Skocz do zawartości

La Serenissima


Miki088

Rekomendowane odpowiedzi

Godzina dziewiąta dnia następnego, odzywa się telefon.

 

- Witam, podjął już Pan ostateczną decyzję? - od razu zaczął Bednarz.

- Szczerze, to nie wiem, czy podjąłem, czy nie, ale raczej wiem, co będę robił w przyszłości. - odpowiedziałem.

- Więc, co Pan będzie robił w przyszłości? - zapytał.

- Jestem trenerem i zostanę trenerem. - zaśmiałem się, po chwili dodałem. - Muszę Pana zmartwić, gdyż Pański klub nie jest jedynym, jaki złożył mi w ostatnim czasie. Odezwało się kilka z Serie A, także Turcji i Polski. - ściemniałem.

- Nie rozumiem. Odrzuca Pan tę ofertę? - podniósł głos dyrektor sportowy Wisły.

- Nie odrzucam, nie akceptuję. Po prostu, mam ogromny dylemat. Niech Pan pomyśli, stoję przed wielkim awansem zawodowym, chcę przejść z Fiata do Mercedesa. Jednakże, skąd mam mieć pewność, że to drugie nie zepsuje się po kilku dniach użytkowania? - odpowiedziałem.

- Bez filozofii, serdecznie proszę. Mogę znać Pańską decyzję? - powoli kończył Bednarz.

- Chwileczkę, minutę zastanowienia poproszę. - po chwili dodałem. - Dziękuję, ale nie skorzystam z Pańskiej oferty, może kiedyś. - zakończyłem rozmowę, wciskając czerwoną słuchawkę.

 

Wykonałem wielki błąd w moim życiu? Nie wiem, z Krakowskiego klubu pewnością bliżej byłoby mi do Europy, jednakże to Wrocław mógłby mi zapewnić lepsze warunki do pracy i realizacji postawionych przede mną celów. Przed dwunastą, otrzymuje drugi telefon.

 

- Halo? - odezwałem się do słuchawki.

- Dzień dobry, jak Panu mija dzień? - zapytał, nie kto inny, jak Paluszek.

- Bardzo... nerwowo, nijako. - odezwałem się.

- Idealnie Pana rozumiem, mogę postawić się w Pana sytuacji i wiem, co to znaczy opuścić miejsce swojego zamieszkania, własny klub na coś rzeczywiście nowego. - rozpoczął.

- Tak, tak. Niby tak, chyba świetnie się rozumiemy. - odpowiedziałem.

- Dobrze, miło się rozmawia, aczkolwiek nie mam dużej ilości czasu. - kontynuował dyrektor Śląska.

- Otrzymałem ofertę z Wisły Kraków. - rzuciłem słowa od razu. - Odmówiłem, między innymi z tego powodu, że mam niesmak do tego zespołu, także do dziwnych zagrywek właściciela Cupiała. U Was, przynajmniej tak myślę, dostanę odpowiednie środki na realizację planów, jednakże proszę powiedzieć Panu Żakowi, że przyjmę ofertę, jak otrzymam stosowne pismo z jego strony o zapewnieniu, iż wspomoże władze miasta i wyłoży pieniądze na jego funkcjonowanie. - powiedziałem.

- Myślę, że nie będzie z tym problemu. Ostatnia moja rozmowa z właścicielem klubu przebiegła spokojnie, przedstawił mi wszystkie swoje plany dotyczące klubu z Wrocławia i mogę zapewnić, że miasto zostanie wsparte przez niego wsparte. Pismo otrzyma Pan przy ewentualnym podpisaniu kontraktu we Wrocławiu. Rozumiem, że się Pan zdecyduje? - zapytał Paluszek.

- Tak, zgadzam się. Poszukam odpowiedniego lotu i jak najszybciej będę we Wrocławiu. O wszystkim będę Pana dokładnie informował. - zakończyłem.

- Świetnie, podjął Pan bardzo dobrą decyzję. Czekam na odzew z Pana strony. - skończył.

Odnośnik do komentarza

Mam taki problem, pewnie gdzieś wyjaśnienie jest, ale dokładnie nie mogę znaleźć. Wrzuciłem skórkę Steklo do folderu FM'a w "Moje dokumenty" i nie widzi tej skórki w ustawieniach, już w samej grze. Wiecie, co mogę robić nie tak? Dodatkowo myślę, że przez moją decyzję wyboru klubu czytelników nie stracę. :)

---

 

