Skocz do zawartości

La Serenissima


Miki088

Rekomendowane odpowiedzi

Podsumowanie Eliminacji do Mistrzostw Świata w Brazylii 2014.

 

Tabele.

 

Grupa A:

1. 22pkt - Chorwacja

2. 20pkt - Belgia

3. 20pkt - Szkocja

4. 10pkt - Serbia

5. 10pkt - Walia

6. 3pkt Macedonia

 

Grupa B:

1. 28pkt - Włochy

2. 17pkt - Dania

3. 15pkt - Bułgaria

4. 15pkt - Czechy

5. 9pkt - Armenia

6. 1pkt - Malta

 

Grupa C:

1. 27pkt - Holandia

2. 19pkt - Turcja

3. 16pkt - Rumunia

4. 13pkt - Węgry

5. 13pkt - Estonia

6. 0pkt - Andora

 

Grupa D:

1. 23pkt - Niemcy

2. 22pkt - Szwecja

3. 17pkt - Austria

4. 16pkt - Irlandia

5. 6pkt - Wyspy Owcze

6. 3pkt - Kazachstan

 

Grupa E:

1. 27pkt - Norwegia

2. 20pkt - Szwajcaria

3. 10pkt - Albania

4. 10pkt - Islandia

5. 9pkt - Słowenia

6. 8pkt - Cypr

 

Grupa F:

1. 22pkt - Rosja

2. 21pkt - Portugalia

3. 18pkt - Izrael

4. 16pkt - Irlandia Północna

5. 9pkt - Azerbejżdżan

6. 1pkt - Luksemburg

 

Grupa G:

1. 24pkt - Grecja

2. 19pkt - Litwa

3. 18pkt - Słowacja

4. 13pkt - Bośnia

5. 9pkt - Łotwa

6. 4pkt - Liechtenstein

 

Grupa H:

1. 30pkt - Anglia

2. 24pkt - Polska

3. 18pkt - Ukraina

4. 10pkt - Mołdawia

5. 7pkt - Czarnogóra

6. 0pkt - San Marino

 

Grupa I:

1. 20pkt - Francja

2. 17pkt - Hiszpania

3. 9pkt - Finlandia

4. 8pkt - Gruzja

5. 3pkt - Białoruś

 

Awans na Mistrzostwa Świata uzyskały reprezentacje:

Chorwacja, Włochy, Niemcy, Holandia, Norwegia, Rosja, Grecja, Anglia, Francja.

 

Baraże:

 

Hiszpania 2:1 1:2k Szwecja

Awans: Szwecja

 

Polska 1:1 1:3 Belgia

Awans: Belgia

 

Portugalia 1:0 2:0 Szwajcaria

Awans: Portugalia

 

Turcja 2:0 0:1 Litwa

Awans: Turcja

 

Ciekawostki.

 

Najwięcej bramek: Zlatan Ibrahimovic(Szwecja) - 12

Najwięcej asyst: Ruslan Rotan(Ukraina) - 8

Najlepsza średnia ocena: Robin Van Persie(Holandia) - 8.30

Największa ilość czystych kont: Maarten Stekelenburg(Holandia) - 6, Joe Hart(Anglia) - 6, Igor Akinfeev(Rosja) - 6, Zydrunas Karcemarskas(Litwa) - 6

 

Najlepszym zawodnikiem mojej drużyny, według kibiców został Mattia Stefanelli - co udowodnił zdobytymi dwoma bramkami i jedną asystą w całych tych rozgrywkach. Postanowiłem, że z San Marino nie zamierzam odchodzić, chcę zbudować tutaj poważną reprezentację, która za kilkanaście lat będzie mogła zawalczyć z każdym. Dodatkowo staram się znaleźć także klub. Powysyłałem moje CV do kilkunastu klubów, znajdujących się w kilku różnych państwach. Nic, tylko czekać.

Odnośnik do komentarza

@dxx

Dzięki. Szukam większych wyzwań, nie tylko reprezentacja, dlatego ta decyzja.

@Vanlid

Zobaczymy. :) Dzięki.

@bacao

Może nie nudna, ale jak pisałem wyżej, chcę mieć dodatkowe wyzwanie i smaczek w grze.

