Skocz do zawartości

Kącik absurdalny


paszczaq

Rekomendowane odpowiedzi

To nadaje się tylko tutaj:

 

za onet.pl:

 

Macierewicz: służby specjalne muszą pozostawać w gotowości

Antoni Macierewicz powiedział w radiowych "Sygnałach Dnia", że ostrzelanie budnyku Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie mogło być przypadkowe. Nikt przypadkowo nie strzela do budynków rządowych - stwierdził. Zaznaczył, że śledztwo w tej sprawie prowadzą odpowiednie organa. Antoni Macierewicz dodał, że służby specjalne muszą pozostawać w gotowości. Skrytykował jednocześnie prasę za zbyt lekkie - jego zdaniem - potraktowanie tej sprawy.

 

Gość Jedynki zapytany o doniesienia ws. wyposażenia ochrony prezydenta w długą broń wyraził opinię, że nie świadczy to wcale o wystąpieniu zwiększonego zagrożenia zamachem terrorystycznym. Szef służby kontrwywiadu wojskowego podkreślił jednak, że sytuacja nie jest dobra, i podał właśnie przykład ostrzelania z pistoletu gmachu ministerstwa rolnictwa.

 

Antoni Macierewicz powiedział także, że były szef MSWiA Janusz Kaczmarek reprezentuje potężny układ biznesowo-polityczny. Szef służby kontrwywiadu wojskowego, który był gościem "Sygnałów Dnia" podkreślił, że w układ ten zamieszane są także osoby odpowiadające za bezpieczeństwo państwa. Jako znamienne określił przy tym występowanie mediów w obronie układu. Antoni Macierewicz zauważył też, że Kaczmarek jest blisko powiązany z wielkim biznesem i zaznaczył, że nie jest to przypadek.

 

Odnosząc się do doniesień o proniemieckim nastawieniu Platformy Obywatelskiej i SLD gość "Sygnalów Dnia" przypomniał, że oba te ugrupowania występowały w przeszłości przeciwko działaniom zmierzającym do zahamowania niemieckich roszczeń. Zauważył, że PO i Sojusz milczą w tej kwestii także i teraz. Macierewicz podkreślił, że obrona polskiej własności jest dla nas bardzo ważna, i zwrócił uwagę, że dotyczy ona jednej trzeciej terytorium Polski.

 

 

Najlepiej zostawić to bez komentarza, bo nie wiadomo, czy lepiej śmiać się, czy płakać...

Odnośnik do komentarza

Co to zoofilia to wiemy a jak to nazwac :o

 

Za onet.pl

Wielbłąd zgwałcił i zabił swoją panią

Ulubiony wielbłąd pewnej Australijki najpierw zgwałcił swoją panią, a potem ją zabił przygniatając swoim ciałem - podaje BBC.

Kobietę znaleziono martwą w zagrodzie dla bydła koło miasta Mitchella w Queenslandzie. Nieszczęśnica otrzymała wielbłąda w prezencie na 60. urodziny. Kiedy kobieta stała się obiektem pożądania zwierzęcia, wielbłąd powalił ją na ziemię, leżał na niej i przydusił. Wielbłąd miał 10 miesięcy i ważył 152kg.

 

Młode wielbłądy zwykle nie są agresywne, ale mogą się stawać groźne, jeśli się boją lub są podniecone.

Odnośnik do komentarza
Chiny starają się kontrolować możliwie dużo sfer życia swych obywateli. Ale tak daleko władze jeszcze nie poszły - chcą kontrolować to, co dzieje się po śmierci.

Buddyzm zakłada, że wszystkie istoty żywe na świecie mają swoją duszę, która wędruje po świecie i wciela się w kolejne stworzenia. Raz jesteś prezydentem, a raz np. żabą. Chiny postanowiły postawić szlaban na drodze do duchowego odrodzenia i nakazały składanie podań o reinkarnację w ministerstwie do spraw religii - informuje serwis tvn24.pl."

 

http://wiadomosci.onet.pl/1593832,12,item.html

 

Dla mnie k.o.

