Skocz do zawartości

[FM2006] Guys in the red... are fighting for win...


Rekomendowane odpowiedzi

Mundial to nie była jedyna rzecz, a właściwie to jedna z mniej interesujących, jaka zwracała uwagę kibiców Luton. Wszyscy raczej oczekiwali ruchów transferowych klubu oraz nasłuchiwali wszelkich z niego wiadomości. A te były różne, dobre i złe, i na ogół się przeplatały.

 

Pierwszą dobrą wiadomością było, że nasz obiekt przy Kenilworth Road zostanie rozbudowany o dodatkowe 6000 miejsc, co stanowi, bagatela, 52,5% obecnej pojemności stadionu. Ale z drugiej strony nie ma się temu co dziwić, jesli weźmie się pod uwagę, że średnia frekwencja w minionym sezonie wyniosła (łącznie z uśrednieniem wyników z meczów pucharowych) 82,83% całkowitej pojemności stadionu, co jest wynikiem najwyższym w Premiership.

 

Z kolei gorszą wiadomością było ostateczne pożegnanie się z Franckiem Queudrue, który z dniem 30 czerwca zdecydował się na zawieszenie butów na kołku i odejście na emeryturę. Po cichu liczyłem na to, że Francuz zechce ukończyć kurs trenerski i nasza współpraca się nie zakończy, ale jednak nic takiego się nie stało .Był to jeden ze smutniejszych dni w mojej karierze trenerskiej, bo Francka niezwykle szanowałem. Na pożegnanie obiecaliśmy sobie, że nasze dobre relacje (na stopie przyjacielskiej - nie myślcie sobie Bóg wie czego...) będą oczywiście pielęgnowane w przyszłości.

 

Następnie otrzymałem informację o rozpoczęciu nowego sezonu ligi angielskiej. Oznaczało to poznanie terminarza ligowego, który z początku wydaje się mało przyjazny, bo w pierwszych trzech spotkaniach czekają nas mecze z Blackburn, Boltonem i Chelsea, a więc rywalami niewygodnymi. Ale poznałem również kwotę jaka zasiliła nasze konto ze stacji telewizyjnych. Wyniosła ona niespełna dwadzieścia milionów euro, co prawie podwoiło nasz dostępny budżet. Tym samym zarząd poinformował, że na transfery będę mógł w przyszłym sezonie przeznaczyć 24 miliony euro. Ja jednak zdecydowałem się na powiększenie budżetu płacowego kosztem transferowego i tak na zakupy zostało “zaledwie” siedemnaście baniek.

 

Zakończenie Mundialu również oznaczało powstanie wakatów na kilku stanowiskach trenerów reprezentacji. Chyba też nikogo nie dziwi, że natychmiast pojawiły się propozycje, abym objął kadry. Najpierw zgłosiła się do mnie kadra Portugalii, ale ze wzgląd na Cristiano Ronaldo, który w kadrze nadal gra, odmówiłem. Po prostu wiem, że nasza współpraca nie układałaby się najlepiej (ja go po prostu nie lubię), a usunięcie go z kadry nie przyniosłoby korzyści drużynie). Potem odezwała się również z zapytaniem reprezentacja Szwajcarii, ale tę kandydaturę również odrzuciłem, bo generalnie rzecz biorąc praca z reprezentacją europejską (nie licząc rodzimej Polski) mnie chyba nie interesuje.

Odnośnik do komentarza

Wszystkie te wydarzenie miały w sumie niewiele wspólnego z tym co zawsze najbardziej elektryzuje kibiców, a więc z transferami. Te dopiero miały zostać zrealizowane i do tego potrzebowaliśmy osiągnięcia daty 1 lipca. Z tym dniem do klubu dołączyło kilku graczy, oczywiście wszyscy z wolnego transferu.

