Skocz do zawartości

Tańcząc z Guanczami


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

Zdaniem francuskiego detektywa, firma La Rita Ventana, zajmująca się gospodarką komunalną w części sycylijskich gmin, która wykupiła przekwalifikowaną działkę od Martina, pośredniczącego w transakcji, jest prowadzona przez osoby, które uchodzą za wyżej postawione w szeregach neapolitańskiej Kamorry. Federico Mastrantonio to siostrzeniec wpływowego sycylijskiego polityka, Andrei Ceracciolo, dawnego ministra gospodarki we włoskim rządzie. To pokazuje, jak silne koneksje ma włoska organizacja mafijna i jak niewielkie szanse mamy na rozwiązanie tej zagadki.Z kolei brat Ceracciolo to członek Krajowej Rady Sądowniczej we Włoszech. Tak wpływowa rodzina na pewno skutecznie potrafi zadbać o własne interesy.

 

32. kolejka Liga adelante oznaczała dla nas starcie z jednym z pewniaków do awansu do La Liga – Racingiem Santander, który aktualnie zajmuje czwarte miejsce w ligowej tabeli I faktycznie ma spore szanse na wywalczenie promocji do wyższej ligi.

 

W składzie Vecindario na to spotkanie zaszła jedna zmiana. W miejsce podróżującego z reprezentacją Tunezji Gharzoula zajął Hansen, który już wyleczył swoją kontuzję.

 

Cuellar – Demirhan, Eriksen, Flottmann, Hansen –Keita, Perez – Benavente, Deulofeu – Luis, Mireku

 

Fatalnie weszliśmy w to spotkanie. Już bowiem w 2 minucie straciliśmy bramkę, gdy na listę strzelców wpisał się Bruno, wykorzystując dośrodkowanie Jordi Pablo z rzutu rożnego. Już pięć minut potem okazji do wyrównania nie wykorzystał Luis, bo po jego strzale piłka trafiła w słupek. W 18 minucie bardzo mocno z daleka uderzał znów Bruno, ale tym razem jego próba była bardzo niecelna. Trzy minuty potem Hajii ograł z łatwością Flottmanna, po czym oddał strzał, który jednak nawet nie zmusił Cuellara do interwencji. W 32 minucie ponownie doskonałą szansę miał Luis, jednak tym razem uderzył bardzo niecelnie i zmarnował wysiłek Mireku, który wypracował tę akcję. Cztery minuty potem górą był bramkarz gości, który znakomicie obronił kolejny strzał kanaryjskiego napastnika. Na początku drugiej połowy wreszcie nasze ataki zakończyły się sukcesem. Precyzyjnym strzałem popisał się Luis i dał nam remis, tym samym przerywając swoją fatalną passę ponad dziesięciu godzin bez bramki w lidze. W 73 minucie Mireku znalazł się sam na sam z bramkarzem gości, ale nie zdołał wykorzystać tej doskonałej okazji. Cztery minuty potem mocno z daleka uderzał Keita, ale jego próba była bardzo niecelna. W doliczonym czasie sędzia przyznał nam jeszcze rzut rożny. Po centrze o piłkę w powietrzu walczyło kilku graczy, ale najwyżej wyskoczył Lippini... i skierował piłkę głową do własnej bramki! Mamy zwycięstwo!

 

Liga adelante, 31/42, 31.03.2018

Municipal, 1913 widzów

[16] Vecindario – [5] Racing Santander, 2:1 (Bruno ‘2, LUIS ’52, Lippini [og] ‘90+2)

MoM: Bruno (Racing Santander)

Odnośnik do komentarza

Zależy, co masz na myśli...

 

 

 

Wiele wskazywało na to, że Lepierre jednak może się czegoś dowiedzieć. Okazuje się bowiem, że francuski detektyw również ma swoje rozległe kontakty we włoskim wymiarze sprawiedliwości i chociaż nie może wyważyć od razu wszystkich drzwi wymaganych do rozwiązania zagadki, obiecał uruchomić swoje znajomości, a także zainteresować sprawą włoskie media. Rozgłos wokół tej sprawy to ostatnia rzecz, jakiej mogliby chcieć przedstawiciele sycylijskiej organizacji. Cała ta sprawa wymagała od Francuza ekstremalnej ostrożności, o czym przypominałem mu w każdej telefonicznej rozmowie.

 

Wyjazd na Nuevo Arcangel oznaczał konieczność zmierzenia się z wiceliderem z Cordoby. Chociaż powrót nie miała być zbyt długa, wiedzieliśmy doskonale, że jedziemy niczym na pożarcie.

 

Tyle dobrego, że w meczu tym mógł już zagrać Gharzoul, który natychmiast wskoczył do składu i zastąpił Hansena. Ponadto w miejsce zawieszonego za nadmiar żółtych kartek Orlandiego, na prawym skrzydle miał zagrać Benavente.

