Skocz do zawartości

Tańcząc z Guanczami


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

Do Gspurninga nie mam większych zastrzeżeń. W przeciwieństwie do gry całego bloku defensywnego. A Gharzoul to przechodzi samego siebie i pewnie niedługo siądzie na ławce...

 

 

Skoro nie udało nam się zdobyć punktów w Barcelonie., nikt przy zdrowych zmysłach nie dawał nam szans na jakąkolwiek zdobycz punktową w Walencji, gdzie udawaliśmy się w następnej ligowej kolejce. I nie zmienia tego faktu nawet defensywne ustawienie gospodarzy, z tylko jednym napastnikiem, do tego z Laosu. Siłą Valencii są jednak jej skrzydła w postaci Maty i Weissa.

 

Vecindario wyszło na to spotkanie z jedną tylko zmianą. W miejsce Monreala na lewej obronie pojawił się anonsowany już w poprzednim meczu na tej pozycji Perez.

 

Gspurning – Eriksen, Perez, Gharzoul, Benzerga – Mustivar, Sarlija – Orlandi, Deulofeu – Amaya, Mireku

 

Gospodarze ruszyli od początku do ataku, chcąc szybko ustawić sobie spotkanie, ale Gspurning dokonywał cudów w pierwszych minutach. Tak jak w 7 minucie, gdy znakomicie obronił strzał głowa Weissa. Cztery minuty potem odpowiedzieliśmy nieśmiałą próbą Orlandiego, na którą z kolei zareagowali rywale, gdy z daleka próbował uderzać Ozeren. W 19 minucie Turek miał kolejną szansę i choć tej nie wykorzystał, gospodarze po chwili i tak zdobyli bramkę, kiedy z rzutu karnego Austriaka pokonał Song. Faul został podyktowany za faul Pereza na Weissie. Ta bramka dopiero otworzyła worek. W 29 minucie prowadzenie gospodarzy podwyższył Ozeren, zdobywając gola bezpośrednio z rzutu wolnego, popisując się atomowym uderzeniem. W 40 minucie Turek podwyższył prowadzenie, znów idealnie mierząc z dystansu i umieszczając piłkę w okienku naszej bramki. Zaraz po przerwie próbowaliśmy odrabiać straty, ale pierwsza szansa Mireku z 49 minuty była nieudana. W 58 minucie daleki cross od Dede dotarł do Weissa, ten minął Eriksena i uderzył na bramkę, ale trafił w boczną siatkę. W 71 minucie prowadzenie gospodarzy podwyższył rezerwowy Stancu, wykorzystując dośrodkowanie Denilsona z rzutu rożnego. Podobnie padła piąta bramka, choć tym razem strzelcem gola był Dede. W efekcie z pięciu straconych bramek, cztery padły po stałych fragmentach. To wyraźny sygnał, że musimy popracować nad tym elementem.

 

La Liga, 10/38, 09.11.2019

Nuevo Mestalla, 56129 widzów

[3] Valencia – [16] Vecindario, 5:0 (Song (k) ’21, Ozeren ’29, Ozeren ’40, Stancu ’71, Dede ’90)

MoM: Dede (Valencia)

Odnośnik do komentarza

Żeby wygrywać 5:0 to muszę spaść do Liga adelante albo zmienić klub ;)

 

 

 

Na rewanżowe spotkanie pucharowe z Herculesem wystawiłem taki sam skład z wyjątkiem środka defensywy. Blok ten został gruntownie przebudowany i miał go stanowić Flottmann do spółki z Hansenem. Szczególnie Duńczyk grał jak dotąd niewiele i otrzymał szansę na wykazanie się na pierwszoligowych boiskach. Jak na razie bowiem Gharzoul z Benzergą zupełnie sobie nie radzili.

 

Ciekawostka: powołanie do reprezentacji otrzymał Mireku. Nie jest to jednak powołanie do reprezentacji Holandii, gdzie się Adolf urodził i wychował, ale z reprezentacji Ghany, której korzenie posiada.

