Skocz do zawartości

Stałem z boku


Buli

Rekomendowane odpowiedzi

Po meczu na Jose Alvalade, w którym zostaliśmy ograbieni ze zwycięstwa, czas na rewanż na Stade Louis II. Jeśli mecz będzie prowadzony w normalny sposób, to wierzę w wygraną dającą nam awans do 1/8 LE. W tygodniu odpoczywał Golebiewski, więc to na nim opieram dziś swoje nadzieje na wysoką wygraną. Jak nie trudno policzyć, potrzebujemy wygranej co najmniej 2:0. Stać nas na to.

 

Sow - Gharbi, Andre, Cisse, Shiryaev - Gumbrecht, Vilaseca ( Zeigbo 78 ), Golebiewski, Komadina ( Bertin 78 ), Nyangweso - el-Huashle

 

26 sekund potrzebowaliśmy do odrobienia połowy strat. Golebiewski posłał piłkę między środkowych obrońców Sportingu a gola zdobył Komadina. Dominowaliśmy w kolejnych minutach a między 15-17 minutą meczu, mieliśmy 6 rzutów rożnych z rzędu. Niech to świadczy o naszej dominacji. Brakowało nam jednak wykończenia. W 30 minucie gości uratował obrońca, który wybił piłkę z linii bramkowej, ale 2 minuty pózniej było już 2:0, po wspaniałej indywidualnej akcji Golebiewskiego. W tym momencie byliśmy już w 1/8 LE. Polak miał szansę na podwyższenie wyniku, lecz jego strzał z ostrego kąta, wylądował na słupku. Chcecie zobaczyć jak dominowaliśmy w 1 połowie ? Proszę bardzo.

 

Goście po przerwie, co mnie nie zdziwiło ruszyli do przodu z zamiarem odrobienia strat. My jednak chcieliśmy pewnie dokończyć dzieła zniszczenia i co raz było bardzo gorąco pod bramką Sportingu. W 67 minucie stadion oszalał po tym, jak el-Huashle minął na pełnym gazie obrońcę Sportingu i strzałem przy krótkim słupku dał nam bezpieczne prowadzenie 3:0. Teraz nawet bramka dla gości nie powodowała naszego odpadnięcia, więc byłem pewny awansu. W 80 minucie było bardzo blisko gola na 4:0, ale Andre trafił w poprzeczkę. Goście w doliczonym czasie gry, rzucili wszystkie siły do przodu a my to skrzętnie wykorzystaliśmy. el-Huashle popędził prawym skrzydłem, akcję na długim słupku zamykał Bertin i młodziak zdobył gola pieczętującego nasz awans. Jeśli awansować dalej, to w takim stylu jak my. Wprost nie do uwierzenia, że na takim poziomie można oddać tyle strzałów na bramkę co my.

 

Liga Europejska, 1/16, rewanż ( 1 mecz 3:1 Sporting )

23.02.2034 r, Stade Louis II, Monaco, 9385 widzów

AS Monaco - Sporting Lizbona 4:0 ( Komadina, Golebiewski, el-Huashle, Bertin )

 

To będzie Francuski pojedynek w 1/8 LE. Naszym rywalem będzie Saint-Etienne. Lech Poznań przegrał na wyjezdzie z Bordeaux 4:1 i odpadł z rozgrywek. Mimo zwycięstwa 2:1 nad Zenitem, odpadło także Podbeskidzie. Świetnie spisała się natomiast Polonia Warszawa, która po raz drugi pokonała Parmę 2:0. Ich rywalem w 1/8 LE będzie kolejna włoska drużyna - Fiorentina.

 

1 spotkanie 1/8 LE przeciwko Saint-Etienne, zagramy na wyjezdzie.

Odnośnik do komentarza

Gospodarz dzisiejszego spotkania - RC Lens spisuje się jak na razie znakomicie. Zajmuje miejsce tuż za "wielką 5" ( OM, Monaco, Bordeaux, Lyon, PSG ). Jeśli nie przytrafi im się jakaś tragiczna seria, to nie skończą sezonu niżej, niż na 7 miejscu. Chciałbym jednak przeszkodzić im w tym. Gramy dobrze, ale trzeba się skupić na końcowej fazie rozgrywek i nie popadać w samozachwyt. Lens przegrało w tym sezonie na własnym obiekcie tylko 2 razy, więc czeka nas mecz w twierdzy Lens.

 

Sow - Prost, Andre, Cisse, Shiryaev - Gumbrecht, Vilaseca, Golebiewski, Sanogo ( Nyangweso 67 ), Komadina ( Bertin 83 ) - el-Huashle

 

Lens pokazało na początku meczu, że wierzy w magię swojego obiektu. Zaatakowali nas bardzo odważnie a w niemal każdą akcję ofensywną angażowało się nawet 5-6 graczy gospodarzy. My nie robiliśmy tego tak dużą ilością piłkarzy, natomiast oddawaliśmy więcej strzałów. 1 dogodną okazję stworzyliśmy sobie dopiero w 36 minucie, gdy el-Huashle stanął oko w oko z bramkarzem Lens. Pojedynek ten wygrał goalkeeper gospodarzy. Tuż przed przerwą, w sobie tylko znany sposób piłka nie wtoczyła się do bramki gospodarzy, choć obrońcy Lens nie mogli wybić jej z linii bramkowej przez dobre 3 sekundy. Zabrakło determinacji do wbicia tej piłki w bramkę.

 

2 połowa miała bardzo podobny przebieg co 1. W 63 minucie znów piłka zatańczyła na linii bramkowej Lens i znów nie było przy niej nikogo z naszych. Przez długi czas gry gospodarze potwierdzali, że na własnym obiekcie są niezwykle mocni w grze defensywnej a do tego wyprowadzali grozne kontry. Żadna z ekip nie zdołała strzelić decydującego gola i musieliśmy podzielić się punktami z Lens.

 

Ligue 1, kolejka 27/38

27.02.2034 r, Stade Felix Bollaert, Lens, 34961 widzów

RC Lens (6) - AS Monaco (3) 0:0

Odnośnik do komentarza

Nadal nie jest różowo, ale w zeszłym miesiącu straciliśmy niecałe 2 mln euro a nie 2.5. Stan konta wynosi obecnie 11.654 mln euro

 

Rozpoczynamy małą serię spotkań z Saint-Etienne. Dziś zagramy przeciwko nim w lidze Francuskiej, lecz pózniej zagramy z nimi w LE, następnie mecz ligowy z PSG i rewanż w LE z Saint-Etienne. W najbliższym spotkaniu nie wystąpi zawieszony za kartki Komadina. Na lewej stronie zagra dziś Golebiewski. 09.11.2033 r. pokonaliśmy na wyjezdzie Saint-Etienne, ale warto zwrócić uwagę na inną statystykę - za mojej kadencji nie wygraliśmy z Saint-Etienne na własnym obiekcie.

