Skocz do zawartości

Nowa Marynia spóźnia się o 516 stron z reinkarnacją i na dodatek pisze posta w złym lajfskorze


krzysfiol

  

59 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie oraz wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

Ale mi się moja Dacia podoba.

03-dacia-sandero-stepway-peral-black.png

 

Do tego jest mega wygodna i niezawodna. Póki co 30 tys.przejechane i NIC się w niej nie stało. Ja wiem, że zaraz ktoś napsize, że zobaczę po 300 tys. ale - niespodzianka - nie mam zamiaru jeździć samochodem 300 tys, tylko sobie wymienię na nowszy.


A co do ładowności - po złożeniu foteli, wpakowałem tam osiem beczek piwa i pół palety kartonów.

Odnośnik do komentarza

No mnie się ni chuj nie podobają, ale to jak było wspominane - kwestia potrzeb i gustów. Myślę, że nawet jeśli Ci się coś stanie to koszty nie będą duże, bo to tanie auta, w utrzymaniu czy też zakupie, więc bym się nie bał. Ona była nówka z salonu? Bo ja ostatnio doszedłem do wniosku, że nowe auto kupiłbym tylko gdybym spełniał dwa warunki:

1. Miał naprawdę dobre dochody

2. Serio wchuj jeździł. Typu 60k rocznie i więcej

 

A tak to 2-3 letnie idealnie. Koszt zakupy mniejszy często o 50% albo i więcej, a auto się nadaje na jeszcze ładnych parę lat.

 

Tak wiem, nie odkryłem ameryki ;)

Odnośnik do komentarza

To ja się przerzucilem na nówki przede wszystkim dlatego, że słabo się znam na samochodach. Nie potrafię samodzielnie zweryfikować, czy stan techniczny jest dobry, a jak mam jeździć, szukać i płacić za ekspertyzy przy każdym oglądanym aucie to strasznie dużo zachodu i dodatkowych kosztów. A tak i na moje auto i na auto żony jest gwarancja i w razie czego nie będzie żadnych problemów. Za ten komfort mogę trochę dopłacić.

Odnośnik do komentarza

To ja się przerzucilem na nówki przede wszystkim dlatego, że słabo się znam na samochodach. Nie potrafię samodzielnie zweryfikować, czy stan techniczny jest dobry, a jak mam jeździć, szukać i płacić za ekspertyzy przy każdym oglądanym aucie to strasznie dużo zachodu i dodatkowych kosztów. A tak i na moje auto i na auto żony jest gwarancja i w razie czego nie będzie żadnych problemów. Za ten komfort mogę trochę dopłacić.

Dokładnie. Zwłaszcza że oglądałem kilka aut używanych. Wszystkie były sprowadzane i zawsze się okazywało, że były bite. Szkoda zachodu.

Odnośnik do komentarza

 

To ja się przerzucilem na nówki przede wszystkim dlatego, że słabo się znam na samochodach. Nie potrafię samodzielnie zweryfikować, czy stan techniczny jest dobry, a jak mam jeździć, szukać i płacić za ekspertyzy przy każdym oglądanym aucie to strasznie dużo zachodu i dodatkowych kosztów. A tak i na moje auto i na auto żony jest gwarancja i w razie czego nie będzie żadnych problemów. Za ten komfort mogę trochę dopłacić.

Dokładnie. Zwłaszcza że oglądałem kilka aut używanych. Wszystkie były sprowadzane i zawsze się okazywało, że były bite. Szkoda zachodu.

 

Myślę, że po prostu mało kto sprzedaje 2-3 latka w dobrym stanie. To jeszcze za wcześnie na sprzedaż auta z którego się jest zadowolonym, tylko w tym wieku sprzedaje się auto dlatego, że coś się jebie, albo jest po wypadku. Na pewno jest mnóstwo wyjątków, ale trzeba się najeździć, żeby trafić dobry egzemplarz. Jak ktoś się zna i łatwo wychwyci, z którym jest coś nie tak, to i warto szukać, bo różnica w cenie jest duża. Jak ktoś się nie zna, a go stać na nówkę, to myślę, że lepszy będzie nowy.o

Odnośnik do komentarza

 

 

To ja się przerzucilem na nówki przede wszystkim dlatego, że słabo się znam na samochodach. Nie potrafię samodzielnie zweryfikować, czy stan techniczny jest dobry, a jak mam jeździć, szukać i płacić za ekspertyzy przy każdym oglądanym aucie to strasznie dużo zachodu i dodatkowych kosztów. A tak i na moje auto i na auto żony jest gwarancja i w razie czego nie będzie żadnych problemów. Za ten komfort mogę trochę dopłacić.

