Skocz do zawartości

Południowy kociołek


Rekomendowane odpowiedzi

W drugiej kolejce czekał nas mecz wyjazdowy z niżej notowanym Grenoble. Do gry na środek obrony powrócił Zubar, zastępując Damiena Perquis’a. W ataku od początku wyszliśmy trzema napastnikami…

 

06.08.2011.Sobota

Mecz mistrzowski: Grenoble – Toulon

Tym razem mieliśmy dużo łatwiejszą przeprawę. Nasze ataki sunęły ze wszystkich stron i obrona gospodarzy wytrzymała tylko kwadrans. Wynik otworzył John, który sfinalizował świetnie dogranie w uliczkę Yanna Youffre 0:1. Okazje mieli jeszcze Pitman i Zubar, ale drugą bramkę strzelił dopiero niezawodny Hugo Almeida, wykorzystując milimetrowe dośrodkowanie Johna, który z dziecinną swobodą ograł dwóch rywali przy linii kończącej boisko 0:2. Właściwie było po meczu - nie miałem już zamiaru forsować tempa i w drugiej części tylko kontrolowaliśmy wynik.

 

I liga – 2 kolejka

Grenoble[18] – Toulon[5] 0:2 (0:2)

15’ – John

41’ – Almeida

 

Widzów: 14828

Gracz meczu: Ebondo 8

Notes: Zaczynamy jak w zeszłym sezonie, oby wszystko toczyło się tym samym torem…

Odnośnik do komentarza
O Mistrzostwo się nie martwię. Liczy się przede wszystkim zwycięstwo w LM. A później jakie masz plany? Odchodzisz do jakiegoś giganta?

Toż to przecież dopiero początek sezonu? Na plany przyjdzie czas, kiedy moje nieślubne dziecko z córką prezesa będzie szło do pierwszej komunii... :>

----------------------------------------------------------

 

Ostatnim zawodnikiem, który skompletował moją kadrę, został kolejny defensywny pomocnik, Irlandczyk Sean Kelly (24L), który dołączył do nas z Brighton za 2,2 mln. euro. W ten sposób zakończyłem letnie zakupy, ponieważ w kasie zostało bardzo niewiele, a ja miałem grupę 28 zawodników, z których każdego z powodzeniem mogłem wystawić do pierwszej jedenastki.

Na mecz z Ajaccio od razu do gry został desygnowany Sean Kelly i w ten sposób Nik Besagno wrócił na środek obrony, gdzie mieliśmy wyjść w najsilniejszym ustawieniu. Czwórka obrońców: Ebondo, Zubar, Besagno i Moreira miała przecież zatrzymać całą Europę, a nawet cały świat, może!!!

 

13.08.2011.Sobota

Mecz mistrzowski: Toulon – Ajaccio

Na bramkę kibice czekali raptem 13 minut. Kolejna śmiała szarża i dokładne podanie Ebondo, kolejny wygrany drybling Johna i wbiegający na krótki słupek Leclerc tylko przystawił nogę 1:0. Przeciwnik nie zagrażał nam wcale i mój bramkarz spokojnie uciął sobie 45 minutową drzemkę przy słupku, a jakiś dowcipny fotoreporter wsadził mu do nosa źdźbło trawy.

Bezradni przeciwnicy braki w umiejętnościach zaczęli nadrabiać agresją. Granie w kości skończyło się bolesną stratą Collinsa Johna, który ze złamanymi żebrami będzie pauzował co najmniej 5 tygodni, i Michela Pazienzy na dwa tygodnie (skręcona kostka). W drugiej części gry sytuacji mieliśmy bez liku, ale w bramce gości fantastyczną partię rozgrywał Opdal i nie pozwolił strzelić sobie drugiego gola. Nasi rywale do końca polowali na moich graczy i na 10 minut przed ostatnim gwizdkiem boisko musiał opuścić rozgrywający kapitalną partię Sean Kelly. Mecz kończyliśmy w „10”-tkę, ale nie zmieniło to bynajmniej przebiegu gry...

