Skocz do zawartości

KKS Lech Poznań


Gość Profesor

Rekomendowane odpowiedzi

Wisla jest cholernie mocna i ciezko bedzie ja wyprzedzic.

No nie rób jaj :keke:

jak na razie jakoś tej cholernomocności nie pokazała w żadnym meczu :-k

Piłkarsko jest słabsza od Lecha, trenera również ma gorszego. Lech jest w formie a Wisła nie za bardzo. W grze Wisły nie widać ambicji i polotu w grze Lecha widać te atuty aż nadto co czasem przeradza się w brazylijską fantazję co kończy się tak jak z Bełchatowem. Dla mnie Lech jest głównym faworytem ALE tylko tyle. Jeżeli zawodnicy będa grali tak jak teraz i dojdzie do tego zwiększona koncentracja to wtedy w maju Lech będzie mistrzem. No i podstawa to nie pozbywać się Murawskiego, Lewandowskiego czy Stilica ;]

Odnośnik do komentarza

No potrafi, ale przy szybkiej grze kombinacyjnej jest za wolny, i tyle. Końcówki to dokładnie tyle, na co się nam może przydać.

 

A o mistrzu pogadamy w niedzielę. Czekają nas cztery ekstra mecze jesienią, i z Legią przekonamy się, czy zespół jest przygotowany do gry w rytmie środa-sobota. Jeśli ogramy Legię, nie będę się bać o nasze szanse.

 

Wisła jest od nas słabsza kadrowo przynajmniej w dwóch miejscach - poza Brożkiem nie ma klasowych napastników, i ma starzejących się środkowych pomocników (poza Jirsakiem), którzy prochu nie wymyślą. Naszym słabym punktem jest Kotorowski, ale od Pawełka gorszy nie jest, więc tu mamy remis. Poza tym liczę na to, że Wisła tradycyjnie dostanie dwukrotnie oklep od Odry :>.

 

Większe problemy imho będziemy mieli z obiema ekipami z Warszawy.

Odnośnik do komentarza

Wywiad z Mańkiem:

 

Mówiłem: Boże, nie pozwól mi stanąć, oni tak zasuwają!

 

4 października 2008 - 08:15

 

Był jednym z najlepszych piłkarzy meczu, który przeszedł do historii polskiej piłki. Manuel Arboleda przeciw Austrii zagrał koncertowo. I w obronie, i w ataku. Na boisku twardziel jakich mało, ale poza nim chłopak z sercem na dłoni. Po wygraniu z Austrią Wiedeń rozpłakał się w objęciach Franciszka Smudy. Stwierdziliśmy, że nie ma co pisać mu kolejnych laurek, tylko trzeba z nim wreszcie dłużej pogadać. No i pogadaliśmy. W wywiadzie dla Weszło! Arboleda opowiada o szalonych ostatnich dniach, tajemnicy swojej muskulatury, poznańskim cudzie i meczu z Legią. Zapraszamy do lektury.

 

- Po takim zwycięstwie jak to z Austrią da się szybko zejść na ziemię, czy jeszcze bujasz w obłokach?

- Spokojnie, twardo trzymam się ziemi. Choć nie ukrywam, że to był jeden z najpiękniejszych momentów w moim życiu. Nie tylko sam mecz, ale i cała otoczka. A już po wszystkim, jak się nacieszyliśmy na stadionie z kibicami, to powiedzieliśmy sobie, że ten wieczór musimy spędzić razem. I całym zespołem pojechaliśmy do hotelu Sheraton na kolację. W sumie tamtej nocy spałem trzy godziny. Z tego wszystkiego nie mogłem zasnąć, „odpłynąłem” chyba o szóstej rano, a już o 9.00 musiałem wstać i jechać na odnowę. Ale spoko. Wiadomo, że po czymś takim szkoda czasu na sen.

