Skocz do zawartości

Tańcząc z Guanczami


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

Dwa tygodnie przerwy, jakie mieliśmy po ostatnim meczu to wynik odpadnięcia z Pucharu Króla na wczesnym etapie rozgrywek. A do tego przełożono nam kolejny mecz ligowy, w którym naszym rywalem miały być rezerwy Realu Madryt. Wszystko za sprawą zgłoszenia do rozgrywek ligowych przez druzynę rywala zbyt wielu piłkarzy, którzy musieli udać sie na zgrupowania swoich reprezentacji narodowych, znacząco redukując możliwości kadrowe drużyny. Toteż następny mecz ligowy po spotkaniu z rezerwami Sevilli rozgrywaliśmy dopiero 20. października na stadionie Numancii.

 

Wydawać by się mogło, że to dużo czasu, by wszyscy gracze mogli wyleczyć swoje urazy. Tymczasem zamiast się wykurować, niektórzy nabawili się nowych kontuzji. Chodzi przede wszystkim o Jelavicia, który wypadł nam z gry na około pięć tygodni. Podobnie nie będziemy mogli skorzystać z Keity, który jest zawieszony na trzy mecze za czerwoną kartkę w meczu przeciwko Sevilli B. Miejsce chorwackiego napastnika zajął Mireku, a na pozycji defensywnego pomocnika grać miał Mustivar.

 

Gspurning – Eriksen, Perez, Gharzoul, Demirhan – Mustivar, Pastor – Orlandi, Deulofeu – Schuster, Mireku

 

Zaczęliśmy bardzo udanie ten mecz, zdobywając gola już we właściwie pierwszej szansie, która się nadarzyła. W 7 minucie Schuster posłał znakomitą krzyżową piłkę do Deulofeu, który urwał się lewym skrzydłem obrońcy i będąc w sytuacji sam na sam z bramkarzem rywala, nie dał mu szans. Trzy minuty potem bliski podwyższenia prowadzenia był Orlandi, ale jednak jego uderzenie okazało się minimalnie niecelne. W 14 minucie Perez dośrodkowywał z rzutu wolnego wprost na głowę Demirhana, ale strzał Turka minął bramkę rywali. W 21 minucie po raz pierwszy naszej bramce zagrozili gospodarze, a konkretnie to Dragon, który uderzał po znakomitym odegraniu od de la Calle. Bramka jednak nie padła, bo uderzenie okazało się nieznacznie chybione. W 31 minucie potężnie z daleka uderzał Quillo, jednak piłka zatrzymała się na poprzeczce. Odpowiedzieliśmy minutę potem, gdy dalekie, krzyżowe podanie Pereza dotarło do Orlandiego, ale strzał Włocha był niecelny. W 41 minucie fantastycznie uderzenie Deulofeu obronił Briant, a jeszcze przed przerwą szansę na gola na wagę remisu nie wykorzystał Quillo. W drugiej połowie rozpoczęliśmy zawody od szansy, jaką miał Gharzoul po rzucie rożnym, bitym przez Pereza. Bramka jednak nie padła. W 62 minucie dwójkowa akcja naszych napastników zakończyła się golem, kiedy świetne podanie od Mireku na bramkę zamienił Schuster. Już minutę potem szansę na gola kontaktowego zmarnował Dragon, ale w 74 minucie rezerwowy Benzerga wpakował piłkę do naszej siatki, strzelając gola kontaktowego i zmniejszając dystans rywala. Nie można jednak winić Algierczyka, bowiem był to raczej pechowy rykoszet niż błąd naszego piłkarza. Gospodarze poczuli krew i rzucili się do ataków. Nasza obrona skupiała sie na przerywaniu ataków rywali, a że często robiła to z faulem, to mecz kończyliśmy w osłabieniu, bowiem za dwie żółte kartki boisko opuścił Perez. W końcówce rywale zdołali dopiąć swego i wyrównać. Tym samym notujemy pierwszą utratę ligowych punktów w tym sezonie.

