Skocz do zawartości

Podróż przez pięć kontynentów


Vami

Rekomendowane odpowiedzi

@Keith: kiepsko, poza bramkarzem Abagą szrot

 

Nowy sezon wiązał się dla nas z kosmetycznymi zmianami w zakresie taktyki oraz kilkoma ciekawymi wzmocnieniami jeśli chodzi o skład. Już końcówka poprzednich rozgrywek pokazała, że mamy potencjał, by powalczyć o coś więcej niż zeszłoroczne siódme miejsce i zamierzaliśmy to bezlitośnie wykorzystać.

 

Jeśli chodzi o taktykę, to zostaliśmy przy ustawieniu 3-4-3, jednak zmieniłem indywidualne zadania obrońców, powracając do trzech zwykłych środkowych. Do tego cała drużyna miała kryć indywidualnie. Zastosowałem również krótkie podania i ostry pressing. Na początku każdego meczu nakazywałem podania na wolne pole oraz posyłanie piłek przez linię obrony rywala. Zawsze lubiłem efektowne prostopadłe zagrania do moich napastników. Mając trójkę z przodu repertuar tychże jest zawsze urozmaicony.

 

Jerez opuściło siedmiu zawodników. Kontrakty rozwiązałem z Francisco Jesusem, Thunde Shyllonem oraz Carmine Marcellim (który spędził z nami jedynie dwa miesiące, jednak uznałem, że nie będzie przydatny). Jesus nie miał szans na grę nawet w drużynie rezerw, a Shyllon w wyniku długotrwałej kontuzji spadł w hierarchii napastników na siódme miejsce. Do Elpidy za darmo odszedł natomiast Ismael Gallardo – również bez szans na grę. Klub opuścił Manuel Torres – wszechstronny ofensywny gracz – na którym zarobiliśmy 20 tysięcy euro. Największa wymiana kadr nastąpiła jednak na pozycji bramkarza. Nieźle spisujący się na wiosnę Cabrera za 8 tysięcy wzmocnił Villę Santa Brigida (a chciała go mieć u siebie nawet… Barcelona, oczywiście „B”). Inny golkiper – Tarek Mezriche – gwiazdor reprezentacji młodzieżowej Algierii – poszedł na wypożyczenie do Benidormu. Do rozgrywek nie został zgłoszony zaś znany z występów w Benfice Lizbona czy… Arce Gdynia 40-letni Marcelo Moretto. Przepisy ligowe pozwalają jedynie na dwóch bramkarzy w kadrze, więc Moretto pogra w… drużynie do lat 19.

 

Po stronie nowych nabytków wspomniany wcześniej Marcelli, którego już nie ma w klubie, a także siedmiu innych graczy. Wszyscy przybyli za darmo. Z niższych lig niemieckich Jerez zasilili obrońca Kilinc Durmus oraz napastnik Gernot Gitschier, a z dalekiego Urugwaju udało się nam ściągnąć prawego pomocika Omara Gutierreza. To bardzo ważny transfer, gdyż młodym „celeste” interesowały się dużo większe firmy niż Jerez. Wykorzystując znajomości ekwatogwinejskie wyciągnąłem z Atletico Malabo największy talent tamtejszej ligi – bramkarza El Hadjiego Abagę, który póki co będzie pełnił rolę golkipera numer dwa w naszym klubie. Pierwszym łapaczem został 29-letni Cristian, wychowanek Granady mający w swym CV staż w rezerwach Atletico Madryt. Na deser zostaje prawdziwa gwiazda – Clifford Mulenga - wciąż aktualny reprezentant Zambii, jeden z najlepszych piłkarzy tego kraju w ostatnich latach. Do Jerez przybył nieco późno, więc jeszcze nie zdążył się zaaklimatyzować. Mam jednak nadzieję, że pokaże tu swoje nieprzeciętne umiejętności. Ciekawostka jest taka, że niewiele zabrakło, a wraz z Zambijczykiem trafiłby do nas… Vagner Love! Niestety, wymagania finansowe byłej gwiazdy reprezentacji Brazylii były zbyt wygórowane. W trybie awaryjnym, na kilka dni przed końcem okna transferowego musiałem jeszcze podpisać kontrakt z jednym obrońcą, gdyż nasz kapitan Miki doznał bardzo poważnej kontuzji. Mając do wyboru nieopierzonych juniorów z Hiszpanii, sięgnąłem ponownie do Afryki, skąd przyleciał do nas prawie dwumetrowy Gwinejczyk – Bangaly Keita.