Poinformowałem prezesa Virtus'a o mojej decyzji telefonicznie - początkowo był zirytowany, jednakże później podziękował mi i życzył dalszych sukcesów. Wyglądało to w pewnym sensie, że uciekam z tonącego okrętu. To nie tak, dążyłem do awansu zawodowego i zostałem doceniony, według mnie przez lepsze kluby z Polskiej Ekstraklasy. Powiedziałem to także Emily, która była zachwycona tym, że wracamy do ojczyzny, natomiast Bodzio faktem, iż odwiedzimy go na stażu w Jagiellonii. Tradycji stało się zadość, prawdopodobnie moim asystentem zostanie nie kto inny, jak Linda. W kraju nie byłem od dawna, we Włoszech przebywałem trochę więcej niż pół roku. Dla mnie? Wystarczająco dużo, stęskniłem się za moim, kochanym krajem. Będę co raz bliżej domu, mam nadzieję, że kiedyś będzie mi dane prowadzić Lecha. Na lotnisku wylądowaliśmy z przyszłą małżonką dnia następnego, około godziny dziewiątej nad ranem. Niesamowicie świeciło słońce, temperatura na termometrach sięgała do 30 stopni Celsjusza. Po wejściu do terminala przylotów, przywitał nas od razu tajemniczy gość ze słuchawki, Krzysztof Paluszek. Zaprosił do swojego samochodu, opowiedział dość krótko historię Śląska - zawiózł nas pod nowe mieszkanie, w samym centrum miasta. Zanieśliśmy tam bagaże, Emily została w domu, natomiast ja wyruszyłem z dyrektorem sportowym na stadion, gdzie odbędzie się prezentacja drużyny oraz zarazem konferencja prasowa, przedstawiająca nowego szkoleniowca drużyny, czyli mnie. Przed tym spotkaniem, zaprowadzono mnie do ogromnego gabinetu Solorza-Żaka, gdzie podpisaliśmy trzyletnią umowę. Sam właściciel przedstawił mi cele, jakie mam zrealizować w nadchodzącym sezonie. Były to zajęcie miejsca w tabeli premiowanego awansem do Europejskich Pucharów i zaczęcie budowy Wielkiego Śląska, czyli drużyny, która w przyszłości będzie mogła zawalczyć nawet o Ligę Mistrzów i Mistrzostwo Polski. Dodatkowo, jak obiecał Paluszek - otrzymałem od niego zapewnienie na piśmie, że wesprze klub finansowo. Później oprowadzono mnie po całym stadionie. Byłem pod ogromnym wrażeniem, z ciekawości sprawdziłem wszystkie pomieszczenia, jakie się tam znajdowały. Przez to, cała konferencja opóźniła się o ponad dwie godziny.

 

Dzień dobry, witam Państwa bardzo serdecznie. Chciałem gorąco powitać nowego szkoleniowca drużyny, Pana Mikołaja Kortusa. Oddaję Panu głos. - zaczął rzecznik prasowy, Michał Mazur.

  • Dziękuję. Śląsk Wrocław to ponad 65 lat tradycji i ogromne oczekiwania kibiców, z którymi wspólnie musimy się zmierzyć. Chcę jak najszybciej zmotywować drużynę do walki o najwyższe cele i do wzmożonej pracy. Nastawiamy się na poprawę gry z poprzedniego sezonu i walkę w tym zbliżającym się wielkimi krokami. W najbliższym czasie czeka nas mnóstwo pracy. Spróbuję wesprzeć ten klub i wspólnie zbudować Wielki Śląsk, który już wkrótce będzie osiągał same sukcesy.

Proszę Państwa o zadawanie pytań w stronę Pana Kortusa. Mikrofon znajduje się przy naszym biurku, aby zadać pytanie, należy podnieść rękę - po otrzymaniu mikrofonu przedstawić siebie i swojego pracodawcę. - ponownie Mazur.

 

Mateusz Chlewiński, Dziennik Wrocław. Wszyscy doskonale wiedzą, że wywodzi się Pan z Poznania. Nie będzie to dla Pana problem, prowadzić jednocześnie Śląsk i kibicując Lechowi Poznań?

  • Spodziewałem się tego typu pytania. Odpowiem prosto i zrozumiale. Nie łączmy osobistej sympatii klubowej. Od dziś jestem szkoleniowcem klubu z Wrocławia, przeniosłem się z narzeczoną do tego miasta i przez, miejmy nadzieję, najbliższe lata będę tutaj mieszkał. Owszem, kibicuję Kolejorzowi, aczkolwiek jak wspomniałem, nie łączę relacji osobistych w pracy. Jeśli będziemy potrzebować zwycięstwa wysokiego nad Lechem, postaramy się, by tak się stało.

Mateusz Borek, Polsat Sport. Nie odniósł Pan sukcesu, który był blisko z klubem Virtus Lanciano - czyli awans o klasę wyżej. Spodziewał się Pan, po przegranym meczu, jakiejkolwiek propozycji, nawet przedłużenia kontraktu z obecnym zespołem?

  • Z właścicielem klubu Virtus miałem umowę słowną, po podpisaniu kontraktu. Znajdowaliśmy się wtedy na pozycji dwunastej, w totalnym dołku. Moim celem było wyciągnięcie klubu ze strefy spadkowej i walka do samego końca o... utrzymanie. Ewentualny awans był traktowany jak marzenie. Proszę teraz sobie odpowiedzieć, czy to nie jest sukces? Odnieśliśmy zwycięstwa z wyżej notowanymi rywalami, jednakże w barażach zabrakło już sił. Gdybym prowadził ten zespół od samego początku, powiem Panu szczerze, awans byłby pewny.

Cezary Olbrycht, Canal + Sport. Choć zdecydował się Pan na objęcie posady w klubie WKS Śląsk Wrocław, cały czas Pańskim drugim pracodawcą jest reprezentacja San Marino. Czy Pańskie dodatkowe obowiązki nie przeszkodzą w idealnym wykonywaniu obowiązków?

  • Moim zdaniem, raczej nie. Chciałbym całkowicie oddawać się klubowi, aczkolwiek nie zostawię podopiecznym w reprezentacji. Buduję tam także reprezentację, szytą dokładnie na miarę - to proces kilkuletni. Czy to mi się uda, zobaczymy za kilka lat. W idealnym wykonywaniu obowiązków z pewnością zaszkodzą, gdyż nie będę mógł uczestniczyć na jednym, czy dwóch treningach w roku, aczkolwiek często gramy w terminach ogólnie reprezentacyjnych i właśnie w tym terminie w każdych rozgrywkach w Europie, czy nawet na świecie jest przerwa. Zamierzam te dwa obowiązki łączyć, z większym zaangażowaniem w pracę klubu.

Rafał Stec, Gazeta Wyborcza. Co z obecnymi pracownikami sztabu szkoleniowego, zachowają pracę, czy zatrudni Pan nowych, lepszych według Pana fachowców?

