Skocz do zawartości

Diabelska Przystań


Makk

Rekomendowane odpowiedzi

16.04.2013, Limerick, Jackman Park, godz.19:30.

 

Coleman- Prado, Lawrence, Camano, King- Kelly (k), Jones- Ryan, Gilmore- Caldwell, Murphy

 

Pierwszy mecz nasz w pucharze. Tym razem my jesteśmy dziwnym trafem faworytami.

Gramy dalej ustawieniem 4-2-2-2.

W 8. minucie samodzielny rajd prawą stroną Caldwell`a, podanie w pole karne, wyłapuje bramkarz. Ofensywny pomocnik Murphy delikatnie spóźniony.

18. minuta to rzut rożny dla gospodarzy, wybija Rafael Prado na skrzydło do Ryan`a, ten leci prawym skrzydłem, schodzi do środka, tam wychodzi na wolne pole Murphy, przyjmuje piłkę i posyła ją po długim słupku do siatki. Mamy 1-0.

20. minuta, bliźniaczo podobna akcja Limerick, prawym skrzydłem wrzutka w pole karne, dołożenie nogi przez McGann`a i bramka. Remis.

W 36. minucie mamy atak pozycyjny, Finucane wchodzi od tyłu w nogi Murphy`ego. Faul i czerwona kartka dla gracza Limerick.

W 41. minucie rzut rożny, wrzutka z prawej strony, Ryan podaje w pole karne, tam wyskakuje najwyżej Kelly i pakuje piłkę do bramki. 2-1.

48. to przechwyt piłki przez Caldwell`a, podaje przed pole karne, Jones soczyście, ale niecelnie nad bramką.

W 55. minucie Kelly podaje na lewo do Sinnott`a, prostopadłe podanie w kierunku bramki, wychodzi ładnie Murphy, łamie linię spalonego i staje sam na sam z gk Limerick. Przymierza i strzela lekko tuż obok słupka. 3-1.

180 sekund później Coleman wykopuje daleko, Kelly zgarnia piłkę, posyła błyskawiczne podanie do przodu, Caldwell dostaje ją wprost do nogi, wychodzi, oddaje lekki, plasowany strzał i gol!

75. minuta: Dunisha przyjmuje piłkę na 25. metrze, prostopadłe zagranie do Hynes`a, ten mocno strzela koło słupka. Gol.

W 87. minucie spotkania to nasza koronkowa akcja zwięczona golem: Sinnott posyła futbolówkę na lewo do Gilmore`a, wrzutka w pole bramkowe, bramkarz gospodarzy mija się z okrągłą, Caldwell tylko czyhał na taki błąd. Piłka w siatce. 2-5!

W 92. szybka nasza kontra: wprowadzony młody Duggan ze środka podaje na lewo, Gilmore wchodzi w pole karne, podaje do Caldwell`a, a ten pakuje futbolówkę do pustej bramki.

Świetne spotkanie Ronana Caldwell- trzy bramki dopisane do konta.

Wbrew statystyką, Limerick było bezradne.

 

[iEK] Limerick FC 2-6 Galway Utd [iEK] (Eircom League Cup 1.Rnd.)

0:1 - Murphy (19`)

1:1 - McGann (21`)

1:2 - Kelly (41`)

1:3 - Murphy (55`)

1:4 - Caldwell (58`)

2:4 - Hynes (75`)

2:5 - Caldwell (87`)

2:6 - Caldwell (90+2`)

 

MoM: Ronan Caldwell (Galway United)

Frekwencja: 345

Odnośnik do komentarza

19.04.2013, Galway, Terryland Park, godz.19:30.

 

Coleman- Preston Kelly, Lawrence, Camano, Sinnott- Kelly (k), Thornton- Ryan, Gilmore- Caldwell, Murphy

 

Arcyważne i trudne spotkanie dziś przed nami. Przyjeżdża wicelider tabeli.

Obyśmy zagrali, co najmniej tak jak ostatni mecz.

3 minuta to nasz atak, Gilmore z lewej strony uderza mocno, bramkarz wybija z trudem na rzut rożny.

W 9. minucie Kelly zagrywa w pole karne przeciwnika do Thornton`a, ten mocno wprost w gk.

120 sekund później wspaniała nasza akcja: Ryan przerzuca futbolówkę na lewą stronę, tam Gilmore dociąga ją do linii końcowej, podanie na wycofanie w róg pola karnego, Sinnott przyjmuje, celuje w samo okienko i strzał. GOL! Mamy 1-0.

27 minuta ładna kontra prawym skrzydłem, Ryan podaje w szesnastkę do Caldwell`a, ten niecelnie koło słupka.

32 rajd po prawym skrzydłem w wykonaniu graczy Shamrock, Sullivan wrzuca w pole karne, Twigg przyjmuje, przepycha mojego obrońcę i strzela gola. Już 1-1 na tablicy.

Rozpoczynamy ze środka, Preston Kelly prostopadłe podanie do Ryan`a, ten holuje piłkę pod koniec boiska, dośrodkowanie, uderzenie z woleja Gilmore`a. Ależ szybka nasza odpowiedź!

W 38. minucie kontra lewą stroną, Gilmore biegnie, podaje w pole karne, piłkę przyjmuje obrońca gości Peers, Murphy mu ją wyłuskuje i mocnym strzałem pokonuje bramkarza! Cisnąć dalej panowie!

Zaraz przed końcem pierwszej połowy kolejna nasza kontra, piłka jak po sznurku: Gilmore do Murphy`ego, ten do Caldwell`a, snajper mój uderza, ale niestety futbolówka odbija się od słupka. Sprawę wyjaśnia obrońca Shamrock i ją wybija.

Po przerwie oba zespoły próbują atakować, większość z tego kończy się jakieś pięć metrów przed polami karnymi.

W 75. minucie Thornton dośrodkowuje do Caldwell`a, strzał obok słupka.

86. minuta podanie prostopadłe z prawego skrzydła, Caldwell po raz kolejny niecelnie.

Na koniec drugiej połowy Coleman długim wykopem podaje do Murphy`ego pod pole karne przeciwnika, ten wstrzeliwuje piłkę, Caldwell przepycha się z obrońcami, dostawia nogę, a obrońca Peers nastrzeliwuje kolegę z zespołu. Murray pakuje futbolówkę do własnej bramki. Gol! Mamy 4-1.

120 sekund później sędzia kończy mecz.

Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. W końcu.

Dzięki temu awansujemy na czwartą pozycję.

 

[6.] Galway Utd 4-1 Shamrock Rovers [2.] (FAI Eircom Premier League, 9. kolejka)

1:0 - Sinnott (12`)

1:1 - Twigg (32`)

2:1 - Gilmore (34`)

3:1 - Murphy (39`)

4:1 - Murray sam.(90`)

 

MoM: Mikey Gilmore

Frekwencja: 1,773

Odnośnik do komentarza

23.04.2013, Dublin, Tolka Park, godz.19:30.

 

Coleman- Sinnott, Lawrence, Camano, King- Kelly (k), Thornton- Ryan, Gilmore- Caldwell, Murphy

 

Dziś kolejne trudne spotkanie przed nami. Mamy mecz wyjazdowy z mistrzami z roku 2006. Ekipa Shelbourne zajmuje obecnie piąte miejsce ze stratą dwóch oczek do lidera. Mają tyle samo punktów, co my- po17.

57 sekunda, mamy rzut rożny, Ryan dośrodkowuje, głową zagrywa Lawrence, bramkarz przenosi piłkę nad poprzeczką.

8 minuta atak Shelbourne, Bermingham podaje krótko do Hughes`a, strzał zablokowany przez Coleman`a. Rzut rożny dla gospodarzy.

10 minuta z lewej strony King wyprowadza piłkę do Murphy`ego, ten na wolne pole do Thorntona, uderzenie obok bramki.

13 minuta mamy rzut rożny, Ryan wrzuca, Lawrence główkuje, strzał zablokowany przez obrońcę, ale na tyle źle, że Murphy dostawia nogę i futbolówka skierowana do siatki. Gol!

20 minuta, długie dośrodkowanie z prawej daje Hughes na główkę Fitzgerald`a, mój bramkarz na swoim miejscu wyłapuje piłkę.

w 42. minucie niestety ekipa gospodarzy wyrównuje: McGill podaje krótko do Cassidy, ten na lewo oddaje, Clancy dośrodkowanie, Hughes słabo pilnowany przez nas, oddaje lekki strzał. Remis mamy.

Pierwsza połowa całkiem nienajgorsza w naszym wykonaniu.

47 minuta, Kelly wyłuskuje piłkę w środku pola, podaje do Caldwell`a, ten robi samotny rajd, uderza niecelnie po długim słupku.

60 sekund później fantastyczna nasza akcja: lewy obrońca King przerzuca piłkę na prawo w pole karne przeciwnika, tam stoi niepilnowany Ryan, pięknym szczupakiem z całą mocą uderza wprost do bramki. Gk Delaney nawet nie drgnął. Prowadzimy 1-2!

75 to kolejna kapitalna nasza akcja: Thornton z rzutu wolnego wrzuca piłkę w pole bramkowe, obrońcy znowu nie upilnowali mojego gracza. Gilmore oddaje silny strzał w długi róg. Gol!

W dalszej części to my przeważaliśmy i atakowaliśmy. Chcieliśmy zdobyć kolejne gole, ale Shelbourn broniło się skutecznie.

Cenne zwycięstwo. Awansujemy na drugie miejsce w tabeli.

 

[5.] Shelbourne 1-3 Galway Utd [4.] (FAI Eircom Premier League, 10. kolejka)

0:1 - Murphy (13`)

1:1 - Hughes (42`)

1:2 - Ryan (49`)

1:3 - Gilmore (75`)

 

MoM: Bobby Ryan (Galway United)

Frekwencja: 777

Odnośnik do komentarza

26.04.2013, Galway, Terryladn Park, godz.19:30.

 

Coleman- Preston Kelly, Lawrence, Camano, Walsh- Kelly (k), Thornton- Ryan, Gilmore- Caldwell, Murphy

 

Rozpoczęcie i druga minuta: słabe zagranie gości, wybite przez moich obrońców. W 6. to już akcja po drugiej stronie boiska, Murphy podaje w polu karnym do Caldwell`a, ten próbuje strzelać po długim słupku, ale niecelnie.

W 16. minucie Bobby Ryan doznaje kontuzji, zastępuje go młody napadzior Duggan.

Cztery minuty mijają i oglądamy mocny strzał Thorntona, wysoko nad poprzeczką.

120 sekund później dokonujemy zabójczej kontry: Kelly ze środka robi prostopadłe podanie do Duggan`a, ten pędzi na bramkę, podaje wzdłuż szesnastki do Caldwell`a. Ronan przyjmuje, robi trzy kroki i posyła piłkę tuż obok słupka. Gol!

W 25. minucie Thornton podaje do stojącego w polu karnym Caldwell`a, ten atomowy strzał ładuje w poprzeczkę. Piłka wychodzi w pole.

Dwie minuty później mamy rzut rożny, Thornton wrzuca, piłka ląduje na głowie Lowrenca, golkiper gości wybija wprost pod nogi Gilmore`a. Szybka reakcja mojego skrzydłowego i gol! 2-0.

W 41. minucie tracimy bramkę: Maden wrzuca na długi słupek, niepilnowany Kerry wyskakuje i główkuje do bramki.

Zaraz przed gwizdkiem kończącym pierwszą część spotkania leci kontra Dundalk lewą stroną, wrzutka, główka Word`a i gol. Remis. Moi obrońcy grają padakę straszną. Są za wolni. Nienadążaną za akcjami skrzydłami.

180 sekund po rozpoczęciu drugiej połowy atakujemy, nadziewamy się na szybką kontrę zakończoną golem. Przegrywamy 2-3.

W 50. minucie Murphy przeprowadza ładny rajd prawą stroną, dośrodkowuje, Thornton wyskakuje i posyła piłkę wysoko nad bramką.

Sześć minut później w końcu przeprowadzamy fajną akcję: obrońca Walsh wypuszcza piłkę Thornton`owi, ten wstrzeliwuje ją w pole karne. Caldwell niepilnowany wbiega, robi wślizg i gol!

W 63. wpuszczam obrońcę Rafaela Prado i defensywnego pomocnika Sinnott`a. Liczę na ich szybkość w odbiorze.

Do końca meczu nic ciekawego się nie wydarzyło- słaba kopanina.

Mimo straty punktów pozostajemy na drugim miejscu.