 

Sparingi pokazały naszą niebywałą siłę – zwłaszcza w ataku. Rozegraliśmy łącznie siedem spotkań, z czego trzy z drużynami sporo lepszymi od nas. Bilans? Sześć zwycięstw i jeden remis! Na inaugurację okresu przygotowawczego zremisowaliśmy z drugoligowym Cadiz 2:2, by kilka dni później rozgromić 6:0 Atletico Reguengos, a po czterech dniach zniszczyć Extremadurę (tę samą, która w latach 90-tych występowała w Primera Division)… 7:2! Siła ofensywna Jerez okazała się niesamowita. Nawet gdy nie mieliśmy przewagi w posiadaniu piłki czy traciliśmy głupie bramki, napastnicy naszego klubu masakrowali zdezorientowanych obrońców przeciwnika. Kolejny mecz i znów mocny rywal – Cordoba – szybkie 2:0 dla nas, potem wyrównanie, ale gol w końcówce daje nam zwycięstwo 3:2. Potem kulminacja. Przyjeżdża do nas Sevilla Atletico, czyli druga drużyna słynnego klubu, grając w naszej lidze. Zwykle takie konfrontacje oscylowałyby koło 0-2, z nadzieją na 0-0. Nie tym razem! Niesamowita forma bocznych napastników – Moty i Peralty – zmiotła gości z Sewilli 4:0. Kolejny ligowy rywal – Merida – również pogoniony czwórką. Na zakończenie wisienka na torcie – Badajoz. W sparingu z tą drużyną zdominowaliśmy mecz całkowicie. Rywal nie podszedł nawet pod bramkę. Wszystkie ofensywne statystyki gości wyniosły równe zero. Z łatwością wygraliśmy ostatni mecz okresu przygotowawczego 3:0 i byliśmy gotowi na rozpoczęcie Operacji Miazga. Pozostawało tylko pytanie: czy aby nie wystrzelaliśmy się w sparingach i czy nie sprawdzi się stara zasada – im lepiej przed sezonem, tym gorzej w trakcie…

 

***

 

Gwinea Równikowa rozegrała w lecie jedno spotkanie, z Libią na wyjeździe. Skazywani na pożarcie pojechaliśmy tam i zagraliśmy otwartą piłkę. Wynik? 6:3. Dla nas. To największy sukces tej reprezentacji za mojej kadencji. Awansowaliśmy też do pierwszej setki Rankingu FIFA.

Odnośnik do komentarza

Jerez

 