  • Mogę zapewnić, że na samym początku nikt pracy ze sztabu szkoleniowego nie utraci. Nie znam dokładnie wszystkich osób, dlatego przez najbliższe dni poświęcę na głębsze zapoznanie się z gruntem, na którym stoję. Za miesiąc, dwa - dokładnie ocenię pracę poszczególnych osób z tej grupy i podejmę decyzję, co dalej. Jeśli wypadną dobrze, pracę zachowają, jak będzie jakiś aspekt funkcjonował kiepsko, sprowadzimy nowych fachowców.

Dziękuję, to wszystkie pytania na dziś. Serdecznie dziękuję Panu za przyjęcie oferty i życzymy jak największych sukcesów w najbliższej kadencji. Pozdrawiam i żegnam wszystkich tutaj zgromadzonych, koniec konferencji. - zakończył dyrektor sportowy, Krzysztof Paluszek.

 

Bardzo się denerwowałem, musiałem wypaść jak najlepiej. Jak padało jakieś pytanie, następowała chwila ciszy. Wtedy właśnie układałem wszystkie swoje myśli, aby nie powiedzieć czegoś głupiego. Myślę, że wyszło dobrze, ale jeszcze sobie nagranie z konferencji przeanalizuję i zobaczę, czego w przyszłości będę musiał unikać. Mogę otwarcie, już teraz powiedzieć, że jest to najlepszy rok w moim życiu. Awans życiowy i awans sportowy. Pod koniec roku ożenię się, natomiast teraz już wkraczam na nową ścieżkę życia, ścieżkę Wrocławską.

Odnośnik do komentarza

Tak, do folderu "skins" wrzuciłem. Teraz mam inny, dziwny problem. Statystyki, tzn. atrybuty zawodników wyglądają dziwnie. Zobaczcie poniżej, w screenach. Ktoś miał podobny problem?

 

kowal263: Tam, gdzie więcej płacą. :D Po moim odejściu, zarząd Virtusu zwolnił prawie wszystkich piłkarzy, zostawiając bodajże ośmiu. Cięcia finansowe. :P

---

 

Przedstawienie składu:

 

Bramkarze:

Rafał Gikiewicz [POL, 26l.] - jedyny bramkarz w naszej drużynie. Przed odejściem Kelemena do Leeds był tylko rezerwowym. Prawdopodobnie za mojej kadencji nic się nie zmieni, pilnie poszukiwany będzie bramkarz. Sytuacja się powtarza, podobnie było w Virtusie.

 

Obrońcy:

Daniel Tanzyna [POL, 24l., OŚ] - do składu dołączył w przerwie zimowej, w rundzie wiosennej zagrał tylko siedem razy. Daję mu wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy.

Marcin Kowalczyk [POL, 29l., OŚ/OP] - tak jak wyżej, jednakże w klubie jest dłużej. Nie widzę dla niego miejsca.

Tadeusz Socha[bLR, 23l., OL/OP] - przyszedł z BATE Borysów, pewny punkt w poprzednim sezonie. Zobaczymy, co pokaże na najbliższych treningach. Jeśli się wykaże, ma miejsce w szerokim składzie.

Dzyanis Palyakou [POL, 26l., OP] - wybrany jako najlepszy piłkarz roku 2013/2014 przez kibiców. Pierwsza jedenastka gwarantowana.

Mateusz Matras [POL, 23l., OL/OŚ] - sprowadzony z Piasta Gliwice zimą, zagrał u trenera Levego na wiosnę we wszystkich spotkaniach, kończąc notą 7.40.

Marek Wasiluk [POL, 27l., OŚ] - superrezerwowy, niestety nie widzę dla niego miejsca w pierwszej jedenastce.

Adam Kokoszka [POL, 27l. OŚ] - podpora całej formacji defensywnej. Będzie trudno go zatrzymać, interesują się nim kluby niemieckie i tureckie.

Arkadiusz Koprucki [POL, 29l., OŚ] - rezerwowy, nic nowego do drużyny nie wnosi. Jak otrzymam jakąkolwiek ofertę za tego zawodnika, pozwolę mu odejść.

Michał Pazdan [POL, 26l., OŚ] - druga podpora obrony, razem z Kokoszką będą tworzyć parę środkowych defensorów w wyjściowym składzie.

Przemysław Strzelecki [POL, 22l., OL] - sprowadził go jeszcze Levy, aczkolwiek nie mam pojęcia w jakim celu. Raczej w szerokim składzie się zmieści, ale nie widzę dalszej przyszłości.

 

Pomocnicy:

Przemysław Szkatuła [POL, 21l., OPL] - średniak, sprowadzony także przez poprzedniego szkoleniowca. Totalne rezerwy.

Przemysław Kaźmierczak [POL, 32l., PŚ] - pomimo wieku, posiada dużo doświadczenia i przede wszystkim umiejętności. Główny punkt w środku pomocy. Meczu bez niego sobie nie wyobrażam.

Rok Elsner [sVN, 28l., DP] - między nim, a Stevanoviciem rozegra się walka o miejsce w pierwszym składzie. Posiadają podobne umiejętności, więc tylko zaangażowaniem na treningach mogą pokazać, komu bardziej zależy.

Dalibor Stevanovic [sVN, 29l., DP] - tak samo jak Elsner, walka na treningach równa się miejsce w zespole.

Michał Żyro [POL, 21l., OPL] - prawdopodobnie jedyny udany transfer poprzednika. Świetna technika, szybkość, podania. Tego, co potrzeba skrzydłowemu. Mimo młodego wieku, pierwszy skład gwarantowany.

Sebastian Mila [POL, 31l., OPŚ] - tej sylwetki przedstawiać nie potrzeba. Nasz główny rozgrywający, gwiazda zespołu.

