Henkel Napisano 11 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2007 Beb - zawsze wychodzilem z zalozenia, ze jesli naprawde chce byc z kims to podstawowa sprawa jest to, ze na pytanie "A co bedzie jesli bedzie lepsza?" mam odpowiedz "A gowno mnie to obchodzi - jestem szczesliwy!". Cytuj Odnośnik do komentarza
Fubert Napisano 11 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2007 Zawsze bedzie inna na horyzoncie (nie lepsza - to zle okreslenie; bedzie NOWA). Cytuj Odnośnik do komentarza
Bebok Napisano 11 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2007 No dobra, ale ja tak nie powiem, poza tym musze przyznac, ze ta znajomosc wykluła sie raczej z ciekawosci jest malo perspektywiczna co dodatkowo zwieksza intensywnosc dylematu i syndromu ucieczki. Poza tym czasami natlok pytan i problemow jakie potrafi generowac damski umysl mnie przybija do podlogi... Cytuj Odnośnik do komentarza
Bebok Napisano 11 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2007 Zawsze bedzie inna na horyzoncie (nie lepsza - to zle okreslenie; bedzie NOWA). I dlaczemu tak jest, ze jak kogos poznaje, spotykamy sie to zaraz inne laski zaczynaja sie do mnie odzywac z wiekszym natezeniem... Spisek dziejow... Fubi - niech bedzie, ze nowa - tak czy siak glowie sie nad tym czy tkwiac z relacji ze schizujaca, 30-letnia intelektualistka nie ucieka mi wlasnie swieza, zainteresowana 20-latka, ktora moze sie okaza ta przy ktorej nie bede mial zadnych watpliwosci i zadnego syndromu ucieczki. Cytuj Odnośnik do komentarza
Łonio Napisano 11 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2007 I dlaczemu tak jest, ze jak kogos poznaje, spotykamy sie to zaraz inne laski zaczynaja sie do mnie odzywac z wiekszym natezeniem... Spisek dziejow... Ale przecież to normalne Jesteś z kimś, Twój status społeczny w jakimś sensie rośnie, stajesz się bardziej łakomym kąskiem Cytuj Odnośnik do komentarza
jasonx Napisano 12 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 12 Grudnia 2007 Beb, a moze dlatego, ze nie musiales sie o ten "zwiazek" za dlugo starac? (tak mniemam..) Bo im dluzej czlowiek o cos walczy, tym bardziej to docenia.. a jesli cos przyuchodzi z latwoscia, czlowiek traktuje to jako cos zwykłego.. Cytuj Odnośnik do komentarza
Łonio Napisano 13 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2007 Korzystając, że topik jest otwarty, pragnę poinformować, że 29.03.2008 o godz. 16:00 opuszczę grono szczęśliwych kawalerów Mam nadzieję, że się przeniosę do grona jeszcze szczęśliwszych żonkosiów Cytuj Odnośnik do komentarza
Elfiszon Napisano 13 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2007 @Bebok - to normalna rzecz w związku. Co masz robić? Napiszę Ci w vamiowym stylu - słuchaj serca. Wbrew pozorom ma to też racjonalne uzasadnienie. Jeśli zmarnujesz szansę na miłość będziesz sobie pluć w brodę do końca życia. A obiecujące "świeżaczki" będą się ciągle zjawiać... Cytuj Odnośnik do komentarza
Willow Napisano 13 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2007 No Łonio - gratulacje. Mi stan kawalerski służył, ale po ślubie odżyłem, mój związek odżył, a teraz niedawno doszło jeszcze jedno zdarzenie, które dało mi tyle radości... ale o tym wszystko mówi opis Bebok - ja moją żonę 7 miesięcy musiałem namawiać, aby zechciała się ze mną związać i mimo wielu pokus w trakcie tego okresu nadal chciałem tylko niej, bo tamte były jeszcze mniej pewne Cytuj Odnośnik do komentarza
Leon Napisano 13 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2007 Aaaaa, no i ja mam już datę: 31.05.2008 godzina 17 Cytuj Odnośnik do komentarza
Plasticchrist Napisano 16 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 16 Grudnia 2007 Obiecałem sobie, że tu pisał nie będę, ale nie wytrzymałem . Byłem z dziewczyną 11 miesięcy. Byłem, na pewnym spotkaniu coś jej się odwidziało. W skrócie- nie było tak jak zawsze, nie było ani trochę miło. Gdy po nim spytałem ją co się stało (w trakcie też pytałem, ale nie docierało, na gg widocznie się ośmieliła) powiedziała, że nie czuje tego samego co kiedyś. Bardzo mnie to zabolało, ale żyłem jeszcze jakąś nadzieją, że jak zacznie tęsknić, to jej się odwidzi. Daliśmy sobie tydzień czasu na przemyślenie całej sytuacji. Właściwie to ona musiała się nad sobą zastanawiać, ja byłem pewny, że chce do niej wrócić. Po tym czasie stwierdziła, że to cały czas nie to samo, ale chce być dalej ze mną i się znowu zakochać. W takim układzie wytrzymałem 4 dni, całe uczucie było naciągane. Cały czas potem ze sobą rozmawialiśmy, traktowała mnie jak najlepszego przyjaciela. Coś tam mruczałem, że nie podchodzi mi ten układ. Mówiła wtedy, że jako niedziewczyna nie jest dla mnie wartościowa. Spróbowaliśmy jeszcze raz, gdy zagroziłem kompletnym odejściem z jej życia, miałem dość złudnych nadziei i kolejnych dołów. "Gdy kogoś tracisz, zaczynasz widzieć ile dla ciebie znaczy". I po tym "chodziliśmy" jeszcze tydzień, w czasie którego ona nie miała dla mnie czasu i nie wiedziała kiedy będzie mieć. Już wiedziałem, że to koniec, ale z moim usposobieniem szybko się z tym pogodziłem. Przedwczoraj na imprezie poznałem dziewczynę. Właściwie to nie poznałem, tylko zbliżyłem się do niej. Wczoraj było afterparty i znowu cały czas z nią. Z byłą spotkać się nie mogłem (mieszka 30 km ode mnie i "nie ma czasu"), ale cały czas rozmawiałem. Oboje doszliśmy do wniosku, że czas to skończyć. Nabrałem do wszystkiego dystansu i mogłem dalej z nią gadać, choćby na gg, czy raz na jakiś czas przez telefon. Wczoraj mi się jeszcze zwierzała z problemów, których to ma niezmiernie dużo (jak ma doła przychodzi do mnie, tak to inni znajomi). Spytała jak na imprezie, czy kogoś już "wydupczyłem" Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że jest taka jedna. Najpierw była zazdrosna, ale to zrozumiałe, jakieś przywiązanie do mnie poczuła. Mówiła, że mnie już nie kocha, ale "coś czuje". Gdy powiedziałem, co z nią robiłem (nie przeleciałem jej w każdym razie, acz kontakt bliski był ) strzeliła focha i ogólny wydźwięk był taki, że ch** ze mnie. I rodzi się pytanie... czy to normalne, że gdy ja sobie chcę wszystko poukładać, to ona ma jakiś problem? Nie mam wobec niej żadnych zobowiązań, nie żałuję tych 11 miesięcy, ale to już było. Czego ode mnie teraz może oczekiwać? Dlaczego najpierw chce być przyjaciółką, a potem odwala sceny? Już mnie teraz nie obchodzi co sobie będzie myślała- tylko zastanawia mnie, czy to do końca normalne . Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 16 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 16 Grudnia 2007 Sentyment, sentyment... do bylych Cytuj Odnośnik do komentarza
Sensei Napisano 16 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 16 Grudnia 2007 Chęć zemsty...w moim przypadku no ale nvm. Cytuj Odnośnik do komentarza
Reaper Napisano 16 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 16 Grudnia 2007 Kilka niecenzuralnych słów mi przychodiz do głowy na jej temat Ona chce wszystko dla siebie i tyle, mało myśli o tobie. Dobrze, że Ty się już pogodziłeś z sytuacją i dalej tak sie zachowuj, bo ona jest dla Ciebie nikim w tym momencie. Cytuj Odnośnik do komentarza
Manort Napisano 16 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 16 Grudnia 2007 "Gdy kogoś tracisz, zaczynasz widzieć ile dla ciebie znaczy i niejednokrotnie jest juz za pozno na powrot.." Idealnie pasuje Tak bym Jej powiedzial Cytuj Odnośnik do komentarza
Willow Napisano 17 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 17 Grudnia 2007 Panowie, ale spójrzcie na to z innej strony. My, faceci (tak lekko generalizuję) zazwyczaj wiemy czego chcemy od panny, nasze myślenie jest binarne w związkach - tak,tak, nie, nie. A ona miała wątpliwości. To już nie to, chce się znów zakochać, nie kocha, ale czuje "coś". Ok, podejrzewam, że większość z nas dostała taki bajer na dowidzenia, ale może akurat w tym wypadku dziewczyna faktycznie nie wiedziała czego chce? Przestraszyła się, że jest inaczej, może pierwszy raz w życiu była w dłuższym związku i gdy minęły "motylki", fascynacja, zadurzenie wycofała się? Może dlatego strzeliła focha, gdy Ty znalazłeś sobie pocieszenie tak szybko. To jest normalne. A pomyślcie jak by sytuacja była odwrotna. Biedny facet cierpi, a ona 2 tyg. po rozstaniu robi "coś" z innym facetm. "Bo to zła kobieta była"? Cytuj Odnośnik do komentarza
ubu Napisano 17 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 17 Grudnia 2007 A pomyślcie jak by sytuacja była odwrotna. Biedny facet cierpi, a ona 2 tyg. po rozstaniu robi "coś" z innym facetm. "Bo to zła kobieta była"? cierpi, bo ją rzucił? trzeba ponosić konsekwencje swoich decyzji. Cytuj Odnośnik do komentarza
Willow Napisano 17 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 17 Grudnia 2007 Tzn. cierpi to zbyt duże słowo... Bardziej chodziło mi o to, że nie do końca radziłby sobie z sytuacją, w której się znalazł. Pamiętaj, że nie wiesz co tej drugiej osobie siedzi w głowie. Najważniejsze to szczerze rozmawiać, bo niedopowiedzenia i późniejsze ich konsekwencje są najgorszym sposobem zakończenia związku. Ale to jest już luźna dygresja Cytuj Odnośnik do komentarza
Plasticchrist Napisano 17 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 17 Grudnia 2007 Ale chwila moment, czy ja przypadkiem nie dawałem jej dwóch szans na powrót? Nie mogę zważać tylko na nią, ja też się po tym wszystkim czułem nieszczęśliwy i wycyckany. Dzięki Cytuj Odnośnik do komentarza
Willow Napisano 17 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 17 Grudnia 2007 Plasticchrist - ja w ogóle jej nie usprawiedliwiam. Skończyliście znajomość całkiem normalnie. Zastanawiałem się bardziej nad motywami jej zachowań. Zrywam, kocham, zrywam, masz kogoś nowego, foch Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.