 

Cuellar – Demirhan, Eriksen, Flottmann, Gharzoul –Keita, Perez – Benavente, Deulofeu – Luis, Mireku

 

Jak nietrudno było przewidzieć i oczekiwać, gospodarze natarli ze zdwojoną siłą od pierwszych chwil. Już w 5 minucie bliski zdobycia bramki był Fettouthi, ale piłka przez niego uderzona przeleciała nieznacznie obok bramki. W 23 minucie długotrwałe oblężenie naszej bramki zakończyło się w efekcie golem dla rywali. Mortensen uruchomił dalekim podaniem Diallo, ten odegrał na skrzydło do Drenthe, a Holender uderzył z ostrego kąta, zaskakując Cuellara. Trzy minuty potem akcji indywidualnej próbował Lomban, ale jego uderzenie pozostawiało wiele do życzenia. W 36 minucie jeszcze jedną okazję zmarnowali gospodarze. Tym razem podania Jakovljevicia nie wykorzystał Fettouthi. Cztery minuty potem z kolei swojej bramkowej szansy nie wykorzystał Mortensen po odegraniu od aktywnego tego popołudnia Diallo. Zaraz na początku drugiej połowy cień szansy na dobry wynik dał Gharzoul, strzelając gola po dośrodkowaniu Pereza z rzutu wolnego. Rywale zareagowali jednak natychmiast, strzelając bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego. Trafienie na swoje konto zapisał Fettouthi. Po chwili zaś Rodrigo zdobył trzeciego gola i już wszystko stało się jasne. W tym meczu nie mieliśmy prawa zdobyć punktów. W 75 minucie po akcji dwóch rezerwowych Niemców, Wilhelm stanął przed szansą zdobycia bramki, jednak uderzył niecelnie, marnując tym samym wysiłek Fody. Cztery minuty potem rywale odpowiedzieli uderzeniem z zaskoczenia w wykonaniu Rodrigo, ale Cuellar był czujny. W doliczonym czasie najlepszy napastnik gospodarzy miał jeszcze jedną okazję, ale tym razem uderzył ponad bramką.

 

Liga adelante, 32/42, 07.04.2018

Nuevo Arcangel, 10015 widzów

[2] Cordoba – [14] Vecindario, 3:1 (Drenthe ’23, GHARZOUL ’48, Fettouthi ’50, Rodrigo ’54)

MoM: Royston Drenthe (Cordoba)

Odnośnik do komentarza

Ostatnie wiadomości, jakie napływały z Sycylii były obiecujące, ale jednocześnie przerażające. W jednym z programów telewizyjnych wyemitowano reportaż naświetlający proceder przekwalifikowywania gruntów rolnych i sprzedawanie pod przemysł komunalny. Na terenach sprzedawanych przez Martina miały powstawać nowe oczyszczalnie ścieków i wysypiska śmieci – cała okolica miała się zamienić w wielki śmietnik. Martin doskonale wiedział, jak bardzo dochodowym biznesem jest utylizacja odpadów. Wiele firm zarabia na śmierdzącym interesie miliony, bo utylizacja śmieci jest tak samo potrzebna ludziom do życia, jak elektryczność, czy pożywienie. Rozdmuchanie tematu na pewno wzmogło czujność organizacji i skłoniło jej członków do poszukiwania źródeł smrodu (dosłownie i w przenośni). Stąd uczulałem Lepierre’a, aby się pilnował, bo sprawa stawała się coraz bardziej niebezpieczna i ryzykowna.

 

Tydzień później rozgrywaliśmy kolejny wyjazdowy mecz ligowy, w którym naszym przeciwnikiem miała być drużyna Cartageny. Chociaż nie notuje ona dobrych wyników i zajmuje dopiero dziewiętnaste miejsce w ligowej tabeli, potrafili oni nam sprawiać trudności nawet wówczas, gdy różnica miejsc i punktów była dużo większa na naszą korzyść, dlatego absolutnie nie możemy być pewni łatwego meczu i pełnej zdobyczy punktowej.

 

Do składu na to spotkanie powrócił Orlandi, który zastąpił Benavente na prawym skrzydle, ale z kolei nie mógł zagrać zawieszony za nadmiar żółtych kartek Perez. Baska zastąpił N’Gosso.

 

Cuellar – Demirhan, Eriksen, Flottmann, Gharzoul –N’Gosso, Keita– Orlandi, Deulofeu – Luis, Mireku

 

Początek spotkania ułożył się tak, że gospodarze szybko zdobyli przewagę w środku pola, co pozwoliło im konstruować akcje ofensywne. Pierwsza taka akcja zakończyła się niecelnym strzałem Danobeitii już w 2 minucie meczu. Pięć minut potem odpowiedzieliśmy efektownym, ale i niecelnym strzałem Deulofeu, który szukał dalszego okienka bramki, strzelając z okolic narożnika pola karnego. W 15 minucie gospodarze przeprowadzili udaną akcję. Canas odegrał do Garmendii, a ten celnie dośrodkował na nos Esparzy. Napastnikowi gospodarzy nie pozostało nic innego, jak tylko wbić piłkę do siatki. Dziesięć minut potem okazji do podwyższenia prowadzenia nie wykorzystał Xisco mimo świetnego obsłużenia przez Danobeitię. Po chwili zaś kontuzji doznał Luis i w jego miejsce musiałem wprowadzić Fodę. W 37 minucie gospodarze domagali się podyktowania jedenastki za rzekomy faul Flottmanna na Moralesie, ale sędzia uznał, że interwencja Niemca była w zgodzie z przepisami. W drugiej połowie udało nam się wyrównać, gdy w 54 minucie dalekie podanie Gharzoula za linię obrońców dotarło do Fody, a Niemiec spokojnym strzałem zdobył swojego pierwszego gola w oficjalnym meczu Vecindario. W 69 minucie asystent przy tej bramce obejrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę, osłabiając zespół. Natychmiast zdjąłem strzelca bramki i wprowadziłem drugiego środkowego obrońcę – Hansena. W 74 minucie mieliśmy znakomitą szansę, aby wyjść na prowadzenie, jednak strzał głową N’Gosso zdołał sparować Miguel. Doskonałą centrą w tej akcji popisał się Eriksen. Niestety w 82 minucie gospodarze zdołali zdobyć drugiego gola, wykazując się lepszą skutecznością od nas. Po raz drugi na listę strzelców wpisał się Esparza, dając rywalom zwycięstwo.