 

- Na boisku jesteś twardy jak skała, ale po meczu rozpłakałeś się jak dziecko…

- Taki jestem. W trakcie gry żywemu nie przepuszczę, ale przecież serducho też mam. Popłakałem się, bo to naprawdę był niesamowity wieczór. Człowieku, wiesz ile nas ten mecz kosztował sił? Kilka razy w trakcie gry myślałem, że nie dam już rady. Czy ty wiesz, że to był mój pierwszy mecz z dogrywką na takim poziomie? Nigdy wcześniej nie grałem w tak ważnym meczu przez 120 minut. Nogi bolały mnie jak diabli, ale ja jestem bardzo wierzący, więc nawet w trakcie meczu się modliłem. Mówiłem: Boże, nie mam już sił, a koledzy tak ostro zasuwają. Proszę, nie pozwól mi stanąć, daj jeszcze energii, bo tak bardzo jej potrzebuję. Ja wierzę w cuda i to był taki mały, a może nawet duży, piłkarski cud. To, że nie padłem ze zmęczenia i że Muraś trafił. No i po meczu poleciały łzy. Cieszyłem się jak dziecko, również dla kibiców, bo to, co oni zrobili, było niesamowite. Kiedy brakowało mi sił, patrzyłem na trybuny. A tam cały czas „jazda”, doping, nikt się nie oszczędza. Coś niebywałego.

 

- Po meczu sam prezydent RP dzwonił do Smudy z gratulacjami.

- I super. Bo my graliśmy nie tylko dla Lecha, dla Poznania, ale i dla całej Polski. Przecież w fazie grupowej UEFA będziemy właśnie POLSKĘ reprezentować. A swoją drogą to mocno wkurzony jestem, bo z polskich drużyn robi się w Europie dziadów. Ja tego nie rozumiem. Piąta czy któraś tam drużyna ligi hiszpańskiej walczy o Ligę Mistrzów, a mistrz Polski ciągle w tych preeliminacjach. I tak was tłamszą, a przez to z roku na rok trudniej się gdzieś przebić. Ja wiem, że współczynniki, że to, że tamto, ale dla mnie to po prostu niesprawiedliwe. Tym bardziej się cieszę, że przebiliśmy się z Lechem, choć to jeszcze nie Liga Mistrzów. Do tej pory mówili o nas, że nieźli jesteśmy, ale… jeszcze niczego nie wygraliśmy. I to nawet prawda była, bo kto by pamiętał te 6:0 z Grasshoppers, skoro to było w rundzie wstępnej? A ten awans do fazy grupowej to wreszcie coś konkretnego, coś, czego nam nikt nie odbierze.

 

- Na boisku walczysz jak lew, jesteś silny fizycznie, mocno zbudowany. Dużo pakujesz na siłowni?

- Na siłowni też. Ja już taki jestem, że nie umiem się obijać, cokolwiek robię. Życie mnie nauczyło, że jak sam sobie nie wywalczę, to nikt mi tego nie da. Bo ja niczego nigdy nie dostałem za darmo. Ale od małego byłem zawzięty. Do szkoły miałem grubo ponad godzinę piechotą. To, żeby ćwiczyć kondycję, specjalnie wychodziłem czasem z domu za późno i musiałem biec. Bogatsi koledzy byli podwożeni przez rodziców, ale u nich w domach były po 2-3 samochody. A u mnie góra jeden i to do innych celów. Potem, kiedy grałem w Santa Fe, trener po jednym z treningów powiedział: - Drużyna schodzi z boiska, a Arboleda dodatkowe zajęcia. Ja mu na to: - Ale trenerze, za co? A on na to: Nie za co, tylko po co. Zobaczysz synu, przyda ci się to. I jeszcze mi będziesz kiedyś dziękował. Ma rację. Jestem wdzięczny, bo utwierdził mnie w przekonaniu, że tylko jeśli będę zapieprzał za dwóch, to do czegoś dojdę.

 

- Masz jakieś swoje sposoby, dzięki którym jesteś tak umięśniony?

- Od dawna używam takich woreczków, do których wsypuję piasku. Taki worek waży kilogram i zawsze w okresie przygotowawczym staram się je używać w trakcie treningów. Przywiązuję do nóg i tak trenuję. Dzięki temu wzmacniam mięśnie. To samo robię czasem na wakacjach. To znaczy, jak wracam do Kolumbii, to bezczynnie siedzę 2 może 3 dni. A potem idę na plażę i biegam ile tylko mam sił. Wtedy te woreczki przywiązuję do rąk. Poza plażami, biegam też po górach. Bo miejscowość, z której pochodzę, Buenaventura, jest nad oceanem, ale i blisko gór.

 

- A powiedz tak szczerze: czemu ty właściwie nie grasz w reprezentacji Kolumbii?

