Skocz do zawartości

Przeklęta klątwa


wenger

Rekomendowane odpowiedzi

Dziękuję za słowa otuchy, dobrzy ludzie ;)

Czasami bierze mnie taka irytacja, że popadam w depresję ;)

--------------------------------------------------------------------

 

Poszedłem do wiedźmy, bo cóż mi innego pozostało? Nie żebym prosił o pomoc, stara czarownica dawno mi powiedziała, że w PD nic nie wskóra, ale zwyczajnie, po przyjacielsku, usłyszeć dobre słowo. Pogadać, przytulić się do zmarszczonej, przyklapniętej i niemiłosiernie wydojonej przez sowy piersi i zapytać się, czy nie ma chociaż jednej, dobrej rady na moje zmartwienia.

 

- Mam jedną radę dla ciebie, kochaneczku. Tam, w sąsiednim pokoju siedzi człowiek, który jak nikt inny potrafi zmotywować piłkarzy do walki. Może on ci coś mądrego poradzi?

- A dlaczego tam siedzi, skoro wszystko wie, przecież twojej pomocy nie potrzebuje?

- Zafundował sobie seans uspokajający, jak się dowiedział, że mu drużynę wyprzedali, zanim zdążył ją zbudować.

 

Zapukałem i nie słysząc odzewu, wszedłem nieśmiało. Zamurowało mnie, oniemiałem i nie potrafiłem wykrztusić z siebie słowa. W kącie siedział sam Franciszek Smuda i patrzył beznamiętnie w czarodziejską kulę, klnąc przy tym pod nosem jak szewc.

 

- Czego? Jak dziennikarz, to lepiej od razu wyskocz przez okno, bo po schodach cię złapię i na lampie za te kudły powieszę.

- Panie Smudo, ja jestem Wenger, selekcjoner reprezentacji Polski i trener hiszpańskiego Cultural Durango.

- Tak? To ty puszczałeś zawodnikom „Krzyżaków” przed meczem z Niemcami? Do zawodników trzeba po chłopsku, prostymi słowami, a nie wymądrzać się jakimiś trudnymi sformułowaniami.

- To jak trzeba z nimi rozmawiać, bo w Durango nijak poradzić sobie nie mogę.

- Tydzień przed meczem robisz atmosferę. Śmiejesz się z obrońców, że jakiś Dominguez zawiąże im nogi na krawaty, a napastnikom powiesz, że jakiś Gonzalez to rzeźnik i tylko czeka, żeby komuś złamać nogę.

- Przecież się wystraszą!

- k***a, kto się wystraszy, kto? Ci z charakterem będą gryźli trawę, a innych ci nie potrzeba! A przed samym meczem naopowiadaj w prasie, że jesteście słabi i nie macie żadnych szans.

- Ale to osłabi morale w drużynie, przecież…

- Gówno wiesz, młody jesteś. Ci charakterni zrobią wszystko, aby ci pokazać, że się myliłeś! A innych ci nie potrzeba.

- No dobra, a kiedy mimo wszystko przegramy?

- To się nie przejmuj, powiedz dziennikarce, która przyleci po meczu, żeby k***a spierdalała i czekaj, aż cię zwolnią. Kasperczak kupował ostatnio saperkę przy dworcu w Katowicach i pewnie już pod tobą dołki kopie.

 

Definitywne losy utrzymania miały się rozstrzygnąć w dwóch kolejnych meczach z drużynami, które były bezpośrednio przed nami: Eibarem i Celtą.

 

....

 

Zastosowałem się do wszystkich rad i skwapliwie przygotowałem zespoł do najważniejszego chyba meczu w sezonie. Już od dwóch kolejek nie korzystałem z usług mięczaka Ikera, który miał najwyższe umiejętności w drużynie, ale jego lenistwo i brak zaangażowania źle wpływały na zespół. Poważnym osłabieniem była absencja Conde, ale do gry powracał młody kapitan drużyny Alonso i bez wahania postawiłem go na niewygodnej dla siebie pozycji lewoskrzydłowego.

 

Eibar, 19 miejsce.

15:1, najniższy kurs odkąd sięgnę pamięcią.

Jak teraz nie wygramy, to sezon jest stracony.

Do boju!