 

[2.] Galway Utd 3-3 Dundalk [7.] (FAI Eircom Premier League, 11. kolejka)

1:0 - Caldwell (24`)

2:0 - Gilmore (28`)

2:1 - Kerr (41`)

2:2 - Ward (45+2`)

3:2 - Caldwell (56`)

3:3 - Quigley (48`)

 

MoM: Ronan Caldwell (Galway United)

Frekwencja: 1,860

Odnośnik do komentarza

30.04.2013, Galway, Wiilow Park, godz.08:23.

 

Poranki jeszcze dosyć chłodne, ale już czuć w powietrzu wiosnę. Wszystko się ładnie układa i rozwija.

No może poza wynikami, które osiągam. Ostatnio ucieszyła mnie tylko wygrana z Shamrock. Reszta to mocno średnie wyniki. Zdaję sobie sprawę, iż to po części moja wina, zmieniłem ustawienie formacji a moi podopieczni nie są wybitnymi graczami.

Chyba powoli trzeba zacząć zapominać o 4-2-2-2 i szybkości.

Dziś miałem się udać do klubu omówić ostatni miesiąc. Za wiele się nie wydarzyło.

 

- Mężu drogi, o której dziś będziesz?

- Nie wiem, Sylwia. Muszę omówić parę rzeczy. Potem mam spotkanie z zawodnikami. Myślę, że do 17 spokojnie wrócę.

- No to świetnie.

- Czemu?

- Bo jesteśmy umówienie na obejrzenie dokładne i podpisanie dokumentów na Blake`s Hill.

- Aha. A co tam jest?

- Kurde, Maciek, czy ty czegoś kiedyś nie zapomnisz?! Ten dom nad zatoką. To już jest czas na zakup i przeprowadzkę. Mam tej okolicy dosyć. Tego domu, jest mały, niewygodny, ciasny i ciągle się potykam sama o siebie.

- No dobrze, już dobrze. Niezłość się na mnie. Wracam jak najszybciej, a potem śmigamy razem po dom. Tak?

- Tak.

- No to dawaj buziaka, a ja powoli lecę. Obiecuję, że najpóźniej za tydzień będziemy w nowym domku.

- Ta, jak zapłacisz to się możemy ruszać tam.

- Nie ma problemu, mogę zrobić to nawet dziś, Sylwuś.

- Trzymam za słowo.

- Pa.

Odnośnik do komentarza

30.04.2013, Galway, Dyke Road, godz.09:11.

 

Wchodząc do biura na całe szczęście wiedziałem, o czym będziemy z prezesem gadać. Po cichu liczyłem, iż temat ostatnich wyników nie padnie. W kwietniu nic wielkiego nie pokazaliśmy: 4 wygrane, 2 przegrane i 1 remis. Ta przegrana z Bohemians to niezła wtopa, ale cóż... Trzeba grać dalej.

 

- Witam van Makk.

- Witam prezesie. Co słychać?

- W porządku. Zawsze mogło być gorzej, hehe. Obiecuję, że długo nam wszystko nie zajmie.

- Nie ma sprawy.

- Niech pan siada, trenerze.

- Dziękuję.

- Pozwoli pan, że przejdę do rzeczy. Na początku cieszy mnie fakt, iż klub w kwietniu już zarobił. Dokładnie jesteśmy na plusie 11 i pół tysiąca euro. Jak na ekipę półzawodową to bardzo przyzwoicie. Im wyżej będziemy w lidze, tym więcej osób będzie przychodzić nas oglądać. To oczywistość.

- Ano, racja.

- Natomiast martwi mnie trochę sytuacja niektórych graczy, na przykład takich jak Yob Son, Oscar Sibanda. Aż tak źle wypadają na treningach?

- Aż tak to nie. Ale są lepsi od nich. Przed sezonem myślałem, że Son sobie lepiej poradzi. Myliłem się. Po sezonie, a nawet w przerwie raczej się pożegnamy. Ten młody Rafael Prado zaczyna ładnie się rozwijać. Jemu wolę dać szansę.

- Rozumiem, trenerze. Droga wolna. Pan decyduje o składzie. Sprowadzenie Thornton`s t ostrzał w dziesiątkę.

- Wiem. Najlepszy asystent naszej drużyny.

- Wie pan, co? Ostatnio zostało mi zadane dziwne pytanie, więc pozwolę sobie je zadać...

- Yhy, słucham.

- Czemu pan najczęściej na konferencje prasowe wysyła swojego asystenta?

- Hmm... Bo wie, o co chodzi, tak samo tworzy ten team i jest bardzo ważny. Sam wolę chodzić na wywiady po przegranych. Wtedy wszystko spada tylko na mnie. Inni mają spokój i mogą się przygotowywać.

- Jasne. Dzięki za odpowiedź. To tylko ciekawość była.

- Nie ma problemu.

- Kolejna rzecz, niezależnie, które miejsce zajmiemy na koniec sezonu, myślę, że pan zostaje z nami. Dobrze myślę?

- Ja nie widzę przeszkód. Jestem za.

- To świetnie. No, to jest w takim razie interes. Pamiętam jak w Stranraer FC zrobiliście taki dzień otwarty czy jakoś tak. Zaprosiliście młodych graczy, dzieciaki na trening, wyłowiliście paru zawodników. Zgadza się?

- Zgadza. Dobra promocja klubu, a dwa można coś na prawdę złowić.

- Chciałbym zrobić dokładnie to samo u nas. Pomoże pan z tym?

- Chętnie. A kiedy?

- Sierpień, wrzesień. Spokojnie się przygotujemy, odpowiednio rozreklamujemy.

- Dobra inicjatywa.

- Na dziś możemy skończyć. Życzę powodzenia w najbliższych meczach.

- Przyda się. Nie dziękuję. Do zobaczenia.

- Cześć.

Odnośnik do komentarza

30.04.2013, Galway, Dyke Road, godz.16:14.

 

Dzisiejszy trening poszedł całkiem gładko. Stwierdziłem, że formacja 4-2-2-2 nie jest jeszcze dla moich graczy. Wracam do tej taktyki podstawowej z początku sezonu 4-2-3-1. Poszczególne formacje są bardziej ułożone. Poza tym jest wyraźny podział na atakujących i tych od obrony.

Ostatnie nasze wyniki nie napawają optymizmem, ale ja wiem, że moja ekipa w końcu już nie długo złapie swój rytm i będziemy szli jak burza.

Z graczami, których posiadam obecnie miejsce wyższe niż szóste jest bardzo możliwe. Wzmocnienia będą konieczne, ale to dopiero potem.