 

Sow - Prost, Andre, Cisse, Shiryaev - Gumbrecht, Vilaseca, Zeigbo ( Sinval 45 ), Golebiewski ( Boulekbache 81 ), Sanogo - el-Huashle

 

W ciągu pierwszych 30 sekund gry, Sow dwukrotnie ratował nas przed utratą bramki. W 10 minucie świetnej okazji nie wykorzystał Golebiewski a 7 minut pózniej goście trafili w słupek po czym z linii bramkowej piłkę wybił Andre. Kilka kolejnych minut, to nasza dominacja i tylko cud ratował gości od utraty bramki. W 42 minucie znów zaatakowali goście i to skutecznie. Pięknym strzałem z narożnika pola karnego popisał się Aryee i zrobiło się 0:1.

 

Od początku 2 połowy postanowiłem przerzucić Golebiewskiego na jego nominalną pozycję w środku pola a na skrzydło, wpuściłem Sinvala. Młody Brazylijczyk już w 50 minucie mógł wyrównać, ale jego strzał instynktownie obronił bramkarz gości. 3 minuty pózniej Andre trafił w poprzeczkę. Byliśmy coraz bliżej wyrównania. Kolejne 3 minuty pózniej Sinval nie wykorzystuje sytuacji sam na sam, ale w 57 minucie Golebiewski doprowadza do wyrównania. Wyraznie zdominowaliśmy rywala i strzelenie gola wyrównującego było tylko kwestią czasu. W 66 minucie niesamowite zamieszanie pod bramką Saint-Etienne. Piłkę wrzucił Sanogo, z piłką minął się Sinval, ale do główki doszedł el-Huashle. Uderzył tylko w poprzeczkę a dobitka młodego Brazylijczyka, została zblokowana niemal na linii bramkowej przez obrońców gości. Często coś się działo pod polem karnym gości, ale dopiero w 72 minucie wyszliśmy na upragnione prowadzenie. Wspaniałą dyspozycję z ostatnich tygodni potwierdził Golebiewski, mijając 2 rywali w środku pola i zdobywając bramkę strzałem z dystansu. Sędzia przedłużył mecz o 2 minuty, ale skończył go dopiero w 94 minucie gry. Wygrywamy z rywalami 2:1 i mamy tyle samo punktów w tabeli co nasz najbliższy rywal PSG.

 

Ligue 1, kolejka 28/38

05.03.2034 r, Stade Louis II, Monaco, 11579 widzów

AS Monaco (3) - Saint-Etienne (7) 2:1 ( Golebiewski x2 )

 

Tabela ligi Francuskiej

 

Sytuacja w ligach Europejskich

 

Anglia - Liverpool ---> Manchester United +2

Francja - Olympique Marsylia ---> PSG +8

Hiszpania - Atletico Madryt ---> Barcelona +1

Niemcy - Bayern Monachium ---> Bayer Leverkusen +1

Polska - Polonia Warszawa ---> Podbeskidzie +1

Włochy - AS Roma ---> Inter Mediolan +10

Odnośnik do komentarza

Na początku tygodnia, mój asystent przedstawił mi listę juniorów, którzy mogliby zasilić nasz zespół u-19. Muszę przyznać, że kilka ciekawych nazwisk jest. Co ciekawe jednym z kandydatów na grę w naszych juniorach, jest Polak urodzony w Rzeszowie Jacek Butkiewicz, ale nie wydaje się być na tyle utalentowany, aby reprezentować nasze barwy w przyszłości. Niewątpliwie najciekawszymi juniorami na liście są Mokhtar Ben Amor, Alhousseini Pele oraz Nicola Bruno

 

Wiemy nieco więcej o 'Święto-zielonych' jak ja ich nazywam, po ostatnim spotkaniu. Dziś znów się mierzymy z Saint-Etienne, ale tym razem w ramach 1/8 Ligi Europejskiej. W meczu ligowym, największe zagrożenie płynęło ze skrzydeł rywala, więc tu trzeba skumulować swoją koncentrację w defensywie. Bardzo dobrze nam szło z tym rywalem, grając na wyjezdzie, ale rozgrywki ligowe a europejskie puchary, to inna bajka. Mając w świadomości rewanż u siebie, ale co chyba ważniejsze mecz ligowy z PSG, który rozegramy już za 2 dni!, doszło do kilku zmian w składzie.

 

Sow - Prost, Andre, Cisse, Shiryaev - Laval ( Gumbrecht 71 ), Vilaseca, Nyangweso, Komadina, Muyuma ( Camara 71 ) - el-Huashle

 

Gospodarze już w 1 minucie mogli wyjść na prowadzenie, ale świetnie interweniował Sow. W kolejnych minutach staraliśmy się podejść pod bramkę rywala i nawet udawało nam się uderzać na ich bramkę, ale to gospodarze byli grozniejsi. Raz ratowała nas poprzeczka a 2 razy znakomicie bronił nas bramkarz. W 21 minucie to my trafiliśmy w poprzeczkę a uczynił to Andre. W 1 połowie graliśmy asekuracyjnie, ale to moja sprawka - przed spotkaniem cofnąłem skrzydłowych, aby lepiej asekurowali bocznych obrońców.

 

W 2 połowie wróciliśmy do swojego optymalnego ustawienia. W 54 minucie mieliśmy rzut wolny z bocznego sektora boiska. Piłkę idealnie na głowę Andre, wrzucił el-Huashle i nasz wieżowiec umieścił piłkę w bramce gospodarzy. Zdobyliśmy niezwykle ważną bramkę na wyjezdzie. Pamiętacie może gola Ronaldinho Gaucho z MŚ 2002 r. przeciwko Anglii, gdy wrzucił piłkę za plecy Seamana ? Identyczna bramkę, tylko że nie z wolnego zdobył pomocnik gospodarzy Sow i było 1:1. Była to 61 minuta, ale wynik ten utrzymał się tylko przez 8 minut. el-Huashle wypuścił ładnym prostopadłym podaniem Muyumę, ten uderzył z całej siły, lecz jego strzał odbił do boku bramkarz świętych. Na jego nieszczęście piłka spadła tam, gdzie był Komadina i Serb do pustej bramki skierował piłkę, dając nam prowadzenie 2:1 na terenie rywala. W 77 minucie, zdobyliśmy 3, ale jakże kuriozalnego gola. Piłkę uderzył el-Huashle i choć jego strzał wydawał się bardzo delikatny, to bramkarz gospodarzy Umoh, nie zdążył do tego uderzenia. Piłka trafiła w słupek a następnie odbita od pleców Umoha, niemal wturlała się do bramki. Było 3:1 co w perspektywie rewanżu na własnym obiekcie, stawiało nas w doskonałej sytuacji. W końcówce mieliśmy jeszcze kilka okazji do dopełnienia dzieła, ale już nic nie wpadło. Niemniej bardzo się cieszymy z tego wyniku. Tylko katastrofa mogłaby spowodować brak awansu do 1/4 Ligi europejskiej.