 

Ruszyliśmy, k***a, o mały włos nas nie skontrowali przy pierwszej akcji. Gryzą trawę, naprawdę, Smuda miał rację! 10 minuta, Felipe ustawia rzut wolny, za chwilę goool!!! My też strzelamy ze stałego fragmentu? Kolejna akcja jakiś czas później, piłka trafia do De Pedro, ten wypatruje w polu karnym Izquierdo, goool!!! 0:2! Jak pięknie, życie jest piękne! Powinny być kolejne gole, tymczasem na 11 minut przed końcem to gospodarze, po kontrataku, strzelają nam bramkę. Teraz już nie mogę ryzykować. "Odwrót!!!" - ryczę w stronę zawodników i bronimy się już do końca. Doliczonego czasu nie widzę, nie wytrzymuję napięcia i uciekam do szatni! Zwycięstwo jak narkotyk!

 

I liga – 26 kolejka

Eibar[19] – Durango[20] 1:2 (0:2)

10’ – Felipe 0:1 rz.w.

21’ – Izquierdo 0:2

79’ – Guembe 1:2

 

Widzów: 1036

Notes: Gospodarze grali w końcówce ustawieniem 2-3-5, a my nie mieliśmy już w przodzie napastnika. Został cień szansy…

Odnośnik do komentarza

Sławoj > Pitu przez półtora roku zatracił 7 oczek szybkości - czas na młodszych.

Jamal > Trzeba tu być, żeby zrozumieć!

Łaziii > Do firmy nie mogę, bo tam cisza przedwyborcza ;). Nikt do mnie nawet nie zadzwoni, zostawili mnie na pastwę tych cyborgów z La Liga... chyba się rozpłaczę :(

------------------------

 

W kolejnym pojedynku o wszystko wyszliśmy w identycznym ustawieniu i z identycznymi założeniami. Nie miałem zamiaru zmieniać czegoś, co tak dobrze funkcjonowało tydzień wcześniej. Nie wziąłem pod uwagę tylko jednego, przeciwnik miał innych zawodników, z innymi umiejętnościami, więc i przebieg meczu był zgoła inny…

 

Celta, 18 miejsce.

Znowu tylko 15:1.

Znowu mecz o życie.

 

Przed meczem podpuściłem mojego kapitana Alonso, aby trochę zmotywował starszych zawodników, ponieważ nie wszyscy zapieprzali tak jak powinni. Zrozumiał od razu, o co mi chodzi:

 

- Dziadki, ruszcie te stare dupy, bo my za was nie będziemy bez przerwy zapierdalać. Zarabiacie trzy razy więcej od nas, to i trzy razy więcej trzeba zasuwać. Na końcu sezonu zrobimy tu porządek, ci którym się nie chce pójdą na emeryturę, albo na państwowy garnuszek – nikt was przecież nie weźmie w tym wieku do zawodowej drużyny.

- A trener Wenger nas wziął... – wyrwało się któremuś z graczy.

- To powinniście mu dupę lizać, że wam dał zarobić! Kibice już się burzą, chcecie żebym dał im nazwiska tych, którzy się nie starają? Żeby zrobili nalot na szatnię po treningu?

- Nie chcemy, nie chcemy, będziemy się starać!!!

- No, pamiętajcie, to idzie młodość, to my tu będziemy rządzić w następnym sezonie, kto chce zostać musi się wkupić.

- To ile tych skrzynek wódki trzeba.

- Dobrą grą się wkupić, baranie. Już ci wódka doszczętnie mózg przeżarła, widzisz ty chociaż piłkę w czasie meczu?

- No, staram się trafić w tą środkową.

- Jak się jeszcze raz dowiem od kibiców, że pod budką z piwem stoisz przed treningiem, to cię sam zbutuję na oczach całej drużyny – ku przestrodze!

- Yhy, yhy… - odpowiedział dureń, nic z tego nie rozumiejąc.

 

k***a, z kim ja pracuję!

 

Tak wyglądała ligowa tabela przed tym meczem.

Odnośnik do komentarza

Nadzieja umarła…

------------------------

 

Gramy! Mecz zaczął się spokojnie, obydwie drużyny rozpoczęły ostrożnie, jakby obawiając się utraty gola. W 16 minucie Chus Duarte chciał zachowawczo podać piłkę do jednego ze środkowych obrońców, ale uczynił to tak niefrasobliwie, że piłkę przechwycił Baiano. Napastnik gości znalazł się oko w oko z Maguregim, ale nie wykorzystał okazji. Potem długo nic się nie działo, aż nastąpiła 36 minuta, w której atak pozycyjny gospodarzy przedłużał się w nieskończoność. Wtedy Roberto, zdenerwowany bezsilnością, zdecydował się na daleki strzał i piłka wylądowała w samym okienku naszej bramki. Dramat, nie podnieśliśmy się już do końca pierwszej połowy.

