Skocz do zawartości

[FM2006] Guys in the red... are fighting for win...


Rekomendowane odpowiedzi

| Pos   | Team		   | Pld   | Won   | Drn   | Lst   | For   | Ag	| G.D.  | Pts   | 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 1st   | Sheff Wed	  | 19	| 11	| 3	 | 5	 | 35	| 24	| +11   | 36	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 2nd   | Bradford City  | 15	| 11	| 1	 | 3	 | 26	| 15	| +11   | 34	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 3rd   | Bristol City   | 17	| 11	| 1	 | 5	 | 28	| 19	| +9	| 34	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 4th   | Peterborough   | 17	| 9	 | 4	 | 4	 | 26	| 17	| +9	| 31	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 5th   | Colchester	 | 19	| 8	 | 6	 | 5	 | 26	| 22	| +4	| 30	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 6th   | Cardiff		| 17	| 7	 | 8	 | 2	 | 28	| 20	| +8	| 29	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 7th   | Watford		| 20	| 7	 | 7	 | 6	 | 27	| 25	| +2	| 28	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 8th   | Brighton	   | 20	| 7	 | 6	 | 7	 | 27	| 29	| -2	| 27	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 9th   | Birmingham	 | 17	| 7	 | 5	 | 5	 | 26	| 25	| +1	| 26	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 10th  | Notts Co	   | 19	| 6	 | 8	 | 5	 | 28	| 30	| -2	| 26	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 11th  | Walsall		| 18	| 6	 | 7	 | 5	 | 26	| 24	| +2	| 25	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 12th  | Oxford		 | 20	| 6	 | 7	 | 7	 | 26	| 30	| -4	| 25	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 13th  | Huddersfield   | 17	| 6	 | 6	 | 5	 | 26	| 24	| +2	| 24	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 14th  | Gillingham	 | 18	| 7	 | 3	 | 8	 | 25	| 26	| -1	| 24	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 15th  | Lincoln		| 18	| 7	 | 3	 | 8	 | 26	| 28	| -2	| 24	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 16th  | Crewe		  | 19	| 6	 | 6	 | 7	 | 26	| 30	| -4	| 24	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 17th  | Grimsby		| 19	| 6	 | 5	 | 8	 | 30	| 30	| 0	 | 23	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 18th  | Bristol Rovers | 19	| 6	 | 4	 | 9	 | 20	| 26	| -6	| 22	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 19th  | Barnsley	   | 18	| 5	 | 5	 | 8	 | 27	| 27	| 0	 | 20	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 20th  | Darlington	 | 19	| 5	 | 5	 | 9	 | 28	| 30	| -2	| 20	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 21st  | Swansea		| 18	| 5	 | 4	 | 9	 | 22	| 27	| -5	| 19	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 22nd  | Rotherham	  | 18	| 4	 | 6	 | 8	 | 25	| 34	| -9	| 18	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 23rd  | Scunthorpe	 | 19	| 5	 | 3	 | 11	| 22	| 31	| -9	| 18	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------| 
| 24th  | Luton		  | 20	| 3	 | 5	 | 12	| 24	| 37	| -13   | 14	| 
| ---------------------------------------------------------------------------------------|

Odnośnik do komentarza
Zakładam się o piwo, że zajmiesz na koniec sezonu miejsce 15 lub wyższe :))

Przegrałeś piwo... ale pójdę Ci na rękę... możesz wysłać pocztą - piję tylko Lecha albo Żywca

 

 

W przerwach między rozgrywaniem kolejnych meczy ligowych prowadziłem zażarte negocjacje transferowe tak, aby pierwszego stycznia nowego roku do drużyny dołączyło już wielu nowych graczy, którzy wydatniej mogliby pomóc w walce o utrzymanie. Ale na razie nie zamierzam zdradzać nazwisk, aby nie zapeszyć żadnego transferu. A obiecać mogę dobre ruchy. Z resztą trudno mi się przyznać do jakichkolwiek złych transferów w całej mojej karierze (no, może Santana tylko…). Teraz czeka nas wyjazd do Rotherhamu.

 

 

Hart – Ramage, Phillips, King, Bergroth – Harris, Richards, Rutten, Lamb – Bell, Davis

 

Mamy chyba patent na strzelanie bramek jako pierwsi w meczu, bo I tym razem tak było, choć gol padł później bo dopiero w 16 minucie, a na listę strzelców wpisał się Davis. Trzy minuty później piłkarz gospodarzy, Ford, zmarnował świetną sytuację na doprowadzenie do wyrównania. My zaś graliśmy swoje, to co udało mi się wdrożyć graczom i raz za razem bramkarz gospodarzy, Almwick był zmuszany do interwencji. Przed przerwą nie udało się powiększyć prowadzenia, ale po zmianie stron zagraliśmy dużo lepiej w ataku i bramki padały jedna za drugą. Strzelanie w tej odsłonie rozpoczął Bell w 53 minucie, pięć minut później na listę strzelców wpisał się Davis, a festiwal strzelecki zakończył Davis w minucie 74. Zagraliśmy kolejne bardzo dobre spotkanie. Aż dziw bierze, że ta drużyna zajmuje ostatnie miejsce w tabeli z tak małym dorobkiem punktowym.

 

League One, 23/46, 06.12.2014

Millmoor, 6159 widzów

[23] Rotherham – [24] Luton, 0:4 (DAVIS ’14, BELL ’53, DAVIS ’58, DAVIS ’74)

MoM: Tom Davis (Luton Town)

 

 

W następnej kolejce czekał nas mecz na własnym obiekcie z drużyną Barnsley, która w tym sezonie spisuje się znacznie poniżej oczekiwań, zajmując aktualnie dopiero 19. pozycję w tabeli. Naszym zadaniem jest tutaj wygrać, bo ostatnie mecze pokazały, że możemy wygrywać. Zadanie jest jednak utrudnione, bo zabraknie w drużynie najskuteczniejszego strzelca, Davisa.