- Sam chciałbym wiedzieć. Niestety, prawda jest taka, że u nas rządzą układy i układziki. Kto by się tam przejmował jakimś Arboledą, który gra w kraju, o którym ludzie u nas pojęcia nie mają? Jestem pierwszym Kolumbijczykiem w historii polskiej ligi. A kto w Kolumbii zna się na polskiej lidze? Tylko że tak naprawdę to jest nie fair, bo nie jestem kimś, kto nie wiadomo skąd się urwał. Dzięki Bogu cztery razy zostawałem mistrzem kraju. Raz w Kolumbii, dwa razy w Peru i raz w Polsce. I to nie były jakieś dream teamy, to zawsze była niespodzianka. To chyba należałaby mi się szansa? Ja nie mówię, że jestem najlepszy. Nie, w Kolumbii są naprawdę dobrzy piłkarze. Ale zasłużyłem na to, żeby mi powiedzieli: - Przyjedź na zgrupowanie, pokaż co potrafisz. Niczego więcej nie żądam. W całej naszej historii tylko pięciu Kolumbijczyków zostało mistrzem kraju w Europie. Poza mną, wszyscy inni dostali szansę gry w reprezentacji.

 

- Czasem mówi się, że mógłbyś zagrać dla Polski.

- Ech… Co tu dużo gadać. Bardzo bym chciał. Bo skoro we własnej ojczyźnie mnie lekceważą, to pięknie byłoby zostać docenionym tutaj. Polska, mimo tego co mnie spotkało w Lubinie, dała mi bardzo wiele. Nigdy bym nie zawiódł grając dla „blancos y rojos” (biało-czerwoni – przyp. Red). Tak jak teraz dałbym się pokroić za Lecha, tak i za Polskę bym walczył za dwóch. Ale nie mam złudzeń. Nikt z kadry nie dzwoni, nie pyta…

 

- Już w niedzielę mecz z Legią. Lech się pozbiera fizycznie?

- Jestem przekonany, że tak. Wiesz jak to jest. Po takiej wygranej człowiekowi rosną skrzydła. A ja wiem co to znaczy mecz Lech – Legia. W Poznaniu szybko mi to wytłumaczyli. Powiedzieli: - Manuel, dla nas wygrać z Legią, to jak wygrać w finale mistrzostw świata. Na początku się śmiałem, mówiłem: Panowie, bez jaj. Ale przekonałem się, że to nie są żarty. Skoro nawet przed meczem z Austrią więcej się mówiło o Legii, to coś w tym jest.

 

- Legia ma bardzo groźnego Chinyamę. Dasz radę go zatrzymać?

- Szczerze ci powiem, że bardzo lubię jego styl gry. Jest szybki, silny, zdecydowany. Oj, trochę się poprzepychamy. Wolę grać z dobrymi napastnikami niż ze słabiakami. Bo jak człowiek zatrzyma kogoś dobrego, to się po meczu dobrze czuje. Cholernie dobrze.

 

- Czyli Chinyamę da się powstrzymać?

- Człowieku! Kiedyś się zastanawiałem, z którym z napastników z całego świata miałbym największe problemy. Wyszło mi, że z Ronaldo.

 

- Cristiano Ronaldo?

- Nie, z tym prawdziwym Ronaldo. Jedynym i niepowtarzalnym. Numer 9, Brazylia. Dla mnie to najlepszy napastnik wielu ostatnich lat. Jego mógłbym się trochę obawiać, ale nikogo innego już nie.

 

- To jak będzie z Legią?

- Dobrze będzie. Lech jest na fali, płyniemy dalej. Dla Legii ogromny szacunek, bo to super klub. Ale Lech też może być wielki.

 

http://www.weszlo.com/news/1360

 

Fajnie chłop gada.

Odnośnik do komentarza

I ma naprawdę świetny charakter :] Miałem okazję, z nim trochę pogadać, może i to i duże słowo, pogadać, ale zamienić kilka słów. To osoba, o bardzo pozytywnym sposobie bycia i jest na pewno dobrym duchem drużyny. Bardzo przydatny. Oby więcej takich zawodników, z takim charakterem, psychiką i umiejętnościami :]

Odnośnik do komentarza

No nie, Icon, po tym co powiedziałeś, muszę stanowczo zaprotestować :]

 