Dokładnie. Zwłaszcza że oglądałem kilka aut używanych. Wszystkie były sprowadzane i zawsze się okazywało, że były bite. Szkoda zachodu.

 

Myślę, że po prostu mało kto sprzedaje 2-3 latka w dobrym stanie. To jeszcze za wcześnie na sprzedaż auta z którego się jest zadowolonym, tylko w tym wieku sprzedaje się auto dlatego, że coś się jebie, albo jest po wypadku. Na pewno jest mnóstwo wyjątków, ale trzeba się najeździć, żeby trafić dobry egzemplarz. Jak ktoś się zna i łatwo wychwyci, z którym jest coś nie tak, to i warto szukać, bo różnica w cenie jest duża. Jak ktoś się nie zna, a go stać na nówkę, to myślę, że lepszy będzie nowy.o

 

 

Omatkobosko, ile razy zaprezentujesz podobny brak wiedzy połączony z eksperckim wypowiadaniem się :roll: ?

 

Ludzie których STAĆ i którzy dużo jeżdżą tak właśnie samochód sprzedają. Ja kupiłem 3 letnie auto z przebiegiem 126k km w świetnym stanie, za 56 tysięcy. Nówka z salonu kosztuje w tym momencie 134 tysiące. Podejrzewam, że mój (inny rocznik, przed liftingiem) był może parę tysięcy tańszy, jak go poprzedni właściciel kupował. Są samochody co po ROKU tracą na wartości nawet 30-40 tysięcy, a co dopiero po 3, 4 latach, więc jeżeli chcesz odzyskać jakąkolwiek solidną kwotę z tego samochodu to MUSISZ go sprzedać po paru latach. Mój tata, na każdym aucie zrobił minimum 300k km, zależnie od samochodu, w przedziale 3 do 6 lat. Ostatnio jeździ mniej, więc w 7 lat w swoim XC60 zrobił ponad 300k km. Chyba 380k.

 

Samochód kupowany w salonie był wart koło 200k, sprzedał go za około 60k. To i tak bardzo dobra cena była, acz tata dbał i chuchał i dmuchał jak nie wiem co.

 

Wiesz jaki jest kolejny plus samochodów 2-3 letnich? Zazwyczaj większość napraw w nich robiona jest w ASO, a więc nie dość, że są zrobione zazwyczaj pewnie to jeszcze ma pełną historię serwisową, którą możesz sprawdzić bez kłopotów i kosztów dużych.

 

Poza tym błagam, zabiła mnie Twoja logika. Przerzuciłeś się na nówki bo żal Ci kosztów na sprawdzenie paroletniego samochodu :D ? Kurwa, jak wydajesz 30-40k i więcej (a co dopiero za nówkę) to ten MAKSYMALNIE tysiak za porządną diagnostykę jest IMO totalnie rozsądnym wydatkiem.

 

Ostatnie zdanie to tak oczywista oczywistość, że kurwa, dzięki za odkrycie, nie wpadłbym na to.

 

Sorry za tl;dr ale ile można wytrzymać pierdolenie z brakiem refleksji.

Odnośnik do komentarza

 

 

 

 

Ja widzę w ciągu 10 lat 17 filmów i 13 seriali w ciągu 16 lat. Zaiste, mało grała.

Chodziło mi o rolę pierwszoplanowe :P
A zdajesz sobie sprawę, że to nie tylko role pierwszoplanowe są ważne ?
Ale dają większą rozpoznawalność :)
Widać, że mało jeszcze wiesz :D
O przepraszam! Obejrzenie 5 edycji Oscarów coś już daje!

:D

Odnośnik do komentarza

 

To ja się przerzucilem na nówki przede wszystkim dlatego, że słabo się znam na samochodach. Nie potrafię samodzielnie zweryfikować, czy stan techniczny jest dobry, a jak mam jeździć, szukać i płacić za ekspertyzy przy każdym oglądanym aucie to strasznie dużo zachodu i dodatkowych kosztów. A tak i na moje auto i na auto żony jest gwarancja i w razie czego nie będzie żadnych problemów. Za ten komfort mogę trochę dopłacić.

Dokładnie. Zwłaszcza że oglądałem kilka aut używanych. Wszystkie były sprowadzane i zawsze się okazywało, że były bite. Szkoda zachodu.

 

 

W cenie mojego samochodu był nowy Fiat Tipo. Mój samochód jest lepiej wykonany jakościowo, ma lepsze wyposażenie, mocniejszy silnik, znacznie lepsze wyniki w kategorii bezpieczeństwa, plus jest, jak na Volvo, tani w utrzymaniu (oszczędny silnik, platforma podłogowa Focusa, silnik Forda, który w sumie jest bezproblemowy).

