Skocz do zawartości

[FM2006] Guys in the red... are fighting for win...


Rekomendowane odpowiedzi

Co ciekawe, tydzień później również podejmowaliśmy Bolton, ale tym razem w ramach IV rundy Pucharu Anglii. Zrezygnowałem ze swojego stylu i tym razem zdecydowałem się na najmocniejszy skład, bo po prawdzie, to z tych rezerwowych mało kto był do dyspozycji. Jedynie w miejsce słabo spisującego się ostatnio Ekoli wszedł do składu Vicente oraz powrócił Farag, który już zakończył z Egiptem udział w Pucharze Narodów Afryki.

 

 

Ghilardi – Zeb, Phillips, Terry, Scotti – Galante, Farag, Virtanen, Meyer – Pitman, Vicente

 

Goście nadal udowadniali nam, że w piłkę grać potrafią i chcieli pokusić się o niespodziankę podobną do tej z zeszłego tygodnia. W 5 minucie pierwszy strzał Griffithsa obronił Ghilardi, a pięć minut później skrzydłowy Boltonu próbował raz jeszcze ale teraz z dużo gorszym skutkiem. W 15 minucie znakomicie strzał Galana obronił Ghilardi, wyrastający po tym kwadransie na bohatera meczu. Po chwili przeprowadziliśmy pierwszą groźną akcję i od razu zakończyła się ona bramką, strzeloną przez Vicente. Pięć minut później Ghilardi obronił strzał N’Diaye z rzutu wolnego, na co my w 30 minucie odpowiedzieliśmy drugim trafieniem Vicente, który rozgrywał fantastyczne spotkanie. W 41 minucie po świetnym podaniu okazję do zdobycia gola miał Virtanen, ale nie potrafił jej wykorzystać. Po przerwie goście spróbowali zaatakować i strzelał Rodriguez, ale uderzył bardzo niecelnie. W 79 minucie szansę na swojego gola w tym spotkaniu zmarnował Pitman, strzelając w dogodnej sytuacji wysoko ponad bramką. Jeszcze w 86 minucie Galante uruchomił prostopadłym podaniem rezerwowego Sivoka, ale Czechowi zabrakło szybkości i obrońca wybił piłkę. Była to ostatnia groźna akcja tego spotkania.

 

FA Cup, IV runda, 08.02.2020

Kenilworth Road, 7064 widzów

[P] Luton – [P] Bolton, 2:0 (VICENTE ’18, VICENTE ‘30)

MoM: Brett Pitman (Luton Town)

 

 

W kolejnej rundzie pucharu trafiliśmy na łatwego rywala (przynajmniej tak się może wydawać), jakim jest grający w Championship West Bromwich. Co prawda drużyna ta prawdopodobnie awansuje do Premiership w tym sezonie, ale nie zmienia to faktu, że różnica poziomów jakaś jest. Na ten mecz wymieniłem już większość graczy na rezerwowych, co by wciąż mogli się ogrywać i dałem odpocząć najbardziej eksploatowanym.

 

 

Elliott – Siivonen, Bellucci, Lolli, Tsarouchas – Kalu, Cardenas, Sivok, Lundberg – Knights, Vicente

 

Początek meczu był bardzo niemrawy w wykonaniu obu stron. Dopiero w 20 minucie kibice zobaczyli pierwszą groźną akcję, gdy Vicente mocno strzelał na bramkę, ale cudem obronił to Harris. Cztery minuty później znów górą był Harris, a tym razem strzelał Sivok. Minutę później już jednak Vicente nie dał żadnych szans bramkarzowi rywala i objęliśmy prowadzenie. W 29 minucie do akcji ofensywnej włączył się Bellucci, ale jego strzał nie był najlepszy. W 40 minucie zrobiło się gorąco pod naszą bramką, ale na szczęście Vos nie wykorzystał świetnej sytuacji i do przerwy spokojnie prowadziliśmy. Po zmianie stron na boisku pokazał się w miejsce zmęczonego Knightsa Ekola. Ale to rywale przejęli inicjatywę. Pierwsza akcja Hunta jeszcze była nieudana, ale chwilę potem Vos zdołał doprowadzić do wyrównania, wykorzystując chwilę dekoncentracji naszych stoperów. Natychmiast wzięliśmy się do odrabiania strat, ale nie szło nam to najlepiej. W 54 minucie Sivok uderzył tyleż mocno, co niecelnie, a w 63 minucie Harris znakomicie obronił strzał bardzo aktywnego Czecha. Wreszcie w 85 minucie Sivok wpisał się na listę strzelców, strzelając fenomenalnego gola z około 35 metrów. Po chwili wynik meczu ustalił Lolli, wykorzystując rzut karny podyktowany za faul w szesnastce na Ekoli. Co ciekawe, dla Lolliego był to dopiero pierwszy gol strzelony w barwach Luton.

 

FA Cup, V runda, 15.02.2020

Kenilworth Road, 5870 widzów

[P] Luton – [C] West Bromwich, 3:1 (VICENTE ’25, Vos ’47, SIVOK ’85, LOLLI (k) ’87)

MoM: Tomas Sivok (Luton Town)

Odnośnik do komentarza

Media już sobie ostrzyły pazurki na najbliższe spotkanie, kiedy to mieliśmy na Kenilworth Road podejmować Liverpool, który po beznadziejnej pierwszej połówce sezonu, teraz mozolnie pnie się w górę tabeli i ma jeszcze teoretyczne szanse na udział w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Naszym celem jest jednak walka o mistrza Anglii i dlatego ten mecz dobrze by było wygrać. Zwłaszcza, że ostatnio w lidze tracimy punkty remisując. Na szczęście do składu wracają Galante, Knights, Scotti oraz, co najważniejsze, Degre.

 

 

Degre – Zeb, Phillips, Terry, Scotti – Galante, Farag, Virtanen, Sivok – Pitman, Knights

 

Mecz ten rozpoczął się dla nas bardzo udanie. Już bowiem w 9 minucie jego trwania Pitman otworzył wynik spotkania płaskim strzałem przy słupku dając nam prowadzenie. Trzy minuty później prowadziliśmy już dwoma bramkami. Rzut karny podyktowany za faul na Knightsie wykorzystał pewnie Sivok, który zastępował kontuzjowanego Meyera. W 23 minucie goście odpowiedzieli po raz pierwszy. Gil uruchomił prostopadłym podaniem Mirosavljevica, ale ten nie potrafił wykończyć akcji. Serb poprawił się w 30 minucie i w tej sytuacji już się nie pomylił, strzelając gola kontaktowego. Po chwili Pitman mógł przywrócić wielkość naszego prowadzenia, ale uderzył niecelnie. Potem dwie znakomite okazje zmarnował wschodzący gwiazdor angielskiego futbolu, Gil. Grający lepiej goście zmusili nas automatycznie też do lepszej gry i efektem tego był drugi gol Pitmana strzelony w 42 minucie. W drugiej połowie w miejsce Knightsa wprowadziłem Vicente i to była świetna zmiana, bo w 47 minucie Hiszpan wpisał się na listę strzelców. Dziesięć minut później goście znów zmniejszyli dystans. Błąd Zeba w wyprowadzaniu piłki bezwzględnie wykorzystał Gil. W 66 minucie Szwed się znakomicie zrehabilitował, asystując przy trzecim golu Pitmana, tym samym Anglik ustrzelił swojego kolejnego hattricka, a my znów prowadziliśmy trzema golami. Goście już tylko raz zdołali zmniejszyć różnicę. Znów strzelcem bramki dla Liverpoolu okazał się Gil, który obok Pitmana i Sivoka, był najlepszym aktorem tego widowiska.

Premiership, 26/38, 22.02.2020

Kenilworth Road, 26958 widzów

[4] Luton – [8] Liverpool, 5:3 (PITMAN ‘9, SIVOK (k) ’12, Mirosavlejvic ’30, PITMAN ’42, VICENTE ’47, Gil ’57, PITMAN ’66, Gil ‘73)

MoM: Brett Pitman (Luton Town)

 

 

W ostatnich spotkaniach rywale zagrali wybitnie pod nas i w razie zwycięstwa z Hartlepool na wyjeździe zbliżylibyśmy się do pierwszego miejsca już dość znacznie. Warto wspomnieć, że ostatnio zremisował Tottenham, a Carlisle przegrało z Evertonem. Góra tabeli bardzo się zacieśnia i na dobrą sprawę już tylko te cztery wymienione zespoły (wraz z nami) walczą o majstra.

