Skocz do zawartości

History of legend


CancuN

Rekomendowane odpowiedzi

12.02.2012

 

Dzisiejszy wieczór może okazać się bardzo ważny w aspekcie znalezienia w strefie barażowej. Po ostatniej kolejce udało nam się ponownie wspiąć na drugie miejsce, ale to jeszcze nic nie oznacza. Zagramy z Badaloną, obecnie czwartą siłą ligi, nad którą mamy siedem punktów przewagi. Zwiększenie jej do dziesięciu i wygranie z bezpośrednim rywalem będzie miało ważny aspekt psychologiczny, szczególnie dla nas. Pamiętajmy, jak zła passa wpłynęła na naszą przewagę w drugiej części rundy jesiennej i teraz może wydarzyć się to samo. Dlatego tak wiele może zależeć od dzisiejszego widowiska. Celujemy w komplet punktów, ale już pierwszy mecz pomiędzy naszymi ekipami (0:0) pokazał, że może być ciężko.

 

Skład:

D. Miguelez, Jael, J. Gil, M. Salas, I. Remacha, J. Miramon, P. Lozano, O. Reche, M. Sanz, A. Morales, M. Tanko

 

Przebieg pierwszych minut tego spotkania był dla mnie bardzo dziwny. Mieliśmy ogromną przewagę, ale mimo wszystko nie strzeliliśmy gola. Wiatr w żagle w ostatnich tygodniach złapał Morales, a dzisiaj zmarnował już dwie setki. Oby nie odwróciło się to przeciwko nam, gdyż wszyscy znają przysłowie, że niewykorzystane okazje lubią się mścić. Coś mi się wydaję, że na zawodników mocno działała dzisiaj presja wyniku. Rywale zupełnie nie przypominali ekipy walczącej o wysokie lokaty, natomiast moi, ofensywni zawodnicy zapomnieli o swoim fachu. Dodatkowo pudłowali Tanko, Sanz i Lozano, także z trybun dało się słyszeć ogromne wyrazy niezadowolenia. Dopiero dziesięć minut przed przerwą, ponownie w roli głównej pokazał się Reche. Powoli zdaje się on wyrabiać markę niezbędnego piłkarza w trudnych sytuacjach. Nasza radość nie trwała jednak zbyt długo. Rozzłoszczeni rywale wykonali jedną z nielicznych kontr i oczywiście pokonali Migueleza, co zdawało się potwierdzać tezę powiedzenia przytoczonego wyżej. Czas mijał nieubłaganie i choć wynik był remisowy, osobiście uważam to za potężną wpadkę. Nawet zmasowane ataki nie dawały rozwiązania sytuacji. Rywale robili co mogli, by tylko dowieźć do ostatniego gwizdka jeden punkt. I prawie im się to udało, gdyby nie jeden, genialny rajd zmiennika Pascuala, który w ostatniej minucie doliczonego czasu gry zapewnił nam zwycięstwo. Nawet nie wiecie, jaka w naszym obozie zapanowała radość. Takie sytuacje są wręcz nie do opisania. Futbol potrafi być brutalny! W każdym jednak razie, wygrywamy całkowicie zasłużenie i tak jak sobie to założyliśmy, zwiększamy przewagę nad groźnym rywalem do dziesięciu punktów!

 

2. Liga "B3" [25/38]

stadion: Avenida de Navarra w Badalonie, 2485 widzów

[4] Badalona - [2] Andorra C.F.

1:2 [Antonio Robles 41' - Oscar Reche 37', Vicente Pascual 90'+3]

mom: Antonio Robles "7.6"

Odnośnik do komentarza

@ Realem aktualnie dowodzi Carlo Ancelotti. Już widać efekty tych sprzedaży w postaci beznadziejnych wyników i utraty prowadzenia w lidze.

 

19.02.2012

 

"Stoimy przed niewykonalnym zadaniem" - tak brukowce opisują nasze szanse w kolejnym spotkaniu ligowym, gdzie rywalem będzie Lleida Esportiu. Przeciwnik znajduje się na siódmej lokacie, a w rundzie jesiennej nasze ekipy bramkowo zremisowały. Dzisiaj zagramy jednak na obcym terenie, gdzie wyniki wskazują same za siebie, że gra się nam po prostu lepiej. Celujemy w kolejny komplecik i chcemy udowodnić, jak wielcy fachowcy zajmują się tworzeniem artykułów.

 

Skład:

D. Miguelez, Jael, J. Gil, M. Salas, I. Remacha, J. Miramon, P. Lozano, O. Reche, M. Sanz, A. Morales, M. Tanko

 

Po raz kolejny w tym sezonie, w dniu meczu aura nie sprzyjała. Mocno padający śnieg, to w Hiszpanii sytuacja niecodzienna, ale mimo wszystko trzeba było rozegrać trudny pojedynek. W czwartej minucie Tasio, a więc środkowy pomocnik Lleidy wykonał fenomenalne uderzenie i zasłonięty Miguelez musiał skapitulować. Czy będzie to początek naszych problemów, czy jedynie złe wejście w mecz, co przy upływającym czasie zmieni swoje oblicze? Rywale na własnym obiekcie byli ekipą znacznie lepszą. To oni kreowali dzisiejsze widowisko i nie pozwalali się nam zbytnio rozpędzić, dzięki czemu do przerwy nie nadrobiliśmy strat, ale też nie pozwoliliśmy zwiększyć im przewagi. Szukając rozwiązań na polepszenie naszej gry, po zmianie stron parę napastników utworzyli Silva wraz z Pascualem. Co z tego, że ostatnio graliśmy dobrze, jak dzisiaj nie potrafimy przeciwstawić się ekipie na prawdę średniej. To nie oni zagrali dobrze, po prostu my popełniliśmy rażące błędy i dostaliśmy za to skarceni. Dwadzieścia minut przed końcem Saad zwiększył przewagę miejscowych i stało się jasne, że ten mecz przegramy. Chcąc walczyć o najwyższe cele, musimy unikać takich wpadek, bo właśnie one mogą zaprocentować w ostatnich minutach sezonu na naszą niekorzyść. Podłamani i zupełnie bezradni, w końcowej odsłonie pojedynku tracimy jeszcze jednego gola... Beznadziejny mecz w naszym wykonaniu i jak najbardziej zasłużona, wysoka porażka!

