Skocz do zawartości

Wielka rodzina


wenger

Wyniki są wiążące.  

88 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie oraz wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

Mogłem cofnąć skrajnych napastników, aby zneutralizowali pomocników na bokach boiska. Dlaczego tego nie zrobiłem? Nie wiem. Mądry Polak po szkodzie.

-----------------------------

 

W kolejnym meczu zaksięgowanie kompletu punktów było tylko formalnością. Dzień wcześniej Sundsvall pokonał Vasteras 3:0, toteż my musieliśmy również zadbać o nasz stosunek bramkowy, gdyż mógł on decydować o miejscach w końcowym rozrachunku.

 

IK Sirius, 15 miejsce.

Jesteśmy faworytem i każdy inny wynik, niż nasza wygrana byłby katastrofą.

Nawet skromna wygrana będzie jak przegrana...

 

Zaczęliśmy kapitalnie, bo już w 7 minucie po wrzutce Jagny Marcelinho zdobył pierwszego gola. Gdy po kwadransie gry wynik podwyższył Malke, zacząłem zacierać ręce i marzyć o rekordowej wygranej. Nic z tego, Thorleifsson był wyraźnie niedosponowany, a na dodatek rywale cofnęli się głęboko pod własne pole karne i ograniczali się do wybijania piłki na oślep. Taka taktyka długo przynosiła efekty, aż w końcu podenerwowany zmieniłem Thorleifssona i przestawiłem zespół na totalną ofensywę. Udało się w samej końcówce. Najpierw Jagne, przesunięty na pozycję środkowego napastnika, znalazł się przytomnie w polu bramkowym, a potem w doliczonym czasie czwartego gola dołożył strzałem z dystansu Flingmark. Uff!

 

II liga - 28 kolejka

Varmbols[3] - IK Sirius[15] 4:0 (2:0)

7' - Marcelinho

15' - Malke

86' - Jagne

90'+3' - Flingmark

 

Widzów: 724

Notes: Korespondencyjny pojedynek o awans wszedł w decydujacą fazę.

 

Tabela:

1. Trelleborg  71   88:31 +57 a
2. Varmbols    68   79:33 +38 a
3. Sundsvall   68   78:32 +38 br
4. Hacken      65  100:32 +68

 

Dwa mecze!

Sundsvall - Sirius w (15) IFK Malmo w (6)

 

Varmbols - Bunkeflo w (7) Enkopings d (10)

 

Trelleborg i Hacken mają słabych przeciwników i na pewno wygrają. Teoretycznie zadecyduje nasz mecz z Bunkeflo i wyjazdowa potyczka IFK Malmo - Sundsvall.

Odnośnik do komentarza

- Bunkeflo to bardzo mocna drużyna. Gdy uda nam się wypracować trzy stuprocentowe sytuacje i kilka rzutów rożnych, będzie to dla nas olbrzymi sukces - plotłem do kamer telewizyjnych jakieś bzdury, wyraźnie nie wytrzymując ciśnienia meczowego.

 

Życie trenera to nie tylko pasmo sukcesów, ale również ciągłe rozterki, niepowodzenia i wszechobecny stres. Tak, byłem zestresowany, nie wytrzymywałem napięcia. Mała iskierka wywoływała u mnie burzę, wściekłość i ataki niepohamowanej złości.

 

- Spierdalaj! - usłyszał ode mnie czarny kundel, bezczelnie sikający na mój żywopłot, któremu rozkwasiłem gębę i wyekspediowałem soczystym uderzeniem z podbicia do pobliskiego rowu.

- Jak jeździsz suko, kup sobie hulajnogę! - zbeształem 50-letnią matronę, która patrząc mi w oczy, wymuszała pierwszeństwo na skrzyżowaniu.

- k***a! Dzisiaj ma być 30 stopni ciepła! Dlaczego ten idiota dał wam czarne stroje z długimi rękawami? - to do naszego kierownika drużyny, który czym prędzej schował się w luku bagażowym autokaru wiozącego nas do Bunkeflo.

