Skocz do zawartości

Tańcząc z Guanczami


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

Następnym trudnym meczem, jaki nas czekał, był pojedynek z kolejnym faworytem do awansu, Albacete Balompie.

 

Przed spotkanie oczywiście musiałem udzielić wywiadu.

- Przeciwko Las Palmas zagraliście dobre zawody. Dacie radę to dziś powtórzyć?

- Będziemy się starać zagrać tak samo dobrze, a może i lepiej, choć nie możemy liczyć na wsparcie naszej publiczności. Tu to rywal będzie miał atut własnego boiska.

- Niewielu się spodziewało, że Albacete włączy się do walki o awans, a tymczasem drużyna zajmuje piąte miejsce...

- Co daje jej prawo gry w barażach. Na pewno nie możemy ich lekceważyć i najważniejsza będzie uważna i konsekwentna gra w defensywie.

- Czyli dziś gracie defensywnie?

- Na pewno nie tak ofensywnie jak zazwyczaj. Zanm nasze miejsce w szeregu. Nie może nas ponieść ułańska fantazja, bo to się może fatalnie dla nas skończyć. Lepiej zdobyć jeden punkt nie strzelając żadnej bramki, niż zero punktów, strzelając trzy gole.

- Tygodniowa przerwa pomoże wam nabrać świeżości?

- Tej akurat chyba nam ostatnio nie brakowało, ale na pewno kilka dni więcej do przygotowań wpłynęło pozytywnie na drużynę.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję,

 

Esteban - Camara, Saul, Dorta, Gharzoul - Caserta, Chuchi, Zamora - Bucchi, Guayre, Ihou

 

Rywale nie zamierzali dać się zaskoczyć, tak jak ostatnio Las Palmas i sami zaatakowali od pierwszych chwil meczu. W 3 minucie pierwszą okazję do zdobycia bramki miał Fragosa, ale uderzył niecelnie. Pięć minut potem padła pierwsza bramka dla gospodarzy, a strzelił ją Tato, który dobił uderzenie Martineza z woleja. W 22 minucie fantastyczną intwerncją po strzale Souzy popisał się Esteban, który bez wątpienia uratował nas przed utratą drugiej bramki. Minutę potem znów nasz bramkarz wygrał pojedynek z Souzą. Odpowiedzieliśmy w 30 minucie, gdy uderzał Zamora, ale jego uderzenie było minimalnie niecelne. W 35 minucie fatalny błąd Saula przy odbiorze sprokurował groźną akcję gospodarzy. Dorta musiał się ratować w szesnastce faulem, ale rywale pewnie wykorzystali rzut karny. Uczynił to Camacho. Już minutę potem okazji do podwyższenia prowadzenia nie wykorzystał Martinez, którego uderzenie obronił pewnie Esteban. Przewaga gospodarzy w pierwszej połowie była jednak bezdyskusyjna. My ani razu nie zagroziliśmy bramce Albacete. W drugiej odsłonie rywal już spuścił nieco z tonu, ale nadal kontrolował boiskowe wydarzenia. W 70 minucie po raz kolejny zagroził naszej bramce Martinez, ale jego kolejne uderzenie znów pozostawiało wiele do życzenia, a dwie minuty później jego kolejną próbę obronił nasz golkiper. W końcówce rywale już sobie zupełnie odpuścili, ale nam pozwolili na strzelenie ledwo jednej bramki, którą w 85 minucie na swoje konto zapisał Caserta, wykorzystując precyzyjne dogranie ze skrzydła od Ihou. Tym samym przegraliśmy, ale wynik jest i tak dużo lepszy niż gra.

 

Segunda Division A, 27/42, 26.02.2012

Estadio Carlos Belmonte, 3948 widzów

[5] Albacete - [19] Vecindario, 2:1 (Tato ‘8, Camacho (k) ‘35, CASERTA ‘85)

MoM: Igor Martinez (Albacete)

Odnośnik do komentarza

Mecz z Granadą był szansą na odetchnięcie od spotkań z kandydatami do awansu. Drużyna ta zajmuje aktualnie dwunaste miejsce w ligowej tabeli i raczej o awans już w tym sezonie nie powalczy. Stwarza to przed nami szansę na urwanie rywalom jakichś punktów. Pomóc w tym ma nasza publiczność, która tak dzielnie wspierała zespół w meczu z Las Palmas.

 

Ten mecz był jednak dla nas ważny z innego powodu. Otóż po ponad pół roku mieliśmy powrócić na nasz obiekt, który po rozbudowie może pomieścić sześć tysięcy widzów.

 

Przed tym spotkaniem udzieliłem wywiadu.

- Podobno Gharzoul już wyleczył uraz. Czy to prawda? Zagra przeciwko Granadzie?

- To prawda, ale połowicza. Ali powrócił do treningów, ale na pewno nie jest jeszcze gotowy, aby zagrać w meczu o stawkę.

- Po serii meczów z potentatami gracie z nieco mniej wymagającym rywalem. Czy to wpłynie na wasze nastawienie?

- Będziemy chcieli wygrać, a do tego potrzeba atakować i strzelać bramki. Punkty są nam potrzebne jak tlen człowiekowi. Powoli wychodzimy z kryzysu, ale jeszcze długa droga przed nami.

- Od meczu z Albacete minęło tylko trzy dni. Jak to wpłynie na waszą formę?

- Jeśli zauważę, że któryś z piłkarzy nie jest do końca przygotowany fizycznie, nie zagra. Musimy zagrać na maksa, a do tego potrzebujemy świeżości na starcie.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

 

Tak się nieszczęśliwie złożyło, że najbardziej zmęczeni okazali się gracze najbardziej dla nas kluczowi i znajdujący się osatnio w najwyższej formie: Guayre i Caserta. Miejsce pierwszego zajął Johnny, który musi zacząć strzelać bramki, bo wyczerpuje mój limit cierpliwości do swojej osoby. Miejsce włoskiego rozgrywającego zajął Jose Maria.

 

Esteban - Camara, Saul, Dorta, Fournier - Jose Maria, Chuchi, Zamora - Bucchi, Johnny, Ihou

 

Bardzo szybko, bo już w 7 minucie strzeliliśmy bramkę, ale nie uznał jej sędzia, dopatrując się pozycji spalonej Johnny’ego, którego podaniem obsługiwał Maria. Dwie minuty później rzut rożny wykonywał Maria, a głową uderzał Dorta. Ten strzał jednak znakomicie obronił Roberto. W 16 minucie z kolei przed znakomitą szansą stanął Ihou, którego perfekcyjnym podaniem obsłużył Bucchi, tyle tylko, że Togijczyk fatalnie spudłował. Wreszcie nadeszła 20 minuta, w której udało nam się wyjść na prowadzenie. Dokładne dośrodkowanie Marii z rzutu rożnego na bramkę zamienił niezawodny w takich sytuacjach Dorta. Osiem minut potem piłkarz rywali, Granada, pierwszy raz próbował zagrozić naszej bramce, uderzając z daleka, ale strzał ten był bardzo niecelny. W 30 minucie pociągany za koszulkę był wychodzący na czystą pozycję Ihou, a Ocio, który się tego przewinienia dopuścił, obejrzał z automatu czerwoną kartkę. Rzut wolny wykonał Chuchi, do piłki dopadł Johnny po tym, jak odbiła się od muru i uderzył mocno, nie dając szans Roberto. Już dwie minuty później bliski wyrównania był Vazquez lecz piłka po jego strzale minęła dalszy słupek naszej bramki. W 37 minucie uderzenie głową Olciny po dośrodkowaniu Vazqueza padło łupem bramkarza Vecindario. Gola kontaktowego w ostatniej akcji pierwszej połowy strzelił Vazquez, który otrzymał dobre podanie od Collantesa i mocnym strzałem nie dał szans Estebanowi. W drugiej połowie to rywale zdobyli bramkę, której nie uznał sędzia, gdy w 49 minucie Linares zdobył gola głową, ale arbiter uznał, że przy walce o piłkę sfaulował naszego gracza, Zamorę. W 56 minucie rozgrywający dobre zawody Jose Maria dograł piłkę do Bucchiego, ale nasz włoski napastnik trafił jedynie w boczną siatkę, uderzając z ostrego kąta. W 66 minucie sam Maria miał okazję do zdobycia bramki, gdy odebrał piłkę Susaecie i oddał strzał lecz piłka poleciała nieznacznie nad poprzeczką. Trzy minuty później znów uderzał Jose Maria, ale tym razem na drodze do szczęścia stanął słupek. Te wszystkie nasze niewykorzystane sytuacje zemściły się w 85 minucie, kiedy dośrodkowanie z rzutu rożnego na bramkę zamienił Sito Castro, doprowadzając do remisu. Sami jesteśmy sobie winni, że nie wygraliśmy tego meczu.

 

Segunda Division A, 28/42, 29.02.2012

Municipal, 2326 widzów

[19] Vecindario - [12] Granada, 2:2 (DORTA ‘20, JOHNNY ‘31, Vazquez ‘45+1, Castro ‘85)

MoM: Sito Castro (Granada)

 

Powiedziałem w mediach po meczu kilka słów o jakości sędziowania w tym spotkaniu, między innymi o nieuznanej bramki dla nas w pierwszej połowie, za co otrzymałem kolejne upomnienie od Wydziału Dyscypliny. Które to już? Mam je zacząć kolekcjonować? W ramki oprawiać?

