Skocz do zawartości

Kącik depresyjny


Icon

Rekomendowane odpowiedzi

Szukaj pomysłu jak połączyć jakąś robote z obecna. Znajomy jeździ taksówką i przy okazji pracuje w Providencie :D Nie wiem czy to praca, która można polecić, ale myślę że spokojnie moglbys zostać np. jakimś przedstawicielem. Tym bardziej, że na taksówce masz kontakt z mnostwem ludzi.

Odnośnik do komentarza

Ja bym se Gulczas dal na wstrzymanie z Uberem. Jako taksowkarz masz znacznie lepsze pole do popisu, a - jak pokazuje powyzszy post - nie wszystko jest rozowe, a mityczne kokosy sa troche naciagane. Uber by pasowal jako dodatkowe zajecie dla kogos kto robi np. w korpo jak ja gdzie sie nie przemeczam. Moglbym w sobotnia noc posmigac i pare zlotych dorzucic, ale robienie z tego swojego zrodla utrzymania to pomylka imho.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Ta moja choroba chyba chce mnie mocno wkurzyć ;). Pozałatwiałem wszystko, pozamieniałem się, kombinowałem, żeby w piątek jechać na wyjazd do Gliwic, udało się... to w czwartek kaszel, katar... złe samopoczucie, ale ze mną nie ma tak łatwo, zwiększyłem witaminy, wziąłem antybiotyk... pojechałem na ten zimny Śląsk, ciężkie warunki, 2h w śniegu na parkingu pod stadionem, ciężki powrót, sobota wprawdzie przespana, ale w niedzielę już byłem od ósmej na uczelni, zdałem laborki, ćwiczenia i egzamin... dzisiaj jestem na doładowaniu w szpitalu (planowo) i co? Czuję się bardzo dobrze :).

Odnośnik do komentarza

Odnośnie tych moich ostatnich dołów. Wiecie jaką przyjąłem taktykę? 8 h uczciwej pracy dziennie. W momencie logowania do systemu (startu pracy) na telefonie odpalam sobie czasomierz, gdzie ustawione jest 8 godzin i 15 sekund pracy (przejście między aplikacjami to te 15 sekund z nadwyżką). Kiedy zjeżdżam do domu na przerwę (obiad/kawa), czy do znajomych na herbatkę to pauzuję sobie stoper, chcę być 8 godzin w pracy i od ostatniego posta z moimi żalami w 100% mi się to udaje :)

Przestałem się przejmować. Ch… wbijam w leasing, wiem, że w miesiąc na pewno na niego zarobię, pracuję 8 godzin w dni powszednie i 10-12 h w weekend. Ani sekundy dłużej. Zaczynam odżywać psychicznie. Praca przestała być dla mnie "całym życiem". Wreszcie mam czas na spotkanie się ze znajomymi, jak wyleczę przeziębienie zapisuję się na basen, zaczynam pracować na zasadzie "carpe diem". Ubera olałem póki co, i raczej tam nie pójdę, bo mam zbyt charakterystyczne auto.

 

Karolek, czy ta oferta z pomocą przy WWW jest nadal aktualna?

Odnośnik do komentarza

Brawo Guli :) Trzymam kciuki. Pamiętaj, że szczęście w życiu jest najważniejsza, nie przekładajmy innych spraw jak hajs ponad to.

 

 

