Skocz do zawartości

Kącik depresyjny


Icon

Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki za dobre rady, średnie rady i za heheszki. Ciekawe czy panowie odważni tak chętnie by podróżowali w rejon, w którym z niewyjaśnionych przyczyn rozbił się samolot.

 

Szczerze - gdy przygotowywalismy nasz majowy wyjazd do Maroka i w marcu (?) byl zamach w Tunezji, moi rodzice byli przerazeni.

Ja nie mialem zadnych obaw. Nawet sie cieszylem, bo to oznaczalo wzmozone kontrole bezpieczenstwa (o czym zreszta juz pisalem).

Poza tym przeciez nie bedziesz lecial przez Synaj, co? ;)

Odnośnik do komentarza

 

Dzięki za dobre rady, średnie rady i za heheszki. Ciekawe czy panowie odważni tak chętnie by podróżowali w rejon, w którym z niewyjaśnionych przyczyn rozbił się samolot.

 

Szczerze - gdy przygotowywalismy nasz majowy wyjazd do Maroka i w marcu (?) byl zamach w Tunezji, moi rodzice byli przerazeni.

Ja nie mialem zadnych obaw. Nawet sie cieszylem, bo to oznaczalo wzmozone kontrole bezpieczenstwa (o czym zreszta juz pisalem).

Poza tym przeciez nie bedziesz lecial przez Synaj, co? ;)

nie chcę straszyć, ale te wzmożone kontrole bezpieczeństwa możesz sobie odpuścić jako jakiś uspokajacz. W Tunezji trzy miesiące po ataku marcowym doszło do następnego, jeszcze krwawszego (na plaży w Susie). Generalnie, to musiałbyś mimo wszystko mieć sporego pecha by nadziać się na jakichś fedainów, ale akurat argument o wzmożonych kontrolach jest trochę inwalidą ;)
Odnośnik do komentarza

Mam brodę, a okłamać terrorystę w obronie zycia wlasnego i innych moge ;)

O tobie nie pisałem, Ty na luzie możesz grać wahhabitę. Nie wiem jedynie, czy timon jest słusznie zarośnięty.

 

Timon, niezależnie od tych śmieszków, ja rozumiem Twój strach. W odróżnieniu od reszty naszych forumowych kolegów, którzy epatują tu swoim twardym charakterem, ja też mogę wykonać coming out ze swoim strachem w tego typu sytuacjach. Jestem introwertykiem który źle znosi takie wyzwania. Tyle, że przez te moje wszystkie liczne lata nauczyłem się obchodzić ten strach: za wszelką cenę nie myślę o tych wszystkich problemach. Nie myślę, że będzie dobrze itp itd. Nie uspokajam się w ten sposób. Po prostu nie myślę o ym problemie w ogóle :) Gdy przychodzi co do czego, to instynkt i adrenalina zazwyczaj wszystko rozwiązują :)

Odnośnik do komentarza

- strach przed lotem?

 

A masz lęk wysokości? Ja kurde nigdy nie leciałem, a chciałbym, do tej pory latałem tylko motolotnią, tak, bałem się jak cholera, ale ... było czadowo :D Tak jak inni mówią, nie ma się co przejmować, że coś może się stać, bo ... szkoda zdrowia ;) Równie dobrze możesz mieć wypadek samochodowy, umrzeć przez czyjeś kichnięcie (ups, sorry za prywatę;)) i tak dalej. Statystycznie samoloty są bezpieczne, a chyba nie lecisz jakimś podejrzanym lotem? Też bym chciał odbyć taką podróż, w ciepłe miejsce, weź tylko coś na biegunkę i będzie git, ja nigdy w życiu tak daleko nie polecę, więc ciesz się z możliwości :)

 

- strach przed rozstaniem?

 

Serio? Tydzień? Dwa? Taka zdrowa tęsknota jest nawet wskazana, bo doceniamy potem co mamy na miejscu :) Nie chcę przymulać, ale to przecież nie jest długa rozłąka no i nie jest to z powodu jakiegoś przykrego wydarzenia. Mam Cię postawić do pionu? To podam przykład;)

 

- nowe znajomość, nie dogadamy się...