Odnośnik do komentarza

Na spotkaniu ze sztabem szkoleniowym postanowiliśmy przekonać Zamorę, aby mniej grał swoją słabszą nogą, bo wyraźnie mu to nie wychodzi. Na treningach ma jednak robić wszystko, aby uczynić ją bardziej sprawną w grze. Ponadto Mariano Aguilar poprosił o wysłanie go na przeszpiegi do Rosji, gdzie liczy na znalezienie kilku ciekawych graczy, których można by do nas sprowadzić. Chociaż niechętnie spoglądam na przyszłość Rosjan w Vecindario, zgodziłem się. Kto wie, może trafi nam się drugi Karpin albo Mostovoi?

 

Chociaż przed meczem z Huescą nikt nie traktował nas w roli faworytów, mieliśmy spore szanse na zwycięstwo. Nasz rywal zajmował raptem kilka pozycji wyższą lokatę w lidze, więc szanse na korzystny wynik na pewno były. Musimy jednak poprawić naszą koncentrację, aby nie remisować wygranych meczów w końcówkach.

 

Również przed tym meczem udzieliłem wywiadu.

- Spodziewa się pan trudnego meczu z Huescą?

- Stać nas na zwycięstwo. Jeśli zagramy swoje, możemy zgarnąć całą pulę.

- Huesca ostatnio wygrała...

- Co nie zmienia jej trudnego położenia, nieznacznie tylko lepszego od naszego. To rywal, który w zupełności jest w naszym zasięgu i postaramy się to udowodnić.

- Ma pan szacunek do Johna Toshacka?

- Oczywiście. To znakomity szkoleniowiec, a jego rekord z Realem Madryt pewnie jeszcze długo nie zostanie pobity, mimo tak fantastycznie grającej Barcelony.

- Szykuje pan jakąś niespodziankę taktyczną na to spotkanie?

- Być może. Niczego nie wykluczam. Chociaż czasu na dobre przygotowanie mieliśmy niewiele, bo raptem trzy dni.

- Czy to prawda, że najbardziej obawiacie się Roberto Garcii?

- To lekka przesada. Oczywiście to dobry napastnik, ale siedem bramek w ponad dwudziestu meczach nie robi wielkiego wrażenia. Myślę, że będziemy potrafili go zneutralizować.

- Co z Outtarrą? Ostatnio gra poniżej możliwości?

- Być może potrzebuje odpoczynku. Zobaczę jeszcze, kto zagra na prawej flance obrony, gdy zapoznam się z raportami fizjoterapeutów dotyczącymi dyspozycji Conte po kontuzji.

- Dziękuję za rozmowę.

- Również dziękuję.

 

Esteban - Outtarra, Gharzoul, Dorta, Fournier - Caserta , Chuchi, Zamora - Bucchi, Guayre, Ihou

 

Właściwie już po pierwszych dziesięciu minutach wiedziałem, że na pewno nie wygramy tego meczu. Tyle bowiem czasu potrzebowali gospodarze, żeby wypracować sobie dwubramkową przewagę. Najpierw w 5 minucie Helguera strzałem głową otworzył wynik po dośrodkowaniu Marcosa z rzutu rożnego, a pięć minut później Lukić posłał daleką piłkę do N’Sukiego, a ten z zimną krwią pokonał Estebana. W 15 minucie złe wybicie piłki przez Fourniera próbował wykorzystać Helguera, który natychmiast uderzył, ale był to strzał niecelny. Pięć minut potem po raz pierwszy zaatakowaliśmy bramkę gospodarzy lecz strzał Ihou po dośrodkowaniu Chuchiego był bardzo niecelny. W 25 minucie mocny strzał Caserty z daleka obronił pięknie bramkarz gospodarzy, a gospodarze przed przerwą zdołałi zadać nam jeszcze jeden cios, gdy w doliczonym czasie Bauza popędził z bezpańską piłką pod naszą bramkę, zagrał na skrzydło do Marcosa, a ten natychmiast dośrodkował płasko. Piłkę w polu karnym przechwycił Garcia i uderzył precyzyjnie przy słupku. W drugiej połowie specjalnie moi podopieczni się nie przejęli wynikiem i dalej pozwalali rywalom na spokojne konstruowanie akcji ofensywnych, tak jak w 55 minucie, gdy uderzał Helguera, po podaniu od Bauzy. Dwie minuty potem odpowiedzieliśmy strzałem Saula z dystansu, który był taki sam jak forma tego bocznego obrońcy, czyli słaby. W 66 minucie raz jeszcze z daleka uderzał Caserta, któremu pozycję wypracował Chuchi, ale i ta próba Włocha była nieudana. W 89 minucie po dośrodkowaniu Jose Marii z rzutu wolnego (pojawił się na boisku chwilę wcześniej) Dorta strzałem głową zdobył gola honorowego. Cóż jednak z tego, skoro gospodarze pokazali nam miejsce w szeregu, potrafiąc zdobyć jeszcze jednego gola, którego strzelił Garcia. Dramat.

 

Segunda Division A, 29/42, 03.03.2012

El Alcoraz, 131 widzów

[17] Huesca - [21] Vecindario, 4:1 (Helguera ‘5, N’Suki ‘10, Garcia ‘45+1, DORTA ‘89, Garcia ‘90+2)

MoM: Roberto Garcia (Huesca)

Odnośnik do komentarza

Nie wiem. Jest ciężko... naprawdę ciężko...

 

 

 

Przed meczem z Elche mieliśmy ciężko pracować nad grą ofensywną przez cały tydzień, aby ofensywnym i skutecznym podejściem zaskoczyć rywala. Oczywiście takie podejście nie było wolne od ryzyka. I tak ryzyko to przypłaciliśmy kontuzją Fourniera, który w meczu przeciwko Elche nie zagra.

 

Przed meczem udzieliłem, znów, wywiadu.

- Czy ze słabego występu w Huesce zostały wyciągnięte wnioski?

- To się okaże po meczu z Elche, ale mam nadzieję, że tak faktycznie będzie.

- Elche to nie potentat. Raptem piętnaste miejsce raczej nie budzi strachu.

- My się nie boimy żadnego rywala. Co najwyżej czujemy respekt, ale Elche jest w naszym zasięgu. Tyle tylko, że Huesca też była, a jak się skończyło - to każdy widział.

- Poprzedni mecz z Elche też przegraliście...

- Dlatego jest znakomita okazja, aby wziąć rewanż za tamtą porażkę.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję również.

 

Nieobecność Fourniera to jedyne osłabienie. Na szczęście do składu powrócił po kontuzji Camara, który zajął miejsce przesuniętego do środka w miejsce Francuza Gharzoula.

 

Esteban - Outtarra, Camara, Dorta, Gharzoul- Caserta , Chuchi, Zamora - Bucchi, Guayre, Ihou

 

Pierwszy kwadrans tego meczu nie należał z pewnością do najciekawszych, ale na jego zakończenie stworzyliśmy sobie szansę na zdobycie bramki, gdy po rzucie rożnym, bitym przez Chuchiego, do piłki wyskoczył Zamora lecz jego strzał obronił bramkarz gości. Dwie minuty potem dośrodkowanie Edu Abacara celnym strzałem zakończył Pelegrin, ale sędzia słusznie bramki nie uznał, dopatrując się spalonego. W 20 minucie fantastyczna interwencja Marcelina uratowała gości przed utratą bramki po strzale Guayre, któremu sytuację wypracował Ihou. W 28 minucie na lewym skrzydle pokazał się Camara, który popędził flanką, po czym dośrodkował w pole karne, gdzie do piłki dopadł Zamora i oddał strzał, ale niecelny. Cztery minuty później swojej okazji do zdobycia bramki nie wykorzystał też Bucchi. W 36 minucie po raz pierwszy naszej bramce zagrozili goście i od razu zdobyli gola, gdy dośrodkowanie Mateo z rzutu wolnego na bramkę zamienił Etxeita. W drugiej połowie nadal mieliśmy przewagę, ale niewiele z niej wynikało. Strzał Caserty z 56 minuty znakomicie obronił Marcelin, a akcja z 62 minuty Johnny’ego, który w przerwie zastąpił niewidocznego Guayre i Bucchiego zakończyła się niecelnym strzałem Włocha. Pięć minut potem rezerwowy Elias też miał swoją bramkową okazję, ale i on jej nie potrafił wykorzystać. W 72 minucie zaś rywale zadali drugi celny cios, gdy dośrodkowanie Albacara zakończył celnym strzałem Azkorra. Trzy minuty później dobił nas Kike Mateo, strzelając trzeciego gola. Rywale w tym meczu pokazali nam, jak należy wykańczać sytuacje, a moi defensorzy pokazali jak NIE należy grać w obronie. To, co wyprawiają środkowi obrońcy Vecindario to jakiś sabotaż.

 

Segunda Division A, 30/42, 11.03.2012

Municipal, 1797 widzów

[21] Vecindario - [15] Elche, 0:3 (Etxeita ‘36, Azkorra ‘72, Mateo ‘75)

MoM: Kike Mateo (Elche)

 

Po meczu również zdecydowałem się na krótką rozmowę z dziennikarzami, choć najchętniej schowałbym się w mysiej dziurze.