 

 

Degre – Zeb, Phillips, Terry, Scotti – Galante, Farag, Virtanen, Sivok – Pitman, Knights

 

Niestety moi podopieczni zapomnieli o koncentracji w pierwszych minutach spotkania i daliśmy się zaskoczyć, gdy w 7 minucie indywidualną akcję zakończył strzałem z dystansu Webster. Takiego obrotu sprawy mało kto się spodziewał, nawet wśród najwierniejszych fanów walczącego o utrzymanie beniaminka. Graliśmy tego popołudnia fatalnie i chyba faktycznie moi gracze uwierzyli, że liga wygra się sama, że już wcale nie trzeba się starać. W 19 minucie straciliśmy drugiego gola. Znów zabrakło koncentracji, bo rywal nie grał nie wiadomo czego pod naszą bramką. Wystarczyła większa uwaga pod bramką i na pewno gol by nie padł. Tym razem na listę strzelców wpisał się Madsen. W 26 minucie pierwszy raz poważniej zagroziliśmy bramce rywali, ale strzał Galante nie mógł sprawić problemów bramkarzowi gospodarzy. W 34 minucie świetnie strzał Phillipsa z rzutu wolnego obronił Burke. Po przerwie na boisku pojawił się Vicente, który miał być lekiem na całe to zło, ale on sam nie mógł sprawić, że nagle zaczniemy grać tak jak kilka tygodni temu. W 39 minucie strzał z dystansu oddał też drugi z wprowadzonych rezerwowych, Mulenga. W 67 minucie swoją drugą szansę tym razem zmarnował strzelec bramki dla gospodarzy, Madsen. Siedem minut później szansy na odrobienie części strat nie wykorzystał Knights, strzelając wysoko ponad bramką. Jeszcze jakby tego było mało to w 80 minucie czerwoną kartkę za drugą żółtą obejrzał Zeb i mecz kończyliśmy w dziesiątkę. Rywale wykorzystali nasze osłabienie i natychmiast zadali trzeci, decydujący cios. Drugiego gola w tym meczu strzelił Madsen.

 

Premiership, 27/38, 02.03.2020

Victoria Park, 8172 widzów

[19] Hartlepool – [4] Luton, 3:0 (Webster ‘7, Madsen ’19, Madsen ’81)

MoM: James Johnson (Hartlepool United)

Odnośnik do komentarza

Na drugą taką wpadkę, tym razem w starciu z Burnley, pozwolić sobie nie mogliśmy. Co ciekawe jednak, porażka z beniaminkiem była naszą pierwszą ligową przegraną od czternastu kolejek, co jest niebywałym osiągnięciem i klubowym rekordem. W meczu z Burnley jedyną zmianą w składzie było zastąpienie zawieszonego Zeba Siivonenem. Krytycy wypominali mi, że po takiej klęsce nie zmieniam graczy, którzy zawiedli, ale ja po prostu wiedziałem, że drzemie w nich niesamowita ochota i żądza zemsty za tę porażkę.

 

 

Degre – Siivonen, Phillips, Terry, Scotti – Galante, Farag, Virtanen, Sivok – Pitman, Knights

 

Ten mecz, podobnie jak poprzedni, rozpoczął się od ataków gospodarzy, a warto wspomnieć o groźnej próbie Marcha z 13 minuty, na szczęście nieudanej. Ale po chwili to my przeprowadziliśmy dobry atak, który dał nam gola. Strzelił go niezawodny Knights, który bardzo często otwiera wyniki meczów. Dziesięć minut później było już 2:0, a swoją cegiełkę dołożył Pitman, wykorzystując dobre podanie od Phillipsa. W 33 minucie strzałem z dystansu próbował bramkarza gości zaskoczyć Sivok, ale uderzył minimalnie niecelnie. W przerwie od razu dokonałem trzech zmian. W miejsce podmęczonych Faraga, Galante i Knightsa wprowadziłem odpowiednio Galana (dla którego był to pierwszy mecz ligowy w tym sezonie), Mulengę oraz Vicente. Zmiany były dobre, bo już trzy minuty po wznowieniu gry Pitman strzelił drugiego swojego gola i podwyższył nasze prowadzenie. Nie minęło następne trzy minuty, a Pitman skompletował hattricka, wykorzystując dośrodkowanie Galana, który dobrze rozpoczął tę partię i chyba zapracował sobie na to, by otrzymać ode mnie więcej szans. W 58 minucie bramkarz gości, Porter, świetnie obronił strzał Pitmana, który był bliski powiększenia i tak dobrego bilansu z tego meczu. W 68 minucie jeszcze raz zaatakowali goście lecz strzał oConnora był bardzo nieudany. Siedem minut potem fatalnie spudłował w świetnej sytuacji Vicente, który zmarnował tym samym szanse na ostatniego gola tego meczu, bo potem już żadnej klarownej sytuacji nie stworzyliśmy.

 

Premiership, 28/38, 07.03.2020

Kenilworth Road, 12809 widzów

[4] Luton – [20] Burnley, 4:0 (KNIGHTS ’16, PITMAN ’28, PITMAN ’48, PITMAN ’51)

MoM: Brett Pitman (Luton Town)

 

 

Faworytem według bukmacherów naszego następnego starcia na Brunton Park z Carlisle byli gospodarze. Byłoby jednak fajnie utrzeć nosa bukmacherom, zwłaszcza, że swoje spotkanie wygrał Tottenham i jeśli teraz nam nie udałoby się zdobyć trzech punktów, to Sroki oddaliłyby się już na odległość zbyt dużą do dogonienia (realnie rzecz biorąc – 11 punktów to dużo). Poza tym fajnie wygrać ze swoim byłym klubem…

 

 

Degre – Zeb, Phillips, Terry, Scotti – Galante, Farag, Virtanen, Sivok – Pitman, Ekola

 

Nikogo nie dziwił fakt, że w tym spotkaniu będziemy musieli zmierzyć się z bardzo silnym rywalem, który po dwóch latach posuchy znów wraca na piedestał Premiership. Tak faktycznie było. Od początku się broniliśmy. W 16 minucie Degre znakomicie obronił strzał z rzutu wolnego w wykonaniu Medjaniego, a po chwili tylko szczęście uratowało nas przed utratą gola po strzale Hardy’ego. Dopiero w 21 minucie pierwszy raz zaatakowaliśmy bramkę rywala lecz strzał Pitmana nie sprawił problemów Grohe. Cztery minuty później brazylisjki bramkarz Carlisle popełnił jednak błąd przy obronie strzału Pitmana i tę pomyłkę wykorzystał Ekola dobijając strzał Anglika. Niespodziewanie objęliśmy prowadzenie. W 33 minucie gospodarze mogli doprowadzić do remisu gdyby tylko Mazzoni lepiej przymierzył. Osiem minut później z kolei gospodarzy znów ratował Grohe, gdy uderzał mocno Farag. Po przerwie grało nam się łatwiej. Rywal wyraźnie nie miał pomysłu na to, jak prowadzić grę, a my od czasu do czasu groźnie kontratakowaliśmy, zmuszając przeciwnika do uważnej gry w obronie. W 58 minucie groźnie z rzutu wolnego uderzał Phillips, piłka minimalnie minęła słupek bramki Grohe. W 78 minucie gospodarze próbowali doprowadzić do remisu za sprawą Murraya, który mocno strzelał z dystansu, ale piłkę świetnie odbił Degre i uratował nasz zespół. W 83 minucie najlepszą chyba okazję w tym spotkaniu zmarnował Byrne. Najlepszy strzelec gospodarzy sprawił, że w tym spotkaniu nie zdobyli oni bramki, marnując znakomitą szansę. Dzięki temu odnieśliśmy niezwykle cenne zwycięstwo.

 

Premiership, 29/38, 11.03.2020

Brunton Park, 330434 widzów

[2] Carlisle – [4] Luton, 0:1 (EKOLA ’24)

MoM: Vicent Degre (Luton Town)

Odnośnik do komentarza

W następnej kolejce podejmowaliśmy na St. James Park Newcastle i bardzo chciałem to spotkanie wygrać, ponieważ Tottenham stracił ostatnio punkty, remisując swój mecz z Aston Villą, co utworzyło przed nami szansę na zmniejszenie straty do rywala. W meczu tym ponownie jednak postawiłem na Knightsa, a nie na Ekolę. W razie zwycięstwa mogliśmy zbliżyć się do uciekającej trójki już na bardzo mały dystans.

