Skocz do zawartości

Futbol - jak daleko nogi poniosą...


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

W końcu nadszedł dzień jednego z najtrudniejszych meczów rundy jesiennej, a więc spotkanie z desperacko walczącym o powrót do League Two Aldershot. Goście przed meczem z nami zajmowali w lidze piąte miejsce, a więc ostatnie "barażowe", zaś na bezpośredni awans mieli już coraz bardziej iluzoryczne szanse.

 

Tego dnia potwierdziło się, że w tym sezonie jedynym słusznym bramkarzem jest Crookes, który m.in. obronił praktycznie niemożliwy do wyjęcia strzał z najbliższej odległości, wykazując się znakomitym refleksem. Nareszcie zagraliśmy porządnie, a kiedy Margate to robi, przeciwnik po prostu nie istnieje. Zaczął po niespełna 25. minutach Dong, który po krótkiej wrzutce Murraya delikatnie podciął piłkę głową nad interweniującym bramkarzem i objęliśmy prowadzenie. Niedługo później z lewej strony rzut z autu wykonywał Winters, piłkę opanował Martin, ten następnie odegrał na skraj pola karnego do Fangzhuo, który potężną bombą przy krótkim słupku efektownie podwyższył na 2:0.

 

Jeszcze w pierwszej połowie ujawnił się drugi kat w naszym zespole, i tak w 43. minucie Hall zdecydował się na strzał z dystansu, jak po sznurku pakując piłkę w samo okienko bramki Lancastera. Po kwadransie drugiej połowy Sam powtórzył swój wyczyn, w niemalże identyczny sposób wbijając czwarty gwóźdź do trumny z wypisanym "Aldershot Town" na tabliczce, i rzucając na kolana niedawnego czwartoligowca pokazaliśmy jasno, że nie bez powodu okupujemy fotel lidera ze stosunkowo bezpieczną przewagą.

 

21.02.2009, Hartsdown Park, Margate, widzów: 2574

CNat (36/46) Margate [1.] - Aldershot [5.] 4:0 (3:0)

 

24' F. Dong 1:0
37' F. Dong 2:0
43' S. Hall 3:0
59' S. Hall 4:0

 

Margate: P.Crookes 8 – F.Murray 8, M.Somner 8, L.Graham 8, N.Nicolau ŻK 7 – M.Martin 8, P.Gradley 8, S.Hall 8 (73' M.Bridge-Wilkinson 6), T.Winters 8 (80' M.Noakes 6) – F.Dong 8, J.Gatting 7 (65' M.Molango 6)

GM: Fangzhuo Dong (N, Margate) - 8
Odnośnik do komentarza

Tylko dwie zmiany zdecydowałem przeprowadzić na wyjazdowe spotkanie z Bury – wyraźnie wykończonego Gattinga zastąpił Molango, a na ławce jako rezerwowy zasiadł Amoako.

 

Gospodarze zajmowali dopiero 16. miejsce w tabeli i nadal rozczarowywali swoich kibiców, toteż o zwycięstwo miało być piekielnie trudno. Sprawy jeszcze bardziej skomplikowały się po pięciu minutach gry, kiedy to mieliśmy doskonałą okazję, Boertien bezpardonowo powalił na murawę wybiegającego sam na sam z bramkarzem Martina, za co otrzymał czerwoną kartkę, a my mieliśmy przez prawie cały mecz grać w przewadze jednego zawodnika. Mój sarkazm okazał się całkowicie uzasadniony, bo aż do końcowego gwizdka moi zawodnicy grali tak, jakby ich hasłem przewodnim było "byle do fajrantu", i nie stanowili praktycznie żadnego zagrożenia dla rywali, poza haniebnie przestrzeloną setką Molango na pustą bramkę. Skoro gospodarze po osłabieniu czerwienią starali się przede wszystkim nie stracić gola, spotkanie po prostu musiało zakończyć się nudnym jak flaki z olejem, bezbramkowym remisem.

 

28.02.2009, Gigg Lane, Burry, widzów: 2466

CNat (37/46) Bury [16.] - Margate [1.] 0:0

5' P. Boertien (B) czrw.k.