 

 

Hart – Ramage, Phillips, King, Bergroth – Harris, Richards, Rutten, Lamb – Bell, Sinclair

 

Początek spotkania to wymiana “uprzejmości” z obu stron. Kibice mogli zobaczyć ataki zarówno gospodarzy jak i gości. Pokazywali się im z dobrej strony między innymi Boyd i Sinclair, ale bramki jakoś paść nie mogły. W 12 minucie jednak po indywidualnej akcji celnie zakończył ją najlepszy strzelec gości, Boyd. Trzeba było odrabiać straty, ale źle swoją energię i wolę walki spożytkował Bergroth, który wdał się w bójkę z Longiem i zobaczył za swój cios karate czerwoną kartkę. Osłabieni brakiem jednego gracza graliśmy jeszcze gorzej. Co chwilę nękani byliśmy atakami gości, a szczególnie Boyda, który był bardzo aktywny i tą aktywność potwierdził w 39 minucie zdobywając drugiego gola dla swojej drużyny. Po przerwie nakazałem moim podopiecznym bardziej odważną grę i widać było poprawę, bo zaczęliśmy sobie stwarzać sytuacje podbramkowe, ale nie było komu ich wykorzystywać. Za strzelanie wziął się nawet Phillips, ale i jemu nie szło. Goście od czasu do czasu też groźnie kontratakowali, dlatego Hart musiał się mieć cały czas na baczności. Wreszcie w 71 minucie Phillips przebił się przez obronę gości i strzałem z dystansu dał nam gola kontaktowego. Nie udało się jednak pójść za ciosem i doprowadzić choćby do wyrównania, ale i tak podziękowałem moim podopiecznym za walkę w drugiej połowie, a za swoją nonszalancję i brak odpowiedzialności zganiłem Fina.

 

League One, 24/46, 09.12.2014

Kenilworth Road, 7584 widzów

[24] Luton – [19] Barnsley, 1:2 (Boyd ’12, Boyd ’39, PHILLIPS ‘71)

MoM: Andrew Booth (Barnsley)

Odnośnik do komentarza
Zakładam się o piwo, że zajmiesz na koniec sezonu miejsce 15 lub wyższe :) )

Przegrałeś piwo... ale pójdę Ci na rękę... możesz wysłać pocztą - piję tylko Lecha albo Żywca

 

O nie nie! na pewno nie (no , chyba, ze już rozegrałeś te pół sezonu i opka piszesz post.) :>

A Lech super :piwo: ,

 

Good luck :)

Odnośnik do komentarza
Zakładam się o piwo, że zajmiesz na koniec sezonu miejsce 15 lub wyższe :) )

Przegrałeś piwo... ale pójdę Ci na rękę... możesz wysłać pocztą - piję tylko Lecha albo Żywca

O nie nie! na pewno nie (no , chyba, ze już rozegrałeś te pół sezonu i opka piszesz post.) :>

Sam sobie odpowiedziałeś :>

 

 

 

Trzeba przyznać, że pomimo zamykania tabeli na chwilę obecną to porażka z Barnsley była raczej zaskoczeniem w klubowym obozie. Zwłaszcza po poprzednich obiecujących spotkaniach. Dla mnie jednak wnioski były oczywiste. Bez Davisa nasz zespół nie istnieje w ataku, ale to powinno się zmienić z dniem pierwszego stycznia, bo tego dnia do drużyny dołączy dwójka dobrych atakujących z Półwyspu Apenińskiego. Tymczasem podejmujemy na wyjeździe Colchester. Niestety wciąż bez Davisa.

 

 

Hart – Ramage, Phillips, King, Lynch – Harris, Richards, Rutten, Lamb – Bell, Sinclair

 

Na początku meczu obaj bramkarze: Hart i Davis popisali się bardzo dobrymi interwencjami, ale na bramki kibice czekali tez niedługo, bo już w 22 minucie Thomas wykończył prawidłowo przeprowadzony kontratak i dał gospodarzom prowadzenie. Osiem minut później Harris powinien był doprowadzić do wyrównania, ale Davis jakimś cudem obronił jego strzał. W 35 minucie zaś gospodarze powiększyli prowadzenie po bramce Miguela. Gdy wydawało się, że do przerwy będziemy przegrywać dwoma bramkami, w doliczonym czasie Sinclair zmniejszył naszą bramkową stratę. Po przerwie znów jednak w jednej akcji nie udało się upilnować Miguela i ten piłkarz strzelił swojego drugiego gola w spotkaniu. Znów udało nam się odpowiedzieć i znów uczynił to Sinclair, ale stać nas było tylko na drugiego gola. Na wyrównanie zabrakło czasu.

League One, 25/46, 13.12.2014

Layer Road, 6166 widzów

[4] Colchester – [24] Luton, 3:2 (Thomas ’22, Miguel ’35, SINCLAIR ‘45+1, Miguel 65, SINCLAIR ’83)

MoM: Steven Schumacher (Colchester United)

 

 

Widać ewidentnie, że pomimo tego, iż zajmujemy ostatnie miejsce w tabeli to jednak nasza gra wygląda teraz na tyle dobrze, że z każdym rywalem podejmujemy walkę I nie oddajemy meczów za darmo. Wolę te porażki po grze, w którą moi gracze wkładają maksimum zaangażowania, niż remisy i zwycięstwa wymęczone w Carlisle, w którym moi podopieczni grali pod koniec mojej kariery na pół gwizdka. W meczu pucharowym III rundy Vans Trophy z Brentford liczyłem już jednak na zwycięstwo. Zwłaszcza, że do składu powracał Davis.

 

 

Hart – Ramage, Phillips, King, Lynch – Harris, Richards, Rutten, Lamb – Bell, Davis

 

Spotkanie rozpoczęło się od ataków drużyny przyjezdnej, ale Walkers nie wykorzystał pierwszej dobrej sytuacji z 8 minuty meczu. Trzy minuty później Bell oddał mocny strzał na bramkę, piłka odbiła się jeszcze od Collinsa i wpadła obok zdezorientowanego bramkarza rywali, a gol zapisany został obrońcy gości. Sześć minut później Bell znów był bliski zdobycia bramki, ale tym razem na drodze do szczęścia stanęła poprzeczka. W 35 minucie bramkarz gości, Mannone znakomicie obronił uderzenie Lamba z półdystansu. Po przerwie mieliśmy zagrać jeszcze ofensywniej, przynajmniej tak nakazałem moim podopiecznym. W 48 minucie udało się zrealizować ten cel i padła druga bramka dla Luton, której autorem został Harris. W kolejnych minutach Mannone dwoił się i troił, żeby jeszcze ratować zespół, ale w 71 minucie powracający po kontuzji Davis rozstrzygnął losy meczu zdobywając trzeciego gola w tym spotkaniu.

 

LDV Vans Trophy “Południe”, III runda, 16.12.2014

Kenilworth Road, 7184 widzów

[L2] Luton – [L2] Brentford, 3:0 (Collins [og] ’11, HARRIS ’48, DAVIS ’73)

MoM: Matt Richards (Luton Town)

Odnośnik do komentarza

Kilka dni później już czekał nas wyjazd do Scunthorpe, które również walczy w tym sezonie tylko o utrzymanie, aktualnie zajmując dwudzieste miejsce. W składzie nie zaszły żadne zmiany, a po cichu liczyłem na zwycięstwo. W kuluarach zaś coraz więcej mówiło się o nowych nabytkach, które lada dzień miały zawitać do drużyny i pomóc jej w walce o utrzymanie. Rozlosowano również pary półfinałowe naszej południowej strefy Vans Trophy. Zmierzymy się z MK Dons.