 

Liga adelante, 33/42, 14.04.2018

Cartagonova, 7120 widzów

[19] Cartagena – [14] Vecindario, 2:1 (Esparza ’15, FODA ’54, Esparza ’82)

MoM: Joakim Esparza (Cartagena)

Odnośnik do komentarza

Mieliśmy sporą przewagę nad dołem tabeli, zanim nasza forma poleciała fpisdu...

 

 

 

Moje wszelkie przypuszczenia co do napiętej sytuacji w regionie Sycylii coraz bardziej się materializowały. Od kilku dni nie otrzymałem żadnej wiadomości od Francoisa i obawiałem się, że mógł on zniknąć tak samo, jak znikało już wielu wrogów włoskiej mafii. Tymczasem włoskie media rozdmuchiwały sprawę nielegalnych interesów niemieckiego przedsiębiorcy, który opracował przestępczy proceder i zarabiał na nim miliony. Najwyraźniej jednak dobrobyt, w którym chwilowo się znalazł uśpiły jego czujność. A im większe zyski, tym większe ryzyko.

 

Nasze następne ligowe starcie oznaczało spotkanie się ze Sportingiem Gijon, który cały czas liczy się w walce o awans do La Liga. Aktualnie zaś drużyna z Asturii zajmuje czwarte miejsce, ale strata do liderującej Cordoby nie jest wcale duża.

 

W meczu przeciwko Sportingowi zagrać miał powracający po pokucie Perez, który zastąpił N’Gosso i zamienił się rolami z Keitą. Kontuzja Luisa okazała się jednak bardzo poważna i możliwe, że Kanaryjczyka już na boisku w tym sezonie nie zobaczymy. W najbliższym meczu miał go zastąpić ten, który pokazał sie ostatnio z dobrej strony i zdobył bramkę, czyli Foda.

 

Cuellar – Demirhan, Eriksen, Flottmann, Hansen –Keita, Perez – Orlandi, Deulofeu – Foda, Mireku

 

Mecz rozpoczął się od gola, którego strzelił obrońca gości, Velazquez, który doskonale wyskoczył w powietrze i umieścił piłkę w bramce strzałem głową. Tyle tylko, że to była bramka Sportingu, a gol okazał się trafieniem samobójczym. Siedem minut potem szansy na wyrównanie nie wykorzystał Bah, którego strzał z dystansu był bardzo niecelny. W 15 minucie odpowiedzieliśmy uderzeniem Deulofeu, które z największym trudem obronił bramkarz gości, Mino. W 19 minucie bramkarza Sportingu próbował lobować Foda, ale przestrzelił. Goście zdołali jednak wyrównać jeszcze przed przerwą. Gola do szatni w 44 minucie strzelił nam Yeroshkin, wykorzystując precyzyjne podanie od Jantschera. Zaraz na początku drugiej połowy znów świetną strzelecka okazję zmarnował Deulofeu, uderzając niecelnie, na co rywale, kwadrans później, odpowiedzieli strzałem Yeroshkina, przy którym Cuellar musiał naprawdę się wykazać. W 73 minucie szansy na strzelenie zwycięskiego gola dla gości nie wykorzystał Bouy, który dostał dobre podanie od Cimana. Tymczasem dziewięć minut potem Mino ponownie był górą nad naszymi piłkarzami ofensywnymi, tym razem broniąc strzał Deulofeu, który był tego dnia wyjątkowo aktywny. I gdy już się wydawało, że mecz zakończy się remisem, już po doliczonym czasie gry Jantscher w indywidualnej akcji rozpaczy zdobył bramkę. Goście musieli ten mecz wygrać, więc sędzia nie miał wyboru – musiał im na to pozwolić i dać na to więcej czasu...

 

Liga adelante, 34/42, 21.04.2018

Municipal, 2333 widzów

[16] Vecindario – [4] Sporting Gijon, 1:2 (Velazquez [og] ‘2, Yeroshkin ’44, Jantscher ‘90+3)

MoM: Jakob Jantscher (Sporting Gijon)

Odnośnik do komentarza

Mahoniowe wykończenie mebli w gabinecie zwracało uwagę na bogactwo jego właściciela. Wpadające do pomieszczenia światło sprawiało, że blat stołu lśnił i sugerował, że przy nim załatwiano naprawdę poważne interesy. A sam widzieć miał ogromne kwoty przekazywane nad nim, tudzież pod.