Jako pierwszy w klubie pojawił się kolejny z moich pupili w Carlisle United, nie mieszczący się ostatnio nawet w pierwszej drużynie (nie mówiąc o składzie meczowym) egipski skrzydłowy Achmed Samir Farag (EGI, 32, 84A / 11G) zdecydował się na dołączenie do Luton. Jak sam stwierdził, miał propozycje dużo lepsze pod katem finansowym, ale perspektywa pracy ze mną ostatecznie go przekonała. Nie ukrywam, że było to dla mnie bardzo miłe wyznanie.

 

Drugim graczem, który dołączył do drużyny jest napastnik, który większość swojej kariery spędził w Portsmouth, Brett Pitman (ANG, 30, 7u21-A / 3G). Zapewne wielu zdziwi się dlaczego ściągam lekko zaawansowanego wiekiem napastnika, który przecież nie ma wyrobionej jakiejś zasadniczo poważnej marki w Anglii, nie mówiąc już o Europie. Ale co innego mnie skłoniło do tego, by podpisać z Anglikiem kontrakt. Tym czymś jest jego kariera, w której w 407 meczach ligowych ten piłkarz strzelił 201 bramek. To nic, że większość w Championship. Od razu widać, że ten piłkarz ma instynkt strzelecki, którego tak brakuje moim napastnikom.

 

Również pierwszego dnia miesiąca klub zasilił młody obrońca Brendan Donelly (IRL, 20, 21u21-A / 0G), za którego jednak musieliśmy zapłacić 800 tysięcy euro angielskiemu Bradford City (nie zauważyłem klauzuli w kontrakcie Irlandczyka). Piłkarz ten to lewy obrońca, który za kilka lat może stać się graczem światowego formatu, a już teraz widać, że ma talent, skoro w wieku dwudziestu lat jest już stałym bywalcem młodzieżowej reprezentacji Irlandii. A to, że jest wychowankiem Middlesbrough świadczy o jego dobrym przygotowaniu do bycia wielkim piłkarzem.

 

Nie był to jednak koniec transferów, ba, to dopiero początek. Cały czas miałem wrażenie, że sam Pitman nie spowoduje znaczącej poprawy w grze naszej formacji ofensywnej i dlatego zdecydowałem się na dość karkołomne posunięcie mające na celu sprowadzenie do klubu dwóch już zaawansowanych wiekowo napastników. Pierwszym z nich jest Helder Postiga (POR, 35, 83A / 41G), który dołączył do nas oczywiście za darmo z Newcastle (nieśmiało przypomnę, że robiący furorę w moim Carlisle 32-letni Drogba również przychodził z Newcastle…). Sroki już nie chciały Portugalczyka a dla mnie to nadal doskonały piłkarz, a poza tym zażądał sobie zaskakująco niskiej pensji w wysokości 925 euro tygodniowo.

 

Drugim z “emerytowanych” napastników jest o rok młodszy od Portugalczyka piłkarz, który jeszcze nawet nie wrócił z Mundialu, bo grał na nim do samego końca. I wcale nie chodzi o to, że jest to Urugwajczyk albo Anglik. Jest to reprezentant Stanów Zjednoczonych, które przecież grały w meczu o trzecie miejsce. Piłkarzem tym jest oczywiście Eddie Johnson (USA, 34, 94A / 57G), który wypełnił swój kontrakt z Manchesterem United i ostatnio był bezrobotny. Również w tym przypadku zaskoczyła mnie niewielka stawka, jakiej zażądał piłkarz (5,500 tys. euro), a więc grzechem było po prostu nie skorzystać, bo mimo już zaawansowanego wieku ten gracz nadal prezentuje się świetnie pod kątem motoryki, co udowodnił na Mistrzostwach.