 

- Dobra panowie kończymy na dziś. Jutro dla tych, co grają w ataku specjalny trening. Spróbujemy poprawić waszą celność, bo tak jest w opłakanym stanie. Zgadzacie się?

- Tak jest szefie.

- No to świetnie. Mamy szansę wpisać się do historii Galway na stałe. Nie tylko jakieś tam rekordy ligowe, ale na karty klubu. Musimy walczyć. Ok., szybkość, jako tako opanowaliśmy, więc trenujemy, co innego. Na dziś wam dziękuję i widzimy się jutro. Do zobaczenia.

- Do jutra trenerze.

- Cześć.

- Grunt to dobra motywacja szefie. Prawda?

- No raczej! Witaj Garth. Co słychać?

- W porządku, jakoś leci.

- Wyszperałeś coś ciekawego dla nas? Jakiś diamencik?

- Ano, coś mam. Młody chłopaczek, 17 lat ma. Teraz gra w 8 lidze angielskiej, w zespole młodzików. Loughborough University czy jakoś podobnie, hehe. Widzę w nim spory potencjał. Tu mam dla ciebie moje obserwacje i kilka filmików tego, co potrafi.

- Yhy. Na jakiej pozycji gra?

- Z tego, co widziałem, to trener wystawia go zaraz za napastnikiem. Widzę w nim godnego następcę Seana Thornton`a.

- Diament?

- Raczej nie. Bardziej perełka niż diament. Do wyjęcia za free jest. Gość nazywa się Tom Geddes.

- Dobra, zabiorę to do domu i przyjrzę się.

- Jasne szefie, polecam.

- Jak coś fajnego wyjdzie z niego, to dam ci znać i zobaczymy się jutro w biurze. Ustalimy co dalej z nim i co jesteśmy mu w stanie zaproponować.

- Ok.

- Ja uciekam sobie do domu. Żona czeka, zakup domu też.

- Rozumiem, wszystko jasne, hehe.

- Hehe, do jutra. Trzymaj się.

- Cześć Makk.

Odnośnik do komentarza

30.04.2013, Willow Park, godz.17:18.

 

Po treningu szybko wróciłem do domu. Na dziś miałem sporo roboty. Obejrzeć tego młodziaka, ubić do końca interes z domem.

Sylwia już mi teraz non stop suszyła głowę o zmianę miejsca zamieszkania. Kasa była, tylko czasu brak.

Obecne nasze mieszkanko należące do Alexa faktycznie robiło się, co raz mniejsze dla nas. Nawet mi brakło miejsca na wszystkie papierki, płyty i resztę gratów.

Przeprowadzka była bardzo sensowna.

 

- Witam moje dwie panie. Co słychać?

- Cześć mężu. Wszystko dobrze. Gotowy na załatwienie interesu do końca?

- Zwarty i gotowy. Przegryzę tylko kanapkę i możemy ruszać.

- Świetnie. Na godzinę szóstą umówiłam nas z właścicielem domu.

- Aha. Czemu sprzedaje? Dom się sypie?

- Nie, facet z żoną przeprowadza się do Australii. Cieplejszy klimat i te sprawy.

- Ok. A co tam moja mała powie? Chodź do taty.

- Nicz.

- To, co się chichrasz? Dobrze dziś było z mamą?

- Tak.

- Jedziesz z nami oglądać nowy domek?

- Tak.

- Jak już go kupimy to zrobimy ci elegancki pokoik księżniczki. Co ty na to?

- Tak.

- Ej ty, ty. Możemy ruszać, Sylwia.

- Już idę. Chodź Ena, wsiądziemy do samochodu i poczekamy na tatusia.

- Tak.

 

Wsiedliśmy we trójkę i ruszyliśmy na Blake`s Hill. Mieliśmy niecałe 10 minut drogi. Blisko a klimat miejsca zupełnie inny. Szczerze mówiąc już nie mogłem się doczekać jak będziemy mieli to za sobą.

Odnośnik do komentarza

30.04.2013, Galway, Blake`s Hill, godz.17:48.

 

Zajechaliśmy przed dom przed czasem, ale z tego, co było widać, właściciel na nas już czekał przed domem.

Wysiedliśmy.

 

- Dzień dobry.

- Dzień dobry. Witam, czekałem na was. Dobrze się jechało?

- Oczywiście. Toż to ledwie 10 minut drogi.

- Świetnie. Zapraszam. Coś do picia podać?

- Ja jakąś wodę poproszę.

- Już się robi. Dla trenera naszego najlepsza woda, hehe.

- Dziękuję bardzo.

- Proszę. Jak prognozy na najbliższy mecz? Jak mam obstawiać?

- Hmm… Racjonalnie czy tak jak kibic?

- Bo ja wiem… jedno i drugie, hehe.

- Racjonalnie to ja nie wiem. Zobaczymy. Będziemy walczyć. Ale jak każdy kibic powinien pan stawiać na Galway.

- Racja. Dobrze, teraz przejdźmy do interesów. Oprowadzę was po domu. Co wy na to?

- No raczej chętnie, prawda kochanie?

- Tak Maćku. Racja.

- Chodźmy. Jeszcze raz sobie obejrzycie swój nowy dom, hehe.

- Tak pan myśli?

- Pewno. Zaraz się dogadamy i wszystko pójdzie jak z płatka.

- Proszę mi jeszcze powiedzieć: w końcu, jaka cena tego jest?

- Normalnie wystawiłem 350 tysięcy euro. Ale dla trenera naszej drużyny opuszczę cenę do 325 tysięcy.

- 300 i umowa stoi.

- Oj, nie. Za mało.

- 300 i bierzemy, przelew w ciągu godziny.

- W ciągu godziny pan powiada?

- Dokładnie. Bo gotówką to dwa dni.

- Musze pomyśleć.

- Pan obniży cenę, ja będę mógł się skupić na myśleniu tylko i wyłącznie o drużynie i zdobędziemy mistrzostwo. Co pan na to? Jako kibic, hę?

- Hmm… kusząca propozycja.

- Wiem.

- Dobra trenerze niech będzie. 300 tysięcy to cena ostateczna.

- Zgoda.

- No to gratulacja, zostali państwo nowymi właścicielami tego pięknego domu.

- Dziękujemy. To teraz zobaczmy, co i jak.

- Proszę bardzo. Dziś mamy wtorek, więc myślę, że spokojnie do końca tygodnia rzeczy wszystkie zostaną zabrane.