- Johnny rozegrał swój setny mecz ligowy dla Vecindario. Jak pan oceni ten jubileusz?

- Na pewno stać Hiszpana na więcej,ale sto meczów pokazuje, jak ważnym jest on graczem tej drużyny, chociaż nie może przestać się starać. Na pewno nie może korzystać z osiągnieć z przeszłości. To mu nie zapewni miejsca w zespole.

- Ihou od dziesięciu godzin nie strzelił gola. Co się dzieje?

- Dobre pytanie. Wszystko wskazuje na to, że Togijczyk sobie odpocznie nieco od gry w wyjściowym składzie, bo w takiej formie jest zupełnie bezproduktywny.

- Caserta niedawno dołączył do drużyny, a już ma na swoim koncie cztery żółte kartki. Nie martwi to pana?

- Nie. Pozwalam mu na ostrzejszą grę jeśli prowadzi ona do dobrych owoców, a Caserta jest chyba najlepszym naszym transferem okienka zimowego.

- Guayre po dobrym początku też spuścił z tonu...

- I też mnie to martwi, ale mam nadzieję, że jak na profesjonalistę przystało, Guayre się ogarnie i znów zacznie strzelać bramki.

- Dziękuję za wywiad.

- Dziękuję.

Odnośnik do komentarza

Mecz z Salamancą może być dla nas meczem ostatniej szansy. Jeśli tego spotkania nie wygramy, to chyba nasz los będzie przesądzony. To chyba ostatnia okazja, żeby próbować odbudować morale. W przypadku przegranej pewnie już zupełnie moi podopieczni stracą wiarę we własne możliwości, ale skoro uprawia się futbol, który skutkuje serią ośmiu meczów bez wygranej, to trudno, żeby było inaczej...

 

Przed tym spotkaniem również udzieliłem wywiadu.

- Czy to prawda, że Conte wraca po kontuzji?

- Tak, wraca do treningów, ale jeszcze nie do pierwszego składu.

- Salamanca zajmuje ósme miejsce. To rywal z wyższej półki. Jaki stawiacie sobie cel?

- Jeśli chcemy się utrzymać, z każdym musimy teraz walczyć o zwycięstwo. Inaczej możemy już pakować walizki do Segunda B.

- Dorta znów opowiada, że w zespole brakuje dyscypliny...

- A ja zaczynam ignorować te jego komentarze. Niech się skupi na składaniu do kupy naszej defensywy, a nie gwiazdorzy w mediach.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

 

Moja cierpliwość do Ihou się skończyła. Jego miejsce w składzie zajął Ortega.

 

Esteban - Outtarra, Camara, Dorta, Fournier - Caserta , Chuchi, Zamora - Bucchi, Guayre, Ortega

 

Mecz jeszcze się dobrze nie zaczął, a już kontuzji doznał Guayre i w 2 minucie musiał opuścić boisko. W 6 minucie po dalekim podaniu Hectora piłka trafiła pod nogi Juanjo, który oddał strzał, któy jednak nie sprawił Estebanowi żadnych problemów. Sześć minut potem po indywidualnej akcji bliski zdobycia gola był Ortega, ale bramkarz gości doskonale obronił jego strzał. W 20 minucie po dośrodkowaniu Gomeza z rzutu rożnego głową strzelać próbował Perico, ale trafił w poprzeczkę, po czym piłka została wybita przez naszych stoperów. Trzy minuty potem znów w roli głównej występował Perico, którego strzał obronił Esteban. Po chwili do grona kontuzjowanych napastników dołączył Ortega, którego miejsce na boisku zajął Sanchis. W 28 minucie znów ratował nas Esteban, tym razem po strzale Hectora. Odpowiedzieliśmy trzy minuty później, gdy uderzał niecelnie Caserta. Sześć minut potem kapitalną akcją popisał się Juanjo, który przyjęciem piłki zgubił naszego stopera, po czym odwrócił się z piłką i oddał strzał, ale jeszcze lepiej obronił jego uderzenie Esteban. Nasz opór wytrzymał do 38 minuty, kiedy to po rzucie rożnym bramkę strzelił Goikoetxea. Od razu strzeliliśmy bramkę wyrównującą, tyle, że nie uznał jej sędzia, twierdząc, że Johnny w momencie podania od Outtarry był na spalonym. Drugą połowę rozpoczęliśmy od ataku lewym skrzydłem Camary, który dośrodkował w pole karne, a tu akcję kończył Bucchi, tyle, że niecelnie. W 58 minucie Perico rozegrał dwójkową akcję z Marquezem, którą strzałem kończył ten drugi. Uderzył jednak daleko obok bramki. Minutę potem sam Perico był bliski zdobycia drugiej bramki, ale na szczęście też chybił. W 74 minucie akcja w trójkącie Perico-Marquez-Tainmont zakończyła się wreszcie powodzeniem i Francuz strzelił drugiego gola dla gości, obnażając naszą bezsilność i totalny chaos w defensywie. Jeszcze w 86 minucie powalczyliśmy o gola honorowego, ale będący bez formy Johnny przegrał pojedynek sam na sam z RIbasem, który z zamkniętymi oczami wygrałby jeszcze rok temu.

 

Segunda Division A, 31/42, 17.03.2012

Municipal, 1642 widzów

[21] Vecindario - [8] Salamanca, 0:2 (Goikoetxea ‘38, Tainmont ‘78)

MoM: Clement Tainmont (Salamanca)

 

O ile kontuzja Guayre okazała się niegroźna i być może wykuruje się już na następny mecz, o tyle Ortega ma miesiąc z głowy.

Odnośnik do komentarza

Z dniem 22. marca 2012 roku dołączył do nas nowy napastnik, Eddie Johnson (USA, 27, 47A / 16G, S C), który ostatnio znajdował się na wolnym transferze po tym, jak Fulham rozwiązało z nim kontrakt. Niegdyś był to piłkarz uchodzący za wielki talent, ale chyba się trochę rozmienił na drobne. Wychowanek Dallas FC spędził w Stanach osiem sezonów, po czym próbował swoich sił w angielskiej Premiership, ale w Fulham się nie mógł przebić, dlatego trafił na wypożyczenie do Cardiff, grającego w Championship. Na zapleczu angielskiej ekstraklasy też specjalnej kariery nie zrobił, dlatego pewnie rozwiązano z nim kontrakt. U nas nie będzie zarabiał dużo, 1,2 tysiąca euro tygodniowo, ale zagra dopiero od kolejnego sezonu, bo zamknięty jest okres zgłaszania piłkarzy. Trzy miesiące ma na odbudowanie formy na treningach i zapoznanie się z filozofią gry. Dlatego w nowym sezonie na pewno nie będzie dla niego taryfy ulgowej.

 

Z okazji tego transferu zwołałem konferencję prasową.

- Siedzi pan tu obok Eddiego Johnsona. Dlaczego zdecydował się pan na ten transfer?

- Brakuje nam klasowych napastników, zdolnych strzelać bramki na zawołanie, a Eddie może nam to zagwarantować.

- Czyżby. Jego historia chyba nie gwarantuje wielu bramek...

- Trudno oczekiwać od niego, aby po przyjściu do Premiership z ligi amerykańskiej od razu zaczął strzelać hurtowo gole. W Segunda A jest nieco niższy poziom więc będzie mógł się wykazać i udowodnić swoją wartość. Poza tym nie oczekiwał wielkich pieniędzy, więc grzechem byłoby nie skorzystać.

- Tyle, że do końca sezonu Amerykanin już nie zagra...

- Ale będzie się w tym czasie zapoznawał z naszym systemem gry, zawodnikami, ich stylem gry. No a poza tym na treningach również będzie pracował nad odbudowaniem formy jeszcze z czasów jego gry w lidze MLS.

- Pewnie będzie pan musiał kogoś sprzedać, aby zrównoważyć bilans?

- Tak, transfery z klubu są nieuniknione, ale uda się je sfinalizować chyba dopiero na koniec sezonu w następnym okienku transferowym.

Teraz już muszę państwa przeprosić, ale konferencja prasowa dobiegła końca.

Szkoda, że Eddie nie może teraz grać, bo w meczu ze Sportingiem Gijon pewnie by nam się przydał. Inna sprawa, że zespół mam tak rozsypany, że należałoby wymienić całą jedenastkę i pewnie gorzej byśmy nie grali. Nie liczę na cud na El Molinon...