Waldemar Sobota [POL, 27l., OPP] - druga, po Mili, gwiazda w zespole. Reprezentant Polski w charakterystyce podobny do Żyry, natomiast jest trochę starszy, aczkolwiek bardziej doświadczony.

 

Napastnicy:

Stevan Vukovic [CAN, 21l., NŚ] - jeden z niewypałów transferowych poprzedniego sezonu. Kiepsko będzie o miejsce w szerokiej kadrze.

Cristian Diaz [ARG, 27l., NŚ] - prawdopodobnie pierwszy napastnik w składzie, jednakże powalczy o miejsce z Despotoviciem.

Djordje Despotovic [sRB, 22l., NŚ] - gwiazda poprzedniego sezonu, strzelił najwięcej goli dla drużyn Śląska. Z powodu trudnego charakteru, będzie mu ciężej o wyjściową jedenastkę.

 

 

Zarząd przysłał mi sprawozdanie finansowe i budżet klubu zamknął się na 6mln euro, prócz tego na transfery otrzymujemy 2.5mln euro, a na płace 75tyś euro. Spora suma, scouci ruszyli do pracy. Cel numer jeden, sprowadzenie osoby na miejsce Mariana Kelemena, który przeszedł... za darmo, do Leeds United.

Odnośnik do komentarza

Zamiast Palyakou dałeś profil Sochy i na odwrót :P Gikiewicz nie jest zły, bardziej bym się skupił nad lewym obrońcą, bo Matras i właśnie Palyakou chyba nie bardzo nadają się do ekstraklasy, z wrzutkami poniżej 10. Do pucharów jak najbardziej, żeby rozbijać ataki rywali, ale nie do ligi :)

Odnośnik do komentarza

Tomba: Dzięki, poprawione. Po większym namyśle, zdecydowałem się na Twoją sugestię. Jednakże moim głównym celem tak i tak zostanie ściągnięcie nowego bramkarza.

---

 

Przystępując do pracy, już na pierwszym treningu usłyszałem słowa uznania, otuchy i wsparcia ze strony witających mnie piłkarzy. Pierwsze spotkanie, takie bardziej organizacyjne - wszyscy się dokładnie przedstawili, asystenci zapisali krótką charakterystykę i szczerze powiedziawszy wiedziałem już o wiele więcej. Dodatkowo, abym miał więcej czasu na poznanie osobowości w zespole, zdecydowałem, że w sparingach nie będę uczestniczył. Te mecze poprowadzi asystent, po których przyśle mi szczegółowy raport o naszej grze. Przez pierwszy tydzień nie było nowych twarzy, aczkolwiek byliśmy już w zaawansowanych negocjacjach. Pierwszym moim transferem jest lewy, wysunięty obrońca, grający ostatnio w Polonii Warszawa, Ruben Lima. Oczywiście, nie będzie to jedyny nowy piłkarz w tym okienku, gdyż prowadzimy jeszcze kilka rozmów. Zarząd klubu ogłosił, że sprzedaliśmy o 120 karnetów więcej, niż w roku ubiegłym, czyli 16.460. Liczba pokaźna, w tym jedynie prześciga nas Lech, który tych karnetów sprzedał ponad siedemnaście tysięcy. Nasi kibice chcą zobaczyć, co pokażemy w zbliżającym się sezonie. Mamy nadzieję, że jak najlepiej. Pierwsze spotkanie gramy na własnym stadionie, więc myślę, że będzie ich duża ilość obecna na trybunach. Bardzo dobrze, gdyż wsparcie na pewno się przyda. Dotrzymaliśmy, zrealizowaliśmy nasz główny cel w okienku transferowym. Na treningu zjawił się młody, nowy bramkarz - Przemysław Frąckowiak. Zaliczył epizod we Włoszech, wypożyczony był do Atalanty, gdzie jednak nie zaistniał. Widzę w nim ogromny potencjał, który postaramy się odpowiednio rozwinąć. Wiąże z tym zawodnikiem duże nadzieje na przyszłość.

 

Śląsk Wrocław 2:2 Metalist Charków (C. Diaz 72', D. Stevanovic 90')

Miedź Legnica 3:0 Śląsk Wrocław

Śląsk Wrocław 6:3 Austria Wiedeń (M. Matras 12', W. Sobota 33', T. Socha 47', S. Mila 60', M. Kowalczyk 65', D. Despotovic 90')

Śląsk Wrocław 4:0 Polonia Leszno (P. Kaźmierczak 11', C. Diaz 13', M. Żyro 29', W. Sobota 44')

Śląsk Wrocław 3:0 Mikulovice (W. Sobota 6', S. Mila 12', M. Żyro 72')

 

Z zapisów video i raportów wynika, że mecze towarzyskie przebiegły dobrze. Martwi mnie jedynie spotkanie z Miedzią, ale myślę, że był to wypadek przy pracy, patrząc na resztę. Przede wszystkim dobrze wykorzystujemy potencjał ofensywny, trochę gorzej pracuje defensywa, ale to kwestia kilku meczów. Pierwszy oficjalny mecz zagramy z Flotą Świnoujście w Pucharze Polski. Przybliżając sylwetkę drużyny Floty, ostatnie sezony spędzili rzecz jasna na zapleczu Ekstraklasy. Głównie w środkowej części tabeli, co roku ich celem jest walka o awans, jednakże jeszcze im to się nie udało. Podopieczni Dominika Nowaka w poprzedniej rundzie pewnie wyeliminowani Pogoń Siedlce, pokonując ich 2:0. Najbardziej wyróżniającym się piłkarzem tego zespołu jest bez wątpienia środkowy obrońca, Ivan Udarevic. W ostatnich sezonach grał prawie we wszystkich meczach z udziałem drużyny ze Świnoujścia. Okazało się, że przyjdzie zmierzyć się z nimi u siebie, więc mocno wierzę w ładne widowisko. Plusem było to, iż możemy skorzystać z kompletu zawodników, prócz Palyakova, który boryka się z lekkim urazem.