 

 

Hart – Ramage, Phillips, King, Lynch – Harris, Richards, Rutten, Lamb – Bell, Davis

 

Na początku tego meczu bardzo dobrą okazję na świetne wejście miał Bell, ale zmarnował sytuację z 5 minuty. Siedem minut później bramkarz gospodarzy, Robinson, świetnie obronił strzał z dystansu Phillipsa, podobnie jak sześć minut później, gdy ratował zespół przed utratą gola, broniąc strzał Bella. W 34 minucie pierwszy raz zatrudniony został Hart, który bez problemów poradził sobie ze strzałem Frencha. Po przerwie zacząłem wymagać od moich podopiecznych lepszej skuteczności i już w pierwszej akcji Davis był bardzo bliski zdobycia gola, ale znów górą był bramkarz gospodarzy. W 52 minucie po raz kolejny Robinson nie dał się zaskoczyć, gdy uderzał z daleka Lamb. Trzy minuty później zaś akcja przeniosła się pod drugie pole karne, gdzie szczęścia szukał Collins, ale bez bramkowego efektu. W 64 minucie ze świetnej strony pokazał się Hart, który obronił strzał, gdy wielu kibiców już widziało piłkę w bramce. Kto wie, czy właśnie ta interwencja nie uratowała nam punktu w tym spotkaniu.

 

League One, 26/46, 20.12.2014

Glanford Park, 6325 widzów

[20] Scunthorpe – [24] Luton, 0:0

MoM: Joe Hart (Luton Town)

 

 

Szansą na odniesienie zwycięstwa mógł być mecz z Peterborough, którego gracze są ostatnio na pewno w bardzo minorowych nastrojach po tym, jak ich drużyna przegrała trzy kolejne mecze. Musimy to wykorzystać i zadać rywalom następny cios. Taka okazja na odbicie się od dna może się już nie powtórzyć. Musimy zagrać przede wszystkim lepiej w ofensywie i wykorzystywać okazje, jakie sobie wytwarzamy.

 

 

Hart – Ramage, Phillips, King, Lynch – Harris, Richards, Rutten, Lamb – Bell, Davis

 

Co prawda mecz zaczął się dla nas nieudanie, gdy w 2 minucie gola dla gości zdobył Pope, ale szybko odpowiedzieliśmy skutecznym atakiem I po dośrodkowaniu Nolan tak nieszczęśliwie wybijał piłkę, że ta wpadła do siatki i już mieliśmy remis. W 16 minucie goście znów mogli wyjść na prowadzenie, ale tym razem świetną sytuację zmarnował Lancarshire. Pięć minut później bramkarz gości, Tunbull, obronił mocny strzał Harrisa. W 39 minucie ponownie Tunbull był górą, ale już dwie minuty później nie mógł nic zrobić wobec bardzo precyzyjnego strzału Phillipsa z rzutu wolnego. Po chwili Davis zdobył kolejnego gola i na przerwę schodziliśmy już z dwubramkową przewagą. Po zmianie stron zagraliśmy już o utrzymanie tego korzystnego wyniku, od czasu do czasu wyprowadzając groźne kontry, jak choćby ta z 61 minuty, po której Harris zdobył gola. Zniechęceni goście już nie podjęli walki. Po chwili kontuzji doznał ich najlepszy gracz, Joan Verdu co jeszcze bardziej podcięło im skrzydła.

 

League One, 27/46, 26.12.2014

Kenilworth Road, 6966 widzów

[24] Luton – [9] Peterborough, 4:1 (Pope ‘2, Nolan [og] ‘4, PHILLIPS ’41, DAVIS ’44, HARRIS ‘61)

MoM: Alan Phillips (Luton Town)

Odnośnik do komentarza
Ile do ucieczki z ostatniego miejsca?

Już tylko jeden punkt, ale zanim wygrzebiemy się ze strefy spadkowej to jeszcze trochę czasu minie... O ile się w ogóle wygrzebiemy...

 

 

Nastał wreszcie dzień 1. stycznia a wraz z nim do klubu dołączyło wielu nowych graczy, o których starania rozpocząłem równo z dniem mojego startu pracy w Luton.

 

Jako pierwszy w klubie zameldował się 23-letni obrońca, były gracz Arezzo, a wychowanek Potenzy, Matteo Lolli. Kosztował on aż 110 tysięcy euro, ale wydaje mi się, że ta kwota szybko nam się zwróci, bo obrońca ten prezentuje umiejętności co najmniej na Championship.

 

Za nim w klubie pojawił się jego rodak, znany nawet we Włoszech napastnik, Federico Piovesan, wychowanek Sampdorii, który jednak najlepsze lata swojej kariery spędził w Rawennie i Tamai. Teraz ma szansę zapisać się złotymi zgłoskami w naszym klubie. Ma dopiero 28 lat i jeszcze dużo dobrego może dla nas zrobić. Kosztował bagatela 140 tysięcy euro.

 

Jego partnerem w ataku może być również Włoch, sprowadzony z Venezii, Andrea Russotto. Kosztował nas równe 100 tysięcy euro, ale kwota ta jest niepomiernie mała w stosunku do umiejętności, jakie Andrea prezentuje. Z Davisem albo Piovesanem mogą stworzyć atak śmierci.

 

Za nimi do klubu dołączył też 27-letni bramkarz z Ternany, Claudio Politi, który ma na swoim koncie już prawie 250 występów w oficjalnych meczach lig włoskich. To doświadczenie oraz niemałe umiejętności powinny procentować u nas w zespole. Jest zdecydowanie najlepszym bramkarzem w tych pieniądzach. Kosztował nas bowiem tylko 70 tysięcy euro.

 

Przedostatnim nabytkiem, również włoskim jest środkowy pomocnik, Manuel Fagiani. Co prawda ma on już 29 lat, ale to doświadczenie powinno nam tylko pomóc. Zaliczył już w swojej karierze aż 310 meczy w ligach włoskich, to naprawdę dobry wynik. Świetny jeśli chodzi o strzały z dystansu, grę głową, dośrodkowania i podania. Nieźle wyszkolony technicznie. Kosztował grosze – 75 tysięcy euro.