 

I liga – 3 kolejka

Toulon[4] – Ajaccio[14] 1:0 (0:0)

13’ – Leclerc

 

Widzów: 2742

Gracz meczu: Opdal 8

Notes: Świetny debiut Kelly’ego – 82% celnych podań. Pierwszy raz zdarza mi się, aby w rozgrywkach ligowych przeciwnicy kończyli mecz z takimi statystykami: strzały niecelne – 0, strzały celne – 0.

Odnośnik do komentarza
Toż to przecież dopiero początek sezonu? Na plany przyjdzie czas, kiedy moje nieślubne dziecko z córką prezesa będzie szło do pierwszej komunii... :>

 

Zazwyczaj każdy trener ma jakieś plany dotycząc sezonu... Nie wiesz co chcesz osiągnąć? :>

Odnośnik do komentarza
Toż to przecież dopiero początek sezonu? Na plany przyjdzie czas, kiedy moje nieślubne dziecko z córką prezesa będzie szło do pierwszej komunii... :>

Zazwyczaj każdy trener ma jakieś plany dotycząc sezonu... Nie wiesz co chcesz osiągnąć? :>

Wybacz, ale wyraźnie pytałeś się, co będzie po sezonie... A o celach na ten sezon pisałem parę postów wyżej :>

 

(Vax @ 2008-02-23, 11:23)

O Mistrzostwo się nie martwię. Liczy się przede wszystkim zwycięstwo w LM. A później jakie masz plany? Odchodzisz do jakiegoś giganta?

Odnośnik do komentarza

W kolejnym spotkaniu mieliśmy zmierzyć się z ekipą Rennes, która zawsze sprawiała nam dużo kłopotów, toteż wyszliśmy bardzo ostrożnie, z dwoma napastnikami i defensywnie nastawionymi pomocnikami. Do składu powrócił Roger i debiutujący po raz drugi w naszych barwach Anthony Grand.

 

20.07.2011.Sobota

Mecz mistrzowski: Rennes – Toulon

Mecz do złudzenia przypominał inauguracyjną potyczkę z Bastią. Nasza nieznaczna przewaga była niewystarczająca i pomimo kilku sytuacji nie potrafiliśmy udokumentować jej golami. W drugiej części, po godzinie gry, na placu pojawił się Pitman i przeszliśmy na ustawienie 4-1-2-3, co miało znowu pomóc nam w strzeleniu zwycięskiej bramki. Trójka napastników tym razem potrzebowała „aż” dziesięciu minut, aby rozmontować defensywę gospodarzy. Kolev urwał się prawym skrzydłem, pociągnął do końcowej linii, a wbiegający na piąty metr Pitman wślizgiem uprzedził obrońcę i wpakował piłkę do siatki 0:1! Błyskawicznie do szatni powędrowali John i Almeida, a ich miejsce zajęli dwaj kolejni obrońcy. Nawet w ustawieniu 1-4-4-1 moi zawodnicy wypracowali dwie sytuacje sam na sam, ale Brett Pitman fatalnie je spartolił. Nic to… Dotrwaliśmy spokojnie do końca i nasze kolejne zwycięstwo bez strat bramkowych stało się faktem!

 

I liga – 4 kolejka

Rennes[11] – Toulon[2] 0:1 (0:0)

70’ – Pitman

 

Widzów: 15225

Gracz meczu: Coue 8

Notes: Wiem… minimalista ze mnie :]

Odnośnik do komentarza

Zbliżały się mecze w ramach eliminacji do ME i musiałem podać nazwiska powołanych na nie zawodników. Przeanalizowałem aktualny stan posiadania i ustawienie taktyczne, które było ostatnio stosowane. Paul Le Guen uparcie trzymał się rzadkiego 4-1-2-2-1 i nie dziwiłem się, że w Pucharze Konfederacji jego ekipa przegrała z Rumunią w półfinale 0:1 i męczyła się o 3 miejsce z Nigerią 2:1.

 

- Hej, Jean Claude, skąd Le Guen wytrzasnął to nietypowe ustawienie? – zagadnąłem telefonicznie mojego asystenta.

- Podobno na sympozjum trenerskim w Londynie wykładał jakiś Profesor, to od niego…

- A kto to taki, ten Profesor?

- Znany w niszowych kręgach teoretyk, prowadzi jakąś drużynę na Wyspach, ale jej nazwy, wybacz, nie pamiętam…

- Aaa, już wiem…To ten, co sama jego obecność w Bułgarii podwyższyła sprzedaż rakiji o 10%.