@buli1992

Też się zdziwiłem, ale widzisz, co zrobił Zlatan.

@Vanlid

Zwyczajnie zagrali lepiej, ale nie awansowali - brakowało jednego punktu.

 

---

 

Poczekałem, aż przyjdzie grudzień- czas w którym cierpliwość właścicieli klubów dobiega końca i masowo zwalniają szkoleniowców. Tym razem było tak samo. Wolne stanowiska pracy były szczerze powiedziawszy wszędzie, w w każdym zakątku Europy. Szansę dla siebie upatrywałem w Polsce, Włoszech i Turcji. To oczywiste, że tam wysłałem jak najwięcej maili i faksów z moim CV. Długo nie otrzymywałem żadnej pozytywnej odpowiedzi, natomiast te negatywne miałem między innymi z polskiej Ekstraklasy, Tureckiej I ligi i Serie A, Australijskiej Hyundai A-League oraz Rumuńskiej Ekstraklasy. Nareszcie, w skrzynce mail'owej mogłem znaleźć mail'a z zaproszeniem do siedziby klubu. W razie ewentualności, nie musiałbym nawet się z San Marino wyprowadzać, bo był to klub z Włoch. Dokładniej w części Abruzji. Szybko poinformowałem o tym Bodzia telefonicznie, który pojedzie tam ze mną.

 

- Bodzio, no cześć. Dawno się nie słyszeliśmy, posłuchaj. Dostałem propozycję pracy jako szkoleniowiec drużyny, nie zgadniesz gdzie. Region słonecznej Abruzji, miasto niedaleko morza.

- Jaki to klub, nazwa miasta, dawaj szczegóły!

- O tym porozmawiamy później, pakuj się. Jutro wylatujemy z Ławicy. Taksówka będzie pod twoim domem o jedenastej, wyrobisz się?

- Tak, jasne. Zawitamy tam na dłużej? Nie wiem, czy zabrać więcej ciuchów, czy na luźno.

- Na luźno, najwyżej dokupisz. Nie wiemy, co nas tam spotka.

- Dobra, widzę w tym naszą szansę, Miki. Dobra, ja muszę kończyć, bo mam gościa. Do jutra.

- Nie ma sprawy, do jutra.

 

Wyjąłem z szafy moją czerwoną walizkę, po godzince skończyłem się pakować i zacząłem rozmyślać, czy to się uda - jeśli tak, co będzie dalej. Rano obudziłem się dość wcześnie, ubrałem się, podjechaliśmy taksówką po Bogusława i zdążaliśmy ku lotnisku. Tam odprawa przebiegła szybko, wsiedliśmy w samolot, który nabrał kierunek na Włochy - Abruzja. Co to za klub?

Odnośnik do komentarza

@tomba

Pudło. :D

---

 

Wylądowaliśmy na lotnisku w Pescarze, jednak nie te miasto było naszym celem, a oddalone o czterdzieści kilometrów Lanciano. Szybko odebraliśmy bagaże, po czym udaliśmy się do taksówki. Już w samochodzie zadzwonił telefon, od przedstawiciela klubu.

 

- Witam, z tej strony osobisty asystent prezesa klubu Camillo D'Alessandro. Rozmawiam z Panem Kortusem?

- Dzień dobry, tak, we własnej osobie.

- Jest już Pan w kraju?

- Jestem w taksówce, która kieruje się do Lanciano. Za godzinę powinniśmy być na miejscu.

- Dobrze, prezes będzie w swoim gabinecie na Pana czekał. Jest w taksówce Pan Linda?

- Jest, jest. Dlaczego Pan pyta?

- Najlepiej, jakby zjawił się razem z Panem w gabinecie. Proszę poinformować kierowcę, abyście Państwo podjechali na ulicę Via Luigi De Crecchio, numer sześćdziesiąt jeden, duży biurowiec.

- Jasne, przekażę. Do zobaczenia, pozdrawiam.

- Żegnam, powodzenia życzę.

 

Pierwsza w historii rozmowa przez telefon w moim życiu, w której powiedziałem wszystko dobrze w języku angielskim. Bodzio ucieszył się na słowa, że ma także zjawić się w gabinecie. Podróż minęło bardzo szybko, z powodu, że zostało nam jeszcze troszkę czasu, udaliśmy się do małej kawiarni przy siedzibie klubu, aby omówić plan rozmowy.