 

Gospodarze, mimo komfortowej sytuacji, wyszli w najmocniejszym zestawieniu, mimo drobnego urazu, na jaki publicznie narzekała największa gwiazda Herculesa – Semir Stilić. Bośniak zagrał od pierwszej minuty.

 

Gspurning – Eriksen, Perez, Florrmann, Hansen – Mustivar, Sarlija – Orlandi, Deulofeu – Amaya, Mireku

 

Rozpoczęliśmy odważnie i już w 9 minucie Mireku wypracował sobie sytuację sam na sam, ale nie zdołał jej wykorzystać. Bramkarz gospodarzy doskonale zbił piłkę uderzoną przez Holendra / Ghanijczyka. W 21 minucie prostopadłe podanie Stilicia dotarło do Mateiego, jednak Rumun nie potrafił celnie uderzyć i zakończyć tej akcji. Po chwili dwójkową akcję rozegrali Fernandinho z Munungą, ale ten drugi również miał zwichrowany celownik. W 35 minucie raz jeszcze efektownie przedzierał się Mireku, ale i ta szarża nie zakończyła się golem. Trzy minuty później przypomniał o sobie Ramon, uderzając na naszą bramkę. Próba ta jednak była zupełnie nieudana. Zaraz na początku drugiej połowy gospodarze ruszyli do odważniejszych ataków. .w 48 minucie na bramkę uderzał Fernandino, a dziesięć minut potem na listę strzelców wpisał się Ramon, wykorzystując podanie Stilicia. Nie poddaliśmy się jednak i walczyliśmy o odrobienie strat. Pierwszej ku temu okazji w 62 minucie nie wykorzystał Amaya, ale osiem minut potem wyrównanie dał nam najlepszy tego dnia w druzynie gości Mireku. W końcówce mieliśmy nawet szansę na zwycięskiego gola, ale nie wykorzystał jej Amaya. Prawdę powiedziawszy jednak, ten gol niewiele by zmienił.

 

Copa del Rey, 4 runda, rewanż, 12.11.2019

Jose Rico Perez, 28138 widzów

[L1] Hercules – [L1] Vecindario, 1:1 (Ramon ’58, MIREKU ’70)

MoM: Adolf Mireku (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Przerwa na mecze reprezentacyjne zakończyła się dla nas fatalnie. W jej trakcie bowiem kontuzji nabawiło się trzech naszych defensywnych graczy. Benzerga będzie pauzował około miesiąca, Mustivar około dwóch, a Flottmann również blisko jeden miesiąc. To znacząco ograniczy nasze możliwości ustalania składu, zwłaszcza w formacji defensywnej.

 

Dobijając do 59 meczów w drużynie narodowej, karierę reprezentacyjną zakończył Michael Gspurning. Teraz miał się skupić już wyłącznie na dobrej grze w barwach klubu.

 

Następny mecz był dla nas wyjątkowy. Z resztą nie tylko dla nas, ale dla całych Wysp Kanaryjskich. A przynajmniej tej części, która interesuje się futbolem. Mianowicie w kolejce nr 11 podejmowaliśmy Las Palmas, z którą to ekipą razem awansowaliśmy do La Liga w poprzednim sezonie. To pierwsze takie derby w najwyższej klasie rozgrywkowej.

 

Przetrzebieni kontuzjami, przystąpiliśmy do tego meczu z Aogo na lewej obronie, Perezem na pozycji cofniętego rozgrywającego, Sarliją na miejscu Mustivara i Gharzoulem zamiast kontuzjowanego Flottmann.