 

Ja też jestem nieśmiały, trochę skryty, małomówny, długo się oswajam, ale ... jak jesteś dobrym i sympatycznym człowiekiem, a tamten koleś nie jest jakimś humorzastym cwelem (:P) to nie ma się co obawiać. Miałem kumpli na studiach (nowych), musiałem powtarzać drugi rok, a więc byłem spadochroniarzem do zgranej już ekipy i mimo tych moich cech udało mi się z nimi dobrze zakolegować. Zobacz jakim wyzwaniem jest spędzanie z kimś obcym 24h na dobę przez np. miesiąc, a potem kolejna osoba albo osoby... tak mam właśnie podczas pobytów w szpitalach, a można trafić na naprawdę duże okazy, chrapaczy, marudy, czy wojowników Radia Maryja :D

 

 

No i przestań się mazać i ciesz się z takiej możliwości, a potem zdaj nam piękną relację i koniecznie wrzuć foty do rodzinnego albumu. Powodzenia. Wiesz, że 3mam kciuki od dawna.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za kolejne świadectwa życiowe i porady! Tak jak myślałem, czas leci i jest coraz spokojniej w mojej głowie. Zaczynam odczuwać to jako dobrą przygodę. Co ma być to będzie. Jak to powiedziała moja matula - jak ma mi się coś stać, to się potknę i łbem wyrżnę o krawężnik. Obawy pisałem w naprawdę słabym stanie i te realne to w zasadzie tylko te loty i kontakt z tubylcami. Pozostałe to są do ogarnięcia w kilka chwil. Poza tym wyjazd zapowiada się za jakieś 2-3 tygodnie. Do tego czasu jeszcze spokojnie mogę sfiksować albo dojść do momentu, w którym nie będę mógł się doczekać wyjazdu ;).

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...

Aż ciężko uwierzyć, mój poziom odporności dziś wyszedł na poziomie 7,6. Normalni ludzie mają w granic od 7 do 16. Jeszcze nie mogę w to uwierzyć :D W okolicach siódemki ostatni raz miałem... w 2012 roku. Płytki krwi dalej kijowo - 60 tysięcy (norma 150-450 tysięcy, od 100 mogę grać w piłkę ;)), ale to... no i hemoglobina po świętach też jakoś mi skoczyła, pisałem ostatnio o tym w Maryni, a tu... 14,4 :D

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...

Parę osób czytając ten tekst pewnie powie, że jestem godny pożałowania (zwłaszcza 3 osoby, które znam osobiście), ale potrzebuję pomocy w podjęciu decyzji.

Rozchodzi się o Ubera. Te osoby, które go zachwalały z perspektywy klientów to Pawoj, Reaper, Vami (alfabetycznie). Ustrojstwo to weszło do Wrocławia, ja swego czasu pisałem, że nie po to robiłem papiery na taxi, żeby uczestniczyć w tym procederze, ale chyba… odwidziało mi się.

 

Zastanawiam się czy nie spróbować - a co jest tego powodem? Właściciel mojej korporacji pogubił się w zatrudnianiu kierowców. Gość przyjmuje na potęgę i doszło do tego, że w ciągu weekendu (pt i sob) nie potrafię dojechać do łącznego obrotu 800 zł (a wcześniej robiłem 1200-1500 z palcem w nosie). Wiem, że styczeń i luty (u nas od 1-go ferie) w handlu i usługach zawsze były słabsze, ale złapałem mega doła, bo potrafię po 2-3 godziny czekać na zlecenie, mimo że moja korporacja jest największa i najpopularniejsza we Wrocławiu. Jestem tu 23 miesiące, byłem zatrudniony jako 92 auto osobowe (+ 16 vanów), obecnie jest 244 osobowych i 36 vanów, po prostu nie da się nakarmić wszystkich kierowców, a prosta matematyka: 120 aut x 520 zł/mies = 62 400 zł i 280 aut x 520 zł/mies = 145 600 zł. Gość poszedł na kasę, czemu się nie dziwię, ale ludzie żyjący z taksówki nie mają kasy na opłaty z powodu tak dużej liczby kierowców. On nadal zatrudnia, nie patrząc na innych.

