wykonaniu spotkań stracił on w końcu na stałe miejsce w pierwszym zespole, a w związku z tym, że Argentyńczyk w obecnym sezonie zaledwie dwa razy wpisał się na listę strzelców, zdecydowałem o odesłaniu go do drużyny rezerw, by tam bezproduktywnie truchtał sobie po boisku.

 

 

W ogóle na ostatnie spotkanie 2014 roku, na które jechaliśmy do Zagłębia Ruhry, gdzie czekało na nas Bochum, w składzie zaszło sporo zmian. Miejsce przeciętnego Lody na środku obrony zajął Charvet, na lewym skrzydle niemrawego Hoffmanna zmienił Rendina, obok Mvuemby zagrał powracający po kontuzji Zielinsky, a lukę w ataku uzupełnił Wasiliew.

 

Przez długi czas był to dziwny mecz. Początkowo graliśmy po staremu, z czego w 4. minucie Wasiliew w stuprocentowej sytuacji strzelił prosto w Haasa i wiele wskazywało na kontynuację dotychczasowego trendu w ataku. Później jednak gra zrobiła się niezwykle wyrównana, ale to my strzelaliśmy gole. W 8. minucie Holzer udanym przechwytem zainicjował kontratak, na końcu którego Mvuemba strącił górną piłkę na róg pola bramkowego, gdzie między obrońcami nogę wysunął Oktay, wpychając futbolówkę do bramki. Po kolejnych dwudziestu minutach, w trakcie których gospodarze mieli kilka swoich okazji, Holzer objechał na skrzydle Schumanna, następnie dograł do stojącego przed bramką Oktaya, którego dość łatwo zatrzymał Haas, ale odbitą piłkę uderzył Rendina, po nodze Petrosino zaskakując golkipera Bochum. Już od dawna nie prowadziliśmy dwiema bramkami do przerwy, dlatego warto było próbować dalej.

 

I próbowaliśmy, niebywale skutecznie. Po pięciu minutach drugiej połowy Albert daleko wybił piłkę głową, a Wasiliew bez trudu przeskoczył Kaźmierczaka i natychmiast wystartował do podania Zielinskyego w uliczkę, w sytuacji sam na sam z Haasem podwyższając na 3:0. Szczególnie tragiczne spotkanie w barwach gospodarzy rozgrywał Krzysztof Kaźmierczak, którego sprawdzałem nawet w reprezentacji, a teraz potwierdzał, że słusznie z niego zrezygnowałem. Podczas gdy pierwsze grupki kibiców Bochum opuszczały już kolejne sektory, nadal nie zwalnialiśmy tempa, i w 62. minucie po dobrze rozegranym wrzucie z autu Wasiliew posłał miękką centrę spod linii końcowej, a Holzer przeskakując Orlandiego z najbliższej odległości wbił ostatni gwóźdź do trumny rywali. Dzięki temu jesień zakończyliśmy na wysokim, 2. miejscu w tabeli.

17.12.2014, Ruhrstadion, Bochum, widzów: 30 253

2BL (18/34) VfL Bochum [8.] - VfL Osnabrück [3.] 0:4 (0:2)

 

8' B. Oktay 0:1

27' C. Rendina 0:2

50' W. Wasiliew 0:3

62' S. Holzer 0:4

 

VfL Osnabrück: Q.Westberg 8 – F.Johnson ŻK 9, M.Charvet 10, S.Albert ŻK 8, V.Iavarone ŻK 8 – S.Holzer ŻK 10, A.Mvuemba 10, S.Zielinsky 7 (64' J.Blondel 7), C.Rendina 9 (72' M.Hoffmann 6) – W.Wasiliew ŻK 10, B.Oktay 8 (77' L.Suchy 6)

 

GM: Mickaël Charvet (O Ś, VfL Osnabrück) - 10

 

 

2.Bundesliga 2014/15, runda jesienna:

 

5c0a0a9b012f91f5.jpg

 

Odnośnik do komentarza

@Feno,

Spokojnie, i tak zaczyna mi się rozlatywać zespół ; )

@Brachu,

Najtańsze będzie sprzedanie obiboka. Ba! Jeszcze się na tym zarobi sporą kasę :>

 

