Skocz do zawartości

Gawędy o duszy Maryni #547 - nostalgiczny powrót do czasów młodości


krzysfiol

Reboot którego użytkownika Maryni chciałbyś zobaczyć w tym temacie?  

62 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Reboot którego użytkownika Maryni chciałbyś zobaczyć w tym temacie?

    • Wujek Przecinak 2: zabawa jajem weteranki
    • Timon 24: marudzenie o szopenie i smęcenie o fretce
    • Fikander: zemsta zbiorkomu na blachosmrodach
    • Henkel 5: pełna klatka na pełnej kurwie
    • Johniss 7: porwanie przez wichry namiętności
    • Icon 2: katowicki blackout
    • Guli 69: w nienawiści do ubera tak zostałem wychowany
    • m0ke i czornuch: elo rap i wejście do pociągu bylejakiego

Ankieta została zamknięta


Rekomendowane odpowiedzi

6 minut temu, lad napisał:

No chyba, że kanapeczki z jakimś kotletem w środku - takie mogą dostać moją rekomendację.

Pierwsza była z kotletem i wszystkim co się producentowi pod rękę nawinęło. Druga z pastą pieczarkową i warzywami. Całkiem to niezłe w smaku, ale kcal i wartości to nie za wiele.

Odnośnik do komentarza
54 minuty temu, Ingenting napisał:

Serio? :D
Byłem na tym ze dwa tygodnie temu i dla mnie ten film był słaby. Historia strasznie się rwie, w zasadzie jest o wszystkim i o niczym. Fabijański mnie wkurwiał od początku do końca. Za to Woronowicz i Gajos byli w porządku. 

 

Historia jest o 3 grupach społecznych w trakcie mocnych przemian na przestrzeni lat, więc ja wiem czy o wszystkim i o niczym ;) taki Skrzypek na dachu jest też po prostu o życiu społeczności konkretnej w specyficznych, trudnych czasach :P

Fabijański był moim zdaniem niezły, oszczędna gra która pasowała, aczkolwiek chemia między nim, a Maritą taka sobie.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gabe napisał:

Przez ostatnie 5-6(?) lat, kiedy regularnie odwiedzam dentystę, moja pani doktor nie spóźniła się ani razu, ani razu nie czekałem na wizytę więcej niż 5-10 minut ponad umówioną godzinę, a kilka razy się zdarzyło, że wszedłem wcześniej, bo mam zwyczaj przychodzenia wcześniej :D Więc nie rozumiem, o czym mówisz.

Nie wiem, czy kiedykolwiek wchodziłem do gabinetu dentysty punktualnie, a chodziłem w życiu do paru - brak punktualności zresztą doskonale rozumiem (tak jak u notariusza, o czym była mowa powyżej), skoro zapisuje człowieka na 30 minut, a dopiero po otwarciu paszczy na miejscu wychodzi, czy to będzie 15 czy 45 minut.

Punktualności to mogę oczekiwać od ludzi z linii produkcyjnej, którzy wiedzą doskonale co i kiedy powinno nastąpić, a nie od zawodów wykonujących pracę uzależnioną od innego człowieka tak jak notariusz, dentysta czy radca prawny, którym punktualne stawiennictwo uniemożliwia często klient, który odsłania karty dopiero na miejscu. I mówię to jako osoba chorobliwie wręcz punktualna, która traci masę czasu przychodząc często zdecydowanie za wcześnie - sam nie raz, nie pięć miałem sytuacje, w których przez słuchawkę słyszałem o prostym problemie, rezerwowałem sobie odpowiednią liczbę czasu, a później okazywało się jak w dowcipie, że to jednak nie rozdawali, tylko kradli, nie w Moskwie, tylko w Petersburgu, przez co niemożliwym było punktualne rozpoczęcie kolejnego spotkania.

Taką samą empatię, jakiej tu Fenomen wymaga od notariusza, należy również okazać samemu, inaczej wychodzi się faktycznie na buraka, tak jak Misiek.

 

A waga konwenansów maleje wraz z powagą roli przedsiębiorcy - profesor Popiołek na Śląsku nie może opędzić się od klientów, choć do konwenansów nie przywiązuje żadnej wagi i niejeden matoł by go nazwał przez to burakiem. Ot, przechodzi do rzeczy zamiast tracić czas na nieistotne rzeczy. Na pewnym poziomie relacje z klientem buduje się przez wygrane, a nie obowiązkowy small-talk. Jest zatem w praktyce dokładnie odwrotnie niż napisał kaderr - poważny biznes nie ma czasu na takie konwenanse i dlatego gdybym moim większym klientom marnował czas na takie bzdury to zostałbym wyśmiany już na starcie. Tak to sobie można pogadać jadąc ileśset kilometrów między rozprawami, jeśli się to trafi, mając spotkanie biznesowe omawia się konkrety i na resztę po prostu szkoda czasu. Mój obecny szef by kogoś takiego zabił śmiechem.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
 
