Skocz do zawartości

Duma & Tradycja 2: Powrót do przeszłości


Jamal

Rekomendowane odpowiedzi

23.

 

Zabawę w Pucharze Polski zaczynaliśmy od 2. rundy. Los chciał, że wpadliśmy na Tur Turek, nasz klub filialny, w którym siedzi naszych trzech Lechitów. Rywale po spadku do 2. ligi nadal byli dla nas groźnym rywalem, bo jak mi powszechnie było wiadomo, w 2. rundzie wszystko się może zdarzyć. Postarałem się o to, żeby na boisku pojawili się piłkarze, których często pomijałem przy wyborze składu w meczach o punkty. Zaowocowało to tym, że w 41. minucie bramkarza gospodarzy pokonał Djurdjević, 32-letni lewy pomocnik, który huknął potężnie z lewej nogi. Mecz nie zachwycał swoim poziomem gry, sam byłem mocno znudzony bezbarwnym pojedynkiem. Tubylcy ożywili się na trybunach, gdy w 70. minucie do siatki trafił Przybylski, nasz zawodnik wypożyczony do Tura. Zrobiło się gorąco, emocje wskoczyły na wyższy poziom, bo do końca meczu pozostało mało czasu, a wynik brzmiał 1:1 co oznaczało dogrywkę. Na szczęście więcej nerwów oszczędził nam Lewandowski, który 9 minut przed końcem dał nam prowadzenie, a awans przypieczętował Handzić zdobywając gola w doliczonym czasie gry.

 

Data: 23.09.2009

Stadion: 1000-lecia, Turek

Widzów: 2 400

Sędzia: M. Szulc

MoM: Paweł Przybylski (7,8) [Tur]

Burić – Nawotczyński, Henriquez, Bosacki (Tanevski 71’), Polczak – Golik, Zapotoka, Cueto, Gancarczyk, Djurdjević (Handzić 45’) – Rengifo (Lewandowski 45’)

 

(2L) Tur Turek – (EKS) Lech Poznań 1:3 (0:1) [Przybylski 70’ – Djurdjević 41’, Lewandowski 81’, Handzić 90’+3’]

-Puchar Polski, 2. runda

Odnośnik do komentarza

24.

 

Zaledwie trzy dni później podejmowaliśmy we Wronkach Zagłębie Lubin, w którym pracował Franz Smuda. Moi współpracownicy postanowili zrobić naradę przed meczem, by zaskoczyć doświadczonego trenera, który w Lechu osiągnął sporych rozmiarów rzeczy. Jako że lubinianie są beniaminkiem w Ekstraklasie, to sztab szkoleniowy, którym dysponowałem podkreślał cały czas, że robimy wszystko lepiej niż miedziowi. Lepiej podajemy, lepiej strzelamy, w ogóle lepiej siedzimy na ławce rezerwowych i rozgrzewamy się zanim kogoś zmienimy podczas meczu. Wychwalanie mojego zespołu zaczęło mnie powoli irytować i wyszedłem ze spotkania myśląc spokojnie nad taktyką. Zrezygnowałem nawet z konferencji prasowej, żeby tylko dopracować do perfekcji moje założenia taktyczne. Zależało mi na tym, żeby Smuda wrócił do Lubina z niczym, mimo że darzyłem go ogromnym szacunkiem za pracę jaką wykonał z polskimi zespołami.

 

Ponownie losowanie kolidowało z meczem i musiałem zostać w domu, a do Warszawy wysłać prezesa. Wiadomość, która przyleciała do mnie po południu brzmiała mniej więcej tak: ,,Niestety, Arka Gdynia…”. Prezes wiedział, tak samo doskonale jak ja, że pojedynki z naszymi przyjaciółmi są niezwykle słabe i często padają w nich remisy patrząc na przestrzeni ostatnich kilku lat. W 3. rundzie Pucharu Polski największe emocje budzi mecz Legii z Polonią.