 

Esteban - Outtarra, Camara, Dorta, Fournier - Caserta , Chuchi, Zamora - Bucchi, Guayre, Johnny

 

Gospodarze chcieli ten mecz jak najszybciej wygrać, dlatego zaatakowali od pierwszych chwi.l Swojej pierwszej szansy w tym meczu jednak w 4 minucie nie wykorzystał Eguren, którego strzał z daleka obronił Esteban. W 16 minucie Verkhovtsov uderzał z ostrego kąta, schodząc z prawej strony, ale jego strzał był bardzo niecelny. Pięć minut potem odpowiedzieliśmy akcją lewym skrzydłem, którą poprowadził Camara, po czym podał do Johnny’ego, a ten skończył ją bardzo niecelnym strzałem. W 28 minucie wreszcie padł gol dla gospodarzy, a strzelił go Eguren, który wykorzystał swój wzrost w walce o piłkę po dośrodkowaniu Lumba z rzutu wolnego. Cztery minuty potem swojej znakomitej szansy na podwyższenie prowadzenia dla gospodarzy nie wykorzystał Bilić, którego strzał głową był minimalnie chybiony. Dwie minuty później już się poprawił i piłka po jego strzale znalazła drogę do siatki. Oczywiście moi obrońcy robili, co mogli, aby tylko ułatwić chorwackiemu napastnikowi zdobycie gola. W 39 minucie po akcji Lory znów przed szansą stanął Eguren, ale tym razem uderzył niecelnie i Esteban nawet nie musiał interweniować. Zaraz na początku drugiej połowy Bilić urwał się naszym obrońcom, popędził w kierunku bramki i płaskim strzałem nie dał szans bramkarzowi gości. W 58 minucie z kolei bliski pogrążenia nas zupełnego był Sangoy, ale na szczęście nie przyłożył się do strzału i był on niecelny. W 75 minucie mieliśmy świetną szansę na choćby gola honorowego, gdy uderzał Chuchi, któremu sytuację wypracował rezerwowy Sanchis, ale świetną interwencją popisał się Pablo. W 80 minucie na domiar złego kontuzji doznał Bucchi, a że wcześniej dokonałem trzech zmian, mecz kończyliśmy w dziesiątkę. Na szczęście rywal się nad nami zlitował i już więcej bramek nam nie wsadził, choć tak naprawdę, ten mecz był jak pojedynek Kliczki z Adamkiem. Gdyby Sporting chciał, mógłby nam spokojnie dziś tutaj zafundować dwucyfrówkę.

 

Segunda Division A, 32/42, 24.03.2012

El Molinon, 12266 widzów

[10] Sporting Gijon - [21] Vecindario, 3:0 (Eguren ‘28, Bilić ‘34, Bilić ‘47)

MoM: Mate Bilić (Sporting Gijon)

 

Nie istniejemy.

Odnośnik do komentarza

Johnsona ściągnąłem, bo mam do niego sentyment, który się narodził przy FMie 2006, gdzie razem z Mokoeną stanowili chyba najlepszy duet napastników ever :)

 

A Imageshack używam, bo jestem do niego przyzwyczajony, ot co :]

 

 

 

Na spotkaniu z trenerami postanowiliśmy, co następuje:

- Eddie Johnson musi popracować nad opanowaniem przy wykańczaniu akcji

- musi on również więcej czasu poświęcić na technikę strzałów po ziemi

- Ibrahima Camara zaś ma popracować nad techniką dalekich wyrzutów piłki z autu

 

Przed kolejnym spotkaniem, tym razem z Recreativo, też udzieliłem wywiadu.

- Czy porażka ze Sportingiem pomoże wam dzisiaj zagrać dobre zawody?

- Mam nadzieję, że chociaż część wniosków z tej przegranej wyciągnęliśmy, ale czy to wystarczy do wygranej, sam nie wiem.

- Recreativo wygrało ostatnio z Huescą i jest na fali wznoszącej...

- Czego się nie da powiedzieć o nas. Jeśli jeszcze nie sięgnęliśmy dna, to niedługo to nastąpi. Chyba, że wreszcie przypomnimy sobie, jak się gra w piłkę i zagramy tak jak przeciwko Las Palmas, czy Xerez. Tamte mecze pokazały, że potrafimy. Jak chcemy to potrafimy.

- Zbliża się wybór Młodego Piłkarza Roku. Na kogo pan zagłosuje?

- Na piłkarza Barcelony, Bojana Krkicia.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

 

Z Recreativo mierzyliśmy się na Prima Aprilis i rzeczywiście każdy to wierzył w nasze zwycięstwo był traktowany jak dobry dowcipniś. Byliśmy niemal pozbawieni szans na wygraną, bo nie mieliśmy żadnych atutów. Gramy słabo i nie widać nawet światełka w tunelu.

 

Ze składu wyleciał fatalnie grający Camara, którego zastąpił grywający zwykle po drugiej stronie boiska rekonwalescent, Conte.

 

Esteban - Outtarra, Conte, Dorta, Fournier - Caserta , Chuchi, Zamora - Bucchi, Guayre, Johnny

 

Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że piłkarzem, który w tym meczu będzie miał najwięcej pracy, będzie Esteban. Już w pierwszej akcji musiał kapitalną interwencją bronić nas przed utratą gola po strzale Rodrigueza. Sześć minut potem odpowiedzieliśmy akcją Guayre i Bucchiego, kończoną przez tego drugiego, niestety niecelnie. W 12 minucie na prawym skrzydle pokazał się Montero, który ograł Conte, złamał akcję do środka i oddał strzał, ale piłka poleciała daleko obok bramki. W 18 minucie ponownie Esteban wygrał pojedynek z Rodriguezem, a cztery minuty później niecelnie strzelał znów Montero. W 30 minucie Sanches posłał prostopadłą piłkę do Kossoko, a ten minął obrońcę i strzelił, ale piłka o centymetry przeleciała obok bramki. Pięć minut potem raz jeszcze próbował Rodriguez, tym razem jednak Esteban nawet nie musiał interweniować, tak nieudany był to strzał. Jeszcze przed przerwą jedną okazję miał Montero, tym razem trafił on jednak w poprzeczkę. Do przerwy zatem, mimo przygniatającej przewagi rywala, dzielnie się trzymaliśmy. Ciekaw byłem, jak długo. Zwłaszcza, że zaraz na początku drugiej połowy kontuzji doznał Johnny i w jego miejsce musiałem wprowadzić Jesusa. W 48 minucie szansę na gola po indywidualnej akcji miał Kossoko lecz jego uderzenie okazało się niecelne. Dziewięć minut potem po akcji Montero i podaniu prostopadłym do Montero, napastnik gości zdobył bramkę, ale z pozycji spalonej, co zostało wychwycone przez arbitra. W 61 minucie sprawdziliśmy czujność bramkarza gości, gdy z rzutu wolnego niegroźnie, ale zawsze, uderzał Chuchi. Dziewięć minut potem po rzucie rożnym wykonywanym przez Chuchiego przed szansą na zdobycie bramki stanął Dorta lecz strzelił wprost w bramkarza. Po chwili kontuzji doznał Conte i na ostatnie dwadzieścia minut na boisku pojawił się Camara. W 83 minucie szansę na gola dla gości miał Sanchez, ale uderzył wysoko ponad bramką, na co odpowiedzieliśmy indywidualną szarżą Sanchisa, który na boisku zjawił się parę chwil wcześniej. Nic z tej akcji jednak nie wyszło. Ostatecznie mecz zakończył się bezbramkowym remisem, co jest naszym absolutnym sukcesem.

 

Segunda Division A, 33/42, 01.04.2012

Municipal, 1609 widzów

[21] Vecindario - [7] Recreativo, 0:0

MoM: Esteban (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

ajerkoniak, jeszcze odpowiedź na drugie Twoje pytanie: zarząd jest generalnie wniebowzięty samym faktem, że gramy w Liga Adelante i przypuszczalnie nawet w przypadku spadku pozostanę na etacie, ale wolałbym tego nie sprawdzać :D

 

 

 

Do meczu z rezerwami Barcelony przygotowywaliśmy się we względnym spokoju. Ten tydzień, który na przygotowaniach minął był na szczęście wolny od nowych urazów i kontuzji, które znacząco utrudniałyby mi zestawienie pierwszej jedenastki. Bo nie mogę za kluczową uznać kontuzję Ortegi, który i tak pewnie z Barceloną by nie zagrał.

 

Przed spotkaniem zdecydowałem się udzielić wywiadu lokalnej gazecie.

- Ostatni raz przegraliście z Barceloną B. Jak to wpłynie na was w jutrzejszym spotkaniu?

- Liczę na to, że będziemy skuteczniejsi, zagramy lepiej w defensywie i ogólnie – wyciągniemy wnioski z tamtej porażki.

- Barcelona B ostatnio pokonała Granadę i oddala się od strefy spadkowej...

- Mam nadzieję, że my też wreszcie odzyskamy formę i wygrzebiemy się z tej nieciekawej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Mecz z Recreativo pokazał, że powoli odzyskujemy pewność siebie.

- Wierzy pan w swój zespół... a w którą formację najbardziej?

- W bramkarza. Esteban potwierdza, że jest znakomitym bramkarsem. Przeciwko Recreativo to on właśnie został wybrany graczem meczu.

- Skoro najbardziej wierzy pan w bramkarza, więc pewnie zagracie defensywnie?

- A skąd taki pomysł? Bramkarz daje nam pewność w obronie, dlatego możemy śmielej atakować. Musimy atakować, żeby strzelać bramki i wygrywać.

- W poprzednim meczu El Shaarawy był dla was poważnym zagrożeniem. Czy podobnie może być jutro?

- Włoch jest dobrym piłkarzem i na pewno musimy pamiętać, jak wiele krwi nam napsuł na Miniestadi, ale nie możemy też pozwolić, aby cała nasza uwaga skupiła się wyłącznie na nim, bo skończy się to dla nas fatalnie.