 

Margate: P.Crookes 7 – F.Murray 6, M.Somner 8, L.Graham 7, N.Nicolau 7 – M.Martin 6 (M.Bridge-Wilkinson 6), P.Gradley ŻK 7, S.Hall 7, T.Winters 7 (73' M.Noakes ŻK 6) – F.Dong 7, M.Molango 6 (61' A.Amoako 7)

GM: Matt Somner (OŚ, DP, Margate) - 8

----------------------

 

Luty 2009

 

Bilans: 3-4-0, 13:5

Conference National: 1. [+11 pkt nad Grays]

FA Cup: -

FA Trophy: 4R, 2:0 z Kidderminster

LDV Vans Trophy: -

Finanse: -215 tys. euro (+287 tys. euro)

Gole: Fangzhuo Dong (31)

Asysty: Jordan Robertson (17)

 

 

Ligi:

 

Anglia: Liverpool [+0 pkt]

Francja: Olympique Lyon [+3 pkt]

Hiszpania: Valencia [+3 pkt]

Niemcy: SC Freiburg [+4 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+12 pkt]

Rosja: -

Szwajcaria: Young Boys [+3 pkt]

Włochy: AC Milan [+13 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

- 04.02, Mecz towarzyski, Polska - Korea Południowa, 2:2

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1194], 2. Holandia [1176], 3. Anglia [1097], ..., 41. Polska [613]

Odnośnik do komentarza

O ile wcześniej zdawałem sobie sprawę z tego, że w przyszłym sezonie Dong będzie widniał w Margate tylko w statystykach, o tyle teraz jego odejście stało się już tak pewne, jak to, że jutro w nocy będzie ciemno. Otrzymał on bowiem dwie oficjalne oferty kontraktów, obie z Holandii, bo z AZ Alkmaar i FC Twente Enschede, toteż już teraz było wiadomym, że można się zakładać, którą opcję wybierze. Los zawczasu postanowił ukarać nielojalnego Chińczyka i już na jednym z kolejnych treningów upuścił sobie sztangę na klatkę piersiową, na kilka tygodni eliminując się z gry.

 

A zostając przy transferach, kadra Margate na przyszły sezon szykowała się w międzynarodowych barwach, i kolejnym zagranicznym piłkarzem, którego udało mi się nakłonić do gry u mnie, był reprezentant Kamerunu, Simon Antagana (29 l., N, Kamerun; 5/0) ze szwajcarskiego Schaffhausen. Dong zatem mógł nawet lecieć na księżyc, bo nie byłoby wcale powiedzianym, że za rok miałby pewne miejsce w składzie.

 

 

Przeciwko Forest Green za kontuzjowanego Fangzhuo wystąpił Robertson, ponadto u jego boku zagrał wypoczęty już Gatting, spychając Molango na ławkę. Niżej sklasyfikowani goście robili sporo szumu, ale nie potrafili się przebić pod naszą bramkę, natomiast my mieliśmy problemy już w środku pola, a na prawym skrzydle bezużytecznie człapał Martin, już w przerwie będąc odesłanym pod prysznic. Pierwsza połowa wyszłaby na remis, gdyby nie koszmarny błąd Crookesa, który wyrzucając złapaną moment wcześniej piłkę trafił prosto do Madjo, a Guy wykorzystał prezent i musieliśmy odrabiać straty. Na szczęście od czego był Robertson – tuż przed przerwą Jordan przyjął zgranie głową Gattinga, minął dwóch obrońców i malowniczym strzałem od słupka wyrównał na 1:1.

 

W szatni zaserwowałem drużynie umiarkowany ochrzan, większy zebrali tylko Peter z Mattem Martinem, i była to dobra decyzja. Dwadzieścia minut po przerwie Murray zdecydował się na dośrodkowanie z prawego skrzydła, a w polu karnym Gradley uwolnił się spod opieki obrońców, wyskoczył do główki i oszukał bramkarza, dając nam prowadzenie. Jak się później okazało, był to kluczowy moment meczu, ale do samego końca zachowywałem trzecią zmianę, bo Crookes kończył mecz z urazem. Ostatecznie okazało się, że Peter stłukł sobie udo i na co najmniej dwa tygodnie znowu zostałem z nieprzewidywalnymi w negatywnym znaczeniu Searle i Nielsenem.

 

07.03.2009, Hartsdown Park, Margate, widzów: 2682

CNat (38/46) Margate [1.] - Forest Green [12.] 2:1 (1:1)

22' G. Madjo 0:1
43' J. Robertson 1:1
64' P. Gradley 2:1

 

Margate: P.Crookes 6 – F.Murray ŻK 6, M.Somner 7, L.Graham 6, N.Nicolau 6 – M.Martin 6 (46' M.Bridge-Wilkinson 7), P.Gradley 7, S.Hall 7, T.Winters 7 – J.Robertson 8, J.Gatting 7 (69' M.Molango 6)