 

Smuda nie zaskoczył mnie przygotowaniem swojego zespołu. Spodziewałem się, że goście zagrają dobry futbol i ciężko będzie zapuścić się w okolice ich pola bramkowego. W pierwszej połowie oglądaliśmy mocno wyrównaną walkę, bo wszyscy starali się strzelić gola i wyjść na prowadzenie. Najlepszą sytuację miał Lewandowski przed zejściem do szatni, gdy znalazł się sam na sam z bramkarzem Zagłębia. Niestety, piłka poleciała po palcach golkipera i zyskaliśmy na tym tylko rzut rożny.

 

W drugiej połowie niewiele się zmieniło, może poza piłkarzami. Smuda dokonał dwóch zmian próbując poderwać grę do przodu. Bardzo zależało mu na zdobyciu tego jednego, jedynego gola, który dałby prowadzenie. Ja natomiast wprowadziłem na boisko Nawotczyńskiego, bowiem zmęczony Kikut był dzisiaj cieniem siebie samego. Ale najważniejsza zmiana w moim zespole nastąpiła w 69. minucie, gdy za Lewandowskiego wszedł Rengifo. Popularny w Poznaniu Renifer został bohaterem meczu zdobywając ładnego gola w 83. minucie i dokładając drugie trafienie 7 minut później. Dzięki Peruwiańczykowi zdobyliśmy komplet punktów, a ja pokazałem Smudzie, że dzisiaj lepiej przygotowałem zespół do ligowego pojedynku. Schodząc do szatni zaczepiłem Franza mówiąc mu, że nie mogę doczekać się rewanżu w Lubinie. W odpowiedzi usłyszałem tylko, niechętnie składane, gratulacje.

 

Data: 26.09.2009

Stadion: Główny, Wronki

Widzów: 5 159

Sędzia: M. Szulc

MoM: Hernán Rengifo (8,2) [Lech]

 

Burić – Kikut (Nawotczyński 45’), S. Gancarczyk, Polczak, Arboleda – Bandrowski, Injać, Stilić, Peszko (M. Gancarczyk 69’), Wilk – Lewandowski (Rengifo 69’)

 

(1) Lech Poznań – (15) Zagłębie Lubin 2:0 (0:0) [Rengifo 83’, 90’]

-Ekstraklasa [8/30]

Odnośnik do komentarza

25.

 

Podsumowanie września:

 

Ranking: 1. Hiszpania (1592); 2. Brazylia (1506); 3. Holandia (1329); 20. Polska (882)

 

Bilans spotkań: 4 (4-0-0) 9:2

Najlepszy strzelec: Stilić, Rengifo, Lewandowski – 2 gole

Ekstraklasa: 1. miejsce (7-1-0 / 13:2 / 22 pkt)

Puchar Polski: 3. runda (vs. Arka Gdynia ?:?)

Liga Europejska: odpadliśmy w 4. rundzie

Finanse: € 1,354,205 (- 136,870)

 

Reprezentacja Polski:

●Polska – Irlandia Północna 2:1 (Smolarek, Piszczek) [el. do MŚ]

●Słowenia – Polska 0:2 (Krzynówek, Brożek) [el. do MŚ]

 

Polskie kluby w europejskich pucharach:

 

●Liga Mistrzów:

-Dynamo Kijów – Wisła Kraków 3:0 (faza grupowa)

-Wisła Kraków – Olympique Lyon 0:3 (faza grupowa)

 

●Liga Europejska: -

 

Piłkarze Lecha w reprezentacji:

●Jarosław Ratajczak (Polska U-19) vs. Irlandia Północna U-19 2:0 (6,6 / 90 minut)

●Jarosław Ratajczak (Polska U-19) vs. Słowenia U-19 3:0 (6,7 / 90 minut)

●Jan Zapotoka (Słowacja U-21) vs. Rumunia U-21 0:0 (6,8 / 90 minut)

●Tomasz Bandrowski (Polska) vs. Irlandia Północna 2:1 (6,8 / 45 minut)

●Tomasz Bandrowski (Polska) vs. Słowenia 2:0 (7,0 / 90 minut)

 

Transfery (Świat):

 

1. Taner Yalçin (1. FC Köln) -> Bayern Monachium za € 2,6 mln

2. Jonathan Brison (Nancy) -> Valenciennes za € 1,7 mln

3. Olivier Auriac (Angers) -> Auxerre za € 1,7 mln

 