Po bardzo udanym okresie przygotowawczym nastroje w Jerez były bojowe. Rzeczywiście, start w lidze zanotowaliśmy całkiem udany. W dwóch pierwszych spotkaniach Jerez strzelało po trzy bramki, a niekwestionowanym bohaterem okazywał się Jean Mota. Brazylijczyk osiągnął niesamowitą formę i to dzięki jego akcjom górowaliśmy nad przeciwnikami. Pierwszy sygnał alarmowy przyszedł w spotkaniu z przeciętną Estaponą, które to przegraliśmy 1:2 we właściwie niewyjaśnionych okolicznościach. Wszyscy zagrali nieźle, ale rywale zdołali wturlać nam dwa gole. Runda jesienna jednak jako tako toczyła się zgodnie z planem, a nasza pozycja w tabeli oscylowała wokół strefy barażowej. Prawdziwy kryzys nastał wraz z końcem roku 2018. Od początku stycznia zawodnicy Jerez zapomnieli jak się gra w piłkę. W kolejnych dziesięciu spotkaniach potrafiliśmy wygrać tylko… jedno(!) i to z marną Bazą, zaledwie 1:0. Pokonywały nas nawet rozgromione na jesieni Linense i Alcala. Nie było wytłumaczenia tak słabej dyspozycji. Luty stał pod znakiem remisów i w końcu udało się nam odbić i zacząć grać jak dawniej, tyle że straty punktowe były już nie do odrobienia. Od 3 lutego do 28 kwietnia przegraliśmy zaledwie jeden mecz (trudny wyjazd z rezerwami Granady), ale to wciąż plasowało nas w okolicach siódmego miejsca. Niestety, finałowe dwie potyczki przekreśliły nasze szanse na baraże, gdyż nie potrafiliśmy wygrać ani z Xerez, ani z Meridą. Szóste miejsce i siedem punktów straty do strefy play-off to i tak lepiej, niż rok temu, jednak perspektywy na przyszłość są marne. Klub popadł w takie długi, że otrzymaliśmy zakaz transferowy. Do tego w lecie odeszli najlepsi piłkarze: Jean Mota, Abel Peralta, Agustin Jimenez i Adama Dembele. Słowem wszyscy podstawowi napastnicy i ofensywny pomocnik! Z przodu w nowym sezonie zagrają totalnie nowi ludzie. Zanim zakaz wszedł w życie, udało się ściągnąć z wolnego transferu dwóch napastników: Rizvana Umarova z Azerbejdżanu i Richiego Boltona z USA. O sile ma jednak decydować duet Clifford MulengaRudy Lokando.

 

Gwinea Równikowa

 

W Gwinei sporo zawirowań, włącznie z zakończeniem kariery przez większość obrońców reprezentujących jakąkolwiek klasę piłkarską. Mimo to, udało się nam wygrać z Libią i Egiptem (4:1 – mecz życia!) w eliminacjach do PNA. Oczywiście do awansu to nie wystarczyło. Dwukrotnie pokonały nas Seszele (wstyd!), a także sparingowo Albania, Benin, DR Kongo, Kongo, Republika Zielonego Przylądka i kolejny raz Egipt w następnych eliminacjach (znów mamy Seszele i Egipt; mamy także zero punktów). Jedyne zwycięstwo w 2019 roku odnieśliśmy z Republiką Środkowoafrykańską w sparingu. Obraz nędzy i rozpaczy dopełnia remis z Togo. W minionym sezonie awansowaliśmy na bardzo wysokie, 75. miejsce w Rankingu FIFA, jednak systematycznie z niego spadamy…

Odnośnik do komentarza

Jerez

 

Trzeci sezon w Jerez miał zwiastować nadejście lat chudych. Wszak pieniędzy nie było, a i zawodnicy poodchodzili. Bez Moty, Peralty i Jimeneza praktycznie nie było siły ognia. Sprowadzeni za darmo następcy nie mieli takiej siły rażenia, a osamotniony Lokando nie wystarczy. Próbowałem wielu ustawień – ostatecznie nawet grałem z cofniętym libero i trzema środkowymi obrońcami oraz jednym napastnikiem.

 