- Ok.

 

Obejrzeliśmy haus dokładnie. Był jak dla nas super. Wszystko tak jak powinno być. Ogródek z tyłu, widok na zatokę, zaraz przed plaży kawałek, przedostatni dom na ulicy,

Szczegóły ustalone, więc transakcja mogła się odbyć w ciągu dwóch dni.

To mnie cieszyło, jeden problem rozwiązany, mogę się skupić teraz już na najbliższych spotkaniach.

Odnośnik do komentarza

03.05.2013, Drogheda, United Park, godz.19:00

 

Coleman- Preston Kelly, Lawrence, Camano, Walsh- Kelly (k), Sinnott- Thornton, Murphy, Gilmore, Caldwell

 

Przestawiamy się z powrotem na ustawienie 4-2-3-1.

Już w 3. minucie dwójkowa akcja Caldwell- Murphy, ten drugi uderza z dystansu niecelnie.

9. minuta: Preston Kelly dośrodkowuje z obrony na wolne pole, Caldwell zgarnia piłkę, pędzi, uderza niecelnie obok krótszego słupka.

180 sekund później mamy rajd lewą stroną Gilmore`a, zejście do środka, podanie, Caldwell przyjmuje, ale obrońca gospodarzy zdążył mu wybić.

W 25. minucie Kelly podaje na lewo do Gilmore`a, zejście do środka, uderzeni ładne wprost w bramkarza.

37 minuta to przechwyt Sinnotta, podanie prostopadłe do Murphy`ego, pociągną kilka metrów, uderzył bardzo niecelnie.

W pierwszej połowie przeważamy w każdym aspekcie, ale nie potwierdziliśmy tego bramką.

W 54. minucie rzut wolny dla ekipy Drogheda, wrzutka w nasze pole karne, Coleman wyłapuje.

Siedem minut przed końcem meczu dośrodkowanie z prawej strony Thornton`a, wprowadzony na lewe skrzydło kilka minut wcześniej Cunha niestety mija się z piłkę.

W 92. Thornton strzela gola, ale niestety był spalony, bramka nieuznana.

Jestem zawiedziony, tylko remis wywozimy. Żale niewykorzystanych szans.

Przez to spadamy na czwarte miejsce.

 

[9.] Drogheda Utd 0-0 Galway Utd [3.] (FAI Eircom Premier League, 12 kolejka)

 

MoM: Dean Lawrence (Galway United)

Frekwencja: 1,153

Odnośnik do komentarza

07.05.2013, Galway, Terryland Park, godz.19:30.

 

Coleman- Sinnott, Camano, Lawrence, King- Kelly (k), McInerney- Thornton, Murphy, Gilmore- Caldwell

 

Przed nami bardzo trudne spotkanie z liderem- Sligo Rovres, mają dwa punkty więcej od nas.

Już w 1. minucie Thornton wyrzuca z autu, Sinnott wrzuca piłkę w pole bramkowe, ta odbija się od poprzeczki i wychodzi poza boisko, to raczej było dośrodkowanie niż chęć zaskoczenia bramkarza Sligo.

W 19. minucie obrona gości wybija piłkę daleko w pole, zgarnia ją Camano, podaje prostopadle do Murphy`ego, ten strzela, golkiper gości broni.

W 21. tracimy bramkę: Lapira dostaje piłkę z autu, dośrodkowanie, mój obrońca Lawrence wybija niefortunnie pod nogi Brady`ego, ten spokojnie przymierza i bramka pod poprzeczkę.

W pierwszej połowie mieliśmy swoje szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy Mam nadzieję, że się to teraz zmieni.

Na początku drugiej części spotkania atakują gości, ale ich strzały są z dalszej odległości i bardzo niecelne.

W 56. minucie mamy znakomitą sytuację: napastnik Duggan z boku pola karnego podaje na środek do Thornton`a, a ten niestety tylko obok słupka.

Cztery minuty później tracimy lewego obrońcę King`a, dostaje drugą żółtą kartkę a w konsekwencji czerwoną za faul od tyłu. Ściągam ofensywnego Murphy`ego, wchodzi obrońca Rafael Prado.

13 minut później analogiczna sytuacja z Shanem McInerney, też czerwo. Gramy w dziewiątkę.

W 82. minucie tracimy drugiego gola. Brady pędzi lewą stroną boiska, wrzutka na głowę Russell`a i gol.

Po raz kolejny zagraliśmy katastrofę w obronie.

Spadamy na szóste miejsce. Druga zła informacja- tracimy naszego najlepszego strzelca Caldwell`a na 5 tygodni.

 

[4.] Galway Utd 0-2 Sligo Rovers [1.] (FAI Eircom Premier League, 13. kolejka)

0:1 - Brady (21`)

0:2 - Russell (82`)

 

MoM: Robbie Brady (Sligo Rovers)

Frekwencja: 2,192

Odnośnik do komentarza

10.05.2013, Bray, The Carlisle Grounds, godz.19:30.

 

Coleman- Prado, Camano, Son, Walsh- Keane, Sinnott- Sibanda, Thornton, Cunha- Duggan

 

Zmieniam skład na ten mecz. W końcu może doczekam się świeższości w grze.

Już w drugiej minucie rzut wolny dla gospodarzy, Coleman ledwo przenosi piłkę nad poprzeczka.

9. minuta: ładna dwójkowa akcja Duggan- Thornton, ten drugi źle strzela obok bramki.

W końcu w 29. minucie ładny nasz atak: obrońca Prado podaje na prawo do Sibandy, ten prostopadłe podanie do Thornton`a, oddanie, Sibanda strzela nad bramką.

38 mamy rzut wolny, Keane krótko do Cunhy, ten mocno uderza, golkiper Gregg wybija na rzut rożny.

W 54. rzut rożny dla Brey: wrzutka a tam Yob Son fauluje w polu karnym. Sędzia wskazuje na wapno. Kiel podchodzi do piłki i... Coleman fantastycznie broni!

Chyba właśnie w tej chwili uwierzyliśmy w siebie. 60 minuta to bramka zdobyta przez Brazylijczyka: Walsh po ziemi na lewe skrzydło do Cunhy, rajd, wejście w pole karne i z ostrego kąta strzela po długim słupku.

Sześć minut później Igor przyjmuje piłkę, zagrywa w pole do Thornton`a, ten obok bramki.