 

Dopełnieniem sprowadzania graczy po trzydziestce było sprowadzenie kolegi klubowego Johnsona z Manchesteru United, defensywnego pomocnika Tomasa Sivoka (CZE, 34, 57A / 4G). Piłkarz ten dołączył do nas głównie po to, aby wzmocnić konkurencję w środku pola, a poza tym jego doświadczenie może się również przydać poza boiskiem. Ale też pewne jest, że w kilku spotkaniach Sivok na pewno dostanie szansę udowodnienia, że nie jest jeszcze graczem zupełnie “zdziadziałym”.

Odnośnik do komentarza

Ten się śmieje... :>

 

 

Kibice jednak cały czas, mimo, że z aprobatą przyjęli transfery trójki emerytów, oczekiwali wzmocnienia linii ataku, bo ona nadal nie wyglądała szczególnie imponująco. Szybko jednak znalazłem gracza, który wydawał się dobrze uzupełniać tę formację. Piłkarzem tym jest były gracz Leicester, a wychowanek Portsmouth Luis Bell (ANG, 29, 11u21-A / 6G). Piłkarz ten, podobnie jak Pitman, strzelił w swojej karierze bardzo dużo goli (191 bramek w 387 meczach), ale w odróżnieniu od Pitmana, Bell częściej strzelał w Premiership. Tym samym kibice najprawdopodobniej doczekali się wymiany “dzwonków”: z Davida na Luisa.

 

Nie był to jednak koniec karuzeli transferowej w Luton. Ostatnio zauważyłem, że otrzymanie warunkowego pozwolenia na pracę przez graczy spoza Unii Europejskiej nie stanowi w Anglii większego problemu (oczywiście po odwołaniu się od pierwotnej decyzji). Tym samy zdecydowałem się na poszukiwania kilku perspektywicznych graczy poza granicami kontynentu. Nie zdziwię chyba nikogo jeśli napiszę, że swoje poszukiwania (wraz ze scoutami) skierowałem na szczególnie dwa kraje: Nigerię i Kolumbię.

 

Ale, co ciekawe, pierwszym sfinalizowanym transferem był młodziutki bramkarz z europejskimi korzeniami, Tommasso Ghilardi (WŁO, 17), wychowanek Casale, któremu już teraz wróży się wielką przyszłość. Dołączył do nas za skromne 100 tysięcy euro. A może wreszcie będę miał przyzwoitego bramkarza w rezerwach i w razie sytuacji takiej jak pod koniec minionego sezonu, będzie miał kto grać.

 

Następnym sprowadzonym piłkarzem jest młodziutki obrońca rodem z Ameryki Południowej, Carlos Garcia (EKW, 20, 4A / 1G), który mimo młodego wieku już zdołał zadebiutować w dorosłej kadrze swojego kraju. Również wydaje się być dobrym materiałem na przyszłość. Tym co mnie przekonało do sprowadzenia Ekwadorczyka jest zdumiewająca umiejętność podejmowania trafnych decyzji i dobra wytrzymałość. A z resztą może się w kilka lat wyrobi.

 

Jeśli chodzi o zaciąg z Kolumbii to objął on dwa nazwiska. Pierwszym graczem sprowadzonym z tego kraju jest napastnik, Cesar Augusto Cordoba (KOL, 21), który mimo jeszcze młodego wieku wyróżnia się na tle innych graczy bardzo dobrą motoryką, a oprócz tego już teraz nieźle drybluje, gra głową i odgrywa z klepki. Chłopak ma talent.

 

Drugim ze sprowadzonych Kolumbijczyków jest młodszy o dwa lata Juan Camilo Cardenas (KOL, 19). Może on występować na lewym skrzydle, jako rozgrywający lub też jako napastnik. Piłkarz ten odebrał nienaganne wyszkolenie techniczne i już teraz na dobrą sprawę mógłby rywalizować o miejsce w pierwszym składzie gdybyśmy np. grali wciąż w Championship. Na Premiership ten chłopak jest jak na razie za młody, ale mam nadzieję, że pod okiem fachowców okrzepnie i jeszcze poprawi swoje umiejętności. Wszak jest jeszcze młody.