Odnośnik do komentarza
Chiny starają się kontrolować możliwie dużo sfer życia swych obywateli. Ale tak daleko władze jeszcze nie poszły - chcą kontrolować to, co dzieje się po śmierci.

Buddyzm zakłada, że wszystkie istoty żywe na świecie mają swoją duszę, która wędruje po świecie i wciela się w kolejne stworzenia. Raz jesteś prezydentem, a raz np. żabą. Chiny postanowiły postawić szlaban na drodze do duchowego odrodzenia i nakazały składanie podań o reinkarnację w ministerstwie do spraw religii - informuje serwis tvn24.pl."

 

http://wiadomosci.onet.pl/1593832,12,item.html

 

Dla mnie k.o.

Nie wiem czy to jest takie absurdalne jak na pozór się wydaje.

Kwestia nowego przepisu może być o tyle istotna, że według buddyjskich wierzeń także dusza pierwszego Dalajlamy podróżuje po świecie i odradza się w kolejnych ludziach. Gdy mnisi odnajdą taką osobę i upewnią się, że to faktycznie nowe wcielenie świętego - staje się on kolejnym Dalajlamą, duchowym i po trochu politycznym przywódcą Tybetu - podaje serwis tvn24.pl.

Zważywszy na to, że XIV Dalajlama ma już ponad 70 lat, w niedalekiej perspektywie Tybetańczyków czeka poszukiwanie nowego wcielenia swojego przywódcy. Władze w Pekinie widocznie chcą zdyskredytować ważność ewentualnego wyboru i pozbawić Tybet duchowego przywódcy.

Odnośnik do komentarza

to jest dobre :)

 

- W moim przekonaniu, przypadek pana Kaczmarka to jest przypadek długoletniej zorganizowanej, bardzo przemyślanej, rzeczywiście zręcznej operacji, zmierzającej do tego, żeby wprowadzić do struktur formacji, która chciała i chce w dalszym ciągu zmieniać kraj, a szczególny nacisk kładzie na walkę z patologią społeczną, człowieka, który będzie tę patologię ochraniał. I to było rzeczywiście zrobione dobrze, ze znajomością psychologii, portretów psychologicznych poszczególnych osób, z bardzo dużym wysiłkiem, żeby zbliżyć się, także w sensie towarzyskim, do prezydenta. Krótko mówiąc, profesjonalna akcja - tłumaczył J.Kaczyński.

 

LINK

 

Wszedzie dookola czyha .... paranoja gola ;)

Odnośnik do komentarza

To już było omawiane. Przecież Kaczyński sam w to nie wierzy, ale musi jakoś wytłumaczyć troszkę zdezorientowanym wyborcom, że to układ ich zaatakował, a nie że tacy sami ludzie są wśród nich. Przecież Kaczmarek nie wziął się znikąd. Żaden układ by go nie podsunął. To sam Ziobro go lansował, a Kaczyński mianował szefem MSWiA. Przecież ci ludzie nie przyznają się, że zrobili błąd. To układ czyha na ich dobre serduszka.

Beton obojętnie co by Kaczyński powiedział, to uwierzy, ale zapewne jest parę osób które mogło się wahać no to premier im wyjawił, że to wina układu.

 

To samo jest z "frontem obrony przestępców" - nic tak dobrze się w mediach nie sprzedaje jak to, że Ziobrro na swym czarnym koniu zwalcza przestępczość, a PO i SLD mu przeszkadzają i chronią przestępców. I mnóstwo ludzi w to wierzy. A to, że jacyś tam są podsłuchiwani, że prokuratura jest polityczna - kogo to obchodzi?

Zrobi się konferencję prasową "Ten pani nikogo już nie zabije" i lud wierzy, że "bandyci boją się policji i już nie zbijają mi witryn". Ciekawe tylko, czemu Ziobro nie zrobił konferencji prasowej, jak komendant policji ujawnił, ze przestępczość w Polsce rośnie :roll:

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor

Niech mi ktoś jeszcze spróbuje wmówić, że Polska nie jest chorym krajem.

