Skocz do zawartości

Tańcząc z Guanczami


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

Zdziwił mnie tym FM. Koniec sezonu, okres wakacyjnego roztrenowania, rok pozbawiony imprez, a tu zabierają Ci najważniejszych graczy w kluczowym momencie. Jakbym był którymś z tych zawodników - odmówiłbym powołania, wybierając pomoc dla klubu w osiągnięciu wymarzonego celu.

Odnośnik do komentarza

A mnie dziwi wasza reakcja :P Przecież początek czerwca to od dawna oficjalne terminy FIFA / UEFA na rozgrywanie meczów reprezentacji narodowych.

 

 

Racing Santander nie miał żadnych problemów z wyeliminowaniem drużyny z Kadyksu z walki o awans od La Liga, dlatego właśnie z Los Sardineros przyszło nam się zmierzyć w finałowej rozgrywce. Pierwszy mecz miał się odbyć na naszym stadionie, co dawało minimalną przewagę rywalom, którzy mieli wsparcie swojej publiczności w rewanżu, gdyby musieli odrabiać straty.

 

Fatalny występ Jelavicia w poprzednim meczu skłonił mnie do tego, aby postawić znów na Cakę. Również zmiana była na pozycji rozgrywającego, gdzie Sarliję zastąpił Hansen. Na lewym skrzydle zaś znów pokazać się miał Deulofeu. Do składu powrócili też Gharzoul oraz Amaya.

 

Warto wspomnieć jeszcze o dość istotnym fakcie. Mianowicie, podobnie jak w Vecindario, tak i w Racingu miało zabraknąć w tym meczu najlepszego strzelca tej drużyny – Tomasa Pekharta, który sezon ligowy zamknął z 26 golami na koncie. To znakomity wynik, dlatego tym bardziej cieszymy się z faktu, iż nie będziemy musieli stawiać oporu temu znakomitemu czeskiemu napastnikowi.

 

Gspurning – Eriksen, Perez, Demirhan, Gharzoul – Mustivar, Hansen – Orlandi, Deulofeu – Amaya, Caca

 

Gdyby pomocnik gości, Bruno, lepiej zachował się na początku meczu, mogliśmy bardzo szybko stracić gola. Piłkarz ten w 3 minucie przedarł się przez naszą linię obrony i uderzył mocno, ale bardzo niecelnie. Pięć minut potem pomocnik rywala, Casado, doznał kontuzji i w jego miejsce na boisku pojawił się Galas. Tymczasem w 16 minucie ładną akcję przeprowadził Perez lewym skrzydłem, po czym dośrodkował w pole karne, gdzie znalazł się... Demirhan. Turek uderzył głową, ale niecelnie. Jak on się tam znalazł, to chyba tylko on sam wie (albo i nie). W 28 minucie znakomite prostopadłe podanie Martiego dotarło do Tono, który uderzył natychmiast lecz Gspurning nie dał się zaskoczyć. W 31 minucie z kolei inny z graczy, którzy rzadko biorą udział w naszych akcjach ofensywnych miał okazje na gola. Mowa o Mustivarze, który, jak nigdy zdecydował się na strzał z dystansu. Efekt skutecznie uzasadniał, czemu Francuz tak rzadko próbuje. W 38 minucie po dośrodkowaniu Leona w nasze pole karne, głową uderzał Mazzoni i był o centymetry od zdobycia bramki. W doliczonym czasie gry udało nam się strzelić gola do szatni, kiedy dośrodkowanie Deulofeu z rzutu rożnego na bramkę zamienił Gharzoul. Nasti stoperzy ostatnio wyczyniają cuda przy stałych fragmentach. W drugiej połowie mogliśmy bardzo szybko wyjść na prowadzenie, gdyby tylko Caca lepiej przymierzył i wykorzystał podanie od Mustivara. W 51 minucie raz jeszcze okazję po rzucie rożnym miał Gharzoul, jednak tym razem Dorel nie dał się pokonać. W 64 minucie nasze prowadzenie podwyższył Deulofeu, dokładając gola do asysty, wykańczając przy okazji efektowną akcję na skrzydle. Trzy minuty potem był bliski zdobycia drugiej bramki, ale tym razem minimalnie spudłował po centrze Orlandiego. Jak się potem okazało, była to ostatnia bramkowa okazja w tym spotkaniu.

 

Liga adelante, baraże o awans, finał, 1 mecz, 19.06.2019

Vecindario, 5516 widzów

Vecindario – Racing Santander, 2:0 (GHARZOUL ‘45+1, DEULOFEU ’64)

MoM: Gerard Deulofeu (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

No to dziś czas na małą retrospekcję :P Sorry za zamieszanie :zawstydzony:

 

 

 

Najbardziej pozytywną wieścią przed spotkaniem rewanżowym, które miało się odbyć już cztery dni później, był powrót ze zgrupowań swoich reprezentacji naszych kluczowych graczy. Oznaczało to, że będą oni gotowi stawić czoła baskijskiej drużynie, co stanowiło dla nas bardzo poważne wzmocnienie.