Może i Wisła nie gra z takim polotem jak Lech, może i nie ma tak silnego środka pola, ale ma też kilka atutów. Na pewno silniejsza linia obrony i Brożek, który jest w stanie w zasadzie w pojedynkę wygrać mecz. A z tym że Smuda jest lepszy od Skorży to już zupełnie się nie zgadzam. Skorża gra tym co ma i wg mnie wyciska z piłkarzy tyle, ile się da. A poza tym Wisła nie ma typowej dla Lecha tendencji do frajerskiego tracenia punktów z przeciętnymi drużynami (poza Odrą oczywiście :keke:). Także proponuję Wam jeszcze trochę poczekać z koronacją Lecha na mistrza Polski :]

Odnośnik do komentarza

GyzzBurn: To ja też mogę powiedzieć, że z Arką Lech zagrał słabo, więc jest słabą drużyną. A gdyby oceniać Wisłę z perspektywy rewanżu z Beitarem lub Barceloną to by się okazało, że Biała Gwiazda jest murowanym faworytem na mistrza. Jeden mecz nie może być wykładnią siły zespołu, szczególnie że przecież sezon trwa długo i dużo może się jeszcze pozmieniać.

 

Poza tym ciekawe, że przez dwa lata nie było w tym temacie posta bez "Smuda wyp...", a teraz jak Lech złapał formę, wygrał parę meczów, to Franz staje się nagle trenerem co najmniej wybitnym :>. A przecież to cały czas ten sam trener.

Odnośnik do komentarza
Poza tym ciekawe, że przez dwa lata nie było w tym temacie posta bez "Smuda wyp...", a teraz jak Lech złapał formę, wygrał parę meczów, to Franz staje się nagle trenerem co najmniej wybitnym :>. A przecież to cały czas ten sam trener.

 

Gdzie ktoś napisał coś o Smudzie? Krytyka jest potrzebna, przy słabszych meczach wskazuje się błędy, ale to nawet w tym sezonie można o tym mówić. Ale żadnego wyp**** nie było. Fakt trenerem może jest ten sam, ale wyniki jak sam zwrócisz uwagę są zupełnie inne niż dwa lata temu. A to, że wpływ na to moją różne czynniki to swoją drogą, byli inni zawodnicy, i teraz widać efekty pracy Smudy. Ale tak jak mówię, nigdy nie krytykowałem Smudy w takim sensie, że kazałem mu wypier****, zdawałem sobie sprawę, że lepszego trenera w Polsce mieć nie możemy (uczepicie się Skorży, ale poza umiejętnościami kluczowe jest doświadczenie), tak więc takiego trenera z tak dużym doświadczeniem nie ma. Czekałem na transfery i efekty, a to, że czasem kur**** brała jak nie szło po naszej myśli to jest chyba normalne.

Odnośnik do komentarza
Poza tym ciekawe, że przez dwa lata nie było w tym temacie posta bez "Smuda wyp...", a teraz jak Lech złapał formę, wygrał parę meczów, to Franz staje się nagle trenerem co najmniej wybitnym :> .

hmm znajdz mi 3 posty ze slowami: "Smuda wyp..." a bedziesz wielki :P Fakt Smuda byl krytykowany np za za pozne zmiany, ale raczej nikt nigdy nie kazal mu tu wypierd*** :doh!: Raczej od poczatku byl chwalony za futbol na tak, za wiele bramek, fakt zdarzaly sie wtopy jak z Cracovia, ale nie przypominam sobie by W TYM TEMACIE OD 2 LAT NIE BYLO POSTA BEZ SMUDA WYP***.

 

Obawiam sie dzisiejszego meczu. Nasi przewaznie po super meczu maja nastepny slabszy, po zwycieswie w Krakowie-wtopa w Austrii, po dobrych meczach z Zurichem-wtopa w Gdyni. Ciezko grac kazdy mecz na pelnej k*** majac takie mecze co 3 dni. Kondycyjnie moga w 2 polowie troszke pasc, biorac pod uwage, ze Smuda nie ma zbyt duzych mozliwosci rotacji w skladzie.

btw: Cueto nie byl na lawce z Austia-tez ma kontuzje?