 

Liga adelante, 7/42, 20.10.2018

Nuevo Los Pajaritos, 6527 widzów

[13] Numancia – [1] Vecindario, 2:2 (DEULOFEU ‘7, SCHUSTER ’62, BENZERGA [og] ’74, Ruiz ‘90+1)

MoM: Marcel Schuster (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Już trzy dni później mieliśmy rozegrać to przełożone spotkanie ligowe z rezerwami Realu Madryt. A poniewaz jesteśmy w gazie jak nigdy chyba dotąd, możemy liczyć na korzystny rezultat.

 

W tym meczu zabraknąć miało, rzecz jasna, Pereza, którego na lewej stronie obrony miał zastąpić Eriksen, robiąc miejsce Piniemu na prawej flance bloku defensywnego.

 

Gspurning – Pini, Eriksen, Gharzoul, Demirhan – Mustivar, Pastor – Orlandi, Deulofeu – Schuster, Mireku

 

Aktywniej to spotkanie rozpoczęli goście, którzy już w 3 minucie mogli zdobyć bramkę, gdyby tylko lepiej w swojej sytuacji przymierzył Mankowski. Doskonałym podaniem w tej całej sytuacji popisał się Bauer. W 15 minucie ponownie okazje mieli rywale, ale tej z kolei nie wykorzystał Jose, który z ostrego kąta trafił tylko w boczną siatkę. A po chwili te niewykorzystane przez rywali sytuacje się na nich zemściły, gdy bramkę zdobył Orlandi, dobijając strzał Mireku. Pięć minut potem znakomicie strzał Schustera obronił Cros, a pięć minut potem sytuacja się powtórzyła i znów górą w pojedynku z holenderskim napastnikiem był bramkarz rezerw Realu Madryt. W 34 minucie padło wyrównanie, kiedy dośrodkowanie Mankowskiego z prawego skrzydła na bramkę zamienił niezawodny Bauer. Jednak jeszcze przed przerwą spróbowaliśmy ponownie wyjść na prowadzenie. Tym razem po dośrodkowaniu Deulofeu z rzutu rożnego uderzał piłkę głową Gharzoul, ale minimalnie spudłował. W drugiej połowie zaczęliśmy grać znacznie bardziej agresywnie i odważnie. Szybko też stworzyliśmy sobie pierwsze okazje. W 47 minucie bliski zdobycia gola był Orlandi, ale dwie minuty potem Gspurning udowodnił swoją klasę, znakomicie broniąc w sytuacji sam na sam z Castaignosem, gdy rywale wyszli z błyskawicznym kontratakiem. W 62 minucie kapitalne prostopadłe podanie Deulofeu dotarło do Mireku, a ten z ostrego kąta, ale zdołał pokonać Crosa i dał nam znów prowadzenie. Widać było w tym podaniu katalońskie pochodzenie. Niestety nie udało nam się dowieźć do końca tego prowadzenia. W 81 minucie fatalny błąd w naszym polu karnym popełnił Demirhan, który minął się z piłką centrowaną przez Jose. Dopadł do niej Mele i z bliskiej odległości nie dał szans Gspurningowi, doprowadzając do remisu.

 

Liga adelante, 8/42, 24.10.2018

Municipal, 3609 widzów

[1] Vecindario – [6] Real Madryt B, 2:2 (ORLANDI ’16, Bauer ’34, MIREKU ’62, Mele ’81)

MoM: Adolf Mireku (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Przed kolejnym meczem przeciwko Mallorce czekały mnie dwie dobre wiadomości. Pierwsza to powrót do składu Pereza, który miał zastąpić Piniego i zamienić się stronami z Eriksenem. Druga natomiast to finisz rekonwalescencji Ferrera, który już trenuje na pełnych obrotach z drużyną i za dwa, góra trzy tygodnie, powinien być gotowy do gry od pierwszych minut. A już niebawem pewnie zacznie mecz na ławce rezerwowych. Na tejże ławce usiadł jednak już Amaya, który wyleczył swój uraz i kto wie, czy nie zagra choć kilku minut przeciwko swojemu byłemu klubowi.

 

Ponadto, jest to ostatni mecz zawieszenia za czerwoną kartkę Keity. Mustivar nie gra źle, ale to nie jest chyba ta jakość, jaką daje Malijczyk.