 

Właściciele stron internetowych muszą je zarejestrować, jeśli nie chcą być ścigani przez prokuraturę. To efekt ostatniego postanowienia Sądu Najwyższego

 

Prokuratorzy coraz chętniej ścigają autorów stron internetowych za to, że nie zarejestrowali ich w sądzie jako dziennik lub czasopismo. Przekonał się o tym m.in. Leszek Szymczak, prowadzący serwis GazetaBytowska.pl, który został oskarżony o prowadzenie serwisu bez rejestracji. Organy ścigania zajęły się nim, ponieważ nie usunął z forum komentarzy internautów na temat komornika, o którym program wyemitowała TVN.

 

Szymczak czeka na wynik apelacji. W pierwszej instancji sąd w Słupsku co prawda umorzył postępowanie ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu, ale jednocześnie uznał, że oskarżony rzeczywiście złamał prawo, gdyż nie zarejestrował swej strony. To samo dotknęło wydawców serwisu "Szycie po przemysku". Co ciekawe, oni próbowali zarejestrować serwis, ale sąd im odmówił. A później prokuratura zaczęła ich ścigać za... brak rejestracji.

 

Ta sprawa doczekała się niedawno postanowienia Sądu Najwyższego. Może ono wstrząsnąć polskim Internetem. Wprawdzie sąd oddalił kasację prokuratury, gdyż uznał, że skoro wydawcom odmówiono zarejestrowania tytułu, to nie można ich teraz za to karać. Z drugiej strony doszedł do wniosku, że strony WWW muszą być rejestrowane tak samo jak czasopisma papierowe.

 

Co istotniejsze, dotyczy to zarówno profesjonalnych portali informacyjnych, jak i np. amatorskich stron ze zdjęciami rodzinnymi. - Zgodnie z prawem prasowym treść nie ma znaczenia do uznania publikacji za prasę - tłumaczy "Rzeczpospolitej" sędzia SN Jacek Sobczak, który był sprawozdawcą w opisanej sprawie. W praktyce oznacza to, że jeśli strona jest aktualizowana częściej niż raz w tygodniu, powinna zostać zarejestrowana jako dziennik. Jeśli rzadziej, ale przynajmniej raz w roku - jako czasopismo. Autorowi strony za brak rejestracji grozi grzywna, a nawet kara ograniczenia wolności.

 

[LINK]

Odnośnik do komentarza
Minister zmienił program - podręczniki nieaktualne

 

Podręczniki do matematyki i polskiego jednego dnia stały się nieaktualne. Ale nawet gdyby autorzy napisali nowe, to prawo wymyślone przez PiS i LPR zabrania uczniom je kupić

 

W poniedziałek pierwszy dzień nowego roku szkolnego. Tornistry spakowane, ale podręczniki w nich - już nieaktualne. Na zdjęciu: dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 91 w Kielcach mierzą mundurki

 

Jacek z szóstej klasy podstawówki od 1 września ma na matematyce zgłębiać tajniki brył obrotowych, choć jeszcze tydzień temu były one w programie gimnazjum. Wacek z gimnazjum ma się uczyć twierdzenia Talesa, choć jeszcze kilka dni temu było ono dopiero w programie liceum.

 

Jest problem. W podręcznikach Jacka i Wacka, które już czekają w ich tornistrach, nie ma tych tematów. A w poniedziałek początek roku szkolnego.

 

Wszystko dlatego, że w ostatniej chwili - 23 sierpnia - nowy minister edukacji Ryszard Legutko podpisał rozporządzenie o tzw. podstawach programowych do polskiego i matematyki, czyli w skrócie o tym, czego mają się nauczyć uczniowie. Ma ono obowiązywać od 1 września. Wprowadza m.in. nowe lektury oraz przesuwa całe działy matematyki z jednego rodzaju szkoły do drugiego.

 

Na podstawie takiego rozporządzenia eksperci zawsze piszą programy nauczania i podręczniki. Tego dnia, kiedy minister Legutko podpisał rozporządzenie, ciepłe jeszcze podręczniki do polskiego i matematyki straciły aktualność.