 

Niestety spore zmęczenie wielu graczy po pierwszym meczu sprawiło, że w rewanżu i tak musieliśmy zagrać w dość eksperymentalnym zestawieniu.

 

Mieliśmy świadomość dobrego rezultatu wywalczonego na północy Hiszpanii, ale była to dopiero połowa drogi do szczęścia, jakim miał być udział w finałowym pojedynku o awans do La Liga.

 

Gspurning – Eriksen, Perez, Demirhan, Benzerga – Mustivar, Sarlija – Orlandi, David – Schuster, Jelavić

 

Staraliśmy się wypracować sobie przewagę w środku pola od samego początku I zmusić rywala do przyjęcia naszych warunków gry. W 10 minucie pierwszą szansę do zdobycia gola zmarnował David, któremu świetnie piłkę podawał Perez. Osiem minut potem rywale odpowiedzieli uderzeniem Diguiny, które doskonale sparował Gspurning. W 21 minucie z kolei świetnie dobitkę Sarliji wybronił bramkarz gości Sarr, który wpierw poradził sobie świetnie z uderzeniem Orlandiego. Wreszcie w 28 minucie udało się otworzyć wynik meczu, kiedy na listę strzelców wpisał się coraz skuteczniejszy przy stałych fragmentach Benzerga. Tym razem świetnie z rzutu rożnego dogrywał Perez. Trzy minuty potem bliski wyrównania był Diguiny, minimalnie tylko pudłując. W 44 minucie z kolei uderzenie De Las Cuevasa fantastycznie wybronił Gspurning. W drugiej połowie nadal mecz był bardzo otwarty. W 52 minucie kolejnej swojej okazji nie wykorzystał David, a dwie minuty później również i Orlandi, które już wszystko, co najtrudniejsze miał w tej akcji za sobą i został mu do pokonania tylko bramkarz. W 63 minucie raz jeszcze uderzał Benzerga, tym razem nogą po podaniu od Eriksena z autu, ale ta próba była znacznie gorsza. W 71 minucie do wyrównania doprowadził Herrera, wykorzystując dośrodkowanie De Las Cuevasa z rzutu rożnego. Radość rywali z wyrównania trwała tylko pięć minut. Tyle bowiem czasu potrzebowaliśmy, aby zdobyć drugiego gola. Tym razem na listę strzelców wpisał się Orlandi, wykorzystując dobre dośrodkowanie Davida z lewego skrzydła. Rywale w końcówce rzucili się do ataków, ale ani Cagliuri, ani Ribac nie potrafili zdobyć wyrównującego gola. Mamy awans do rozgrywki finałowej!

 

Liga adelante, baraże o awans, półfinał, rewanż, 16.06.2019

Municipal, 5512 widzów

Vecindario – Real Sociedad, 2:1 (BENZERGA ’28, Herrera ’71, ORLANDI ’76)

MoM: Giuliano Orlandi (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Ponieważ koło południa opuszczam hacjendę i jadę na imprezę sylwestrową, wrzucam dzisiejszą część wcześniej, żebyście mogli się cieszyć razem ze mną moim szczęściem :D:jupi: Będzie drugie dno sylwestrowego świętowania :D:impreza:

 

 

Chociaż wykonaliśmy kawał bardzo dobrej roboty w pierwszym meczu, czekał nas jeszcze rewanż. Dlatego nikt w klubie nie popadał w przesadny optymizm. Podobnie jak było to po pierwszym meczu z Realem Sociedad – wykonaliśmy dopiero połowę planu.

 

Przed rewanżem, wyjątkowo w kontekście rozgrywek barażowych, postarałem się zachować tę samą jedenastkę, co w poprzednim spotkaniu. Pewnie, gdyby zmęczenie graczy było większe, zmuszony byłbym kombinować. Na szczęście jednak ci piłkarze, którzy tak dzielnie spisali się w pierwszym meczu finałowym, byli w pełni gotowi na rewanż.

 

Gspurning – Eriksen, Perez, Demirhan, Gharzoul – Mustivar, Hansen – Orlandi, Deulofeu – Amaya, Caca

 