 

- Posłuchaj, Bodzio. Przychodzimy do środka, witamy się, wiesz - oficjalnie i czekamy, aż on coś powie.

- No spoko, byłem kilka razy na takim czymś, tylko u reżyserów filmowych, wiem jak się zachować.

- Dobrze, ale mówię to tak profilaktycznie, na wszelki wypadek. Musimy wypaść jak najlepiej, zespół walczy o utrzymanie w lidze, przegrali ostatnie cztery spotkania. Musimy pokazać temu gościowi, że interesujemy się tym klubem, musimy znać odpowiedź na każde jego pytanie, dlatego patrz. - wyciągnąłem netbook'a, wszedłem na angielską stronę Wikipedii i przekazałem go Bogusławowi - Znasz angielski, przeczytaj wszystko, co tu jest napisane. Ja już to przestudiowałem, dlatego Twoja kolej.

- Oho, dużo tego trochę. Ciekawe nazwiska w klubie, Aquilanti, Falcone - one coś mi mówią. Która jest godzina? Żebyśmy się, chłopie, nie spóźnili.

- Cholera! Mamy pięć minut, pakuj laptopa do swojej torby i idziemy. Najwyżej powiemy, że taksówka się spóźniła. Ruchy, ruchy!

Odnośnik do komentarza

@Jacelinho

Dzięki, wielkie dzięki. Takie słowa motywują. :)

@Necib

:)

 

---

 

Szybko wyszliśmy z kawiarni, która znajdowała się dosłownie o krok od średniej wielkości biurowca, chyba w centrum miasta. Spojrzałem się na niego, przeżegnałem i razem z Bodziem weszliśmy do środka. Stanęliśmy przy recepcji, gdy nagle podeszła ubrana w elegancką sukienkę kobieta.

 

- Dzień dobry, Pan był umówiony?

- Tak, zgadza się, z prezesem klubu. Dla potwierdzenia, mogę wyciągnąć mail'a od właśnie tego Pana.

- Nie trzeba, zapraszam za mną.

 

Poszliśmy długim, dla odmiany, jasnym korytarzem. Na jego końcu, znajdował się gabinet prezesa. Wielki, oszklony, było z zewnątrz wszystko widać. Nikogo tam nie było, natomiast kobieta nas tam wpuściła, abyśmy poczekali. Prezes widocznie miał jeszcze kilka spraw do załatwienia przed spotkaniem z nami. Szczerze, to denerwowałem się jak nigdy. Jednocześnie mogłem się spalić i odjechać z kwitkiem, a z drugiej strony dostać swoją pierwszą szansę prowadzenia klubu piłkarskiego, a nie reprezentacji. Rozglądając się po pomieszczeniu, zauważyłem na ścianie dokument, informujący o awansie tego klubu do Serie B. Jednakże wiedziałem, że w obecnym sezonie są na skraju spadku z Serie C1, więc pewnie dlatego poprzedni szkoleniowiec został zwolniony, marnując szansę utrzymania zespołu w wyższej klasie rozgrywkowej. Po kilku minutach, do gabinetu wszedł średniego wieku mężczyzna, zamknął drzwi i usiadł na dość dużym fotelu.

 

- Widzę, że Panowie przede mną. Jak się pewnie już domyślacie, jestem prezesem tego klubu. Klubu o bogatej historii, jednakże bez żadnych sukcesów, o czym pewnie wiecie. Szansę na wypromowanie mieliśmy w poprzednim sezonie, ale nie zdołaliśmy utrzymać się w wyższej klasie i wszystko się posypało. Teraz mamy problem z wynikami w tych rozgrywkach, dlatego Panów wezwałem. Dużo o Was czytałem, świetnie radziliście sobie z reprezentacją San Marino. Rozumiem, że z niej nie zrezygnujecie, tak?

- Tak, domyśliliśmy się. Wiemy o tym zespole dość dużo, dlatego to co Pan powiedział, nie jest dla nas niczym nowym. Nie zrezygnujemy z reprezentacji, widać tam już naszą rękę, dlatego nie chcemy zmarnować szansy zbudowania tam dobrego zespołu.