GM: Jordan Robertson (N, Margate) - 8
Odnośnik do komentarza

Ostatecznie Dong, zgodnie ze swoją naturą, wybrał najbardziej "pazerną" opcję i latem przeniesie się do AZ Alkmaar, nie zastanawiając się w ogóle nad tym, czy zdoła wywalczyć sobie miejsce w wyjściowej jedenastce tejże drużyny. Ja natomiast kontynuowałem transferową politykę i podpisałem wstępny kontrakt z jeszcze jednym napastnikiem, uzdolnionym Mario D'Orazio (20 l., N, Włochy) z Montecchio Maggiore. Prowadziłem również negocjacje z pewnym chorwackim pomocnikiem, kiszącym się w rezerwach Delémont, ale gdy ten zażądał sobie z góry statusu gwiazdy, stwierdziłem ostetnatcyjnie "zastanowimy się" i urwałem negocjacje.

 

Nadszedł czas na rozegranie pierwszego spotkania półfinałowego dwumeczu FA Trophy, w którym zaczynając od wyjazdy byliśmy w uprzywilejowanej pozycji, a los przydzielił nam słabiutkie Farnborough. Jak to u nas zwykle przy takich rywalach bywa, szanse na odniesienie zwycięstwa były niewielkie. Defensywnie wypadliśmy poprawnie, Nielsen nawet zaskoczył wszystkich świetną interwencją, ale z przodu jedynie kolekcjonowaliśmy żółte kartki, skrzydłowi podawali przytłaczająco niecelnie, a napastnicy swoim pudłowaniem sprawiali, że chciało mi się wyć z rozpaczy. Z taką nonszalancją w ataku nie mieliśmy prawa zdobyć choćby przypadkowego gola, a goście kurczowo trzymali się zderzaków autobusu w polu karnym i po bezbramkowym remisie to oni w rewanżu mieli być faworytami.

 

14.03.2009, Cherrywood Road, Farnborough, widzów: 683

FAT PF (1/2) Farnborough [CNat] - Margate [CNat] 0:0

 

Margate: T.Nielsen 6 – F.Murray 6, M.Somner ŻK 7, L.Graham 7, N.Nicolau 6 – M.Bridge-Wilkinson 7, P.Gradley ŻK 7, J.Bye 7 (69' S.Hall 7), T.Winters ŻK 7 (82' I.Hutchinson 6) – J.Robertson ŻK 7 (60' M.Molango 7), J.Gatting ŻK 7

GM: Joseph Bye (P Ś, Margate) - 7

Odnośnik do komentarza

W obecnej kampanii zaczynały padać pierwsze rozstrzygnięcia – beniaminek z Tamworth został pierwszym zespołem, który przyszły sezon rozegra w niższej klasie rozgrywkowej. My natomiast byliśmy coraz bliżej zapewnienia sobie miejsca w pierwszej piątce, a krok ku temu mieliśmy okazję postawić w spotkaniu z kandydatem do spadku, ekipą Shrewsbury.

 

Przebieg meczu był identyczny, jak wszystkie nasze tegoroczne starcia z zespołami z dolnych rejonów tabeli, a więc według schematu – my atakujemy, rywal się broni, napastnicy strzelają na odpieprz, wynik wciąż bezbramkowy, aż rozlega się końcowy gwizdek. Byłem już pogodzony z kolejnym remisem, gdy w 77. minucie z prawego skrzydła ruszył Bye, niczym Jacek Krzynówek zszedł do środka, przebił się przez obronę, po czym ujawnił swoją nietuzinkową inteligencję nie zagrywając do naszych nonszalanckich napastników, a samemu uderzając na bramkę, co przyniosło nam rozstrzygającego gola. Dzięki Josephowi odnieśliśmy pierwsze w tym roku zwycięstwo z ligowym outsiderem.

 

18.03.2009, Hartsdown Park, Margate, widzów: 2581

CNat (39/46) Margate [1.] - Shrewsbury [20.] 1:0 (0:0)

77' J. Bye 1:0

 

Margate: T.Nielsen 8 – F.Murray 6, M.Somner 7, L.Graham 7, N.Nicolau 6 – M.Bridge-Wilkinson 6 (64' S.Hall 7), P.Gradley 7, J.Bye 8, T.Winters 7 (74' I.Hutchinson 7) – J.Robertson 7, J.Gatting 7 (64' M.Molango 7)

GM: Tonny Nielsen (BR, Margate) - 8
Odnośnik do komentarza

I mamy uwierzyć, że to całkowity przypadek?