 

Dodatkowo właściciel firmy wszedł w konszachty z jednym z dilerów samochodowych i namawia ludzi do wzięcia w leasing samochodów tego dilera, znalazł już 31 baranów i jestem przekonany, że te osoby będą miały lepsze zlecenia (a centrala ma w historii gdzie klient jeździł, bo każda trasa jest monitorowana i można łatwo sprawdzić trasę kursu). Ja się nie zgodziłem na drugi leasing, bo jeszcze płacę za obecne auto poza tym wyleczyłem się już z rat za samochód, spłacam to i kończę z ratami.

 

Dobra wracając do Ubera - czy wg. Was mogę być w nim zarejestrowany "cichaczem" i być dalej w korpo? Jeśli byłoby naprawdę fajnie i hajs by się zgadzał to byłbym gotowy zamknąć działalność, albo wypisać się z korporacji i na taxi stawać prywatnie na postojach realizując tylko kursy uberowe i kursy z postojów. Boję się jednego - mam charakterystyczne auto, łatwe do namierzenia na mieście i nie chciałbym żeby stała mi się krzywda ze strony innych taksówkarzy.

Jeśli chodzi o ceny…uber jest droższy od mojej korporacji (serio, na 12-14 km wygrywa taxi), ale tutaj wiem, że wysyłane jest najbliższe auto bez żadnej dyspozytorni, układów, machlojek i poważnie zacząłem się zastanawiać czy nie spróbować. Pomocy…

Odnośnik do komentarza

http://antyweb.pl/wielka-weryfikacja-w-polskim-uberze-kierowcy-bez-dzialalnosci-nie-pojezdza/

 

Niestety wkrótce może się okazać, że uber nie będzie tak atrakcyjny. Właściciele chcą, żeby kierowcy mieli DG i samodzielnie odprowadzali podatek od przychodu, więc jazda po parę godzin dziennie jako dodatkowa forma dorobienia przestanie się opłacać.

Odnośnik do komentarza

Nie ma szans, ze "cichaczem" bedziesz jezdzil w uberze - taxi to za male i zbyt zintegrowane srodowisko, a jak masz rozpoznawalna fure, to juz w ogole narazasz sie na szykany, wandalizm nieznanych sprawcow etc. Jak juz zrobisz ten krok, to jest to raczej opcja bez powrotu.

 

Ja bym spojrzal na to tak: rynek taxi jest uregulowany, narobiles licencji, formalnosci, dzialalnosci etc. - juz to masz i nikt Ci tego nie zabierze. Sprawa z uberem - na dwoje babka wrozyla, na razie anarchia, ale patrz post wyzej: raczej klimatu na korzystne zmiany nie ma. Ja bym na Twoim miejscu jeszcze sie na taxi przynajmniej 3 miesiace trzymal - moze zarobisz mniej, ale jak ubera wytna, to dlugofalowo bardziej Ci sie oplaci nie palic mostow. Do ubera z licencja i dzialalnoscia mozesz przejsc zawsze, a do korporacji mozesz juz nie wrocic.

 

Przede wszystkim nie rob nerwowych ruchow, Guli (dobrze, ze nie dales sie wkrecic w leasing - nie potrzebujesz tego, majac swoje zobowiazania na obecne auto, ktore nadal jest spoko). Pamietaj, ze jesli uber sie skonczy, popyt na taxi wzrosnie i to, ze w firmie jezdzi wiecej aut, okaze sie atutem korporacji, bo wieksza dostepnosc, krotszy czas oczekiwania no i wiecej kursow bedzie wpadac.