Historia jest o 3 grupach społecznych w trakcie mocnych przemian na przestrzeni lat, więc ja wiem czy o wszystkim i o niczym taki Skrzypek na dachu jest też po prostu o życiu społeczności konkretnej w specyficznych, trudnych czasach

Fabijański był moim zdaniem niezły, oszczędna gra która pasowała, aczkolwiek chemia między nim, a Maritą taka sobie.
No dla mnie właśnie było tego za dużo i bardzo rozwalone. Tu romans, tu historia, tu relacje między Kaszubami, a Niemcami, a Polakami. W międzyczasie geopolityka, polityka niemiecka. Do tego syn gej i w chuj innych rzeczy. Dla mnie to był straszny chaos. Poza tym sam wątek romansu nudny.
Odnośnik do komentarza
19 minut temu, Gacek napisał:

sam nie raz, nie pięć miałem sytuacje, w których przez słuchawkę słyszałem o prostym problemie, rezerwowałem sobie odpowiednią liczbę czasu, a później okazywało się jak w dowcipie, że to jednak nie rozdawali, tylko kradli, nie w Moskwie, tylko w Petersburgu, przez co niemożliwym było punktualne rozpoczęcie kolejnego spotkania

Oczywiscie, ze bylo mozliwe - mogles klienta, ktory nie powiedzial prawdy przez telefon, odprawic, mowiac, ze na te chwile musisz go przeprosic, bo masz umowione kolejne spotkanie, zas z powodu niewlasciwego opisu sprawy przez telefon zalozyles mniej czasu na rozwiazanie jego sprawy, podczas gdy nowe informacje otrzymane podczas spotkania zmieniaja postac rzeczy i wymagaja umowienia dodatkowego spotkania i poswiecenia wiecej czasu.

 

Tak, wiem, klient nie lubi, kiedy mowi sie mu, ze nie ma racji, ale zarowno jako planujacy swoj kalendarz, jak i klient umowiony na spotkanie po nim, mam to w pizdzie.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
27 minut temu, Gacek napisał:

Na pewnym poziomie relacje z klientem buduje się przez wygrane, a nie obowiązkowy small-talk.

Na pewnym poziomie klient orientuje sie, ze wykonac usluge moze nie tylko jedna firma - i wtedy wlasnie docenia sie cos wiecej typu small talk.

  • Lubię! 4
Odnośnik do komentarza
31 minut temu, Gacek napisał:

Jest zatem w praktyce dokładnie odwrotnie niż napisał kaderr - poważny biznes nie ma czasu na takie konwenanse i dlatego gdybym moim większym klientom marnował czas na takie bzdury to zostałbym wyśmiany już na starcie. Tak to sobie można pogadać jadąc ileśset kilometrów między rozprawami, jeśli się to trafi, mając spotkanie biznesowe omawia się konkrety i na resztę po prostu szkoda czasu. Mój obecny szef by kogoś takiego zabił śmiechem.

 

Cóż, nic tylko się cieszyć, że są ludzie którzy jeszcze tak myślą :kekeke: 

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza
13 minut temu, SZk napisał:
36 minut temu, Gacek napisał:

 

Oczywiscie, ze bylo mozliwe - mogles klienta, ktory nie powiedzial prawdy przez telefon, odprawic, mowiac, ze na te chwile musisz go przeprosic, bo masz umowione kolejne spotkanie, zas z powodu niewlasciwego opisu sprawy przez telefon zalozyles mniej czasu na rozwiazanie jego sprawy, podczas gdy nowe informacje otrzymane podczas spotkania zmieniaja postac rzeczy i wymagaja umowienia dodatkowego spotkania i poswiecenia wiecej czasu.

 

Tak, wiem, klient nie lubi, kiedy mowi sie mu, ze nie ma racji, ale zarowno jako planujacy swoj kalendarz, jak i klient umowiony na spotkanie po nim, mam to w pizdzie.

Ależ byłby wtedy shitstorm za brak zrozumienia jego sytuacji, jakbym trafił na takiego Fenomena :keke: nawet nie tyle proponujesz "mniejsze zło" co "inne zło". Nie mówiąc już o przykładzie z dentysta, który nie odłoży gościa na bok, bo nie spodziewał się takiego ubytku - dlatego właśnie nie przeszkadza mi u niego częste czekanie.

10 minut temu, SZk napisał:

Na pewnym poziomie klient orientuje sie, ze wykonac usluge moze nie tylko jedna firma - i wtedy wlasnie docenia sie cos wiecej typu small talk.

