Skocz do zawartości

Koncerty


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

28 lutego we Wrocku gra Dżem, a 3 albo 4 marca jest jakieś reggaeParty na którym wystąpią Vavamuffin, Pogodno, Maleo Reggae Rockers i Pogodno

 

jak poznam jakieś konkrety odnośnie miejsca i ceny biletów to oczywiście dam znać

 

słyszałem jeszcze o planowanym koncercie Farben Lehre we Wrocku na początku marca, ale to jeszcze nic pewnego

 

chciałem też wybrać się na Lord of the Dance Flatleya ale zabrakło już biletów :(

Odnośnik do komentarza
Chciałbym wszem i wobec ogłosić, że na tegorocznych juwenaliach organizowanych przez Politechnikę Śląską w Gliwicach zagra Kult. Serdecznie zapraszam!

Może po raz pierwszy od x lat ominą w maju Wrocław? Byłoby to niesamowite, ale i mało prawdopodobne... :lol:

Odnośnik do komentarza
Chciałbym wszem i wobec ogłosić, że na tegorocznych juwenaliach organizowanych przez Politechnikę Śląską w Gliwicach zagra Kult. Serdecznie zapraszam!

Może po raz pierwszy od x lat ominą w maju Wrocław? Byłoby to niesamowite, ale i mało prawdopodobne... :lol:

Lublin zaczeli omijac juz pare dobrych lat temu wiec wszystko jest mozliwe :kekeke:

Odnośnik do komentarza

Korn. Warszawa, Torwar 13 lutego 2008 r.

Koncert w ramach trasy „Bitch We Have A Problem”.

 

Zacznę od minusów.

Pierwszy to atmosfera. Nie do końca była taka jak być powinna. Część ludzi w ogóle nie reagowała na muzykę. Za mało było entuzjazmu. Siedziałem (stałem) na widowni. W zasadzie tylko ja się „wiłem”. Ludzie siedzieli i sprawiali wrażenie jakby się nudzili. Trochę to smutne było. Świetnie reagowała za to publiczność na płycie. Dzieciaki genialnie się bawiły :) . W połowie koncertu na szczęście ludzie trochę się ruszyli.

Faktem jest, że siedziałem wśród „weteranów” czyli ludzi w moim wieku lub starszych.

Drugi minus to brak piwa. Niestety prawda jest taka, że piwko rozruszałoby ludzi. Puściłyby hamulce i wszyscy zaczęliby się bawić. Widziałem, że niektórym było głupio krzyczeć, skakać czy śpiewać. Mi też na początku było głupio, ale później to olałem.

Minus trzeci. Brak klimatyzacji. Odwieczny problem warszawskich (nie wiem jak jest w innych miejscach Polski) klubów i wszelkich sal koncertowych. Na początku było ok, ale z biegiem czasu było coraz gorzej. W pewnym momencie Davis nie miał siły śpiewać. Słuchać było, że ciężko oddycha. Wyszedłem z koncertu mokry, a jakoś specjalnie nie szalałem.

Minus czwarty. Spora liczba przypadkowych osób. Widziałem sporo rodziców z małymi dzieciakami (8-10 lat). Panowie w garniturach, panie garsonkach czy jak to się tam nazywa. Chyba imprezy pomylili. To nie był koncert Rubika. Co ci ludzie tam robili, nie wiem. Być może lubią Korna. Nie czepiałbym się tego, gdyby nie jedna sytuacja.

Stałem w kolejce. Przede mną kręciła się taka rodzinka, za mną dwóch podpitych fanów Korna. Chłopaki jak to chłopaki. Gadali, śmiali się, rzucili kilkoma kurwami, ale bez przesady. Ot rockowy klimat. Niestety ojciec rodziny w pewnym momencie wypalił „Panowie czy moglibyście nie przeklinać? Tutaj są małe dzieci” . Myślałem, że padnę. Nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać. To nie jest piknik na placu zabaw tylko koncert rockowy. Ciekawe jak pan zareagował na bluzgi lecące ze sceny? Może poszedł do organizatorów i poprosił, żeby wokalista był grzeczniejszy? Davis momentami nie przebierał w słowach, poza tym w samych tekstach Korna sporo jest wulgaryzmów. Żenada.

Więcej minusów nie zauważono.

 

Właściwą opowieść czas zacząć. Już podczas jazdy autobusem zauważyłem kilku fanów Korna. Swoich zawsze się rozpozna. Łysi, długowłosi, wszyscy z brodami :D .

Po mnie też było widać, że jadę na koncert. Jak zawsze bojóweczki, trampeczki, bluza z kapturem. Tak ubieram się prywatnie, tak ubrany chodzę na koncerty.

Swoją drogą kiedyś pewien koleś, którego poznałem przy okazji koncertu zespołu brata powiedział taką rzecz „My się rozpoznajemy na ulicach. Jeżeli widzisz łysego gościa z kozią brodą to wiesz, że to swojak”. Coś w tym jest.

Wejście na koncert było w miarę bezproblemowe i szybkie. Ochrona działała sprawnie i kulturalnie.

Tuż po wejściu do hali Torwaru założyłem okulary i ruszyłem na salę. Po drodze kilka osób pytało się mnie czy sprzedają alkohol na Torwarze. Niestety byłem tak samo zawiedziony jak oni. Jakieś piwko jednak by się przydało.