 

Pojechaliśmy.

 

Zaczęło się wyśmienicie. Już w 7 minucie doprowadzony do stanu używalności V. Lundberg kapitalnie uderzył z rzutu wolnego i prowadziliśmy 1:0. Mecz był wyrównany, ale żadna ze stron nie wypracowała sobie takiej okazji, aby przed przerwą zamienić ją na gola.

Po antrakcie zaczęły się prawdziwe emocje. Najpierw gospodarze wyrównali, kiedy Bahtiri pozostawiony bez krycia w obrębie pola karnego nie dał szans Jornsveldowi. A potem znowu Lundberg dał nam prowadzenie, wpierdalając się, nie wiedzieć czemu, w pole bramkowe przeciwnika podczas wykonywania rzutu rożnego przez Marjanovicia. W ostatnich 10 minutach tylko się broniliśmy - przynajmniej takie mieliśmy założenia. Wytrzymaliśmy tylko dwie, bo w 82 minucie Vittel wyskoczył najwyżej w polu bramkowym i wyrównał stan meczu. Zwycięstwo wymykało nam się z rąk. "Musisz coś zrobić, musisz!", miałem mętlik w głowie, a czas płynął nieubłaganie. - Grajcie na Jagnę! - krzyknąłem i zacząłem biegać przy linii bocznej boiska. Jagne dostał plasowane podanie z naszej połowy boiska i wjechał w pole karne. Jeden z obrońców ratował się faulem, po którym sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr. Serce zabiło mi mocniej, nerwy nie pozwalały na trzeźwe myślenie, nie mogłem na to patrzeć. Gdybym popatrzył, sam wbiegłbym na boisko i kategorycznie zakazał wykonywania rzutu karnego Larssonowi. Dlaczego on, dlaczego? Przecież kto inny był wyznaczony? Larsson oczywiście spudłował, strzelając wysoko nad poprzeczką. Jeszcze zerwaliśmy się do szaleńczego ataku. Po strzale Marcelinho obrońcy wybili piłkę z linii bramkowej... wszystko na nic.

 

II liga - 29 kolejka

Bunkeflo[7] - Varmbols[2] 2:2 (0:1)

7' - Lundberg 0:1

54' - Bahtiri 1:1

57' - Lundberg 1:2

82' - Vittel 2:2

 

Widzów: 307

Notes: :qwa:

 

Sundsvall łatwo 5:1, Hacken łatwo 3:1.

 

Tabela:

 

1. Trelleborg  74   91:31 +60 a
2. Sundsvall   71   83:33 +50 a
3. Varmbols    69   81:35 +46 br 
4. Hacken      68  103:33 +70

Odnośnik do komentarza

Sytuacja w tabeli była jasna. Musieliśmy wygrać 4:0, przy równoczesnym niskim remisie Sundsvallu, albo wygrać 5:0, przy wysokim remisie naszych bezpośrednich rywali. Zwycięstwo Sundsvallu dawało nam jedynie baraże, porażka zaś awans do ekstraklasy. Tak czy siak my musieliśmy wygrać za wszelką cenę, bo z tyłu czaiła się ekipa z Hacken, również mająca chrapkę na 1 ligę. Ostatnia kolejka zawsze wzbudza wiele emocji, niezdrowych podejrzeń, insynuacji albo bezpodstawnych oskarżeń. Tak było i tym razem. Piłkarski poker przepłynął Bałtyk i zawitał do szwedzkiej drugiej ligi.

 

Varmbols[3] - Enkopings SK[13]

IFK Malmo[6] - Sundsvall[2]

Hacken[4] - Vasteras Sk[11]

 

-------------------------

 

Poniedziałek 8 rano. Południowy Katrinenholm. Dom trenera Wengera.