Transfery (Polska): -

 

Ligi zagraniczne:

 

USA: Konf. Wsch. – Toronto (+0); Konf. Zach. – Houston Dynamo (+5)

Anglia: Chelsea (+5)

Francja: Lille (+0)

Niemcy: HSV (+3)

Włochy: Inter (+1)

Holandia: Ajax (+0)

Polska: Lech (+6)

Rosja: CSKA (+8)

Szkocja: Celtic (+6)

Hiszpania: Real Madryt (+0)

Turcja: Fenerbahçe (+1)

Ukraina: Metałurh Donieck (+3)

Odnośnik do komentarza

26.

 

Na początku października wzmocniłem sztab szkoleniowy nowym pracownikiem. We wronieckim hotelu położonym tuż obok stadionu głównego, spotkałem się ze słynnym w Polsce trenerem – Bogusławem Kaczmarkiem. 59-letni „Bobo” sam wysłał do mnie swoje CV z zapytaniem, czy nie znajdzie się dla niego miejsce w jednym z lepszych klubów w kraju. Z chęcią zaprosiłem go na spotkanie, gdzie mieliśmy omówić szczegóły. Jak się okazało po krótkim czasie, Bogusław widziałby siebie na stanowisku scouta i mógłby lada dzień wylecieć do Anglii szukając dla mnie potencjalne gwiazdy. Uznałem, że posiadanie tak dobrego pracownika będzie dla mnie korzystne i razem z Kaczmarkiem złożyliśmy podpisy na umowach następnego dnia.

 

Miesiąc otwieraliśmy meczem wyjazdowym z Wisłą Kraków w Sosnowcu, gdzie Biała Gwiazda grała dopóki nie skończą budowy przy Reymonta. W małym, ciasnym pomieszczeniu odbyła się przedmeczowa konferencja prasowa, w której z chęcią wziąłem udział.

 

- Zdaniem ekspertów, to Paweł Brożek będzie największym zagrożeniem dla pańskiego zespołu. Zgodzi się pan z tą oceną?

- To samo eksperci twierdzili przed meczem w Superpucharze Polski. Może i Paweł jest najskuteczniejszym piłkarzem w Wiśle, ale jeden zawodnik nie wygra całego meczu. I mam nadzieję, że nie będę się mylił.

- Jakie są pańskie stosunki z Maciejem Skorżą?

- Nie utrzymuję kontaktu z Maćkiem. Ostatni raz rozmawialiśmy w sierpniu podczas naszego pojedynku. Nie sądzę, że Maciek za mną przepadał od tamtego momentu, gdy zgarnęliśmy trofeum, ale zapewniam, że nikt nie jest wrogo nastawiony wobec siebie.

 

W tym momencie konferencja się skończyła za sprawą nieudolnego idioty dziennikarza, który zapalił papierosa, a dym dostawszy się do czujników zapoczątkował małą powódź.

 

Rengifo zaimponował mi skutecznością w ostatnim meczu, dlatego od razu znalazło się dla niego miejsce w wyjściowej jedenastce wykopując z niej Lewandowskiego. Peruwiańczyk odpłacił się za zaufanie w 42. minucie pokonując Cebanu po raz pierwszy w tym meczu. Gospodarze (właściwie nie do końca), odpowiedzieli na początku drugiej połowy. Pech chciał, że piłka zleciała na nogę rozpędzonego Pawła Brożka, który przed sobą miał jedynie mojego bramkarza. Szybki ruch prawą stopą i wynik znów był remisowy. Na całe szczęście na boisku pozostał Rengifo, którego powoli szykowałem do zmiany. Hernán wykorzystał sytuację sam na sam z Cebanu i wpakował futbolówkę do siatki po raz drugi. Ostatnie minuty wyglądały mniej więcej tak: cofnięcie się do obrony i skupienie się na kontratakach. Plan wykonany został w stu procentach i dzięki temu wróciliśmy do domu z trzema punktami pokonując jednych z największych rywali w tym sezonie.