----------------------------------------------

 

Ostatni tydzień roku, chociaż co było do rozegrania, zostało rozegrane, nie był dla mnie okresem, w którym mógłbym usiąść spokojnie w zaciszu domu w Osnabrücku i na spokojnie napić się chłodnego rauchbiera. Nader często miałem do czynienia z dziennikarzami, ponieważ ci nieustannie łączyli mnie z posadami w różnych klubach, z włoską Perugią i pierwszoligowym Bayerem Leverkusen na czele tej sterty bzdur. Moje odpowiedzi stanowiły dementowanie tych plotek, a także przyszło mi odrzucić bardzo poważną ofertę. W listopadzie reprezentacja Portugalii poległa w Chorzowie z moją drużyną 0:3, a teraz jak na ironię działacze portugalskiego ZPN-u uznali, że człowiek, który rozmontował ich gwiazdy na czynniki pierwsze i odesłał do domu w fatalnych humorach, idealnie sprawdziłby się w zaszczepieniu mentalności wojowników i w ich kadrze. Niestety, nadal czułem się silnie związany z reprezentacją Polski i bez cienia zawahania odrzuciłem ofertę, choć najpierw uprzejmie podziękowałem za uznanie.

 

W międzyczasie zgodnie z moimi przewidywaniami kolejne kluby zaczynały się zabijać o Andreę Farinellego, zupełnie jakby nie wiedziały, że nie mają absolutnie żadnych szans na wyłuskanie go z Osnatel-Areny. Ich starania zalatywały więc desperacją, a ja świetnie się bawiłem, patrząc, jak pracuje niszczarka do papieru na moim biurku.

 

Na sam koniec doszło jednak do bardzo niemiłych scen. Tyle co udało mi się w miarę scementować moich klubowych podopiecznych, a teraz przy przedłużaniu kontraktów wszystko zaczęło się rozlatywać. Wpierw paru ważniejszych zawodników zaczęło prezentować zachowanie godne idiotów; m.in. Fitim Kacik i Polat Keser, którzy dotąd zarabiali po około 10 000 euro na tydzień, sami poprosili o pensje na poziomie 6500, a kiedy zgodnie z ich prośbami składałem im takowe oferty, ci... unosili się honorem, że zasługują na wyższą płacę. Ręce opadają. Po tym wszystkim wybuchła bomba o nazwie "Arnold Mvuemba". Kongijczyk nie mógł na nic narzekać, miał pewne miejsce w wyjściowej jedenastce i z powodzeniem został kapitanem Osnabrücku, ponadto wielu pozostałych graczy, łącznie z chłopakami z rezerw, widziało w nim spory autorytet. Teraz jednak Mvuembie zebrało się na gonienie za forsą i najpierw na negocjacje przedłużenia umowy nie przyszedł już osobiście, a przysłał w zamian swojego oślizłego agenta, zaś ten zaczął pyszałkowatym tonem opowiadać, jak to "Fiołki nigdy nie sprostają oczekiwaniom jego podopiecznego", podczas gdy sam zawodnik prowadził bardzo ożywione rozmowy z ponad tuzinem klubów z całej Europy i kwestią czasu pozostawało, który wybierze.

 

Mvuemba został więc przeze mnie natychmiastowo odsunięty od pełnienia funkcji kapitana, by nasi pozostali piłkarze mieli inny wzór do naśladowania zamiast nielojalnego snoba, a oprócz tego zesłany do drużyny rezerw. U mnie rachunek zawsze był prosty: nie skoczysz za drużyną w ogień i rozglądasz się, dokąd by tu uciec – nie grasz. Innymi słowy, budowana przeze mnie w pocie czoła drużyna zaczynała się pomału rozsypywać.