 

Taktyka może i dobra, ale do tego trzeba mieć odpowiednich wykonawców! A we Francji dobrych skrzydłowych „niet”, posucha… Oj, wydaje mi się, że będzie mała rewolucja - oby mnie tylko lud francuski potem nie ukamieniował!

 

Największe zmiany zanosiły się przy obsadzie bramkarzy. Z kadrą pożegnali się Vincent Degre i Charles-Eduard Itandje. Ten pierwszy miał pewne braki, a Intandje, bramkarz P.S.G był wyraźnie w dołku po ostatnich ligowych porażkach. Na ich miejsce powołałem doświadczonego Mickaela Landreau ( Nantes), który za moich rządów będzie pierwszą rękawicą w drużynie narodowej i młodego Philippa Carriere, który u jego boku miał nabierać reprezentacyjnych szlifów. W odwodzie pozostawał Sebastian Frey, którego przedstawiać chyba nie trzeba.

W obronie miałem kłopoty bogactwa, toteż niewiele musiałem zmienić. Dołączył jedynie Julien Faubert, ofensywny prawy obrońca, który mógłby zastąpić w razie potrzeby mojego Albina Ebondo.

W środku pola podziękowałem Hautcoeur’owi, mojemu byłemu zawodnikowi, który odszedł za darmo do Monaco i gnije w rezerwach, a na jego miejsce został powołany Jeremy Toulalan, na którego robiłem zakusy przed ligowym sezonem, ale nie starczyło mi funduszy, oraz Jeremy Mathieu – bardzo wszechstronny piłkarz.

Ofensywnych pomocników miałem kilku, ale nie byli to klasowi zawodnicy. Na razie nikogo nie wyrzuciłem, bo lepszych nie było, ale i tak nie miałem zamiaru z nich skorzystać.

W ataku starzejące się gwiazdy uzupełniał Dawid N’Gog , który był wielką nadzieją francuskiej piłki, a ja dokooptowałem naturalizowanego Brazylijczyka Ailtona, który nie raz zalazł mi za skórę w meczach ligowych.

 

Oto lista reprezentantów powołanych na mecz z Irlandią Płn. i Belgią:

 

Bramkarze:

Mickael Landreau (32L, Nantes), Sebastein Frey (31L, Parma), Phillipe Carriere (19L, PSV)

 

Obrońcy:

Albin Ebondo (27L, Toulon), Julien Faubert (28L, Bordeaux), Carl Medjani (26L, Liverpool), Phillipe Mexes (29L, Roma), William Gallas (34L, Chelsea), Younes Kaboul (25L, Auxerre),

Gael Clichy (26L, Real M.), Dorian Dervite (23L, Lyon).

 

Pomocnicy:

Julien Sable (30L, St.Etienne), Patrick Vieira (35L, Juventus), Jeremy Mathieu (27L, Parma), Jeremy Toulalan (27L, Nantes), Samir Nasri (24L, Marseille), Olivier Kapo (30L, Espanyol), Florent Malouda (31L, Lyon), Sidney Govou (32L, Lyon), Jeremy Mendez (24L, Liverpool)

 

Napastnicy:

Djibril Cisse (30L, Liverpool), Nicolas Anelka (32L, Sporting CP), Dawid N’Gog (22L, Feynoord), Ailton (27L, Lille).

Odnośnik do komentarza

Mecze z P.S.G. zawsze były szlagierami sezonu, ale kryzys, jaki pogłębiał się w tej drużynie od dłuższego czasu spowodował, że ta drużyna staczała się na same dno ligowej tabeli i była dla nas teoretycznie łatwą przeszkodą do pokonania.

W mojej drużynie zadebiutował kolejny zawodnik, Remi Gomis - defensywny pomocnik, któremu dałem szansę pokazania, że jest lepszy od innych na tej pozycji i udowodnienia, że słusznie postawiłem właśnie na niego.

 

27.08.2011.Sobota

Mecz mistrzowski: Toulon – P.S.G.