 

Gspurning – Eriksen, Aogo, Gharzoul, Hansen – Sarlija, Perez – Orlandi, Deulofeu – Amaya, Mireku

 

Rywale wcale nie zamierzali nam łatwo oddać pola. Zapowiadał się bardzo zacięty mecz. Już w 3 minucie dobrej szansy na zdobycie prowadzenia dla gości nie wykorzystał Mortensen. Odpowiedzieliśmy w 17 minucie kiedy akcję i dośrodkowanie Orlandiego zamykał niecelnie Amaya. W 33 minucie fenomenalną interwencją po strzale Amai, który miał tylko dostawić nogę do dośrodkowania Deulofeu popisał się Omrani, uniemożliwiając nam tym samym zdobycie bramki. W doliczonym czasie pierwszej połowy gdyby nie czujność Gspurninga, moglibyśmy stracić gola, ale Austriak na szczęście doskonale obronił strzał Zambrano. W drugiej połowie obraz gry się wiele nie zmienił. Dużo walki, ale niekoniecznie dużo sytuacji podbramkowych. W 49 minucie bardzo niecelnie uderzał z półwoleja Cordero, na co odpowiedzieliśmy szansą Amai, znów obronioną przez Omraniego. W 60 minucie po dośrodkowaniu Pereza z rzutu rożnego uderzał Orlandi (gdzie on się tam znalazł? Gdzie byli stoperzy?), ale doskonale znów w bramce zachował się Omrani. W 63 minucie po akcji Marcosa przed znakomitą szansą stanął Ounguene, jednak uderzenie Francuza okazało się chybione. W 75 minucie kontuzji doznał Orlandi, a ponieważ chwilę wcześniej wykorzystałem limit zmian, mecz kończyliśmy w dziesiątkę. Niestety to przełożyło się na utratę gola, gdy w 78 minucie dośrodkowanie Marcosa na bramkę zamienił Cordero. Nie udało nam się odrobić strat, bo rywal skutecznie zaryglował dostep do własnej bramki. Tym samym odnieśliśmy druzgocącą dla naszych fanów porażkę. Jeśli nie będziemy wygrywać z takimi drużynami, to jak możemy myśleć o utrzymaniu?

 

La Liga, 11/38, 23.11.2019

Municipal, 6000 widzów

[16] Vecindario – [14] Las Palmas, 0:1 (Cordero ’78)

MoM: Sergio Marcos (Las Palmas)

Odnośnik do komentarza

W drużynie naszego następnego rywala chyba jeszcze większy kryzys, niż u nas. W efekcie tegoż ze stanowiskiem pożegnał się przed meczem z Vecindario trener ów drużyny, Bernd Schuster. O jaką ekipę chodzi? O Villarreal. Drużynę, która ma w swoim składzie wielu fenomenalnych graczy, żeby wspomnieć tylko Sigurdssona, Busquetsa, Rossiego, czy Mollo. A mimo to zajmuje dopiero 11. lokatę w ligowej tabeli.

 

Mimo porażki w ostatnim meczu, wystawiłem taką samą jedenastkę.

 

Gspurning – Eriksen, Aogo, Gharzoul, Hansen – Sarlija, Perez – Orlandi, Deulofeu – Amaya, Mireku

 

Mogliśmy całkiem udanie wejść w ten mecz, gdyby Mireku wykorzystał dośrodkowanie Pereza z rzutu wolnego w 3 minucie. Tak jednak się nie stało, a w 9 minucie ta niewykorzystana sytuacja się zemściła, gdy prowadzenie dla gości zdobył Rossi. Sześć minut potem znów mieliśmy szansę na gola po stałym fragmencie. Tym razem po dośrodkowaniu Pereza uderzał Orlandi, ale i jemu się nie poszczęściło. W 19 minucie drugi celny cios zadali rywale. Tym razem strzelał Mollo, ale znów asystę zapisał na swoim koncie Alves. Minutę potem zmusiliśmy bramkarza gości, Carsona, do interwencji po strzale Mireku. W 31 minucie Orlandi otrzymał podanie od Eriksena, minął stopera i uderzył na bramkę, jednak doskonale interweniował Carson. Trzy minuty potem rywale odpowiedzieli niecelnym strzałem Mollo, a w 39 minucie Alves ukoronował swój dobry występ golem. Było już 0:3, chociaż z przebiegu gry rywale nie mieli wcale przygniatającej przewagi. Byli po prostu skuteczni. W doliczonym czasie pierwszej połowy nadzieję w serca fanów Vecindario wlał Mireku, zdobywając gola kontaktowego. Gdy zaraz po zmianie stron Perez wykorzystał rzut karny, podyktowany za faul na Eriksenie, uwierzyliśmy, że jeszcze możemy zdobyć jakieś punkty. Kolejne minuty to wymiana ciosów. Najpierw niecelnie uderzał Mollo, na co odpowiadamy próbami Orlandiego oraz Amai. W 70 minucie Carson znakomicie broni strzał rezerwowego Ferrera, a dwie minuty później drugi z rezerwowych skrzydłowych – David, marnuje znakomitą szansę na gola. W końcówce rzuciliśmy wszystko na jedną kartę i ruszyliśmy odważnie do ataku, nie mając w sumie nic do stracenia. Zamiast jednak wyrównać, straciliśmy dwa kolejne gole. Co było do przewidzenia. Wóz albo przewóz.