Odnośnik do komentarza

Qcz - nie traktuj tego co napisałem dosłownie. Chodziło mi o to że Smuda był ostro krytykowany i było sporo głosów, żeby go wywalić. Zresztą skoczyłem na losową archiwalną stronę tego tematu i proszę:

 

Jeszcze może byłbym wyrozumiały, jakby przegrali grając rezerwami, ale grał podstawowy skład i przegraliśmy z jakimiś słabiakami z drugiej ligi..Drużyna która ma niby mistrzowskie aspiracje..Kompromitacja. Mam nadzieję, ze to ostatnia runda Smudy przy Bułgarskiej, a na wiosnę poprowadzi nas kto inny. Bo owszem, można zwalić ileś wpadek na piłkarzy, ale jeśli wciąż powtarzane są te same błędy to chyba i trener nie jest bez winy kwasny.gif
by me_who

 

I jeszcze na tej samej stronie:

I kolejna poważna wpadka - w najmocniejszym na dzisiaj składzie przegraliśmy w 1/16 PP z Polonią Warszawa 2:3, zamykając sobie ostatnią drogę do pucharów w przyszłym sezonie. Wiara na forum jest megawściekła, jeżeli z Wodzisławia nie przywieziemy trzech punktów, Smuda może się spodziewać białych chusteczek, i nie tylko on ysz.gif.
by Prof

 

Więcej nie chciało mi się szukać. Nie jest to co prawda "Smuda wyp..." ale potwierdzenie, że sporo kibiców Lecha chciało swojego czasu głowy Franza :]. Chciałem po prostu wykazać, że gadanie o geniuszu tego czy tego, bo mu ostatnio drużyna dobrze gra, jest śmieszne.

Odnośnik do komentarza

No i jeśli mnie pamięć nie myli, to Prof sobie kiedyś zorganizował akcję w livescorze, w której pod każdym postem pisał "Smuda won" czy coś takiego ;)

 

Ale jest to raczej mało istotne dla obecnej gry Poznaniaków :P Jako kibic Legii mam nadzieję że zobaczymy dzisiaj świetne widowisko :)

Odnośnik do komentarza

Mam nadzieję, że dziś wygra Lech, który udowodni, że jest drużyną, która nieprzypadkowo awansowała do fazy grupowej pucharu UEFA. Najlepiej by było powtórzyć wynik z Krakowa i uważam, że jest to całkiem możliwe do zrealizowania. Wiele zależy od tego jak szybko Lech zdobędzie pierwszą bramke. Nie mam wątpliwości, że Lecha stać na pogonienie Legii pod warunkiem, że zagra tak jak z Austrią i Wisłą.

Odnośnik do komentarza
Obawiam sie dzisiejszego meczu. Nasi przewaznie po super meczu maja nastepny slabszy, po zwycieswie w Krakowie-wtopa w Austrii, po dobrych meczach z Zurichem-wtopa w Gdyni. Ciezko grac kazdy mecz na pelnej k*** majac takie mecze co 3 dni. Kondycyjnie moga w 2 polowie troszke pasc, biorac pod uwage, ze Smuda nie ma zbyt duzych mozliwosci rotacji w skladzie.

btw: Cueto nie byl na lawce z Austia-tez ma kontuzje?

 

Ja tam mam nadzieje, że pojadą dzisiaj na pełnej. Co prawda po dobrych meczach przychodziły słabe, ale graliśmy wyjazd-wyjazd, te co wspomniałeś Qcz. Teraz nie braliśmy pod uwagę podróży. Zobaczymy jak będzie dzisiaj kondycja chłopaków dziś. A Cueto, na Legię się szykował :P

 

Qcz - nie traktuj tego co napisałem dosłownie. Chodziło mi o to że Smuda był ostro krytykowany i było sporo głosów, żeby go wywalić. Zresztą skoczyłem na losową archiwalną stronę tego tematu i proszę:

 

A to nie były głosy ani moje, ani Qcza :D

Odnośnik do komentarza

Dzisiejszy mecz imo pokaże czy Lech jest drużyną, która będzie potrafiła grać co 3 dni (4 mecze w fazie grupowej UEFA Cup :D i potem za chwilę mecz ligowy). Szczególnie teraz Lecha czeka ciężka przeprawa po tych ciężkich 120 minutach, rozegranych na bardzo dobrym i wysokim poziomie.

Jako kibic Wisły liczę, że obejrzę dzisiaj wspaniały mecz i przy okazji Lech pokona Legię, bo niestety jak widzę Legię na liderze to nie jest dobrze :/ dla mnie drużyny w czołówce muszą coś grać w europejskich pucharach, a Legia, która pokazała się z mizernej strony, trafiając na łatwych rywali - po prostu nie zasługuje na lidera.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...