 

Gspurning – Eriksen, Perez, Gharzoul, Demirhan – Mustivar, Pastor – Orlandi, Deulofeu – Schuster, Mireku

 

O pierwszym kwadransie tego meczu można powiedzieć tylko tyle, że się odbył. Niestety nie przyniósł on żadnych ciekawych akcji pod obiema bramkami. Dopiero w 20 minucie pierwszy raz zatrudniony został któryś z bramkarzy – trafiło akurat na Gspurninga, który wybronił doskonale uderzenie Villanuevy. Po chwili obronił on też uderzenie Castro, który chwilę wcześniej z dziecinną łatwością ograł Gharzoula. W 21 minucie piłkę w środkowej strefie stracił Mustivar na rzecz właśnie Castro, który samotnie popędził z piłką i oddał strzał, który jednak nie sprawił, aby Gspurning musiał interweniować. Był bowiem bardzo nieudany. W 28 minucie tymczasem Vecindario w swoim pierwszym wyjściu na bramkę rywala zdobyło gola. Doskonałą centrę Eriksena z prawego skrzydła na bramkę zamienił Mireku. Minutę potem kontuzji doznał pomocnik gości, Fauconnet. W jego miejsce trener rywali na boisko wprowadził Gutierreza. Te zmiany jednak nie przeszkodziły nam w stworzeniu drugiej znakomitej okazji, zakończonej golem. Tym razem na listę strzelców wpisał się Orlandi, który wykorzystał odegranie od Schustera, ale całą akcję tak naprawdę przeprowadził Deulofeu. Komfortowe, dwubramkowe prowadzenie, pozwalało nam na spokojniejszą grę w drugiej połowie. Ale nadal dominowaliśmy na boisku. W 50 minucie szansy na drugiego gola nie wykorzystał Mireku, a kwadrans później rywale próbowali zdobyć gola kontaktowego, gdy mocno z dystansu uderzał Gargano. Próba ta jednak pozostawiała wiele do zyczenia. W 74 minucie Deulofeu rozegrał akcję z Schusterem, a Austriak zdecydował się na niesygnalizowany strzał z trudnej pozycji. Nie zdołał jednak umieścić piłki w siatce. Pięć minut potem Gharzoul uderzał głową po dośrodkowaniu Pereza z rzutu rożnego, ale piłka poleciała obok bramki. W końcówce szansę na gola honorowego dla Mallorki zmarnował jeszcze Gutierrez, ale tak po prawdzie, to rywale tego dnia nie zasłużyli ani na jednego gola.

 

Liga adelante, 9/42, 27.10.2018

Municipal, 4271 widzów

[1] Vecindario – [16] Mallorca, 2:0 (MIREKU ’28, ORLANDI ’33)

MoM: Ali Gharzoul (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

No... niekoniecznie...

 

 

 

W kolejnym meczu ligowym podejmowaliśmy Cartagenę, a biorąc pod uwagę dobrą formę, w jakiej jesteśmy, można było oczekiwać, że wreszcie odbijemy sobie na rywalu wszelkie te niepowodzenia z Cartageną w poprzednich sezonach.

 

Na ławce rezerwowych w tym meczu usiadł Ferrer, który jednocześnie wysłał na trybuny Amayę. Póki co byłemu graczowi Mallorki jest trudno przebić się do pierwszej jedenastki, ale spora w tym zasługa Schustera, który gra po prostu znakomicie.

 

Gotów do gry był też Keita, ale ostatnie mecze Mustivara nie były najgorsze i dlatego pozostał on w składzie na to spotkanie.