 

 

Degre – Zeb, Phillips, Terry, Scotti – Galante, Cardenas, Virtanen, Sivok – Pitman, Knights

 

Mecz zaczął się od zdecydowanych ataków gospodarzy, jak choćby w 2 minucie spotkania, gdy strzał Andersona musiał obronić Degre. Potem na kwadrans tempo meczu bardzo siadło. Udało nam się uśpić czujność rywala i w 23 minucie Pitman indywidualną akcją przedarł się pod bramkę rywala i oddał mocny strzał, z którym nie poradził sobie Edwards. W 29 minucie ponownie bramkarz miał sporo pracy gdy po rzucie rożnym groźnie strzelał Rowe. W 37 minucie gospodarze odpowiedzieli bardzo niecelnym strzałem Diasa. Trzy minuty później zaś Cardenas po świetnej akcji lewym skrzydłem dośrodkował przed pole karne, gdzie piłkę przyjął Virtanen i mocnym strzałem nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po przerwie pierwsza groźna akcja również padła łupem Luton, a swoimi umiejętnościami popisywał się Cardenas. Zabrakło mu jednak skutecznego wykończenia akcji. W 62 minucie nie udało się upilnować napastników gospodarzy i po akcji Goha i Diasa Portugalczyk strzelił bramkę kontaktową dla Srok. W 66 minucie mógł już być remis, ale na szczęście Degre świetnie obronił groźny strzał Watsona. Po chwili Francuz znów był górą, tym razem po uderzeniu Goha. W 79 minucie okazję do wyrównania zmarnował też Bruni, który nie przymierzył wystarczająco dokładnie z rzutu wolnego. Niewykorzystane sytuacje gospodarzy zemściły się w 84 minucie, kiedy Knights zabrał piłkę obrońcy i strzelił trzeciego, ustalającego wynik meczu, gola.

Premiership, 30/38, 15.03.2020

St. James’ Park, 52359 widzów

[9] Newcastle – [4] Luton, 1:3 (PITMAN ’23, VIRTANEN ’40, Dias ’62, KNIGHTS ‘84)

MoM: Fabio Scotti (Luton Town)

 

 

Po tym meczu nawet nie pojawiło się wiele informacji w prasie o spotkaniu, bo media już ostrzyły sobie pazurki na mecz VI rundy Pucharu Anglii, w której zmierzymy się z Tottenhamem. To zdecydowanie najciekawiej zapowiadający się pojedynek w pucharze. Ale ja postanowiłem zaskoczyć rywala i desygnowałem na ten mecz skład zbliżony do rezerwowego. Wszystko po to, że już w następnej kolejce gramy mecz ligowy i chciałbym, żeby tam zaskoczyć rywala naszym większym potencjałem w ofensywie i w defensywie.

 

 

Elliott – Siivonen, Spinelli, Lolli, Tsarouchas – Kalu, Galan, Sivok, Lundberg – Ekola, Okoye

 

Zgodnie z przewidywaniami szybko gospodarze narzucili nam swój styl gry i strzelając gola w 5 minucie meczu już ustawili poniekąd to spotkanie. Przynajmniej tak się im wydawało. Gdy w 17 minucie stracili oni gola wyrównującego to na pewno ich plan się zweryfikował gola na wagę remisu po naszej stronie strzelił Ekola. Już minutę później gospodarze mogli ponownie objąć prowadzenie, a szansę na drugiego gola miał Lennon, nie zdołał jej jednak wykorzystać. W 28 minucie błąd Anglika naprawił Cano, który wykorzystał swoje warunki fizyczne i strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego dał prowadzenie Kogutom. W 38 minucie trzeci raz próbował szczęścia Lennon, ale nadal nie mógł zapisać się po raz drugi na liście strzelców. W 42 minucie szansę na remis zmarnował Ekola, który w sytuacji sam na sam z Castro nie zdołał pokonać hiszpańskiego bramkarza. Druga połowa nie zaczęła się dla nas pomyślnie. W 50 minucie Prieto strzelił bramkę i stało się jasne, że o dobry wynik na White Hart Lane będzie nam bardzo, ale to bardzo ciężko. Co prawda po chwili Okoye mógł zmniejszyć naszą stratę, ale tego nie uczynił. W 59 minucie zaś gospodarze mogli zadać kolejny cios, jednak tym razem strzał Cano obronił świetnie Elliott. W 78 minucie fatalnie w dobrej sytuacji spudłował Prieto, ośmieszając się tym samym niemiłosiernie. Nam jeszcze w końcówce udało się zmniejszyć rozmiary porażki za sprawą gola Okoye, ale na doprowadzenie do remisu już brakło czasu i sił.

FA Cup, VI runda, 18.03.2020

White Hart Lane, 30949 widzów

[P] Tottenham – [P] Luton, 3:2 (Lennon ‘5, EKOLA ’17, Cano ’28, Prieto ’50, OKOYE ‘89)

MoM: Thom Ekola (Luton Town)

Odnośnik do komentarza

Trener Kogutów przed meczem ligowym buńczucznie się wypowiadał jakoby Tottenham miał nas pokonać na naszym obiekcie. Ja tradycyjnie odmówiłem komentarza w tej sprawie. Niech boisko pokaże, czy miał rację, czy też nie. Zdecydowałem się na wymianę praktycznie całego składu na to spotkanie i mam nadzieję, że taki element zaskoczenia da nam przewagę.

 

 

Degre – Zeb, Phillips, Terry, Scotti – Galante, Cardenas, Virtanen, Sivok – Pitman, Knights

 

Szybko mogliśmy objąc prowadzenie, gdyby w 2 minucie Knights uderzył lepiej to Goia byłby bez szans. Dziewięć minut później rywale odpowiedzieli strzałem Dudy z rzutu wolnego, z którym poradził sobie Degre. W 17 minucie groźnie z dystansu próbował strzelać Sivok, lecz jego próba pozostawiała wiele do życzenia. Po chwili zaś rywale objęli prowadzenie. Dośrodkowywał Perry, ale piłka odbiła się od pleców Scottiego i padła pod nogi Lennona, który nie zastanawiał się długo i mocnym strzałem pokonał bramkarza. Trzy minuty później angielski skrzydłowy był bliski strzelenia drugiej bramki, ale tym razem zabrakło mu szczęścia. W 26 minucie trzeci raz próbował Aaron lecz i ta próba nie była udana. Po przerwie nadal nie mogliśmy odzyskać pola gry. Koguty grały bardzo mądrze i ciężko nam szło przedostawanie się pod bramkę Goi. W 59 minucie jeszcze jedną próbę zmarnował Lennon, który poza tym że strzelił jednego gola, to jednak pudłował na potęgę. Wreszcie w 69 minucie rezerwowy Ekola dał nam trafienie na wagę remisu. Jedenaście minut później Degre uratował nas przed utratą bramki gdy strzelał Prieto, a po chwili my mieliśmy okazję na przechylenie szali zwycięstwa w naszą stronę, ale niedokładnie uderzył Sivok. W doliczonym czasie gry jeszcze jedną sytuację zmarnował Mulenga i na remisie mecz się zakończył.

Premiership, 31/38, 31.03.2020

Kenilworth Road, 26957 widzów

[4] Luton – [1] Tottenham, 1:1 (Lennon ’18, EKOLA ’69)

MoM: Thom Ekola (Luton Town)

 

 

Przed następnym ligowym spotkaniem znów rywale zagrali trochę pod nas. Zwłaszcza Carlisle, które zremisowało swoje spotkanie z Arsenalem. Teraz potrzebowaliśmy zwycięstwa na wyjeździe z Manchesterem City i mogliśmy znów doskoczyć do czołówki. Jednak trzeba zauważyć, że bardzo mozolnie nam idzie odrabianie strat. Może nasza gra się poprawi jak wróci do składu Farag. Jednak mamy kolejne poważne osłabienie jakim jest brak kontuzjowanego Terry’ego, którego zastąpi Tsarouchas, który już podpisał kontrakt z Mallorcą.