Odnośnik do komentarza

Guli, Ty pewnie wiesz najlepiej, bo ja tylko tyle co przeczytam w mediach - faktycznie są jakieś agresje w stosunku do kierowców Ubera? Jak się mówi wewnątrz korporacji o nich?

 

Ja zauważę tylko jedną rzecz, że jeździłem wiele razy Uberem i czasami zagaduję tych kierowców i najczęściej wszyscy mówią "ja jeżdżę od wczoraj", "ja od tygodnia", "to dopiero mój trzeci kurs" - nie wiem z czego to wynika, ale nie zdarzyło mi się trafić na kierowcę, który by powiedział, że jest od roku czy od początku istnienia. Więc jeśli chciałbyś zrobić z tego robotę na pełen etat, to może wyjść różnie i jeśli miałbyś palić jakieś mosty, to dość ryzykowne.

Odnośnik do komentarza

Guli, Ty pewnie wiesz najlepiej, bo ja tylko tyle co przeczytam w mediach - faktycznie są jakieś agresje w stosunku do kierowców Ubera? Jak się mówi wewnątrz korporacji o nich?

 

Ja zauważę tylko jedną rzecz, że jeździłem wiele razy Uberem i czasami zagaduję tych kierowców i najczęściej wszyscy mówią "ja jeżdżę od wczoraj", "ja od tygodnia", "to dopiero mój trzeci kurs" - nie wiem z czego to wynika, ale nie zdarzyło mi się trafić na kierowcę, który by powiedział, że jest od roku czy od początku istnienia. Więc jeśli chciałbyś zrobić z tego robotę na pełen etat, to może wyjść różnie i jeśli miałbyś palić jakieś mosty, to dość ryzykowne.

A ja często jeździłem z ludźmi, którzy jeżdżą już dłuższy czas. Poza tym, gdy uber wchodził do kolejnych miast (Trójmiasto, Wrocław) to na początku ściągał doświadczonych kierowców z Warszawa i Krakowa na "rozkręcenie" ruchu. Stąd na przykład koleś z Gdańska, który wiózł jasona.

Odnośnik do komentarza

Reaper - agresji raczej nie ma, nic mi o tym nie wiadomo. O kierowcach ubera nie mówi się prawie wcale, mnie jak pytali klienci to zawsze kierowałem rozmowę na inne tory :D. A w środowisku? Auta są zauważalne, kilku taksówkarzy polowało nawet na nich w celu "uczestnictwa w kolizji drogowej z winy ubera", ale poza tym są olewani.

 

A co do tego co pisał szramek, ja mam działalnośc i nawet jeżdżąc w uberze zrezygnowałbym z korpo, to zrobiłbym sobie www i jeździł jako prywaciarz na licencji/działalności, tylko kwestia dochodu, czy przewóz uberem można podciągnąć pod transport, czy jako "inne przychody".

 

W sumie SZk ma rację, potrzebuję 2-3 miesiące spokoju, w sumie jestem już wypalony taksówką. Może poszukam pracy i będę tylko dorabiał na taxi, mam tysiące pomysłów i wątpliwości.

Odnośnik do komentarza

Mój znajomy jak jeździł na Uberze, to wiele razy spotykał się z agresją taksówkarzy z korporacji. Blokowali mu przejazd, a raz otworzyli drzwi i psiknęli gazem pieprzowym. Może to kwestia tego, że ustawiał się na Monciaku w Sopocie, a to jedno z lepszych miejsc, żeby łapać kursy.

 

A nie myślałeś o "L"? Mój wujek wczoraj mnie odwiedził i mówił, że bardzo sobie ceni. Co prawda jest emerytowanym policjantem, więc jest zwolniony z części opłat. Założył swoją działalność, kupił samochód i świadczy usługi przeróżnym ośrodkom. Z tego, co się dowiedziałem, to są szkoły nauki jazdy, które udzielają tylko nauk teoretycznych, a nie mają na "stanie" swoich aut i wtedy korzystają z takich niezależnych instruktorów.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...