 

 

 

Grudzień 2014

 

Bilans (Osnabrück): 2-1-0, 6:1

2.Bundesliga: 2. [-1 pkt do Freiburga, +0 pkt nad Wolfsburgiem]

DFB-Pokal: –

Finanse: -4,5 mln euro (-920 tys. euro)

Gole: Lubomir Suchy (10)

Asysty: Sebastian Holzer i Sebastian Zielinsky (po 4)

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Eliminacje ME 2016: 2. [-2 pkt do Hiszpanii, +0 pkt nad Austrią], ósma grupa

Ranking FIFA: 9. [-1]

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: Arsenal Londyn [+2 pkt]

Austria: Austria Wiedeń [+5 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+13 pkt]

Hiszpania: Real Madryt [+2 pkt]

Niemcy: HSV Hamburg [+0 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+10 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: FC Basel [+2 pkt]

Włochy: AC Milan [+4 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Wisła Kraków, gr. C, 1:3 na wyjeździe z Partizanem Belgrad; out

 

Puchar UEFA:

- Korona Kielce, gr. C, 1:3 na wyjeździe z Villareal; out

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1288], 2. Anglia [1197], 3. Francja [1135], ..., 9. Polska [889]

Odnośnik do komentarza

Nie cierpię tego typu piłkarzy. Szkoda, że scouci nie zbierają również informacji o cechach charakteru zawodników.

 

--------------------------------------------

 

Naszym nowym kapitanem mianowałem Jonathana Blondela, będącego dotychczas zastępcą Mvuemby, który już w najlepsze kisił się w rezerwach, a teraz naturalnie przejął opaskę jakoby w spadku. Belg w nowej roli miał zacząć odnajdywać się od okresu przygotowawczego do rundy wiosennej, w ramach którego zaplanowałem zgrupowanie na Cyprze, obejmujące sparingi z miejscowymi drużynami na zasadzie 90 minut + karne w przypadku remisu.

 

 

Po nowym roku sfinalizowałem transfer naszej bramkarskiej nadziei, jaką był Tobias Stadler (17 l., BR, Niemcy), sprowadzony za marne 2 000 euro z Erfurtu, a ostatecznie do wprowadzenia go do drużyny rezerw skłoniły mnie wieści, że Tobiasa określano nowym Timo HIldebrandem. W drugą stronę tym razem także się trochę działo. Najpierw do FC Gütersloh wypożyczyłem napastnika Matthiasa Fischera, który nie miał najmniejszych szans na grę w pierwszym zespole, a później nareszcie udało mi się pozbyć bramkarza Markusa Millera, przez ostatnie dwa sezony grającego w rezerwach, na którego za 30 000 euro skusił się, ku mojemu zdziwieniu, Eintracht Frankfurt.

 

Pierwszym sprawdzianem na cypryjskim obozie był sparing z Digenis. Po dosyć długiej przerwie brakowało nam trochę dobrej organizacji gry, choć z drugiej strony aż tak źle nie było, a w pierwszej połowie wszystko przebiegało zgodnie z planem, mimo małej pomocy ze strony rywali. Po przerwie zawiedli niestety zmiennicy, którzy grali bardzo bezproduktywnie, a najbardziej napastnicy, którym nie zależało na strzelaniu goli, marnowali mnóstwo sytuacji i to oni odpowiadali za brak zmiany rezultatu.

07.01.2015, Makareio Athletic Center, Nikozja, widzów: 9632

TOW Digenis [CYP] - VfL Osnabrück [GER] 0:2 (0:2)

 

12' L. Suchy 0:1

26' Ch. Theofanous 0:2 sam.

38' M. Konstantinou (D) ktz.

 

 

W międzyczasie wyjaśniła się sytuacja z Mvuembą. Kongijczyk ostatecznie podpisał wstępny kontrakt z Anderlechtem Bruksela, dokąd odejdzie latem na prawie Bosmana, ostatnie pół roku obecnej umowy mając wypełnić w rezerwach bez cienia szansy na powrót do pierwszej drużyny; skoro Arnold nie chce grać w Osnabrücku, nie będę go do tego zmuszał. Trochę satysfakcji natomiast dał mi telefon od części sztabu, który pozostał w kraju, że nasz dezerter ponoć szybko przestał chodzić zadowolony i zaczął narzekać na odsunięcie od gry. Sorry, sam sobie na to zapracował.

 

W samym środku transferowej karuzeli znalazłem się nawet ja sam. Naturalnie ciągle musiałem dementować kolejne plotki łączące mnie z innymi klubami, ale w pewnym momencie z Osnabrücku zadzwoniła moja sekretarka z pytaniem, co ma zrobić z formalną ofertą na piśmie z TSG Hoffenheim, która właśnie znalazła się na moim biurku. Z szerokim uśmiechem powiedziałem jej o niszczarce, ale wpierw poprosiłem, by podyktowała mi numer do siedziby Hoffenheim, bym mógł uprzejmie poinformować działaczy o mojej odmowie.