 

 

Degre – Zeb, Phillips, Tsarouchas, Scotti – Galante, Farag, Virtanen, Sivok – Pitman, Knights

 

Juz w 3 minucie mogliśmy objąć prowadzenie, ale szansy nie wykorzystał Pitman. Później aż 20 minut musieli czekać kibice, by zobaczyć kolejną groźną akcję. W 24 minucie strzelał Briand, ale świetnie jego strzał obronił Degre. Cztery minuty później ponownie interweniował de Laat, gdy uderzał Galante. W 39 minucie z kolei strzelał gracz gospodarzy, Klein, jednak taki strzał nie mógł sprawić żadnych trudności Degre. Drugą połowę rozpoczęliśmy od zdecydowanej obrony, jak choćby w sytuacji z 48 minuty, gdy Degre interweniował po strzale Finnegana. Po chwili kontuzji doznał Zeb i w jego miejsce musiałem wprowadzić Siivonena. A że wczesniej dokonałem dwóch zmian wprowadzając Ekolę i Mulengę to limit zmian właśnie wyczerpałem. W 59 minucie znakomity strzał Pitmana jeszcze lepiej obronił de Laat, a chwilę potem kontuzji doznał Ekola i mecz kończyliśmy z jednym napastnikiem, bo nie mogłem dokonać następnej zmiany. W 72 minucie mimo to Pitman miał jeszcze jedną świetną okazję do zdobycia bramki, ale jej nie wykorzystał. Cztery minuty później równie fatalnie pod bramką rywali zachował się Virtanen, marnując doskonalą sytuację. w ostatnich dziesięciu minutach przebudzili się gospodarze, którzy jakby chcieli wykorzystać fakt, że gramy w osłabieniu. W 85 minucie Degre obronił dobry strzał Cossu, a w doliczonym czasie gry miał pełne rękawice roboty, bo The Citizens nagle sobie umyślili, że chcą ten mecz wygrać. Duży udział w tym, że ten cel gospodarze osiągnęli miał sędzia, który doliczył trzy minuty do regulaminowego czasu gry, a Burton strzelił bramkę w 96 minucie meczu…

 

Premiership, 32/38, 29.03.2020

City of Manchester Stadium, 46601 widzów

[9] Man City - [4] Luton, 1:0 (Burton ‘90+6)

MoM: Gareth Alexander (Manchester City)

Odnośnik do komentarza

Od następnego spotkania bardzo wiele zależało. Podejmowaliśmy bowiem na naszym stadionie nieobliczalnego beniaminka z Leeds, który ten sezon ma niezwykle udany. Wciąż ta drużyna ma jeszcze szansę włączyć się do walki o awans do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie, ale z drugiej strony trudno powiedzieć, czy starczy drużynie doświadczenia by walczyć o tak wysokie cele. Naszym zadaniem jest odnieść tutaj zwycięstwo i odskoczyć od goniącego nas Manchesteru United.

 

 

Degre – Siivonen, Phillips, Tsarouchas, Scotti – Galante, Farag, Virtanen, Sivok – Pitman, Knights

 

Pierwsza połowa spotkania nie należała do najciekawszych. Goście wyszli z nastawieniem obrony korzystnego wyniku, jakim dla nich na pewno będzie remis, a że ograniczali dostęp do własnej bramki bardzo umiejętnie to nie stwarzaliśmy sobie zbyt wielu sytuacji podbramkowych. Leeds też starało się od czasu do czasu kontratakować, jak choćby w 18 minucie, gdy uderzał na bramkę Degre Silvestri, ale jego próba była bardzo nieudana. W 28 minucie z rzutu wolnego próbował Degre zaskoczyć Antonio, ale i jemu nie udało się pokonać naszego golkipera. W 37 minucie to z kolei bramkarz rywala miał pełne rękawice roboty, gdy z dobrej strony pokazał się Pitman, któremu jednak zabrakło szczęścia przy wykańczaniu akcji i po interwencji bramkarza piłka odbiła się od słupka i wyszła poza boisko. Przed przerwą raz jeszcze Degre musiał nas ratować, gdy uderzał Todd, ale i tym razem spisał się on nienagannie. Po przerwie przewaga gości wydawała się jeszcze większa. W 53 minucie Scotti musiał się ratować faulem taktycznym, a że było to już w naszym polu karnym, to nie dość, że Włoch obejrzał czerwoną kartkę, to goście otrzymali jeszcze rzut karny, który na bramkę zamienił niezawodny Antonio. Szybko jednak udało się wyrównać za sprawą wprowadzonego za Pitmana Vicente, który w 60 minucie doprowadził do remisu. Jednak sześć minut później znów goście wyszli na prowadzenie. Doskonałe dośrodkowanie od Lowe’a na bramkę zdołał zamienić po raz drugi w tym meczu Antonio, który wyraźnie ma patent na strzelanie nam bramek, bo w tym sezonie w dwóch spotkaniach strzelił Luton pięć bramek. Nam już niestety nie udało sie doprowadzić do remisu, chociaż w 80 minucie znakomitą szansę miał Vicente, a sześć minut później również i Farag.

 

Premiership, 33/38, 04.04.2020

Kenilworth Road, 20729 widzów

[4] Luton – [9] Leeds, 1:2 (Antonio (k) ’53, VICENTE ’60, Antonio ‘66)

MoM: Antonio (Leeds United)

 

 

Ta porażka jeszcze bardziej utrudniła nam i tak już dostatecznie trudne zadanie, jakim jest walka o Ligę Mistrzów (bo już o tytule mistrza w Luton się niestety nie mówi). Musimy teraz koniecznie wygrać na Villa Park jeśli chcemy utrzymać czwarte miejsce, bo Manchester United jest już na wyciągnięcie ręki i najbliższa kolejka może nas zepchnąć na niższą lokatę. Jakby tego było mało, to w zespole rozpoczyna się na nowo plaga kontuzji i zagramy teraz w mocno eksperymentalnym składzie.

 

 

Degre – Siivonen, Phillips, Tsarouchas, Sivok – Galante, Farag, Lundberg, Meyer – Pitman, Knights

 

Zaczęło się obiecująco, gdy w 6 minucie Pitman groźnie zacentrował w pole karne, ale piłkę w porę wybił obrońca gospodarzy. Osiem minut później jednak Aston Villa objęła prowadzenie, gdy indywidualną akcją popisał się Bolougne. Później gospodarze przeszli do defensywy, a nam ciężko było odzyskać pole gry. Dopiero w 27 minucie udało się przeprowadzić groźną akcję, strzelał Knights, ale świetnie interweniował Maly. W 32 minucie Tacconi znalazł się już sam na sam z Degre, ale zdążył dogonić go Phillips i wybił mu spod nóg futbolówkę. Chiwilę potem niewykorzystana przez gospodarzy okazja się zemściła, gdy bramkę strzelił powracający po kontuzji Meyer. Przed przerwą co prawda gospodarze mogli jeszcze wyjść na prowadzenie za sprawą strzału Oliveiry, ale był to strzał na tyle słaby, że Degre nie miał z nim żadnych kłopotów. Drugą połowę też zaczęliśmy obiecująco. W 59 minucie dośrodkowywał Knights, a obrona gospodarzy się dość mocno pogubiła i tylko jakimś cudem White wybił tę piłkę z linii bramkowej. W 64 minucie do akcji ofensywnej podłączył się Phillips i oddał mocny strzał lecz piłka minęła bramkę gospodarzy. Sześć minut później próbował również Knights, ale i ta próba nie dała nam gola na wagę prowadzenia. W 75 minucie Aston Villa odpowiedziała zespołową akcją i strzałem Coopera, który był jednak niecelny. Była to ostatnia groźna akcja w tym spotkaniu i znów nie udało nam się zwyciężyć.

 

Premiership, 34/38, 11.04.2020

Villa Park, 41833 widzów

[12] Aston Villa – [4] Luton, 1:1 (Bolougne ’14, MEYER ’35)

MoM: Joakim Lundberg (Luton Town)

Odnośnik do komentarza

No i stało się to, co stać się musiało. Ostatnia słaba nasza forma wreszcie przełożyła się na spadek w lidze i to od razu aż o dwie pozycje na szóstą lokatę. Teraz będzie nam bardzo ciężko wrócić do pierwszej czwórki, ale oczywiście nie poddamy się bez walki. Koniecznie musimy zacząć wygrywać, bo teraz notujemy serię czterech meczy bez wygranej. Może już z Southampton uda się odwrócić kartę. W meczu tym nie zagra Pitman, którego zastąpi Vicente. Powraca też do składu Scotti.