 

Ostatnim transferem jest Francuz. Ikona mojego byłego klubu. Sam jestem w szoku, że mój były asystent, Benedetti, bez mrugnięcia okiem oddał za groszowe sprawy w wysokości 40 tysięcy euro jednego z najlepszych strzelców w historii The Cumbrians. Piłkarz, który karierę i międzynarodowy rozgłos zdobył dzięki mnie ma teraz szansę u mojego boku skończyć piłkarską karierę. Piłkarzem tym jest oczywiście Franck Queudrue, który mimo 36 lat nadal jest całkiem rześki i zdrowy.

Odnośnik do komentarza

Postanowiłem wszak, że w meczu z Bristol Rovers jeszcze nie będę eksploatował najnowszych nabytków, aby ci wpierw mogli lepiej poznać się z kolegami z drużyny na wspólnych treningach. Wykorzystywanie ich od razu w meczach o stawkę niosło spore ryzyko braku zrozumienia na boisku, a od tego droga krótka do katastrofy.

 

 

Hart – Ramage, Phillips, King, Lynch – Harris, Richards, Rutten, Lamb – Bell, Davis

 

Początek meczu nie wyglądał wcale obiecująco, bo to goście mieli przewagę. W 10 minucie Hart jeszcze zdołał wybronić nasz zespół, ale osiem minut później był i on bezsilny wobec strzału Talbota. Dziesięć minut później do wyrównania mógł doprowadzić Lamb, ale jego strzał głową bez problemów obronił Grant. W 36 minucie z rzutu wolnego strzelał pomocnik gości, Morgan, ale uderzył niecelnie. Przed przerwą Hart jeszcze świetnie obronił uderzenie Talbota w 41 minucie. Po przerwie przeprowadziliśmy groźną akcję w 53 minucie, ale to goście zdobyli drugiego gola dziesięć minut później. Wtedy nakazałem moim podopiecznym bardziej zdecydowaną grę, a efekty tego posunięcia przerosły moje oczekiwania. W 66 minucie Davis strzelił gola kontaktowego, a osiem minut później Sinclair doprowadził do wyrównania. W 77 minucie wyszliśmy na prowadzenie po drugiej bramce rewelacyjnie grającego Davisa, a dzieła zniszczenia dopełnił po raz drugi rezerwowy Sinclair. Moja drużyna będąc już przegraną, podniosła się z kolan i we wspaniałym stylu odwróciła losy meczu.

League One, 28/46, 03.01.2015

Kenilworth Road, 7273 widzów

[24] Luton – [8] Bristol Rovers, 4:2 (Talbot ’18, Morgan ’63, DAVIS ’66, SINCLAIR ’74, DAVIS ’77, SINCLAIR ‘82)

MoM: Tom Davis (Luton Town)

 

 

Przed meczem z Gillingham udało mi się sfinalizować jeszcze transfer Jaya Spearinga, który został sprowadzony za 275 tysięcy euro z Southampton, by ewentualnie załatać dziurę po odejściu Ramage’a, które jest bardzo bliskie. Pojawiły się również ciekawe oferty za Davisa, ale stwierdziłem, że za mniej niż 4 mln euro go nie sprzedam. Wyceniony jest na 3,3 miliona.

 

 

Hart – Ramage, Phillips, King, Lynch – Harris, Richards, Rutten, Lamb – Bell, Davis

 

Spotkanie to od samego początku nie stało na najwyższym poziomie. W 15 minucie dopiero gospodarze przeprowadzili pierwszy groźny atak, ale nieudanie zakończony przez Charpie. Dziesięć minut później świetną okazję zmarnował Davis, a raczej przeszkodziła mu w zdobyciu bramki fantastyczna interwencja Robinsona. Pięć minut później po akcji Graya bramkę wreszcie zdobyli gospodarze, a na listę strzelców wpisał się Charpie. Siedem minut później gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie, ale na szczęście Hart dobrze obronił uderzenie Sparva. Przed przerwą wyrównać mógł Davis, ale zmarnował wysiłek całego zespołu i nie trafił w bramkę. Druga połowa zaczęła się od naszych ataków, strzału na bramkę w wykonaniu Harrisa i obrony Robinsona. W 65 minucie Robinson ponownie świetnie obronił uderzenie Bella. W 83 minucie zaś nasz młody napastnik miał też okazję do doprowadzenia do remisu, ale jej nie zdołał wykorzystać. Była to ostatnia nasza szansa w tym spotkaniu.

 

League One, 29/46, 10.01.2015

Priestfield, 8531 widzów

[17] Gilligham – [21] Luton, 1:0 (Charpie ’30)

MoM: Darren Robinson (Gillingham)

 

Na razie zajmujemy 22 pozycję. To I tak poprawa o dwa miejsca w porównaniu z chwilą, gdy zaczynałem pracować w klubie.

Odnośnik do komentarza

W dniu 15 stycznia udało się sfinalizować dwa transfery z klubu. Odeszli Davis do Hull za 4 miliony euro (z czego niestety aż 1,8 mln trafiło na konto Portsmouth) oraz Ramage do Bristol City za 1 mln euro. Dzięki temu kasa klubowa została dość poważnie zasilona, a wydaje mi się, że ubytki kadrowe nie są wielkie, biorąc pod uwagę wzmocnienia, jakich udało się dokonać. W lidze czekał nas zaś mecz z walczącym o utrzymanie Swansea.

 

 

Politi – Spearing, Queudrue, King, Bergroth – Harris, Phillips, Rutten, Fagiani – Bell, Russotto

 

Niestety fatalnie rozpoczęliśmy to spotkanie od straconej w 9 minucie bramki, gdy na listę strzelców wpisał się Cotterill. Natychmiast ruszyliśmy do odrabiania strat i już chwilę później Russotto miał pierwszą dogodną sytuację do zdobycia gola. W 15 minucie groźnie z dystansu uderzał Harris, ale jednak piłka minimalnie przeleciała nad poprzeczką. Jedenaście minut później z dobrej strony pokazał się Bell, któremu w całej akcji zabrakło tylko skutecznego wykończenia. W 33 minucie pierwszy raz kibicom pokazał się Queudrue, ale jego pierwsze dośrodkowanie było za głębokie i złapał piłkę Lake. W 44 minucie jeszcze jedną okazję miał Russotto, której jednak nie potrafił wykorzystać. Druga połowa zaczęła się od niemrawej gry obu zespołów, dopiero w 59 minucie z rzutu wolnego uderzał Russotto, ale obronił ten strzał Lake. W 63 minucie wreszcie udało się doprowadzić do wyrównania, a uczynił to rezerwowy Sinclair. Piętnaście minut później swoją okazję do zdobycia gola zmarnował również Ruten, a raczej świetnie w sytuacji zachował się bramkarz gości. W końcówce jeszcze raz uderzał Harris, ale znów był to strzał niecelny. Remis to maksimum, na co nas było tego dnia stać.