 

Nasz pobyt na Cyprze mijał bardzo szybko i już graliśmy drugi z trzech sparingów. Tym razem przeciwko nam wyszła półzawodowa drużyna Alki Larnaka, a ja dokonałem kilku zmian w składzie, by każdy mógł choć raz zagrać od pierwszej minuty. Nie pozostawiliśmy rywalom cienia złudzeń co do końcowego wyniku, ale nie zmieniało to faktu, że nie wszystko wyszło, jak należy. Teoretycznie najlepszym zawodnikiem w naszej drużynie był strzelec dwóch goli Fitim Kacik, który marnował jak najęty liczne sytuacje sam na sam z bramkarzem gospodarzy, a w drugiej połowie rezerwowy Charvet swoją niefrasobliwością podarował im gola honorowego, tak że został on przeze mnie ściągnięty z powrotem niedługo później, bo nie dało się patrzeć na jego fatalną grę. Jedno było pewne – przed rundą wiosenną musieliśmy znacząco poprawić skuteczność.

11.01.2015, GSZ, Larnaka, widzów: 11 099

TOW Alki Larnaka [CYP] - VfL Osnabrück [GER] 1:3 (0:2)

 

6' F. Kacik 0:1

27' F. Kacik 0:2

45' M. Adamou (AL) ktz.

59' M. Polykarpou 1:2

71' C. Rendina 1:3

Odnośnik do komentarza

Chyba się kończymy.

 

---------------------------------------------------

 

Nie było dobrze. Już rok temu przeżywałem trudne chwile zimą na rynku transferowym, mimo że zakończone były umiarkowanym happy endem – aczkolwiek patrząc na zachowanie Mvuemby, ówczesne zakupy nie do końca były udane. Teraz zaś absolutnie nikt sensowny nie przejawiał najmniejszej chęci zasilenia kadry Osnabrücku latem, i to nawet pomimo faktu, że nie prowadziłem wcale rozmów z jakimiś wielkimi gwiazdami, a po prostu dobrymi piłkarzami. Był to bardzo zły sygnał, który mógł skończyć się tak, że w przyszłym sezonie Fiołki nie tylko nie uświadczą wzmocnień, ale też przystąpimy do nowego sezonu osłabieni odejściem kilku ważnych graczy, jako że w dalszym ciągu niektórzy z nich nadal nie chcieli podpisać nowej umowy. Owszem, w rezerwach mieliśmy armadę piekielnie zdolnych juniorów, ale najpierw musiałbym doczekać na stanowisku osiągnięcia przez nich piłkarskiej dojrzałości.

 

 

A jakby tego było mało, na sam koniec obozu na Cyprze totalnie skompromitowaliśmy się w sparingu z miejscową Omonią. Owszem, mieliśmy ogromną przewagę, której nie dało się zmieścić w żadnej skali punktowej, ale nasi napastnicy, zwłaszcza Farinelli i Suchy, wręcz razili katastrofalną słabością, nieskutecznością, próżnością, lenistwem, i tak dalej. A w 33. minucie jedynego gola tego meczu straciliśmy w żenującym stylu – gospodarze przeprowadzili wtedy jedyną w miarę groźną akcję, która powinna zostać rozbita najdalej 40 metrów od naszej bramki, tyle że Charalabous zwyczajnie minął bez zwodu usuwającego mu się z drogi Charveta, po czym z dziecinną łatwością pokonał niezrozumiale stojącego jak wryty Westberga. Druga połowa stanowiła kontynuację naszych starań o odstrzelenie bramkarza rywali lub wykopanie piłki jak najdalej poza stadion, tak więc Omonia mogła się cieszyć pokonaniem nas niewielkim, praktycznie zerowym nakładem sił, a ja zignorowałem fakt, że był to tylko nic nieznaczący sparing i bez ogródek poinformowałem drużynę, co myślę o ich dzisiejszej grze w ataku. Poza tym w jeszcze gorszym humorze niż ja mógł być Charvet, któremu zapowiedziałem dołączenie do drużyny rezerw po powrocie do Niemiec. Nasz obrońca wyczerpał już dla siebie limit beznadziei.