 

Yyy, chcesz kanapkę? :D

 

------------------------------

 

Na rewanżowy mecz półfinału FA Trophy postanowiłem zrobić mały eksperyment i od początku na skrzydle zagrał Bye, jego miejsce w środku pola zajął Hall, a Bridge-Wilkinson musiał zadowolić się rolą rezerwowego. Nie moglem też skorzystać z powołanego do reprezentacji Cypru Nicolau oraz kontuzjowanego Grahama, więc z prawej obrony przesunąłem Murraya, dając zagrać Smithowi, a na środku wystawiłem Baudry'ego. W pierwszym spotkaniu na wyjeździe padł bezbramkowy remis, zatem teraz to my musieliśmy się martwić, by rywale nie wcisnęli nam gola.

 

Udało mi się dotrzeć do ambicji zawodników argumentem, że dziś mogą pisać historię i zapewnić klubowi pierwszy w dziejach awans do finału krajowych rozgrywek o charakterze pucharowym. Największy zapał do gry wykazywał dzięki temu Gatting, który w 11. minucie wywarł presję na będącym przy piłce bramkarzu, wskutek czego ten na niego wpadł, a Joe odesłał piłkę do pustej bramki, natomiast po półgodzinie sięgnął dośrodkowania Wintersa, złapał Provetta na wykroku i nasza sytuacja stała się niemal komfortowa.

 

Losy awansu pięć minut po przerwie ostatecznie rozstrzygnął Murray, który strzelał głową z dośrodkowania Bye'a, a niepewny Provett znowu nie sięgnął piłki i po raz trzeci wyjmował ją z siatki. Od tej pory co poniektórzy zbytnio się rozluźnili i kwadrans przed końcem świetnie dotąd broniący Nielsen przypomniał o swoich wyczynach, niepotrzebnie wychodząc z bramki, by zderzyć się ze Smithem i na miłym dla oka 3:0 pojawiła się skaza. Trochę mnie to zirytowało, ale ostatecznie cieszyłem się z wejścia do finału FA Trophy.

 

Po meczu czekała nas jeszcze jedna miła niespodzianka, bo korzystne wyniki w rozgrywanych równolegle spotkaniach Conference National dały nam bez wychodzenia na boisko pewne miejsce co najmniej w barażach o awans.

 

21.03.2009, Hartsdown Park, Margate, widzów: 291

FAT PF (2/2) Margate [CNat] - Farnborough [CNat] 3:1 (2:0) [aggregate: 3:1]

 

11' J. Gatting 1:0

31' J. Gatting 2:0

50' F. Murray 3:0

77' J. Kift 3:1

 

Margate: T.Nielsen 7 – L.Smith 7, M.Somner 7, M.Baudry 7, F.Murray 8 – J.Bye 7 (77' M.Bridge-Wilkinson 6), P.Gradley 7, S.Hall 7, T.Winters ŻK 7 (60' I.Hutchinson 6) – J.Robertson 7 (69' M.Molango 6), J.Gatting 8

 

GM: Joe Gatting (N, Margate) - 8

Odnośnik do komentarza

Piłkarze Margate w reprezentacji:

– Nicky Nicolau (Cypr vs. Serbia, 0:0); 6

 

 

Przed wyjazdowym meczem z Grays mogłem wrócić do sprawdzonej dotychczas jedenastki, kiedy ze zgrupowania reprezentacji wrócił Nicolau. Z gospodarzami w tym sezonie radziliśmy sobie znakomicie, zarówno w rundzie jesiennej, jak i w FA Trophy pewnie ogrywając ich po 3:0 i u siebie, i na wyjeździe. Tia, but the memory remains...

 

Wcześniej tego dnia musiałem skoczyć do Londynu załatwić pewną sprawę, toteż do Grays przyjechałem własnym samochodem. Dziewięćdziesiąt minut później okazało się to dla mnie zbawieniem i cieszyłem się przez gorycz, że nie muszę wracać z moimi partaczami tym samym środkiem transportu. Zagraliśmy po prostu jak zdegradowani, albo wręcz jak drużyna z niższej klasy rozgrywkowej, gospodarze robili z nami, co tylko chcieli, a po kwadransie miałem już wykorzystane dwie zmiany. Dotyczyły one bramkarza i lewego skrzydła, jako że Nielsen praktycznie nie interweniował przy szybkich golach Hursta i Granta kolejno w 9. i 13. minucie, a Winters zaliczył asystę przy trafieniu tego drugiego. W naszej bramce stanął Searle, ale i jego miałem ochotę zwolnić już na murawie, a pomeczowe oceny Stuarta od dziennikarzy były stanowczo zawyżone.