Musiałem zadowolić się napojami Powerade. Tutaj kolejny myk. Nie chcieli sprzedawać ich w butelkach. Nie ma pojęcia dlaczego. Przecież są plastikowe? Przelewali je od razu do kubków. Na szczęście mi nie przelali. Czasami dobrze jest być starym :D .

Wypaliłem papieroska i poszedłem oglądać supporty. Przed koncertem pojawiła się plotka, że przed Kornem ma grać zespól Nefer. Nefer? Przecież to kupa. Na szczęście informacja ta okazała się plotką. Z polskiej strony Korna dowiedziałem się, że jako support wystąpiły zespoły Flyleaf oraz Deathstars. Kompletnie nie znam tych kapel.

Zespól Deathstars nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Kompletnie bez emocji.

Trochę lepiej wypadł Flyleaf. Wokalistka nie najgorsza, muza całkiem niezła. Szkoda tylko, że wszystkie ich kawałki były niemal identyczne. Basista fajnie skakał po scenie i to chyba było najlepsze. Włożyli w ten występ sporo energii. Powiedzmy, że nawet mi się podobało, ale ogólnie nie było jakoś super ciekawie. Nie zostałem rozgrzany.

Przerwa między Flyleafem i Kornem trwała krótko. Sprzęt ustawiali jakieś pół godziny. Może troszeczkę dłużej.

 

Korn wszedł na scenę mniej więcej 20 minut po 21. Koncert rozpoczął się intrem z ostatniej płyty. Na to czekałem. Później zaczęła się zabawa. Atmosfera poprawiła się. Korn w okrojonym składzie, ale dał radę. Podobno Munky nie mógł wystąpić ze względu na chorobę ojca. Z oryginalnego składu zostali więc Davis i Fieldy. Trochę szkoda, ale co zrobić. Kilka lat temu odeszli Head i David Silveria i też mi ich brakowało. To już nie to samo, ale zawsze coś. W sumie dla mnie Korn to Davis i Fieldy z jego zajebistym clangiem. Uwielbiam bas w kawałkach Korna. Jest zajebiście charakterystyczny.

Część ludzi narzekała od początku na nagłośnienie i coś w tym było. To nie było do końca to, ale co tam. Liczy się zespół i klimat. Ten był świetny. Od początku do końca. Fajne światła, mroczne przerywniki między piosenkami, energia, świetna muzyka. To lubię.

Korna zagrał wszystkie swoje największe „hity”. Wśród nich były: A.D.I.D.A.S, Love Song , Right Now, Somebody Someone, Falling Away From Me, Coming Undone, Here To Stay, Freak On The Leash, Throw Me Away, Faget, Helmet In The Bush, Evolution. Z ostatniej płyty zagrali jeszcze Hold on, Kiss i Ever Be. Szkoda, że nie zagrali Love and Luxury. Pełnej setlisty niestety wam nie podam. Korn zagrał może 20 kawałków. Tak naprawdę widownia eksplodowała przy dwóch utworach: Blind i Got the Life. Szczególnie czekałem na Got the Life. Jak dla mnie jest to najbardziej energetyczny numer Korna. Zagrali go na bis.

To było coś pięknego :) . Darłem się i miałem w dupie to, że gapili się na mnie ludzie. Być może wyglądałem idiotycznie, ale co tam. W pogo nie byłem. Jestem na to za stary. Zresztą ja już się napogowałem w życiu. Teraz czas na młodszych :) .

Davis wokalnie wypadł dobrze, ale słychać było, że przy niektórych kawałkach się męczył.

Trochę poskakałem, pomachałem łbem, pokrzyczałem. Co to dużo mówić było super :) .

Koncert skończył się koło 23:00. Siusiu i fru do domu. Trochę tłoczno było przy szatniach.. Na szczęście spadochron miałem ze sobą :D .

Koncert był genialny, ale prawda jest taka, że zabrakło trochę atmosfery. Może gdybym był ze znajomymi byłoby inaczej. Im teraz śluby, remonty i inne pierdoły w głowach ;) . Do tego część osób nie mogła iść ze względu na pracę lub brak kasy (tak było z moim bratem).

Występ Korna nie pobił koncertu REM na którym byliśmy z bratem kilka lat temu, ale bylo bardzo naprawdę fajnie. W mojej prywatnej klasyfikacji REM ciągle jest na pierwszym miejscu.

 

Kilka zdjęć:

Ja na koncercie. Standard ale w okularach :D

Deathstars

Deathstars po raz drugi

Mała przerwa

Publiczność

Publicznosć po raz drugi

Publiczność po raz trzeci (testowałem ustawienia w telefonie)

Flyleaf

Zaplecze

Tuż przed koncertem Korna. Sala nie byla jeszcz pełna. Kilka minut później ludzie stali nawet na schodach.

Korn

 

Kilka moich filmików z koncertu, jakość jest jaka jest, coś tam widać i słychać (to tylko telefon komórkowy):

 

A.D.I.D.A.S. ->

Fallin Away From Me ->

Ever Be ->

Helmet In The Bush ->

Me_who się ucieszy. Davis zasuwa na dudach :D .

Blind ->

 

Filmiki z serwisu kornzone.pl -> http://www.kornzone.pl/index.php?option=co...view&id=190

Odnośnik do komentarza

W szoku? Jedna z najbardziej popularnych kapel nu-metalowych (jeśli nie najpopularniejsza) przyjeżdża do Polski, to chyba zrozumiałe, że ludzie będą chcieli ich zobaczyć? Jakbym był w Warszawie to na 100% bym był się wybrał i na pewno z kilkoma kumplami, którzy także lubią Korna.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...