League One, 30/46, 17.01.2015

Kenilworth Road, 6876 widzów

[22] Luton – [20] Swansea, 1:1 (Cotterill ‘9, SINCLAIR ’63)

MoM: Sean Lake (Swansea City)

 

 

Kilka dni później czekał na nas mecz w półfinale Vans Trophy, gdzie naszym rywalem jest MK Dons, a więc zespół jak najbardziej w naszym zasięgu. Boję się jednak, że rewolucja kadrowa, jaka ostatnio ma u nas miejsce uniemożliwi nam dotarcie aż do finału. MK to drużyna, która obecnie walczy o awans do League One.

 

 

Politi – Spearing, Queudrue, King, Bergroth – Harris, Phillips, Rutten, Fagiani – Bell, Russotto

 

Już na początku meczu moi podopieczni podnieśli mi ciśnienie doprowadzając do groźnej sytuacji pod naszą bramką, ale Politi na szczęście świetnie obronił strzał Waltona. W 21 minucie pierwszy groźny strzał oddał Russotto, ale piłkę odbił bramkarz gospodarzy, Sanma. Dziewięć minut później strzał na bramkę oddał również Rutten, ale ta próba była bardzo nieudana. Trzy minuty później pierwszy raz groźniej zaatakowali gospodarze lecz strzał Wellsa nie mógł sprawić trudności naszemu bramkarzowi. W drugiej połowie udało się nam dobrze zacząć i w 52 minucie Rutten otworzył wynik meczu zdobywając ładnego gola strzałem z dystansu. Trzy minuty później Sanma świetnie obronił strzał rezerwowego Sinclaira, a podwyższenie prowadzenia było blisko. W 63 minucie z daleka uderzał też Phillips, ale równie niecelnie. W 70 minucie jeszcze raz dobrze interweniował Sanma, ale dwie minuty później popełnił katastrofalny błąd przy wyjściu do piłki, tę przejął Harris i strzelił do pustej bramki. Podłamani gospodarze już zupełnie odpuścili sobie ten mecz i mogliśmy się cieszyć z awansu do finału.

LDV Vans Trophy „Południe”, półfinał, 21.01.2015

Denbigh North, 2035 widzów

[L2] MK Dons – [L1] Luton, 0:2 (RUTTEN ’53, HARRIS ’72)

MoM: Franck Queudrue (Luton Town)

Odnośnik do komentarza

Awans do finału Pucharu Vans Trophy to pierwszy większy sukces prowadzonego przeze mnie Luton. Nie wolno nam jednak popadać w hurraoptymizm, ponieważ przed nami jest dużo trudniejsze zadanie wywalczenia utrzymania w League One. Co prawda z każdą kolejką jesteśmy bliżej wyznaczonego celu, ale jeszcze wiele pracy przed nami. Mam nadzieję, że dobrą dyspozycję utrzymamy też w ligowym spotkaniu z Notts County.

 

 

Politi – Spearing, Queudrue, King, Bergroth – Harris, Phillips, Rutten, Fagiani – Bell, Russotto

 

Początek meczu był mało obiecujący z obu stron. Dopiero w 16 minucie bramkarz gospodarzy, Foster, zmuszony został do interwencji po strzale Phillipsa. W 28 minucie Woods po raz kolejny popisał się dobrą interwencją, tym razem broniąc strzał Harrisa z ostrego kąta. Cztery minuty później po akcji Buzsakyego w dobrej sytuacji znalazł się Sankoh, ale zmarnował wysiłek Węgra i uderzył bardzo niecelnie. W 40 minucie gospodarzom udało się objąć prowadzenie. Wyprowadzili oni szybki kontratak, który rozpoczął Nelson, a zakończył Santana celnym strzałem. Do przerwy zatem przegrywaliśmy, ale w szatni nakazałem moim podopiecznym bardziej zdecydowaną grę. Nie przynosiło to jednak żadnego rezultatu. Wręcz przeciwnie, to gospodarze grali jakby lepiej. W 50 minucie Politi obronił strzał Buzsakyego, a sześć minut później przypomniał o swoich umiejętnościach wprowadzony w przerwie Sinclair, ale brakło mu trochę szczęścia do pokonania bramkarza gospodarzy. Trzeba przyznać, że tego dnia byliśmy nieco słabsi i chyba zasłużenie przegraliśmy.

 

League One, 31/46, 24.01.2015

Meadow Lane, 16326 widzów

[13] Notts County – [21] Luton, 1:0 (Santana ‘40)

MoM: Franck Queudrue (Luton Town)

 

 

W następnym ligowym meczu na Kenilworth Road przyjechać miało Walsall, które niedawno wydało na jeden transfer aż 1,3 miliona euro. To może budzić respekt, ale na pewno nie w moich oczach. Dla mnie to kolejna drużyna, z którą należy wygrać. Trzeba bowiem jak najszybciej zapomnieć o wpadce z poprzedniej kolejki i znów zacząć gromadzić punkty.

 

 

Politi – Spearing, Queudrue, King, Bergroth – Harris, Phillips, Rutten, Fagiani – Bell, Russotto

 

Przed meczem zdecydowałem na zmianę rezerwowego napastnika: na ławce w miejsce Sinclaira posadziłem Piovesana. I był to bardzo dobry ruch. Piovesan wszedł na boisko już na początku meczu zastępując kontuzjowanego Bella i chwilę później zdobył bramkę, wykorzystując dobre dogranie Harrisa. W 38 minucie goście spróbowali odpowiedzieć kontratakiem, ale Politi był na swoim miejscu i poprawnie obronił strzał Greena. W drugiej połowie też mało było sytuacji podbramkowych. Dopiero w 62 minucie jeszcze raz zaatakować spróbowali goście, ale znów świetnie w bramce dysponowany był Politi, który nie dał się pokonać. W 70 minucie udało nam się podwyższyć prowadzenie, a swojego drugiego gola w meczu strzelił Piovesan, który tym samym chyba na dłużej wyparł Bella z pierwszego składu. Cztery minuty później było groźnie pod naszym polem karnym, gdy niepilnowany był Brown i nawet dostał piłkę, ale przegrał pojedynek z Politim. W 82 minucie jeszcze jedną szansę na gola honorowego mieli goście, ale tym razem szansę zaprzepaścił Liddle. Zasłużenie wygrywamy.