 

 

Degre – Siivonen, Phillips, Tsarouchas, Scotti – Galante, Farag, Lundberg, Meyer – Vicente, Knights

 

Ten mecz też zaczął się dla nas obiecująco, ale nieco później stworzyliśmy sobie pierwszą okazję. W 13 minucie strzelał Vicente, ale ta próba była jeszcze nieudana. Dwie minuty później goście odpowiedzieli strzałem Orelai, ale w 20 minucie to my objęliśmy prowadzenie, gdy akcję całego zespołu precyzyjnie wykończył Knights. Minutę później bliski podwyższenia był Vicente, jednak nie udało mu się pokonać bramkarza gości. W 32 minucie ponownie uderzał Vicente, ale drugi raz nie znalazł dobrego sposobu na umieszczenie futbolówki w siatce. Drugą połowę rozpoczęliśmy podobnie jak pierwszą, czyli ofensywnie, ale z nieco opóźnionym zapłonem. W 58 minucie Knights strzelił drugiego gola w tym spotkaniu, wykorzystując niefrasobliwość obrońców drużyny przeciwnej. Dwie minuty później raz jeszcze próbował strzelać Knights, ale tym razem nie zdołał umieścić piłki między słupkami. Trzy minuty później znów próbował odpowiedzieć Orelaja lecz i ta próba Anglika nie była udana. W 68 minucie ładną akcją indywidualną popisał się Galante, który wdarł się w pole karne i mocnym strzałem nie dał szans bramkarzowi drużyny przeciwnej – przypomniał jak strzelał bramki na początku sezonu. W 77 minucie jeszcze jedną okazję miał Knights, ale nie potrafił jej wykorzystać, a w 82 minucie strzał Lundberga obronił Lorenz, który tego dnia nie spisywał się najlepiej. Jeszcze w 88 minucie jedną szansę miał Knights, ale nie zdołał zmienić wyniku spotkania.

 

Premiership, 35/38, 13.04.2020

Kenilworth Road, 17048 widzów

[6] Luton – [16] Southampton, 3:0 (KNIGHTS ’20, KNIGHTS ’58, GALANTE ‘68)

MoM: Darryl Knights (Luton Town)

 

 

Udało się wygrać i dzięki temu awansowaliśmy na piąte miejsce, ale strata do czwartej pozycji nie jest wcale duża. Teraz mamy kolejnego łatwego, przynajmniej na papierze, rywala, jakim jest Cardiff i dobrze by było też zwyciężyć to może udałoby się powrócić do wielkiej czwórki. Rzecz jasna, nie zmieniam zwycięskiego składu.

 

 

Degre – Siivonen, Phillips, Tsarouchas, Scotti – Galante, Farag, Lundberg, Meyer – Vicente, Knights

 

Mecz miał generalnie rzecz biorąc bardzo podobny przebieg to tego sprzed tygodnia. Tutaj też po niemrawym początku udało się nam najpierw strzelić gola, a potem spokojnie kontrolować losy meczu. W 15 minucie na listę strzelców wpisał się Knights, który w tych ostatnich tygodniach wyrasta na lidera naszej drużyny, a przynajmniej formacji ofensywnej. Wyraźnie widać, jak procentuje jego ogromne doświadczenie. W 22 minucie po raz drugi Knights wpisał się na listę strzelców, tym razem po dośrodkowaniu Phillipsa. Osiem minut później pierwszy raz naszej bramce zagrozili goście lecz okazji nie wykorzystał Martin. Pięć minut później szczęścia spróbował po strzale głową Galante, jednak jego uderzenie nie mogło sprawić Whiteowi żadnych kłopotów. W 41 minucie jeszcze raz zaatakowali goście ale ten strzał McGoldricka również nie mógł zaskoczyć Degre. Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak ta z poprzedniego spotkania i nawet gol padł w podobnych okolicznościach. Też szarzował skrzydłowy, ale tym razem na przeciwnej flance i był to rezerwowy Cardenas, który zastąpił Faraga. Po ładnej, indywidualnej akcji strzelił trzeciego gola dla Luton. W 70 minucie świetnej szansy na zmniejszenie rozmiarów porazki nie wykorzystał Vandamme, z kolei pięć minut później szansy na zwiększenie naszego prowadzenia nie zdołał zamienić Farag. Jeszcze w 80 minucie okazję do ustrzelenia hattricka miał Knights, ale zatrzymał go bramkarz drużyny przeciwnej, a strzał Lundberga z 88 minuty był nieudany i nie warto o tym więcej pisać.

 

Premiership, 36/38, 18.04.2020

Kenilworth Road, 12994 widzów

[5] Luton – [15] Cardiff, 3:0 (KNIGHTS ’15, KNIGHTS ’22, CARDENAS ’54)

MoM: Darryl Knights (Luton Town)

Odnośnik do komentarza

W przedostatniej kolejce ligowej podejmowaliśmy na Goodison Park groźny zawsze Everton. Jednak w tym przypadku mogliśmy liczyć na nieco popsute humory w drużynie z Liverpoolu, ponieważ kilka dni wcześniej Everton przegrał wyjazdowe spotkanie z Aston Villa i już praktycznie stracił szanse na włączenie się do walki o mistrza kraju. Teraz zaś mogą stracić szansę też na trzecią pozycję. Do tego jednak potrzebne nam jest zwycięstwo. Pomóc ma w tym powracający po kontuzji Terry.

 

 

Degre – Siivonen, Phillips, Terry, Scotti – Galante, Farag, Virtanen, Meyer – Vicente, Knights

 

Niestety to spotkanie nie zaczęło się po naszej myśli. Gospodarze koniecznie chcieli zapewnić poprawić swoje notowania wśród kibiców, a że grali na własnym obiekcie więc nie mieli wyjścia – musieli wygrać. I faktycznie w 11 minucie Qvist strzelił gola dla Evertonu wykorzystując dobre podanie od Foxa. W 25 minucie z kolei Paolucci świetnym podaniem uruchomił Arslana, ale Francuz nie potrafił zakończyć akcj celnym strzałem na bramkę. W 30 minucie pierwszy raz groźniej zaatakowaliśmy, ale Knights, który wykańczał akcję, gdzieś zatracił swoją skuteczność z poprzednich spotkań i teraz spudłował w wybornej sytuacji. Po zmianie stron na boisku pojawił się Cardenas oraz Parisi i trzeba przyznać, że ta dwójka wprowadziła wiele ożywienia w naszych szeregach. W 51 minucie Knights był faulowany w polu karnym przez Ponte i sędzia podyktował rzut karny, którego jednak nie zdołał zamienić na gola Meyer. Jego strzał wyczuł Kennedy i znakomicie interweniował. W 63 minucie z kolei gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie, gdy strzelał znienacka Qvist, ale Degre na szczęście sobie poradził. W 78 minucie Meyer mądrze rozprowadził akcję na lewe skrzydło, ale Farag zamiast centrować, zdecydował się na indywidualną akcję, co nie było najlepszym pomysłem, bo stracił piłkę pod linią końcową boiska. Dwie minuty później jednak udało się doprowadzić do remisu. Gola na wagę jednego punktu strzelił rezerwowy Cardenas, który coraz lepiej radzi sobie w drużynie. W 85 minucie jeszcze znakomitą szansę na zdobycie zwycięskiego gola miał Meyer, który jednak nie wykorzystał rzutu wolnego w niedalekiej odległości od bramki Kennedy’ego. Warto wspomnieć, że w tej akcji czerwoną kartkę za taktyczny faul zobaczył Arslan, ale nie udało nam się wykorzystać faktu, że mecz kończyliśmy w przewadze liczebnej.

Premiership, 37/38, 29.04.2020

Goodison Park, 39357 widzów

[3] Everton – [4] Luton, 1:1 (Qvist ’11, CARDENAS ’80)

MoM: Sam Kennedy (Everton)

 

 

W ostatniej kolejce sezonu podejmowaliśmy na własnym stadionie Middlesbrough. W tygodniu Manchester United zaprzepaścił szansę na przeskoczenie nas w ligowej tabeli, gdy przegrał wyjazdowe spotkanie z walczącym o utrzymanie Burnley. Teraz nam wystarczy nie przegrać, bo jakoś trudno mi sobie wyobrazić, żeby Manchester potrafił ugrać choćby punkt na White Hart Lane w ostatniej kolejce.