 

W przerwie nastąpiły dwie zmiany, które odmieniły moją drużynę. Iker wszedł za niewidocznego Izquierdo, a Geurrero za lekko kontuzjowanego Felipe. Zmieniło to drastycznie obraz gry, zaczęliśmy zdecydowanie przeważać i na efekty nie trzeba było długo czekać. Najpierw Iker nie wykorzystał sytuacji sam na sam, a po kilku minutach, w zamieszaniu podbramkowym presji nie wytrzymał obrońca rywali Camara i wpakował piłkę do własnej siatki 1:1! Poszliśmy za ciosem, nastąpiło oblężenie bramki przeciwnika i po dokładnym sklejeniu piłki przez Moreno i niesygnalizowanym strzale z półobrotu, zdobyliśmy drugiego gola na wagę zwycięstwa! Zbyt wczesna była nasza radość, wprawdzie przeciwnicy nie mieli stuprocentowych sytuacji, ale zawsze groźny Baiano czyhał na najmniejszy błąd moich obrońców. I doczekał się, jak na ironię zamiast bronić się, moi gracze popędzili do przodu. Jedna długa piłka wystarczyła, Narbaiza nie nadążył za Baiano i mieliśmy remis. Nic nie wskazywało na zmianę tego wyniku, sędzia doliczył aż 5 minut, właściwie nie wiadomo dlaczego? W ostatnich sekundach meczu Chus Duarte dostał piłką w rękę, a sędzia bez wahania podyktował jedenastkę. Na nic zdały się nasze protesty, chcą nas spuścić z tej ligi, to nas spuszczą – nie pasujemy do elity…

 

I liga – 27 kolejka

Celta[18] – Durango[19] 3:2 (1:0)

36’ – Roberto 1:0

54’ – Camara 1:1 samob.

67’ – Moreno 1:2

80’ – Baiano 2:2

90+5’ – Sergio Torres 3:2 rz.k.

 

Widzów: 12040

Notes: No jasne! Strzał z 25 metrów i rzut karny :x

Odnośnik do komentarza

Chociaż tyle...

-------------

 

W meczu z Sevillą obrałem całkowicie odmienną taktykę. Nasi rywale mieli w ataku dwóch niesamowicie szybkich napastników – Saviola i Altidore - ale nie potrafiących celnie trafić głową nawet z najbliższej odległości. Cofnąłem obronę na 20 metr od bramki, oddałem boki przeciwnikom, aby do woli wrzucali piłkę w nasze pole karne i czekałem na okazję do kontrataku.

 

Sevilla, 9 miejsce.

Biorąc pod uwagę jakimi zawodnikami dysponują, nie mieliśmy prawa nawet zremisować.

 

Zneutralizowaliśmy przeciwników na tyle, że ich napastnicy byli zupełnie niewidoczni. Pamiętajmy jednak, że to jest Primera Division i prędzej, czy później słabsi dostają gola od silniejszych. Oczywiście, że po uderzeniu z 35 metrów, oczywiście, że po rzucie karnym! Ręce opadają… Dali nam łaskawie strzelić kontaktowego gola, chyba tylko po to, aby mnie jeszcze bardziej zdenerwować.

 

I liga – 28 kolejka

Durango[19] – Sevilla[9] 1:2 (0:1)

36’ – Vera 0:1 strz. z 35 metrów

54’ – Saviola 0:2 rz.k.

81’ – Moreno 1:2

 

Widzów: 2960

Notes: Bez notesu, bez szans, bez punktów… Młodzież szaleje, w przyszłość patrzę optymistycznie!

Odnośnik do komentarza

- Wenger, jesteś tam?

- O szefie, jak mi pana brakowało!

- Tak ci wesoło? Co ty tam wyprawiasz, chcesz zszargać dobre imię naszej firmy? Jak długo będziesz jeszcze przegrywał, hę?

- Robię, co mogę, przecież miałem się tylko utrzymać… w III lidze.

- Nie gadaj, tylko działaj. Ludzie na ciebie patrzą, jeśli nie dasz rady, to podeślemy kogoś innego, a ciebie na inne zesłanie wykatapultujemy!

- Kogo?

- Profesor na bezrobociu, to pewnie poradziłby sobie lepiej niż ty. I na odwrót, znasz portugalski?

- O nie, tylko nie Lagoa.

- Kończy ci się kontrakt, wypadałoby go przedłużyć.

- Dobra, wezmę wszystko, tylko niech mnie szef nie wyrzuca, bo gdzie się podzieje?