 

2. Liga "B3" [26/38]

stadion: Camp d'Esports w Lleidzie, 2762 widzów

[7] Lleida Esportiu - [2] Andorra C.F.

3:0 [Tasio 4', Cheik Saad 70', Jose Carlos Gil 88'(sam)]

mom: Tasio "7.7"

Odnośnik do komentarza

26.02.2012

 

Mimo porażki w ostatniej kolejce, utrzymaliśmy się na fotelu vice lidera. Swoją pozycję bronić będziemy w spotkaniu przeciwko Ontinyent, które należy do słabeuszy ligowych i zajmuje ledwie szesnastą lokatę. Jak wiadomo, z takimi ekipami gra się cholernie ciężko, bowiem szczególnie na zespoły z czuba mobilizują się podwójnie. Nasz cel jest jednak tylko jeden i nie ma absolutnie mowy o możliwości kolejnej straty punktowej. Jeśli tak, to automatycznie utrudnimy sobie zadanie utrzymania stanowiska w strefie barażowej. Choć mamy jeszcze bezpieczną przewagę, to nie potrzebujemy nerwowej końcówki rozgrywek! Dobrą informacją jest powrót do świata żywych Fonsiego.

 

Skład:

D. Miguelez, Jael, J. Gil, M. Salas, Fonsi, J. Miramon, P. Lozano, O. Reche, M. Sanz, A. Morales, M. Tanko

 

Tak jak przypuszczałem, pod żadnym pozorem nie było to łatwe spotkanie. Dodatkowo już na samym początku pojedynku straciliśmy gola i musieliśmy szukać swojej szansy na odrobienie zaległości, a to było niejako obowiązkiem. Udało się nam to już po pięciu minutach, kiedy to Sanz dobił futbolówkę i tak lecącą do bramki rywali, a uderzoną przez Moralesa. Szybkie nawiązanie kontaktu pozwoli nam uwierzyć w siebie. Nieporadność golkipera przyjezdnych, pozwoliła w 29. minucie na strzelenie gola przez Tanko. Dla Ghańczyka jest to pierwszy gol od kilku miesięcy, ale miejmy nadzieję, że go odblokuje. Mimo iż do przerwy utrzymał się taki wynik, który dawał nam wygraną, ja nie byłem zadowolony z gry swoich podopiecznych. Jakieś to takie rwane było, nieprzemyślane i bezsensowne. Dobrze, że przeciwnik grał jak grał, bo w normalnej sytuacji już dawno bylibyśmy na straconej pozycji. Przyjezdni to jednak wyczuli i dość szybko po zmianie stron wyrównali stan rywalizacji. Wiedziałem, że dla nich może być to woda na młyn, a dla nas niesamowity ciężar psychiczny. Sekundy później od utraty kolejnego gola uratował nas słupek. Sytuacja powoli wymykała się spod kontroli. Graliśmy kiepsko i mówiąc szczerze, modliłem się, żeby coś wymyślił Reche, czyli człowiek od trudnych momentów. Do końca spotkania jeszcze kilkukrotnie uciekaliśmy spod gilotyny. Wszystko wskazuje na to, że ponownie, w drugiej części rundy łapiemy zadyszkę formy. Dobrze, że wcześniej zainkasowaliśmy kilka ważnych punktów i mamy jeszcze jakąś przewagę...

 

2. Liga "B3" [27/38]

stadion: Juan Antonio Endeiza w Andorze, 2222 widzów

[2] Andorra C.F. - [16] Ontinyent

2:2 [Michel Sanz 13', Mohammed Tanko 29' - Gonzalo 9', Javi Gomez 52']

mom: Alex Cacho "8.0"

Odnośnik do komentarza

4.03.2012

 

Jak już się zdążyłem zadomowić na fotelu vice lidera rozgrywek, tak znów z niego spadliśmy. Słabsza seria spotkań spowodowała, że nad piątym miejscem będącym już poza strefą barażową mamy ledwie siedem punktów przewagi, co stawia nas w trudnej sytuacji. Wiem, że to jeszcze jest dużo, ale sami widzicie, że nasza forma zdecydowanie podupadła. Dodatkowym problemem może być nasz kolejny przeciwnik z dolnej strefy tabeli. Reus jest aktualnie na szesnastej pozycji, a jak wiadomo, my z takimi grać nie lubimy. Musimy wziąć się jednak w garść i zacząć notować punkty! Sezon zbliża się w najważniejszą fazę i potknięcia są złem.