Zawsze miałem problemy z tym odżywaniem. W sumie po każdym pobycie w szpitalu miałem zakazy na x,y, z które z czasem ignorowałem, bo co lekarz prowadzący to inne zakazy. Starałem się obserwować swój organizm i wiem kilku rzeczy, których jeść nie mogę typu pizza czy żółtko z jajka na twardo. W pewnym momencie nawet ładnie tyłem, sam sobie robiłem "dietę", ale... moje problemy dalej obowiązywały, bóle brzucha, biegunki. Potem okazało się, że przewlekłe zapalenie jelit spowodowane bakterią, znowu szpital, znowu spadek... po wyjściu sztucznie byłem faszerowany sterydami, przytyłem nad z 56 kg do 70 i... znowu spadek wagi, znowu bóle brzucha, biegunki. Lekarze mówią, że przy tych schorzeniach to może być normalne. ale ja naprawdę chciałem coś zmienić w swoim życiu, zamiast wstawać rano z myślą "dam radę", przecież pobudki o 4 w nocy, żeby lecieć do kibla to nic takiego, chciałem zamiast tego czuć komfort na co dzień i wstawać z myślą "czuję się dobrze". Im więcej pracowałem tym mniej wagi przykładałem do jedzenia, większość kanapki i okej, w prawdzie np ser, szynka, sałata/jarmuż, pomidor/ogórek, ale mimo wszystko... teraz znowu waga spadła. W szpitalu ważyłem 64, a u dietetyczki... 67. No właśnie. Dietetyczka. Pisałem o swoich schorzeniach i problemach do wielu ludzi, większość zignorowała, większość po wizycie powiedziała, że się nie podejmie i tak dalej, nawet mój trener personalny ułożył mi plan treningowy, ale... bez diety, bo się boi, przynajmniej szczerze mówił. Tuzy jak Ajwen też olały sprawę, no ale oni teraz mają za wiele na głowie. Trafiłem teraz na kobietę, która w sumie jest uczennicą Mauricza i Ajwen, bo ukończyła ich szkolenia i jakieś certyfikaty. Pierwsza osoba, która od początku jakoś zaangażowała się w moją sprawę, chciała jak najwięcej informacji, umówiłem się na wizytę, zapłaciłem 100 zł, miałem rozmowę, badanie składu ciała, zebranie informacji o moim odżywaniu, luźne porady i.... mogę to kontynuować. Kiedy zapisywała moje choroby i schorzenia śmiała się, że pierwszy raz jej miejsca zabrakło ;) Na moje stwierdzenie, że zawsze słyszę o swojej inności, ona odparła, że woli stwierdzenie wyjątkowy :D Była bardzo pewna siebie, od razu mówiła, że mi pomoże, że damy radę, na pewno będę czuł się lepiej. Pozytywna energia i zaangażowanie od niej biją, a wiedzę raczej też posiada. Chce stworzyć mi dietę na pierwszy miesiąc, po którym mam poczuć już różnicę, nie w wadze, ale w samopoczuciu. Ma być smacznie, zróżnicowanie, łatwo i niezbyt drogo... Tylko koszty rosną. Kolejna wizyta 50zł, dieta 300zł... czy naprawdę opłaca mi się w to pakować czy to przesada dawać tyle hajsu w ... układanie żarcia? Jak już pisałem w sumie sam ... nie dałem rady do końca, bo miałem efekt jeden np. tycie, ale dalej z bólami brzucha.

 

Obecnie jestem w sytuacji, że spokojnie zarabiam, odłożyłem nieco pieniędzy na czarną godzinę (szpital chociażby), więc jestem na plus. Z drugiej strony... chciałem właśnie w tym momencie zainwestować "w siebie", najpierw z tą dietą, później wyleczyć wszystkie zęby. Ja wiem, że jest teraz moda na bycie fit, te wszystkie diety, siłownie, ale ja bym chciał po prostu czuć się lepiej. Tylko nie wiem czy jest jakikolwiek sens wkładania w to pieniędzy, a nie próbowanie dalej samemu...

Odnośnik do komentarza

Moje zdanie pewnie znasz ;). Spróbuj myśleć o tym jak o inwestycji i oceń jej ewentualną opłacalność lub jej brak. Skalkuluj sobie mniej więcej ile zaoszczędzisz na rzadszych wizytach w szpitalu (wliczając, że pewnie niektórych wizyt dalej nie unikniesz, więc jak wiele z nich jest w gruncie rzeczy od Ciebie niezależnych), dolicz do tego trudną w zmierzeniu korzyść z lepszego stanu zdrowia i samopoczucia (więc także możliwości zarobkowych z tego wynikających) i oblicz na oko, czy opłaca Ci się zaryzykować. Zresztą ton tego jak o tym piszesz sugeruje, że już to zrobiłeś, jeżeli faktycznie masz chwilę finansowego wytchnienia to zdaje się, że okoliczności sprzyjające takiej próbie są, ale nie odważyłbym się napisać, że warto i ryzykuj. Natomiast jelita są wchuj ważne dla odporności (w zasadzie najważniejsze), dieta na pewno jest czynnikiem, który jest kluczowy dla właściwej ich pracy, więc biologiczne przesłanki do tego, że dieta pomoże są, ale znowu, nie odważyłbym się ryzykować Twoimi pieniędzmi i pisać, że dieta Ci pomoże. Wydaje mi się jednak, że może/powinna pomóc, to raczej kwestia pytania jak bardzo a nie czy.