 

Gspurning – Eriksen, Perez, Gharzoul, Demirhan – Mustivar, Pastor – Orlandi, Deulofeu – Schuster, Mireku

 

Zaczeło sie dla nas beznadziejnie, bo już w 8 minucie straciliśmy bramkę, kiedy rzut karny na gola zamienił Ortega. Prowodyrem jedenastki był faulujący w polu karnym Eriksen. Trzy minuty potem Ortega był bliski zdobycia swojego drugiego gola w tym spotkaniu, ale tym razem nie miał tyle szczęścia. W 20 minucie raz jeszcze przed szansą stanął Ortega, któremu dogrywał piłkę Esparza, ale próba ta również była nieskuteczna. Dziesięć minut potem bliski zdobycia drugiej bramki dla gospodarzy był właśnie Esparza, ale i ta próba nie zakończyła się golem. Cztery minuty potem wreszcie jakąś dobrą interwencją popisał się Gspurning, broniąc strzał Beobide. W drugiej połowie nadal to rywale narzucali warunki gry. W 50 minucie bliski zdobycia gola był Xisco, a po chwili czerwoną kartkę obejrzał Deulofeu, który nie zdążył schować nóg i obiema wjechał w Beobide, ścinając go równo z trawą. Na szczęście Beobide nic się poważnego nie stało. Natychmiast dokonałem zmiany, wprowadzając Ferrera za Schustera. Był to debiut byłego gracza Realu Madryt. W 67 minucie jednak to nie on, a drugi ze skrzydłowych, Orlandi, stworzył sobie okazję, ale nie zdołał jej wykorzystać. W 70 minucie w zamieszaniu w naszym polu karnym fatalnie zachował się Gspurning, który wbił sobie gola, gdy piłkę już miał wybijać Perez. Sześć minut potem nawiązaliśmy jeszcze kontakt, gdy gola strzelił Gharzoul (oczywiście po rzucie rożnym), ale niedługo potem rywale zadali trzeci cios i było po meczu. Nie potrafimy grać z Cartageną, bez względu na okoliczności.

 

Liga adelante, 10/42, 04.11.2018

Cartagonova, 7910 widzów

[18] Cartagena – [2] Vecindario, 3:1 (Ortega (k) ‘8, GSPURNING [og] ’70, GHARZOUL ’76, Mentxaka ‘90+1)

MoM: Jagoba Beobide (Cartagena)

Odnośnik do komentarza

Tak, jak z Sevillą B wygrywamy bez względu na okoliczności, tak Cartagena jest naszym fatum :|

 

 

 

Mecz 11. kolejki Liga adelante pomiędzy Vecindario, a Las Palmas zapowiadał się szlagierowo nie tylko dlatego, że był to mecz derbowy, który na Wyspach Kanaryjskich zawsze budził wielkie emocje. Ważniejszym czynnikiem był jednak fakt, iż Vecindario i Las Palmas to ekipy, które najlepiej rozpoczęły sezon i de facto będzie to mecz lidera z wiceliderem Liga adelante.

 

Szkoda tylko, że napotkaliśmy na tak wiele trudności kadrowych. Ze składu wypadli mi bowiem kontuzjowani Keita oraz Perez. O ile Malijczyk i tak chwilowo był poza kadrą, więc jego braku specjalnie nie odczujemy, o tyle brak Pereza pewnie da nam się mocno we znaki. Plan jest taki, żeby na lewą obronę wystawić Eriksena, ale z obsadą prawej flanki miałem dylemat – Pini, czy może Demirhan?

 

Jakby tego było mało, Deulofeu otrzymał dwa dodatkowe mecze zawieszenia za czerwoną kartkę, czyli wróci dopiero pod koniec listopada.

 

Ostatecznie zdecydowałem się na wariant z Benzergą w środku bloku defensywnego i Demirhanem na prawej stronie obrony.

 

Gspurning – Demirhan, Eriksen, Benzerga Gharzoul,– Mustivar, Pastor – Orlandi, Ferrer – Schuster, Mireku

 