 

Skład:

D. Miguelez, Jael, J. Gil, M. Salas, Fonsi, J. Miramon, P. Lozano, O. Reche, M. Sanz, A. Moreno, M. Tanko

 

Żeby nie komplikować zbytnio opisu spotkania powiem krótko, graliśmy słabo i nie potrafiliśmy skorzystać z przewagi. Rywale nie należeli do mocnych, a mimo to nie mogliśmy strzelić im choćby jednego gola. Dopiero w samej końcówce pierwszej odsłony strzał życia oddał Jael, który uderzył z okolic czterdziestego metra idealnie w dalsze okienko bramki Reus. Cudowna próba ma szansę brać udział w najlepszych golach sezonu! Długo jeszcze byłem pod wrażeniem i strzału i tego, że udało nam się jakimś cudem wyjść na prowadzenie. Sukcesem będzie dowiezienie korzystnego rezultatu do ostatniego gwizdka, co w obecnej dyspozycji może być sporym wyzwaniem. Oglądając drugą odsłonę siedziałem na krześle trenerskim jak na szpilkach. Wiedziałem, że nie stać nas na nic więcej niż to, co obecnie mamy. Nieco ponad dziesięć minut potwierdziły się moje obawy. Rywale wyrównali... Chcąc jednak zgarnąć pełną pulę zaryzykowałem i w miejsce zmęczonego Fonsiego wprowadziłem trzeciego napastnika Silvę. Szczerze mówiąc, ten zawodnik nigdy nie był genialny, ot tak sobie grał, bo był wystawiany. Ale dzisiaj, w doliczonym czasie gry to właśnie on zdobył drugiego gola Andorry i dał nam cenne trzy punkty! Po raz kolejny mój trenerski nos mnie nie zawiódł. Ryzyko opłaca się nawet wtedy, kiedy jest niemal pewne, że nic więcej zdziałać nie można... Otóż można! Walczymy dalej, do samego końca!

 

2. Liga "B3" [28/38]

stadion: Camp Nou Municipal w Reus, 738 widzów

[16] Reus - [3] Andorra C.F.

1:2 [Enric Socias 78' - Jael 43', Edu Silva 90']

mom: Jael "8.1"

Odnośnik do komentarza

11.03.2012

 

Na dziesięć spotkań przed końcem sezonu, mamy dość pewne miejsce w najlepszej czwórce. Choć do pierwszego Hospitalet tracimy jedenaście oczek i ich pozycja wydaje się być nie zagrożona, to my także nie musimy trząść gaciami. Za nami, z jednym punktem straty jest Valencia Mestalla, a pięć oczek zaległości ma Lleida Esportiu. Miejsce piąte, które nie daje nic zajmuje obecnie Orihuela z dziewięcioma punktami straty do nas. Jeśli dalej będziemy utrzymywać formę, to powinno wszystko pójść po naszej myśli. Swoją walkę w ostatniej fazie sezonu rozpoczynamy jednak meczem z aktualnym liderem i zespołem, który wydaje się być nie do zatrzymania. Mają niesamowitą linię ataku i strzelają mnóstwo goli, ale z drugiej strony, nasza obrona jest aktualnie najlepszą w lidze! Podejrzewam, że szykują się wielkie emocje! Zagramy na własnym obiekcie, ale mówiąc szczerze, to zadowolony będę z remisu.

 

Skład:

D. Miguelez, Jael, J. Gil, M. Salas, Fonsi, J. Miramon, P. Lozano, O. Reche, M. Sanz, A. Morales, M. Tanko

 

Na pierwszego gola tego wieczoru trzeba było poczekać do dwudziestej drugiej minuty. Było warto! Rozpędzony Sanz uruchomił Moralesa, któremu futbolówkę posłał w uliczkę, a nasz snajper długo nie zastanawiając się huknął idealnie pod poprzeczkę. Takiego obrotu spraw się nie spodziewaliśmy, dlatego cały stadion wybuchł niesamowitą radością. Prowadziliśmy z liderem, na którego już dawno nikt nie znalazł sposobu. Co prawda jest to dopiero początek spotkania, ale samo prowadzenie zasługuje na uwagę. Tym bardziej, że utrzymało się ono do przerwy. Chwilę po wznowieniu spotkania Miguelez jednak skapitulował, po cudownym uderzeniu z rzutu wolnego. Gol przypominał nieco próby Pirlo, gdyż uderzenie było perfekcyjnie wykonane. Remis był nadal świetnym rezultatem i oznaczał wykonanie celu. Trzeba było jeszcze tylko dowieźć do ostatniego gwizdka... Napór przeciwnika jednak z każdą minutą rósł. Po tym poznaje się wielkość drużyny, że bez względu na okoliczności, zawsze grają o pełną pulę. Hospitalet jest w naszej lidze zdecydowanie najlepszą ekipą i bez względnie należy im się miejsce w barażach. Walczyliśmy do końca i to dało nam cenny punkt. Z wyniku, jak i z samej gry tego wieczoru jestem bardzo zadowolony!

 

2. Liga "B3" [29/38]

stadion: Juan Antonio Endeiza w Andorze, 2376 widzów

[2] Andorra C.F. - [1] Hospitalet

1:1 [Alberto Morales 22' - Angel Sanchez 49']

mom: Michel Sanz "7.6"

Odnośnik do komentarza

18.03.2012

 

Dobrze radząca sobie w przeciągu całego sezonu Llagostera, nadal nie składa broni. Choć ostatnio nieco pogorszyła swoje wyniki, to wciąż ma realną szansę na wejście do najlepszej czwórki. Obecnie plasuje się na czwartej lokacie, i dzisiaj rozegra mecz na własnym obiekcie. My na wyjazdach spisujemy się jednak zdecydowanie lepiej, a dodatkowo jesteśmy podbudowani dobrym wynikiem w ostatniej kolejce. Szykuje się kolejny, ciężki mecz, ale wierzę, że rozstrzygnie się on na naszą korzyść. Przewaga nad piątą ekipą stopniała do siedmiu punktów...

 

Skład:

D. Miguelez, Jael, J. Gil, M. Salas, Fonsi, J. Miramon, P. Lozano, O. Reche, M. Sanz, A. Morales, M. Tanko

 

Tym razem, przed przerwą gole nie padły. Mecz był jednak bardzo szybki i miły dla oka, gdzie obie ekipy wykonywały cios za ciosem, ale niestety, zabrakło szczęścia. W szatni zdecydowałem, że miejsce słabo dysponowanego dzisiaj Moralesa zajmie Silva, który już pokazał, że potrafi namieszać mi w głowie. Dziesięć minut przed końcem Fonsi wreszcie się doigrał i za kolejny faul ujrzał czerwony kartonik. Po ostatnim gwizdku miałem jednak mieszane odczucia. Choć zainkasowaliśmy kolejny punkt, to jednak sami możemy sprawić sobie kłopoty i nerwową końcówkę sezonu. Drugi remis z rzędu nie jest dobrym prognostykiem, ale z drugiej strony też meczów nie przegrywamy...