 

Zaciąg z Afryki okazał się skromniejszy niż początkowo sądziłem i objął tylko jedne nazwisko, Uche Okoye (NIG, 19) to utalentowany napastnik wyciągnięty z macierzystego Insurance. Kosztował nas raptem 2 tysiące euro, czyli kwota na dobrą sprawę nic nie znacząca, a już lansuje się go na nowego Makinwę albo Benjamina. Ma niezłe przyspieszenie i fajnie rozgrywa z klepki. Poza tym wykazuje sporą determinację i agresję w grze.

 

O ile sprowadzanie graczy spoza kontynentu okazało się łatwiejsze niż przypuszczałem, o tyle już możliwość sprowadzenia utalentowanego gracza z Europy Wschodniej wzbudziło we mnie co najmniej podejrzenia, ale też naturalnie radość. Tym sposobem dołączył do nas Andrey Savchyuk (BIA, 20) wypatrzony przez scoutów w jednym ze spotkań jego macierzystego Dynama Mińsk. Nie wiem, co ci scouci w nim zobaczyli, dla mnie to on jak na razie jest mocno przeciętnym graczem, ale zdecydowałem się im zaufać i sprowadziłem Białorusina. Poczekamy ze dwa lata i zobaczymy jak się rozwinie.

 

Wszyscy ci młodzi gracze począwszy od Ghilardiego, na Savchyuku skończywszy zostali rzecz jasna, przesunięci do rezerw, by tam nabierać doświadczenia i nowych umiejętności. Gdy już zaś wydawało się, że zakończymy na tym ruchy transferowe, dokonałem jeszcze jednego, chyba najbardziej spektakularnego transferu. Otóż na ostatnie lata swojej kariery trafił do nas wychowanek Chelsea, w której grał przez całą swoja karierę. John Terry (ANG, 37, 124A / 10) wypełnił swój kontrakt z klubem z Londynu i tam już raczej z powodu wieku nie miał szans na regularne występy. Co prawda w Luton też za bardzo takiej szansy nie ma, ale sprowadzenie doświadczonego obrońcy daje zazwyczaj sporo plusów, nawet jeśli on nie gra regularnie (tak jak było z Dohertym). Jeśli chodzi o Johna to poza nieco słabszą już motoryką, to umiejętności techniczne ma nadal na wysokim poziomie i kto wie, czy może nie wywalczy sobie z czasem miejsca w składzie.

Odnośnik do komentarza
Jak Ci się udaje ściągać takich młodych zawodników, którzy nie są z UE? Ja próbuje kilkakrotnie i rzadko który dostaje pozwolenie. :/

Zazwyczaj skutkuje odwołanie od pierwotnej decyzji

 

 

Niestety rozgrywanie Mistrzostw Świata ma też swoje złe strony. Do nich z pewnością należy mniej czasu na przygotowanie drużyny do nowego sezonu w spotkaniach towarzyskich. Zostało nam raptem dwa tygodnie na rozegranie kilku spotkań sparingowych i z racji późnej pory zdecydowałem się na podwójne tournee po Włoszech, bo w innych znaczących ligach (francuska, niemiecka, hiszpańska) rozgrywki niebawem miały się zacząć. Oprócz meczy na Półwyspie Apenińskim rozegraliśmy również dwa spotkania z rywalami zza miedzy.

 

 

14.07.2018, Cardiff – Luton, 1:0

 

17.07.2018, Fiorentina – Luton, 0:0

 

20.07.2018, Modena – Luton, 1:0

 

23.07.2018, Reggina – Luton, 0:0

 

26.07.2018, Udinese – Luton, 1:1 (Siivonen)

 

 

31.07.2018, Coventry – Luton, 2:1 (Pitman)

 

03.08.2018, Empoli – Luton, 1:1 (Vicente)

 

05.08.2018, Siena – Luton, 1:2 (Gunnarsson, Moungue)

 

07.08.2018, Messina – Luton, 2:1 (Scotti)