- Takich ludzi mi potrzeba, z ambicjami! Nie mam za wiele czasu, także przejdźmy już do sedna dzisiejszego spotkania. Pan Kortus zajmie stanowisko głównego szkoleniowca, natomiast Panu Lindzie chcemy zaoferować prowadzenie zespołu juniorów oraz - jeśli się Panowie dogadali - asystenta pierwszego zespołu. Wszystko w tym aspekcie jest dla Was jasne?

- Wszystko jasne, tak. Pan Linda będzie moim asystentem.

- Zaoferuję Panom taką samą pensję, aby żaden z Was nie został pokrzywdzony, mieszkanie przy samym stadionie oraz służbowy samochód. Jeden, bo na więcej nas na razie nie stać. Muszę już o tym teraz Państwa poinformować. Zespół jest zadłużony, stan konta jest pod kreską, mamy milion euro długu, dlatego nie dostaniecie dużych pieniędzy na wzmocnienia. Starajcie się ściągnąć piłkarzy z wolnego transferu. Możemy podpisać kontrakt?

- Tak, owszem.

 

Po podpisaniu kontraktu wyszliśmy z biura, poszliśmy po nasze walizki, które czekały w miejscowej przechowalni, wzięliśmy służbowe auto i udaliśmy się do nowego mieszkania. Szybko się rozgościliśmy, a ja mogłem już się pochwalić na facebook'u swoją nową pracą. Poprowadzę zespół SS Virtus Lanciano, będący w trzeciej lidze włoskiej. Celem w obecnym sezonie jest utrzymanie i już w następnym walka o awans. Jesteśmy na czternastym miejscu, także o jedno miejsce powyżej strefy spadkowej. Będzie ciężko, ale patrzę w przyszłość z optymizmem. Dług wydaje się duży, ale z sukcesami powoli przyjdą pieniądze i dzięki nim, mam nadzieję - wydostanę klub z dołka. Prawdziwe wyzwanie, czas zacząć!

Odnośnik do komentarza

Dzień pobytu w Lanciano minął bardzo szybko. Już o poranku dostałem telefon od asystentki prezesa, że mam się zjawić o jedenastej przy stadionie, na bocznych boiskach. Miałem przeprowadzić pierwszy trening. Bodzio przygotował listę wszystkich piłkarzy i zostawił na kartce miejsce na opis każdego z nich. Ubrałem się w dres, który dostałem w przeddzień treningu - oczywiście klubowy. Wziąłem walizkę z netbook'iem i rozpiskami. Zapomniałem wspomnieć, że samochodem służbowym, który dostaliśmy od szefostwa, było Renault Thalia - rocznik 2012. Baza treningowa była zadowalająca, cztery pełnowymiarowe boiska, oczywiście z oświetleniem. Natomiast sam stadion, to katastrofa. Jest to owal, bardziej nadający się do wyścigów nascar, niż piłki nożnej. Ogromnym plusem, jest jego niesamowite położenie. W samym środku parku, przez który dróżka prowadzi aż pod samą plażę. Z drugiej strony otoczony nowymi, średnimi budynkami. W przyszłości będę chciał go zmodernizować, gdyż wygląda jak wygląda, mizernie. Na boisku bocznym byliśmy sporo przed jedenastą, więc mieliśmy wiele czasu, aby porozstawiać potrzebny sprzęt i zaplanować trening. Wszyscy zawodnicy przyszli punktualnie, nie mogłem nikogo na samym początku wyzwać, bo lubię. Po kolei się przedstawili i później omówiliśmy wspólnie nasze cele na najbliższe kilka tygodni. Następnie rozpoczął się trening, który poprowadził Bodzio. Ja zabrałem długopis wraz z notesem i wynotowałem krótką charakterystykę każdego z zawodników.

 

 

Bramkarze:

Daniele Giordano - Młody Włoch, który na treningu niczym szczególnym się nie wykazał. Według mnie słaby, jednakże lepszy od Alina.

Alin Bucuroui - Zawodnik, będący w zespołach drużynowych Udinese Calcio. Tylko rezerwowy, jeśli uda mi się sciągnąć bramkarza, odejdzie z klubu.