 

2. Liga "B3" [30/38]

stadion: Camp Municipal de Llagostera w Llagosterze, 466 widzów

[7] Llagostera - [2] Andorra C.F.

0:0

mom: Diego Rangel "7.3"

Odnośnik do komentarza

25.03.2012

 

Łapiące ostatnio wiatr w żagle Manacor będzie naszą kolejną przeszkodą. Choć rywal znajduje się na przedostatniej lokacie, to jednak takie zespoły są zwykle najgorsze do gry. Nigdy nie wiadomo, czego się można po nich spodziewać, tym bardziej, że pojawił się cień szansy na ich utrzymanie w lidze. My jednak potrzebujemy punktów, bo mimo iż wciąż zajmujemy drugą pozycję, to trzecia i czwarta ekipa zbliżyły się do nad na dystans jednego punktu. Zagramy na własnym obiekcie i nie ukrywam, że liczę na grad bramek.

 

Skład:

D. Miguelez, Jael, J. Gil, M. Salas, I. Remacha, J. Miramon, P. Lozano, O. Reche, M. Sanz, A. Morales, M. Tanko

 

Worek z bramkami otworzył już w piątej minucie Morales. Rywale zostali zepchnięci do głębokiej defensywy i tylko kwestią czasu były kolejne gole, a przynajmniej wszystko na to wskazywało. Tak jednak nie było i po pierwszej odsłonie musieliśmy zadowolić się tylko tym golem z samego początku. Jakaś niemoc dopada nas w pojedynkach z outsiderami, co pokazujemy już po raz kolejny w tym sezonie. Dziesięć minut przed końcem stało się to, czego się najbardziej obawiałem. Rywale przeprowadzili jedną z nielicznych akcji i zdołali wyrównać. Dla nas było to za dużo i finalnie znów musimy dzielić się punktami. Nie wiem, po prostu nie potrafię grać ze słabymi ekipami, bo czym jest ten remis w porównaniu do remisu z Hospitalet? Fatalnie...

 

2. Liga "B3" [31/38]

stadion: Juan Antonio Endeiza w Andorze, 2100 widzów

[2] Andorra C.F. - [19] Manacor

1:1 [Alberto Morales 4' - Nico 79']

mom: Nico "7.3"

Odnośnik do komentarza

1.04.2012

 

Kwiecień otwieramy rozdziałem o tytule Huracan Valencia. Siódmy aktualnie zespół ma jeszcze teoretycznie szanse na awans do strefy barażowej, ale musiałby mocno wziąć się do roboty. Nam zależy na komplecie punktów i przede wszystkim, przerwaniu passy samych remisów, która nęka nas już dość długo. Straciliśmy za dużo punktów, by dalej rozdawać innym prezenty! Kosztowało nas to także utratę drugiej lokaty na rzecz Valencii Mestalla.

 

Skład:

D. Miguelez, Jael, J. Gil, M. Salas, Fonsi, O. Reche, J. Miramon, J. Abarca, M. Sanz, A. Morales, M. Tanko

 

Pierwszy gol padł szybko i był autorstwa Sanza. Nasz ofensywny pomocnik, który ostatnio miał gorsze dni, wreszcie powrócił do dobrej dyspozycji i dał sygnał do ataku. Ponownie jednak, w pierwszej odsłonie było to maksimum emocji, jakie potrafiliśmy dać swoim kibicom. W głowie mi się kotłowało, bowiem każdy pamięta ostatnie spotkania, gdzie mimo prowadzenia, a samej końcówce rywale wyrównywali. Oby dzisiaj nie było podobnie, rywale nie śpią! Wybiła ostatnia minuta regulaminowego czasu spotkania... Kurwa mać, nasz obóz znów zakrył twarz w dłoniach, bowiem rywale wyrównali. Nie wiem, co może wpłynąć na lepszą grę moich podopiecznych. Po raz kolejny we frajerski sposób tracimy cenne punkty i aż prosimy się o problemy w ostatnich minutach sezonu!

 

2. Liga "B3" [32/38]

stadion: Juan Antonio Endeiza w Andorze, 2297 widzów

[3] Andorra C.F. - [7] Huracan Valencia

1:1 [Michel Sanz 6' - Omar 90']

mom: Omar "7.5"

Odnośnik do komentarza

@ Pożyjemy, zobaczymy...

 

8.04.2012

 

Sytuacja ligowa na sześć spotkań przed końcem sezonu nie wygląda już tak różowo. Obecnie plasujemy się na trzeciej lokacie i nad czwartą Lleidą Esportiu mamy dwa punkty przewagi, a nad piątą Badaloną ledwie cztery. Teraz trzeba skupić się nad odnalezieniem formy, która pozwoli nam znów wygrywać spotkania. Ostatnia seria remisów spowodowała spadek morale, co nie wróży najlepiej... W trzydziestej trzeciej kolejce zmierzymy się natomiast w wyjazdowym pojedynku z rezerwami Zaragozy. Wszystko wskazuje na to, że ta ekipa po tym sezonie spadnie do niższej klasy rozgrywkowej, ale jeszcze nic nie jest przesądzone. Jeśli myśli o utrzymaniu, to są to dla niej ostatnie momenty. Zapowiada się więc kolejny, ciężki wieczór...