 

Kupuję zestaw tak-taka w pobliskim hipermarkecie i wykonuję jeden ważny telefon:

- Wenger... i wszystko jasne - mówię ściszonym głosem, po czym wyrzucam komórkę na pobliskie wysypisko śmieci. Ostrożności nigdy za wiele.

 

Kilka godzin później pod drzwi mojego domu podjeżdża zgniłozielone volvo, z którego wysiada pewien jegomość, znany w środowisku piłkarskim jako "szara eminencja szarej strefy piłkarskiej". Bez słowa przechodzimy do ogrodu - w domu mógł być przecież podsłuch - gdzie krótko i rzeczowo omawiamy pilną sprawę.

 

- Malmo musi ugrać choćby punkt, a najlepiej jakby wygrali.

- Masz kasę?

- Niewiele ponad 40 tys. Zrobiłem składkę w drużynie i pojeździłem po okolicy, odwiedzając

prywatnych przedsiębiorców. Więcej się nie dało.

- Hm... niewiele. Sundsvall też będzie podchodził. Znam kilku chłopaków z Malmo, niektórzy za parę euro gotowi są strzelać samobójcze gole.

- Dołożę jeszcze 10 tys. z własnej kieszeni. Potraktuję to jako inwestycję w siebie na przyszłość. Wiesz, wyrobię sobie nazwisko, Liga Mistrzów itd.

- Dobra, spróbuję ich przekonać, niektórzy mają u mnie dług wdzięczności. Nie raz dałem im zarobić. Jedziemy jutro z rana, po cichu, o świcie, aby nie wzbudzać podejrzeń.

 

Poniedziałek 8 wieczór. Północny Katrinenholm. Dom prezesa Varmbols.

 

Na dziedziniec wjeżdża 15-letnie zdezelowane volvo i wysiada z niego księgowy Tobias Sprzeniewiersson. Wraz z prezesem udaje się do ogrodowej altanki.

 

- Malmo musi przegrać! Zrobimy wszystko, aby nasza drużyna nie awansowała!

- Masz kasę?

- Niewiele ponad 30 tys. To pieniądze z dotacji młodzieżowych. Załatwiłem lewe faktury w zaprzyjaźnionej hurtowni sortowej, w papierach wszystko się zgadza.

- Hm... powinno wystarczyć. Chłopaki z Sundsvall też będą podchodzić i uzbiera się niezła sumka.

- A jak nie wezmą i mimo wszystko awansujemy?

- Nie kracz! Dla nas byłaby to katastrofa. Koniec machlojek, lewych faktur, koniec źródełka, z którego czerpaliśmy przez te wszystkie lata pokaźne zyski. Rozumiesz? W ekstraklasie będą nam patrzeć na ręce, tam musimy działać legalnie. Nie możemy na to pozwolić. Jutro z samego rana jedziemy do Malmo!

Odnośnik do komentarza

Wtorek 10 rano. Leśny parking w okolicach Malmo.

 

Zgniłozielone volvo wjeżdża na żwirowy plac i parkuje tuż przy leśnej ścieżce. Wysiadam, przystępując nerwowo z nogi na nogę.

 

- Idę się wylać. Ty pilnuj samochodu, tutaj kręcą się jacyś Polacy, którzy golą naiwnych rodaków w trzy karty. Lepiej uważaj, bo masz nowy wóz. Zawsze mogą wykręcić Ci koła.

 

W tym momencie na parking wjeżdża zdezelowane, 15-letnie volvo i parkuje tuż obok przydrożnej

kapliczki. Pierwszy wysiada prezes i biegiem rusza w kierunku lasu:

 

- Lecę się wylać! Ty księgowy lepiej nie wychodź z samochodu. Przy kapliczce często kręcą się jacyś transwestyci i nagabują każdy pojawiający się tyłek. Tłusty też.

 

Psssss... Sisisisi.... O k***a!

 

- Prezesie, co pan tutaj robi?

- Ja? Jadę na paradę równości do Sztokholmu. A ty?