 

La Liga, 12/38, 01.12.2019

Municipal, 6000 widzów

[17] Vecindario – [11] Villarreal, 2:5 (Rossi ‘9, Mollo ’19, Alves ’39, MIREKU ‘45+1, PEREZ (k) ’49, MONREAL [og] ’89, Gomes ‘90+2)

MoM: Tiago Alves (Villarreal)

Odnośnik do komentarza

W składzie na kolejne ligowe starcie, tym razem przeciwko Deportivo, zaszła jedna zmiana. W miejsce słabiutko spisującego się Gharzoula, miał zagrać Demirhan. Gorzej od Tunezyjczyka już chyba zagrać się nie da, a może akurat Turek pokaże lepszą formę.

 

Tymczasem do grona graczy kontuzjowanych dołączył Amorebieta. To sprawiło, że w tym momencie nie mogłem już skompletować meczowej osiemnastki wyłącznie z graczy zdrowych, dlatego na ławkę wskoczył powracający po urazie Caca. Na pewno nie będzie on jednak gotów, aby choć wejść na boisko w tym spotkaniu.

 

Niestety nie udał się pewien manewr który planowałem cichaczem. Chciałem bowiem objąć stanowisko trenera Villarreal. Pewnie jednak ostatni mecz nie przekonał włodarzy Żółtych Łodzi Podwodnych, aby powierzyć mi stanowisko pierwszego trenera. I w sumie trudno się dziwić.

 

Gspurning – Eriksen, Aogo, Demirhan, Hansen – Sarlija, Perez – Orlandi, Deulofeu – Amaya, Mireku

 

Już pierwszy poważniejszy atak gospodarzy zakończył się golem, gdy w 12 minucie na listę strzelców wpisał się Varakin, wykańczając akcję Lazaro. Dziesięć minut później było już 2:0. Tym razem naszego bramkarza pokonał Bonifacio, który przedarł się przez linię obrony i pewnym strzałem nie dał szans Gspurningowi. W 38 minucie trzeci cios zadał Georgiadis. Doskonałym podaniem w tej sytuacji obsłużył go Schmitt. W doliczonym czasie pierwszej połowy wreszcie naszemu bramkarzowi udało się cokolwiek obronić. Ale to pewnie tylko dlatego, że Diaz nie przyłożył się do strzału i wykonał uderzenie bardzo niechlujnie. W drugiej połowie nadal obserwowałem systematyczne i metodyczne rozbijanie drużyny. W 47 minucie gola numer cztery dla gospodarzy strzelił Diarra, a po chwili dołożył Georgiadis. Choć tego trafienia Greka sędzia nie uznał, dopatrując się spalonego, napastnik gości nic sobie z tego nie zrobił i parę minut później i tak dopiął swego, wpisując się po raz drugi na listę strzelców. Było już 5:0, a dopiero godzina gry za nami. Zapowiadał się pogrom. Na pięciu jednak rywale się zatrzymali. W kolejnych minutach spokojnie rozgrywali sobie piłkę na naszej połowie, uniemożliwiając nam przechwyt i szybki kontratak. W 76 minucie przypomniał o sobie rezerwowy Avdić, który uderzył na bramkę, ale poprawnie spisał się Gspurning. Była to ostatnia ciekawsza akcja tego meczu. Meczu, w którym nie oddaliśmy ani jednego, choćby niecelnego strzału.