 

 

Degre – Siivonen, Phillips, Terry, Scotti – Galante, Farag, Virtanen, Meyer – Vicente, Knights

 

Zaczęliśmy niemrawo i to goście mieli jako pierwsi szansę na strzelenie gola, gdy w 5 minucie meczu uderzał Thanopoulos, ale strzał Greka ładnie obronił Degre. Trzynaście minut później udało nam się objąć prowadzenie, gdy podanie Knightsa na bramkę zamienił Vicente. Minutę później było bardzo gorąco pod naszą bramką, gdy strzelał z woleja Delgado, ale jakimś cudem zdołał interweniować Degre. W 27 minucie Phillips zacentrował w pole karne, ale w ostatniej chwili piłkę z głowy Knightsa zdjął jeden z obrońców gości. W 32 i 35 minucie Degre dwukrotnie wychodził cało z opresji, gdy strzelali najpierw Tacio, a potem ponownie Delgado. W 38 minucie raz jeszcze Degre wygrał pojedynek z Delgado, który ewidentnie nie miał pomysłu, jak pokonać francuskiego bramkarza. Po przerwie graliśmy już spokojniej, ale chyba aż za bardzo spokojnie, bo goście przejmowali inicjatywę. W 58 minucie mocno z dystansu strzelał Marvillon, ale na nasze szczęście jego strzał był bardzo niecelny. Dwie minuty później odpowiedzieliśmy równie nieudanym strzałem w wykonaniu Virtanena. W 64 minucie szansę na drugiego gola dla Luton zaprzepaścił Meyer, marnując akcję wypracowaną przez całą drużynę. Dziesięć minut później nie popisał się też Knights, którego strzał nie znalazł nawet światła bramki. Trzy minuty później uderzenie Meyera obronił Matteo, a w 80 minucie akcja przeniosła się pod drugą bramkę. Znakomitej szansy nie wykorzystał Russel, strzelając w sytuacji sam na sam prosto w bramkarza. Jeszcze w końcówce nie wytrzymał nerwowo obrońca gości, Knight i za uderzenie łokciem w twarz rywala obejrzał czerwoną kartkę. Grając w przewadze jednak nie udało nam się podwyższyć prowadzenia, ale nie miało to już żadnego znaczenia.

Premiership, 38/38, 03.05.2020

Kenilworth Road, 26670 widzów

[4] Luton – [15] Middlesbrough, 1:0 (VICENTE ’18)

MoM: Fabio Scotti (Luton Town)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz zawojować LM, musisz poważnie wzmocnić skład. Panathinaikosowi nie dałeś rady, a tutaj poprzeczka powędruje jeszcze wyżej. Zapodaj może stan finansów i powiedz, na jaki mniej więcej budżet transferowy możesz liczyć... Za ligę wpadnie Ci niezła sumka :)

Odnośnik do komentarza
Jeśli chcesz zawojować LM, musisz poważnie wzmocnić skład. Panathinaikosowi nie dałeś rady, a tutaj poprzeczka powędruje jeszcze wyżej. Zapodaj może stan finansów i powiedz, na jaki mniej więcej budżet transferowy możesz liczyć... Za ligę wpadnie Ci niezła sumka :)

Finanse pokaze, jak dostane sie do swojego save\a, ktorego mam na drugim kompie - najwczesniej we wtorek (podobnie tabelke) - a co do transferow - szykuje przede wszystkim wzmocnienie obrony

 

 

Nagrody i statystyki za miniony sezon:

 

Menedżer roku:

 

1.Jurgen Klinsmann (Tottenham)

2.Moja Skromna Osoba (Luton Town)

3.Steve Bruce (Man Utd)

 

 

Piłkarz roku:

 

1.Antonio (Leeds)

2.Achmed Samir Farag (Luton)

3.Franco Ruffini (Blackburn)

 

 

Młody Piłkarz roku:

 

1.Fabio Scotti (Luton)

2.Sean Peters (Burnley)

3.Gianfranco Cossu (Man City)

 

 

Piłkarz roku wg zawodników

 

1.James Gil (Liverpool)

2.Paul Chapman (Man Utd)

3.Sergio Prieto (Tottenham)

 

 

Drużyna roku:

 

Degre (Luton) – Hardy (Carlisle), Phillips (Luton), Scotti (Luton), Terry (Luton) – Lennon (Tottenham), Farag (Luton), Davidson (Liverpool), Milano (Carlisle) – Prieto (Tottenham), Chapman (Man Utd)

 

 

Król strzelców:

 

1.Antonio (Leeds) – 28

2.Sergio Prieto (Tottenham) – 25

3.Franco Ruffini (Blackburn) – 24

 

 

Najlepszy piłkarz (wg średniej ocen):

 

1.Achmed Samir Farag (Luton) – 7.66

2.Darryl Knights (Luton) – 7.54

3.Sergio Prieto (Tottenham) – 7.52

 

 

Najwięcej występów ligowych:

 

1.Antonello Bertino (Everton) – 38

2.Jose Manuel Reina (Liverpool) – 38

3.Matt Reeves (Leeds) – 38

 

 

Najwięcej asyst:

 

1.Quavas Kirk (Liverpool) – 15

2.Dan James (Carlisle) – 13

3.Craig Evans (Leeds) – 13

 

 

Żółte kartki:

 

1.Danny Young (Cardiff) – 8

2.Craig King (Tottenham) – 8

3.Sam Russel (Chelsea) – 8

 

 

Czerwone kartki:

 

1.Matt Burlow (Burnley) – 3

2.Gary Knight (Middlesbrough) – 2

3.Sam Russel (Chelsea) – 2

 

 

Najwięcej nagród MoM:

 

1.James Gil (Liverpool) – 8

2.Sergio Prieto (Tottenham) – 7

3.Anthony Vanden Borre (Arsenal) – 6

 

 

Najskuteczniej podający:

 

1.Antonello Bertino (Everton) – 84%

2.Fabrizio Galassi (Man Utd) – 83%

3.Luca Romano (Man Utd) – 82%

 

 

Najczęściej odbierający piłkę:

 

1.Jari Siivonen (Luton) – 5.02

2.Steve Fowler (Aston Villa) – 4.64

3.Gary Knight (Middlesbrough) – 4.44

 

 

Najczęściej dryblujący:

 

1.Dan James (Carlisle) – 5.01

2.Aaron Coppard (Tottenham) – 4.70

3.James Howard (Newcastle) – 4.62

 

 

Najskuteczniej strzelający:

 

1.Ivan Ortiz (Arsenal) – 73%

2.Esteban Rey (Man Utd) – 72%

3.Schumacher (Blackburn) – 70%

 

 

Najwyższa frekwencja (statystyka klubowa):

 

1.Manchester United – 75971 widzów

2.Liverpool – 60972 widzów

3.Arsenal – 58659 widzów

Odnośnik do komentarza

Luton

 

 

Najwięcej występów:

 

1.Salvatore Galante – 44

2.Vincent Degre – 41

3.Brett Pitman – 41

 

 

Najwięcej bramek:

 

1.Brett Pitman – 18

2.Thom Ekola – 14

3.Darryl Knights – 14

 

 

Najwięcej asyst:

 

1.Salvatore Galante – 12

2.Prett Pitman – 12

3.Achmed Samir Farag – 10

 

 

Najwięcej nagród MoM:

 

1.Achmed Samir Farag – 4

2.Vincent Degre – 4

3.Brett Pitman – 4

 

 

Najskuteczniej podający:

 

1.Claudio Politi – 85%

2.Tomas Sivok – 81%

3.Jari Virtanen – 80%

 

 

Najczęściej odbierający piłkę

 

1.Jaari Siivonen – 5.13

2.Allessandro Spinelli – 4.80

3.Riccardo Parisi – 3.97

 

 

Najczęściej dryblujący:

 

1.Riccardo Parisi – 8.38

2.Achmed Samir Farag – 4.40

3.Chanda Mulenga – 4.06

 

 

Najskuteczniej strzelający:

 

1.Brett Pitman – 82%

2.Darryl Knights – 61%

3.Jose Antonio Vicente – 60%

 

 

Najwyższa średnia ocen:

 

1.Achmed Samir Farag – 7.59

2.Darryl Knights – 7.44

3.Fabio Scotti – 7.40

Odnośnik do komentarza
hmm, 3 obrońców w druzynie roku + bramkarz i Ty chcesz wzmacniać formację defensywną? :>

może lepiej jakiegoś super pomocnika i napastnika?