 

 

P. Frąckowiak - R. Lima, M. Pazdan, M. Matras, T. Socha - R. Elsner, P. Kaźmierczak - M. Żyro, S. Mila, W. Sobota - C. Diaz

 

Rozpoczęliśmy spokojnie, niesieni fanatycznym dopingiem naszych kibiców, szybko przedostaliśmy się pod bramkę rywala. Ładnie rozegrali piłkę między sobą Elsner, Kaźmierczak i Mila, gdzie ten ostatni zagrał do wychodzącego Soboty i już w czterdziestej sekundzie prowadziliśmy jednym golem. Chwilę później, ładnym szczupakiem popisał się Żyro, aczkolwiek bramkarz zdołał piłkę wypiąstkować przed pole karne. Tam przechwycił ją Socha, rozejrzał się, podał do Sebastiana Mili, który uderzył z dystansu, podwyższając wynik na 2:0. Kibice nie zdążyli się nacieszyć, a zdobyliśmy następnego gola, tym razem z sprawą Diaz'a. Mecz się uspokoił, wyraźnie drużyna przeciwna opadła z sił i dowieźliśmy wynik do przerwy. Druga część spotkania okiem neutralnego obserwatora mogła wydawać się nudna. Prowadziliśmy grę, rozgrywaliśmy piłkę w środku pola, raz po raz tworząc akcję. Wygrywamy najmniejszym nakładem sił i pewnie przechodzimy do dalszej rundy. Udany debiut, taki sam wynik jak w Lanciano.

 

Puchar Polski, II runda - 09.08.2014r.

Stadion Miejski, Wrocław.

WKS Śląsk Wrocław – Flota Świnoujście, 3:0 (W. SOBOTA 1', S. MILA 3', C. DIAZ 9')

MoM: Cristian Diaz (Śląsk Wrocław)

Odnośnik do komentarza

Od razu, ze stadionu pojechałem do mieszkania - skąd wziąłem walizkę i z Bodziem wyruszaliśmy do San Marino, gdzie na własnym obiekcie w meczu towarzyskim mieliśmy podjąć reprezentację Mołdawii. Nasz poprzedni rywal z eliminacji spisuje się kiepsko, spadając o kilkadziesiąt miejsc w rankingu FIFA. Dodatkowo dwie porażki w tym roku z Norwegią oraz niespodziewanie z Liechtenstein'em dają nam przewagę ważną, czyli umysłową. Zawodników powołałem dokładnie tych samych, co na mecz poprzedni z moim udziałem, czyli Armenią. Cel jest jeden, udowodnić, że nie jesteśmy tymi samymi chłopcami do bicia co w latach ubiegłych. Oczywiście prawdziwym sprawdzianem będą mecze oficjalne, aczkolwiek już teraz będziemy mogli sprawdzić, jak przepracowaliśmy ostatni okres przygotowawczy. W międzyczasie otrzymałem wiadomość, że w trzeciej rundzie Pucharu Polski będzie prawdziwy szlagier, gdzie zagramy z bardzo trudnym rywalem, podopiecznymi Avrama Granta, Lechem Poznań.

 

M. Manzaroli - F. Nanni, F. Melis, D. Simoncini, F. Casali - F. Bollini, M. Berreti, M. Lonfernini - M. Vitaioli, E. Golinucci - P. Gennari

 

Pierwszą dogodną sytuację do zdobycia bramki stworzyliśmy sobie już w 3. minucie, kiedy to w ogromnym zamieszaniu w polu karnym rywala, piłkę przechwycił Vitaioli, huknął na bramkę, jednakże futbolówką na szczęście rywali odbiła się od poprzeczki i wypadła za linię autową. Od tego momentu tempo meczu wyraźnie się przyspieszyło. W 22. minucie fantastyczną akcję rozegrał Lonfernini, gdzie w gąszczu nóg zagrał idealnie do Berretiego, ten przebiegł kilkanaście metrów, wpadł w pole karne i soczystym strzałem w róg bramki zdobył prowadzenie dla naszej reprezentacji. Nie przestawaliśmy atakować, jednakże bez większego skutku. Nasze zaangażowanie w ofensywie wykorzystała Mołdawia, zauważając lukę w defensywie, tam wybiegł do podania Bordijan i w doliczonym czasie gry pierwszej połowy wyrównał. Kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy mogliśmy przegrywać, aczkolwiek po rzucie rożnym zimną krew zachował Manzaroli, broniąc strzał rywala. Niestety, niewykorzystane sytuacje się mszczą i tak też się stało dziesięć minut przed zakończeniem spotkania. Świetne podanie od kolegi z zespołu otrzymał Ciobanu, który nie miał problemów z pokonaniem naszego bramkarza. Niestety przegrywamy, będąc lepszym, wygrany mecz. Dobrze, że to był tylko mecz towarzyski i tym razem w meczach oficjalnym szczęście będzie sprzyjało lepszym.

 

Mecz towarzyski - 13.08.2014r.

Olimpico, Serravalle.