 

Tym razem nie było jednak mowy o przekazywaniu pieniędzy i załatwianiu interesów. Wpatrzone we mnie dziewięć par oczu członków sztabu szkoleniowego czekało na jakikolwiek sygnał, jakikolwiek znak. Znak, który będzie sygnałem do działania. Który sprawi, że drużyna wydźwignie się z marazmu, w jakim znalazła się w tym sezonie.

 

- Myślę – zaczął mój asystent, Kiko Raton – że nadszedł najwyższy czas, żeby podjąć bardziej radykalne kroki..

- Masz coś konkretnego na myśli, czy po prostu uprawiasz marketingową paplaninę – odburknąłem. Napięcie wśród uczestników sięgało zenitu i tylko było czekać aż ktoś wybuchnie.

- Moim zdaniem powinniśmy wrócić do tego, co stanowiło naszą siłę w poprzednich sezonach – konsekwencji w grze obronnej.

- Ale nasze podejście się nie zmienia – już niemal krzyczałem. - Przecież nie zmieniliśmy stylu gry na bardziej ofensywny. Cały czas wpajam piłkarzom, że powinniśmy się skupiać na kontratakach.

- Ale nasza gra obronna szwankuje. Myślę, że powinniśmy zmienić system przygotowań do meczów... – nieśmiało zasugerował Robert Prosinecki.

- Konkretnie – co proponujecie?

- Wartoby rozważyć oparcie przygotowań przedmeczowych na ćwiczeniu wariantów defensywnych – tu wtrącił się Sergio Corino - nasz główny specjalista od treningu gry obronnej. - Nasza obrona jest dziurawa jak szwajcarski ser, dlatego musimy poświęcić więcej czasu na wypracowanie właściwych zachowań w grze defensywnej. Gdy zaczniemy tracić mniej bramek, będziemy mogli walczyć o ligowe punkty.

- Dobra, to próbujemy zmienić podejście. Zobaczymy jak piłkarze na to zareagują. Ale wątpię, żeby to miało nagle odmienić oblicze naszej drużyny.

 

Pomysł na rozwiązanie problemów, które nas dotknęły, wydawał się banalny, ale nie pozostało mi nic innego, jak posłuchać rad doświadczonych trenerów, którzy tak samo jak ja chcą, aby ci chłopcy wreszcie zaczęli regularnie punktować.

Odnośnik do komentarza

Powiem tak - skończyłem już ten sezon i mam za sobą okienko transferowe. Jego efekty skłoniły mnie do pozostania jeszcze na jeden sezon. Ale nie ukrywam, że w momencie, gdy rozgrywałem kolejki, które teraz opisuję, to było ciężko o motywację...

 

 

 

Następny mecz I ewentualne w nim zwycięstwo miało nam w spokoju pozwolić dograć ten sezon do końca. Z żadną drużyną nie mamy tak korzystnego bilansu poprzednich spotkań jak z Sevillą B, dlatego cel na najbliższe spotkanie był jasny – zwycięstwo. I to najlepiej jak najbardziej przekonywujące, które pozwoli podbudować nieco klapnięte w zespole morale.

 

Tylko jak tu wygrać, gdy za kartki zawieszony jest najlepszy strzelec zespołu – Mireku, a do tego lekkiego urazu nabawił się Wilhelm. To wszystko plus znane od dawna kontuzje Amai i Luisa sprawiły, że linię ataku mieli stanowić dwaj ostatni w kolejce do gry napastnicy – Foda oraz Neira. To już dostateczny argument, by obawiać się o wynik meczu.

 

Cuellar – Demirhan, Eriksen, Flottmann, Hansen – Keita, Perez – Orlandi, Deulofeu – Neira, Foda

 

A gdy jeszcze zaraz na początku meczu czerwoną kartkę obejrzał Keita za brutalny i zupełnie bezmyślny faul na jednym z graczy Sevilli wiedziałem, że trzeba na szybko zmieniać priorytety o sto osiemdziesiąt stopni i zacząć się rozglądać już w okolice strefy spadkowej. Musieliśmy przez większą część meczu grać nie tylko w najgorszej możliwej konfiguracji ofensywnej, ale jeszcze w liczebnym osłabieniu. Z resztą na efekty osłabienia nie trzeba było długo czekać. Tylko pięciu minut rywale potrzebowali, żeby nam pokazać, że mogą nam teraz strzelać bramki. Na listę strzelców wpisał się Mendez, wykorzystując przedłużone przez Lobo dośrodkowanie N’Gadiego. Odpowiedzieliśmy natychmiast akcją indywidualną Deulofeu, która jednak nie zakończyła się golem, a w 18 minucie ponownie próbował uderzać Deulofeu, tym razem z podania Demirhana, który posłał dalekie krzyżowe podanie do naszego skrzydłowego, jednak i tym razem Katalończyk spudłował. W 27 minucie N’Gadi zabrał piłkę rozkojarzonemu Hansenowi i oddał strzał, ale minimalnie niecelny. W 31 minucie znakomicie uderzenie z dystansu w wykonaniu Moreno obronił Cuellar i to było na tyle jeśli chodzi o emocje w pierwszej połowie. Druga rozpoczęła się dosyć spokojnie. Dopiero w 69 minucie udało nam się stworzyć sobie okazję do wyrównania, a miał ja Orlandi. Tyle, że zamknął akcję niecelnym uderzeniem. W 81 minucie o pechu mógł mówić Antonio, po strzale którego piłka odbiła się od poprzeczki i nie wpadła do naszej bramki. Po chwili kapitalna interwencja Cuellara po strzale Mendeza sprawiła, że piłka jeszcze odbiła się od słupka i wyszła poza boisko. Ten nadmiar szczęścia z naszej strony skumulował się w 89 minucie, kiedy Lasarte, który na boisku pojawił się przed momentem, zabrał piłkę Aitorowi i podał do wychodzącego na czystą pozycję Orlandiego. Ten na szczęście nie zmarnował takiej stuprocentowej szansy i dał nam chociaż remis.