Bynajmniej nie mieliśmy zamiaru pomagać rywalom w odbiciu się od dna i od początku przejęliśmy inicjatywę. Graliśmy dokładną, dojrzałą piłkę i spokojnie mogłem oglądać ten mecz, nie denerwując się za bardzo. Pierwsza bramka padła po wyćwiczonym rzucie rożnym, a autorem celnego uderzenia był Ronald Zubar, który o mały włos nie zabił się o słupek, wyskakując do wysoko uderzonej piłki 1:0. Goście, grający jednym napastnikiem, nie zagrażali nam, chociaż ruchliwy Aghahowa szukał sobie dogodnej pozycji i moi obrońcy musieli bardzo uważać. Kiedy wszyscy czekali już na przerwę, przeprowadziliśmy akcję prawą stroną, po której piłka spadła na głowę Almeidy, a ten nieoczekiwanie zdecydował się na strzał z 13 metrów (będąc tyłem do bramki!) i podwyższył wynik meczu! 2:0.

W drugiej odsłonie nie mający nic do stracenia goście w końcu zaatakowali. Gdy szykowałem już zmiany i przejście na defensywę, straciliśmy pierwszego gola w tym sezonie. Aghahowa w końcu urwał się opiekunom i wykończył składną akcję przyjezdnych. Żarty się skończyły, czując co się świeci przestawiłem zespół na głęboką defensywę, zostawiając w przodzie tylko jednego napastnika. Goście przejęli inicjatywę, ale pozwoliliśmy im tylko na kilka rzutów rożnych, które z łatwością były przejmowane przez moich rosłych obrońców. Pan sędzia Tony Charon widocznie uznał, że nie są w stanie strzelić nam gola i doliczył tylko minutę, po której z wielką satysfakcją dopisaliśmy do swojego konta kolejne trzy punkty.

 

I liga – 5 kolejka

Toulon[1] – P.S.G[15] 2:1 (2:0)

13’ – Zubar 1:0

45’ – Almeida 2:0

55’ – Aghahowa 2:1

 

Widzów: 6257

Gracz meczu: Besagno 8 ( ósemkę dostał również Gomis!)

Notes: Przed tym meczem zastanawiałem się, czy można opędzić ligę bez straty gola :keke: Kiedy padała bramka, byłem na "oczekiwaniu", chcąc nastawić zespół defensywnie - nie zdążyłem... szkoda.

Odnośnik do komentarza
Ładnie sobie poczynasz, masz żelazną obronę! Obyś miał tyle farta w LM!

A juści, panie dobrodzieju!

------------------------------------

 

Odbyło się losowanie grup eliminacyjnych Ligi Mistrzów. Było mi wszystko jedno kogo spotkamy na swej drodze, ale… dlaczego znowu ten Bayern !?! Naszą grupę uznano oczywiście za najbardziej atrakcyjną, ponieważ za rywali mieliśmy ponadto Celtic i Olympiakos Pireus.

 

31.08.2011.Środa

Mecz mistrzowski: Remis – Toulon

Tym razem tak łatwo nie było, męczyliśmy się niemiłosiernie i kto wie, czy spotkanie nie zakończyłoby się wynikiem bezbramkowym, gdyby nie prezent, jaki dostaliśmy od Gerarda Cid’a. Obrońca gospodarzy, tuż po wznowieniu gry rozpoczynającej drugą połowę, podał bezmyślnie do tyłu, a tam piłkę przejął mój napastnik Pitman i nie zmarnował sytuacji sam na sam 0:1. Przez cały mecz z boiska wiało nudą, toteż po zdobyciu tego nieoczekiwanego gola nie liczyłem na więcej i schowany za podwójną gardą czekałem na końcowy gwizdek.

 

I liga – 6 kolejka

Remis[18] - Toulon[1] 0:1 (0:0)

46’ – Pitman

 

Widzów: 7375

Gracz meczu: Besagno 8

Notes: Nie ma się co podniecać samymi zwycięstwami – graliśmy z całą ligową czołówką … odwracając tabelę oczywiście.

Odnośnik do komentarza
Tego N'Goga miałem niegdyś w Lyonie, niesamowity piłkarz, chyba się tam wychował...

Słusznie waść prawisz!