 

Minister edukacji tłumaczy, że zmiany są konieczne. W matematyce - żeby przygotować uczniów do powszechnej matury z matematyki w 2010 r. A w polskim - bo w wyborze lektur była zbyt "duża dowolność".

 

- Po tych zmianach muszę w liceum omówić około dziesięciu nowych lektur, np. Zofii Kossak-Szczuckiej albo Hanny Malewskiej. Nie ma do nich metodycznych pomocy - scenariuszy lekcji czy tematów do dyskusji. Uczniowie będą się musieli obyć bez podręcznikowych omówień, bo ich po prostu nie ma - mówi Katarzyna Olejnik, polonistka z Prywatnego LO im. I. J. Paderewskiego w Lublinie.

 

Podobnie z matematyką. - Do tej pory zaczynałem gimnazjum od zaawansowanych działań na procentach. Ich podstawy dzieci poznawały już w podstawówce. Teraz, jednym rozporządzeniem, minister całe procenty przeniósł do gimnazjum. Będę musiał zaczynać je od początku, choć w podręcznikach są zupełnie inne, bardziej zaawansowane ćwiczenia - mówi Dariusz Kulma, matematyk z Gimnazjum nr 2 z Mińsku Mazowieckim.

 

Marcin Karpiński, kierownik redakcji matematyki w Gdańskim Wydawnictwie Oświatowym: - Nie ma aktualnych podręczników. Nauczyciele będą musieli bardzo twórczo korzystać z tych dostępnych.

 

- Będzie chaos i skakanie po materiale. Lekcje sobie, podręczniki sobie - dodaje Maria Rząp, matematyk z warszawskiej podstawówki nr 103.

 

Niektórzy poloniści i matematycy o zmianach nic nie wiedzą. A wszyscy musieli do końca wakacji złożyć roczny plan zajęć dydaktycznych - rozpisany na godziny lekcyjne. Teraz będą musieli go zmieniać.

 

Z kolei podręczników zmienić się nie da. Cykl przygotowania i druku szkolnej książki to co najmniej rok. Ale nawet gdyby wydawnictwa napisały i wydrukowały nowe książki, żaden uczeń ich nie kupi. Zabrania tego ustawa oświatowa forsowana w kwietniu w Sejmie przez b. ministra edukacji Romana Giertycha. I przegłosowana przez koalicję PiS-LPR-Samoobrona.

 

Zgodnie z zawartym w niej programem "Tani podręcznik" na ten rok szkolny każda szkoła wybrała zestawy podręczników, których nie będzie mogła zmienić przez najbliższe trzy lata.

 

- Uczniowie kupili podręczniki, ale tylko częściowo będą z nich korzystać. Za to dodatkowo zapłacą za pomoce (np. aktualne zestawy ćwiczeń), które będziemy musieli na bieżąco produkować. Pojawi się też dużo bryków złej jakości - mówi Piotr Marciszuk, prezes Polskiej Izby Książki i właściciel wydawnictwa Stentor.

 

Wydawca Karpiński: - Lekturami politycy bawili się od miesięcy, choć nic nie trzeba było w nich zmieniać. A teraz zamieszanie.

 

Marek Legutko, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, która współpracowała z MEN przy rozporządzeniu, nie chce komentować sprawy lektur, bo nie jest polonistą. Jest za to matematykiem. - Zmiany w matematyce konsultowaliśmy już od lutego 2006 r. i nie są moim zdaniem rewolucyjne - mówi.

 

Karpiński: - Ale dlaczego MEN wprowadza je w ostatniej chwili?

 

Polska Izba Książki wysłała właśnie do rządu protest. Domaga się wycofania rozporządzenia, bo "prowadzi do chaosu w szkołach". Karpiński: - Albo trzeba wycofać się z tej absurdalnej ustawy z "Tanim podręcznikiem".

 

Marek Legutko: - Dotychczasowe podręczniki i programy obowiązują, tylko niektóre treści z nich nie są obowiązkowe. Za kilka dni wydamy specjalny informator dla nauczycieli.