 

Podsumowanie: Formacja słabo obsadzona, piłkarze bez żadnej przyszłości w tym klubie. W najbliższym oknie transferowym naszym głównym celem będzie bramkarz, nie wyobrażam sobie rundy wiosennej z tymi ludźmi.

 

Obrońcy środkowi:

Liberato Filosa - Zawsze grał we Włoszech, tylko w niższych ligach. Zaliczył siedem meczów w Serie B, nic po za tym. Nie widzę dla niego miejsca w moim zespole.

Francesco Battaglia - Przy obecnym stanie obrońców podstawowy zawodnik, liczę, że będzie podporą defensywy.

Giorgio Brandi - Młody, perspektywistyczny piłkarz, wychowanek naszego klubu. Liczę na niego, mam nadzieję, że w przyszłości będzie stanowił o sile zespołu.

Matteo Rota - O rok starszy od Giorgio'ego, natomiast potensjał ma ten sam. Z powodu wieku i braku innych, lepszych zawodników - prawdopodobnie gracz pierwszego zespołu.

 

Podsumowanie: Mimo, że jest na tę pozycję duża ilość piłkarzy, nie ma jakości. Kilku z nich na pewno odejdzie, w zamian sprowadzimy następców, mam nadzieję - o wiele lepszych.

 

Obrońcy prawi:

Antonio Aquilanti - Gwiazda naszej drużyny, solidny prawy obrońca. Trudno będzie go zostawić w zespole, gdyż interesuje się nim klub z Serie A, dokładnie Empoli. Od niego rozpoczynam ustalanie składu.

Enrico Pezzi - Także dobry zawodnik, jednak przy tej konkurencji tylko rezerowy.

 

Podsumowanie: Nie zamierzam tej częsci formacji zmieniać - najsilniej obsadzona, jest duża jakość. Siła mojej drużyny tkwi w nich.

 

Obrońcy lewi:

Carlo Mammarella - Doświadczony piłkarz z Włoch. Gwarantowany pierwszy skład, właśnie też w powodu braku innego zawodnika.

 

Podsumowanie: Prawdopodobnie sięgnę do klubowej szkółki juniorów i wyciągnę najlepszego młodzieńca, aby w razie wypadku, mógł wskoczyć za Carla.

 

Pomocnicy środkowi:

Simone Vitali - Słaby psychicznie, słaby fizycznie. Tak jak w przypadku innych zawodników, raczej nie widzę go w moim zestawieniu.

Domenico Di Cecco - Doświadczony pomocnik, prawdopodobnie po wyleczeniu kontuzji wskoczy do wyjściowej jedenastki.

Mateus - Jedyny brazylijczyk, jego atutami są technika i to, że pochodzi z Brazylii. Przyszłościowy zawodnik, ma dopiero 23 lata - szybko się rozwinie.

Luca Pigini - Podobnie jak Vitali, mizernie wyglądał na treningu. Jego przeznaczenie to siedzenie na ławce rezerwowych i czyhanie na swoją szansę.

 

Podsumowanie: Tu także sięgnę po młodych piłkarzy, aby wypełnili luki w formacji. Liderem będzie prawdopodobnie Di Cecco.

 

Skrzydłowi prawi:

Davide Carioto - Poprawnie się zaprezentował, ale niczym nie wyróżnił. Wychowanek Palermo, młody gracz - przyszłość zespołu.

Ilyas Zeytulaev - Wychowanek Juventusu Turyn, jednak nie wystąpił w żadnym oficjalnym meczu. Pochodzi z Uzbekistanu - prawdopodobnie czeka go rezerwa.

Danijel Marceta - Klub jest jego współwłaścicielem, w sumie nie mam pojęcia co to oznacza. Po Aquilantim, drugi najlepszy zawodnik w klubie.

 

Podsumowanie: Zawodnicy z przyszłością, ale na miejsce w jedenastce zasługuje tylko Marceta i ewentualnie Carioto. Gość z dalekiej krainy wraca do bajki, czyli swojego kraju w najbliższym okienku.

 

Skrzydłowi lewi:

Vinicio Edwards Espinal - Kolejny, pochodzący z egzotycznego kraju piłkarz. Z tego co zauważyłem, jest szybki, nic po za tym.