 

Liga Europejska, 1/8 finału, 1 mecz

09.03.2034 r, Stade Geoffroy Guichard, Saint-Etienne ,24461 widzów

Saint-Etienne - AS Monaco 1:3 ( Andre, Komadina, Umoh sam. )

 

Polonia Warszawa bezbramkowo zremisowała na własnym obiekcie z Fiorentiną.

Odnośnik do komentarza

Garstka ciekawostek - Robert Lewandowski, były piłkarz reprezentacji Polski i m.in Borussi Dortmund, jest obecnie trenerem juniorów... Schalke 04. Powodzenia na spacerach po regionie Zagłębia Ruhry :D. Polska zorganizuje mistrzostwa Europy u-21 w 2041 r.

 

Przed takim meczem jak ten najbliższy, trzeba było dać odpocząć zawodnikom, którzy mają stanowić o sile rażenia. PSG ma tyle samo punktów co my, ale ich bilans bramkowy jest o niebo lepszy. My jednak mamy swoje atuty a zwłaszcza ten jeden - własny obiekt. Wygrywaliśmy już z paryżanami u siebie, więc wiemy jak to smakuje, ale to spotkanie ma większą wagę. Kto wie, czy to nie jest mecz o V-ce mistrzostwo Francji. Do składu wraca m.in Golebiewski. Jednak jest mały problem - kontuzji w końcówce meczu z Saint-Etienne doznał Shiryaev a jako że wciąż do pełni sił dochodzi Bright, to na prawej stronie defensywny, zagra dziś Gharbi.

 

Sow - Prost, Martin, Cisse, Gharbi - Gumbrecht, Vilaseca ( Zeigbo 45 ), Golebiewski, Komadina ( Sinval 45 ), Sanogo - el-Huashle

 

W 3 minucie rzut rożny mieli goście, udało nam się wybić piłkę z pola karnego a na 30 metrze od naszej bramki, przejął ją Golebiewski. Popędził w kierunku bramki na pełnym gazie, wbiegł w pole karne i wycofał do nabiegającego Komadiny, ten niczym Zbyszek Boniek w 1982 roku przeciwko Belgii uderzył potężnie pod poprzeczkę i wyszliśmy na prowadzenie. Z prowadzenia cieszyliśmy się ledwie 8 minut a gola na 1:1 zdobył Sosa. Wykorzystał naszą nieporadność przy wybijaniu piłki z pola karnego. Do końca 1 połowy to my zdobyliśmy przewagę, ale nie było dogodnej okazji do wyjścia na ponowne prowadzenie.

 

W przerwie zmieniłem zmęczonych Komadinę i Vilasecę, którzy wyraznie odczuli mecz sprzed 2 dni. W 49 minucie zupełnie odpuściliśmy rzut rożny dla rywali a Mira strzelił na 2:1 dla gości. Rzuciliśmy się do natychmiastowych ataków. Przeważaliśmy, strzelaliśmy, ale nic nie chciało wpaść. Przegrywamy ważne spotkanie i musimy liczyć na potknięcia rywali jeśli chcemy walczyć o 2 miejsce w tabeli.

 

Ligue 1, kolejka 29/38

11.03.2034 r, Stade Louis II, Monaco, 15861 widzów

AS Monaco (3) - Paris-Saint-Germain (2) 1:2 ( Komadina )

Odnośnik do komentarza

Na nasze szczęście, swoje mecze przegrały też ekipy Lyonu i Bordeaux, więc utrzymujemy nad nimi niewielką przewagę. Po bardzo długiej przerwie, do treningów powraca Gregory Claude. Oczywiście przez kilka najbliższych dni a może i tygodni, będzie ogrywać się w drużynie rezerw.

 

Na krajowym podwórku o miano najlepszej ekipy, już raczej nie walczymy, ale możemy namieszać jeszcze w Lidze Europejskiej. Do rewanżu z Saint-Etienne przystępujemy z 2 bramkową zaliczką, ale jak pokazało PSG w ostatnim spotkaniu, można nas pokonać przed własną publicznością.

 

Sow - Gharbi, Andre ( Martin 69 ), Cisse, Prost - Gumbrecht, Vilaseca, Golebiewski ( Muyuma 45 ), Komadina, Zeigbo - el-Huashle ( Grosejan 74 )

 

Spodziewaliśmy się, że goście od początku rzuca się do ataku. Nie mieli na co czekać, musieli odrobić 2 bramki straty, ale co chwila nadziewali się na grozne kontry. Pierwsza skuteczna kontra miała miejsce w 20 minucie a kontrę rozpoczął, wyprowadził środkiem pola i zakończył nie kto inny jak Golebiewski. Goście potrzebowali już 3 bramek do doprowadzenia do dogrywki. Dalej atakowali i trzeba przyznać, że oprócz naszych kontr, sami również zagrażali naszej bramce. Zapominali się jednak w swoich atakach i kolejna kontra zakończyła się naszą bramką. Szybko z piłką wyszedł Golebiewski i wypuścił szybkiego Zeigbo. Ten ruszył na bramkę rywali i spokojnym, technicznym uderzeniem podwyższył na 2:0. Gwózdz do trumny Saint-Etienne wbił Prost, który świetnie znalazł się w polu karnym, po przypadkowej wrzutce Komadiny.

 

Co oczywiste, nie dyktowaliśmy tempa gry, oddając inicjatywę gościom, ale pamiętając o szczelnej defensywie, straciliśmy tylko 1 gola. W 62 minucie bardzo dobrym strzałem z dystansu popisał się Bonnet i zmniejszył różnicę. Kontrolowaliśmy przebieg spotkania i nie daliśmy rywalom na rozwinięcie skrzydeł. Wygrywamy z Saint-Etienne po raz drugi 3:1 i awansujemy do 1/4 finału Ligi Europejskiej. Z niepokojem czekamy na losowanie.

 

Liga Europejska, 1/8 finału, rewanż ( 1 mecz 3:1 Monaco )

16.03.2034 r, Stade Louis II, Monaco, 10982 widzów

AS Monaco - Saint-Etienne 3:1 ( Golebiewski, Zeigbo, Prost )

 

Tylko 1 gol zadecydował o tym, że Polonia Warszawa odpadła z rozgrywek LE. Czarne koszule przegrały na wyjezdzie 0:1.

 

W 1/4 finału zmierzymy się z włoskim Milanem. Jeśli awansujemy dalej, zmierzymy się z FC Porto, bądz Fiorentiną.