 

Liga adelante, 35/42, 29.04.2018

Municipal, 1731 widzów

[15] Vecindario – [20] Sevilla B, 1:1 (Mendez ’11, ORLANDI ‘90+3)

MoM: Giuliano Orlandi (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Transferów będzie sporo. To mogę obiecać :)

 

 

 

Wygląda na to, że francuski detektyw pozostał historią. Od kilku tygodni pozostawałem bez wiadomości bez niego i spodziewałem się najgorszego. Ale skontaktowali się ze mną przedstawiciele włoskiej gazety, Corrierre De La Serra: Federico Mazzoni i Angelo Canella. Obaj pracowali od kilkunastu tygodni nad sprawą tajemniczych inwestycji w strefę utylizacji odpadów na północy Sycylii. I mieli chyba dla mnie dobre wieści. Sprawa nabierała coraz szerszych kręgów i obejmowała coraz ważniejsze osoby w regionie, a nawet w państwie. Wszystko zaczynało śmierdzieć coraz bardziej i nie chodziło już wyłącznie o spalanie odpadów, a o politykę na najwyższych szczeblach. Chociaż w interesie włoskich dziennikarzy było wyciągnięcie na wierzch brudów związanych z tą inwestycją, dla mnie była to szansa dowiedzieć się czegoś o nielegalnych interesach Martina.

 

Przed spotkaniem z Castellon, walczącym do ostatniej kropli krwi o utrzymanie, miałem już nieco więcej komfortu przy ustalaniu składu. Wszystko dlatego, że do zdrowia powrócili Gharzoul, Lasarte oraz Mireku i Wilhelm. Ci dwaj ostatni mieli z resztą stanowić o sile naszego ataku w tym spotkaniu, a Tunezyjczyk został z miejsca wprowadzony do środka bloku defensywnego obok Flottmanna.

 

Jedyną nową absencją był brak możliwości skorzystania z zawieszonego za czerwoną kartkę Keity. Jego miejsce miał jednak zająć N’Gosso, który swoimi ostatnimi dobrymi występami znacząco przybliża się do podpisania nowego kontraktu.

 

Cuellar – Demirhan, Eriksen, Flottmann, Gharzoul –N’Gosso, Perez – Orlandi, Deulofeu – Wilhelm, Mireku

 

Chociaż to my stworzyliśmy sobie jako pierwsi okazję do zdobycia bramki w 9 minucie, gdy niecelnie uderzał Mireku, cztery minuty potem to gospodarze objęli prowadzenie, kiedy bramkę strzelił Mohammed, wykorzystując dokładne odegranie od Andresa. Już minutę potem okazji do wyrównania nie wykorzystał Wilhelm, po strzale którego piłka poszybowała nad poprzeczka. W 21 minucie gapiostwo Bertranda wykorzystał Mireku, zabierając piłkę obrońcy gospodarzy, ale nie potrafił on zakończyć tej akcji celnym strzałem. Po chwili jednak Holender znakomitym podaniem obsłużył Wilhelma, a Niemiec w prostej sytuacji się nie pomylił i dał nam remis. W 34 minucie kolejną groźną szarże niemieckiego napastnika zatrzymał Iago i to była ostatnia ciekawa akcja pierwszej połowy. Zaraz na początku drugiej gospodarze rzucili się do ataków, chcąc szybko ponownie wyjść na prowadzenie lecz doskonałej ku temu szansy nie wykorzystał Diego, strzelając wprost w bramkarza. Dwie minuty potem kolejny strzał Diego, tym razem zaskakujący z ostrego kąta, nie sprawił jednak trudności naszemu golkiperowi. Wreszcie w 62 minucie Deulofeu zdołał przedrzeć się przez linię obrony gospodarzy i oddać strzał, którego Iago nie zdołał zatrzymać i tym samym dał nam prowadzenie. Po chwili szansy na dobicie rywala nie wykorzystał Wilhelm, którego uderzenie minimalnie przeleciało nad bramką. W 83 minucie Mohammed odegrał piłkę do Recio, z którym w górnym pojedynku powalczył rezerwowy Foda. Niemiec nie dał rady i Recio stanął przed szansą zdobycia bramki, ale na szczeście spudłował i tym samym nasze zwycięstwo stało się faktem.