Vincenzo Pepe - Jak wyżej, podobna szybkość jak Vinicio, co potrzeba na tę pozycję. Wychowanek Parmy.

Alessandro Volpe - Wychowanek Lazio, co widać po bardzo dobrej grze. Najbardziej się starał na treningu, pierwszy skład bardzo prawdopodobny.

Mohamed Fofana - Od Espiny różni się zwinnością oraz dryblingiem, rozpędza się jak Tonev z Lecha Poznań, aczkolwiek strzela miernie.

 

Podsumowanie: Pierwszy skład, jak w większości formacjach, zapewniony ma doświadczony zawodnik. Zmiennikiem jego będzie Pepe, reszcie dziękujemy.

 

Napastnicy:

Denis D'Onofrio - Wychowanek Torino, już nie taki młody - raczej rezerwowy.

Alessandro Piccirilli - Przyszłość drużyny, z dobrym przyspieszeniem i dryblingiem.

Berat Sadik - Reprezentant Finlandii, który rozegrał tam siedem spotkań, nie strzelając ani jednej bramki. Zaliczył trzynaście występów w niemieckiej Bundeslidze. Świetny piłkarz.

 

Podsumowanie: Jeśli zagram jednym napastnikiem, niewątpliwie miejsce w składze zajmie Sadik. Scouci skupią się podczas transferów także na tej formacji.

 

 

 

Po długim, wyczerpującym treningu udaliśmy się na obiad do klubowej restauracji - razem z asystentką. Rozmawialiśmy długo, opowiadała nam o klubie, mieście i włoskich zwyczajach. Byłem bardzo zadowolony. W końcu spełniło się jedno moje marzenie, mieszkać bardzo blisko morza. Chciałem Bałtyk, mam Adriatyk. Ciekawie, bardzo ciekawie.

Odnośnik do komentarza

Ułożyłem już pierwowzór formacji, 4-5-1. Czterech obrońców, jeden defensywny pomocnik, dwóch ustawionych nieco wyżej - kolejno dwóch ofensywnych skrzydłowych i jeden napastnik. Zespół grał podobnie w poprzednich meczach, także do końca rundy nie chciałem więcej nic zmieniać, aby nie mieszało piłkarzom się w głowie. Debiut będę miał trudny, gdyż gramy z drużyną walczącą o awans do Serie B. Dokładniej mówiąc, jest to Frosinone Calcio - także zespół z Abruzji. Zajmują szóstą pozycję, natomiast my dwunastą. Kibice będą mogli zobaczyć nas w akcji na miejscu, bo mecz odbędzie się na naszym stadionie. Debiutujemy w lidze włoskiej, wiem, że kibice bardzo na mnie liczą.

 

A. Bucuroiu - C. Mammarella, F. Battaglia, M. Rota, A. Aquilanti - S. Vitali, L. Pigini, Mateus - A. Volpe, D. Marceta - B. Sadik

 

Przez pierwsze dziesięć minut kontrolowaliśmy całkowicie spotkanie, atakując co jakiś czas na bramkę rywala - sposobem długiej wymiany podań, uśpienia rywala i późniejszego zaskoczenia kilkoma szybkimi wymianami piłki pod samą bramkę. Coś takiego szybko przyniosło efekt, bo już w ósmej minucie, a bramkę zdobył po podaniu Sadik'a - Volpe. Minutę później po fatalnym wykonaniu rzutu wolnego z naszej strony, z kontratakiem ruszyli rywale. Na nasze szczęście, zimną krew zachował Mammarella i soczystym wślizgiem odebrał piłkę Guidi'iemu. Nasze ataki narastały, atakowaliśmy we wszelakie sposoby, aby podwyższyć prowadzenie i mieć już do końca meczu spokój. Pod polem karnym sfaulowany został Pigini, futbolówkę z rzutu wolnego zagrał Mateus, wprost na głowę Volpe'go i mogliśmy się cieszyć z kolejnej bramki. Wynik do przerwy nie uległ zmianie i spokojnie mogliśmy udać się do szatni. Druga część spotkania była nudna dla kibiców, ale jaka ważna dla mnie oraz Bodzia. Całkowicie zdominowaliśmy środek pola, nie pozwalając zespołowi z Calcio na zbyt wiele. Zwieńczeniem całego meczu była wspaniała bramka drugiego z skrzydłowych, tym razem Marcety - z dystansu, kapitalna bomba. Dziękowałem chłopakom za udany debiut, lepszego wymarzyć sobie nie mogłem. Wygrywamy wysoko z wyżej notowanym zespołem. Dzięki zwycięstwu awansujemy na dziesiąte miejsce.