 

Oczywiście, jest kwestia tego co kto potrzebuje, ale no sorry, gdzie Volvo, gdzie Fiat. Jakkolwiek przyznam, że podoba mi się Tipo nawet i uważam Fiaty za nie najgorsze samochody.

 

Jasne, mam na nim nabite juz 136 tysięcy km i ponoć duże problemy są z silnikiem przy 250k km. Tylko po 1. ani to reguła, a po 2. ni chuj tyle tym samochodem nie przejadę, nie ma opcji, bo nie jeżdżę tyle. No i możemy zrobić zakłady ile awarii będzie miał przeciętny Tipo i ile będzie w nim wnętrza trzeszczeć, a ile w moim samochodzie po właśnie ów 136 tysiącach* ;)

 

A w bajki możesz sobie włożyć to, że samochód kupowany w salonie będzie większą gwarancją bo jest nowy :lol:

 

 

* nic nie trzeszczy, a jedyna wymiana to rozrząd, zalecany przy tym przebiegu, jak w wielu samochodach przy podobnym. Koszt 400zł, więc do przeżycia.

Odnośnik do komentarza

1) nie wiem, gdzie widzisz eksperckie wypowiadanie się, skoro napisałem, mówiąc w dużym skrócie "nie znam się, dlatego wolę nówki".

2) Sprzedaż dobrego samochodu, żeby wyciągnąć z niego "jakąś solidną kwotę" to dopiero kompletny brak logiki. Załóżmy, że kupujesz auto nowe za 100 tys. i po 3 latach jest warte 50. Czyli rok jazdy, nie licząc nawet kosztów eksploatacji to ponad 15K rocznie. Potem ten koszt się zmniejsza, bo ten roczny ubytek wartości jest już zupełnie inny. Więc to doskonały moment, żeby go sprzedać, dołożyć 50K i znowu ponosić koszt ubytku wartości w kwocie ponad 15K. No dla mnie to mało logicznie brzmi. Przynajmniej ja bym swojego samochodu po takim czasie nie sprzedał, tylko w momencie, gdy przestanę być z niego zadowolony.

3) Może i tysiak, ale jak musisz sprawdzić 10 samochodów zanim trafisz na taki w satysfakcjonującym stanie to już się robi większa kwota. A gwarancja sukcesu żadna. Jak w jednorękim bandycie. Dorzucasz 2-złotówki i może za którymś razem się uda. Ani czasu ani chęci na to nie mam.

Odnośnik do komentarza

Ad. 1

 

Ok, pardon, bardziej chodziło mi o "myślę że..." i każde słowo jakie następuje potem. Pierdolenie po prostu, bez żadnego sprawdzenia. Coś co robisz nieustannie.

 

Ad. 2

 

Ziomeczku, ale napisałem o ludziach co to DUŻO jeżdżą. Ja bym nie sprzedał samochodu z moimi przebiegami (15-20k km max rocznie), ale osoba, która Ci w rok zrobi 100k km no to po 2-3 latach ma ładnie wyeksploatowane auto. Wtedy tu już Ci grozi para poważnych napraw, która się nie opłaca, bo może i kosztować parę tysięcy każda. Wtedy właśnie jest DOBRYM pomysłem je sprzedać.

 

Ad. 3

 

Mistrzu...ale ten tysiak to wyłożysz dopiero na poważnym badaniu. Jeżeli jesteś zainteresowany max paroletnim samochodem to każdy autoryzowany serwis Ci sprawdzi historię za małą opłatę. Mi sprawdzili 3 Volvo zanim zakupiłem swoje ostatecznie.

Odnośnik do komentarza
Ziomeczku, ale napisałem o ludziach co to DUŻO jeżdżą. Ja bym nie sprzedał samochodu z moimi przebiegami (15-20k km max rocznie), ale osoba, która Ci w rok zrobi 100k km no to po 2-3 latach ma ładnie wyeksploatowane auto. Wtedy tu już Ci grozi para poważnych napraw, która się nie opłaca, bo może i kosztować parę tysięcy każda. Wtedy właśnie jest DOBRYM pomysłem je sprzedać.

Czyli w gruncie rzeczy po chwili uniesienia powtórzyłeś swoimi słowami to, co napisałem w pierwszym poście. Skoro dobrym pomysłem jest je sprzedać, bo mogą się za rogiem czaić drogie naprawy, to z tego samego powodu złym pomysłem jest je kupić. A ponieważ dobrym pomysłem jest je wtedy sprzedać, to siłą rzeczy właśnie takich będzie więcej na rynku. To z kolei oznacza, że jak się nie znasz, to jest duże prawdopodobieństwo wdepnięcia na minę.