Odnośnik do komentarza

Rozgrywki Ligi Europy, to niejedyne w których jeszcze mamy szansę na trofeum. Dziś w ćwierćfinale Pucharu Francji podejmiemy Guingamp. Goście w tym sezonie ligowym w 30 spotkaniach, tylko 2 razy remisowali swoje mecze, więc można spodziewać się rozstrzygnięcia w regulaminowym czasie gry. Oby na naszą korzyść. Wchodzimy w fazę gry co 3-4 dni, więc bez zmian w składzie w porównaniu do ostatniego spotkania, się nie obędzie.

 

Sow - Martin, Kelpekov, Cisse, Shiryaev - Koblizek, Vilaseca, Zeigbo, Komadina, Nyangweso - Sinval

 

Nie wiedziałem, czy wystawienie aż tak rezerwowego składu na mecz z 12 drużyną w tabeli, to dobry pomysł, ale już w 2 minucie moje wątpliwości rozwiał Zeigbo, który świetnie wpadł w pole karne i wykończył ładną akcję Nyangweso. Już w 26 minucie, musiałem dokonać 1 zmiany. Kontuzjowanego Martina zmienił Gharbi. Tuż przed przerwą w słupek trafił Sinval. 1 połowa zdecydowanie pod nasze dyktando, ale przewaga jednego gola, nie dawała nam spokoju.

 

2 połowa zaczęła się od kolejnej wymuszonej zmiany. Urazu doznał Koblizek a w jego miejsce wpuściłem, nieco z konieczności Golebiewskiego. W kolejnych minutach niby przeważaliśmy, niby strzelaliśmy na bramkę gości, ale były to bardzo słabe próby. W 72 minucie, znów w słupek trafił Sinval. W 3 minucie doliczonego czasu gry, znów trafiliśmy w słupek - tym razem uczynił to Golebiewski. Była to ostatnia akcja tego spotkania i pewnym krokiem, awansujemy do 1/2 Pucharu Francji, powtarzając wynik z zeszłego roku.

 

Puchar Francji, 1/4 finał

22.03.2034 r, Stade Louis II, Monaco, 11159 widzów

AS Monaco - Guingamp 1:0 ( Zeigbo )

 

Ales Koblizek skręcił kostkę i będzie pauzować 3 tygodnie. Natomiast Remi Martin naciągnął mięsień uda i nie będzie brać udziału w treningach, przez najbliższych 10-12 dni.

 

Bardzo bałem się losowania 1/2 PF, gdyż oprócz nas w tej fazie znalazła się ekipa z Marsylii. Trafiliśmy chyba najlepiej jak można było - naszym rywalem będzie drużyna Boulogne a mecz zostanie rozegrany na naszym obiekcie. Pamiętamy jednak, jak się cieszyliśmy w zeszłym roku po wylosowaniu Stade Rennais i wiadomo jak się to skończyło. W 2 półfinale zmierzą się OM z Lille, które jest naszym najbliższym rywalem w lidze.

Odnośnik do komentarza

Nigdzie się przez ostatnie 3 dni nie ruszaliśmy, gdyż kolejne spotkanie w lidze, przeciwko Lille rozegramy na własnym obiekcie. Goście grają o wiele lepiej w tym sezonie niż w poprzednim, ale do pucharów jeszcze im daleko. My jeśli wygramy ten mecz, będziemy mieć 3 punkty przewagi nad 4 w tabeli Lyonem. Jest o co grać. Zwłaszcza, że dzień przed naszym meczem, odbyła się cała seria niespodzianek. Lyon został rozjechany na wyjezdzie przez Nice 4:1 a OM zremisowało tylko ze Stade Rennais 0:0. W najważniejszym spotkaniu tej kolejki PSG pokonało u siebie Bordeaux 2:1. Ze zgrupowań kadry wracają dopiero Sow, el-Huahsle i Cisse, więc jesteśmy dziś dość poważnie osłabieni.

 

Sabri - Prost, Mahrous, Andre, Shiryaev - Gumbrecht, Vilaseca ( Laval 6 ), Golebiewski, Komadina, Sanogo - Sinval

 

Od początku ruszyliśmy na rywala, ale w 6 minucie w akcji, gdy potężnie uderzał Komadina, kontuzji doznał Vilaseca i trzeba było dokonać 1 zmiany. W 16 minucie, w polu karnym błąd popełnił Mahrous i sędzia podyktował rzut karny dla gości. Gola zdobył Muharemovic. W 22 minucie mieliśmy masę szczęścia po tym, jak w słupek trafił jeden z graczy Lille. Dopiero po 20 minutach ruszyliśmy do żwawszych ataków, ale nie zdołaliśmy wyrównać.

 

W 2 połowie jedyne na co nas było stać, to strzały z dystansu, które mijały bramkę gości o kilka metrów. Na domiar złego w 72 minucie piłkę stracił Sinval a kontrę wykończył Aubry. W 76 minucie nadzieje na korzystny rezultat, przywrócił Sinval, który wykończył akcję Golebiewskiego. Mimo doliczonych aż 5 minut, nie zdołaliśmy wyrównać i przegrywamy 1:2. Oby to nie był początek głębszego kryzysu, choć z 2 strony Wg. statystyk, byliśmy drużyną lepszą.

 

Ligue 1, kolejka 30/38

26.03.2034 r, Stade Louis II, Monaco, 8935 widzów

AS Monaco (4) - LOSC Lille (9) 1:2 ( Sinval )

 

Całe szczęście Vilaseca tylko stłukł nogę i wróci do zajęć z drużyną za 2-3 dni.

Odnośnik do komentarza

Co prawda w nie najlepszych nastrojach, ale z zawodnikami wracającymi z meczy swoich kadr narodowych, jedziemy powalczyć o korzystny wynik do Mediolanu. Mecze przeciwko rywalom klasy Milanu, traktuję jako nagrodę za dokonania w minionym sezonie. Fajnie by było przewieść ze stolicy mody coś więcej, niż tylko zakupy - mówię o bramkach. Na ławce rezerwowych dziś wracający po wielu miesiącach Claude.

 

Sow - Prost, Andre, Cisse, Shiryaev - Gumbrecht, Gharbi ( Zeigbo 70 ), Golebiewski, Nyangweso, Komadina - el-Huashle ( Claude 80 )

 

Dokładnie w 17 sekundzie meczu, sam na sam z bramkarzem gospodarzy wyszedł Golebiewski, ale widocznie było za wcześnie na otworzenie wyniku. Po tej akcji był rzut rożny, uderzał Andre, lecz trafił w słupek. Akcja jednak wciąż była kontynuowana i wreszcie za 3 razem udało się zdobyć gola. Na listę strzelców wpisał się pechowiec z 17 sekundy Golebiewski. Co za początek. W minutę i 32 sekundy oddaliśmy na bramkę Milanu 3 strzały, z czego 1 wpadł do siatki. Włosi jeszcze się nie otrząsnęli ze straconego gola a już przegrywali 2:0. Nyangweso wygrał pojedynek biegowy z obrońcą Milanu, wrzucił do wbiegającego na bliższy słupek el-Huashle a ten z 1 piłki trafił na 2:0. Co za wynik, dla mnie ten mecz mógłby się już zakończyć. W kolejnych 10 minutach, mogliśmy zdobyć kolejne 3 gole, ale gospodarzy ratował bramkarz. A Milan 1 strzał na naszą bramkę oddał w 19 minucie - był on bardzo niecelny. W 20 minucie, kibice zaczęli już opuszczać szczelnie wypełnione San Siro. Kopia gola numer 2. Nyangweso ze skrzydła do el-Huashle i jest 0:3 dla gości. Tuż przed przerwą Andre faulował w polu karnym jednego z graczy Milanu. Na 1:3 trafił Capoue.