15.01.2015, GSP, Nikozja, widzów: 7048

TOW Omonia [CYP] - VfL Osnabrück [GER] 1:0 (1:0)

 

33' P. Charalobous 1:0

Odnośnik do komentarza

Gdy w lidze przyjdzie zmierzyć się z silniejszym rywalem, który popełnia znikomą liczbę błędów i nie wybacza takowych, zostaną z nas wióry.

 

---------------------------------------------------------

 

Kiedy już traciłem nadzieję, nieoczekiwanie udało mi się sfinalizować dwa pierwsze, i oby nie jedyne, transfery na prawie Bosmana, których owoce zbierzemy w lipcu. Głównie zależało mi na zwiększeniu pola manewru w linii pomocy oraz na zabezpieczeniu obsady bramki na wypadek odejścia Kesera, który konsekwentnie odrzucałby regularnie składane oferty kontraktu, toteż latem nasz skład zasilić mieli etatowy reprezentant Chile José Luis Silva (25 l., OP Ś, Chile; 16/0) z Wolfsburgu oraz bramkarz, Szwed Alexander Hysén (27 l., BR, Szwecja; 21/0).

 

 

Właściwa runda wiosenna rozpoczynała się już pod koniec stycznia, a my z tej okazji stawaliśmy przed możliwością srogiego rewanżu na Wuppertalu, któremu na inaugurację sezonu daliśmy się po frajersku ograć. Pomóc w realizacji tego celu miały nam zmiany, jakich dokonałem względem składu ze sparingu z Omonią, w którym na ławce zasiedli tym razem Suchy z Farinellim, a na środek pomocy powrócił Zielinsky.

 

Pierwsza połowa mogła jednak skutecznie uciszyć tych, którzy bagatelizowali danie ciała przeciwko Omonii, twierdząc, że to był tylko sparing. Znowu osiągnęliśmy wyraźną przewagę nad Wuppertalem, spychając gości do obrony i od wczesnych minut wręcz ostrzeliwując ich bramkę. No i oczywiście cały czas haniebnie pudłowaliśmy lub trafialiśmy precyzyjnie w tors Julesa, tak że już mniej więcej w 5. minucie wiedziałem, że niebawem rywale zdobędą gola. No i przyszło to szybciej, niż się wydawało – w 13. minucie Loda pokazał, że obrońcą jest co najwyżej przeciętnym i przegrał kluczowy pojedynek główkowy z Hankem, po czym Iavarone precyzyjnie dograł napastnikowi gości piłkę, zaliczając samobójczą asystę przy jego trafieniu. Do przerwy oczywiście konsekwentnie staraliśmy nie strzelić gola i przechodziliśmy całym zespołem obok meczu, dlatego w szatni nie bawiłem się w żadne patetyczne przemowy, a po prostu potraktowałem moich podopiecznych ochrzanem z ostrym sosem, standardowo już wprowadzając do gry Farinellego, a także Scholza za słabiutkiego Lodę.

 

Tym razem Farinelli nie pomógł tak, jak miał dotąd w zwyczaju, ale na szczęście i tak znalazł się ktoś, kto bez zbędnych ceregieli wziął wszystko na siebie. A był to nasz kapitan, Jonathan Blondel. W 49. minucie wywalczyliśmy rzut wolny na 30 metrze po lewej stronie, a gdy spodziewałem się raczej centry Belga, ten uderzył bezpośrednio na bramkę, tak zwijając rogala, że Jules mógł jedynie sparować sobie piłkę do bramki. Równo trzy minuty później rywale sprezentowali nam jeszcze jeden wolny, tym razem tuż przed polem karnym, a Blondel uwierzył w siebie i potężną bombą ponad murem wysunął nas na prowadzenie. Kolejną chwilę później nasza sytuacja zrobiła się jeszcze lepsza, kiedy drugą żółtą kartkę skompletował Alceu. Niestety z gry w przewadze nie cieszyliśmy się długo, bowiem po zaledwie sześciu minutach szykowany przeze mnie do zmiany Iavarone zdążył jeszcze pójść w ślady rywala i po głupim faulu również obejrzał drugie żółtko, w idiotyczny sposób wyrównując siły. Valerio grał tego dnia wręcz przerażająco tragicznie, tak więc w połączeniu z wykluczeniem zapewnił sobie wstrzymanie tygodniówki.