 

 

W dziewięciu meczach zanotowaliśmy jedno (!) zwycięstwo, cztery remisy i cztery porażki. Zaczynam się bać inauguracji sezonu…

Odnośnik do komentarza

Na rozpoczęcie sezonu jechaliśmy do Blackburn by zmierzyć się z tamtejszą drużyną. Spotkanie to nie mogło być dla nas łatwą przeprawą, a jeszcze biorąc pod uwagę naszą ostatnią formę oraz to, że w drużynie gospodarzy gra ten niesamowity Costa, należało się spodziewać bardzo trudnego pojedynku. Wystawiony skład może budził trochę emocji, ale tak zdecydowałem i już.

 

 

Elliott – Zeb, Phillips, Terry, Tsarouchas – Hunter, Farag, Collins, Meyer – Postiga, Pitman

 

Nikt chyba się specjalnie nie zdziwił, że gospodarze od samego początku ruszyli ze szturmem na naszą bramkę, ale próbę Costy z 3 minuty świetnie obronił Elliott. Dziewięć minut później ponownie Irlandczyk się wykazał, tym razem radząc sobie z uderzeniem Younga, zaś w 15 minucie po raz kolejny do spółki tym razem z Terrym poradzili sobie z uderzeniem Costy. Pięć minut później pierwszy groźny strzał oddali moi podopieczni, próbował Meyer z dystansu, ale bez rezultatu. Niespodziewanie osiem minut później objęliśmy prowadzenie. Strzał Pitmana obronił jeszcze Salla, ale wobec dobitki Postigi był już bezradny. Niestety goście natychmiast wyrównali, oczywiście za sprawą Costy. My jednak wcale nie składaliśmy broni. W 35 minucie ponownie strzelał Postiga, ale tym razem Salla już pewnie złapał piłkę. Podobnie sześć minut później Włoch wygrał pojedynek z Portugalczykiem. Drugą połowę rozpoczęliśmy od strzału na bramkę w wykonaniu Pitmana (próba niecelna), trzy minuty później świetnie strzał Gaetano obronił Elliott, co powtórzył w 53 minucie. I tak jak w pierwszej połowie tak i teraz gospodarze atakowali, a my strzeliliśmy gola, którego zapisał sobie rezerwowy Mulenga, który zastąpił Faraga. Gospodarze znów jednak zdołali wyrównać za sprawą De Santisa. Ostatnie pół godziny to ciągłe ataki gospodarzy, które dały im trzeciego, zdawało się, zwycięskiego gola, którego strzelił Jeffrey. Nic bardziej mylnego, w doliczonym czasie gry Pitman oddał strzał rozpaczy, który zmieścił się w siatce i tym samym doprowadził do remisu.

Premiership, 1/38, 11.08.2018

Ewood Park, 18015 widzów

Blackburun – Luton, 3:3 (POSTIGA ’28, Costa ’29, MULENGA ’57, De Santis ’65, Jeffrey ’84, PITMAN ‘90)

MoM: Brett Pitman (Luton Town)

 

 

Pieerwsze punkty już w pierwszej kolejce ucieszyły zarząd, ale trzeba było już przygotowywać się do spotkania z Boltonem. W składzie w miejsce Meyera, który doznał zatrucia pokarmowego pojawił się Sivok, dla którego miało to być pierwsze spotkanie w tym sezonie w barwach Luton. Kontuzjowany Degre nadal jest niedostępny.