 

Między 45 a 55 minutą gry, dwukrotnie z linii bramkowej piłkę wybijali obrońcy Milanu. Wydawało się, że kontrolujemy przebieg gry i sytuację na boisku i wtedy straciliśmy gola z rzutu rożnego. Było 3:2 a na zegarze 76 minuta gry. W doliczonym czasie 2 dobre sytuacje dla drużyny, stworzył Claude, ale nic z nich nie wyszło. Wynik się nie zmienił i cieszymy się z wielkiego wyniku, choć z 2 strony była szansa na większą zaliczkę przed rewanżem.

 

Liga Europejska, 1/4 finał, 1 mecz

30.03.2034 r, San Siro, Mediolan, 61562 widzów

AC Milan - AS Monaco 2:3 ( el-Huashle x2, Golebiewski )

 

Właśnie sobie przypomniałem, że w zeszłym sezonie, również na wyjezdzie pokonaliśmy inną ekipę z Mediolanu - Inter. Wtedy też padł wynik 3:2, bodajże Hattricka ustrzelił Claude.

Odnośnik do komentarza

O niebo lepiej prezentuje się nasza sytuacja finansowa po poprzednim miesiącu. Straciliśmy co prawda, ale 'tylko' 663 tyś euro. Stan konta 11.150 mln euro

 

Choć drużyna GF 38 walczy nadal o utrzymanie, to na własnym obiekcie nie przegrała jeszcze w tym roku kalendarzowym. Czeka nas więc trudne zadanie. Jeśli chcemy zając na koniec sezonu w pierwszej 3, trzeba wygrać ten mecz, a pózniej kolejne i kolejne... Do składu wraca Bright, ale dziś nie zagra od początku Golebiewski. Daje mu odpocząć przed rewanżem z Milanem. Debiut w lidze zaliczy dziś Kelpekov. Obym nie przekombinował ze składem.

 

Sow - Gharbi, Kelpekov, Cisse, Bright - Gumbrecht, Vilaseca, Zeigbo ( Golebiewski 45 ), Komadina ( Sanogo 75 ), el-Huashle - Sinval ( Claude 45 )

 

Obie ekipy zaczęły bardzo nieśmiało, ale to gospodarze byli grozniejsi. Gdyby nie Sow, mogliśmy przegrywać po 15 minutach 0:2. W 23 minucie uratował nas słupek. Było coraz goręcej, trzeba było zareagować. Jednak po krótkiej naradzie ze sztabem, zdecydowaliśmy nie zmieniać nic do końca 1 połowy i liczyć na dowiezienie 0:0 do przerwy. Udało się...

 

W przerwie na plac gry wypuściłem swoje 2 armaty. Pytanie tylko, czy obie wystrzelą bo co do Golebiewskiego wątpliwości raczej nie miałem. Minutę po wznowieniu gry, Polak już stanął przed szansą strzelenia gola, ale uderzył niecelnie. W 52 minucie znów uratował nas Sow. Gospodarze grali sensacyjnie dobrze. W 62 minucie Sow sparował kolejny potężny strzał linii pomocy GF 38 na słupek. Na kwadrans przed końcem meczu, Kelpekov był bliski wyprowadzenia nas na prowadzenie, ale jego strzał głową z linii bramkowej wybił obrońca. Z minuty na minutę nasza gra wyglądała coraz lepiej. Piłkę meczową na nodze miał w 93 minucie Sanogo, ale trafił tylko w boczną siatkę. Sędzia zakończył mecz i ten remis trzeba przyjąć z pokorą - nie zasłużyliśmy na nic więcej. Chyba zachłysnęliśmy się sodówką po meczu na San Siro.

 

Ligue 1, kolejka 31/38

02.04.2034 r, Stade des Alpes, Grenoble, 13973 widzów

GF 38 (15) - AS Monaco (4) 0:0

Odnośnik do komentarza

Aż 17-tysięcznej publiczności spodziewamy się dzisiejszego wieczora. Wszyscy posiadacze karty klubu kibica AS Monaco, pracujący do póznego wieczora dostali wolne, aby obejrzeć jeden z wazniejszych meczy dla klubu z księstwa od wielu lat. Niestety sam nie wiem w jakiej jesteśmy formie. Potrafimy zagrać kapitalne zawody na San Siro, by kilka dni pózniej ledwo zremisować z 15 drużyną w tabeli Ligue 1. Oby magia europejskich pucharów i światła reflektorów natchnęły moich do walki. Do 1 składu powraca Claude a na prawe skrzydło el-Huashle.

 

Sow - Prost, Andre, Cisse, Shiryaev - Gumbrecht ( Zeigbo 37 ), Vilaseca ( Gharbi 71 ), Golebiewski, Komadina, el-Huashle - Claude ( Nyangweso 76 )

 

Takiego dopingu Stade Louis II za mojej kadencji jeszcze nie wytworzyło jak dziś. Ehh... ale wróćmy do meczu. Początkowe minuty to, co było lekkim zaskoczeniem nasza przewaga i bierność Włochów. Mieli gonić wynik a tymczasem to my wyglądaliśmy lepiej. Gdzieś tak od 15 minuty goście żwawiej ruszyli do przodu. Widząc coraz większe natarcie ze strony rywala, postanowiliśmy przejść na grę z kontry, bezpośrednie podania i szybkie tempo gry. Chcieliśmy zaskoczyć gości. W 36 minucie kontuzji doznał Gumbrecht.

 

Dla jednych czas nieuchronnie upływał a dla drugich niesamowicie się dłużył. Oddaliśmy inicjatywę gościom i staraliśmy się szczelnie zamykać wszystkie dziury w obronie. W 71 minucie gry, goście wykluczyli mi 2 defensywnego pomocnika. Milan atakował, atakował, atakował i dopiął swego w 76 minucie. Znalezli malutką lukę między moimi stoperami i wyszli na prowadzenie. Ten wynik wciąż dawał nam awans, ale gościom wystarczył już tylko 1 gol. Postanowiłem, że niema co czekać jak na skazanie - sami musimy zaatakować. Czasu było coraz mniej a Milan atakował z furią. W 88 minucie jeszcze w poprzeczkę trafił jeden z graczy Milanu. Mieliśmy szczęście ? Tak, bo do końca wynik nie uległ zmianie. Milan zlekceważył nas w 1 spotkaniu i to zadecydowało o tym, że to my zagramy w 1/2 Ligi Europy !!!