Co ciekawe, sparingi wypadły zaskakująco dobrze i… nie straciłem w nich żadnej bramki! Rywale też nie należeli do łatwych, gdyż nie pokonali nas nawet mocniejsze Sevilla Atletico, Recreativo czy portugalskie Belenenses. Sprawdziła się jednak stara FMowa maksyma – im lepsze sparingi, tym gorszy sezon. Już na starcie zanotowaliśmy remis 2:2 z Jaen, co pokazało, że nasze czyste konta były tylko ironią losu. Do października pozostawaliśmy jednak niepokonani, po drodze pokonując mocniejszy Kadyks czy kolejny raz rezerwy Sewilli. Niestety, później coś pękło. Do końca roku przegraliśmy aż ośmiokrotnie, notując kompromitujące wyniki typu 1:4 z Meridą. Pozytywny był jednak aspekt, o dziwo, finansowy. Otóż dzięki dobrej grze w Pucharze Króla (wyeliminowaliśmy Ferriolense i Marbellę), trafiliśmy na Athletic Bilbao, na mecz z którym przyszło aż pięć tysięcy widzów. Ten komplet uratował nam kasę na cały sezon. Rok 2020 zaczynaliśmy na 13. miejscu w lidze, bez nadziei na lepsze jutro. Tym razem jednak udało się kartę odwrócić. Zaczęliśmy wygrywać seriami, włącznie z dwukrotnym pokonaniem rezerw Villarrealu. Wystarczyło to, by wspiąć się na miejsce ósme, gdy… na niecałe dwa miesiące przed końcem sezonu otrzymałem intratną ofertę. Otóż portugalski drugoligowiec – Beira-Mar – zaproponował mi prawie dwukrotnie większe zarobki i budżet płacowy w zamian za zmianę zatrudnienia. Nie zastanawiałem się zbyt długo. Objąłem Jerez jako beniaminek i trzykrotnie niewiele zabrakło mi, by znaleźć się w strefie baraży o awans. Pora na sportowy i finansowy awans. Od 2 kwietnia 2020 roku jestem trenerem Beira-Mar. Drużyna ma awansować, najlepiej z pierwszego miejsca, jednak jest w fazie totalnej przebudowy. Sezon zakończyłem tam, gdzie zastałem mój klub w kwietniu, czyli na ósmym miejscu. Kolejne rozgrywki miały upłynąć pod znakiem taktycznej i kadrowej rewolucji w iście kowbojskim stylu…

 

Gwinea Równikowa

 

Tutaj bez zmian. Zwycięstwa z Malawi i Togo, porażki z Egiptem i… Seszelami (Znowu! Nie leżą nam strasznie). Jako że w kolejnych eliminacjach trafiliśmy na Egipt (trzecie czy czwarte z rzędu…), ponownie nie mamy żadnych szans, by cokolwiek osiągnąć.

 

Ciekawostka: AC Milan spadł do Serie B :lol:

Odnośnik do komentarza

Update:

 

Beira-Mar grała różnie, ale czyniliśmy stały postęp. Niestety, liga stała się strasznie wyrównana i miejsca w tabeli nie zawsze odzwierciedlały to, co akurat prezentowała drużyna. Ostatecznie moja Beira na przełomie września i października przegrała trzy mecze z rzędu i znalazła się w środku stawki, ale później wygrywaliśmy praktycznie wszystko. W sześciu kolejnych meczach odnieśliśmy pięć zwycięstw i jeden remis, co dało nam czwarte miejsce. Niestety, w dwudziestej kolejce, wymęczeni pucharowym spotkaniem z Vitorią Guimaraes (wyższy poziom rozgrywek, pechowe 1:2 w końcówce) przegraliśmy u siebie takim samym stosunkiem bramkowym ze słabiutkim Ribeirao. Zdegradowało nas to na szóste miejsce, ale do wicelidera (pozycja dająca awans) traciliśmy zaledwie dwa punkty. Byłem pewien, że za chwilę wygramy z Aves i rundę jesienną zakończymy na pozycji dużo wyższej. Niestety, nie dostałem szansy! Zostałem zwolniony, mimo stałego podnoszenia poziomu drużyny. Niecierpliwość portugalskich prezesów zwyciężyła. W grudniu 2020 roku zostałem bez pracy. Zwolniłem się też z Gwinei, bo nie widzę tam przyszłości. Nowy rok - nowe wyzwania!

Odnośnik do komentarza

Po trzech miesiącach poszukiwań pracy otrzymałem dwie oferty: jedną z Portugalii i jedną z Polski. Zdecydowałem, że rezerwy Bragi to jednak gorsza perspektywa i od marca 2021 zostałem trenerem Lechii Gdańsk. Biało-Zieloni zajmowali wówczas 10. miejsce w I lidze, bez szans na awans, lecz także bez zmartwień dotyczących spadku. Wystarczyło dograć 11 kolejek i zacząć budowanie drużyny na przyszły sezon.