 

League One, 32/46, 31.01.2015

Kenilworth Road, 6889 widzów

[22] Luton – [7] Wallsal, 2:0 (PIOVESAN ’24, PIOVESAN ’70)

MoM: Simon Bergroth (Luton Town)

Odnośnik do komentarza

Spotkanie z Brighton było dla nas szansą na wyjście ze strefy spadkowej, ale aby tak się stało potrzebowaliśmy zwycięstwa. Nie będzie o nie łatwo, bo nasz rywal aktualnie zajmuje miejsce w pierwszej dziesiątce, poza tym pomagać będzie mu publiczność zgromadzona na stadionie. Wierzę jednak, że sobie poradzimy. W składzie jedna zmiana. Kontuzjowanego Bergorotha zastąpił Lynch.

 

 

Politi – Spearing, Queudrue, King, Lynch – Harris, Phillips, Rutten, Fagiani – Piovesan, Russotto

 

Mecz ten miał jeszcze jeden malutki smaczek. Otóż w drużynie gospodarzy występował Andy Hardman, mój były podopieczny z Carlisle, któremu nigdy nie dałem szansy na zaprezentowanie swoich umiejętności. Sam mecz zaś zaczął się nie po naszej myśli. W 9 minucie Thompson wykorzystał podanie McCormacka i gospodarze objęli prowadzenie. Osiem minut później prowadzili już dwoma bramkami, gdy na listę strzelców wpisał się Barnard. Ten gol nas nieco otrzeźwił i już pięć minut później Russotto strzelił gola kontaktowego. Prawie natychmiast Piovesan mógł doprowadzić do wyrównania, ale jego strzał obronił bramkarz gospodarzy. W 29 minucie Russotto doprowadził do wyrównania, popisując się ładną, indywidualną akcją. Siedem minut później gospodarze mogli ponownie wyjść na prowadzenie, ale tym razem świetnie zachował się Politi. W 36 minucie to my mieliśmy szansę na trzeciego gola, zmarnowaną jednak przez Ruttena. Druga połowa zaczęła się od naszych ataków, ale strzał Piovesana z 47 minuty był niecelny. Co innego uderzenie Goodinga z 50 minuty, które dało ponownie gospodarzom prowadzenie. Cztery minuty później Politi świetnie obronił strzał Thompsona, a było naprawdę groźnie. W 68 minucie to Bailey ratował swój zespół, gdy uderzał Harris. Dziewięć minut później jego koledzy z formacji ofensywnych, a konkretnie Gooding po raz drugi uradowali publiczność w ostatnich minutach. Moi podopieczni pokazali jednak fantastyczny finisz. W 43 minucie Russotto strzelił swojego trzeciego gola i dał nam nadzieję. Minutę później Phillips zagrał kombinacyjną akcję z Fagianim, a Włoch doprowadził do wyrównania. Dwie minuty później zaś wyszliśmy na prowadzenie, gdy Harris wykończył kolejne dobre podanie od Philipsa. Trzeba dodać, że do końca spotkania mieliśmy jeszcze co najmniej dwie dogodne sytuacje na podwyższenie prowadzenia.

 

League One, 33/46, 07.02.2015

Falmer, 21253 widzów

[9] Brighton – [21] Luton, 4:5 (Thompson ‘9, Barnard ’17, RUSSOTTO ’22, RUSSOTTO ’29, Gooding ’50, Gooding ’77, RUSSOTTO ’79, FAGIANI ’80, HARRIS ‘82)

MoM: Andrea Russotto (Luton Town)

 

 

Kilka dni później już podejmowaliśmy kolejnego rywala. Tym razem walijskie Cardiff. Trzeba było zapomnieć o fali pozytywnych komentarzy i komplementów pod adresem moich podopiecznych i mnie samego i skoncentrować się na najbliższym spotkaniu. W razie zwycięstwa mogliśmy znów awansować w tabeli. Mam nadzieję tylko, że ostatni mecz nie spowodował, że zagramy teraz na zbyt dużym luzie.

 

 

Politi – Spearing, Queudrue, King, Lynch – Harris, Phillips, Rutten, Fagiani – Sinclair, Russotto

 

Pewnie gdyby nie Politi, to już na początku meczu stracilibyśmy gola po strzale Johnsona z 17 minuty meczu. Pięć minut później najlepszy strzelec drużyny gości, Boden, dał prowadzenie drużynie Cardiff. Natychmiast udało się jednak doprowadzić do wyrównania za sprawą precyzyjnego uderzenia Sinclaira. Dwie minuty później prowadzenie mógł dla nas uzyskać Phillips, ale uderzył minimalnie obok bramki. W 32 minucie ponownie uderzał Phillips, ale znów piłka nie znalazła drogi do siatki. Dziewięć minut później strzał Russtto z okolic jedenastu metrów obronił świetnie Weade. Druga połowa zaczęła się od ataków gości, ale podobnie jak na początku meczu, tak i teraz świetnie zachował się Politi. Dwie minuty później akcja przeniosła się pod drugie pole karne, lecz sytuacji nie wykorzystał Russotto. W 56 minucie Weade obronił uderzenie głową Harrisa, które mogło nam dać prowadzenie. Jak się potem okazało, była to ostatnia groźna akcja tego meczu.

League One, 34/46, 10.02.2015

Kenilworth Road, 6052 widzów

[20] Luton – [8] Cardiff, 1:1 (Boden ’22, SINCLAIR ’23)

MoM: James Sinclair (Luton Town)

Odnośnik do komentarza

Awansowaliśmy już w lidze na bezpieczną, 19. pozycję, ale to nie jest szczyt moich ambicji w tym sezonie, bo skoro gramy tak dobrze, a apetyt rośnie w miarę jedzenia, to chciałbym powalczyć o wejście do pierwszej dziesiątki. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale czemu mielibyśmy nie powalczyć? Przed meczem z Huddersfield do składu wrócił w miejsce Lyncha Bergroth.

 

 

Politi – Spearing, Phillips, King, Bergroth – Harris, Queudrue, Rutten, Fagiani – Sinclair, Russotto

 

Na pierwszą groźną sytuację kibice musieli czekać aż do 22 minuty. A i wtedy zadowoleni być nie mogli bo była to akcja ofensywna gości z Luton, która od razu zakończyła się bramką strzeloną przez Russotto. Trzy minuty później włoski napastnik był bliski podwyższenia prowadzenia, ale tym razem przegrał pojedynek z Turnerem. W 31 minucie dopięliśmy swego, strzelając druga bramkę, którą zapisał sobie Fagiani. Prze przerwą jeszcze King mógł zdobyć trzeciego gola, ale napastnikiem to on nie jest i zmarnował wyborną okazję. Gdy już mieliśmy schodzić do szatni, w ostatniej akcji meczu gospodarze strzelili gola kontaktowego za sprawą Johnsona. Na początku drugiej połowy Sinclair miał świetną sytuację, ale nie zdołał jej wykorzystać, przegrywając pojedynek z Turnerem. W 61 minucie z akcją ofensywną wyszli gospodarze, lecz Clarke nie zdołał strzelić tak, by piłka znalazła drogę do siatki, mimo, że miał już bramkarza na wykroku. W 72 minucie Sinclair miał kolejną świetną sytuację, ale znów nie potrafił pokonać bramkarza gospodarzy. Nieco później zaś gospodarze wyrównali i zrobiło się nieciekawie, gdy Hanus wykończył akcję Johnsona. Na szczęście potrafiliśmy zadać jeszcze jeden cios, którego autorem był (wreszcie) Sinclair i udało się ostatecznie zwyciężyć.