 

Data: 3.10.2009

Stadion: Ludowy, Sosnowiec

Widzów: 7 500

Sędzia: A. Łyczmański

MoM: Hernán Rengifo (8,4) [Lech]

 

Burić – Kikut, S. Gancarczyk, Arboleda (Polczak 66’), Bosacki – Bandrowski, Injać, Stilić (Cueto 75’), Peszko (M. Gancarczyk 56’), Wilk – Rengifo

 

(6) Wisła Kraków – (1) Lech Poznań 1:2 (0:1) [Paweł Brożek 50’ – Rengifo 42’, 66’]

-Ekstraklasa [9/30]

Odnośnik do komentarza

27.

 

Pokonanie Białej Gwiazdy przyprawiło moich piłkarzy o dobre humory, które towarzyszyły nam w podróży na północ Polski. Zatrzymaliśmy się w Gdyni, gdzie czekało nas starcie z przyjaciółmi – Arką. Miała to być zapowiedź meczu w Pucharze Polski, więc normalne jest to, że chcieliśmy dzisiaj wygrać. Początek mieliśmy jak najbardziej wymarzony. Dośrodkowanie w 8. minucie z rzutu rożnego i główka Arboledy. Piłka przeleciała obok rąk Witkowskiego i zatrzepotała w siatce! Na odpowiedź gospodarzy nie musieliśmy długo czekać. Ich konsekwentna gra w ataku sprawiła, że w 25. minucie Wachowicz wyrównał wynik spotkania. Nie byłem zadowolony i pewny swego, bowiem nie widziałem swoich piłkarzy, którzy w poprzednich spotkaniach gromili, a ludzie spekulowali jak wysoko wygramy, a nie czy w ogóle zgarniemy 3 punkty. Nadzieje zaczęły się walić w 54. minucie, gdy Siebert dał prowadzenie Arce. Największe pretensje miałem do sędziego, który nie zauważył spalonego przy dośrodkowaniu w pole karne, ale mogłem już niczego zdziałać. Po ostatnim gwizdku wiedziałem jedno. Nigdy już nie wyślę asystenta na konferencję prasową. Jego wypowiedzi mocno zdekoncentrowały moich zawodników, którzy zagrali najgorszy mecz w tym sezonie, a za karę przegraliśmy pierwszy ligowy pojedynek w tym sezonie.

 

Data: 7.10.2009

Stadion: GOSiR, Gdynia

Widzów: 8 814

Sędzia: M. Szulc

MoM: Mateusz Siebert (8,0) [Arka]

 

Burić – Kikut, S. Gancarczyk, Arboleda, Bosacki – Bandrowski, Zapotoka (Golik 45’), Stilić, Peszko (M. Gancarczyk 80’), Wilk (Handzić 63’) – Rengifo

 

(6) Arka Gdynia – (1) Lech Poznań 2:1 (1:1) [Wachowicz 25’, Siebert 54’ – Arboleda 8’]

-Ekstraklasa [10/30]

Odnośnik do komentarza

28.

 

Dziesięciodniowa przerwa w rozgrywkach miała nam pomóc, mogliśmy spokojnie odpocząć, odetchnąć i nabrać sił do ligowego pojedynku z Jagiellonią we Wronkach. Nie mogliśmy pozwolić sobie na kolejną wpadkę, jak w Gdyni, bo strata kolejnych punktów może nas zgubić. Podczas tej przerwy dostałem niepokojące informacje na temat moich piłkarzy. Kikut nadwyrężył sobie nadgarstek, ale nie chciał powiedzieć, kiedy to się stało i co robił, że nabawił się takiego urazu. Jedyne co udało mi się od niego wyciągnąć, to że jego żona wyjechała na tydzień z domu. O wiele gorzej miały się sprawy Bandrowskiego, który z kontuzją grał w meczu reprezentacji Polski z Słowacją. Tomek zagrał do końca, ale jeszcze bardziej pogorszył mu się stan zdrowia. Przez skręcony staw kolanowy odpocznie przynajmniej 3 tygodnie.