- Ja? Jadę do tego burdelu na Miodowej, gdzie mieści się Wydział Gier. Jakiś idiota tak poustawiał terminarze, że w ostatniej kolejce, w meczu decydującym o awansie, zabraknie w drużynie trzech kluczowych piłkarzy powołanych do reprezentacji młodzieżowej. Już ja im pokażę!

- Wystarczy wejść w internet i podpisać się pod protestem. Ich żywot jest już skończony. Nie musisz jechać, sami wyzioną ducha.

 

Wtorek 10:15. Ten sam parking.

 

Żwirowe kamyczki trzaskają pod kołami trzeciego samochodu. Trzech mężczyzn rozgląda się po okolicy. Wyraźnie na kogoś czekają.

 

Strzepuję ostatnie krople moczu, zapinam rozporek i razem z prezesem kieruję się w stronę samochodów. Z dala widzimy głupie miny naszych kierowców i konsternację w trzecim wozie. Coś tu śmierdzi, nawet bardzo intensywnie. Patrzymy sobie w oczy i wszystko staje się jasne. To nie oni, to k***a nie oni! Każdy wie swoje, każdy czuje podstęp. Odjeżdżamy daleko od tego miejsca, zostawiając na parkingu kompletnie zaskoczonych mężczyzn z trzeciego samochodu.

 

- k***a! Już ich mieliśmy! - odzywa się jeden z funkcjonariuszy CBA, zatrzaskując ze złości drzwi i plując na czerwonego muchomora, który po chwili gnije na oczach dzieci przechodzących przyrodniczą ścieżką z transwestytą przebranym za panią nauczycielkę.

- Co zjebaliśmy? - pyta drugi, który ze względu na swoją nadwagę ma kłopoty z wyjściem z samochodu.

- Jak to co? Czy ty wyglądasz na piłkarza? Musieli się pokapować - kończy dyskusję trzeci, chowając służbową odznakę głęboko w kieszeń.

 

Wtorek 14:00. Autostrada w stronę Katrinenholm.

 

Mój współtowarzysz, cały oblany potem, nie może utrzymać kierownicy. Nerwowo sięga po papierosa.

- Muszę z tym skończyć, to nie na moje nerwy.

- Co teraz?

- Jak to co? Pieniądze zostaw sobie na premię dla zawodników.

 

Parę kilometrów za nim wlecze się samochód Sprzeniewierssona.

- Co teraz, prezesie?

- Jak to co? We czwartek mamy posiedzenie zarządu. Zamów żarcie w "Saigonie" i panienki w "Babilonie". Będzie po staremu, a potem zobaczymy.

 

 

Ostatnia kolejka sezonu 2010-2011. Wyjściowa jedenastka rozsypała mi się jak domek z kart, zostałem praktycznie bez obrony.

 

Powołania do kadry: Svardman, Lundberg, Olsson.

Zawieszeni za kartki: Malke, Marjanović.

Kontuzja: Larsson.

 

Co będzie, to będzie! Kurtyna w górę! Ale dopiero jutro! To znaczy dzisiaj! :D

 

Idę spać...

Odnośnik do komentarza

Zainteresowanie meczem Malmo - Sundsvall było tak duże, że lokalne radio "Głos wieloryba" zdecydowało się na bezpośrednią relację z tego spotkania.

 

My natomiast mieliśmy problemy czysto sportowe. Wskutek absencji, cała obrona była do wymiany. Kumi i Saez Jarpa czasem wybiegali na boisko, toteż o ich formę byłem spokojny. Ale Saine nie grał w meczu mistrzowskim od ponad roku! Nie miałem innego wyjścia, Saine zatkał mi dziurę na środku obrony, mając po prawej stronie za partnera... nominalnego ofensywnego pomocnika Raditenaca. Dzień przed meczem wschodząca gwiazda naszego zespołu Flingmark zagrzewał kolegów do walki:

- Oto bój nasz ostatni! Niech nikt nie cofnie nogi, niech trzeszczą kości! Niech moc będzie z naszymi kolegami z Malmo! Do boju!