 

21.12.2013r.

Serie C1/B, 16/30.

[12]Virtus Lanciano 3:0 [6]Frosinone

- Alessandro Volpe 9'

- Alessandro Volpe 17'

- Danijel Marceta 90'

 

MoM: Alessandro Volpe (Virtus Lanciano)

Widzów: 690

Miejsce: Guido Biondi, Lanciano

Odnośnik do komentarza

@Jacelinho

No nie jestem taki pewny tego awansu, ale zobaczymy.

 

Teraz takie ogólnie pytanie dla wszystkich, jak wolicie. Mam opisywać każde spotkanie po kolei czy dawać comiesięczne sprawozdanie? Mi jest to obojętne, ale jak będzie lepiej dla Was?

 

---

 

Nadeszły święta Bożego Narodzenia, najpierw wspólna wigilia w klubie, następnie w mieszkaniu. Do siedziby klubu zaproszeni zostali wszyscy piłkarze, cały sztab szkoleniowy i najważniejsze osoby w klubie, czyli właściciel, prezes i rada nadzorcza. Przyszliśmy tam z Bodziem w strojach odświętnych, tak samo jak cała reszta. Różniliśmy się tylko tym, że na parkingu wyróżniał się jeden samochód, nasz. Stał wśród nowych Mercedesów, Audi i innych Bentleyów. Było mi trochę wstyd, ale w sumie czym miałem się przejmować - dostaliśmy go od właściciela, z powodu braków finansowych. Wracając do bankietu, rozpoczął się od tradycyjnego przełamania opłatkiem, krótkich życzeń i od wystąpienia prezesa, przynajmniej tak myślałem, że tylko on będzie przemawiał.

 

- Witam Państwa serdecznie na corocznej wigilii, organizowanej przez rodzinę SS Virtus Lanciano. Chciałem przede wszystkim pogratulować nowemu szkoleniowcu świetnego, efektownego debiutu. - podniósł rękę i zaczął klaskać, razem z nim wszyscy zgromadzenia na sali. - To dzięki niemu odnieśliśmy pierwsze zwycięstwo od dawna i wierzę, że w zbliżającym się Nowym Roku zespół pod jego... w sumie pod ich wodzą.. - wskazał na mnie i Bodzia. - rozpocznie marsz po jak największe sukcesy, aby przynieść chwałę naszej drużynie. Kończąc, wszystkiego najlepszego z okazji świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego Nowego Roku. Do mikrofonu zapraszam szkoleniowca drużyny, Pana Mikołaja Kortusa. - zakończył prezes, myślałem, że mnie coś trafi, jak miałem iść, cokolwiek powiedzieć w stronę zgromadzonych ludzi, z powodu oczywiście tremy.

 

- Dzień dobry, yymm.. chciałbym Państwa także powitać, pierwszy raz znajduję się na wspólnej wigilii w tak licznym gronie, dziękuję Wam, że mogę w tym uczestniczyć. Panie Prezesie - dziękuję za oddanie głosu. Nikt na tych zawodników w poprzednim meczu nie liczył. - kiwnąłem głową w stronę stolików, gdzie siedzieli piłkarze. - Dziękuję Wam, że pokazaliście wszystkim oczom, zwróconym ku stadionowi, że możemy powalczyć o wyższe cele, niż tylko utrzymanie. Gratuluję Panu Volpe i Marcecie za wspaniałe, zdobyte bramki. Razem z całym sztabem szkoleniowym, na czele z Bogusławem Lindą, rozpracowaliśmy rywala do całości. Jak państwo zauważyli, kontrolowaliśmy sytuację przez całe spotkanie. Szybko strzelona bramka dodała pewności siebie i tak chcę, aby było co spotkanie. Podobnie jak Pan, Valentin Maio, życzę wszystkiego najlepszego na te święta urodzenia Pańskiego i jak najwięcej sukcesów zawodowych i także tych życiowych w dwa tysiące czternastym roku. Dziękuję za uwagę i życzę smacznego. - zakończyłem, a po chwili otrzymałem gromkie brawa od wszystkich zgromadzonych.