- Pójdziesz do gimfów, tam se będziesz przegrywał do woli, albo lodował i sejwował, żeby tylko wszystkie mecze wygrać. Będziesz wielki!

- To ja już wolę być mały, ale u siebie…

- I pięknie, do boju! Nowy kontrakt leży u mnie na biurku.

 

Łatwo powiedzieć „do boju”, jak następny mecz graliśmy z Realem Madryt. Nie skorzystałem z pięciu podstawowych graczy, którzy albo nie odpoczęli po ostatnim meczu (gramy we środę), albo byli zawieszeni.

 

Mecz przypominał wiele innych poprzednich spotkań. Rywale nie mogli nam strzelić z akcji, to znowu zafundowali sobie gole po stałych fragmentach gry.

 

I liga – 29 kolejka

Real Madryt[4] – Durango[19] 5:0 (3:0)

1’ – Pereira babol bramkarza

12’ – Beckham rz.k.

28’ – Jurado rz.w.

79’ – Beckham rz.w.

84’ – Beckham rz.k.

 

Widzów: 71264

Notes: Niech wygrywają, ale dlaczego nie strzelą nam gola z akcji?

Odnośnik do komentarza

Sławoj, następnym razem, zapomniało mi się.

------------------------------------------------------

 

Zaczynałem mieć jakieś dziwne zjawy i omamy. Nie rozróżniałem prawdy od fałszu, rzeczywistości od fikcji, wszystko mi się mieszało i rozmywało. Jak wytłumaczyć dziwne spotkanie z H. Kasperczakiem na rynku głównym w Durango? Idę sobie do zaprzyjaźnionego baru Non Iron, patrzę, a tu Kasperczak stoi i oblicza coś na kalkulatorze.

 

- Panie Henryku, pan tutaj? Co pan tu robi?

- Eee, nic… zwiedzam sobie.

 

„To sobie wybrał miejsce” - pomyślałem, ale chwilę później czerwona lampka zapaliła mi się w głowie. - „O żesz ty! Sprowadziłem młodych chłopaków, a ty przyjdziesz na gotowe! Niedoczekanie twoje, nie uda ci się jak ze Smudą w Krakowie!”.

 

Albo wchodzę do Auchanu, idę na stoisko ze sprzętem komputerowym, a tu Majewski, Stefan! Cztery laptopy naraz kupuje.

 

- Panie Stefanie, to pan?

- A ja, ja. U was taniej to przyjechałem trochę pomocy naukowych na zapas kupić.

 

„Liczygrosz, psia jego mać”- pomyślałem, ale po chwili czerwona lampka zajarzyła na purpurowo. – „Szuja, chce moich chłopaków w laptopach pozamykać! Nie pozwolę, po moim trupie!”.

 

Miarka się przebrała, gdy doszedłem do domu. W moim ogrodzie, na trawie pod krasnalem, spał J. Wójcik, a z pobliskiego sklepu monopolowego mknął w jego stronę Wojtek Kowalczyk, taszcząc ze sobą zgrzewkę piwa. To nie mogła być prawda, to jakaś choroba.

 

Dla rozluźnienia włączyłem telewizor, a tam leciał reportaż z lotniska, gdzie zaaferowany pracownik ochrony tłumaczył, że po raz pierwszy nie mogli przepuścić pasażera przez bramkę wyjściową dla podróżnych, bo… się w nią nie zmieścił! Po chwili zerwałem się na równe nogi. „Baniak, jak żywy, Baniak!” – ryczałem do telewizora, a kontrolka natychmiast zareagowała. – „Pewnie przywiózł ze sobą całą walizkę zawodników, którzy mu płacą, aby grać! Nie dam tknąć swoich piłkarzy, wara od nich!”.

 

Byłem bliski obłędu, zrozumiałem, że to nie może dziać się naprawdę, ale dla pewności udałem się do prezesa.

 

- Panie prezesie, jestem chyba za bardzo zestresowany. Mam jakieś przywidzenia, wydaje mi się, że ktoś za mną chodzi, czyha na moją posadę.

- Grzybów się nażarłeś?

- Nie, tylko poziomki.

- A jakiego koloru były?

- Brązowe, co za pytanie?

- To wiele tłumaczy. Nie masz się czym martwić, wiesz przecież, że ci ufamy i w pełni popieramy twoje metody.

- A ci wszyscy polski trenerzy, których widziałem? To jakaś choroba, może ja do lekarza iść muszę?

- Eee, tym się nie przejmuj. Ja tylko na kawę ich zaprosiłem… O k***a :eusa_silenced:.

- Co???

- Nic, wyrwało mi się! – Prezes zbił szybę w oknie i wyskoczył bez butów z drugiego piętra.