- Z kolei w Vecindario fatalnie ostatnio gra Johnny...

- Ale mimo to pewnie z Barceloną zagra, bo jego doświadczenie może okazać się cenne.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

 

Do meczu z Barceloną B przystąpiliśmy w takim samym zestawieniu, jak przeciwko Recreativo.

 

Esteban - Outtarra, Conte, Dorta, Fournier - Caserta , Chuchi, Zamora - Bucchi, Guayre, Johnny

 

Od początku próbowaliśmy narzucić rywalom nasz styl gry i zmusić ich do defensywy. Szkoda, że w 7 minucie nie udało się objąć prowadzenia, bo szansę ku temu mieliśmy przednią, ale Johnny nie skorzystał ze znakomitego podania Bucchiego. Pięć minut potem mimo naszej przewagi, to goście zdobyli bramkę, kiedy Novillo wyskoczył najwyżej w polu karnym i skierował piłkę głową do bramki po dośrodkowaniu Dos Santosa z rzutu rożnego. W 23 minucie świetnie akcję zapoczątkował Zamora, który posłał piłkę do Bucchiego, ale włoski napastnik w decydującym momencie spudłował. Trzy minuty później kolejne uderzenie Johhny’ego obronił Corre, na co rywale odpowiedzieli w 31 minucie niecelnym strzałem Romeu. Po chwili kontuzji doznał El Shaarawy, a jego miejsce na boisku zajął Okoro. Mimo przewagi, potrafiliśmy sobie wbić do przerwy jeszcze jednego gola, kiedy dośrodkowanie Muniesy wykończył strzałem Novillo, uprzedzając Fourniera. Do przerwy zatem przegrywaliśmy dwoma bramkami i nic nie zapowiadało, abyśmy mogli odwrócić ten wynik. Tymczasem zaraz po zmianie stron o swoich niebanalnych umiejętnościach przypomnieli Caserta, który swietnie podawał oraz Guayre, który tę akcję wykończył celnym strzałem i przedłużył naszą nadzieję na korzystny rezultat. Nadzieja prysła jak bańka mydlana dwie minuty później, gdy sędzia, nie wiedzieć za co, wyrzucił z boiska Bucchiego, uznając, że ten faulował taktycznie w walce o piłkę. Decyzja zupełnie kuriozalna i absurdalna zarazem. Na przekór decyzji arbitra, nie przestawaliśmy atakować. W 51 minucie bliski wyrównania był strzelający z dystansu Chuchi, ale gol padł osiem minut potem, kiedy bramkę strzelił ponownie Guayre, z zimną krwią lobując wysuniętego bramkarza gości. Asystą przy tym trafieniu popisał się wprowadzony na boisko w przerwie Jesus. Goście natychmiast ruszyli do ataku, bo zwycięstwo wymknęło im się z rąk, ale szansy na gola w 60 minucie nie wykorzystał Novillo, niwecząc okazję na hattricka. W 71 minucie fantastyczna interwencja Estebana, który wygrał pojedynek sam na sam z Saulem uratowała nam remis, bo w końcowym kwadransie już żadna z drużyn nie potrafiła w żaden sposób zagrozić bramce przeciwnika.

 

Segunda Division A, 34/42, 08.04.2012

Municipal, 1322 widzów

[21] Vecindario – [15] Barcelona B, 2:2 (Novillo ’12, Novillo ’33, GUAYRE ’47, GUAYRE ’59)

MoM: Harry Novillo (Barcelona B)

Odnośnik do komentarza

Nie będzie już do końca sezonu :>

 

 

W krótkim okresie czasu mieliśmy do rozegrania jeszcze dwa takie trudne spotkania, jak te dwa ostatnie. Trudne w znaczeniu – z renomowanymi rywalami. Najpierw wyjeżdżaliśmy na La Rosaledę do Malagi, a potem gościliśmy Tenerife, by rozegrać kolejne Derby Wysp Kanaryjskich.

 

Pewne było, że w tych meczach nie wystąpi Outtarra, który na treningu pomeczowym doznał urazu i czeka go około czterotygodniowy rozbrat z piłką.

 

Vecindario zaś sprowadziło kolejnego napastnika, ale tego zaprezentuję dopiero w okienku transferowym, ponieważ dopiero wtedy ten gracz fizycznie dołączy do zespołu.

 

Przed meczem z Malagą wszyscy uznawali, że nie mamy żadnych szans, ale ja zachowywałem dobry nastrój na konferencji prasowej.

- Przeciwko Realowi Sociedad zagraliście słabo. Czy to jakoś wpłynie na was w meczu z Malagą?

- Musimy wyciągnąc wnioski i zagrać lepiej. Co mam wam więcej powiedzieć? Mamy dużo materiału szkoleniowego, ale trudno tak szybko naprawić to, co nie działa tak, jak należy.

- Malaga pokonała ostatnio Granadę...

- My też gramy całkiem nieźle. Dwa remisy w dwóch meczach poprzedzających porażkę z Sociedad mogą dawać nadzieję, że nie popadamy w głęboki kryzys. Pytanie tylko w jakim stanie wyjdziemy z dwóch najbliższych starć z potentantami rozgrywek.

- Czy nieobecność Outtarry to duża strata?

- Oj tak, Sekou ostatnio naprawdę grał dobrze i był wyróżniającą się postacią w zespole. Mam jednak nadzieję, że Conte godnie go zastąpi.

- Czyli Gwinejczyk wróci na swoją pozycję?

- Tak, a na lewej obronie zagra Camara.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

 

Brak Outtarry nie był jedynym osłabieniem. Za kartki musiał pauzować Dorta, dlatego jego miejsce na środku defensywy zajął Gharzoul.

 

Esteban - Conte, Camara, Gharzoul, Fournier - Caserta , Chuchi, Zamora - Ihou, Guayre, Johnny

 

Podobnie jak spotkanie na Anoeta, tak i to zapowiadało się jak na toczone do jednej bramki. I faktycznie już w 4 minucie pierwszy raz poważnie naszej bramce zagroził Fernandez, ale gola jeszcze strzelić nie potrafił. W 13 minucie z kolei po akcji Apono przed szansą stanął Austin lecz piłka po jego strzale odbiła się od poprzeczki. W 17 minucie szybki atak gospodarzy poprowadził Edinho, w polu karnym odegrał do wbiegającego Apono, a ten dał rywalom prowadzenie. Trzy minuty potem było już 2:0, gdy akcję Fernandeza celnym strzałem zakończył Chiumento i nic nie zapowiadało, abyśmy potrafili coś tu zdziałać. Zwłaszcza, że rywale cały czas nacierali. W 31 minucie kolejną świetną szansę miał Austin, ale i tym razem nie potrafił jej wykorzystać. W 37 minucie przypomnieliśmy sobie o naszym potencjale w ataku. Akcję poprowadził Guayre i odegrał do Johnny’ego, ale ten fatalnie spudłował. W 41 minucie jeszcze jedną znakomitą szansę zmarnował Johnny, tym razem wypracowaną przez Zamorę, ale brak skutezcności naszego niegdyś najlepszego napastnika zaczynał mnie mocno irytować. W drugiej połowie rywale znów objęli kontrolę nad meczem. W 49 minucie uderzał Austin, znów niecelnie, a w 57 minucie Silva strzelił bramkę, jednak nie uznał jej sędzia uznając, że napastnik gospodarzy był na pozycji spalonej. W 63 minucie znakomitą akcję i dośrodkowanie Guayre jakimś cudem na gola zamienił rezerwowy Jesus, dla którego było to pierwsze trafienie w oficjalnym meczu dla Vecindario. Ten gol dał nam nadzieję, że jeszcze możemy tu sprawić sensację. Ostatnie dwadzieścia minut zdecydowanie należało do nas. W 71 minucie uderzał na bramkę gospodarzy Zamora, ale jego strzał obronił Galatto, na co sześć minut potem odpowiedział akcją indywidualną i niecelnym strzałem Fernandez. Nasze wysiłki przyniosły efekt niemal w ostatniej akcji meczu, kiedy skopiowaliśmy tę akcję, po której udało się strzelić pierwszego gola. Tyle, że tym razem strzelcem nie był nasz wychowanek, a Johnny. Asystentem znów był Guayre, który rozegrał kapitalne zawody. Mamy remis!

 

Segunda Division A, 35/42, 21.04.2012

La Rosaleda, 19369 widzów

[3] Malaga – [21] Vecindario, 2:2 (Apono ’17, Chiumento ’20, JESUS ’63, JOHNNY ’89)

MoM: Guayre (Vecindario)

 

Po takim meczu nie mogłem sobie odmówić przyjemności udzielenia wywiadu.

- Johnny uratował was, dając remis w ostatniej minucie. Musi pan być zachwycony, prawda?

- Oczywiście. Nie spodziewałem się, że będziemy potrafili ugrać choćby punkt na La Rosaleda. Oczekiwałem tęgiego lania, a tymczasem zagraliśmy jak równy z równym.

- Jak pan ocenia – jaki wpływ na karierę Jesusa będzie miał strzelony przez niego dzisiaj gol?