 

Mimo zawilej sytuacji na boisku, w tej fazie spotkania szczęście bardziej trzymało się nas, i w 67. minucie Sławow odepchnął Rendinę w polu karnym, a z jedenastu metrów nie do obrony uderzył Wasiliew. Zanosiło się na w miarę spokojną końcówkę, kiedy na pięć minut przed ostatnim gwizdkiem Scholz udowodnił, że jest za słaby na reprezentowanie Fiołków i przegranym bez walki pojedynkiem główkowym zainicjował atak rywali, po którym swoje konto wyzerował Sławow, nieco fuksiarskim golem kontaktowym wprowadzając sporo nerwowości. Na szczęście zanim Wuppertal zdążył ruszyć z akcją rozpaczy, w doliczonym czasie losy spotkania rozstrzygnął Wasiliew, ładnym golem z linii pola karnego zapewniając nam trzy punkty.

23.01.2015, Osnatel-Arena, Osnabrück, widzów: 18 053

2BL (19/34) VfL Osnabrück [2.] - Wuppertaler SV Borussia [12.] 4:2 (0:1)

 

13' M. Hanke 0:1

49' J. Blondel 1:1

52' J. Blondel 2:1

55' Alceu (WB) czrw.k.

61' V. Iavarone (O) czrw.k.

67' W. Wasiliew 3:1

86' K. Sławow 3:2

90+3' W. Wasiliew 4:2

 

VfL Osnabrück: Q.Westberg 8 – F.Johnson 8, R.Loda 6 (46' J.Scholz 7), S.Albert 7, V.Iavarone CzK 3 – S.Holzer 7, S.Zielinsky 7 (62' M.Mörec 6), J.Blondel ŻK 9, C.Rendina 9 – W.Wasiliew 8, B.Oktay 6 (46' A.Farinelli 8)

 

GM: Jonathan Blondel (OP LŚ, VfL Osnabrück) - 9

Odnośnik do komentarza

Najpoważniejsze wzmocnienia rozchodzą się jak ciepłe bułeczki w okresie od grudnia do stycznia, czasami jeszcze w lutym da się wyhaczyć jakiegoś ciekawego gracza. Przez resztę wiosny można już tylko zbierać "nagrody pocieszenia". Przynajmniej jeszcze nigdy nie zdarzyła mi się sytuacja, bym w kwietniu/maju zgarnął bardzo dobrego zawodnika na Bosmanie.

Odnośnik do komentarza

Valerio Iavarone poważnie strzelił sobie w kolano, zadzierając nosa i zrzekając się odpowiedzialności za swój występ poniżej wszelkiej krytyki, na który złożyła się asysta przy golu dla rywali, toporna i rojąca się od błędów gra oraz zwieńczenie wszystkiego drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką. Wobec tego i Włoch powędrował na co najmniej tydzień do drużyny rezerw, by nauczył się od naszych juniorów trochę pokory.

 

 

Wielkimi krokami zbliżał się lutowy termin FIFA, a w związku z nim mecze towarzyskie, spośród których reprezentacja Polski zaczynała rok 2015 sparingiem z Singapurem w Chorzowie. Powołania otrzymali ci sami, pewni zawodnicy, którzy od dłuższego czasu pozostawali twarzami polskiej piłki, jedynie postanowiłem podziękować za współpracę napastnikowi Jarosławowi Kasprzyckiemu, który dotychczas poza jednym jedynym golem w meczu bez stawki, ani razu nie wzbił się ponad przeciętność. W zamian do kadry powrócił już Maciek Korzym, a także Piotr Szymański, choć ten drugi pewnie znowu zostanie wycofany przez menedżera Chelsea. Jednocześnie nasz skład uszczuplił się o kolejnego reprezentanta krajowych klubów, jako że Darek Frankiewicz w zimowym okienku za 2 700 000 euro przeszedł do Birmingham.