 

Niedziela 14:00. Szatnia drużyny IFK Malmo.

 

Trzech doświadczonych zawodników ukradkiem wychodzi do toalety i zatrzaskuje za sobą drzwi.

- I co?

- I nic, k***a! Siedziałem na stadionie od 12:00. Myślałem, że ktoś ze Sundsvallu przyjedzie, zagai, wręczy kopertę. A tu k***a nic!

- Co to się porobiło w tym kraju. Żeby nie można było uczciwie zarobić parę groszy...

- Co robimy? Gramy normalnie?

- A jakie mamy, k***a, wyjście? Widzisz, kto siedzi na trybunach? CBA, prokuratorzy, wierzyciele, prześmiewcy z Cafe Futbol. Gramy swoje i tyle.

 

-------

 

Enkopings, 13 miejsce.

Tylko wysoka wygrana wchodzi w rachubę.

 

Zaczęło. Miałem pewne obawy o formę mojej nowej obrony, ale ona radziła sobie nadspodziewanie dobrze. Tak dobrze, że mogliśmy skoncentrować się tylko na ataku. W 14 minucie Marcelinho popisał się znakomitym uderzeniem z półobrotu, po którym piłka wylądowała pod poprzeczka bramki przeciwników. 1:0 było mało, na szczęście przed przerwą Modou Saine zamknął dośrodkowanie z rzutu rożnego i na przerwę schodziliśmy z niezłą zaliczką.

 

Radio "Głos wieloryba":
Niestety.
26' -  etatowy strzelec gości Ukeyima uprzedza obrońców i wyprowadza swój zespół na prowadzenie.
28' - GOOOL! DLA MALMO! Clarholm, kocha cię cały Katrinenholm!
45' - No, niestety. Taka jest piłka. 
Ukeyima po raz drugi wpisuje się na listę strzelców 1:2.
 Nadzieje na awans bez rozgrywania meczów barażowych oddalają się coraz bardziej.

 

W drugiej części meczu bardziej nadsłuchiwaliśmy wieści z Malmo, niż zajmowaliśmy się własnym meczem. Sundsvall spychał nas na trzecie miejsce i nawet 10:0 nic nam nie dawało. W 63 minucie mikrofony okalające stadion omal nie zeskoczyły ze słupów telegraficznych!

 

"Głos wieloryba":
Malmo! GOOOL!!! Junegard wyrównuje stan meczu, karta się odwraca, wracamy do gry! 2:2.

 

Natychmiast przestawiłem zespół na totalną ofensywę 3-3-4, przecież do szczęścia brakowało nam dwóch goli. Nie czekaliśmy długo, ponieważ już 3 minuty później Raditenac zapędził się pod bramkę rywali i z linii pola karnego trafił tuż przy słupku, obok bezradnie interweniującego bramkarza. Euforia! Trybuny zaczęły skandować: "Jeszcze jeden, jeszcze jeden!" Uciszył ich ponury głos wieloryba.

 

"Głos wieloryba":
Ukeyima jest nie do zatrzymania. Strzela trzeciego gola. 2:3 dla Sundsvall.

 

Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Bezradnie czekaliśmy na cud. Na kwadrans przed końcem spotkania spiker wypadł z budki i ryknął do mikrofonu do niczym wodzirej na stadionie Legii Warszawa.

 

"Głos wieloryba":
JUNEGARD JEST WIELKI! GOOOL!!! W Malmo 3:3!

 

Znowu przestawiłem zespół na ultraofensywę 2-4-4! Brakowało dwóch bramek, ale 5 minut później spiker zemdlał z wrażenia, kiedy usłyszał w słuchawce wieści z Malmo!

 

"Głos wieloryba":
JUNEGARD JEST WIELKI! GOOOL!!! W Malmo 4:3! 
To przecież niemożliwe! Kochani chłopcy z Malmo, jak my się im odwdzięczymy?