- Kolosalne. Jesus nabierze wiary we własne możliwości i powinien grać tylko lepiej. A przecież z każdym meczem, w którym występuje, nabiera doświadczenia.

- A z kolei Ihou znów nie strzelił gola mimo wielu znakomitych szans...

- Ale gra z przymusu niejako, chociaż teraz, widząc progress Jesusa, może stracić miejsce w składzie.

- Znów remisujecie z kandydatem do awansu, murowanym faworytem. Jakie to wrażenie?

- Chyba potrafimy się mobilizować na mecze z trudnymi przeciwnikami. Żebyśmy jeszcze potrafili wygrywać z tymi teoretycznie słabszymi, to byłoby pięknie.

- Guayre otrzymał dziś nagrodę dla najlepszego gracza meczu. Słusznie?

- Sądzę, że tak. Jego dwa znakomite rajdy rozerwały obronę gospodarzy i zakończyły się asysytami.

- Dziękuję za wywiad.

- Dziękuję również.

Odnośnik do komentarza

Bardzo podbudowani przygotowywaliśmy się do kolejnego trudnego sprawdzianu – meczu z Tenerife. Ponieważ to derby, a derby rządzą się swoimi prawami, nie trzeba było specjalnie motywować moich podopiecznych. Z resztą, z kimkolwiek byśmy nie grali, musimy teraz w każdym meczu dawać z siebie wszystko i walczyć o wygraną, bo meczów do końca coraz mniej, a nasza strata do bezpiecznego miejsca jeszcze niemała (5 punktów).

 

Przed meczem udzieliłem wywiadu.

- Czy to prawda, że Carlos Sanchez jest już gotowy do gry?

- Sanchez zakończył już rehabilitację, ale potrzebuje jeszcze nieco czasu, aby wrócić do meczowej formy. Poza tym mamy w bramce Estebana i nie widzę powodu, dla którego miałbym go ściągać.

- Poprzednie derby z Tenerife przegraliście. Teraz bedzie inaczej?

- Głęboko w to wierzę. Pokazujemy w ostatnich tygodniach, że potrafimy kraść punkty najlepszym. Dlaczego i z Tenerife dziś nie powalczyć o wygraną?

- Tenerife przegrało ostatni mecz z Huescą...

- Wiem i to może nam pomóc. Zależy, jak rywal zareagował na tę porażkę. Jeśli się podłamał, to nasze szczęście, ale jeśli się zmobilizował, to możemy mieć jeszcze trudniejszą przeprawę.

- Czy to prawda, że ze strony Nino obawiacie się największego zagrożenia?

- Nie. Cały zespół Tenerife jest groźny i na wszystkich musimy zwracać szczególną uwagę.

- Ale w Vecindario wszyscy liczą na Guayre...

- Który po kilku meczach, które zagrał na stojąco, znów zapewnia nam punkty i mam nadzieję, że w najbliższym spotkaniu również tak uczyni.

- Potwierdza pan swój typ na młodego piłkarza roku w Hiszpanii w tym sezonie?

- Tak, Bojan Krkić.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

 

Przed meczem w składzie zaszło kilka zmian. Powracający po zawieszeniu Dorta powrócił do środka pola, przesuwając na bok obrony Gharzoula, który zastąpił lekko kontuzjowanego Camarę. Dodatkowo miejsce Ihou w linii ataku zajął Ortega, który już wyleczył swój uraz.

 

Esteban - Conte, Gharzoul, Dorta, Fournier - Caserta , Chuchi, Zamora - Ortega, Guayre, Johnny

 

Mimo klasy rywala, nie uklękliśmy przed nim, prosząc o jak najniższy wymiar kary. W 12 minucie przeprowadziliśmy pierwszy atak, który o mało co nie zakończył się golem. Uderzał Ortega, minimalnie jednak pudłując. Minutę potem goście odpowiedzieli akcją Roberta, który przechwycił piłkę wybitą przez Chuchiego. Popędził z nią w kierunku bramki i oddał strzał, ale też niecelny. W 16 minucie ponownie dał o sobie znać nasz znakomity duet Caserta – Guayre. Ten pierwszy asystował, a Guayre strzelił swojego kolejnego gola, wykańczając perfekcyjne podanie Włocha. W 25 minucie Esteban uratował nas po strzale Pancrate’a, który mógł wyrównać, gdyby nie interwencja naszego goalie. Cztery minuty potem z rzutu rożnego dośrodkowywał Alvarez, a na bramkę uderzał Sicillia lecz ten strzał był niecelny na milimetry. W 33 minucie Alvarez dośrodkował raz jeszcze, a Conte skierował piłkę do własnej siatki, ale sędzia bramki nie uznał, dopatrując się faulu na naszym obrońcy. W 41 minucie Nino wypracował okazję Alvarezowi lecz ten piłkarz wyraźnie nie miał dobrego dnia, bo i tej szansy nie wykorzystał. W drugiej połowie odpowiedzialność za strzelanie bramek próbował na swoje barki wziąć Nino lecz on też był bez formy. Jego strzał z 52 minuty był bardzo niecelny. Siedem minut potem indywidualnej akcji i dryblingu próbował Guayre. Gdy już ograł wszystkich, to zatrzymał się na bramkarzu. W 75 minucie raz jeszcze doskonałą okazję do zdobycia gola zmarnował Pancrate. Tym razem szansę wypracował mu Alonso, posyłając prostopadłe podanie między stoperów. W końcówce jeszcze raz Pancrate próbował strzelić gola choćby na remis, ale Esteban dzielnie obronił jego strzał i tym samym nasze sensacyjne zwycięstwo stało się faktem!

 

Segunda Division A, 36/42, 27.04.2012

Municipal, 3682 widzów

[21] Vecindario – [1] Tenerife, 1:0 (GUAYRE ’18)

MoM: David Dorta (Vecindario)

 

Tu znów nie mogłem sobie odmówić udziału w krótkiej rozmowie z dziennikarzami.

- Fantastyczne i zupełnie nieoczekiwane zwycięstwo nad liderem! Jak pan się z tym czuje?

- A jak się mogę czuć? Czuję się fantastycznie. Pokazaliśmy, że jak jesteśmy w formie, to nikt nas nie zatrzyma.

- Są i ciemne strony tej wygranej w postaci kolejnej żółtej kartki dla Conte...

- A niech łapie tych kartek ile chce. Jeśli tak będziemy kończyć mecze, w których otrzymuje żółte kartki, to nie będę miał do niego absolutnie żadnych pretensji.

- W czym tkwi sukces ostatnich wyników?

- Nowej formy przygotowań do meczów, w której większą wagę przywiązujemy do ćwiczenia gry obronnej przy stałych fragmentach. Wcześniej bardzo dużo bramek traciliśmy po rzutach rożnych i wolnych. Chyba udało się nad tym popracować.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

Odnośnik do komentarza

Do meczu z Realem Union przygotowywaliśmy się nie nękani przez żadne negatywne wiadomości dotyczące kontuzji podstawowych graczy, co było dla mnie niezwykle ważne. Sezon zbliżał się do końca wielkimi krokami. Mieliśmy jeszcze sześć meczów do końca i cztery punkty straty do bezpiecznego miejsca. Jest to do odrobienia, ale musimy już do końca niemal wyłącznie wygrywać.

 

Przed kolejnym spotkaniem udzieliłem znów wywiadu.

- Czy dobra gra z Tenerife znajdzie przedłużenie w dzisiejszym meczu?

- Mam nadzieję, że tak właśnie będzie i nasza forma nie rozpłynie się tak samo nagle, jak przyszła.

- Zwycięstwo nad Realem Union może być kluczowe w kontekście walki o utrzymanie...

- Zdaję sobie z tego sprawę. Real Union też walczy o ligowy byt w Adelante na przyszły sezon. Koniecznie musimy to spotkanie wygrać, jeśli chcemy się utrzymać. Niedawno powiedziałbym, że nie mamy na to szans, ale ostatnie dobre wyniki jeszcze dają cień nadziei.

- Czyli gracie ofensywnie jutro?

- Tak. Musimy to spotkanie wygrać.

- Dorta znów wspomniał o braku dyscypliny w zespole...

- Jeżeli mu się nie podoba, będzie mógł odejść po sezonie, gdy wypełni kontrakt. Nie będę tolerował takiego zachowania. Nasze problemy z szatni nie powinny w taki sposób przedostawać się do opinii publicznej. Pod warunkiem, że rzeczywiście jakiś problem istnieje, bo na razie o tym wspomina wyłącznie Dorta.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

 

Do tego meczu przystąpiliśmy w niezmienionym w stosunku do ostatniego spotkania, składzie.