 

W 20. minucie nadzieje na korzystny wynik przywrócił Robertson, ale jeszcze przed przerwą ponownie wątpliwości rozwiał Grant, a tuż po przerwie na 1:4 podwyższył Arthur. W tym momencie byłem już tak wściekły, że nasze drugie trafienie autorstwa Molango nie zrobiło na mnie większego wrażenia, z resztą i tak nim zdążyliśmy się ustawić do wznowienia gry, piłka ponownie przeszyła Searle na wylot i zostaliśmy efektownie ośmieszeni aż 2:5.

 

25.03.2009, Recreation Ground, Grays, widzów: 2699

CNat (40/46) Grays [3.] - Margate [1.] 5:2 (3:1)

 

9' P. Hurst 1:0

13' G. Grant 2:0

20' J. Robertson 2:1

31' G. Grant 3:1

51' A. Arthur 4:1

77' M. Molango 4:2

78' D. Kedwell 5:2

 

Margate: T.Nielsen 6 (14' S.Searle 7) – F.Murray 6, M.Somner ŻK 6, M.Baudry 6, N.Nicolau ŻK 5 – J.Bye ŻK 7, P.Gradley ŻK 6, S.Hall 6, T.Winters ŻK 5 (14' I.Hutchinson ŻK 6) – J.Robertson 7, J.Gatting 6 (46' M.Molango 7)

 

GM: Gavin Grant (N, Grays) - 9

Odnośnik do komentarza

W konsekwencji ostatniego blamażu, w składzie na kolejny mecz zaszły zmiany. Przede wszystkim na trybunach wylądowali żałośnie słabi przed trzema dniami Winters i Nicolau, zastąpieni odpowiednio przez Noakesa i przywróconego z rezerw Eardleya, na środek obrony za Baudry'ego wskoczył Redondo, a oprócz tego mogłem dziękować bogom, że do meczowej sprawności wrócił Crookes i nareszcie mogliśmy wystąpić z bramkarzem w składzie.

 

Obecność Petera na boisku w spotkaniu z Crawley bardzo szybko została zauważona, gdyż w pewnym momencie popisał się interwencją, o jakiej Nielsen i Searle mogliby tylko pomarzyć. Było to szczególnie ważne wobec faktu, że przez pierwszy kwadrans tragiczne błędy w ustawieniu popełniała cała linia obrony, czego ukoronowaniem było ruszenie sam na sam aż trzech rywali na raz, a wyjście z tego obronną ręką zawdzięczaliśmy pogubieniu się z piłką jednego z nich. Później tryby nareszcie zaskoczyły, i najpierw w 37. minucie Robertson dobił z niewiarygodnie ostrego kąta strzał Halla, a dziesięć minut przed końcem Blackburn obejrzał drugą żółtą kartkę po faulu na Gradleyu, a Bridge-Wilkinson pewnie wykorzystał rzut wolny, czym ustalił wynik meczu.

 

28.03.2009, Broadfield Stadium, Crawley, widzów: 3130

CNat (41/46) Crawley [9.] - Margate [1.] 0:2 (0:1)

37' J. Robertson 0:1
80' L. Blackburn ( C ) czrw.k.
80' M. Bridge-Wilkinson 0:2

 

Margate: P.Crookes 7 – F.Murray 7, M.Somner 9, M.Redondo 8, S.Eardley 8 – J.Bye 6 (69' M.Bridge-Wilkinson 7), P.Gradley 9, S.Hall ŻK 7, M.Noakes 7 (80' I.Hutchinson 6) – J.Robertson 8, M.Molango 7 (61' P.Walsh 7)

GM: Pat Gradley (DP, Margate) - 9
Odnośnik do komentarza

Marzec 2009

 

Bilans: 4-1-1, 10:7

Conference National: 1. [+10 pkt nad Grays]; Br

FA Cup: -

FA Trophy: Półfinał, 0:0 i 3:1 z Kidderminster

LDV Vans Trophy: -

Finanse: -280 tys. euro (+222 tys. euro)

Gole: Fangzhuo Dong (31)

Asysty: Jordan Robertson (17)

 

 

Ligi:

 

Anglia: Liverpool [+1 pkt]

Francja: Olympique Lyon [+7 pkt]

Hiszpania: Real Madryt [+0 pkt]

Niemcy: SC Freiburg [+6 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+10 pkt]

Rosja: Saturn Oblast' [+0 pkt]

Szwajcaria: FC Basel [+1 pkt]

Włochy: AC Milan [+12 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

- 21.03, el. MŚ 2010, Polska - Litwa, 1:0

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1190], 2. Holandia [1164], 3. Anglia [1085], ..., 45. Polska [601]

Odnośnik do komentarza

Początek kwietnia był jednocześnie początkiem decydującej serii gier w Conference National. Do końca pozostawało pięć kolejek, mieliśmy dziesięć punktów przewagi nad drugim w tabeli, a to oznaczało, że po beznadziejnym początku sezonu nieoczekiwanie byliśmy już o krok od zapewnienia sobie awansu do czwartej ligi.