Zaczęło się fatalnie. Już w 3 minucie sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy za faul Demirhana na Lacenie. Nie dość, że Gulraiz wykorzystał jedenastkę, to jeszcze sędzia wyrzucił z boiska tureckiego stopera i niemal całe spotkanie mieliśmy grać w osłabieniu. Już minutę później jednak stworzyliśmy sobie doskonałą szansę, gdy szarżował sam na sam z bramkarzem Caca. Dorel jednak doskonale interweniował. Ta akcja jednak pokazała, że utrata gola i jednego piłkarza tylko nas dodatkowo zmobilizowała. W 13 minucie głębokie dośrodkowanie Deulofeu okazało się zbyt głębokie i Dorel musiał interweniować, wybijając piłkę ponad poprzeczką. W 16 minucie drugiej szansy na gola nie wykorzystał Bruno, którego prostopadłym podaniem obsługiwał Lacen. W 26 minucie Gulraiz wychodził sam na sam z Gspurningiem, ale za daleko wypuścił sobie piłkę i nasz leciwy już bramkarz zdołał go wyprzedzić. W 28 minucie po zamieszaniu pod naszą bramką, powstałym wskutek wykonania rzutu rożnego, gola na 2:0 strzelił Zongo, wyrównując stan dwumeczu. W doliczonym czasie pierwszej połowy stworzyliśmy sobie okazję do zmniejszenia strat w meczu, ale nie wykorzystał jej Caca. W drugiej połowie czekało nas trudne zadanie, bo cały czas graliśmy w osłabieniu, a rywal już ewidentnie wyczuł krew. Zaraz po zmianie stron jednak zmusiliśmy Racing do rozważnej gry, gdy gdyby nie doskonała interwencja Dorela po strzale Deulofeu, zmniejszylibyśmy prowadzenie Los Sardineros. W 53 minucie doskonale uderzenie Antonio po rzucie rożnym, bitym przez Lacena, obronił Gspurning, a minutę potem stuprocentowej szansy na gola nie wykorzystał Gulraiz. Gdy w 60 minucie kontuzji doznał nasz najlepszy w tym meczu na boisku Deulofeu, poczułem, że to może być koniec marzeń. Tyle, że to właśnie rezerwowy David po chwili wystawił kapitalną piłkę Orlandiemu, który zdobył gola kontaktowego. Odpowiedź Racingu była natychmiastowa – gol Antonio z rzutu rożnego po wrzutce Lippiniego. Po chwili na boisku pojawił się rezerwowy w tym meczu Pekhart, który powracał po poważnej kontuzji. W 74 minucie okazji na gola nie wykorzystał Zongo i była to ostatnia ciekawa akcja drugiej połowy.

 

Kiedy wybuchnęliśmy radością, będąc przekonani, że zwyciężyliśmy dzięki golom wyjazdowym, sędzia zarządził dogrywkę. Okazuje się, że tutaj te reguły nie obowiązują! Nietrudno było się spodziewać, że będąc tak rozkojarzeni, damy sobie wbić gola numer cztery zaraz na początku dogrywki. Jego strzelcem został N’Changama. Ten gol jednak nas nie podłamał. Jeszcze walczyliśmy. Natychmiast gola kontaktowego strzelił Caca, wykorzystując asystę Orlandiego. W drugiej połowie dogrywki Gspurning uratował nas, broniąc uderzenie N’Changama w 107 minucie, na co odpowiedzieliśmy niecelnym strzałem Caki ze 112 minuty. Sześć minut potem mocno z daleka, już w akcie desperacji, uderzał Eriksen – bardzo niecelnie. I gdy już zanosiło się na konkurs rzutów karnych, przeprowadziliśmy jeszcze jeden atak lewym skrzydłem. Sarlija dalekim podaniem uruchomił na nim Davida, ten minął stopera i uderzył, ile tylko miał siły, pod samą poprzeczkę. Bramkarz nawet nie zdążył zareagować. Gooooool! Prowadzimy w dwumeczu! A sędzia nawet nie wznawiał gry, tylko zakończył mecz. Awans! K***a, awans!!! Po tylu latach wreszcie będzie dla nas La Liga!

 

Liga adelante, baraże o awans, finał, rewanż, 23.06.2019

El Sardinero, 14352 widzów

Racing Santander – Vecindario, 4:3 (Gulraiz (k) ‘3, Zongo ’28, ORLANDI ’64, Antonio ’66, M’Changama ’92, CACA ’94, DAVID ‘120+2)

MoM: Antonio (Racing Santander)

Odnośnik do komentarza

czemu trzeba było grać dogrywkę? Nie ma zasady o bramkach na wyjeździe? :ke:

 

"Kiedy wybuchnęliśmy radością, będąc przekonani, że zwyciężyliśmy dzięki golom wyjazdowym, sędzia zarządził dogrywkę. Okazuje się, że tutaj te reguły nie obowiązują!"

 

 

Gratuluję awansu, w końcu się to udało :)

Odnośnik do komentarza

czemu trzeba było grać dogrywkę? Nie ma zasady o bramkach na wyjeździe? :ke:

"Kiedy wybuchnęliśmy radością, będąc przekonani, że zwyciężyliśmy dzięki golom wyjazdowym, sędzia zarządził dogrywkę. Okazuje się, że tutaj te reguły nie obowiązują!"

no i wydało się, że sprawdzam tylko wyniki, nie czytając sprawozdań z gry :keke:
Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...