 

Bramkarze:

– Artur Boruc (34 l., BR, Celtic Glasgow, 41/0);

– Michał Górka (22 l., BR, Wisła Kraków, 1/0);

– Radosław Janukiewicz (30 l., BR, Vitesse, 1/0).

 

Obrońcy:
– Witold Cichy (28 l., LB, O PŚ, Wisła Kraków, 15/1);

– Dariusz Fornalik (23 l., O L, Fulham, 9/0);

– Tomasz Woźniak (22 l., O LŚ, OP LŚ, N, Newcastle, 20/2);

– Artur Kowalczyk (24 l., O Ś, Tottenham Hotspur, 20/2);

– Marcin Piotrowski (24 l., O Ś, Bayern Monachium, 33/0);

– Jakub Błaszczykowski (29 l., O/DBP/P P, Genk, 71/2);

– Adrian Gudewicz (27 l., O/DBP/OP P, Bari, 9/0).

 

Pomocnicy:
– Maciej Kwiatkowski (22 l., DP, Bolton, 8/1);
– Konrad Gołoś (32 l., DP P LŚ, Palermo, 40/3);
– Grzegorz Owczarek (22 l., P Ś, Osasuna, 3/1);

– Maciej Brodecki (20 l., OP PŚ, Schalke 04, 12/0);

– Mateusz Cieluch (27 l., OP PŚ, N Ś, SC Freiburg, 29/12);

– Wojciech Łobodziński (32 l., OP PŚ, N Ś, Karlsruher SC, 17/1);
– Euzebiusz Smolarek (34 l., OP PŚ, N Ś, Borussia Dortmund, 55/15);

– Dariusz Frankiewicz (28 l., OP LŚ, Birmingham, 32/5);

– Sebastian Mila (32 l., OP LŚ, Hearts, 72/5);

– Sławomir Peszko (29 l., OP LŚ, N Ś, Alemannia Aachen, 36/4);

– Piotr Szymański (22 l., OP Ś, Chelsea Londyn, 24/4);
– Mariusz Zganiacz (31 l., OP Ś, Deportivo, 51/7).

 

Napastnicy:
– Maciej Korzym (26 l., OP/N Ś, Sporting Lizbona, 31/25);
– Dawid Janczyk (27 l., N Ś, Bastia, 3/2);

– Tomasz Adamczyk (20 l., N, Liverpool, 13/7).

 

 

Niestety jeszcze tego samego dnia, zaledwie kilka godzin po ogłoszeniu przeze mnie listy powołanych piłkarzy, dostałem informację o uszkodzonym nadgarstku Janukiewicza, tak więc na zgrupowanie miało przybyć tylko dwóch naszych bramkarzy. Jednakże w kraju ta informacja pozostawała w cieniu historycznego wydarzenia, jakim był awans Polski na najwyższe dotąd 5. miejsce w rankingu FIFA. Kiedy w styczniu 2010 roku byłem mianowany selekcjonerem drużyny narodowej, o czymś takim nikt nawet nie śmiał śnić, nie wspominając o wzniesieniu w górę pucharu świata na mundialu we Włoszech.

 

 

Styczeń 2015

 

Bilans (Osnabrück): 1-0-0, 4:2

2.Bundesliga: 1. [+0 pkt nad Freiburgiem] / jedno zaległe spotkanie

DFB-Pokal: –

Finanse: -4,97 mln euro (-527 tys. euro)

Gole: Lubomir Suchy (10)

Asysty: Jonathan Blondel, Sebastian Holzer i Sebastian Zielinsky (po 4)

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Eliminacje ME 2016: 2. [-2 pkt do Hiszpanii, +0 pkt nad Austrią], ósma grupa

Ranking FIFA: 5. [+4]

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: Arsenal Londyn [+4 pkt]

Austria: Austria Wiedeń [+5 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+12 pkt]

Hiszpania: Real Madryt [+0 pkt]

Niemcy: HSV Hamburg [+0 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+10 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: FC Basel [+2 pkt]

Włochy: AC Milan [+4 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Anglia [1274], 2. Brazylia [1133], 3. Francja [1132], ..., 5. Polska [1066]

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...