 

 

Elliott – Zeb, Phillips, Terry, Tsarouchas – Hunter, Farag, Collins, Sivok – Postiga, Pitman

 

Już na początku spotkania kontuzji doznał pomocnik gości, Nieminen i musiał go zmienić Ben-Haim. Zatem już od pierwszych minut goście nastawiali się na defensywę. W 7 minucie stworzyliśmy sobie pierwszą sytuację. Talbot nie potrafił dobrze wybić piłki, dopadł do niej Hunter i bez namysłu strzelił, ale niestety chybił. Trzy minuty później Elliott ładnie obronił uderzenie Baldiego. W 16 minucie Postiga był bliski objęcia dla nas prowadzenia, ale piłkę po jego strzale jakimś cudem sparował Talbot. Dwie minuty później Hunter znów był bliski strzelenia gola, ale i tym razem się nie udało. W 19 minucie uderzał również bez efektu Pitman. Wreszcie siedem minut później Hunter był faulowany w polu karnym przez Gonzaleza, a jedenastkę na bramkę pewnie zamienił Terry, dla którego był to pierwszy gol w barwach Luton. Była to właściwie ostatnia groźna akcja w pierwszej połowie. Druga zaczęła się od ataków gości i strzału Osbourne’a, z którym poradził sobie Elliott. Dwie minuty później Irlandczyk też świetnie obronił strzał Pezzoniego. My zaś czekaliśmy na sposobność do kontry, taka się nadarzyła w 66 minucie i po szybkiej kontrze wprowadzony w przerwie w miejsce Pitmana Romero strzelił drugiego gola, przy którym asystował Postiga. Teraz trzeba było się spodziewać jeszcze intensywniejszych ataków drużyny gości, ale próba Osbourne’a z 70 minuty była bardzo nieudana. Później znów przejęliśmy inicjatywę, ale Tsarouchas ani Sivok nie potrafili strzelić gola i ostatecznie wygraliśmy 2:0.

 

Premiership, 2/38, 15.08.2018

Kenilworth Road, 8813 widzów

[8] Luton – [2] Bolton, 2:0 (TERRY (k) ’26, ROMERO ’66)

MoM: Konstantinos Tsarouchas (Luton Town)

Odnośnik do komentarza

Mecz w następnej kolejce był szczególny przede wszystkim dla Johna Terry’ego. Nietrudno się zatem domyślić, że podejmowaliśmy londyńską Chelsea. Prawdę powiedziawszy to dwa pierwsze mecze tego sezonu nastawiły nas bardzo optymistycznie i teraz już chyba nie boimy się aż tak Londyńczyków, choć to nie znaczy, że lekceważymy rywala.

 

 

Elliott – Zeb, Phillips, Terry, Tsarouchas – Hunter, Farag, Collins, Sivok – Postiga, Pitman

 

Wielu kibiców w początkowej fazie meczu przecierało oczy ze zdumienia widząc tak ofensywnie i bez kompleksów grający skazywany na pożarcie Luton. Nasza bezkompromisowa gra w początkowym stadium spotkania szybko dała efekty i w 7 minucie na listę strzelców wpisał się Collins, dając nam sensacyjne prowadzenie. Cztery minuty później pierwszy raz groźniej zaatakowali gospodarze lecz strzał Basty nie sprawił trudności Elliottowi. Na następną groźną akcję kibice musieli czekać blisko dziesięć minut. Wtedy to McKenna efektownie sparował piłkę po strzale Postigi. W 26 minucie zaś podanie Huddlestone’a bardzo precyzyjnie wykorzystał Hendricks, doprowadzając do remisu. Dwanaście minut później zaskoczyć rywali próbował strzałem z dystansu Sivok, ale bez efektu. Druga połowa rozpoczęła się również od naszych ataków. Zaraz po zmianie stron strzelał Pitman, ale McKenna dobrze interweniował. W 51 i 53 minucie Messi dał przebłyski swojego geniuszu, ale sam nie mógł sforsować bardzo inteligentnie grającej defensywy gości. My zaś nastawieni byliśmy na grę z kontry, a to nam szło świetnie. Właśnie po kontrataku padł gol w 64 minucie, kiedy fantastyczne prostopadłe podanie na gola zamienił Pitman. Choć w 81 minucie jeszcze raz zaatakowali groźnie gospodarze, to gracze Luton ostatecznie dobili rywala, strzelając w 87 minucie trzeciego gola. Dośrodkowanie Faraga wybił McKenna, ale uczynił to na tyle nieudolnie, że do piłki doszedł rezerwowy Romero i strzałem w długi róg ustalił wynik meczu.