 

Liga Europejska, 1/4 finału, rewanż ( 1 mecz 3:2 Monaco )

06.04.2034 r, Stade Louis II, Monaco, 17223 widzów

AS Monaco - AC Milan 0:1

 

Kierunek Florencja. Naszym rywalem w 1/2 LE będzie Fiorentina, która podobnie jak my, lepszym bilansem bramek wygrała swój dwumecz z FC Porto. Fiorentina wygrała rozgrywki Ligi Europejskiej w 2021 roku.

 

Mamy poważniejszy problem niż nasz kolejny rywal w LE - Gumbrecht zerwał więzadła w kolanie i nie zagra przez co najmniej 2 miesiące. Uraz Vilaseci nie jest grozny i kto wie czy na kolejny mecz ligowy nie będzie już gotów.

Odnośnik do komentarza

Ładnie sobie pogrywasz panie buli :) 1/2 LE, patrząc się na to, że ostatni sukces Fiorentiny był w 2021 to możliwe, że do ogarnia, trzymam kciuki :)

 

 

P.S. Postanowiłem wgłębić się w twoją karierę i dla poszerzenia swoich wiadomości mógłbym zobaczyć poprzednich zwycięzców LM + Ligi BBVA? No i na deser gdzie teraz siedzi CR i Messi :P

Odnośnik do komentarza

Bacao - Dzięki ;) Oby kolejny był lepszy

Sadixable - Zwycięzcy LM, Zwycięzcy BBVA, Krystyna nakłada żel przed telewizorem w domu a Leo trenuje młodych z La Masii.

 

W ostatnich 2 meczach nie zdobyliśmy nawet bramki, więc pewnego rodzaju niepokój w klubie jest. Przed nami jednak, przynajmniej tak się wydaje, łatwiejszy mecz z Nancy. Goście dzisiejszego spotkania, zajmują w lidze 10 miejsce i równie dobrze mogliby już zakończyć sezon. Nad strefą spadkową mają sporą przewagę a do pucharów im daleko. My natomiast jeśli chcemy zagrać w el. Ligi Mistrzów, nie możemy sobie pozwolić na kolejną stratę punktów. Dziś na ławce zaczynają m.in Cisse, Claude który jeszcze nie doszedł do pełnej formy a także Golebiewski.

 

Sow - Prost, Andre, Martin, Bright ( Cisse 89 ) - Laval ( Czrw 46 ), Gharbi, Nyangweso, el-Huashle, Komadina ( Sanogo 75 ) - Sinval ( Claude 45 )

 

W ciągu pierwszych 5 minut, el-Huashle mógł dwukrotnie wpisać się na listę strzelców, ale brakowało mu zimnej krwi przy wykończeniu. W 11 minucie gry, goście oddali 1 strzał na naszą bramkę. Niestety od razu zamienili go na bramkę a zrobił to konkretnie Molenaar. Stwarzaliśmy bardzo mało sytuacji i jedyny pluś był taki, że gościom też niezbytnio się śpieszyło do podwyższenia wyniku.

 

2 połowa zaczęła się bajecznie... Czerwoną kartkę ujrzał Laval. Nie podłamaliśmy się jednak i w 52 minucie Gharbi zaskoczył wszystkich, łącznie z nami na ławce rezerwowych, gdy wbiegł na pełnej szybkości w pole karne i wykończył akcję Komadiny. 13 minut pózniej było już 2:1 dla nas. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Nyangweso a na dłuższym słupku znalazł się... Gharbi. Młody Francuz, który dziś z konieczności występuje na defensywnym pomocniku, zdobywa swojego 2 gola w meczu. W 88 minucie kolejnej w tym sezonie kontuzji doznał Bright. Sędzia doliczył 4 minuty do regulaminowego czasu gry i goście nawet trafili, ale z pozycji spalonej. Wygrywamy, ale ciężko nam szło.

 

Ligue 1, kolejka 32/38

09.04.2034 r, Stade Louis II, Monaco, 8623 widzów

AS Monaco (4) - AS Nancy (10) 2:1 ( Gharbi x2 )

 

Eke Bright znów skręcił kostkę - 3 tyg.

Odnośnik do komentarza

W zeszłym sezonie mieliśmy mocną ekipę, mecz u siebie i niezłe losowanie. Dziś mamy mocną ekipę, mecz u siebie i jeszcze lepsze losowanie. Wszystko jest niemal identyczne - oby wynik był inny. Podejmujemy Boulogne w ramach 1/2 Pucharu Francji. Po tym spotkaniu czeka nas tygodniowa przerwa, więc dziś wystawię najmocniejszy z możliwych składów. W tygodniu dam chłopakom 2-3 dni odpoczynku przed wyjazdem do Florencji. W finale czeka już Olympique Marsylia, które pokonało u siebie Lille uwaga, aż 7:0

 

Sow - Prost, Andre, Cisse, Shiryaev - Gharbi, Vilaseca, Golebiewski, Komadina, Sanogo - el-Huashle ( Claude 65 )

 

Zaczęliśmy niezle, tak jak sobie zakładaliśmy przed meczem czyli atak, atak i zdobycie gola, ale goście w 5 minucie zastopowali nieco nasze zapędy. Wtedy to w poprzeczkę trafił jeden z graczy Boulogne. Przez kolejnych kilkanaście minut, nie mogliśmy sforsować bardzo szczelnej linii obrony gości. W doliczonym czasie gry najpierw dobrej okazji nie wykorzystał el-Huashle a następnie Andre trafił w poprzeczkę.

 

W 2 połowie wyglądało to bardzo podobnie. To my atakowaliśmy a goście dzielnie się bronili. Mieli też sporo szczęścia. W 53 minucie Golebiewski uderzał z narożnika pola karnego, ale jego strzał wylądował na poprzeczce. Minuty upływały nieubłaganie a my wciąż tylko remisowaliśmy. 69 minuta meczu. Krótko wolnego rozgrywa Vilaseca. Podaje do Gharbiego a ten z ponad 30 metrów ładuje piłkę w samo okienko bramki gości. Na trybunach szaleństwo i głośne ​"Gharbi Gharbi Gharbi". Niesamowity tydzień młodego Francuza. To jego 3 gol w ciągu 3 dni. Goście byli już chyba na tyle zmęczeni, że nawet nie starali się wyrównać. My byliśmy coraz bliżej postawienia kropki nad "i" no i udało się to w 83 minucie po pięknym strzale z daleka Sanogo. Mogliśmy już świętować awans do finału Pucharu Francji. W 89 minucie przypomniał o sobie Claude, który był faulowany w polu karnym. Na wapnie piłkę ustawił Vilaseca, ale strzelił w sam środek bramki i bramkarz Boulogne wybił ją do boku. Sędzia nie pastwił się nad gośćmi i doliczył tylko 60 sekund, po których mogliśmy świętować.