 

League One, 35/46, 14.02.2015

Galpham Stadium, 16820 widzów

[10] Huddersfield – [19] Luton, 2:3 (RUSSOTTO ’22, FAGIANI ’31, Johnson ‘45+1, Hanus ’76, SINCLAIR ’82)

MoM: James Sinclair (Luton Town)

 

 

W dobrych nastrojach przygotowywaliśmy się do pierwszego meczu finałowego LDV Vans Trophy. Naszym rywalem jest walijskie Cardiff, a pierwszy mecz gramy na wyjeździe. Niestety kontuzji doznał Harris i brakuje nam nominalnego prawoskrzydłowego, dlatego z musu na tej pozycji wystąpi typowy lewoskrzydłowy, Richards. Poza tym bez zmian.

 

 

Politi – Spearing, Phillips, King, Bergroth – Richards, Queudrue, Rutten, Fagiani – Sinclair, Russotto

 

Przede wszystkim nakazałem moim podopiecznym uważną grę w obronie i dokładne krycie najlepszego napastnika gospodarzy, Bodena. Na nic to się jednak zdało, gdy w 12 minucie właśnie on płaskim strzałem nie dał szans Politiemu i otworzył wynik meczu. Dwie minuty później już udało się stworzyć możliwość do wyrównania, lecz sytuację zmarnował Russotto. W 34 minucie okazję na podwyższenie prowadzenia dla gospodarzy zepsuł Johnson, ale chwile później Boden po raz drugi wpisał się na listę strzelców i to już była niebezpiecznie wysoka przewaga gospodarzy. Druga połowa z początku na pewno nie mogła podobać się kibicom, bo poza jednym strzałem rezerwowego Caputo nie działo się nic. Dopiero w 62 minucie Russotto ponownie spróbował strzelić bramkę, ale górą był bramkarz gospodarzy, Weade. W 72 minucie strzał z dystansu oddał Caputo, lecz również nie zdołał pokonać bramkarza gospodarzy. W 78 minucie Campbell mógł nas ostatecznie pogrążyć ale Politi do spółki z Bergrothem zażegnali niebezpieczeństwo. W samej końcówce gola honorowego (lub kontaktowego przed meczem rewanżowym) mógł strzelić Phllips, lecz i on tego dnia nie miał dobrej skuteczności.

 

LDV Vans Trophy „Południe”, finał, 1 mecz, 17.02.2015

St. David Stadium, 29981 widzów

[L1] Cardiff – [L1] Luton, 2:0 (Boden ’12, Boden ’43)

MoM: Luke Boden (Cardiff)

Odnośnik do komentarza

Ta porażka nieco osłabiła ducha w zespole, ale przeciez nie występowaliśmy w tym dwumeczu w roli faworytów, to raz. Dwa, że jeszcze przecież mamy mecz rewanżowy, w którym wiele może się wydarzyć, a jeśli zagramy skutecznie to możemy nawet wygrać dwumecz. Teraz najważniejszy jest jednak ligowy pojedynek z walczącym tez o utrzymanie Oxfordem. W składzie z powodu kontuzji zaszło kilka zmian.

 

 

Politi – Spearing, Phillips, King, Bergroth – Harris, Queudrue, Rutten, Caputo – Piovesan, Russotto

 

W pierwszej połowie nieznaczną przewagę mieli goście, ale nie potrafili jej zamienić na bramkę. W 11 minucie Politi obronił strzał Hibberta i była to jedyna groźna akcja pierwszej połowy, warta odnotowania. Poza tym obie drużyny walczyły raczej o piłkę w środkowej strefie boiska. Druga połowa zaczęła się również od ataków gości i strzału na bramkę Hibberta, ale i tym razem lepszym od Anglika okazał się włoski bramkarz. W 74 minucie dopiero przeprowadziliśmy naprawdę składną akcję w ofensywie i od razu dała nam ona bramkę, którą strzelił Piovesan. Asystę przy tym trafieniu zaliczył niezawodny Phillips. Trzy minuty później goście byli bliscy doprowadzenia do remisu, lecz strzał Funcha z rzutu wolnego pewnie obronił Politi. My zaś spokojnie kontrolowaliśmy przebieg meczu w ostatnim fragmencie, czego konsekwencją i widocznym znakiem była druga bramka dla Luton, którą strzelił w doliczonym już czasie gry drugi z włoskich napastników, Russotto, dla którego było to piąte trafienie odkąd do nas trafił.

 

League One, 36/46, 21.02.2015

Kenilworth Road, 6796 widzów

[19] Luton – [17] Oxford, 2:0 (PIOVESAN ’74, RUSSOTTO ‘90+2)

MoM: Claudio Politi (Luton Town)

 

 

Ostatnie zwycięstwo bardzo się nam przydało w kontekście kolejnego ligowego pojedynku. Czeka nas bowiem wyjazd do Sheffield na mecz z Wednesday. O tym, jak trudne będzie to spotkanie niech świadczy fakt, że nasz najbliższy rywal zajmuje obecnie pozycję lidera i jest bardzo bliski wywalczenia awansu do Championship. Z drugiej strony trzeba jednak też zauważyć, że nasza gra w ostatnich dwóch miesiącach wygląda całkiem nieźle i moim zdaniem wynik pozostaje sprawą otwartą.