----------------------------

 

Nadszedł czas na debiut w roli selekcjonera reprezentacji Francji. Opinia publiczna nadzwyczaj spokojnie przyjęła moje decyzje personalne, chociaż niektórych zdziwił fakt, iż nie znalazłem miejsca dla takich gwiazd jak Patrick Evra i Jean-Alain Boumsong. Przyznam się szczerze, że o tym pierwszym po prostu zapomniałem, a drugi nie był mi na razie potrzebny, bo miałem świetnych środkowych obrońców. Gorzej sprawa się miała z zawodnikami ofensywnymi, wprawdzie Francja nadal liczyła się w świecie, ale według mnie nie miała piłkarzy, którzy zapewniliby zwycięstwa z najlepszymi drużynami naszego globu. Jedyną nadzieją na przyszłość był 22-letni Dawid N’Gog, który, o dziwo, nie dostał do tej pory reprezentacyjnej szansy. Coś mi się zdaje, że mój poprzednik za bardzo przywiązał się do starszych piłkarzy. Reasumując - dwa najbliższe mecze jeszcze obskoczymy, ale potem z reprezentacją pożegnają się niektórzy starsi zawodnicy, a w ich miejsce szanse dostaną kolejne „młode wilki”.

 

W składzie na mecz z Irlandią Płn. znalazło się aż pięciu debiutantów. Byli to Carriere, Dervite, Faubert, Toulalan i Dawid N’Gog. Należy dodać, że za trzy dni graliśmy z Belgią i kilku zawodnikom z teoretycznie podstawowego składu dałem wypocząć po ciężkich, ligowych meczach.

 

03.09.2011.Środa

Eliminacje ME: Francja – Irlandia Płn.

Chciałem zaskarbić sobie serca kibiców i wyszliśmy z trzema napastnikami, a przeciwnik z wybitnie defensywnym ustawieniem 4-1-4-1. Nie minęło 3 minuty, a Nicolas Anelka ośmieszył obrońcę w narożniku pola karnego, a ten odpłacił mu się piękną rzeźbą na sponiewieranym goleniu. Rzut karny na bramkę zamienił chwilę później N’Gog i prowadziliśmy 1:0 – lepszego początku nie można było sobie wymarzyć! Jednak potem mieliśmy poważne kłopoty z przebiciem się pod bramkę rywali, którzy mocniej zwarli szyki (5-4-1) i myśleli tylko o jednym – aby przetrwać. W końcówce wyraźnie opadli z sił, a na dodatek zachciało im się atakować, za co zostali boleśnie skarceni. Szybkie kontry w naszym wykonaniu obnażyły wszystkie słabości naszych przeciwników, a Dawidowi N’Gog’owi , który wykańczał zespołowe akcje, pozwoliły stać się prawdziwym bohaterem meczu!

 

Eliminacje ME – faza grupowa [5/8]

Francja – Irlandia Płn. 4:0 (1:0)

3’ – N’Gog rz.k.

73’ - N’Gog

79’ - N’Gog

80’ - N’Gog

 

Widzów: 59975

Gracz meczu: N’Gog 10

Notes: Poczekamy na mocniejszych rywali…

 

Carriere – Faubert, Kabul, Medjani, Dervite – Vieria – Toulalan, Sable – Menez (75’ Mathieu), N’Gog, Anelka (45’Ailton)

 

 

W drugim meczu tej grupy Polska – Belgia 1:0 ( 12’ Semra rz.k.). Oto tabela:

 

1. Francja	   5   15
2. Polska		6   10
3. Belgia		6   10
4. Irlandia Płn. 6   4
5. San Marino	5   1

Odnośnik do komentarza

Debiutanci nie omieszkali przycukrować mi na łamach prasy, abym przypadkiem nie zapomniał o nich przy następnych powołaniach. Mecz z Belgią rozpoczęliśmy całkiem nową obroną i dwójką w ataku Anelka – Cisse. Jednak gospodarze zaskoczyli nas ustawieniem 3-5-2, toteż grę musiałem przerzucić na boki, desygnując Djibrila Cisse na prawą stronę i Nasri’ego na lewą.