 

Po zakończeniu przemowy, cały wyluzowany, oddałem się ku stolikowi. Byłem z siebie bardzo zadowolony, bo wiedziałem, że bardzo dobrze się zaprezentowałem przy obecności wszystkich osób związanych z klubem. Przebywaliśmy tam około dwóch godzin, po bankiecie udaliśmy się do samochodu i wróciliśmy do mieszkania. Po chwili dostałem sms'a... od Emily, żebym wysłał jej adres domu, bo już jedzie taksówką do Lanciano. Byłem bardzo zaskoczony, bo od kilku dni nie utrzymywaliśmy żadnego kontaktu, z powodu wiadomych przyczyn klubowych, ale jednak wiedziała, gdzie aktualnie przebywam. Przyjechała po około trzydziestu minutach, powitałem ją w drzwiach i zaprosiłem do środka, na - tym razem - domową wigilię, z udziałem moim, jej i Bogusława. Wszystkie posiłki przygotowałem sam, jednakże Bodzio zastawił do stołu i posprzątał cały dom, za co byłem mu bardzo wdzięczny. Po kolacji, sam wyszedł gdzieś na miasto, więc mogliśmy ze spokojem wspólnie ze znajomą porozmawiać.

 

- Jak tam Ci się wiedzie, Miki?

- Widzisz... - niezręcznie zacząłem. - Mieszkam w świetnie zlokalizowanym mieście, nad morzem - czego chcieć więcej od życia. Ostatnio, w debiucie wygrałem mecz z teoretycznie lepszym zespołem, zbieram same laury.

- To ładnie. Wiesz co się stało? Zwolniłam się z Tiffany'ego, wyprowadziłam się z Turcji, przyjechałam tutaj z całym moim bagażem.

 

Niezwykle mnie zaskoczyła tym, trochę byłem zdziwiony - że zdecydowała się na tak długą podróż, na poszukiwaniu swojego znajomego, z całym bagażem. Po chwili dodała.

 

- Mogę tutaj zamieszkać? Taka znajomość na odległość źle nam zrobi, a wiem, że między nami iskrzy. Macie jakiś wolny pokój?

- Yyy... - nie mogłem wypowiedzieć żadnego słowa, jednak po chwili odpowiedziałem. - Pewnie, jasne! Jednak zapytam, jak wróci Bodzio, bo to wspólne mieszkanie, czy będziesz mogła zostać. Myślę, że nie będzie miał raczej nic przeciwko.

- Naprawdę? Wspaniale! Przynajmniej nie będę traciła tyle na sms'y. - zaśmiała się i dodała. - Jutro rozejrzę się po mieście i znajdę jakiekolwiek zajęcie, najlepiej dobrze opłacane, co miesiąc otrzymacie ode mnie pięćset euro czynszu.

- Nie, Emily... nie trzeba, będziesz współlokatorem. My za to mieszkanie nic nie płacimy, więc Ty także nie musisz. Mam do Ciebie tylko jedną prośbę, nikomu się nie chwal, że tutaj mieszkasz, nie chcę, by ktokolwiek w klubie się dowiedział, że oprócz mnie i Bodzia tutaj ktokolwiek mieszka. Nie chcę niepotrzebnego rozgłosu, rozumiesz mnie, co?

- Nie ma sprawy.

 

Dokończyliśmy kolację, dziewczyna włożyła naczynia do zmywarki i zajęliśmy się swoimi potrzebami. Do niczego nie doszło - prostując jakiekolwiek domysły. Byłem bardzo ciekawy, co przyniesie nowy rok. Szczególnie czekałem na otwarcie okna transferowego, gdyż jak wiadomo, musimy wzmocnić poszczególne formacje. Następnie spotkanie gramy dopiero w połowie drugiego tygodnia, czyli za około dwa tygodnie.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...