 

Premiership, 3/38, 18.08.2018

Stamford Bridge, 42503 widzów

[6] Chelsea – [3] Luton, 1:3 (COLLINS ‘9, Hendricks ’26, PITMAN ’64, ROMERO ‘87)

MoM: Achmed Samir Farag (Luton Town)

 

 

Ostatnie zwycięstwo bardzo uradowało zarząd klubu, który już teraz bardzo aktywnie deklaruje swoją miłość do trenera. Prawdę mówiąc na razie nie mam zamiaru się stąd ruszać. Tymczasem w lidze czekało nas kolejne spotkanie. Tym razem na własnym obiekcie podejmowaliśmy Southampton. W składzie jest tylko jedna zmiana. W miejsce kontuzjowanego Zeba wskoczył Siivonen.

 

 

Elliott – Siivonen, Phillips, Terry, Tsarouchas – Hunter, Farag, Collins, Sivok – Postiga, Pitman

 

Początek spotkania był bardzo niemrawy i na sytuacje podbramkowe kibice musieli czekać blisko pół godziny. Wreszcie jednak w 25 minucie meczu Postiga zabrał piłkę obrońcy gości i popędził z nią w kierunku bramki, po czym oddał mocny strzał nie dając bramkarzowi żadnych szans. Minutę później goście wyszli z atakiem odwetowym, ale Reinhardt za długo zbierał się do strzału i Elliott mógł spokojnie się przygotować do jego obrony. W 39 minucie bardzo mocny strzał z dystansu oddał Sivok, ale znakomicie też obronił to Stephan. Drugą połowę rozpoczęliśmy od drugiego gola. Tym razem na listę strzelców wpisał się Pitman, którego dalekim podaniem obsłużył Tsarouchas. Po chwili mogliśmy zdobyć trzeciego gola, ale strzał rezerwowego Mulengi obronił dobrze Stephan. Następne groźne akcje nadeszły dopiero po blisko dwudziestu minutach, ale od razu dały one gola gospodarzom. Po raz drugi w meczu na listę strzelców wpisał się Pitman, zaś przy tej bramce asystował właśnie Mulenga. Jeszcze w końcówce okazję do podwyższenia prowadzenia zmarnował Romero, ale i tak mogłem być zadowolony z postawy moich podopiecznych.

 

Premiership, 4/38, 22.08.2018

Kenilworth Road, 11385 widzów

[3] Luton – [18] Southampton, 3:0 (POSTIGA ’25, PITMAN ’48, PITMAN ‘70)

MoM: John Terry (Luton Town)

Odnośnik do komentarza

Przed spotkaniem z Manchesterem United na Old Trafford byliśmy w mediach skazywani na porażkę, ale nie chcę nikomu przypominać jakie nastroje towarzyszyły dziennikarzom przed naszym spotkaniem z Chelsea na Stamford Bridge. Poza tym w tej kolejce podejmujemy gospodarzy już jako lider (!) Premiership, co dodatkowo wymusza na graczach Man Utd większy respekt wobec przeciwnika.

 

 

Elliott – Siivonen, Phillips, Terry, Tsarouchas – Hunter, Farag, Collins, Sivok – Postiga, Pitman

 