 

Skład:

D. Miguelez, Jael, Chechu, M. Salas, I. Remacha, J. Miramon, P. Lozano, O. Reche, M. Sanz, A. Morales, M. Tanko

 

Mimo przewagi, na pierwszego gola musieliśmy poczekać. Co prawda udało się nam wyjść na prowadzenie za sprawą Tanko, ale nauczeni ostatnimi tygodniami, z radością poczekamy do ostatniego gwizdka. Po raz kolejny jednak nie potrafiliśmy skorzystać z mnóstwa okazji strzeleckich, jakie sobie wyrabialiśmy. Co gorsze, o ile w pierwszej odsłonie mecz trzymał jeszcze w napięciu, tak po zmianie stron było to tylko i wyłącznie nasze widowisko pod tytułem festiwalu niewykorzystanych szans. Zwiększyć prowadzenie udało się dopiero w samej końcówce, kiedy Barba, który zmienił Reche mocno uderzył z dystansu. Wtedy już wiedziałem, że dzisiejszy komplet punktów zawita do Andorry. Wygrywamy i poprawiamy nieco naszą sytuację!

 

2. Liga "B3" [33/38]

stadion: Ciudad Deportiva w Saragossie, 983 widzów

[19] Zaragoza "B" - [3] Andorra C.F.

0:2 [Mohammed Tanko 37', Adrian Barba 90'+1]

mom: Ismael Remacha "7.5"

Odnośnik do komentarza

11.04.2012

 

Po ledwie trzech dniach przerwy, musimy przystąpić do kolejnej potyczki. Tym razem, wyjazdowo spotkamy się z Sant Andreu, aktualnie dwunastym zespołem w tabeli. W minionej kolejce bezpośredni rywale do walki o miejsca premiowane grą w barażach, grali niejako pod nas. Stąd też udało się nam powiększyć przewagę nad ekipami znajdującymi się za nami. Dzisiaj postaramy się przynajmniej o zachowanie tej przewagi, a więc gramy o pełną pulę! Fachowcy mówią, że będzie to zadanie nie do wykonania. Ja mam jednak nieco inne zdanie...

 

Skład:

D. Miguelez, Jael, J. Gil, M. Salas, Fonsi, J. Miramon, P. Lozano, J. Abarca, A. Barba, M. Tanko, A. Morales

 

Rywale grający na swoim terenie stawiali niesamowicie ciężkie warunki i wraz z upływem czasu coraz bardziej skłaniałem się ku wersji znawców futbolu. Co prawda oba zespoły miały swoje pięć minut, ale przed przerwą żaden nie potrafił tego wykorzystać w celu zdobycia przewagi bramkowej. Dodatkowo, tuż przed przerwą z murawy zniesiono Jaela, którego zastąpił Nacho Tomas. Dzisiaj w naszej drużynie przeszkadzały nam głównie niecelne podania i lekceważenie rywala przy wchodzeniu z nim w piłkarski taniec jeden na jeden. Straty w pojedynkach dawały opcję natychmiastowych kontr, przez co widowisko dla oka było bardzo interesujące. Finalnie zabrakło jedynie goli, co oznacza, że po jednym spotkaniu przerwy powracamy do dzielenia się punktami. Szkoda, no ale cóż...

 

2. Liga "B3" [34/38]

stadion: Narcis Sala w Barcelonie, 1307 widzów

[12] Sant Andreu - [3] Andorra C.F.

0:0

mom: Fonsi "7.7"

Odnośnik do komentarza

15.04.2012

 

Po raz kolejny okazało się, że rywale grali pod nad. Wszystko wskazuje, że bez większych wysiłków zapewnimy sobie miejsce w strefie barażowej już niebawem! Póki co jednak, trzeba skupić się na spotkaniu z Gandią, aktualnie dziewiątą siłą tabeli, która gra już jedynie dla jak najlepszego miejsca. Chciałbym ten mecz wygrać, ale w obecnej sytuacji wszystko wydaje się być kilkukrotnie cięższe.

 

Skład:

D. Miguelez, Jael, J. Gil, M. Salas, Fonsi, N. Gomez, J. Miramon, O. Reche, M. Sanz, A. Morales, E. Silva

 

O wygraniu tego pojedynku marzyli też rywale, o czym poinformowali nas już w pierwszych minutach pojedynku, w których strzelili dwa gole. Bardzo szybkie ciosy zdecydowanie ustawiły to widowisko. To powinno zdemotywować nas do działania, a tymczasem już w jedenastej minucie odrobiliśmy część zaległości za sprawą fantastycznej kontry Moralesa. Dobrze, że tak szybko zdołaliśmy nawiązać jakikolwiek kontakt, ale z drugiej strony, fatalny początek obnażył nasze słabości. Jeszcze przed trzydziestą minutą rywale powrócili do dwóch trafień przewagi i robili wszystko, by na naszym obiekcie skompromitować nasz zespół, który w odróżnieniu do nich walczy o najwyższe cele... W związku z zaistniałą sytuacją już w przerwie dokonałem kompletu zmian. Dodatkowo zapisałem w notatniku słabe punkty, które nie pojawiają się po raz pierwszy. Są zawodnicy, którzy standardowo grają na może nie wysokim, ale równym poziomie, a są też tacy, co raz będą bohaterem, a drugi raz są najgorszymi w zespole. W okolicach godziny gry, ponownie nadzieję przywrócił nam Morales. Szkoda, że ten kreowany na największą gwiazdę w klubie zawodnik gra seriami. W zasadzie w jednym meczu strzeli gola, czy dwa, by później przez miesiąc nie oddać nawet celnego strzału na bramkę przeciwnika. Tymczasem dziesięć minut później mamy już remis. Fantastyczną walkę i uderzenie z dystansu zaprezentował Reche! Po takim pościgu i gradzie bramek emocje dobiegły końca. Nikomu nie udało się już zmienić rezultatu co oznaczało, że po raz kolejny mamy remis. Co za seria...