San Marino – Mołdawia, 1:2 (M. BERETTI 22', V. Bordijan 45'+1, E. Ciobanu 81')

MoM: Vitaly Bordijan (Mołdawia)

Odnośnik do komentarza

@bacao: Niestety. :/

 

---

 

Udany początek sezonu, pierwszy wygrany i pierwszy... przegrany mecz, aczkolwiek po walce i dobrej grze, co cieszy. Na inaugurację sezonu gramy z Widzewem Łódź, który w poprzedniej edycji rozgrywek zajął wysokie, gwarantowane europejskimi pucharami, trzecie miejsce w tabeli. Co ciekawe, z tym zespołem podpisał kontrakt nasz były zawodnik, Mateusz Cetnarski. Bodzio, widocznie w nocy ponownie nie spał. Z rana, wchodząc na skrzynkę pocztową ujrzałem mail'a o nazwie "Analiza". Znajdowały się tam słabe i mocne strony rywala, kluczowi piłkarze i krótka charakterystyka. Przede wszystkim, grali w tym sezonie już siedem spotkań, z czego cztery zwyciężyli, dwa przegrali i jeden zremisowali. Są w rytmie meczowym, więc dużo do tej konfrontacji przygotowywać się nie muszą. Niespodzianką jest, że z Pucharu Polski odpali już w drugiej rundzie, ulegając Zawiszy Bydgoszcz. W swoim najbliższym rozkładzie meczowym mają bardzo niewygodnych rywali. Najpierw, następnie Lech oraz Wisła. Ostatnio wysoką formę prezentuje napastnik Łodzian, młody Mariusz Stępiński, który zdobył już pięć bramek w siedmiu spotkaniach. Nadal do dyspozycji nie wrócił Palyakou.

 

P. Frąckowiak - R. Lima, M. Matras, M. Pazdan, T. Socha - R. Elsner, P. Kaźmierczak - M. Żyro, S. Mila, W. Sobota - C. Diaz

 

Od pierwszych minut gra toczyła się w środkowej części boiska. Wiele fauli, przerw w grze, ogólnie nieciekawy moment meczu. Na szczęście, w 9. minucie składną akcję przeprowadził mój zespół, a dokładniej świetnym podaniem popisał się Mila, zagrywając za obrońców, gdzie na futbolówkę czekał Sobota i bez problemu zdobył gola. Więcej dogodnych szans w pierwszej połowie nie mieliśmy, aczkolwiek zawodnicy Widzewa też nie kwapili się na porywcze ataki w stronę naszej bramki. Do przerwy wynik się utrzymał. Po zmianie stron, od razu do ataku ruszyli rywale. Świetnie z kilkunastu metrów uderzył Rybicki, ale jeszcze lepszą obroną wykazał się Frąckowiak, piąstkując piłkę na rzut rożny, z którego nic groźnego nie wynikło. My odpowiedzieliśmy natychmiastowo, kilka minut później w środku pola piłkę odebrał Elsner, podał do Żyry. Ten lewym skrzydłem przebiegł kilkanaście metrów, dośrodkował w pole karne, gdzie do futbolówki dopadł Diaz i podwyższył wynik na 2:0. Zdobyta bramka spowodowała zmniejszenie tempa gry, przez co mogliśmy spokojnie kontrolować całkowicie przebieg spotkania. Wygrywamy na inauguracje pewnie i znajdujemy się w samej czołówce.

 

Ekstraklasa, 1/30 - 16.08.2014r.

Stadion Miejski, Wrocław

[x] WKS Śląsk Wrocław – [x] Widzew Łódź, 2:0 (W. SOBOTA 9', C. DIAZ 55')

MoM: S. Mila (Śląsk Wrocław)

Odnośnik do komentarza

@Jacelinho: Teraz sobie pluje w brodę? :D

@Vanlid: Hehe, dzięki.

 

---

Zmierzając po zwycięskiej ścieżce, musimy podtrzymać obecną passę i wygrać kolejne spotkanie ligowe. Tym razem na wyjeździe zmierzymy się z Kielecką Koroną. Kibice już nadali mi tytuł odnowiciela Mistrzów Polski, aczkolwiek nie patrzę na to i dalej staram wykonywać sumiennie swoje, co nie mówić, obowiązki. Cóż, niedługo swój staż w Jagiellonii kończy Bodzio. Następnie pewnie pojedzie na pijacką imprezę bankiet w PZPN'ie. Tym faktem jest szczególnie zachwycony, bo pić to on uwielbia, szczególnie jak jest dobra ku temu okazja. We Włoszech dostał zakaz od klubu, więc jeśli nikt mu nie zabrania, z pewnością skorzysta. Natomiast my, skupiamy uwagę już na ekstraklasę. W poprzedniej kolejce zabrakło pary Poznańskiej Lokomotywie, która tylko zremisowała z Lechią Gdańsk. Spora niespodzianka, patrząc na ostatnie wyczyny zespołu w Europejskich Pucharach. Co ciekawe, staną przed szansą awansu do fazy grupowej Ligi Europejskiej, jeśli pokonają greckie Atromitos. Świetnie sezon rozpoczęła Legia, wysoko wygrywając z Jagiellonią 5:2. Na laurach nie spoczęła także drużyna z Bełchatowa. Rozgromili oni wynikiem 6:1 górali z Bielska Białej. Wracając do najbliższego wyjazdu, Korona przegrała z Ruchem Chorzów 1:2, więc podrażnieni porażką, na pewno zechcą udowodnić swoim kibicom, że można na nich stawiać, aby ich za wcześnie nie skreślili.