 

Pierwsze trzy punkty potrzebne do tego celu były do zgarnięcia w domowym meczu z Weston-super-Mare, którego jesienią nie potrafiliśmy pokonać. Teraz już nie mieliśmy tego problemu i w 15. minucie Noakes dośrodkowywał z lewego skrzydła, Molango nieczysto główkował, a kiepsko interweniujący Cann wrzucił sobie piłkę do bramki. Chwilę po przerwie gola zdobył już sam Maheta, z dwoma rywalami na plecach nie dając najmniejszych szans bramkarzowi. Szliśmy za ciosem i już dziesięć minut później Bridge-Wilkinson wrzucił piłkę do Robertsona, Jordan wykorzystał fakt, że golkiper Cann szukał skarbów na jedenastym metrze i spokojnym strzałem do pustej bramki ustalił wynik meczu. Oczywiście nie mogło być tak różowo, i po tym spotkaniu kolejnego urazu (Jezuuu...) doznał Crookes. Straciłem już rachubę, który raz w tym sezonie.

 

04.04.2009, Hartsdown Park, Margate, widzów: 2487

CNat (42/46) Margate [1.] - Weston-super-Mare [20.] 3:0 (1:0)

15' S. Cann 1:0 sam.
48' M. Molango 2:0
58' J. Robertson 3:0

 

Margate: P.Crookes 8 – F.Murray ŻK 7, M.Somner 8, M.Redondo 8, S.Eardley 8 – M.Bridge-Wilkinson 7 (75' W.Agostini 7), P.Gradley 8, J.Bye 8, M.Noakes 8 (78' I.Hutchinson 6) – J.Robertson 7 (75' P.Walsh 6), M.Molango 8

GM: Sean Eardley (O PL, Margate) - 8
Odnośnik do komentarza

@Makk,

Troszkę, ale nie kazałem im łamać sobie nóg o bambusy, palmy and whatever else :>

 

@bacao,

Może i ofensywni scouci, ale ważne, że nie próżnują i wynajdują świetnych zawodników, w dodatku dostępnych po atrakcyjnych warunkach, bo na Bosmanie. Jeśli w przyszłym sezonie, co jest coraz bardziej prawdopodobne, będziemy czwartoligowcami, ten "nadmiar" napastników może się okazać zbawieniem. Z resztą, nie tylko armada snajperów zasili latem Margate.

Odnośnik do komentarza

Równo tydzień po zwycięstwie nad Weston-super-Mare graliśmy na wyjeździe ze zdegradowanym i pewnym już ostatniego miejsca Tamworth. Zanim zająłem miejsce w autokarze, przestudiowałem na szybko tabelę i wynikało z niej, że dziś mieliśmy pierwszą szansę zapewnienia sobie triumfu i bezpośredniego awansu do League Two. Do tego celu, oprócz wygranej z gospodarzami, potrzebowaliśmy jedynie potknięcia Exeter, nad którym mieliśmy na tę chwilę jedenaście punktów przewagi. Poprosiłem zatem Hassana, by zabrał ze sobą notebooka z mobilnym internetem, i śledził wyniki rywali na live-score.uk.

 

Przeciwnicy, jak przystało na ogon ligowej tabeli, stawili twardy opór, długo nie mogliśmy złamać ich obrony, a w pierwszej połowie, poza urazem napastnika rywali, który boisko opuścił na noszach, nie działo się nic szczególnego. Dopiero po małym potrząśnięciu za bary w szatni nasza gra uległa poprawie, a kwadrans po przerwie Robertson wpadł w pole karne, by zostać nieprzepisowo zatrzymanym przez defensora – arbiter wskazał na jedenasty metr, a Bridge-Wilkinson nareszcie dał nam prowadzenie. Mecz ostatecznie rozstrzygnął się dziesięć minut przed końcem, kiedy Tamworth przeszło do kompletnej ofensywy. Wtedy to na wolne pole urwał się Robertson, wrzucił piłkę na długi słupek, gdzie dziadek Hutchinson złapał na błędzie Murphy'ego, strzelił po ziemi w poprzek bramki i zdobył prawdopodobnie swojego ostatniego gola w karierze. Teraz byliśmy już o krok od awansu...