 

06.09.2011.Sobota

Eliminacje ME: Belgia – Francja

Już na początku meczu mogliśmy załatwić sprawę, ale w dogodnych sytuacjach spudłowali Nasri i Anelka. Potem strzałów z daleka próbował Cisse, ale nie były one wystarczająco precyzyjne, aby pokonać belgijskiego bramkarza. Gospodarze zagrażali nam jedynie strzałami z daleka, jednak przed przerwą popisali się składną akcją, po której Matondo znalazł się w idealnej sytuacji, ale nie wytrzymał napięcia i strzelił obok słupka. Było to poważne ostrzeżenie, które nie wolno było lekceważyć.

Moje obawy były jednak nieuzasadnione, ponieważ druga połowa zdecydowanie przebiegała pod nasze dyktando. Niewidocznego Anelkę zmienił N’Gog i miałem nadzieję, że odmieni losy meczu. Niestety, rywale bronili się bardzo mądrze, pozostawiając nam skrzydła i wychwytując wszystkie dośrodkowanie w pole karne. Przez całą drugą połowę przeciwnik był zamknięty w hokejowym zamku, ale bramki nie dał sobie strzelić i musieliśmy zadowolić się remisem.

 

Eliminacje ME – faza grupowa [6/8]

Belgia – Francja 0:0

 

Widzów: 49966

Gracz meczu: Sable 8

Notes: Mecze reprezentacji to nie liga i tutaj nikt tanio skóry nie sprzedaje. Zrobiłem błędy taktyczne i personalne, ale zapewniam, że nauka nie pójdzie w las…

 

Landreau - Gallas, Mexes, Clichy, Ebondo - Mathieu, Vieira, Sablé - Nasri (76’ Kapo) - Cissé, Anelka (45’ N’Gog)

 

 

San Marino – Polska 0:1 i nasza narodowa jedenastka jest blisko załapania się do baraży.

 

Tabela:

 

1. Francja	   6   16
2. Polska		7   13
3. Belgia		7   11
4. Irlandia Płn. 6   4
5. San Marino	6   1

Odnośnik do komentarza

Mecz ligowy z drużyną Strasbourga był tylko przygrywką do czekającego nas wyjazdu na Celtic Park. Wystawiłem samych rezerwowych, aby piłkarze wyjściowej jedenastki należycie wypoczęli przed Ligą Mistrzów, która była bezdyskusyjnie priorytetem numer jeden w tym sezonie. Skład tylko z pozoru był rezerwowy, miałem przecież wartościowych zmienników na wszystkich pozycjach i jedynym problemem mógł być dla nich brak ogrania w ligowych meczach.

 

10.09.2011.Sobota

Mecz mistrzowski: Toulon – Strasbourg

Wydawało się, że mecz będzie przebiegał wedle tradycyjnego scenariusza, czyli strzelimy gola, a potem, przechodząc na grę defensywną, zamkniemy dostęp do bramki strzeżonej przez Hugo Llorisa. Już w 20 sek. powinno być jeden do zera, ale Vuković fatalnie przestrzelił z kilku metrów. Tenże zawodnik zrehabilitował się po kwadransie gry, kiedy po pięknym, mierzonym strzale głową zamienił dośrodkowanie Pitmana na bramkę 1:0. Najtrudniejsze było za nami i teraz wystarczyło uważnie grać w obronie i nękać przeciwników szybkimi kontrami. Ataki gości były jednak bardzo groźne i już po 30 minutach postanowiłem zmienić ustawienie, wpuszczając do gry defensywnego pomocnika Gomisa za ofensywnego Verhoeka. Chwilę później przyjezdni sami się osłabili, gdy najlepszy w ich szeregach Delgado kopnął w jądra Vuković’a, za co otrzymał czerwony kartonik – wstydź się… po jądrach kopać? Mieliśmy ułatwione zadanie i nic nie wskazywało, aby coś się zmieniło w tym meczu. A jednak…

W pomocy debiutował 19-letni Amptil, ten „Nowy Makelele” zapłacił frycowe i pochłonięty walką staranował w naszym polu karnym rywala, a sędzia nie miał żadnych wątpliwości przed wskazaniem na jedenasty metr. Niestety, Mnguni wykorzystał okazję i wyrównał stan meczu 1:1. Od tego momentu ustawiliśmy nasze formacje na totalną ofensywę. Przeciwnik zamknięty był we własnym polu karnym przez całą drugą połowę. Wyborne okazje zaprzepaszczali jednak na zmianę Pitman i Almeida, który awaryjnie pojawił się na boisku. Nic nie wchodziło, a goście mogli ukraść nam wszystkie punkty, gdyby Lopez po rajdzie i minięciu trzech moich graczy zachował zimną krew i pokonał Llorisa w sytuacji sam na sam.