 

2. Liga "B3" [35/38]

stadion: Juan Antonio Endeiza w Andorze, 2170 widzów

[3] Andorra C.F. - [9] Gandia

3:3 [Alberto Morales 11' 61', Oscar Reche 71' - Rafa Belda 5', Loren 9', Philippe Toledo 27']

mom: Alberto Morales "8.8"

 

Sytuacja w tabeli:

 

1. Hospitalet [81 pkt]

2. Valencia Mestalla [69]

3. ANDORRA CF [67]

4. Lleida Esportiu [65]

5. Badalona [60]

6. Orihuela [59]

Odnośnik do komentarza

22.04.2012

 

Sprawa naszego awansu do baraży może i w zasadzie powinna rozegrać się już dzisiaj. Jeśli w trzech spotkaniach kończących sezon zanotujemy choćby jedno zwycięstwo, to bez względu na wyniki pozostałych ekip, zagwarantujemy sobie dodatkowe emocje. Nie wydaje się to zbyt skomplikowane, bowiem dzisiaj zagramy z Atletico Baleares, ekipą, która w odróżnieniu do nas, mocno zawodzi. Ósme ich miejsce jest zdecydowanie poniżej oczekiwań. Międzynarodowa kadra powinna brylować na tle ligowej szarzyzny, a tymczasem sama się w nią wtopiła. Dodatkowym plusem jest to, że dzień przed naszym spotkaniem, będąca aktualnie na piątym miejscu Badalona swój mecz zremisowała...

 

Skład:

D. Miguelez, Jael, J. Gil, M. Salas, Fonsi, O. Reche, P. Lozano, J. Abarca, M. Sanz, A. Morales, M. Tanko

 

Mecz zaczął się jednak niespodziewanie od bramki miejscowych. Nasza defensywa, która przez długą część sezonu uznawana była za najlepszą, ostatnio mocno się pogubiła. Nam brakowało skuteczności w finalnej fazie akcji ofensywnych. Albo podania były za mocne, albo banalne uderzenia okazały się być rzeczą nie do ogarnięcia. W każdym razie próbowaliśmy... Druga odsłona także okazała się klapą i przynajmniej na dzień dzisiejszy świętować nie możemy. Z taką grą, to szczerze mówiąc nie wiem, czy chcę wchodzić do baraży, by po prostu się tam nie zbłaźnić grając z najlepszymi. Ogólnie tragedia, coś od dłuższego czasu się zacięło i na horyzoncie wcale nie widać poprawy...

 

2. Liga "B3" [36/38]

stadion: Balear w Palma de Mallorca, 1834 widzów

[8] At. Baleares - [3] Andorra C.F.

2:0 [Dani 6' 67']

mom: Dani "8.8"

 

Po zakończonym spotkaniu okazało się jednak, że już w tym momencie zapewniamy sobie udział w barażach. Choć do końca sezonu są jeszcze dwa spotkania, a piąta Badalona ma sześć punktów straty, to jednak w tej lidze na pierwszym miejscu przy tej samej ilości punktów są bezpośrednie wyniki, a te w starciach z tą drużyną mamy lepsze. Tak więc ostatnie dwa mecze w naszych barwach zagrają zawodnicy rezerwowi, a podstawowych szykuję na walkę o awans!

Odnośnik do komentarza

2. Liga "B3" [37/38]

stadion: Juan Antonio Endeiza w Andorze, 2130 widzów

[3] Andorra C.F. - [13] Denia

0:3 [Gabriel Rojo de la Vefa 4', Pau Franch 53' 68']

mom: Pau Franch "8.8"

 

Wystawiając w tym spotkaniu praktycznie samych rezerwowych nie sądziłem, że będzie aż tak źle. Trzy stracone bramki i fatalna gra spowodowały, że przed kolejnym sezonem musimy poszukać wielu zawodników grających przynajmniej na poziomie pierwszego garnituru. Osobiście stwierdzam, że był to najgorszy mecz w naszym wykonaniu w tym sezonie, bez względu na zawodników, a pod kątem jakości gry.

 

2. Liga "B3" [38/38]

stadion: Ciudad Deportiva de Paterna w Walencji, 3816 widzów

[2] Valencia Mestalla - [3] Andorra C.F.

4:1 [Eldin Hadzic 24', Hiroshi Ibusuki 35' 89', Jose Luis Minano 83' - Oscar Reche 17']

mom: Hiroshi Ibusuki "8.8"

 

W drugim spotkaniu i jednocześnie ostatnim w sezonie zasadniczym, postawiłem już na najlepszych graczy. Rywal mocny i chciałem sprawdzić stan kadry przed meczami barażowymi. Nie było źle, ale porażka jest porażką. Mimo iż wyszliśmy na prowadzenie, kolejne minuty potwierdziły obawy o fatalnej dyspozycji klubu w ostatnich dwóch miesiącach. Możemy mieć spory problem w barażach, ale tak na prawdę i tak jest to spory sukces, żeśmy do nich awansowali. Przed nami więc najważniejsze pojedynki pierwszego sezonu mojej pracy za sterami Andorra C.F.. Trzymajcie kciuki!