 

P. Frąckowiak - R. Lima, M. Pazdan, M. Matras, T. Socha - R. Elsner, P. Kaźmierczak - M. Żyro, S. Mila, W. Sobota - C. Diaz

 

Co najdziwniejsze, to drużyna przeciwna zaatakowała od pierwszej w minuty. W sumie, czy to jest dziwne - muszą prowadzić grę, w końcu są u siebie, na własnym obiekcie. Dobrze spisywała się formacja defensywna, więc bez trudu powstrzymywaliśmy ich trudy. My natomiast, nic szczególnego w pierwszej połowie sobie nie stworzyliśmy, więc z wyniku nie mogliśmy wtedy narzekać. Do przerwy wszystko zostawało tak jak jest. Po zmianie stron sytuacja się odwróciła, na boisko wszedł za Diaz'a Despotovic i to on strzelił dla nas pierwszą bramkę w tym meczu, po idealnym dośrodkowaniu Mili, z prawej strony boiska. Fantastyczne wejście smoka. Kluczem do sukcesu jest długie utrzymanie piłki i jej kontrola. Właśnie to potrafiliśmy zrobić. Dokładnie takim sposobem, wymiana podań na jeden kontakt, w polu karnym do futbolówki dopadł Despotovic, ale był faulowany i sędzia podyktował jedenastkę, którą pewnie wykorzystał nasz rozgrywający, Seba Mila. Wynik poprawiliśmy jeszcze przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Ładnym rajdem przez prawie pół boisko popisał się Elsner, podał do Limy. Ten minął jednego obrońce i technicznym strzałem pokonał bramkarza Korony. Przeciwnicy próbowali, my chcieliśmy i skutecznie wykonywaliśmy swój plan. Krytykowany przeze mnie podczas meczu Żyro, uderzył zza pola karnego, zdobywając fantastyczną bramkę. Jednakże przez 90 minut grał bardzo kiepsko, często spowalniał akcje, dlatego też będę musiał pomyśleć nad sprowadzeniem konkurenta na tę pozycję. Czystego konta zachować się nie udało, bo w ostatnich minutach nasi obrońcy wyraźnie zaspali, wykorzystał to Jamroź, wbiegając swobodnie w pole karne, minął Frąckowiaka i strzelił honorowego gola. Zmietliśmy zespół z Kielc z powierzchni metalu murawy, w drugiej połowie zupełnie nie istnieli. Zmierzamy w dobrym kierunku. Teoretycznie prawdziwy mecz zaczął się po wejściu Despotovica. Nasz pierwszy napastnik z Argentyny dzisiaj nie zaistniał.

 

Ekstraklasa, 2/30 - 23.08.2014r.

Kielce Arena, Kielce.

[12] Korona Kielce – [3] WKS Śląsk Wrocław, 1:4 (D. DESPOTOVIC 60', S. MILA kar. 71', R. LIMA 85', M. ŻYRO 88', Ł. Jamroź 90'+2)

MoM: D. Despotovic (Śląsk Wrocław)

Odnośnik do komentarza

- Tak jest, trzymam za Ciebie kciuki! - wykrzyczałem do słuchawki podczas rozmowy z Lindą.

- Nie, dziękuję - odpowiedział.

 

Tak wyglądała nasza bardzo krótka rozmowa. On sam, właśnie siedział na fotelu w wielkiej sali, razem z innymi ciekawymi osobistościami, czekając na egzaminatora, którym był - jak się później dowiedział - Jerzy Brzęczek. Przez ostatnie dni miał słowny urlop ode mnie, więc analizę najbliższego rywala musiałem przygotować samemu, co mi szło bardzo mozolnie. W momencie startu egzaminu, my rozpoczynamy swój mecz. Aczkolwiek, z kim gramy? (chyba nadużywam słowa "aczkolwiek") Z "górolami"! Prostując, z czternastą drużyną, Podbeskidziem Bielsko-Biała. Najbliższy przeciwnik przez cały okres bytu w Ekstraklasie, człapie w dolnych rejonach tabeli. Ojcem samego awansu jest nadal prowadzący ten zespół, Dariusz Kubicki. Zagrożeniem przy naszym polu karnym będzie nieprzewidywalny, najlepszy strzelec poprzedniego sezonu, Maciej Ropiejko. Głównymi celami na to spotkanie są zdominowanie rywala, zdobycie przynajmniej dwóch bramek i pokazanie naszym kibicom prawdziwy, totalny futbol w wykonaniu Wielkiego Śląska. Dodatkowo wtrącając, prowadzimy rozmowy z trzema piłkarzami i przewidujemy transfery last-minute.

 

P. Frąckowiak - R. Lima, M. Pazdan, M. Matras, T. Socha - R. Elsner, P. Kaźmierczak - M. Żyro, S. Mila, W. Sobota - C. Diaz

 

Nikt nie stwarzał dogodnych sytuacji, nikt nie atakował, nikomu się nie chciało, bo to już było. Takimi słowami można opisać to, co się działo na boisku w pierwszej połowie. Widowisko strasznie nudne, odliczałem już sekundy do zaśnięcia całej ławki rezerwowych i oczywiście sędziego. Nie wydarzyło się nic, co mogło zwrócić jakąkolwiek uwagę moją, czy kibica na stadionie. Zero, null, przynajmniej do przerwy. Druga połowa... dokładnie to samo, beznadziejny styl, zła gra, niedokładne podania. Gdzie był ten Śląsk z poprzednich meczów? Na szczęście, jedenaście minut przed zakończeniem spotkania, chyba w końcu się piłkarze obudzili. Ładnie akcję zaczęli spod własnej połowi Elsner i Kaźmierczak, zagrywając na skrzydło do Żyry. On wbiegł w pole karne, podał do Diaza, ten na jeden kontakt do Mili, który w swój sposób uderzył i w taki sposób prowadziliśmy. To chyba raczej na pewno nie było przebudzenie. Ponownie zaczęła się żmudna, denna gra ze strony obu zespołów. Współczuję kibicom, bo dopingowali nas świetnie, a my odwdzięczyliśmy się czymś takim. Trzy punkty zostają we Wrocławiu, ale... fatalny styl, kiepsko.

 

Ekstraklasa, 3/30 - 30.08.2014r.