74 minuta to żenująca pomyłka moich środkowych obrońców, Houston wychodzi sam na sam z Coleman`em, lobuje go i wyrównanie. Po jeden.

Do końcowego gwizdka próbujemy nieudolnie atakować bramkę gospodarzy.

 

[11.] Bray Wanderers 1-1 Galway Utd [6.] (FAI Eircom Premier League, 14. kolejka)

0:1 - Cunha (60`)

1:1 - Houston (74`)

MoM: Igor Cunha (Galway United)

Frekwencja: 801

Odnośnik do komentarza

13.05.2013, Galway, Dyke Road, godz.10:48.

 

Po ostatniej rozmowie z prezesem na temat dnia naboru do naszych drużyn młodzieżowych miałem to w głowie. Co raz większe miałem przekonanie, że to już jest słaby pomysł. Czemu niby jeden dzień miałby decydować o przyjęciu do szkółki juniorskiej. Trzeba to rozegrać jakoś inaczej.

Kilka dni po moich przemyśleniach wpadło mi coś do głowy. Miałem pomysł. A wszystko przez to, iż zauważyłem plakaty w mieście. Jakiś amatorski zespół „Galway Hibernians” otworzył drzwi dla wszystkich chętnych, bez względu na wiek i inne predyspozycje. To było to!

 

- Witam prezesie.

- Trenerze. Zapraszam do siebie. I już zaraz słucham pana pomysłu.

- Jasne.

 

3 minuty później.

 

- Co pana sprowadza, panie Makk?

- Pamięta pan ostatnią nasza rozmowę na temat naboru?

- Oczywiście.

- Mam pomysł. Potrzebny jest tylko mały nakład finansowy.

- Jak mały?

- Bardzo. Już tłumaczę. Nie ma sensu czekać aż ktoś do nas przyjdzie na testy. Wyjdźmy z tym do ludzi.

- Yhy, ale jak?

- Kojarzy pan ten klub Galway Hibernians?

- No tak. Jakaś tam paczka gości z pubu gra. Tak rekreacyjnie sobie chodzą.

- Dokładnie. Zrobiłem rozeznanie: dużo jest sytuacji, gdzie idzie razem syn i ojciec grać.

- Yhy. A do czego zmierzamy?

- Do tego, żeby spotkać się z nimi i zaproponować im wejście pod nasze skrzydła.

- W jakim sensie?

- W sensie szkółki. My wysyłamy im trenerów młodzików, oni nam młode talenty. W końcu dzieciak jak trafi Ado nas to ma treningi, niezależnie od tego czy ma 13 lat czy 17. A wiadomo, że takie dzieciaki powinny się bawić piłkę, a nie ostro trenować.

- Zgadza się.

- Weźmy przykład Barcelony, czy też Realu. Kształcą całą masę zdolnych młodziaków. I to w większości przez zabawę. To jest mój pomysł. Całość mojego zamysłu mam tu w teczce. Wszelkie szczegóły.

- Poważnie?

- Tak prezesie. Poważnie. Zostawiam do przejrzenia i poczytania.

- Wygląda interesująco.

- Dziękuję. Ja będę się już zbierał. Życzę miłej lektury i pomyślnego zakończenia tej sprawy. Idę walczyć z chłopakami.

- Oczywiście. Zapoznam się z tym jak najszybciej i wtedy pogadamy. Dziękuję.

- Ja również. Do zobaczenia.

- Cześć trenerze.

 

Sprawa będzie przemyślana i może się to udać. Fajnie. W sumie byłem zadowolony ze swojego projektu. Była szansa, że jak to wypali, to coś się ruszy może u nas. Wiadomo, że minie parę ładnych lat, zanim się wszystko rozwinie. Ale przynajmniej fundamenty już będę.

Odnośnik do komentarza

14.05.2013, Galway, Terryland Park, godz.19:30.

 

Winn- Preston Kelly, Prado, Camano (k), Walsh- Gartlan, Keane- Sibanda, Cunha- Thornton, Duggan

 

 

Już w piątej minucie atak ekipy Finn, uderzenie z daleka w słupek.

W 21. Cunha z pola do tyłu, Walsh wrzuca, bramkarz wyłapuje piłkę.

Cała pierwsza połowa przebiega pod nasze dyktando. Gracze Finn Harps dzielnie się bronią i ograniczają się do rzadkich wypadów pod nasze pole karne. Bijemy głowa w mur. Moi gracze nie potrafią wymyślić nic skutecznego.

Mam nadzieję, że w drugiej częsći poszczęści nam się bardziej.

W 51. minucie Cunha doznaje kontuzji, wchodzi za niego Gilmore. 180 seknud to koronkowa nasza akcja: Keane spokojnie przyjmuje w środku pola, długie prostopadłe podanie, wychodzi Duggan, przyjmuje, posyła piłkę między nogami bramkarza.

W 66. podobna akcja- tym razem dogrywał Thornton, Duggan`a strzał broni golkiper gości, wybiciem na rzut rożny.

180 sekund później samotny rajd do końca boiska w wykonaniu Gilmore, dośrodkowanie, na długim słupku już czekał Sibanda, pakuje piłkę do siatki z najbliższej odległości.

Minutę od tej akcji odpowiedź gości. Już tylko 2-1 prowadzimy. Tak, to jest jak piłkarz pozostaje niepilnowany sam w polu karnym. Zagapił się Camano.

W 75. minucie soczysty, atomowy strzał oddaje Leech i pokonuje mojego bramkarza. Gol z niczego.

Do końca drugiej połowy staramy się atakować, ale niestety przeciwnik zaciekle się broni.

Sędzia nakazuje grać dogrywkę.

W 94 minucie po raz kolejny strzał z dużej odległości wpada do naszej bramki. przegrywamy 2-3. Pomocnik Bonnar strzelcem.

W drugiej części dogrywki totalnie nie mamy pomysłu na grę. To, co robią moi piłkarze woła o pomstę do nieba.

W 118. następuje już całkowite dopicie nas. Szybka kontra, Bonnar zagrywa do McGrane`a, techniczny strzał, Winn wyjmuje piłkę z siatki.

Czarna rozpacz.

Zagraliśmy najgorsze spotkanie za mojej kadencji.

 

[iEK] Galway Utd 2-4 d Finn Harps [i1L] (Eircom League Cup 2.Rnd.)