 

Puchar Francji, 1/2 finału

12.04.2034 r, Stade Louis II, Monaco, 17374 widzów

AS Monaco - Boulogne 2:0 ( Gharbi, Sanogo )

 

Ostatni raz AS Monaco w finale Pucharu Francji było w 2021 roku. Rozgrywki te Monaco ostatnio wygrało w 1991 roku, więc stajemy przed szansą przejścia do historii.

Odnośnik do komentarza

02.01.2013 r. Godzina 04:42 - Zmartwychwstałem.

 

Jak zapowiadałem, dałem chłopakom 3 dni luzu. Oby to nie była zła decyzja, choć z 2 strony po takim natłoku spotkań, wskazany był chwilowy odpoczynek.

 

Abdoulaye Sow znalazł się w gronie 3 kandydatów, na bramkarza roku w Ligue 1. Oczywiście głosować na swojego bramkarza nie mogłem, więc swój głos oddałem na bramkarza Olympique Lyon Moustaphe Diawarę

 

Jak na razie wszystkie nasze wyprawy na półwysep Apeniński, kończyły się zwycięsko. Dziś jedziemy na najważniejszy z tych meczy. W 1 meczu półfinałowym Ligi Europejskiej zmierzymy się z Fiorentiną. W drużynie naszych rywali, największe zagrożenie stanowić powinni tacy gracze jak Ahmed Gulen czy Richard MacArthur. Mamy jednak swoje atuty, którymi postaramy się przywieść korzystny dla nas wynik.

 

Sow - Prost, Andre, Cisse, Shiryaev - Gharbi, Vilaseca, Golebiewski, Komadina ( Nyangweso 69 ), el-Huashle - Claude ( Muyuma 77 )

 

Nie mogliśmy liczyć na podobny początek, jak w meczu z Milanem. Rywale wiedzieli na co nas stać i od razu ruszyli do ataku. W 1 kwadransie nie oddaliśmy ani jednego strzału na bramkę gospodarzy, ale i Fiorentina jakoś nie mogła się wstrzelić. W 20 minucie, zle wybijaliśmy piłkę po rzucie rożnym z naszego pola karnego, piłkę przejął Nyathela i uderzył wyśmienicie. Piłka po ziemi, tuz przy słupku wpadła do naszej bramki. Powoli zaczęliśmy dochodzić do głosu a w 33 minucie, bliski wyrównania był el-Huashle. W 40 minucie błysnął Golebiewski, mijając 3 rywali w środku pola, wbiegł w pole karne i uderzył. Znakomitym refleksem popisał się jednak bramkarz gospodarzy i sparował piłkę na rożnego. Gdy już się wydawało, że przejmujemy kontrolę nad tym, co dzieje się na boisku, szybko na 1 kontakt zagrała Fiorentina i Lombardi trafił na 2:0.

 

W przerwie zaleciłem swoim piłkarzom, aby zagrali odważniej i przesunąłem kilku graczy na bardziej ofensywne pozycje. W ciągu 2 minut po wznowieniu gry, Andre dwukrotnie uderzał na bramkę, lecz nie były to dobre strzały. W 51 minucie znów uderzał Andre, ale tym razem piłkę z linii wybił dobrze ustawiony obrońca. Gospodarze zadowoleni z tego wyniku, przestali atakować i skupili się na bronieniu wyniku. No i jak to włosi, wybronili się do końca meczu. Jeśli chcemy zagrać w wielkim finale, trzeba będzie przygotować coś specjalnego na rewanż.

 

Liga Europejska, 1/2 finału, 1 mecz

20.04.2034 r, Artemio Franchi, Florencja, 46296 widzów

Fiorentina - AS Monaco 2:0

 

W 2 półfinale drużyna Bordeaux, zrobiła spory krok w kierunku finału, pokonując na wyjezdzie Zenit St. Petersburg 2:1

Odnośnik do komentarza

Co by nie mówić, terminarz w końcówce sezonu ułożył się dla nas niezbyt korzystnie. Do końca pozostało 6 kolejek a zagramy jeszcze z Bordeaux, OM i Lyonem. Dziś rywal z nieco niższej półki. Jedziemy zagrać z Lorient, które po słabym początku sezonu, nabrało wiatru w żagle w końcówce sezonu i zajmuje 8 miejsce. Dzień wcześniej swoje mecze wygrały OM, Lyon i Bordeaux więc presja teraz ciąży na nas.

 

Sow - Gharbi, Andre, Cisse, Shiryaev - Koblizek, Vilaseca, Nyangweso, Komadina ( Claude 70 ), Sanogo ( Sinval 70 ) - el-Huashle

 

Od początku meczu, utrzymywaliśmy się długo przy piłce a gospodarze kontrowali. Jedna z takich kontr, zakończyła się niestety bramką. Usman już w 8 minucie trafił na 1:0, wykorzystując bierność naszej linii defensywnej. Obudziliśmy się po 25 minutach, gdy 2 szansę mieli el-Huashle i Sanogo. Tuz przed przerwą, o centymetry pomylił się Komadina. Sędzia zakończył 1 połowę, a ja miałem spory ból głowy co zrobić, by odwrócić losy meczu.

 

3 minuty wystarczyły gospodarzom, na podwyższenie wyniku. Znów byliśmy strasznie nieporadni przy wybijaniu piłki z pola karnego, a wszystko wykorzystał Uyar. W 70 minucie postawiliśmy wszystko na jedną kartę i przeszliśmy na 4-3-3. Czy to coś dało ? nie. W 75 minucie po raz kolejny w tym sezonie, moi zawodnicy broniący przy stałych fragmentach gry pokazali, że z takim bronieniem to na paraolimpiadę. W 80 minucie wreszcie zdobyliśmy gola. Na skrzydle piłkę odebrał Claude i wyłożył niemal do pustej bramki futbolówkę Sinvalowi. W doliczonym czasie gry, straty zmniejszył jeszcze Claude, który wreszcie trafił do siatki po kontuzji. Nie starczyło czasu na wyrównanie i przegrywamy ten mecz. Chyba zabrakło nam sił na końcówkę sezonu.