Właśnie o tym pisałem - jeśli w jednym mcdonaldzie cię źle traktują, to idziesz do innego, masz ich sporo. Jeśli jednak chcesz coś wyjątkowego, to tych firm alternatywnych jest bardzo mało albo nawet żadnej w okolicy - dlatego pisałem, że na pewnym poziomie biznesu small talk nie ma znaczenia, bo przemawia za Tobą resumee, a nie kindersztuba. Dlatego idzie się do najlepszego, a nie do najmilszego.

I tak, pracując w mikrej kancelarii i mając parudziesięciu klientów, ale z tzw. drobnicy, też tak sądziłem, że dużo zyskuję tzw. kindersztubą. Tylko później z tych kilkudziesięciu zwykłych Kowalskich zrobiło się paru biznesmenów i nagle się okazało, że trzeba porzucić rozmowy o pogodzie, bo są nieistotne i wręcz niemile widziane przy okazji spotkań biznesowych.

 

8 minut temu, kaderr napisał:

Cóż, nic tylko się cieszyć, że są ludzie którzy jeszcze tak myślą :kekeke: 

https://youtu.be/uwbRXXsYbUc?t=137

 

Odnośnik do komentarza
Gość MitnickMike
3 minuty temu, jmk napisał:

Ja kiedyś na tomografię czekałem na korytarzu od 8 do 20, powiedzieli, że "jak zadzwonią to pójdziemy" i myślałem, że to szczyt cierpliwości, ale przerosły je miesiące czekania na projekt bez odpowiedzi ;)

 

No trochę mnie zszokowałeś zaliczką (a raczej kwotą;)), nie pamiętam, żebyśmy o tym rozmawiali. Ja tylko pytałem czy nie będzie problemu jak bym miał Ci zapłacić już po otrzymaniu pozwolenia na budowę (po nowym roku) i mówiłeś, że bez problemu. Nie planowałem takiego wydatku :) Może dasz mi trochę czas na zebranie takiej kwoty? Bo obecnie trochę się już wykosztowałem, a jeszcze mam przygotowania do ślubu (w kwietniu biorę). Może jakoś w ratach Ci tę zaliczkę zapłacę? 

 

;)

Odnośnik do komentarza
9 minut temu, Gacek napisał:

Ależ byłby wtedy shitstorm za brak zrozumienia jego sytuacji, jakbym trafił na takiego Fenomena :keke: nawet nie tyle proponujesz "mniejsze zło" co "inne zło". Nie mówiąc już o przykładzie z dentysta, który nie odłoży gościa na bok, bo nie spodziewał się takiego ubytku - dlatego właśnie nie przeszkadza mi u niego częste czekanie. 

Pomiajac sprawy "materialowe" jak w przykladzie z dentysta (ktory w sumie zanim cokolwiek zacznie wiercic powinien przeprowadzic porzadny zwiad), istota mojej koncepcji jest to, by shitstorm ominal klienta, ktory czeka na umowiona godzine - i malo mnie obchodzi, czy prawnik zalatwi to z tym, co zle przedstawil wstepnie sprawe, polubownie czy chamsko. Mialem przyjsc na te godzine, masz mnie przyjac o tej godzinie - jak to zrobisz to juz nie moja sprawa. "Zlo" powinno zostac dla Ciebie i klienta, ktory zle przedstawil sprawe, ja mam prawo oczekiwac, ze zlo mnie "ominie".

 

 

  • Lubię! 4
Odnośnik do komentarza
14 minut temu, MitnickMike napisał:

No trochę mnie zszokowałeś zaliczką (a raczej kwotą;)), nie pamiętam, żebyśmy o tym rozmawiali. Ja tylko pytałem czy nie będzie problemu jak bym miał Ci zapłacić już po otrzymaniu pozwolenia na budowę (po nowym roku) i mówiłeś, że bez problemu. Nie planowałem takiego wydatku :) Może dasz mi trochę czas na zebranie takiej kwoty? Bo obecnie trochę się już wykosztowałem, a jeszcze mam przygotowania do ślubu (w kwietniu biorę). Może jakoś w ratach Ci tę zaliczkę zapłacę? 

 

;)

 

Mylisz daty, ale to już było ;)  No i tak zaliczka 2 kafle poszła 16 listopada, od stycznia do kwietnia brak odpowiedzi - o tym okresie ciągle piszę, a Ty dalej swoje o mailach z października.

BTW, ja ciągle myślałem, że byliśmy kolegami, a nie klient-wykonawca.

 

 

Cz. 16.11.2017,Kategoria Dom i rachunki,m-Dom Projekty Budowlane Pawlikowski Michał ul. Marsz. Piłsudskiego 3...,Adrian Juszkiewicz Projekt budynku mieszkalnego Redlica,Kwota -2 000,00 PLN,Konto KONTO Direct,Saldo po transakcji 58,37 PLN

rozwiń poniżej szczegóły

Odnośnik do komentarza
  • lad zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...