1:0 - Duggan (55`)

2:0 - Sibanda (69`)

2:1 - McGrane (70`)

2:2 - Leech (75`)

2:3 - Bonnar (94`)

2:4 - McGrane (118`)

 

MoM: Ian McGrane (Finn Harps)

Frekwencja: 885

Odnośnik do komentarza

15.05.2013, Galway, Dyke Road, godz.11:20.

 

Na godzinę 11:30 była zwołana konferencja prasowa. Jak zwykle po przegranej sam chciałem ją poprowadzić. Nie było, co ukrywać i ściemniać. Wczorajsze nasze spotkanie najlepiej byłoby zapomnieć. Czymś nas przeciwnik zaskoczył, ale jeszcze nie wiem, czym. Może po prostu moi gracze zlekceważyli przeciwnika?! Nad tym będę się później zastanawiał.

Pierwszy raz w mojej karierze, moja żona pojechała ze mną do klubu na wywiady. Sama chyba wiedziała, że byłem nie w humorze po wczorajszym wieczorze. Wspierała mnie tym bardzo.

 

- Witam państwa, proszę siadać. Co prawda wolałby spotykać się z wami w innych okolicznościach, ale trudno. Jestem tu, aby odpowiedzieć na wasze pytania.

- Witamy trenerze. Ja jestem Brian Phelan, Świat Futbolu Galway.

- Hej. Pamiętam pana.

 

- Pierwsze pytanie: czyja to wina, ta wczorajsza przegrana?

- Dlaczego, od razu wina. Mieliśmy słabszy dzień, przeciwnik lepszy dzień i wyszło jak wyszło.

 

- Podobno Rafael Prado przeprosił zespół za kiks ze 118. minuty, kiedy to padła bramka na 4-2.

- Nie wiem skąd ma pan takie informacje, ale to prawda. Rafael wziął winę na siebie. Nie wyszło mu zagranie i tyle. Nie ma, co dalej tego roztrząsać.

 

- Tak samo jak i Sibanda?

- Oscar wczoraj nie do końca się dobrze czuł w spotkaniu. Przyznał się, iż zagrał słabo. Ja nie chcę oceniać poszczególnych graczy. My, jako cały zespół przegraliśmy. Tragedii nie ma. Walczymy jeszcze na dwóch innych frontach. O ten puchar powalczymy w przyszłym roku.

 

- Teraz ja. Alan Finnengan, Ekspres Piłkarski "Ballybofey". Puchar ligi za wami. Skupiacie się teraz na Pucharze Irlandii czy na lidze?

- Na jednym i drugim. Aczkolwiek liga to tasz priorytet. Teraz mecz mamy z Limerick, wygramy. Później w pucharze z St. Pat`s Athletic. Jestem zdania, że przejdziemy dalej.

 

- Jaką formacją zagracie? 4-2-2-2 czy powrócicie do 4-2-3-1?

- Nie odpowiem na to pytanie. Każde ma swoje plusy i minusy. Oglądajcie mecz to sami zobaczycie.

 

- Większość ekip u nas w Irlandii gra standardowym 4-4-2. Gracze nieszczególnie są techniczni. Gra się opiera na przepychaniu, stałych fragmentach i ostrej grze. U was to wygląda inaczej.

- To znaczy, zaczyna wyglądać. Tak, chcę zaszczepić inną formę gry- na szybkości, jak jesteś szybki, wyprzedzasz obrońców rywali to lecisz sam na bramkę. Nie musisz ich czarować. To właśnie chcę w moim zespole.

 

- Na razie chyba nie wychodzi. System się nie sprawdza czy gracze są już zmęczeni?

- Ani jedno ani drugie. Powoli budujemy swój styl. Niedługo sami się o tym przekonacie. Jak pracowałem w Szkocji to mówili to samo. A jednak się udało.

 

- U nas się mawia, że "Galway to grób dla ambitnych". I tu analogia do pana trenerze. Jest pan młodym, zdolnym człowiekiem. Ambitne plany tu mogą nie wyjść. Podda je pan i przyjmie tutejsze standardy?

- Nigdy w życiu. Czemu ja mam je przyjmować?! Niech standardy przejdą wyżej. Coś nowego, ambitnego tylko polepszy tu wszystko. Nie obawiam się.

 

- Dziękujemy państwu za przybycie. Na chwilę obecną to wszystko, co trener van Makk miał do przekazania. Zapraszamy na kolejną konferencję. Do widzenia.

- Dziękuję również. Do zobaczenia.

Odnośnik do komentarza

17.05.2013, Galway, Terryland Park, godz.19:30.

 

Coleman- Preston Kelly, Sinnott, Lawrence, King- Kelly (k), McInerney- Cunha, Murphy, Gilmore- Duggan

 

Przystępujemy do meczu w ustawieniu 4-2-3-1, odpoczywa Sean Thornton.

Już w czwartej minucie rzut wolny dla gości, dobre wybicie moich obrońców, poprawiają zza pola karnego bardzo niecelnie.

W 8. to nasza kontra, Kelly wyłuskuje piłkę, podaje na skrzydło do Igora Cunha, ten podanie do środka do Duggan`a, prostopadłe zagranie do Murphy`ego, sam na sam z bramkarzem i uderza w niego.

Futbolówkę wybijają obrońcy.

23. minuta: Gilmore wyrzuca piłkę z rzutu rożnego, główkuje niecelnie Duggan. Trzynaście minut późnie rzut wolny wykonuje Cunha, wrzuta, piłka mija wszystkich i wychodzi poza boisko.

W 39. rzut wolny po drugiej stronie boiska. Frost wrzuca, Oman wyskakuje najwyżej i pakuje piłkę do siatki. Nieoczekiwanie goście prowadzą 1-0.

Stwarzamy sobie masę sytuacji, wszystkie idą w powietrze. Celność to u nas katastrofa.

58.: rzut rożny dla nas, obrońca wybija pod nogi Murpy`ego, ten uderza mocno i celnie. W poprzeczkę.

W 76. minucie Duggan dostaje piłkę od Kelly`ego, uderza po palcach bramkarza, rzut rożny dla nas.

Do końcowego gwizdka próbujemy, ciśniemy, wrzucamy, strzelamy. I nic. Porażka. Dziś fart nie był po naszej stronie. Tak jak i skuteczność.

Mecz porażka, żenada.

To było 5 spotkanie bez zwycięstwa ekipy Galway United.