Odnośnik do komentarza

Ech. Jeżeli ja kupię 2-3 letnie auto i sprawdzę je i wiem, że do wymiany w tych samochodach jest, dajmy na to:

- rozrząd po x tysiąach

- turbo po x tysiącach

 

I podliczyłem sobie koszty wymiany na, dajmy na to 6 tysięcy. To wtedy z kosztu powiedzmy 50 tysięcy, robi się 56. Samochód może dalej długo przejechać bo wymieniłeś elementy, które są zużyte, a reszta jest w dobrym stanie i wytrzyma x kolejnych tysięcy. I kosztował mnie 56 tysięcy, a nie, jak nowy z salonu 120.

 

Wszystko jest kwestia odpowiedniego sprawdzenia.

Odnośnik do komentarza

Tyle, że Ty się znasz, więc wiesz, że rozrząd jest do wymiany po x tysiącach. Ja się nie znam, więc nawet bez googlowania nie wiem, co to jest ten rozrząd. Niby mogę poszukać po forach i się dowiedzieć, ale uzyskam 1000 często sprzecznych ze sobą informacji. W większości serwisów jak pojadę i dam po sobie znać, że się nie znam to też mi wymienią 10 niepotrzebnych części i zamiast 6 tysięcy (jak podałeś w przykładzie) doliczę 15.

Odnośnik do komentarza

Tzn no jak po czytaniu czym jest rozrząd nie wiesz dalej czym jest to masz większy problem niż przyznajesz :P

A w kwestii informacji, no nie zgodzę się. Jasne, są różne serwisy i mechanicy, ale serio to jest kwestia poświęcenia czasu i poszukania. Jeżeli ktoś woli oszczędność czasu, zamiast oszczędności kilkudziesięciu tysięcy złotych to spoko, ale niech mi nikt nie wmawia pierdół, że paroletnie używane auta to pułapki ;)

Odnośnik do komentarza

Tzn no jak po czytaniu czym jest rozrząd nie wiesz dalej czym jest to masz większy problem niż przyznajesz :P

 

A w kwestii informacji, no nie zgodzę się. Jasne, są różne serwisy i mechanicy, ale serio to jest kwestia poświęcenia czasu i poszukania. Jeżeli ktoś woli oszczędność czasu, zamiast oszczędności kilkudziesięciu tysięcy złotych to spoko, ale niech mi nikt nie wmawia pierdół, że paroletnie używane auta to pułapki ;)

Źle się wyraziłem. Co to jest rozrząd to po googlowaniu się dowiem. Natomiast nie będę dalej wiedział, że trzeba wymienić po x kilometrów, bo na jednym forum ktoś mi napisze, że u niego rozrząd już ma 100K i nie ma problemu, inny mi napisze, że u niego się zepsuł po 30K, a jeszcze inny że rozrząd co prawda działa, ale turbobulbulator trzeba wymienić. I dalej nic konkretnego wiedział nie będę. Testowane, bo wcześniej jednak kupowałem używane samochody.

Odnośnik do komentarza

No to już kwestia poszukiwania właściwego serwisu, który Ci zweryfikuje ów informacje, a nie pójścia do Janusz i Seba, Mechanicy spółka z o.o.


 

 

Wracając do tematu oceniania "La La Land" - https://www.youtube....h?v=abn6cPxrc5w

 

Baj ze łej. Jestem zaskoczony, że Gosling ponoć w każdej scenie sam gra na pianinie. Wiadomo, że nie były to jakieś niesamowicie trudne kawałki, ale jakieś mega łatwe chyba też nie :-k


I nie Maniac, ja się nie znam, nigdy nie twierdziłem podobnie. Ale jak miałem wydać ~50k to wolałem przeszukać temat jak pojebany. I w 2 miesiące czytałem wszystko co się dało o samochodach jakie mnie interesowały ;)

Odnośnik do komentarza

Założyłem, że się znasz, bo coś mi się kojarzy (może Cię z kimś pomyliłem), że prowadzisz jakiś kanał o samochodach. A co do szukania przez 2 miesiące - jest to jakaś metoda i na pewno spora oszczędność, ale ja mam na to za mało czasu. A nawet jak mam czas, to i 100 rzeczy na liście, których chce się nauczyć bardziej, niż kwestie motoryzacyjne. Ja chcę wsiąść do samochodu i jechać. I poza tankowaniem i uzupełnieniem płynów, lub ewentualną zmianą koła nic z nim nie robić.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...