 

Liga adelante, 36/42, 06.05.2018

Castalia, 8249 widzów

[21] Castellon – [15] Vecindario, 1:2 (Mohammed ’13, WILHELM ’23, DEULOFEU ’62)

MoM: Mohammed (Castellon)

Odnośnik do komentarza

Zdaniem Mazzoniego i Canelli błędem Martina było podjęcie negocjacji w sprawie sprzedaży gruntów z niewłaściwymi osobami. Walka o wpływy wewnątrz Kamorry oraz między nią, a inną organizacją mafijną sprawiły, że Martin zagubił się w swoim interesie. Oznaczało to, że Martin miał sprzedać ziemię nie tym ludziom co trzeba, a ci, którzy dotychczas kupowali przekwalifikowaną ziemię, wyczuli konkurencję. Zamiast jednak niszczyć konkurencję, wyniszczyli źródło konfliktu. Zneutralizowanie jednej osoby jest, zdaniem włoskich dziennikarzy, dużo prostsze od otwartego konfliktu mafijnych rodzin. I tak naprawdę nie sposób się z nimi nie zgodzić. Mojego niemieckiego przyjaciela miała zgubić żądza pieniądza.

 

Prawdziwym bohaterem poprzedniego meczu nie był ani jednak Mohammed, ani Wilhelm czy też Deulofeu, a Mireku, który zanotował obie asysty przy bramkach graczy Vecindario. Mam nadzieję, że to jednoznaczny sygnał, że holenderski napastnik wraca do wysokiej formy. A jeśli dodamy do tego fakt, że kontuzję wyleczył już Amaya i będzie gotowy na ostatnie spotkania, to na końcówkę sezonu można patrzeć naprawdę z optymizmem.

 

Tymczasem sytuacja na kilka kolejek przed końcem wygląda tak, iż mamy siedem punktów przewagi nad strefą spadkową, co daje nam nieco komfortu i raczej nie musimy się specjalnie oglądać na naszych rywali.

 

Tymczasem naszym kolejnym rywalem w walce o ligowe punkty była Malaga, w której szeregach wciąż wystepuje nasz były podopieczny, Victor, dla którego była to okazja wrócić na stare śmieci. Szanse jednak na to, że zagra w tym spotkaniu są minimalne, bowiem nie ma on pewnego miejsca w składzie w tym sezonie.

 

Do pełni zdrowia powrócił już Amaya, który zastąpił w wyjściowym składzie Wilhelma, dając tym samym dużo radości nie tylko mi, ale też kibicom, którzy z wytęsknieniem oczekiwali powrotu Balearczyka na boisko.

 

Wydawać by się mogło, że Malaga jest zdecydowanym faworytem tego spotkania, ale prawda jest taka, że w tabeli dzieli nas zaledwie pięć pozycji. Malaga również tego sezonu nie może zaliczyć do udanych.

 

Cuellar – Demirhan, Eriksen, Flottmann, Gharzoul –N’Gosso, Perez – Orlandi, Deulofeu – Amaya, Mireku

 

Rozpoczęliśmy obiecująco, bowiem już w 2 minucie bardzo mocno z daleka uderzał Perez, ale piłka po jego uderzeniu nieznacznie minęła bramkę rywala. Pięc minut potem goście odpowiedzieli strzałem Sarponga, któremu piłkę jak na tacy wyłożył najlepszy napastnik gości w tym sezonie – Kodro. W 11 minucie w okienko próbował wstrzelić Deulofeu, ale fatalnie przymierzył. Dwie minuty potem znacznie lepiej z wykończeniem akcji poradził sobie Sarpong, celnie trafiając do naszej siatki i dając rywalom prowadzenie. Niedługo się oni jednak z niego cieszyli, bo w 20 minucie do wyrównania doprowadził Eriksen, który zamknął dośrodkowanie Pereza z rzutu wolnego. Dziewięć minut później doskonałej szansy, by znów wyprowadzić naszych rywali na prowadzenie nie wykorzystał Ferblantier, a w 35 minucie doskonale kolejny strzał Sarponga obronił nasz golkiper. Jeszcze przed przerwą jedną okazję miał Ferblantier, ale nie zdołał jej wykorzystać. Po zmianie stron rywale zdołali bardzo szybko zdobyć bramkę, kiedy dośrodkowanie skrzydłowego Herviasa na gola zamienił rezerwowy, który na boisku pojawił się dopiero co po przerwie – Fahrasmane. Zamiast jednak ruszyć do odrabiania strat, oddaliśmy pole rywalom, czego jednak ci nie zdołali wykorzystać, chociaż doskonałą ku temu szansę miał Hervias. W 59 minucie kontuzji doznał Deulofeu i w jego miejsce musiałem na boisko wprowadzić Lasarte i już po chwili miał on znakomitą szansę po podaniu od innego rezerwowego – Wilhelma, ale nie zdołał jej wykorzystać. W 72 minucie inny rezerwowy, tym razem w drużynie gości – Baileull stanął oko w oko z Cuellarem po podaniu od Ferblantiera, ale nasz bramkarz doskonale wyczekał rywala i nie dał się pokonać. W samej końcówce jeszcze jedną znakomitą szansę na doprowadzenie do remisu miał Lasarte, ale uderzył obok bramki i tym samym musieliśmy uznać wyższość rywali.