Terry kończy karierę, Zeb odchodzi do Boltonu - muszę wzmocnić defensywę; a przy okazji może też uda się wzmocnić inne pozycje :)

 

 

Ostatnią rzeczą, jaką zamierzałem zrobić przed udaniem się na krótki urlop było dokonanie indywidualnego podsumowania każdego z graczy, który występował w minionym sezonie w pierwszej drużynie. Trudno mi jednoznacznie określić, czy podsumowanie to będzie dla większości pozytywne, czy negatywne, bo choć zaliczyliśmy udany sezon, to pełnia szczęścia była bardzo blisko…

 

 

Bramkarze:

 

Vicent Degre (FRA, 31, 11u21-A / 0G) – 41 / 40 / 15 / 4 / 7.37 – nasz francuski golkiper numer jeden jest niezwykle pewnym punktem w drużynie, a dobra gra w klubie zaowocowała też powołaniem do kadry narodowej Francji, w której jednak nie potrafi jeszcze przebić się do pierwszego składu. W Luton może jednak liczyć na pewne miejsce między słupkami, bo jest po prostu naszym najlepszym bramkarzem.

 

Robert Elliott (IRL, 34, 7A / 0G) – 3 / 4 / 1 / 0 / 7.00 – Irlandczyk był bramkarzem rezerwowym w tym sezonie i trzeba przyznać, że taka rola mu coraz mniej odpowiadała. Nie zamierzałem się jednak go pozbywać, bo taki piłkarz, który wskakuje w miejse Degre w razie niedyspozycyjności Francuza jest mi niezwykle potrzebny. Zwłaszcza, że po tym sezonie z klubu odchodzi Politi.

 

Claudio Politi (WŁO, 32) – 2 / 2 / 0 / 0 / 6.00 – ten sezon był ostatnim dla Claudio w Luton. Pamiętam jak dużo dobrego wniósł ten bramkarz do drużyny, gdy do niej przychodził. To w dużej mierze dzięki niemu tak szybko wyciągnąłem klub z gówna zwanego League One. Wspaniałe interwencje to jednak już przeszłość, a na chwilę obecną Degre jest po prostu bramkarzem dużo od Włocha lepszym.

 

Tommasso Ghilardi (WŁO, 18, 1u21-A / 0G) – 5 / 2 / 3 / 0 / 6.80 – co ciekawe, mimo posiadania aż trzech bramkarzy w pierwszej drużynie, były takie sytuacje w minionym sezonie kiedy musiałem sięgać po bramkarza z rezerw. Teraz przynajmniej w porównaniu do lat poprzednich nie musiałem z reką na sercu patrzeć na wyczyny młodziana, bo Ghilardi to już całkiem porządny bramkarz, którego prowadzę w kierunku zastąpienia za lat kilka Degre między słupkami naszej bramki.

Odnośnik do komentarza

Wreszcie mogę wrzucić tabelkę :)

 

| Pos   | Inf   | Team		  | Pld   | Won   | Drn   | Lst   | For   | Ag	| G.D.  | Pts   | 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 1st   | C	 | Tottenham	 | 38	| 24	| 7	 | 7	 | 92	| 45	| +47   | 79	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 2nd   |	   | Carlisle	  | 38	| 22	| 10	| 6	 | 69	| 37	| +32   | 76	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 3rd   |	   | Everton	   | 38	| 20	| 11	| 7	 | 72	| 51	| +21   | 71	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 4th   |	   | Luton		 | 38	| 18	| 14	| 6	 | 75	| 36	| +39   | 68	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 5th   |	   | Leeds		 | 38	| 19	| 9	 | 10	| 64	| 47	| +17   | 66	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 6th   |	   | Arsenal	   | 38	| 17	| 15	| 6	 | 51	| 34	| +17   | 66	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 7th   |	   | Man Utd	   | 38	| 17	| 14	| 7	 | 58	| 35	| +23   | 65	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 8th   |	   | Liverpool	 | 38	| 17	| 11	| 10	| 74	| 49	| +25   | 62	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 9th   |	   | Man City	  | 38	| 16	| 13	| 9	 | 56	| 37	| +19   | 61	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 10th  |	   | Newcastle	 | 38	| 14	| 12	| 12	| 49	| 50	| -1	| 54	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 11th  |	   | Aston Villa   | 38	| 14	| 11	| 13	| 52	| 48	| +4	| 53	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 12th  |	   | Blackburn	 | 38	| 14	| 10	| 14	| 56	| 52	| +4	| 52	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 13th  |	   | Bolton		| 38	| 11	| 11	| 16	| 42	| 52	| -10   | 44	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 14th  |	   | Chelsea	   | 38	| 11	| 9	 | 18	| 51	| 68	| -17   | 42	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 15th  |	   | Cardiff	   | 38	| 11	| 6	 | 21	| 38	| 73	| -35   | 39	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 16th  |	   | Middlesbrough | 38	| 8	 | 14	| 16	| 42	| 57	| -15   | 38	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 17th  |	   | Southampton   | 38	| 9	 | 7	 | 22	| 42	| 75	| -33   | 34	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 18th  | R	 | Sunderland	| 38	| 8	 | 6	 | 24	| 42	| 81	| -39   | 30	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 19th  | R	 | Burnley	   | 38	| 4	 | 10	| 24	| 35	| 74	| -39   | 22	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 20th  | R	 | Hartlepool	| 38	| 4	 | 4	 | 30	| 28	| 87	| -59   | 16	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------|

Odnośnik do komentarza

Obrońcy:

 

 

Matteo Lolli (WŁO, 29) – 9 / 1 / 0 / 0 / 7.11 – ten sezon był dla Włocha całkiem udany i choć wcale nie zagrał wielu spotkań, to gdy dostawał szansę – na ogól nie zawodził. W przyszłym sezonie jego rola w drużynie może ponownie wzrosnąć, bo nasz środek obrony pod nieobecność Tsarouchasa i Terry’ego mocno osłabnie, ale wierzę, że Lolli podoła zadaniu towarzyszenia na środku defensywy Scottiemu.

 

Zeb Gessang-gottowt Zeb (SWE, 25, 28A / 0G) – 31 / 0 / 3 / 1 / 7.39 – Szwed zaliczył kolejny bardzo udany sezon w barwach Luton. Niestety był to jego ostatni sezon w tej drużynie, bo nie zgodził się on na podpisanie nowego kontraktu i zdecydował się na przejście na prawie Bosmana do Boltonu. Trudno mi znaleźć motywację, jaką kierował się Zeb przy podejmowaniu tej decyzji, ale muszę ją uszanować.

 

Allan Phillips (ANG, 26) – 37 / 0 / 7 / 2 / 7.30 – Anglik wreszcie zagrał tak, jak chciałem, żeby grał od zawsze. Był bardzo skuteczny w defensywie i też bardzo często podłączał się do akcji ofensywnych i gdyby tylko częściej dostrzegał lepiej ustawionych partnerów to na pewno jego dorobek asyst byłby dużo większy. Ale i tak mam prawo być zadowolonym z dyspozycji naszego podstawowego lewego obrońcy.

 

Fabio Scotti (WŁO, 21, 13u21-A / 1G) – 35 / 1 / 2 / 2 / 7.40 – czekam na powołanie do dorosłej kadry dla Scottiego, bo to co wyczyniał Fabio na środku obrony w tym sezonie to przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Był on dużo bardziej pewnym punktem defensywy niż bardzo doświadczony Terry, ale przyznam szczerze, że gdyby nie sprowadzenie Johna to kariera Fabio pewnie nie rozwijałaby się tak szybko. Mimo młodego wieku już gra jak profesor na środku obrony. Uczeń przerósł mistrza.

 

John Terry (ANG, 39, 124A / 10G) – 32 / 0 / 0 / 2 / 7.31 – John mimo już dość zaawansowanego wieku, nawet jak na stopera, spisywał się bardzo dzielnie na środku obrony, komenderując pozostałymi partnerami z linii defensywy, niczym rasowy kapitan (z resztą taką też w drużynie pełnił rolę). Szkoda, że zdecydował się zawiesić już buty na kołku, ale może to i dobrze, bo nie mam pewności, czy motoryka Johna pozwoliłaby mu na grę na najwyższym poziomie również w przyszłym sezonie. Dwa sezony spędzone w klubie na pewno zapamiętamy jako udane.