 

...a przynajmniej tak by było, gdybyśmy przegrali. Hassan bowiem odłożył ostrożnie notebooka na krzesełko obok, ale błysk w oczach go zdradzał – już po chwili wisiał mi na szyi, drąc się "CZWARTA LIGA, CZWARTA LIGA!!!", a w kolejce czekał Kendall i reszta ludzi z ławki trenerskiej; nawet Gradley ze świeżo skręconym kolanem niemal skakał z radości. To, co na początku sezonu wydawało się niemożliwe, teraz stało się faktem – nasze zwycięstwo oraz porażka Exeter oznaczały, że Margate jest w League Two!

 

11.04.2009, The Lamb Ground, Tamworth, widzów: 367

CNat (43/46) Tamworth [24.] - Margate [1.] 0:2 (0:0)

33' E. Ofori (T) ktz.
59' M. Bridge-Wilkinson 0:1 rz.k.
81' I. Hutchinson 0:2

 

Margate: T.Nielsen 6 – F.Murray 8, M.Somner 8, M.Redondo 7, S.Eardley 8 – M.Bridge-Wilkinson 8, P.Gradley 7 (82' W.Agostini 6), J.Bye 7, M.Noakes 6 (60' I.Hutchinson 7) – J.Robertson 8, M.Molango 7 (65' P.Walsh 7)

GM: Sean Eardley (O PL, Margate) - 8
Odnośnik do komentarza

Nie mogliśmy przesadzać ze świętowaniem, bo zaledwie dwa dni później graliśmy kolejne ligowe spotkanie, a na dłuższą balangę mogli pozwolić sobie tylko kibice, których zjawiło się tym razem około tysiąca mniej, niż zwykle. Znani byli już wszyscy spadkowicze, a przykrości tej zaznały Weymouth i Farnborough oraz dwóch beniaminków, Tamworth i Kettering. To właśnie z tym ostatnim zespołem mierzyliśmy się na Hartsdown Park, a z tej okazji do składu nareszcie powrócił Dong, zaś w miejsce kontuzjowanego Gradleya dałem zagrać Francuzowi Agostiniemu.

 

Okazało się to słusznym posunięciem, bo William był tego dnia najlepszym piłkarzem na boisku i przez cały mecz środek pola należał do niego. To właśnie on walnie przyczynił się do objęcia przez nas prowadzenia w 7. minucie, zagrywając w uliczkę do Robertsona, który nie dał szans Abbottowi. Drugiego gola zdobyliśmy po niespełna półgodzinie gry, kiedy to z rzutu wolnego dośrodkowywał jak zwykle Murray, a przyjmujący piłkę przy dalszym słupku Bye z ostrego kąta pewnie umieścił ją w siatce.

 

Nasz francuski pomocnik popełnił tego dnia w 72. minucie jeden jedyny błąd, dając się odepchnąć przy próbie przyjęcia zagrania, i niestety od razu kosztowało nas to utratę bramki. Goście jednak słono za to zapłacili, bo od razu po wznowieniu gry ze środka Solkhon nie przeciął dośrodkowania Gattinga, dzięki czemu Dong natychmiast przywrócił nam dwubramkowe prowadzenie. Którego, nawiasem mówiąc, nie oddaliśmy już do końcowego gwizdka i mogliśmy być zadowoleni z naszego występu.

 

13.04.2009, Hartsdown Park, Margate, widzów: 1320

CNat (44/46) Maragte [1.] - Kettering [22.] 3:1 (2:0)

7' J. Robertson 1:0
27' J. Bye 2:0
72' A. Elding 2:1
73' F. Dong 3:1

 

Margate: T.Nielsen 7 – F.Murray 7, M.Somner 7, M.Redondo 7, S.Eardley 7 – M.Bridge-Wilkinson 7, W.Agostini 8, J.Bye 8 (80' S.Hall 6), M.Noakes 7 (46' I.Hutchinson 6) – F.Dong 7, J.Robertson 7 (68' J.Gatting 7)

GM: William Agostini (P Ś, Margate) - 8
Odnośnik do komentarza

Nie licząc wieńczącego sezon spotkania, ostatnie mecze składały się z pojedynków ze spadkowiczami do szóstej ligi, toteż teraz przyszła kolej na zgolenie Weymouth. Poza powrotem do bramki trapionego urazami Crookesa, nie widziałem sensu zmieniać czegokolwiek w wyjściowej jedenastce i ruszyliśmy do boju.