Mogliśmy bardzo szybko wyjść na prowadzenie, kiedy w 4 minucie Ferrer znakomicie odegrał piłkę do wychodzącego na pozycję Mireku, ale Holender był przekonany, że jest na spalonym i zrezygnował z pogoni za piłką. Tymczasem rozegranie było w pełni legalne, a gdyby za piłką ruszył, miałby czystą okazję. Pięć minut potem rywale odpowiedzieli mocnym strzałem z daleka w wykonaniu Omara, który jednak okazał się bardzo niecelny. W 22 minucie Ferrer dośrodkował w pole karne z rzutu rożnego, a uderzał Gharzoul. Doskonale interweniował jednak Omrani. Po chwili z kolei przed szansą stanął Schuster, któremu znakomicie podawał Orlandi, ale i ta próba nie zakończyła się golem. Wreszcie w 35 minucie dalekie podanie Demirhana trafiło do Mireku, ten przyjął piłkę na pierś, zgasił ją i natychmiast uderzył, zdobywając gola. Chociaż do przerwy było już tylko dziesięc minut, do szatni schodziliśmy przegrywając, co może się wydawać niewiarygodne. Najpierw Zambrano w 37 minucie doprowadził do remisu, ogrywając w dziecinny sposób Benzergę, a po chwili nasz stoper po raz drugi w tym sezonie strzelił gola samobójczego, niefortunnie przecinając dośrodkowanie Cejudo. W drugiej połowie, co gorsza, nie odzyskaliśmy naszego stylu i pola gry. W 47 minucie groźnie uderzał Zambrano, a po chwili kontuzji doznał Ferrer. W jego miejsce na boisku pokazał się David. W 66 minucie dobrą obroną strzału Ounguene popisał się Gspurning, na co osiem minut potem odpowiedzieliśmy szansą na wyrównanie, którą miał Mireku, ale nie zdołał jej wykorzystać. W 82 minucie po rzucie rożnym, bitym przez Davida, uderzał Gharzoul, ale piłka poszybowała nad poprzeczką. Gdy już wydawało się, że pogodzimy się z hańbiącą porażką w derbach przed własną publicznością, w ostatniej akcji meczu, a właściwie to w ostatnim stałym fragmencie jeden punkt uratował nam Gharzoul, wykorzystując kolejne dośrodkowanie Davida z rzutu rożnego.

 

Liga adelante, 11/42, 11.11.2018

Municipal, 5518 widzów

[2] Vecindario – [1] Las Palmas, 2:2 (MIREKU ’35, Zambrano ’37, BENZERGA [og] ’41, GHARZOUL ‘90+3)

MoM: Ali Gharzoul (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

A czy ja gdzieś napisałem, że się nie cieszę ;) Przed meczem mieliśmy dwa punkty straty do Las Palmas.

 

 

 

Nie jest nam pisane, aby zagrać sezon bez poważniejszych problemów kadrowo-kontuzjowych. Teraz do grona graczy kontuzjowanych dołączają Deulofeu, który w gabinetach lekarskich spędzi około trzech tygodni, natomiast większym problemem jest uraz Schustera, który wypada nam ze składu na około dwa miesiące. To będzie okazja dla Amai by wywalczyć sobie na nowo miejsce w pierwszej jedenastce.

 

Pozytywem jest za to powrót do zdrowia Jelavicia, ale w obliczu dobrej formy strzeleckiej Mireku jego powrót do pierwszego składu „z marszu” nie jest wcale pewny.

 

Przed meczem z Cultural Leonesą musiałem zatem wprowadzić kilka zmian w składzie. I tak kontuzjowanego Schustera u boku Mireku zastąpił Amaya, na lewym skrzydle zamiast również kontuzjowanego Ferrera pokazał się David. Ponadto partnerem Gharzoula w środku bloku obronnego został Hansen. Benzerga nie gra źle, ale ma po prostu pecha.

 

Gspurning – Demirhan, Eriksen, Hansen Gharzoul,– Mustivar, Pastor – Orlandi, David – Amaya, Mireku

 