Odnośnik do komentarza

Dwa ostatnie, przegrane mecze spowodowały iż sezon zasadniczy zakończyliśmy na czwartej lokacie. Biorąc pod uwagę przedsezonowe zapowiedzi to jest świetnie, ale gdyby w ostatnich tygodniach forma nie spadła na łeb i szyję, to moglibyśmy celować nawet i w wygraną. Na tym poziomie ligowym nie ma jednak bezpośredniego awansu. Wszystkie zespoły z czołowej czwórki walczą w dodatkowej puli spotkań o przepustkę, tylko że liderzy w swojej grupie, zaś ekipy z miejsc 2-4, w swojej. Losowanie par barażowych było niezwykle emocjonujące. Los chciał i skojarzył nas z ekipą Cartageny, która zajęła drugą pozycję w grupie "B2". Będzie ciężko, ale czekają nas dwa spotkania. Szkoda, że pierwsze zagramy na własnym terenie i od samego początku musimy celować w wyrobienie sobie korzystnej przewagi bramkowej. O to może być cholernie ciężko, ale jestem dobrej myśli!

 

13.05.2012

 

Pierwszy mecz barażowy i na nasze śmieci przyjeżdża bardzo silna drużyna Cartageny. Powiem szczerze, że był to jeden z tych rywali, których chciałem serdecznie uniknąć przy losowaniu. Z drugiej strony, może lepiej rozpocząć walkę z wysokiego C, niż po przejściu szczebli władować się na nich w ostatniej rundzie baraży. Tak czy siak, jeśli chcemy awansować nie ma innej opcji niż wygrana w dwumeczu. Zaczynamy od własnego terenu i to właśnie dzisiaj kluczowe dla nas będzie wyrobienie sobie odpowiedniego wyniku. Porażka nie wchodzi w grę, tak samo, jak bramkowy remis. Przynajmniej nie biorę takich scenariuszy pod uwagę! Zawodnicy są w pełni zmotywowani i naładowani energią, także zaczynamy! Mimo iż mam mieszane odczucia...

 

Skład:

D. Miguelez, Jael, J. Gil, P. Lozano, Fonsi, O. Reche, J. Miramon, J. Abarca, M. Sanz, A. Morales, M. Tanko

 

Od pierwszych minut mieliśmy do czynienia z szaleńczymi atakami gości na bramkę Migueleza. Nasz golkiper będzie miał dzisiaj niesamowicie sporo pracy i od jej efektów możemy być mocno uzależnieni. To, co robiła jednak nasza defensywa, wołało o pomstę do nieba. Masakryczne dziury, jak w szwajcarskim serze wykorzystywali ofensywni zawodnicy gości i z łatwością kreowali sobie kolejne, strzeleckie sytuacje. Po jednej z nich oczywiście padł gol, który skomplikował nam sytuację. W pierwszej odsłonie nie pokazaliśmy właściwie nic, co mogłoby napawać optymizmem. Trzeba liczyć na cud! Po zmianie stron, na szpicy pojawili się Barba z Silvą. Kreatywność zawodników tez była nieziemska. Akcje ofensywne woleli oni rozgrywać przez Migueleza, zaś w kluczowym momencie, kiedy trzeba oddać strzał, nagle włączała się opcja koleżeńska i miało miejsce podanie do tyłu. Porażka na własnym stadionie nie wróży niczego dobrego. Powoli możemy myśleć już o kolejnym sezonie na poziomie trzeciej ligi i może dobrze... Z taką grą tylko najedlibyśmy się wstydu... Co prawda zostaje jeszcze mecz rewanżowy, ale szanse są wyjątkowo marne.

 

2. Liga B, baraże, 1. runda [1/2]

stadion: Juan Antonio Endeiza w Andorze, 3000 widzów

Andorra C.F. - Cartagena

0:1 [Manu Torres 17']

mom: Manu Torres "8.1"

Odnośnik do komentarza

20.05.2012

 

Na obiekt rywali jechaliśmy bardziej turystycznie, niż z nadziejami na awans. Nie łudźmy się! Ostatnio nasza forma pozostawia wiele do życzenia, a dodatkowo trafiliśmy jeszcze na bardzo trudnego przeciwnika. Powalczymy, ale będzie to już raczej ostatnie widowisko tego sezonu dla naszego zespołu. Musimy odrobić stratę jednej bramki. Każdy wynik oprócz 1:0 dla nas da nam zwycięstwo. minimalna wygrana przedłuży spotkanie o kolejne minuty i doda emocji. Tego byśmy nie chcieli, ale żeby w ogóle o czymś można było rozmawiać, najpierw trzeba tego gola zdobyć!

 

Skład:

D. Miguelez, Jael, J. Gil, M. Salas, Fonsi, J. Miramon, P. Lozano, O. Reche, M. Sanz, A. Morales, A. Barba

 

Od samego początku nasza gra wyglądała zupełnie inaczej. Wiedziałem, że wyjazdowo spisujemy się lepiej, ale nie przypuszczałem, że przeciwnik odda nam pole do gry. W dwudziestej szóstej minucie nadzieje w naszym obozie odżyły! Rzut wolny wykonywał Barba, zaś w powietrzu najwyżej wyskoczył Gil. jego pierwsza próba poleciała w bramkarza, ale ten zaskoczony nie zdołał złapać futbolówki. Z dobitką problemów już nie było i tak oto nasz środkowy obrońca zapewnia dodatkowe i jeszcze większe emocje! Barba w odróżnieniu od Tanko zdecydowanie ożywił nasz atak. Przede wszystkim potrafił uderzyć w światło bramki, co już daje sporą przewagę. Dziesięć minut po bramce bliski zwiększenia prowadzenia był Reche, jednak jego próba zawisła jedynie na poprzeczce. Po zmianie stron rywale zdecydowanie podkręcili tempo i w okolicach godziny gry dwukrotnie uderzyli w szkielet naszej świątyni. Był to pierwszy sygnał w tym pojedynku, że nie zamierzają oni jeszcze składać broni. Dwadzieścia minut przed końcem emocje sięgnęły zenitu. Wykonaliśmy pierwszą od dłuższego czasu próbę ofensywną i w polu karnym sfaulowany został Sanz. Arbiter bez wahania wskazał na wapno. Do futbolówki oddalonej od linii bramkowej o jedenaście metrów podszedł Morales. Nasz napastnik może okazać się bohaterem, jednakże wszyscy wiemy, jak nasz zespół wykonywał w tym sezonie rzuty karne... Chwila niepewności, gwizdek i potężne, wręcz atomowe uderzenie ląduje pod poprzeczką! Tak jest, teraz to rywale są w poważnych tarapatach! Taka sytuacja podcięła im skrzydła i niemal natychmiastowo stracili oni jeszcze jednego gola. Rewelacyjne uderzenie z okolic trzydziestego metra oddał Reche i zawodnik znany od wpisywania się na listę strzelców w trudnych dla zespołu momentach, notuje bramkę również i dzisiaj! Mówiąc szczerze, w naszych sektorach rozpoczęło się świętowanie. Tego chyba nikt się nie spodziewał! Sfrustrowani rywale grali brutalny futbol. Modląc się o zdrowie podopiecznych wciąż zerkałem tylko na zegarek. Upływający czas działał na naszą korzyść i mimo sporej przewagi nerwy były okrutne. Ostatni gwizdek załatwił jednak sprawę! Andorra C.F. w kolejnej fazie baraży!