 

Komentarza MEN nie udało nam się wczoraj uzyskać.

 

Źródło: Gazeta Wyborcza

 

Nie dość, że zmiana w ostatniej chwili - duża część osób pewnie już kupiła podręczniki - te nowe podręczniki (nowe wg tego rozporządzenia) i tak szkoła nie będzie mogła kupić, bo ma zakaz :lol:

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor
Minister zmienił program - podręczniki nieaktualne

 

Podręczniki do matematyki i polskiego jednego dnia stały się nieaktualne. Ale nawet gdyby autorzy napisali nowe, to prawo wymyślone przez PiS i LPR zabrania uczniom je kupić (...)

 

Nie dość, że zmiana w ostatniej chwili - duża część osób pewnie już kupiła podręczniki - te nowe podręczniki (nowe wg tego rozporządzenia) i tak szkoła nie będzie mogła kupić, bo ma zakaz :lol:

 

Słyszałem właśnie mędrca z MEN: "Przecież jednym z założeń reformy szkolnictwa było wyrabianie w uczniach umiejętności samodzielnego znajdywania informacji. A skoro od licealistów tego oczekujemy, to i nauczyciele sobie poradzą".

Odnośnik do komentarza

gazeta.pl

Premier: Mamy komputerowy model układu

Dziś o układzie można więcej powiedzieć niż kiedyś, nawet są prowadzone badania o charakterze naukowym, przy użyciu modelu komputerowego układu, by ukazać te wszystkie związki między różnego rodzaju ośrodkami sił społecznych w Polsce - powiedział premier Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Gazety Pomorskiej".

:|

Niech mnie ktoś uszczypnie. Niech ten straszny sen sie wreszcie skończy!

Najbardziej przerażające jest, że jakieś 20-30% społóeczeństwa faktycznie uwierzy, że Kaczyński z Ziobrą mają komputerowy model układu :doh!:

Czekam na ogłosznie matematycznego wzoru na układ...

Odnośnik do komentarza

P - postkomunista

L - liberał

O - oligarcha

Ł - łżeelita

W - wykształciuch

U - UKŁAD

 

7P^L/O-(Ł*W) = U

 

To bardzo proste równanie, aż dziw, że dwa lata nad nim siedzą. Teraz tylko wszystkich podliczyć, popodstawiać liczby i wszystko wyjdzie jak na dłoni.

chodzą słuchy, że jest jeszcze prostsze równanie

R -reszta

 

R - PiS = U

 

 

:|

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...
W jednym z miast na Florydzie psy będą mogły szczekać tylko przez 15 minut dziennie. Za przekroczenie tego limitu właścicielom czworonogów będą groziły kary administracyjne.

Według obecnie obowiązujących przepisów psy w Mount Dora na Florydzie mogą szczekać jednorazowo przez 5 minut, a łączny czas ujadania w ciągu doby wynosi pół godziny. Przepisy te są jednak trudne do wyegzekwowania, bowiem wymagają stałego monitorowania szczekania psów. Dlatego właśnie władze Mount Dora postanowiły zmienić regulacje w tej sprawie. Według nowego rozporządzenia psy nadal mogły szczekać w 5-minutowych przedziałach czasowych, ale nie więcej niż trzy razy w ciągu doby. Dłuższe i częstsze szczekanie będzie traktowane jako zakłócenie porządku publicznego - podobnie jak zbyt głośne słuchanie radia czy granie na instrumentach muzycznych.

 

Wiele amerykańskich miast traktuje długotrwałe ujadanie psów jako zakłócenie porządku publicznego. By uniknąć grzywny właściciele są często zmuszeni do zakupu specjalnych uciszających obroży. Gdy pies zaczyna szczekać, urządzenia te wysyłają impulsy elektryczne, ultradźwięki lub wydzielają nielubiany przez psy zapach cytrusów. Obroże przeciw szczekaniu kosztują od 70 do 200 dolarów.

Ktoś miał kiedyś wątpliwości, że USA to najbardziej powalony kraj na świecie? :]

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...