 

Liga adelante 37/42, 13.05.2018

Municipal, 2324 widzów

[15] Vecindario – [10] Malaga, 1:2 (Sarpong ’13, ERIKSEN ’20, Fahrasmane ’47)

MoM: Jeremy Fahrasmane (Malaga)

Odnośnik do komentarza

Na pięć kolejek przed końcem sezonu nasza sytuacja ligowa była w miarę stabilna. Nad strefą spadkową mieliśmy bezpieczną, siedmiopunktową przewagę, ale z drugiej strony na wejście do pierwszej dziesiątki już nie mamy szans. Do dziesiątego w tabeli Elche, z którym właśnie rozgrywaliśmy kolejny mecz, tracimy aż dwadzieścia dwa punkty.

 

A w meczu z Elche nie mógł zagrać kontuzjowany Deulofeu, dlatego jego miejsce na lewym skrzydle zajął Lasarte.

 

Cuellar – Demirhan, Eriksen, Flottmann, Gharzoul – N’Gosso, Perez – Orlandi, Lasarte – Amaya, Mireku

 

Spotkanie zaczeło się, dość niespodziewanie, od naszych prób zdobycia gola. W 6 minucie bliski tego był Lasarte i choć ostatecznie bramki nie zdobył, pokazał, że nie będziemy się tu tylko bronić. I faktycznie pięć minut potem dalekie podanie Demirhana na gola zamienił Mireku, który perfekcyjnie zamknął akcję. Trzy minuty potem znakomicie strzał Callejona obronił Cuellar, nie pozwalając rywalom szybko wyrównać stan meczu. W 18 minucie nasz bramkarz ponownie znakomicie się spisał, broniąc mocny strzał Campsa, a w trzy minuty potem odpowiedzieliśmy zupełnie nieudanym strzałem Orlandiego, który się do niego po prostu nie przyłożył. W 32 minucie po akcji Olaha i dośrodkowaniu w pole karne, tu zamykał akcję Camps, ale znów nie zdołał zdobyć gola. W 40 minucie doskonałej szansy nie wykorzystał Salazar, który w sytuacji sam na sam uderzył ponad bramką. Ta niewykorzystana przez rywali sytuacja się na nich zemściła jeszcze w pierwszej połowie, kiedy nasze prowadzenie podwyższył Lasarte, wykorzystując płaskie dośrodkowanie Orlandiego z prawego skrzydła. W drugiej połowie tempo meczu nieco siadło. Dopiero w 61 minucie Callejon dał sygnał do ataków dla gospodarzy swoją indywidualną akcją, jednak jego uderzenie okazało się minimalnie niecelne. W 64 minucie po dośrodkowaniu Pereza z rzutu wolnego, głową uderzał Flottmann, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. Cztery minuty potem znów grę ze stałego fragmentu wznawiał Perez lecz tym razem jego dośrodkowania z rzutu rożnego nie wykorzystał Gharzoul. Po chwili doskonałej szansy w sytuacji sam na sam nie wykorzystał Foda, pozwalając Marcelinowi obronić swój strzał. Pięc minut potem znów Niemiec nie dał rady zdobyć gola w dogodnej sytuacji, gdy tylko dołożył głowę do piłki dośrodkowanej przez Lasarte (a właściwie to wyrzuconej z autu). Niestety nie udało nam się zakończyć meczu z czystym kontem. W doliczonym czasie Flottmann rzekomo sfaulował w szesnastce Olaha i sam poszkodowany zdobył honorowego gola dla Elche.

 

Liga adelante, 38/42, 16.05.2018

Martinez Valero, 11179 widzów

[10] Elche – [15] Vecindario, 1:2 (MIREKU ’11, LASARTE ’42, Olah (k) ‘90+3)

MoM: Deniz Demirhan (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

38-letni bramkarz Vecindario, Jose Michel, ogłosił zakończenie kariery po tym sezonie. W sumie to trudno mu się dziwić, skoro w tym sezonie nie rozegrał ani minuty w oficjalnym meczu Vecindario. Poza tym nie będziemy i tak za nim tęsknić, bo już jestem dogadany z szefostwem Austrii Wiedeń na sprowadzenie ich bramkarza na Wyspy Kanaryjskie.

 

W następnym meczu podejmowaliśmy na własnym obiekcie drużynę Palencii i to była doskonała okazja do podtrzymania dobrej passy i ponownie wygrać. Morale w zespole było dobre, a poza tym powrócił do wyjściowego składu Keita. Jedynie nastrój mogło burzyć zawieszenie Demirhana, ale zdecydowałem wystawić na prawej obronie Flottmanna, a w środku bloku defensywnego postawić na Hansena.