Stadion Miejski, Wrocław.

[1] WKS Śląsk Wrocław – [14] Podbeskidzie Bielsko-Biała, 1:0 (S. MILA 79')

MoM: S. Mila (Śląsk Wrocław)

 

Dzień po feralnym meczu mijał termin wykonywania transferów. Uporczywie próbowaliśmy dogadać się na temat wypożyczenia z Dynama Kijów lewego pomocnika, który jednak wolał pozostać w swoim klubie dłużej. Szkoda, bo u nas mógłby pokazać się europie i światu. Natomiast Bodzio... Bodzio napisał, czy zdał - jeszcze nie wie.

Odnośnik do komentarza

- Siemano, jak tam? - zapytałem, rozmawiając przez telefon z Bodziem.

- Cześć, kiepsko się czuję, stary. - odrzekł.

- Coś się stało? Tak nawiasem, są już wyniki egzaminów? - powiedziałem.

- No są, kurwa mać... - niechętnie mówił.

- Stary, nie, nie! Nie zdałeś? - ponownie zapytałem.

- Domyśl się, w pizdu. Dwóch punktów mi zabrakło, kurwa mać. - zdenerwowany odpowiedział.

- Drugi raz podejdziesz to zdasz. - próbowałem go pocieszać.

- Nie podejdę drugi raz, mam pewien pomysł, wiesz... - zaczął się śmiać.

- Nie wiem? - przerwałem mu.

- Dwa dni przed egzaminami odbyła się ta cała wielka impreza, nazywana bankietem. Chłopie, takiej popijawy jeszcze w życiu nie widziałem. - zaczął.

- No i co w związku z tym? - przerwałem ponownie.

- Słuchaj mnie do końca. Popijawa na całego, nikt tam nie był trzeźwy. Na szczęście wszystko pamiętam co się tam działo. Jak zobaczysz zdjęcie najebanego jak trup Grzesia Laty, spadniesz z krzesła, zrobiłem mu kapitalną fotkę. Razem ze Zdzisiem Kręciną, kieliszek w ręku, wyraz gęby jak... nie wiem jak to opisać. - ironicznie się zaśmiał.

- Nie pakuj się w kłopoty, szantaż jest nielegalny, możesz pójść siedzieć! - ostrzegłem go.

- Spokojnie, pokażę mu tylko fotkę i zagrożę, że jeśli nie wyda mi licencji, wszystko pójdzie do mediów i pożegna się z fotelem. - odpowiedział.

Odnośnik do komentarza

Szantaż podziałał, zdjęcie pijanych oficjeli z polskiej burżuazji piłkarskiej nie trafiło w ręce mediów. Według mnie szkoda, ale najważniejszy jest fakt, że Bodzio w końcu otrzymał najważniejszą licencję trenerską. Prawdopodobnie zostanie u nas jako asystent do końca sezonu, aczkolwiek później wypłynie już na własne, głębokie wody. Powraca temat reprezentacji, nareszcie rozpoczynają się długo oczekiwane przeze mnie eliminacje do Mistrzostw Europy we Francji. Pierwsze spotkanie rozegramy niestety na wyjeździe, z zespołem Macedonii. Rywal trudny, posiadający w swoich szeregach takie gwiazdy jak Agim Ibraini czy Ivan Trickovski. Liczymy na siebie, co osiągniemy, zależy od losu, szczęścia i co raz wyższych już umiejętności piłkarskich moich podopiecznych. Powołałem dokładnie te same osoby, co zagrały w ostatnim sparingu z Mołdawią.

 

N. Benedettini - F. Nanni, D. Simoncini, F. Melis, F. Casali - F. Bollini, M. Berretti, P.F. Mazza - M. Vitaioli, E. Cibelli - P. Gennari

 

Pierwsi rozpoczęliśmy mecz na pięknym stadionie w Skopje. Szybko ruszyliśmy do ataku, prawą stroną pognał Vitaioli, lecz niestety stracił piłkę i kontratak zaczęli gospodarze. Świetnie, długie podanie otrzymał Trickovski, ale na nasze szczęście strzelił obok bramki. Rywale powoli zaczęli przejmować inicjatywę w spotkaniu i całkowicie kontrolowali cały jego przebieg. Konstruowali akcję od własnego pola karnego, przechodząc już prawie pod szesnastkę Benedettiniego, gdy futbolówkę odebrał Bollini. On zaś zagrał do Mazzy, który idealnie wypatrzył wbiegającego miedzy obrońców Gennariego, który będąc sam na sam fatalnie spudłował, posyłając piłkę ponad bramką. Czyhaliśmy tylko na swoje szanse w kontrataku, nie mieliśmy nic do powiedzenia w rozegraniu piłki. Bezbramkowym remisem zakończyła się pierwsza połowa. Katastrofalny błąd popełnił Simoncini, tracąc futbolówkę we własnym polu karnym na rzecz Ibrainiego, który uderzył soczyście z prawej nogi, trafiając... w słupek. Niestety, bramkę dla Macedonii po krótkim rozegraniu rzutu rożnego zdobył Trickovski. Kilka minut później, po kontrowersyjnej jedenastce przegrywaliśmy już dwoma golami. Funkcjonowała defensywa, nie działała ofensywa. Na 180 sekund przed końcem spotkania szanse nam przywrócił Nanni, zdobywając bramkę kontaktową strzałem zza pola karnego. Nic już więcej zrobić nie mogliśmy.

 

Mecz Eliminacji do Mistrzostw Europy - 10.09.2014r.

Philip II Arena, Skopje.

[x] Macedonia – [x] San Marino, 2:1 (I. Trickovski 56', A. Ibraini kar. 75', F. NANNI 87')

MoM: F. Nanni (San Marino)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...