 

Nasz mecz przeszedł na drugi plan. Dołożyliśmy czwartego gola i czekaliśmy na końcowy gwizdek w Malmo. Nie wytrzymałem i uciekłem do szatni. To było za dużo jak na moje nerwy. Kiedy usłyszałem tąpnięcie na głównej trybunie, zrozumiałem. Byliśmy w ekstraklasie!

Odnośnik do komentarza

Rzeczywiście cały czas patrzyłeś na wynik live z Malmo? :> Po prostu rewelacja :) jednak nie taki zły ten FM...

Cały czas miałem mecz na podglądzie, ponieważ jego wynik determinował moją taktykę. W doliczonym czasie, w przypadku 4:4 w Malmo, byłem gotowy przestawić zespół na 1-1-8 i wrzucać długie piłki "na aferę" :)

Odnośnik do komentarza

O, jakie poruszenie w moim opku. Czujecie, że w ekstraklasie będą baty i to was podnieca? :keke:

Dziękować, dziękować. Zdaję sobie sprawę, że ekstraklasa to nie przelewki, ale mam nadzieję, że 4-5 drużyn będzie w naszym zasięgu.

----------------------------

 

Świtało. Obudziłem się w objęciach dwóch 15-latek, które spały snem sprawiedliwym po upojnej nocy z bohaterem tłumów, bożyszczem zakonnic, pupilkiem dziennikarzy. Nie bałem się. Syndrom Polańskiego na mnie nie działał. Policję mieliśmy za sobą, proboszcza mieliśmy za sobą, tej nocy mogliśmy robić dosłownie wszystko. Niektórzy wykorzystali sytuację zbyt nachalnie i zaczęli jeździć po jeziorze i z harpunem polować na wieloryba. Drudzy woleli przyziemne emocje i z nieletnimi fankami znikali co rusz w leśne knieje. Normalne świętowanie awansu. Picie i ruchanie do rana.

 

Gwoli statystycznej powinności:

 

II liga - 30 kolejka

Varmbols[3] - Enkopings SK[13] 4:0 (2:0)

12' - Marcelinho

44' - Saine

66' - Raditenac

89' - Osiako

 

Widzów: 738

Notes: Graczem meczu został Madou Saine, człowiek, który nie grał w piłkę od półtora roku! Awans bez baraży, hm... :roll:

Odnośnik do komentarza

O, jakie poruszenie w moim opku. Czujecie, że w ekstraklasie będą baty i to was podnieca? :keke:

Dziękować, dziękować. Zdaję sobie sprawę, że ekstraklasa to nie przelewki, ale mam nadzieję, że 4-5 drużyn będzie w naszym zasięgu.

----------------------------

 

Świtało. Obudziłem się w objęciach dwóch 15-latek, które spały snem sprawiedliwym po upojnej nocy z bohaterem tłumów, bożyszczem zakonnic, pupilkiem dziennikarzy. Nie bałem się. Syndrom Polańskiego na mnie nie działał. Policję mieliśmy za sobą, proboszcza mieliśmy za sobą, tej nocy mogliśmy robić dosłownie wszystko. Niektórzy wykorzystali sytuację zbyt nachalnie i zaczęli jeździć po jeziorze i z harpunem polować na wieloryba. Drudzy woleli przyziemne emocje i z nieletnimi fankami znikali co rusz w leśne knieje. Normalne świętowanie awansu. Picie i ruchanie do rana.

 

Gwoli statystycznej powinności:

 

II liga - 30 kolejka

Varmbols[3] - Enkopings SK[13] 4:0 (2:0)

12' - Marcelinho

44' - Saine

66' - Raditenac

89' - Osiako

 

Widzów: 738

Notes: Graczem meczu został Madou Saine, człowiek, który nie grał w piłkę od półtora roku! Awans bez baraży, hm... :roll:

może grał innymi piłkami :keke:

 

No i trening nocny, po awansie, Go zmotywował do pracy :]

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...