 

Cuellar – Flottmann, Eriksen, Hansen, Gharzoul – Keita, Perez – Orlandi, Lasarte – Amaya, Mireku

 

Pierwsze minuty tego meczu nie zapowiadały wielkich emocji. Dopiero w 10 minucie udało nam się pierwszy raz zagrozić bramce rywala, ale uderzenie Mireku pozostawiało i tak wiele do życzenia. Pięć minut potem rywale odpowiedzieli uderzeniem Mossoro, które z najwyższym trudem obronił nasz golkiper. W 25 minucie kontuzji doznał Keita (a się nagrał...) i zastąpić go musiał na boisku N’Gosso. W doliczonym czasie pierwszej połowy doskonałą okazję do zdobycia gola miał Gharzoul, który uderzał głową po dośrodkowaniu Pereza z rzutu rożnego, ale doskonale na linii bramkowej zachował się stoper gości, Vazquez, wybijając piłkę. W drugiej połowie nakazałem bardziej odważną grę. Kibice Vecindario po prostu nie zasłużyli na oglądanie takiej padliny. W 51 minucie jednak to rywale stworzyli sobie okazję do zdobycia bramki lecz nie wykorzystał jej najlepszy napastnik gości, Benyaha, mogący się pochwalić dorobkiem czternastu goli w tym sezonie. W 55 minucie dośrodkowania Orlandiego nie zdołał wykorzystać Mireku, toteż Włoch wziął sprawy w swoje ręce, czy właściwie – nogi i w 70 minucie zdobył bramkę, zamieniając na nią doskonałe dośrodkowanie Lasarte. Ileż takich bramek zdobyliśmy w pierwszej części sezonu. Tak się potem okazało, była to ostatnia i chyba nawet jedyna nasza bramkowa szansa w drugiej połowie. A że rywal też specjalnie nie miał pomysłu na sforsowanie naszej defensywy, mogliśmy sobie zapisać trzy oczka.

 

Liga adelante, 39/42, 19.05.2018

Municipal, 2054 widzów

[15] Vecindario – [17] Palencia, 1:0 (ORLANDI ’70)

MoM: Giuliano Orlandi (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Rzeczywiście. Jakoś tak dziwnie wyszło. Każdemu może się zdarzyć :/ Wybaczcie :zawstydzony:

 

 

 

 

Te dwa zwycięstwa pozwoliły nam zapewnić sobie już matematyczne utrzymanie w Liga adelante na kolejny sezon (kto by pomyślał na początku sezonu, że będziemy o takie cele walczyć).

 

W kolejnym zaś meczu podejmowaliśmy drużynę Mallorki i na pewno nie pozostawaliśmy bez szans, biorąc pod uwagę, że drużyna z Balearów notuje aktualnie beznadziejną serię pięciu porażek z rzędu i zajmuje już miejsce w strefie spadkowej drugiej ligi! Sytuacja niemal nie do pomyślenia!

 

W składzie Vecindario na to spotkanie zaszły dwie zmiany. Właściwie to zmiany powrotne: N’Gosso za kontuzjowanego Keitę, którego już w tym sezonie na boisku nie zobaczymy oraz Demirhan za Hansena. Turek z Niemcem zamienili się też pozycjami w bloku obronnym.

 

Cuellar – Demirhan, Eriksen, Flottmann, Gharzoul – N’Gosso, Perez – Orlandi, Lasarte – Amaya, Mireku

 

Zaczęło się dla nas fatalnie, ale nie dlatego, żeby rywale zdobyli bramkę, czy coś, ale ponownie kontuzji doznał Mireku I już w 4 minucie musiał go na boisku zastąpić Wilhelm. Cztery minuty potem przeprowadziliśmy pierwszą ofensywną akcję lewym skrzydłem, którą strzałem zakończył Eriksen. Uderzenie Norwega jednak było bardzo niecelne. Pięć minut potem rywale odpowiedzieli akcją Castro i wyłożeniem piłki Victorowi, ale legenda Mallorki uderzyła niecelnie. W 22 minucie Castro znów znakomicie wyłożył futbolówkę, tym razem Darderowi, ale defensywny pomocnik gospodarzy uderzył bardzo niecelnie. Choć samo jego podłączenie się do akcji zasługuje na uznanie. W 28 minucie Castro zdecydował się na strzał z daleka i trafił, dając rywalom prowadzenie. Już trzy minuty potem okazję do wyrównania stanu gry zmarnował Perez, a w 42 minucie raz jeszcze niecelnie próbował strzelać Darder. Zaraz na początku drugiej połowy udało nam się wyrównać stan gry, kiedy fenomenalnym strzałem zza pola karnego w samo okienko popisał się Wilhelm. Po chwili kolejne uderzenie Dardera znakomicie obronił Cuellar, a w 62 minucie z kolei to bramkarz gospodarzy się wykazał, radząc sobie ze strzałem Lasarte. W 83 minucie po akcji Dardera przed szansą na zdobycie zwycięskiej bramki dla Mallorki stanął Victor lecz i tej okazji nie zdołał zamienić na gola. My jeszcze w doliczonym czasie gry mieliśmy okazję, którą wypracował sobie Orlandi i naprawdę niewiele brakło, a mogliśmy się nawet cieszyć z wygranej w tym meczu.

 

Liga adelante, 40/42, 26.05.2018

Iberostar Estadi, 8964 widzów

[19] Mallorca – [14] Vecindario, 1:1 (Castro ’28, WILHELM ’49)

MoM: Gonzalo Castro (Mallorca)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...