 

Ligue 1, kolejka 33/38

23.04.2034 r, Stade Yves Allainmat, Lorient, 16765 widzów

FC Lorient (8) - AS Monaco (4) 3:2 ( Sinval, Claude )

Odnośnik do komentarza

Rewanżowe spotkanie z Fiorentiną, ma oglądać ponad 17 tyś. widzów na Stade Louis II. Biorąc pod uwagę naszą słabszą dyspozycję w ostatnim czasie, trudno spodziewać się awansu, ale nadzieję pokładam w "magii własnego obiektu". Teraz już nie mamy łatwiejszych spotkań, więc do końca sezonu grać będą ci, którzy są najlepsi. Asystent poradził mi, abym posadził na ławce Andre. Faktycznie ostatnie 2 spotkania nie były najlepsze w jego wykonaniu. Mamy do odrobienia 2 bramki, więc od początku zagramy aż z 3 wysuniętymi napastnikami.

 

Sow - Prost, Martin, Cisse, Shiryaev - Laval, Vilaseca, Golebiewski ( Zeigbo 39 ) - Komadina, Claude, el-Huashle

 

Goście, jak można było się spodziewać, ograniczyli się do bronienia wyniku. Dlatego też 1 strzał oddaliśmy dopiero w 10 minucie. Jednak już 2 minuty pózniej, Golebiewski wbiegł w pole karne, został tam powalony przez strzelca 1 bramki z pierwszego meczu Nyathelę i sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Vilaseca i odrobiliśmy połowę strat. W 27 minucie Cisse był o krok, od podwyższenia wyniku, ale piłkę z głowy w ostatniej chwili, zdjął mu bramkarz gości. W 38 minucie, musiałem zdjąć z boiska Golebiewskiego, który doznał urazu. W 45 minucie, goście oddali 1 strzał na naszą bramkę. Jak można się domyślać, zdobyli gola. Dube wygrał walkę o górną piłkę z Cisse i wpakował piłkę do naszej bramki. Nasze szansę na awans do finału, znacznie zmalały. Potrzebowaliśmy jeszcze 3 bramek po przerwie.

 

O ile w szatni wmawialiśmy sobie, że damy radę odrobić straty, to w 50 minucie straciłem jakiekolwiek nadzieję na awans. Znów nie upilnowany był Dube i zdobył swojego 2 gola. W 57 minucie Sow przeszedł samego siebie, piąstkując piłkę... do własnej bramki. Mała grupka Włoskich kibiców, mogła już świętować awans. W pełni świadomi tego, że finał LE uciekł, nawet nie próbowaliśmy odrabiać strat i spokojnie dociągnęliśmy do końca meczu. Przed nami poważne mecze z OM, więc każda zaoszczędzona minuta, może być na wagę złota.

 

Liga Europejska, 1/2 finału, rewanż ( 1 mecz 2:0 Fiorentina )

27.04.2034 r, Stade Louis II, Monaco, 17795 widzów

AS Monaco - Fiorentina 1:3 ( Vilaseca )

Odnośnik do komentarza

Cezary Golebiewski nie zagra w finale Pucharu Francji. Polak będzie pauzować do 5 dni po tym, jak potłukł żebra w meczu z Fiorentiną.

 

W ostatnim spotkaniu, wszystkie bramki jakie straciliśmy, padły po rzutach rożnych. Z akcji Fiorentina nie stworzyła wiele, więc poprawiliśmy nieco ustawienie defensywne przy stałych fragmentach gry, ale z Olympique Marsylia zagramy tak jak z Fiorentiną 4-3-3. Być może kładziemy podwaliny, pod taktykę na nowy sezon.

 

Sow - Prost, Andre, Cisse, Shiryaev - Gharbi, Vilaseca, Zeigbo ( Nyangweso 77 ) - Sinval ( Sanogo 90 ), Claude ( Komadina 77 ), el-Huashle

 

Po raz 1 wyszliśmy tak ofensywnie nastawieni na rywala z tej półki. Nie wiedziałem, czy za kilka minut będziemy przegrywać 0:3, czy przyciśniemy rywala i OM nie będzie wiedziało co robić. Gdyby sprawdził się ten 2 scenariusz, było by to coś niezwykłego - wszak OM było bardzo wyraznym faworytem wg. bukmacherów. Początek był bardzo spokojny a 1 wzmianki akcja miała miejsce w 18 minucie. Ku zaskoczeniu, to była nasza akcja i to zakończona golem. Gharbi zagrał do el-Huashle. Ten miał troszkę miejsca, ale nawet ja nie spodziewałem się, że odda strzał z 30 metrów. Przymierzył idealnie i było 1:0. W 24 minucie piłkarska Francja była w szoku. Claude wycofał piłkę do el-Huashle a ten znów nieoczekiwanie uderzył z narożnika pola karnego. Piłka przełamała ręce bramkarza OM i było już 2:0. Marsylia dopiero w końcówce połowy, stwarzała sobie sytuację, ale nie były one na tyle klarowne by zniwelować straty. To była doskonała połowa w naszym wykonaniu. Tylko 45 minut dzieliło nas od zdobycia trofeum, które dla klubu z księstwa było nieosiągalne przez 43 lata.

 

Przez pierwsze 10 minut 2 połowy zastanawiałem się, czy to nasze ustawienie i świetna gra, czy niespotykana wcześniej nieporadność OM sprawia, że lider Ligue 1 nie jest w stanie nawet wejść z piłką w nasze ple karne. W 60 minucie straciliśmy bardzo pechową bramkę. Gharbi pomylił kierunki i zamiast przed pole karne, wbił piłkę do własnej siatki. Zrobiła się 1 bramkowa przewaga i liczyłem się z tym, że OM ruszy. Jednak nie było jakiegoś frontalnego ataku, co więcej w 76 minucie OM oddało na naszą bramkę dopiero 4 strzał. Co chwila spoglądałem na swojego Rolexa i wygłaszałem pod nosem modły, o przyśpieszenie czasu. Obejrzałem się a już była 89 minuta meczu. Akcja OM. Faye zagrywa do Karagounisa, ten wbiega w pole karne, uderza... SOW znakomicie wyłapuje jego strzał. Już minuty, sekundy dzielą nas od historycznego wyniku. Dla innych byłby to tylko puchar Francji, dla nas to mecz roku. Jeszcze zmiana i polecenie gry na czas i wyczekiwanie. 92 minuta i rzut wolny dla OM. Wrzutka, piłkę przejmuje Shiryaev i wybija ją do nie pilnowanego el-Huashle. Egipcjanin pedzi ile sił w nogach i wychodzi sam na sam z bramkarzem Marsylii. Uderza i... nie ma gola, świetna interwencja bramkarza, ale mamy rzut rożny i zyskujemy kolejne sekundy a pozostało ich do końca ok. 40. Sędzia spojrzał na zegarek, włożył gwizdek w usta a mnie się zrobiło nagle gorąco jak w saunie. No gwiżdż, no k***a gwiżdż !!! KONIEC !!! Po 43 latach AS Monaco z Pucharem Francji !!!

 

Puchar Francji, finał

30.04.2034 r, Stade de France, Saint-Denis, 71409 widzów

AS Monaco - Olympique Marsylia 2:1 ( el-Huashle x2 )

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...