Odnośnik do komentarza

Odnośnie tych moich ostatnich dołów. Wiecie jaką przyjąłem taktykę? 8 h uczciwej pracy dziennie. W momencie logowania do systemu (startu pracy) na telefonie odpalam sobie czasomierz, gdzie ustawione jest 8 godzin i 15 sekund pracy (przejście między aplikacjami to te 15 sekund z nadwyżką). Kiedy zjeżdżam do domu na przerwę (obiad/kawa), czy do znajomych na herbatkę to pauzuję sobie stoper, chcę być 8 godzin w pracy i od ostatniego posta z moimi żalami w 100% mi się to udaje :)

Przestałem się przejmować. Ch… wbijam w leasing, wiem, że w miesiąc na pewno na niego zarobię, pracuję 8 godzin w dni powszednie i 10-12 h w weekend. Ani sekundy dłużej. Zaczynam odżywać psychicznie. Praca przestała być dla mnie "całym życiem". Wreszcie mam czas na spotkanie się ze znajomymi, jak wyleczę przeziębienie zapisuję się na basen, zaczynam pracować na zasadzie "carpe diem". Ubera olałem póki co, i raczej tam nie pójdę, bo mam zbyt charakterystyczne auto.

 

Karolek, czy ta oferta z pomocą przy WWW jest nadal aktualna?

 

A jesteś w stanie zarobić tyle, by żyć komfortowo pracując jedynie tyle?

Odnośnik do komentarza
  • 2 miesiące później...

Spróbuję tutaj, bo już wszędzie próbowałem. Wrzuciłem kilka dni temu w Marynii link do zrzutki pieniędzy na leczenie ciężko chorego wujka mojej kobiety, ale zdaje sobie sprawę z tego, ze mógł on przepaść w natłoku postów. Ma glejaka IV stopnia i można go stopowac przeroznymi niekonwencjonalnymi metodami. Do tego jednak potrzebne są fundusze. Napisałem niedawno na jednej z popularniejszych grup nt. Nowotworów czy jest możliwość udostępnić chociaż dalej te inicjatywę by doszło to do jak nakwiekszej ilości osób. Spotkałem się z różnymi opiniami - od słów otuchy po oskarżenia jako byśmy byli zwyklymi oszustami. Przez kilka ostatnich tygodni tym tylko żyjemy i wiem, że prosić o pomoc fundacje to jak łudzić się ze Albania wygra Euro 2016. Nikt nam nie odpowiedział dlatego zbieramy pieniążki na własną rękę. Udostępniłbym Wam mój post z tejże grupy na fb, ale jest to grupa zamknięta. Mam gorącą prośbę. Wiem, ze nikt nikogo nie zmusi do wpłacenia choćby symbolicznej złotówki i wcale do tego nie zmuszam, prosiłbym tylko o jedno - udostepnijcie to dalej, niech to dojdzie do jak nakwiekszej grupy osób, każda minuta jest tak naprawdę na wage złota przy najciezszym z glejaków. Gdyby ktoś z Was miał jakieś wątpliwości co do moich, naszych zamiarów to jeśli trzeba podam link do grupy na fb, do żony chorego aby każdy miał możliwość zweryfikowania naszych czystych zamiarów.

 

https://zrzutka.pl/6h4hxj

Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...

Kiedyś sobie powiedziałem, że jak mnie zaatakuje albo stwierdzą u mnie dziesiątą chorobę przewlekłą to będzie koniec... No to chyba muszę zmienić podejście. Po wrodzonym niedoborze odporności, małopłytkowości, splenomegalii, hepatomegalii, limfadenopatii, obustronnym niedosłuchu, polipach zatok szczękowych, kamicy pęcherzyka żółciowego, przewlekłym zapaleniu jelit... "doszło dziś" przewlekłe zapalenie zatok przynosowych, od razu dostałem skierowanie na endoskopową operację zatok. Lekarz mówił jednak, że spokojnie, kilka miesięcy minimum będę musiał czekać na przyjęcie do szpitala...

 

Trochę się rozpadam, ale jeszcze daje radę ;).

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...