 

2. Liga B, baraże, 1. runda [2/2]

stadion: Cartagonova w Cartagenie, 14430 widzów

Cartagena - Andorra C.F.

0:3 [Jose Carlos Gil 27', Alberto Morales 70'(k), Oscar Reche 72']

mom: Jose Carlos Gil "8.1"

Odnośnik do komentarza

27.05.2012

 

W kolejnej fazie, tak zwanej barażem drugiej fazy, los po raz kolejny dał nam trudnego przeciwnika. Zmierzymy się z Oviedo, które w sezonie zasadniczym zajęło trzecią lokatę w grupie "B1". Mogliśmy trafić na kogoś łatwiejszego, ale po pokonaniu Cartageny jesteśmy dobrej myśli. Przede wszystkim podniosły się morale, a i sami zawodnicy wydają się bardziej skorzy do walki na murawie. Ponownie pierwsze spotkanie tego dwumeczu rozegramy na własnym obiekcie...

 

Skład:

D. Miguelez, Jael, J. Gil, M. Salas, Fonsi, J. Miramon, P. Lozano, O. Reche, M. Sanz, A. Morales, A. Barba

 

Choć spotkanie było niezwykle wyrównane i obie ekipy zadawały cios za ciosem, to jednak groźniejsze sytuacje kreowali sobie rywale. Między innymi dlatego dwukrotnie w ciągu pierwszych trzydziestu minut dostałem prawie zawału, ale na szczęście futbolówka odbijała się od słupków naszej bramki. W naszej ekipie zaś, po raz kolejny Barba udowadniał, że wystawienie jego w pierwszym garniturze było doskonałą decyzją. Zawodnik ten robił niesamowity wiatr w ofensywie i spisywał się lepiej od Tanko. Mohammed po zimowej kontuzji nie może przypomnieć sobie dyspozycji, jaką czarował nas na początku współpracy. Nie wiem jak rewanż, ale to spotkanie pokazało, że była to walka dwóch, godnych siebie ekip. Co prawda padł bezbramkowy rezultat, ale nikomu nie zamyka to szansy awansu. Ja osobiście jestem zadowolony z postawy swoich podopiecznych, gdyż osiągnęliśmy zdecydowanie lepszy wynik, niż ten z własnej murawy przeciwko Cartagenie.

 

2. Liga B, baraże, 2. faza, 2. runda [1/2]

stadion: Juan Antonio Endeiza w Andorze, 2673 widzów

Andorra C.F. - Oviedo

0:0

mom: Fonsi "7.6"

Odnośnik do komentarza

3.06.2012

 

Rozpoczął się już czerwiec, więc przyszła pora na rewanżowy pojedynek z Oviedo. Na wyjazdach spisujemy się lepiej, o czym boleśnie przekonała się ekipa Cartageny. Czy z Oviedo również pokażemy nasze możliwości? W sumie jest to dobre pytanie, bo mimo iż ostatnio graliśmy na wysokim poziomie, to standardowo brakowało nam skuteczności. Mam nadzieję, że dzisiaj uda nam się wyeliminować błędy i uzyskamy kolejny awans!

 

Skład:

D. Miguelez, Jael, J. Gil, M. Salas, Fonsi, J. Miramon, P. Lozano, O. Reche, M. Sanz, A. Morales, A. Barba

 

Tak jak można było jednak się spodziewać, rywale mocno ruszyli do ataku i już w dziesiątej minucie, po uderzeniu głową Martins daje im prowadzenie. Sytuacja nie jest tragiczna, bo każdy, bramkowy remis da przepustkę nam! Trzeba tylko teraz strzelić wyrównującego gola, co może okazać się sporym problemem. Czas mijał nieubłaganie, a wynik nie chciał ulec zmianie. Wszystko wskazywało na to, że niestety, ale pożegnamy się z marzeniami o awansie już dzisiaj. Zarządziłem nawet ultra ofensywną taktykę, gdzie na murawie jednocześnie grało aż czterech napastników, ale niestety, nic to nie dało... Po ostatnim gwizdku z opuszczonymi głowami opuściliśmy teren stadionu Oviedo i udaliśmy się do domów z informacją, że w przyszłym roku znów będziemy musieli walczyć na poziomie trzeciej ligi. Szkoda, ale biorąc pod uwagę przedsezonowe oczekiwania, nie mamy mieć prawa marudzić...

 

2. Liga B, baraże, 2. faza, 2. runda [2/2]

stadion: Nuevo Carlos Tartiere w Oviedo, 28489 widzów

Oviedo - Andorra C.F.

1:0 [Martins 11']

mom: Juanpa "7.9"

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...