 

 

Politi – Spearing, Phillips, King, Bergroth – Harris, Queudrue, Rutten, Fagiani – Piovesan, Russotto

 

Niestety bardzo nieudanie rozpoczął się dla nas ten mecz od straconej w 4 minucie bramki, którą zaaplikował nam Stieber. Dwie minuty później Henderson był bliski strzelenia drugiej bramki dla gospodarzy, lecz uderzył niecelnie. Później tempo meczu nieco spadło. Dopiero w 33 minucie ponownie ożywili się gospodarze, ale niebezpieczeństwo w postaci dośrodkowania Goroga zniwelował wybijając piłkę King. W 41 minucie po raz ostatni w pierwszej połowie zagrozili nam gospodarze strzałem Westona, który jednak obronił Politi. Druga połowa zaczęła się obiecująco – od strzału na bramkę Piovesana. W 55 minucie bramkarz gospodarzy ponownie musiał ratować zespół, gdy strzelał Piovesan. Niestety pięć minut później gospodarze zadali drugi cios, gdy po szybkiej kontrze bramkę strzelił Sturridge. Co prawda trzy minuty później Russotto strzelił gola kontaktowego, ale brakowało nam i tak pomysłu na doprowadzenie do remisu. W 69 minucie Harris oddał mocny strzał, ale w środek bramki. W 80 minucie Fagiani strzelił z daleka, ale i to nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy, którzy ostatecznie to spotkanie wygrali.

 

League One, 37/46, 28.02.2015

Hillsborough, 20555 widzów

[1] Sheffield Wednesday – [19] Luton, 2:1 (Stieber ‘4, Sturridge ’60, RUSSOTTO ‘63)

MoM: Daniel Sturridge (Sheffield Wednesday)

 

 

O naszej formie niech świadczy fakt, że była to nasza pierwsza porazka od sześciu spotkań ligowych…

Odnośnik do komentarza
[L1] Cardiff - [L1] Luton, 2:0 (Boden 12, Boden 43)

MoM: Luke Boden (Cardiff)

to ten mój Boden :P ?

nooo :|

 

 

W zespole zaczyna mi się robić szpital. Kontuzjowani obecnie są King, Lynch, Queudrue, Caputo i Sinclair. To naprawdę sporo jak na 22-osobową kadrę, jaką obecnie dysponuję, dlatego ciężko będzie ustalać skład w najbliższych tygodniach. Z pierwszą drużyną na mecz z Grimbsy problemów nie ma, ale gorzej, gdy trzeba wybrać rezerwowych. Gdyby nie to, że w Anglii jest tylko pięciu rezerwowych, a nie siedmiu jak w innych krajach to pewnie musiałbym sięgać do rezerw.

 

 

Politi – Spearing, Phillips, Lolli, Bergroth – Harris, Richards, Rutten, Fagiani – Piovesan, Russotto

 

Początek był obiecujący. W 10 minucie Richards zszedł z lewego skrzydła i oddał mocny strzał, ale obronił go jeszcze bramkarz gości. Sześć minut później szczęścia szukał Rutten, również bezowocnie. W 19 minucie Renders, bramkarz gości, obronił kolejny strzał Ruttena. Siedem minut później uderzał również Fagiani, ale też bez skutku. W 43 minucie jeszcze raz spróbował Fagiani, lec zi tym razem bramkarz gości nie miał problemów z interwencją. Początek drugiej połowy również przyniósł dwie świetne interwencje Rendersa. W 51 minucie zaatakowali goście, jednak strzał Richardsona minął naszą bramkę. W 64 minucie wreszcie kibicom pokazał się niewidoczny wcześniej Rutten, ale jego strzał był również niecelny. Na koniec goście mieli jeszcze jedną okazję by wygrać mecz, ale rezerwowy Tait nie stanął na wysokości zadania i strzelił bardzo niecelnie.

League One, 38/46, 07.03.2015

Kenilworth Road, 6861 widzów

[19] Luton – [18] Grimbsy, 0:0

MoM: Bas Renders (Grimbsy Town)

 

 

Szkoda, że nie było zbyt dużo czasu na regenerację sił przed meczem rewanżowym z Cardiff w finale Pucharu Vans Trophy. Tak nadal musimy się zmagać nie tylko z rywalami ale i plagą kontuzji, jaka nas dotknęła. Wobec braku manewru w meczu z Cardiff zagrał dokładnie ten sam skład, co w ostatnim meczu ligowym. Warty jeszcze odnotowania jest fakt, że w ostatniej kolejce Cardiff odniosło pierwszą ligową porażkę od dziewięciu spotkań…

 

 

Politi – Spearing, Phillips, Lolli, Bergroth – Harris, Richards, Rutten, Fagiani – Piovesan, Russotto

 

Bardzo długo żadna z drużyn nie mogła stworzyć sobie dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Pierwsze pół godziny meczu to raczej wzajemne badanie się i walka o piłkę w środkowej strefie, bez ryzyka przejścia do bardziej zmasowanego ataku. Dopiero w 32 minucie Russotto oddał naprawdę mocny strzał z okolic osiemnastego, może dwudziestego metra i strzałem tym strzelił bramkę, dając nam prowadzenie i zmniejszając stratę z dwumeczu. Zaraz po wznowieniu gry po przerwie Piovesan strzelił drugiego gola i tym samym doprowadził do wyrównania stanu dwumeczu. Co ciekawe, z każdą minutą graliśmy coraz lepiej. W 53 minucie szansę na zdobycie kolejnego gola zmarnował strzelec drugiej bramki. Sześć minut później z daleka uderzał Harris, ale też niecelnie. W 74 minucie Piovesan kolejną fantastyczną akcją i dobrym wykończeniem strzelił następnego gola i w tym momencie prowadziliśmy w dwumeczu już 3:2. Zdawałem sobie jednak sprawę, że jedna bramka dla gości wystarczy im do zwycięstwa, dlatego nakazywałem nadal szturmowanie bramki rywali. W końcówce lekko zeszło z nas powietrze i goście ruszyli do natarcia. Sędzia doliczył aż cztery minuty, co dodało wiary gościom i w drugiej z doliczonych minut Mellor strzelił bramkę, która nas pogrążyła. Czy aby na pewno? Mieliśmy jeszcze dwie minuty. Mocno się zmobilizowaliśmy na ostatnie sto sekund. Przeprowadziliśmy jedną składną akcję i strzeliliśmy czwartego gola, którego autorem był Piovesan, który tym samym skompletował hattricka i dał nam zwycięstwo, bo po bramce sędzia nawet nie kazał wznawiać gry.

 

LDV Vans Trophy „Południe”, finał, 2 mecz, 10.03.2015

Kenilworth Road, 10487 widzów

[L1] Luton – [L1] Cardiff, 4:1, dwumecz: 4:3 (RUSSOTTO ’32, PIOVESAN ’48, PIOVESAN ’74, Mellor ‘90+2, PIOVESAN ‘90+4),

MoM: Federico Piovesan (Luton Town)

 

 

Wygraliśmy swoją strefę “południową”, ale to nie koniec walki w pucharze. Czeka nas jeszcze starcie ze zwycięzcą strefy północnej, siódmą aktualnie drużyną League Two, Rochdale na stadionie milenijnym w Cardiff.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...