 

La Liga, 13/38, 08.12.2019

El Riazor, 18841 widzów

[14] Deportivo – [19] Vecindario, 5:0 (Varakin ’12, Bonifacio ’22, Georgiadis ’38, Diarra ’47, Georgiadis ’57)

MoM: Giorgios Georgiadis (Deportivo)

Odnośnik do komentarza

MaKK, 15-50 :P

 

Guli, wywalić - nie wywalą. Mam status porównywalny do Messiego w Barcelonie :P

 

 

 

W następnej kolejce podejmowaliśmy Valladolid. Ktoś mógłby powiedzieć – co tam takie Valladolid. Ogórki, które dostaną od nas trójkę i wrócą do siebie. Tyle tylko, że jest mały szczegół. Te ogórki to aktualny lider La Liga. O sile tej drużyny stanowił przede wszystkim jej główny rozgrywający. Znakomity duński piłkarz, Christian Eriksen.

Nawet gdybym chciał dokonać jakichś korekt w składzie, to specjalnie nie miałem możliwości. Wszystko dlatego, że wciąż kontuzjowanych było aż sześciu graczy Vecindario. Musieliśmy grać zatem tym co mamy. A nie mamy za wiele...

 

Gspurning – Eriksen, Aogo, Demirhan, Hansen – Sarlija, Perez – Orlandi, Deulofeu – Amaya, Mireku

 

Właśnie duński rozgrywający był bliski otworzenia wyniku, gdy w 2 minucie minimalnie tylko spudłował, mimo dogodnej sytuacji. Siedem minut później dość niespodziewanie objęliśmy prowadzenie, kiedy wycofanie Mireku wykorzystał Perez, który gdzieś tam się zaplątał w tej akcji ofensywnej. Aby jednak nie było nam za łatwo, dziesięć minut później sędzia wyrzucił z boiska Eriksena (naszego Eriksena, Simena), karząc go czerwoną kartką za faul na Schulzu. Najwyraźniej arbiter nie chciał, żeby mu się mylili piłkarze o tym samym nazwisku. Reakcja gości była natychmiastowa. Rzut wolny i gol Gnaboyounu. W 35 minucie ładnie piłkę wyłuskał Sarlija i posłał ją na lewe skrzydło do Deulofeu, ten minął jednego z graczy Valladolid i uderzył na bramkę, ale nieznacznie spudłował. W 37 minucie na naszą bramkę uderzął Schulz, jednak doskonale w bramce zachował się Austriak. Jeszcze przed przerwą Michael obronił uderzenie Eriksena. W drugiej połowie mieliśmy utrzymać ten wynik, a jakby się nadarzyła okazja na kontrę, to spróbować ją wykorzystać. Remis jednak przyjęlibyśmy z pocałowaniem ręki. Po zmianie stron tempo meczu jednak zdecydowanie siadło. Rywale nie potrafili skonstruować choćby akcji zaczepnej, nie mówiąc już o jej wykańczaniu. Dopiero w 70 minucie na strzał z daleka zdecydował się Eriksen. Trener Valladolid zauważył, że sytuacja mu się komplikuje i że może tu stracić punkty, czego pewnie się nie spodziewał, dlatego rozkazał swoim podopiecznym odważną grę. W 74 minucie pod naszą bramkę przedarł się Verkhovstov, po czym oddał strzał, ale bardzo nieudany. Wreszcie długotrwały napór rywali przyniósł im skutek, gdy w 82 minucie zwycięskiego gola strzelił Derouard. Niespodzianka była blisko. Być może gdyby nie decyzja sędziego o wyrzuceniu z boiska Eriksena, mecz potoczyłby się inaczej...

 

La Liga, 14/38, 15.12.2019

Municipal, 4534 widzów

[19] Vecindario – [1] Valladolid, 1:2 (PEREZ ‘9, Gnaboyounu ’22, Derouard ’82)

MoM: Samuel Inkoom (Valladolid)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...