 

Jak się okazało, w Gdańsku skład był całkiem przyzwoity. Do dyspozycji miałem m.in. Princewilla Okachiego i Arkadiusza Woźniaka, a także kilku solidnych wychowanków oraz obcokrajowców z krajów słowiańskich. W porównaniu z Beira-Mar zdecydowałem się zagęścić atak i zamiast dwóch skrzydłowych i jednego napastnika ustawiłem trzech środkowych snajperów. Szczerze mówiąc, nie wiem jakim cudem Lechia w marcu była dziesiąta. Od pierwszego meczu zdecydowanie miażdżyliśmy rywali i gdyby nie pech w trzech spotkaniach, zakończyłbym swoją pierwszą 1/3 sezonu w Lechii z kompletem zwycięstw. Tabela z meczu na mecz była bardziej ciasna, a nasza drużyna pięła się coraz wyżej. Największa w tym zasługa przede wszystkim wspomnianego Arkadiusza Woźniaka, który zdobył 19 bramek i został koronowany na Króla Strzelców I ligi. Wskutek wymogów regulaminowych, jeden zawodnik pierwszej jedenastki musiał mieć mniej niż 21 lat, więc niejako z musu grał Bartosz Rzepnikowski, wychowanek naszej akademii. Jako środkowy pomocnik zanotował najwięcej asyst w drużynie, ex aequo z Piotrem Stefanowiczem, innym wychowankiem, który był także trzecim strzelcem. Do sztabu szkoleniowego zaś dołączył skaut z Uzbekistanu, dzięki czemu pozyskałem dwóch młodych obrońców z tego kraju.

 

Drużyna Lechii potrzebowała jedynie mojej dobrej ręki taktycznej i solidnego naoliwienia jej trybów, by osiągać sukcesy. We wspomnianych 11 spotkaniach odnieśliśmy 8 zwycięstw i 3 remisy i… wygraliśmy ligę! Mecz o wszystko graliśmy w ostatniej kolejce z Jarotą Jarocin i dzięki zwycięstwu 3:1 to my zagramy za rok w Ekstraklasie. Razem z nami awansowała Olimpia Elbląg.

***

Mistrzem Polski został Widzew przed Legią i Cracovią. Spadły Ruch Chorzów i Raków.

Do Ekstraklasy awansowały LECHIA GDAŃSK i Olimpia Elbląg, a z I Ligą pożegnały się: Stomil, Wisła Puławy, Pogoń Szczecin (!) i Warta Poznań.

Z II ligi awans wywalczyły Bytovia, Flota, ROW i Sandecja, a grywalne ligi opuściły: Lechia Zielona Góra, Odra Opole, Elana Toruń, Warta Sieradz, Limanovia, Wigry Suwałki, Stal Sanok i Polonia Przemyśl.

Puchar Polski wygrało Zagłębie Lubin. Do ćwierćfinału doszedł Pelikan Łowicz (II liga), jednak uległ późniejszym tryumfatorom.

Nowym trenerem Jagiellonii został… Petr Cech!

***

Ciekawostki z zagranicy:

San Lorenzo od dwóch lat gra w trzeciej lidze argentyńskiej, co nie przeszkodziło im dojść do ćwierćfinału krajowego pucharu.

AC Milan nie awansował i spędzi kolejny rok w Serie B. Baraże o awans przegrał z Vicenzą. Jedynie bilans bramkowy uratował zaś przed degradacją Lazio!

Paris Saint-Germain wygrało mistrzostwo i puchar pod wodzą Rudy’ego Garcii, który ni stąd, ni zowąd odszedł do… Realu Sociedad! Następca? Jose Mourinho!

Niedawny pierwszoligowiec – Excelsior Rotterdam – spadł do trzeciej ligi. Ajax mistrzem piąty raz z rzędu.

Beira-Mar awansuje z pierwszego miejsca. Też bym awansował, tyle że mnie zwolnili. To ja zbudowałem tę drużynę.

Reprezentacja Polski pod wodzą Jacka Zielińskiego lideruje grupie eliminacyjnej (przed Niemcami!) i zajmuje dziewiąte miejsce w Rankingu FIFA!

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...