 

I liga - 6 kolejka

Toulon[1] – Strasbourg[14] 1:1 (1:0)

15’ – Vuković 1:0

45’ – Mnguni rz.k. 1:1

 

Widzów: 7454

Gracz meczu: Vuković 7

Notes: Na rzuty karne żadnego wpływu nie mamy w tej grze…

 

........

 

Przed wyjazdem do Szkocji musiałem coś zrobić, aby moi zawodnicy byli gotowi mentalnie do wojny jaka nas czekała na gorącym Celtic Park. Niektórzy nie zdawali sobie sprawy, co oznaczało pojawienie się na murawie tego stadionu, gdzie żywiołowy doping potrafił złamać niejedną drużynę. Wymyśliłem mecz kontrolny z… rugbistami Toulonu! Pomysł ten spotkał się z kategorycznym sprzeciwem mojego asystenta:

 

- Z rugbistami chcesz grać? Przecież tak ich poturbują, że połowa drużyny nie będzie nadawała się do gry … jak przeżyją, co takie pewne nie jest…

- O przepraszam, rugby to jedna z bezpieczniejszych dyscyplin, poza tym nie będą grali w rugby, tylko w „rugbonogę”, więc nikomu nic się nie stanie.

- W rugbonogę? Jak to ma niby wyglądać?

- Hm… Jeszcze dokładnie nie wiem, ale coś wymyślę…

Odnośnik do komentarza
nie trzeba było tej obrony wymieniać w meczu z Francją :P

Dlaczego? To nie obrońcy mają strzelać bramki... :>

-------------------------------------------------------------

 

Rychło się przekonaliśmy, jakie zasady obowiązują w tej „rugbonodze”. Otóż rugbiści nie potrzebowali żadnej piłki do tej dyscypliny sportu, za piłkę służyli im przeciwnicy. Co rusz jakiś skrzydłowy brał pod pachę mojego zawodnika i minąwszy linię końcową, zaliczał kolejne przyłożenie, miażdżąc przy okazji jego śledzionę. Co rusz któryś z naszych orłów frunął nad poprzeczką, dopisując kolejne punkty dla przeciwnika. Co rusz pierwsza linia przeciwników, ważąca w sumie ponad tonę, stopowała nasze strachliwe ataki, wybijając z uprzejmości każdemu ze śmiałków tylko po jednym zębie.

- Fajny mecz, po przerwie damy im radę… - uśmiechnąłem się do mojego asystenta, ale ten wolał się nie odzywać.

 

- Jest dobrze, śmiertelnych ofiar nie widzę, poważnych kontuzji nie widzę, więc możemy wychodzić na drugą połowę. Weźcie się w garść i pokażcie, co potraficie. Aha, nie rzucajcie się w dziesięciu na tego 2,5 metrowego Frankensteina, bo i tak go nie powalicie na ziemię, on nawet nie zauważył, że się na niego wieszacie. Sposobem go trzeba, macie tu saperki, wilcze doły wykopać i sprowokować go, aby pobiegł w ich kierunku. No, do roboty… Śledziony pozszywać, połamane kości do gipsu włożyć, a ci co oczy mają tak popuchnięte, że nic nie widzą, niech se dzipiesy wezmą dla lepszej orientacji. I wstydu mi nie przynieść, no jazda!

 

Niestety, nic to nie pomogło, obraz gry… hm, raczej jednostronnej zabawy… nie zmienił się i po meczu wszyscy wyglądali jak po wiejskiej zabawie, gdzie starły się zwaśnione klany.

- Dobrze wyglądacie, mordy macie jakby was przez maszynkę do mięsa przemielił, Szkoci poczują przed wami respekt, jak was zobaczą!

 

Po takiej zaprawie Celtic Park był dla nich sielankowym parkiem jordanowskim, gdzie bawią się grzeczne dzieci…

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...