Na pierwszą sytuację podbramkową kibice musieli czekać niespełna kwadrans. Wtedy to młody napastnik gospodarzy, Robinson, zakończył swoją przebojową indywidualną akcję pewnym strzałem w długi róg bramki, nie dając Elliottowi choćby najmniejszych szans na obronę. Osiem minut później Irlandczyk świetnie obronił co prawda uderzenie Reya, ale cztery minuty później był bezsilny, gdy Hiszpan oddał niesygnalizowany strzał z odległości około piętnastu metrów z bardzo ostrego kąta. W 33 minucie ładną kombinacyjną akcję Ronaldo, Robinsona i O’Briena zmarnował ten ostatni. Z kolei trzy minuty później pierwszy raz poważniej zagroziliśmy bramce gospodarzy lecz strzał Faraga zdołał obronić Hartung. W 39 minucie po raz kolejny groźnie na naszą bramkę uderzał Robinson, choć tym razem minimalnie przestrzelił. Druga połowa zaczęła się od szturmu gospodarzy i strzału m. in. Reya, ale świetnie interweniował Elliott. Wreszcie w 51 minucie udało sie strzelić gola kontaktowego, a jego autorem był Pitman. Ten sam piłkarz jedenaście minut później doprowadził do wyrównania, wprowadzając trenera gospodarzy w zakłopotanie, a cały stadion w konsternacje. Niestety nasza radość z wyrównania nie trwała długo. W 72 minucie Rey strzelił swojego drugiego gola i zapewnił tym trafieniem zwycięstwo Czerwonym Diabłom.

 

Premiership, 5/38, 29.08.2018

Old Trafford, 75972 widzów

[2] Man Utd – [1] Luton, 3:2 (Robinson ’13, Rey ’27, PITMAN ’51, PITMAN ’62, Rey ‘72)

MoM: Esteban Rey (Manchester United)

 

 

Przynajmniej zadbaliśmy o to, aby mecz pomiędzy aktualnie najlepszymi drużynami w Anglii był na wysokim poziomie i obfitował w bramki. Kibice na pewno nie mogli narzekać na brak emocji w tym spotkaniu. Tymczasem moi podopieczni porozjeżdżali się do swoich krajów na zgrupowania reprezentacji przed meczami w Eliminacjach do Mistrzostw Europy. Z dobrej strony pokazał się Collins, który w meczu ze Słowenią strzelił swojego pierwszego gola w kadrze. Po powrocie przygotowałem zaś drużynę do spotkania z Evertonem.

 

 

Elliott – Siivonen, Phillips, Terry, Tsarouchas – Hunter, Farag, Collins, Sivok – Postiga, Pitman

 

Spotkanie to rozpoczęło się dla nas znakomicie, bo już w 4 minucie gola strzelił ten, którego miałem nie wystawiać na to spotkanie – Hunter. Niestety goście natychmiast odpowiedzieli trafieniem Nicholsona, wykorzystując nasze rozluźnienie po zdobytej bramce. W 12 minucie goście mogli nawet objąć prowadzenie, ale na szczęście próba Simra była nieudana. W 21 minucie jeszcze raz zaatakowali goście, tym razem uderzał Jensen lecz dobrze interweniował Elliott. W drugiej połowie przez moment żadna z drużyn nie przejawiała ochoty do gry, ale to się zmieniło po bramce Pitmana w 56 minucie. Goście natychmiast ruszyli do ataku, a my cofnęliśmy się do defensywy i czekaliśmy na jakąś sposobność do przeprowadzenia kontry, czyli tego, co lubimy najbardziej. W 62 minucie po błyskawicznej akcji rezerwowy Romero znalazł się sam na sam z Costilem, ale nie zdołał go pokonać. W 69 minucie groźny strzał oddał Hernandez lecz na szczęście piłka minimalnie przeleciała ponad poprzeczką bramki Elliotta. Dwie minuty później nawet na raty Pitman nie zdołał strzelić gola Costilowi, ale dziesięć minut później Romero potrafił strzelić trzeciego gola i ustalić wynik spotkania.

 

Premiership, 6/38, 09.09.2018

Kenilworth Road, 11366 widzów

[5] Luton – [13] Everton, 3:1 (HUNTER ‘4, Nicholson ‘8, PITMAN ’56, ROMERO ‘81)

MoM: Tomas Sivok (Luton Town)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...