 

Tym razem na objęcie prowadzenia musieliśmy poczekać, aż zegar wskaże półgodzinę gry – wtedy to potworne zamieszanie w polu karnym gospodarzy zakończyło się pechowym, ale jednak samobójczym trafieniem Greena. Kolejne bramki paść wręcz musiały, i dziesięć minut po przerwie Dong z najbliższej odległości zamknął nieskazitelną wrzutkę Robertsona, a kwadrans przed końcem chiński smok dobił Weymouth swoim drugim golem, najpierw wykorzystując niezdecydowanie Krausego, by po chwili rajdu pokonać Lee-Barretta niemożliwym do wybronienia strzałem na dalszy słupek. Ten mecz był już nasz, a druga żółta kartka Howletta w 85. minucie pozbawiła rywali szansy nawet na honorowe trafienie.

 

18.04.2009, Wessex Stadium, Weymouth, widzów: 576

CNat (45/46) Weymouth [23.] - Margate [1.] 0:3 (0:1)

29' J. Green 0:1 sam.
54' F. Dong 0:2
76' F. Dong 0:3
85' L. Howlett (W) czrw.k.

 

Margate: P.Crookes 7 – F.Murray 8, M.Somner 7, M.Redondo ŻK 8, S.Eardley 7 – M.Bridge-Wilkinson 7, W.Agostini 8, J.Bye 8 (65' S.Hall 7), M.Noakes 7 (71' I.Hutchinson 6) – F.Dong 9, J.Robertson 8 (77' J.Gatting 6)

GM: Fangzhuo Dong (N, Margate) - 9
Odnośnik do komentarza

Po pojedynku z Weymouth przyszedł do mnie Robertson i stwierdził, że chciałby podpisać nowy, lepszy kontrakt. Stwierdziłem, że Jordan jak najbardziej na to zasłużył, ale u mnie sprawy ulepszania kontraktów załatwiane są zawsze po zakończeniu sezonu, o czym niezwłocznie napastnika poinformowałem. Później nadszedł czas zakończyć zwariowany sezon ligowy, a pożegnalny mecz z Football Conference graliśmy przed własną publicznością, przeciwko średniakowi Gravesend. Było to jednocześnie ostatnie spotkanie w karierze dla Iana Hutchinsona, w związku z czym oczywiście wystąpił od pierwszej minuty w wyjściowym składzie.

 

Nie było to jednak dobre pożegnanie ani dla nas, ani dla Iana, ponieważ zaliczył on jednocześnie jeden z najgorszych występów w życiu, a całą drużynę, może z wyjątkiem Gattinga, miałem ochotę zesłać na Sybir. W szczególności Somnera i Redondo – Matt zawalił pierwszego straconego gola, gdy w 14. minucie w żałosny sposób minął się z piłką i MacDonald otworzył wynik spotkania, a ja kazałem się rozgrzewać Baudry'emu, natomiast Redondo w przekroju całego spotkania nie zaliczył ani jednej pewnej interwencji i miał udział przy golu na 0:2 z 36. minuty, przy którym również piłce do siatki pomógł wpaść Crookes.

 

W szatni szalałem z wściekłości, drużyna ostrzejsze słowa z moich ust usłyszała chyba tylko podczas klęski 1:6 z poprzedniego sezonu, przeprowadziłem od razu dwie zmiany – za Somnera wszedł Baudry, a za bezbarwnego Robertsona Gatting – i wręcz wygoniłem ich na drugą połowę. Jordan z powodu zmiany zaczął się rzucać, więc zgasiłem go lodowatym tekstem, że może w takim razie zapomnieć o lepszym kontrakcie.

 

Po przerwie pojąłem, że piłkarze położyli już przysłowiową lachę na obecnych rozgrywkach i przez bite 45. minut tylko człapali na odpieprz po boisku. Dong do tego myślami był już w Holandii, w ogóle nie przykładał się do tego, by jego uderzenia były choć zbliżone do celnych, więc nie mieliśmy szans choćby zremisować. Ostatecznie w doliczonym czasie kontaktową bramkę wcisnął Gatting, ale było to o wiele za późno, i z piątą ligą pożegnaliśmy się w żenującym stylu.

 

25.04.2009, Hartsdown Park, Margate, widzów: 1390

CNat (46/46) Margate [1.] - Gravesend [11.] 1:2 (0:2)

14' C. MacDonald 0:1
36' A. Drury 0:2
90+2' J. Gatting 1:2

 

Margate: P.Crookes 6 – F.Murray 5, M.Somner 6 (46' M.Baudry 7), M.Redondo 5 (64' S.Hall 6), S.Eardley 6 – M.Bridge-Wilkinson 7, W.Agostini 6, J.Bye 6, I.Hutchinson 5 – F.Dong 6, J.Robertson 6 (46' J.Gatting 7)

GM: Scott Gooding (O/P P, Gravesend) - 8
Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...