 

Czy to, aby ze mną coś było nie w porządku? Żeby bez butów skakać?

 

Na szczęście wyjeżdżałem do Polski na eliminacyjny mecz z Islandią i mogłem w końcu odsapnąć. Traktowałem ten wyjazd, jako okazję do zaczerpnięcia potężnej dawki oxygenu, jakże potrzebnego w ciężkim i stresującym żywocie durangowskim.

Odnośnik do komentarza

Czułem, że to piwo jakieś sfermentowane było :/

-------------------------------------------------------

 

Mmm, Stadion Śląski w Chorzowie. Odżyłem, przypomniałem sobie te wszystkie wspaniałe mecze na tym obiekcie. Nie mogliśmy zawieść, nie wypadało…

 

Klimkiewicz zawieszony, reszta była do mojej dyspozycji. Musiałem przemeblować obronę, cofając na prawą stronę Błaszczykowskiego, a na skrzydle ustawiając Smolarka. Z Islandią wyszliśmy bardzo ofensywnie, ale goście przewidzieli taką taktykę i ustawili w tyłach pięciu obrońców. Szło nam jak po grudzie, coś nie funkcjonowało jak należy, od 30 minuty stadion zaczął buczeć i gwizdać. Przestawiłem zespół na 4-2-4, ale to też niewiele pomogło. Czyżby klątwa przywędrowała razem ze mną?

 

W przerwie zrobiłem zmiany, które zadecydowały o przebiegu meczu. Za niemrawo grającego Smolarka wszedł Baranowski, który powędrował na prawą obronę, a Kuba Błaszczykowski miał od tej pory hasać po prawym skrzydle. Ostre, mocne słowa, które nauczył mnie Smuda trafiły do zawodników i zaczęła się prawdziwa gra.

 

Kibice czekali na bramkę tylko kilkadziesiąt sekund. Delura zagrał mocną, półgórną piłkę na długi słupek, a tam zamykający akcję Błaszczykowski dostawił tylko nogę 1:0. Stadion obudził się na nowo, znowu doping i chóralne śpiewy. Polscy piłkarze złapali wiatr w żagle, Błaszczykowski zakręcił rywalem w narożniku boiska, a w polu karnym najprzytomniej zachował się Niedzielan i wygrywaliśmy już 2:0! Kibice oszaleli, skandowano moje imię, graliśmy jak z nut. Potem asystę zaliczył wprowadzony Baranowski, a niezawodnym egzekutorem znowu okazał się Niedzielan. Było po meczu, rozluźnienie w naszych szeregach wykorzystał Gudjohnsen, ale nasza odpowiedź była natychmiastowa (znowu asysta Baranowskiego) i rozwiała wszelkie wątpliwości, kto jest lepszy w tym meczu.

 

Boruc – Ryś, Czyżyk, Szukała, Błaszczykowski – Delura, Burkhardt, Szalachowski, Smolarek(46’ Baranowski, 81’ Bandrowski)) – Niedzielan, Rasiak (70’ Zjawinski)

 

 

6 kolejka – Eliminacje do ME 2012

Polska[3] – Islandia[4] 4:1 (0:0)

46’ – Błaszczykowski 1:0

52’ – Niedzielan 2:0

60’ – Niedzielan 3:0

67’ – Gudjohnsen 3:1

78’ – Szalachowski 4:1

 

Widzów: 43024

Notes: Jak przyjemnie zobaczyć prawdziwych piłkarzy i prawdziwą grę!

 

 

Turcja zgubiła punkty w meczu z Finlandią i awansowaliśmy na drugie miejsce.

 

| Poz | Zespół   | M	| Z	| R	| P	| ZdG  | StG  | R.B  | Pkt  | 
| 1.| Portugalia | 6	| 6	| 0	| 0	| 18   | 1	| +17  | 18   | 
| 2.| Polska	 | 6	| 4	| 0	| 2	| 15   | 7	| +8   | 12   | 
| 3.| Turcja	 | 6	| 3	| 2	| 1	| 10   | 6	| +4   | 11   | 
| 4.| Islandia   | 6	| 2	| 1	| 3	| 7	| 13   | -6   | 7	| 
| 5.| Finlandia  | 6	| 2	| 1	| 3	| 6	| 9	| -3   | 7	| 
| 6.| Cypr	   | 6	| 1	| 1	| 4	| 6	| 12   | -6   | 4	| 
| 7.| Luksemburg | 6	| 0	| 1	| 5	| 2	| 16   | -14  | 1	|

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...