 

Konstantinos Tsarouchas (GRE, 27, 41A / 1G) – 25 / 1 / 1 / 0 / 6.84 – ten sezon już był w wykonaniu Greka nieco słabszy od poprzednich. Częściej zdarzały mu się błędy na środku obrony i zapłacił za to wysoką cenę, jaką była utrata miejsca na środku defensywy. Paradoksalnie powinienem mu podziękować, bo dzięki niemu eksplodował z formą Scotti i nie muszę się martwić o przynajmniej jednego z dwójki stoperów na przyszły sezon. Konstantinos niechętnie patrzył na warunki nowego kontraktu i ostatecznie zdecydował się na ofertę Mallorki, którą zasili na prawie Bosmana.

 

Jari Siivonen (FIN, 25, 35A / 1G) – 31 / 0 / 0 / 0 / 7.23 – Fin grał bardzo dobrze w tym sezonie i choć nie zawsze dostawał szansę pokazania się od pierwszych minut, to zawsze wykorzystywał dane mu okazje do maksimum, rozgrywając bardzo udane partie. Wiem przynajmniej, że po odejściu Zeba nie będę miał problemów z obsadą prawej obrony. Mam też nadzieję, że Jari wyleczył się z tego kolekcjonowania czerwonych kartek…

Alessandro Spinelli (WŁO, 22) – 5 / 0 / 0 / 0 / 7.00 – dla Alessandro również był to ostatni sezon spędzony w Luton. Tutaj kształtował się jako piłkarz i trzeba przyznać, że wyrósł z niego całkiem przyzwoity boczny defensor, ale cały czas był jednak zbyt słaby na Premiership i dlatego z ulgą przyjąłem wiadomość, że w przyszłym sezonie będzie reprezentował barwy Plymouth, które zasili na prawie Bosmana.

Odnośnik do komentarza
albo o $ albo ma dupę w Boltonie :D

No raczej bo oferowałem mu nowy kontrakt o 50% wyższy od tego, jaki teraz ma w Boltonie (u mnie 24 tys. euro, w Boltonie 16)

 

 

Pomocnicy:

 

 

Francisco Javier Galan (HIS, 30) – 2 / 0 / 0 / 0 / 7.00 – być może za szybko skreśliłem Galana z mojej koncepcji gry, ale on po prostu nie mieścił się w jej ramach. Brakowało mi u niego zwłaszcza szybkości i takiej przebojowości. Był bardzo dobrym piłkarzem, typowym rzemieślnikiem, dużo widział na boisku i dobrze podawał, ale od skrzydłowego wymagam więcej efektownej gry, którą mógłby ciągnąć drużynę, gdy innym nie idzie. Dlatego też bez szczególnego smutku przyjąłem wiadomośc o tym, że od nowego sezonu piłkarz ten będzie grał w Celcie Vigo.

 

Nicolas Meyer (SZW, 31, 19A / 3G) – 27 / 3 / 2 / 0 / 7.15 – Meyer z początku sezonu długo leczył kontuzje, a potem nie mógł się przebić do pierwszego składu z różnych przyczyn. Ale odejście z drużyny Collinsa spowodowało, że Meyer częściej grywał w wyjściowym składzie, a w duecie z Virtanenem tworzyli lepszą parę niż gdy grał Irlandczyk. Szwajcar zaś zaliczył kolejny udany sezon, mówię to z czystym sumieniem.

 

Tomas Sivok (CZE, 36, 62A / 4G) – 17 / 3 / 2 / 1 / 6.94 – prawdę mówiąc to nie spodziewałem się, że Sivok rozegra w tym sezonie aż tyle spotkań. Miał on bowiem być głębokim rezerwowym, ale okazało się, że jego umiejętność strzelania z daleka okazała się nieoceniona, a jego trzy gole dały nam kilka punktów. Doświadczenie, jakie zdobył także procentowało i pomagał kolegom na boisku lepiej się ustawiać, etc… Cieszy mnie, że udało się z nim przedłużyć kontrakt o jeszcze jeden rok.

 

Jari Virtanen (FIN, 23, 29A / 1G) – 32 / 5 / 3 / 1 / 7.22 – Virtanen odzyskał miejsce w pierwszym składzie drużyny po sprzedaniu Collinsa, którego pozycja była niepodważalna, choć wielu od dawna domagało się właśnie stawiania na Fina. Teraz już niejako nie miałem wyboru, ale nie zawiodłem się. Virtanen gra w środku pomocy bardzo dobrze, a z Meyerem tworzą bardzo pewny duet środkowych pomocników.

 

Joakim Lundberg (SWE, 25, 31A / 0G) – 11 / 0 / 0 / 1 / 7.00 – wydawało się, że Lundberg będzie tylko piątym kołem u wozu, ale wcale tak nie było. Joakim zaliczył kilka udanych występów, a raz nawet został uznany najlepszym piłkarzem na boisku. Sprawdzałem go też w tym sezonie w roli prawego obrońcy i spisał się na tej nowej dla niego pozycji całkiem nieźle i kto wie, czy właśnie w przyszłym sezonie tam będę go ustawiał jako zmiennik dla Siivonena.

 

Riccardo Parisi (WŁO, 20) – 22 / 1 / 2 / 0 / 6.81 – zliczyłem Riccardo wszystkie występy, w których Włoch brał udział, czy to grając w Luton, czy też w Barnsley albo Derby. We wszystkich tych spotkaniach pokazywał, że drzemie w nim nieprzeciętny potencjał, który należało spokojnie rozwijać. Ma on jeszcze czas bo ma na karku dopiero 20 lat, ale w przyszłym sezonie jego rola w drużynie na pewno wzrośnie.

 

Salvatore Galante (WŁO, 26) – 44 / 4 / 12 / 0 / 7.08 – Włoch był w tym sezonie bezkonkurencyjny, co nie znaczy bynajmniej, że grał jakoś oszałamiająco, ale po prostu nie miałem kim go zastąpić, by poprawić gre na prawym skrzydle. Nie mogę co prawda mieć pretensji do Galante bo to i tak był jego najlepszy sezon w klubie od momentu przyjścia, ale gdyby ostatnie dwa miesiące zagrał na takim poziomie, jak pierwszą połówkę sezonu, to miałby średnią dużo wyższą.

 

Chanda Mulenga (ZAM, 23, 12A / 3G) – 33 / 0 / 1 / 0 / 6.91 – Chanda mnie dość mocno rozczarował. Grał tylko na skrzydłach, a jedna asysta to zdecydowanie za mało jak na piłkarza występującego na takiej pozycji w drużynie. I nawet nie ma tu takiego znaczenia fakt, że zazwyczaj wchodził tylko na druga połowę (tylko trzykrotnie zaczynał mecz od pierwszej minuty), bo skrzydłowy zawsze ma w meczu przynajmniej kilka okazji by udanie podać piłkę. Przyszłość Chandy stoi pod znakiem zapytania.

 

Obinna Kalu (NIG, 22, 10A / 3G) – 6 / 1 / 1 / 1 / 6.50 – sprowadzony przed sezonem z Palermo miał być uzupełnieniem drugiej linii i faktycznie był kimś takim. Czasem próbowałem też ustawiać Nigeryjczyka w ataku, ale to nie jest najlepszy pomysł, już się o tym przekonałem. Muszę znaleźć jeszcze jakiś dobry sposób, by wykorzystywać nietypowe przyspieszenie i szybkość Nigeryjczyka, bo technicznie jednak nieco odstaje od kolegów z drużyny.

 

Achmed Samir Farag (EGI, 34, 102A / 14G) – 34 / 2 / 10 / 4 / 7.59 – niekwestionowany lider drużyny w minionym sezonie. Po prostu to, co wyprawiał Farag na lewym skrzydle przeszło najśmielsze oczekiwania wszystkich kibiców Luton. Farag po prostu im starszy tym lepszy i oby tak też było w przyszłym sezonie. Mam tylko pewne obawy, czy wytrzyma motorycznie w przyszłym sezonie, ale jeśli tylko da sobie radę w tym elemencie to będzie z pewnością nie do zatrzymania.

 

Juan Camilo Cardenas (KOL, 21, 8A / 0G) – 15 / 3 / 2 / 0 / 6.97 – nominalny napastnik, który w Luton jeśli gra to tylko na lewym skrzydle, gdzie zastępuje niedysponowanego Faraga. Trzeba przyznać, że jak na debiutancki sezon w Premiership to Kolumbijczyk poradził sobie lepiej niż przyzwoicie i wydaje się, że z tej mąki będzie chleb. Chłopak ma dopiero 21 lat, a już z wieloma obrońcami radzi sobie bardzo dobrze i ośmiesza ich raz za razem. No i co ważne, jest już kluczowym ogniwem drużyny narodowej Kolumbii.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...