 

Do pierwszego składu został powołany Nawotczyński i Golik, w których pokładałem dzisiaj wielkie nadzieje. Również dokonałem zmiany między słupkami wpuszczając od pierwszych minut Kasprzika, a dając trochę wolnego Buriciowi, który w Gdyni zagrał bardzo niepewnie.

 

Przez krótki okres czasu świetną formę podtrzymywał Rengifo, który regularnie zaczął trafiać do siatki. Ostatni pojedynek w Gdyni zakończył się dla niego fatalnie, dla Hérnana był to jeden z gorszych meczy, a normalnym było, że w spotkaniu z Jagiellonią Białystok wystawię tym razem Lewandowskiego, który swoje już odczekał. Robert odwdzięczył się za zaufanie już w 19. minucie zdobywając ładną bramkę płaskim strzałem tuż przy słupku. Nie minęło 20 minut, a Lewy drugi raz zdołał wpisać się na listę strzelców! Liczyłem, że jego znakomita forma przyczyni się do zaliczenia hat-tricka, ale Robert postanowił na tym poprzestać. Kompletnie zmiażdżyliśmy naszych rywali, którzy bardzo rzadko byli widziani w okolicach naszego pola karnego. Aż czułem niedosyt, że wygraliśmy jedynie 2:0.

 

Data: 17.10.2009

Stadion: Główny, Wronki

Widzów: 5 216

Sędzia: D. Stefański

MoM: Robert Lewandowski (8,4) [Lech]

 

Kasprzik – Nawotczyński, Gancarczyk, Bosacki, Arboleda – Golik, Injać, Stilić (Zapotoka 63’), Peszko, Wilk (Djurdjević 45’) – Lewandowski (Rengifo 72’)

 

(1) Lech Poznań – (11) Jagiellonia Białystok 2:0 (2:0) [Lewandowski 19’, 38’]

-Ekstraklasa [11/30]

Odnośnik do komentarza

29.

 

Dzień przed swoimi urodzinami podejmowaliśmy we Wronkach groźnego rywala w walce o mistrzostwo Polski – Polonię Warszawa. Przed meczem Dusan Radolsky próbował zdobyć nade mną przewagę psychologiczną, ale nie dałem się sprowokować i wyprowadzić z równowagi. Co innego mogłem powiedzieć o Słowaku, który nie miał zadowalającej miny, kiedy w 4. minucie do siatki trafił Stilić bardzo szybko otwierając wynik spotkania. Sądziłem, że pójdziemy za ciosem i dobijemy stołeczny klub jeszcze przed zejściem do szatni, ale niestety, sama przewaga posiadania piłki na boisku nie wystarczała, żeby pokonać Przyrowskiego. Ostra i rzeczowa rozmowa z moimi piłkarzami w szatni poskutkowała i efekty były widoczne już na początku drugiej połowy. Zaczęło się od pięknego gola z dystansu autorstwa Golika. 5 minut później obrońcy Polonii popełnili fatalny błąd we własnym polu karnym, a sędzia momentalnie podyktował dla nas rzut karny. Jedenastkę wykorzystał Bosacki podwyższając na 3:0, więc byłem już pewny, że komplet punktów zostaje u nas. Zawodnicy odczuwali głód z każdą minutą atakując agresywniej. W 90. minucie dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał Bosacki pokonując po raz kolejny bramkarza gości! Dzięki temu Bartek został dzisiaj bohaterem meczu i w 50% dzięki niemu zeszliśmy dzisiaj z boiska jako zwycięzcy.

 

Data: 24.10.2009

Stadion: Główny, Wronki

Widzów: 5 174

Sędzia: H. Siejewicz

MoM: Bartosz Bosacki (9,0) [Lech]

Kasprzik – Nawotczyński, Gancarczyk, Bosacki, Arboleda – Golik, Injać, Stilić, Peszko, Wilk (Handzić 45’) – Lewandowski (Rengifo 69’)

 

(1) Lech Poznań – (5) Polonia Warszawa 4:0 (1:0) [stilić 4’, Golik 50’, Bosacki kar. 55’, 90’]

-Ekstraklasa [12/30]

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...