 

[6.] Galway Utd 0-1 Limerick FC [12.] (FAI Eircom Premier League, 15. kolejka)

0:1 Oman (39`)

 

MoM: Ken Oman (Limerick FC)

Frekwencja: 1,180

Odnośnik do komentarza

24.05.2013, Galway, Terryland Park, godz.19:30.

 

Coleman- Preston Kelly, Sinnott, Lawrence, Walsh- Kelly (k), Camano- Ryan, Thornton, Gilmore- Murphy

 

Koło 8. minuty, wymiana podań w środku pola przez graczy St.Pat`s zakończona lekkim strzałem. Coleman broni bez problemu.

W 10. lewoskrzydłowy Gilmore zagrywa na głowę Thornton`a, uderzenie nad poprzeczką.

180 sekund później Camano podaje elegancko pod pole karne, ofensywny Sean T. bez przyjęcia uderza, bramkarz wybija z trudem na rzut rożny.

Chwilę po tym zagraniu Thornton wrzuca z rożnego, obrońca gości wybija pod nogi Murphy`ego, ten z pół metra pakuje piłkę do siatki. 1-0 dla nas!

20. minuta: Ryan przed szesnastkę, Murphy mocno uderza, gk Rogres wybija na rzut rożny.

5 minut później obrońca Camano zagrywa na prawe skrzydło, gdzie jest Ryan, ten pędzi do narożnika, wrzuca w pole bramkowe, Murphy robi wślizg i pokonuje bramkarza!

W 53. Gilmore zasuwa lewym skrzydłem, dośrodkowanie, bramkarz mija się z piłką, Murphy przenosi piłkę nad bramką. Co za zez!

Doliczony czas gry, 47. minuta prowadzimy 3-0! Ze środka podaje Kelly na lewo, Thornton dostaje piłkę do nogi, z boku pola wykonuje piękny techniczny strzał w okienko. Bramkarz wyciągnięty jak struna i tak nie daje rady.

W 55. minucie Thornton wpisuje się po raz drugi na listę strzelców: Preston Kelly podaje na środek po ziemi do Thornton`a, ten pędzi na bramkę, mija obrońcę Shortall`a jak tyczkę, płaskim strzałem pokonuje bramkarza gości.

60. minuta przynosi nam kolejną bramkę! Tym razem na listę strzelców wpisuje się Gilmore: Kelly posyła około 30 metrowe podanie na wolne pole na lewo do Gilmore`a. Mocny strzał koło słupka i gol.

Chwilę później wychodzi Duggan za Murphy`ego i Cunha za Gilmore`a.

Nadchodzi 73. minuta spotkania: Cunha ścina do środka, podaje w pole karne, gdzie wbiega Thornton. Ten przymierza, kładzie golkipera gości na ziemię, lekko podcina futbolówkę i umieszcza ją w siatce!

Wygrana w końcu.

Bardzo fajny mecz zagrał Thornton i Camano. Ten drugi został dziś przesunięty na defensywnego pomocnika i spisał się bardzo dobrze na tej nowej dla siebie pozycji.

 

[iEK] Galway Utd 6-0 St.Pat`s Athletic [iEK] (FAI Cup 2.Rnd)

1:0 - Murphy (16`)

2:0 - Murphy (26`)

3:0 - Thornton (45+2`)

4:0 - Thornton (56`)

5:0 - Gilmore (60`)

6:0 - Thornton (74`)

 

MoM: Sean Thornton (Galway United)

Frekwecja: 1,008

Odnośnik do komentarza

28.05.2013, Galway, Willow Park, godz.18:23.

 

Przed nami mecz z Derry City. Obstawiam naszą wygraną. Dosyć trudny przeciwnik, ale ostatnio moje chłopaki poprawili się w grze. Szczególnie w ataku. Obrona, a w szczególności bramkarz pozostawia wiele do życzenia. Ale co zrobić?! Coleman i tak jest najlepszy na tej pozycji.

Mam nadzieję, iż ta dobra forma się utrzyma i będziemy mogli dalej się piąć w górę tabeli.

Tymczasem siedziałem w domy z moim paniami, Sylwią i Eną. Chwila odpoczynku mi się bardzo przyda.

 

- Maciuś, taki dobry taktyk z ciebie, zaplanuj jakoś fajnie naszą przeprowadzkę.

- Będę się starał, ale nie wiem czy się uda. Tyle tych samochodów i pudeł będzie. Aż z sześć, hehe.

- No wiem, mało mamy rzeczy. Tak sobie tylko żartuję.

- Ze mnie?

- Nie, nie z ciebie. Z sytuacji.

- Why?

- Zwykle jak ludzie się przeprowadzają to mają masę tobołów. My ledwo co.

- Yhy. Ale, po co ci więcej? Najważniejsze rzeczy mamy tu. Resztę, czyli meble i inne głupoty się kupi.

- Wiem Maciuś. Musimy sobie jakoś fajnie urządzić mieszkanko. Już mam pomysł na salon i sypialnię.

- Już się boję, hehe.

- Oj, tam. Daj spokój.

- Dobrze, nie ma problemu. Zostawiam tobie urządzanie. Wiem, że i tak mi się spodoba. Kolory ścian już dobrałaś?

- Oczywiście kochanie. W sypialni będziemy mieli ściany takie lekko piaskowe, jakiś „piasek księżycowy” czy jakoś tak, na suficie trzeba będzie zamontować takie poprzeczne czarne dechy, a kolor sufitu zostanie biały.

- Dobrze będzie. Daję ci wolną rękę. Ale gabinet mój urządzę sobie sam.

- Ok.

- Kiedy wpadniecie na mecz?

- Już gadaliśmy o tym. Nie wiem. Za bardzo się denerwuję. I tym wynikiem waszym i tobą jak cię widzę przy ławce jak stoisz i krzyczysz na tych chłopaków.

- Rozumiem.

- Zmieniając temat: kiedy odbierasz samochód z salonu?

- Nie wiem Sylwia. Moja nowa BeeMka zamówiona i miała grzecznie czekać. Jakoś do salonu mi nie po drodze, a poza tym sama wiesz, że zajęty jestem. Podjadę jutro albo pojutrze.

- Jasne.

 

I tak miałem zrobić. Miałem powoli dosyć już pożyczonego autka. Ostatnio coś zaczęło w nim szwankować. Dałem znać Alexowi, miał naprawiać. Swój samochód to kolejny rzecz potrzebna do stanięcia na własne nogi.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...