 

Esteban - Conte, Gharzoul, Dorta, Fournier - Caserta , Chuchi, Zamora - Ortega, Guayre, Johnny

 

Fantastycznie rozpoczął sie dla nas ten mecz, bowiem już w 5 minucie gol Guayre zapewnił nam prowadzenie, ale wielka rolę w tej akcji odegrał Ortega, który posłał dalekie, ale bardzo dokładne podanie do naszego najlepszego napastnika. Dwie minuty potem prowadzenie mógł podwyższyć Chuchi, gdyby tylko lepiej przymierzył z rzutu wolnego. Po chwili przypomniał o sobie pech Guayre, który znów doznał kontuzji i musiał opuścić boisko, a w jego miejsce na placu gry pojawił się Jesus. W 14 minucie fantastycznym podaniem do Johnny’ego popisał się Zamora, ale co z tego, skoro nasz napastnik tej szansy nie wykorzystał. Osiem minut później po raz pierwszy zaatakowali gospodarze. Na razie jeszcze strzał Bayona był niecelny, ale to był sygnał, że musimy się mieć na baczności. Dwadzieścia minut potem akcję w środku pola rozegrali Zamora z Casertą, po tym ten drugi zdecydował się na strzał z daleka, ale niestety chybuł i to dość wyraźnie. Do przerwy zatem mieliśmy wynik bardziej niż korzystny. W drugiej odsłonie zaczęliśmy zachowawczo, co rywal mógł wykorzystać w 59 minucie, gdy świetną szansę na zdobycie gola miał Savoia, ale przegrał bezpośredni pojedynek z Estebanem. W 66 minucie niestety straciliśmy gola i to po stałym fragmencie, nad którymi teraz tak pracujemy. W zamieszaniu podbramkowym po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwięcej przytomności umysłu zachował Rodriguez i strzelił bramkę. Odpowiedzieliśmy jednak błyskawicznie atomowym strzałem Caserty z około dwudziestu metrów. Co ciekawe, drugą asystę w tym meczu zanotował Ortega, który jeszcze próbuje chyba wkupić się do moich łask. Po chwili jednak nasza sytuacja znów się skomplikowała, a to za sprawą Conte, który otrzymał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Akurat w meczu następującym po moich lekceważących komentarzach dotyczących kartek, które zbiera. Nie przeszkadzało nam to jednak kontrolować ostatniego kwadransa, a nawet stwarzać sobie kolejnych sytuacji. Takich jak choćby ta Chuchiego z 79 minuty, gdy uderzał z daleka, ale niecelnie. W końcówce dwie okazje do wyrównania mial, co prawda, Brit, ale obu nie wykorzystał, dzięki czemu mogliśmy się cieszyć z wygranej!

 

Segunda Division A, 37/42, 05.05.2012

Stadium Gal, 4198 widzów

[18] Real Union – [21] Vecindario, 1:2 (GUAYRE ‘5, Rodriguez ’66, CASERTA ’69)

MoM: Yeray Ortega (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Fantastyczne zwycięstwo nad Realem Union przypłaciliśmy kontuzją Guayre, który skręcił kostkę i na pewno nie zagra już do końca sezonu. O tym, jak wielka jest to strata najlepiej świadczy fakt, że mimo, iż grał u nas tylko od połowy sezonu, zdążył w tym czasie strzelić więcej bramek, niż wszyscy pozostali napastnicy, grający od początku rozgrywek.

 

Ponieważ koniec sezonu zbliża się wielkimi krokami, trzeba przeanalizować gruntownie naszą sytuację. Wygląda ona tak, że mamy do końca jeszcze pięć spotkań. Teraz zagramy z Rayo (8. miejsce), następnie podejmiemy na wyjeździe 14. w tabeli Numacię, by w kolejnym meczu zmierzyć się z będącą na 21. pozycji Ceutą. Sezon kończymy meczami z Xerez (16. miejsce) oraz z zamykającym stawkę Atletico Baleares. Kalendarz mamy zatem korzystny, ale czy poradzimy sobie bez naszej najważniejszej armaty? Oto jest pytanie.

 

Przed meczem z Rayo udzieliłem wywiadu.

- Czy pozytywna atmosfera w szatni, o której opowiadają pana podopieczni to decydujący czynnik waszej znakomitej formy w ostatnich meczach?

- Na pewno jest to element niezwykle ważny, ale jest on jedynie konsekwencją poprawy naszej gry obronnej, zwłaszcza przy stałych fragmentach gry. W tym upatrywał głównego czynnika, który sprawił, że gramy ostatnio tak dobrze.

- Rayo wygrało ostatnio z Huescą 4:2. Czy to może jakoś podbudować rywali przed meczem z Vecindario?

- Na pewno, ale my tez jesteśmy teraz w gazie.

- Tyle, że nie zagra Guayre...

- Zgadza się. To największy problem, z jakim musimy się zmierzyć. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nasz najlepszy strzelec ma już z głowy sezon. Nie zagra do końca rozgrywek, więc musimy na szybko znaleźć inny sposó na strzelanie bramek.

- Kim pan zastąpi Hiszpana?

- Zapewne do składu powróci Bucchi, który rozczarowuje, ale dostanie jeszcze swoją szansę na finiszu rozgrywek.

- Mimo dobrej gry zespołu, Gharzoul zbiera raczej niekorzystne recenzje...

- Ale ja uważam, że gra zupełnie nieźle. Nie widzę większych jego klopsów. Na pewno jest ważnym elementem budującym tę drużynę.

- Dziękuję za wywiad.

- Dziękuję również.

 

Przed meczem dostałem wiadomość od Yeraya i Bucchiego. Ci piłkarze po sezonie kończą profesjonalne kariery piłkarskie. Specjalnie mi ich nie szkoda, bo ostatni sezon mieli mocno przeciętny.

 

Niestety kontuzja Guayre, to niejedyne osłabienie. Ze składu wypadli również grający na bokach obrony Gharzoul oraz Conte. Musiałem zatem na mecz zestawić bardzo eksperymentalną linię defensywy, z Camarą na prawej flance i Fournierem po drugiej stronie boiska. Te roszady otworzyły szansę przed Eduardo w środku bloku obronnego. Guayre zaś zastąpił nie Bucchi, a Ihou.

 

Esteban - Camara, Fournier, Dorta, Eduardo - Caserta , Chuchi, Zamora - Ortega, Ihou, Johnny

 

Bardzo udanie rozpoczał się dla nas ten mecz, bowiem już pierwsza nasza akcja ofensywna zakończyła się golem. Rajd Ihou lewym skrzydłem zakończył Chuchi, który przejął dośrodkowanie i uderzył celnie przy słupku. Kolejne minuty nie przynosiły wielu ciekawych wydarzeń na boisku. Dopiero w 31 minucie ponownie udało nam się zagrozić bramce przeciwnika, kiedy Zamora podał prostopadle do Ortegi, ale ten nie zdołał na tyle mocno uderzyć, aby zaskoczyć bramkarza gości. Po chwili rywale odpowiedzieli akcją Tito, podaniem i strzałem De Riddera, który jednak okazał się wyjątkowo niecelny. Po chwili z kolei sam Zamora stanął przed szansą zdobycia bramki, gdy akcję wypracował mu Caserta lecz i Hiszpan nie potrafił celnie przymierzyć. Jeszcze przed przerwą drugą szansę miał Zamora, tym razem po akcji i podaniu aktywnego tego dnia Ihou. Znów jednak nie zakończyło się to bramką. Drugą połowę rozpoczeliśmy od strzału Ortegi z rzutu wolnego, który bez problemu obronił Cobeno. W 55 minucie znów akcję rozciągnął na skrzydle Ihou, dograł do Caserty, a ten mocno zakręcił w kierunku bramki, ale bramkarz gości jakimś cudem tę piłkę wybił na rzut rożny. W 61 minucie Ihou odegrał do Johnny’ego, ten urwał się obrońcom i popędził na bramkę, ale za bardzo wyostrzył kąt akcji i nie potrafił pokonać bramkarza gości. Pięć minut potem nawet włączający się do akcji ofensywnej Camara miał swoją szansę na zdobycie bramki, ale uderzył niecelnie – wysoko ponad bramką. W 82 minucie najlepszy dziś na boisku Ihou wypracował sytuację rezerwowemu Jesusowi lecz nasz wychowanek nie zdołał pokonać bramkarza .Po chwili sam Ihou stworzył sobie strzelecką okazję, ale on nigdy nie był mistrzem celnych strzałów. Tym niemniej, odnieśliśmy bardzo cenne zwycięstwo, nie dopuszczając rywala, aby choć raz stworzył niebezpieczeństwo pod naszą bramką!

 

Segunda Division A, 38/42, 09.05.2012

Municipal, 2278 widzów

[20] Vecindario – [8] Rayo, 1:0 (CHUCHI ’11)

MoM: Ibrahima Sory Camara (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Oby...

 

 

Zwycięstwem w meczu z Rayo wygrzebaliśmy się ze strefy spadkowej, ale to wcale jeszcze nie oznacza utrzymania. Musimy przede wszystkim zachować naszą dobrą grę w kolejnych meczach. Cieszy mnie, że potrafiliśmy wygrać mimo nieobecności Guayre. Jeszcze mamy cztery mecze przed sobą, gdzie musimy go jakoś próbować zastąpić. Najbliższy to wyjazd do Numancii.

 

Znów przed meczem udzieliłem wywiadu.

- Czy porażka z Numancią z rundy jesiennej wpłynie na waszą postawę?

- Mam nadzieję, że tylko pozytywnie. Mamy pewne rachunki do wyrównania z gospodarzami.

- Czy perspektywa konieczności wygranej, jako warunku utrzymania, nie pęta wam nóg?