Bardzo szybko udało nam się zepchnąć rywala do głębokiej defensywy, ale w początkowych fragmentach meczu brakowało nam skuteczności pod bramką przeciwnika. Tak było choćby w 3 minucie meczu, gdy niecelnie uderzał David. Pięć minut potem doskonale w sytuacji sam na sam z Pareją zachował się Gspurning, nie pozwalając sie pokonać. W 26 minucie fatalny błąd w środkowej strefie popełnił Amaya, który dał sobie zabrać piłkę. Uczynił to M’Pia, który następnie samotnie popędził na bramkę przeciwnika, minął dwóch naszych graczy i oddał strzał z około dwudziestu metrów, ale wprost w Gspurninga. W 33 minucie rywale zdołali wyjść na prowadzenie, kiedy bramkę zdobył bardzo aktywny tego popołudnia Pareja, a jeszcze przed przerwą bliski podwyższenia prowadzenia był Pedersen. Pierwsza połowa była fatalna w naszym wykonaniu i moi podopieczni zostali o tym dobitnie poinformowani w przerwie. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 51 minucie Mireku doprowadził do wyrównania, a już sześć minut potem doskonałej szansy, by dać nam prowadzenie nie wykorzystał Orlandi. Ale była to już zupełnie inna gra. W 61 minucie, co prawda to Pedersen uderzał po akcji Jurado, ale niewiele dobrego dla gospodarzy z tego wynikło. Dwie minuty później swoją obecność na boisku zasygnalizował Wilhelm, oddając niecelny strzał. Pojawił się on na boisku chwilę wcześniej, zastępując Amayę. W 74 minucie to właśnie Niemiec doskonale podawał do Mireku, ale holenderski napastnik nie zdołał opanować piłki w boisku i zmarnował wysiłek kolegów. Wreszcie w 81 minucie udało nam się zdobyć gola na wagę prowadzenia. Strzelił go Wilhelm, dla którego było to pierwsze trafienie w tym sezonie. Asystę zaś zapisał sobie Pastor. Próby wyrównania wybił rywalom z głowy Mireku osiem minut później, zdobywając swojego drugiego gola. Tym razem asystował strzelec drugiej bramki – Wilhelm, który przez nieco ponad dwadzieścia minut zrobił więcej niż Amaya przez ponad godzinę.

 

Liga adelante, 12/42, 18.11.2018

Reino de Leon, 6707 widzów

[11] Cultural Leonesa – [3] Vecindario, 1:3 (Pareja ’33, MIREKU ’51, WILHELM ’81, MIREKU ’89)

MoM: Rolf Wilhelm (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Następne tygodnie miały odpowiedzieć na pytanie, na ile faktycznie możemy się liczyć w walce o awans do Primera Division. W tym czasie mieliśmy rozegrać kluczowe spotkania z innymi kandydatami do awansu. Kalendarz na najbliższe tygodnie prezentował się następująco: Racing Santander u siebie, Granada na wyjeździe, Zaragoza i Real Sociedad u siebie i Malaga na wyjeździe.

 

Tymczasem do grona graczy kontuzjowanych dołączył Orlandi, którego czeka około trzytygodniowy przymusowy urlop. Ta kontuzja mocno pokrzyżowała mi plany ustalenia wyjściowej jedenastki, bowiem kontuzjowani byli też Ferrer oraz Deulofeu. Oznaczało to, że z konieczności na prawym skrzydle zagrać miał Amaya. Po drugiej stronie boiska miał biegać David. Przesunięcie Amai na skrzydło otworzyło miejsce w składzie wyleczonemu już i zdolnemu do gry Jelaviciowi.

 

Gspurning – Demirhan, Eriksen, Hansen Gharzoul,– Mustivar, Pastor – Amaya, David – Jelavić, Mireku

 

Pierwszy kwadrans meczu nie przyniósł ani jednej ciekawej sytuacji pod którąkolwiek z bramek. Dopiero w 15 minucie dośrodkowanie Amai z prawego skrzydła zamykał drugi ze skrzydłowych – David, ale jego uderzenie głową okazało się niecelne. Dopiero osiemnaście minut potem rywale odpowiedzieli niegroźnym strzałem Mazzoniego z dystansu. Przed przerwą udało nam się raz jeszcze stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika. Tym razem na bramkę rywala uderzał Eriksen, który ładnie podłączył się do akcji ofensywnej. Po zmianie stron niewiele się zmieniło na boisku. Ciekawe akcje można było liczyć na palcach u rąk. W 52 minucie znakomicie uderzenie Mireku obronił Dorel, a dwadzieścia minut później rywale zrewanżowali się niesygnalizowanym strzałem Pekharta z około dwudziestu metrów, które zaskoczyło Gspurninga. Racing, choć nie grał lepiej, prowadził. Taki stan rzeczy utrzymał się jednak tylko przez minutę. Tyle czasu potrzebowaliśmy, aby wyrównać. Uczynił to niezawodny Mireku, któremu doskonale dograł piłkę David. W 79 minucie Holender próbował się zrewanżować lewoskrzydłowemu równie dobrym podaniem, ale były gracz Atletico zmarnował wysiłek kolegi, uderzając niecelnie. W 85 minucie jeszcze Dorel obronił jeden strzał Mireku i na tym wszystko, co ciekawe w tym meczu, się zakończyło.