- Nasza sytuacja nie jest już tak trudna, jak jeszcze kilka tygodni temu. Teraz mamy już odrobinę komfortu, bo już wydostaliśmy się ze strefy spadkowej, a kalendarz gier mamy bardzo korzystny, więc nie traktujemy tego spotkania jako walki na śmierć i życie.

- A czy ledwie trzy dni przerwy nie spowoduje, że będziecie przemęczeni?

- Ocenię, którzy gracze nie nadają się do gry i ci na pewno nie będą grać, aby nie osłabiać nas motorycznie, jako zespołu.

- Numancia to trudny rywal. Przegrywała tu nawet Barcelona...

- A my dwa tygodnie temu pokonaliśmy u siebie lidera rozgrywek, czyniąc wielką sensację. Pokazaliśmy tym samym, że stać nas na pokonanie każdego.

- Alvaro Anton jest traktowany jako największe zagrożenie pod waszą bramką?

- Nie sądzę. Ten piłkarz miał być lekiem na całe zło dla gospodarzy po przyjściu z Valladolid, ale nic takiego nie nastąpiło. Wcale nie gra jakoś rewelacyjnie.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

 

Mimo, że do dyspozycji miałem już Conte i Gharzoula, zdecydowałem się pozostawić te eksperymentalne boki obrony, które tak dobrze sobie radziły w poprzednim meczu.

 

Esteban - Camara, Fournier, Dorta, Eduardo - Caserta , Chuchi, Zamora - Ortega, Ihou, Johnny

 

Od pierwszych chwil gospodarze mocno przycisnęli, chcąc szybko strzelić bramkę. Już w 5 minucie Esteban musiał nas ratować, gdy uderzał Del Pino. Cztery minuty później nasz bramkarz fantastycznie obronił też strzał Antona, ale w 22 minucie to goście zdołałi strzelić gola, kiedy znakomite crossowe podanie Ortegi trafiło do Johnny’ego, a ten przypomniał sobie, jak się strzela bramki i dał nam sensacyjne prowadzenie. Rywale byli bliscy wyrównania sześć minut potem, kiedy Dani Lopez dośrodkował w pole karne, a tu uderzał Anton, ale niecelnie. W 37 minucie po kolejnej akcji Antona przed szansą na zdobycie bramki stanął z kolei Del Moral lecz i on nie był w stanie pokonać dobrze dysponowanego Estebana. Po chwili Te-Bi zdołał wreszcie strzelić gola dla gospodarzy, ale tej bramki nie uznał sędzia, dopatrując się pozycji spalonej kameruńskiego napastnika. Do przerwy zatem prowadziliśmy, ale zdawaliśmy sobie doskonale sprawę z tego, jak trudne zadanie czeka nas w drugiej połowie. Mieliśmy przed sobą jeszcze 45 minut obrony tego świetnego wyniku. Gospodarze jednak wcale nie potrafili stwarzać sobie wielu sytuacji w drugiej połowie. Dopiero w 66 minucie Estebanowi zagroził Cedric swoją indywidualną akcją, ale nasz bramkarz zdołał obronić strzał Hiszpana. Dwie minuty później obronił on również uderzenie Del Pino, na co odpowiedzieliśmy niegroźnym i niecelnym strzałem Ihou, który obronił bramkarz gospodarzy, Eduardo. W 73 minucie bliski podwyższenia naszego prowadzenia był Chuchi, któremu bardzo niewiele brakło, aby zmieścić piłkę bitą z rzutu wolnego. W 86 minucie szansy w sytuacji sam na sam z naszym bramkarzem nie wykorzystał Boris i gdy wydawało się, że dowieziemy do końca ten bardzo korzystny wynik, w 88 minucie strzał życia Cedrica wpadł do siatki w samo okienko i tym samym doprowadził do remisu. Podział punktów jednak to też wynik, który nas w tym meczu zadowala.

 

Segunda Division A, 39/42, 12.05.2012

Nuevo Los Pajaritos, 4013 widzów

[14] Numancia – [17] Vecindario, 1:1 (JOHNNY ’22, Cedric ’89)

MoM: Ibrahima Sory Camara (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Doprawdy? A co powiesz na to?

 

 

 

Johnny i Dorta to piłkarze, którzy dołączyli do grona tych, którzy po zakończeniu sezonu zawieszą buty na kołku. Tym sposobem to grono liczy już cztery osoby, bo wcześniej takie decyzje podjęli Bucchi oraz Yeray.

 

Dzień później podobny komunikat wygłosił Agboh. Wygląda na to, że po sezonie naprawdę mocno będziemy musieli odmłodzić kadrę.

Do końca sezonu pozostały nam już tylko trzy mecze i chyba najgorsze już za nami. Teraz zagramy już wyłącznie z drużynami z dolnych regionów tabeli. Zaczynamy od domowego starcia z Ceutą.

 

Przed tym spotkaniem również udzieliłem wywiadu.

- Do końca sezonu już zaledwie trzy kolejki. Ceuta zajmuje dziewiętnaste miejsce, czyli zaraz za wami. Zwycięstwo w tym meczu będzie kluczowe w walce o utrzymanie...

- Zgadza się, ale wierzę, że stać nas na to. Ostatnio jesteśmy naprawdę w gazie i skoro potrafiliśmy zdobywać punkty z takimi potęgami jak Tenerife, czy Rayo, to dlaczego nie mielibyśmy pokonać przed własną publicznością Ceuty.

- Czyli możemy się spodziewać, że zagracie ofensywnie?

- Tak samo jak w ostatnich meczach. Musimy zdominować rywala, a wtedy będzie nam łatwiej konstruować akcje zaczepne.

- Eddie Johnson podobno zaczyna marudzić, że nie gra za często. Czy to prawda?

- Sądziłem, że Eddie zdawał sobie sprawę z sytuacji. Skoro sprowadziłem go w kwietniu, nie miał szans na zgłoszenie do kadry na rundę wiosenną. Może po prostu o tym nie wiedział, ale już sobie to wyjaśniliśmy i w przyszłym sezonie naprawdę mocno na niego liczę.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

 

Niestety problemów z zestawieniem składu nie było końca. Do grona kontuzjowanych graczy dołączył świetnie ostatnio się prezentujący Ortega. Jego miejsce w linii ataku zajął zatem Bucchi, dla którego to były ostatnie podrygi profesjonalnej kariery.

 

Esteban - Camara, Fournier, Dorta, Eduardo - Caserta , Chuchi, Zamora - Ortega, Ihou, Johnny

 

Goście w tym meczu walczyli o życie (czy raczej o utrzymanie), więc musieliśmy się mieć na baczności. Z początku jednak udało nam się zmusić ich do defensywy. W pierwszej akcji świetnie uderzał Chuchi, ale jeszcze lepiej interweniował bramkarz gości. W 5 minucie Dorta sfaulował w polu karnym Torresa i sędzia podyktował rzut karny, który niespodziewanie na bramkę zamienił Arriaga. Niespełna kwadrans później naszą sytuację jeszcze bardziej skomplikował Ihou, który otrzymał czerwoną kartkę za faul na Moreno. Cztery minuty po tym zajściu szansę na wyrównanie miał Camara, który mocno uderzył na bramkę, łamiąc akcję ze skrzydła, ale Nauzet znakomicie jego uderzenie obronił. W 39 minucie zaś kolejną szansę na gola mieli rywale, ale tym razem świetnie strzał Torresa obronił Esteban. W drugiej połowie musieliśmy zagrać odważniej, jeśli chcieliśmy ten mecz wygrać. Szybko też zmiany nastawienia przerodziły się w konkretną akcję, gdy w 47 minucie znów pod bramką rywala dał o sobie znać Camara, który wyjątkowo aktywnie brał udział w akcjach ofensywnych. W 50 minucie jednak to rywale zdobyli drugiego gola, a konkretnie to Villar, który na bramkę zamienił doskonałe dośrodkowanie Baggioniego. Dwie minuty potem prostopadłe podanie Valtera dotarło do Arriagi, a ten pokonał Estebana, strzelając trzeciego gola. Kibice zgromadzeni na Municipal przecierali oczy ze zdumienia, nie poznając swojej drużyny. Ja z resztą też jej nie poznawałem. W 59 minucie mieliśmy szansę na gola kontaktowego, gdy dobrym podaniem Jesusa obsłużył Chuchi, ale nasz rezerwowy napastnik trafił w poprzeczkę. W 75 minucie dobił nas ostatecznie Moreno, strzelając czwartego gola dla Ceuty. Rywalom w tym meczu wchodzilo wszystko, nam nic. Po chwili bliski strzelenia gola honorowego był Sanchis, ale jego uderzenie głową po dośrodkowaniu Chuciego obronił Nauzet. Cztery minuty później z kolei okazję na bramkę zmarnował Jesus, który mimo dobrej pozycji fatalnie przestrzelił. Takiego pogromu jednak się tu nie spodziewałem. Mieliśmy ten mecz wygrać...

 

Segunda Division A, 40/42, 20.05.2012

Municipal, 2716 widzów

[18] Vecindario – [19] Ceuta, 0:4 (Arriaga (k) ‘5, Villar ’50, Arriaga ’52, Moreno ’75)

MoM: Joseba Arriaga (Ceuta)

 

Na rozmowę z dziennikarzami nie miałem już najmniejszej ochoty...

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...