 

Liga adelante, 13/42, 25.11.2018

Municipal, 5166 widzów

[3] Vecindario – [9] Racing Santander, 1:1 (Pekhart ’72, MIREKU ’73)

MoM: Mikel Casado (Racing Santander)

Odnośnik do komentarza

A z Granadą jeszcze lepszy ;)

 

 

 

W obliczu tego, co nas ostatnio spotykało, najlepszą wiadomością w okresie przygotowania do meczu z Granadą był fakt, iż nie otrzymałem żadnych nowych raportów od klubowego lekarza. Nowych kontuzji nie ma, ale te, które już zostały zaobserwowane i z którymi walczymy, jeszcze trwają. Dlatego do najbliższego meczu, choćbym chciał, musiałem wystawić dokładnie taką samą jedenastkę.

 

Warto odnotować, że jest możliwość sprowadzenia na prawie Bosmana Benoita Assau Ekotto, ale pobyt w lidze szkockiej negatywnie odbył się na jego warunkach motorycznych i raczej po Kameruńczyka nie sięgnę.

 

W drużynie Granady gra nasz były podopieczny, oddany przez prezesa bez mojej zgody – Carlo Cotroneo. Czy ktoś go w ogóle jeszcze pamięta? Ponadto gra tam również... Manuel Miranda.

 

Gspurning – Demirhan, Eriksen, Hansen Gharzoul,– Mustivar, Pastor – Amaya, David – Jelavić, Mireku

 

Mecz rozpoczął się dla nas fantastycznie, bowiem już w 5 minucie David po samotnym rajdzie wyprowadził nas na prowadzenie. Trzy minuty później Aramaio był bliski wyrównania, ale on akurat uderzył niecelnie. W 19 minucie Jelavić odegrał piłkę na skrzydło do wbiegającego Amai, ale Balearczyk uderzył niecelnie. Pięć minut potem już jednak prowadziliśmy dwoma golami, kiedy na listę strzelców wpisał się właśnie Chorwat. Niemal natychmiast przed szansą na gola kontaktowego stanęli gospodarze, ale tej okazji nie wykorzystał Albistegi, bowiem doskonale jego strzał głową obronił Gspurning. W 41 minucie ponownie próbował Albistegi, ale tym razem jego uderzenie zatrzymało się na poprzeczce. Od początku drugiej połowy na boisku pojawił się Vazquez w drużynie gospodarzy i to on stworzył zagrożenie pod naszą bramką w 47 minucie. Tyle, że co z tego, skoro nie zamienił tej sytuacji na gola. W 49 minucie strzał Eriksena dobrze obronił Khedaria, ale dwanaście minut potem bramkarz gospodarzy nie miał nic do powiedzenia, kiedy precyzyjnym strzałem po raz drugi pokonał go David. Po chwili nasze krótkotrwałe rozluźnienie wykorzystał Cotroneo, zdobywając gola kontaktowego. Gdy w 69 minucie stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Vazquez, odetchnąłem z ulgą, bo to mogło niebezpiecznie nas zbliżyć do rywali. Na ostatnie dziesięć minut na boisku pojawili się Wilhelm za Jelavicia oraz Caca za Amayę. I to były doskonałe zmiany. Dziesięć minut wystarczyło, żeby Wilhelm zdobył dwie bramki, a przy jednej z nich asystował gracz rodem z Brazylii. Deklasacja!

 

Liga adelante, 14/42, 01.12.2018

Nuevo Los Carmenes, 10557 widzów

[15] Granada – [2] Vecindario, 1:5 (DAVID ‘5, JELAVIĆ ’24, DAVID ’61, Cotroneo ’65, WILHELM ’85, WILHELM ‘90+1)

MoM: David (Vecindario)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...